Skocz do zawartości

Spiochu

Members
  • Liczba zawartości

    3 731
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Zawartość dodana przez Spiochu

  1. Skoro już umiesz jeździć na jednej narcie to po prostu na niej jeździj, stopniowo, coraz dłuższe odcinki. To chyba będzie najprostszy sposób.
  2. Jazda na jednej narcie na płaskim stoku (carvingowo) jest banalna. Polega na bujaniu się na boki. Opanujesz to w godzinę. Znacznie gorzej będzie na stromych stokach i przy klasycznej jeździe. Wtedy wymaga perfekcyjnego odciążania nart(y), przed inicjacją skrętu.
  3. Potrenuj odpychanie kijami bo jak nie to utkniesz w połowie trasy (nr 1). Dobrym ćwiczeniem jest też jazda na jednej narcie na orczyku. Żeby wjechać głupie 300m trzeba się zdrowo namęczyć. Przy okazji zapraszam do wątku: http://www.skiforum....ll=1#post483096
  4. Chciałbym żeby to była prawda. Przeciętna trasa ma 20-40m szerokości. Nawet przyjmując tę szerszą opcję wyjdzie 30k zł. Co to jest za suma w porównaniu do wyprzęganej kanapy za kilkanaście baniek??
  5. Jeśli to były komórkowe volkl ractiger gs 175cm za 400zł Nowe z allegro to mimo rys nie radziłbym zwracać. A jeśli oferta zupełnie inna i nie tak korzystna cenowo to spróbuj chociaż pogadać ze sprzedawcą. Może zwróci Ci część kwoty zakupu w ramach rekompensaty. Na jazdę takie rysy nie będą miały wpływu ale na czas na zawodach już w jakimś stopniu tak.
  6. Spiochu

    Jakie narty GS?

    Jak chcesz narte gigantową to obecnie najlepiej wziąć takie: http://allegro.pl/vo...2776795053.html Jeśli progresory (szersze, bardziej miękkie allmountain) to z zeszłego roku są tańsze: http://allegro.pl/na...2797769570.html Zamów przez neta i będziesz miał z głowy. W sklepie raczej będzie drożej, tylko jeszcze poszukaj dobrze czy nie ma korzystniejszych cenowo ofert. Użytkownik Spiochu edytował ten post 17 listopad 2012 - 19:29
  7. Spiochu

    Jakie narty GS?

    Powyżej 2tys. raczej sobie odpuść. Szkoda kasy. Taniej jest to samo.
  8. Spiochu

    Jakie narty GS?

    Jako typowe GS polecałbym 180+ i promień ok. 20-22m. Jednak z tego co widzę mają to być bardziej uniwersalne narty (nie będziesz miał drugiej pary?) W takim wypadku weź coś 175cm i promień 17-18m. Raczej bez rockera i jak najtwardsze. Co do firmy to nie ma aż takiego znaczenia. Podaj swoje możliwości finansowe to będzie można coś konkretnego zaproponować. Buty dowolne, dobrze dopasowane, flex min 100.
  9. Nie oszukujmy się, taka formuła zawodów jak dotychczas na Dzikowcu jest nierealna. Większość słabiej jeżdżących czy troskliwych rodziców nie zgodzi się na start na "trasie śmierci" Proponuje zatem zlot połączony z rywalizacją ale jako dodatkową imprezę. Najlepiej zorganizujmy weekend GS w sobotę i SL w niedziele. Ustawione od samej góry Dzikowca. Taka trasa będzie prawdziwym sprawdzianem czy jeździmy czy dalej jesteśmy na etapie zsuwania się bokiem. Nawet dywagacje o zbijaniu tyczek w SL nie będą miały sensu. Mało kto w ogóle się do nich zbliży. Kluczowe będzie jedynie ustawienie odpowiednio trasy bez przesadnego podkręcania i nie za gęsto. Zgodnie z regułami Fredrowskiego " Nie ma gazu, nie ma skrętu" Z przyjemnością przyjadę na takie zawody jak również chętnie wezmę udział w organizacji. Nie przeginajmy, Praciaki mają swoje zalety ale akurat pod tym względem 90% znanych ośrodków wypada o niebo lepiej. O dostępności komunikacyjnej (bez auta) już nie wspominając. Wstępna lista chętnych: 1. Sese 2. Kaem 3. Widzewiak_z_gor 4. Śpiochu Proszę się dopisywać...
  10. Spiochu

    Konfesjonał Narciarski

    Świetny temat. Jako że na nartach leżałem setki razy (jeśli nie więcej) to trochę się takich sytuacji uzbierało. Oto 2 pierwsze przykłady (będzie kontynuacja) 1. Luty 2001 (mój drugi sezon) Cervenohorskie sedlo, fatalne warunki śniegowe Na tym wyjeździe pokłóciłem się z wychowawcą grupy średnio zaawansowanej i zacząłem jeździć z grupą zaawansowaną. Już sam ten fakt był wystarczającą głupotą. Grupa nie jeździła tak jak to dzisiaj czyli sztruks + carving. Instruktor okazał się hardcorem i zabierał dzieciaki na czarną po 1m muldach i szerokości śniegu 4-6m (były mega roztopy), zjeżdżaliśmy przecinkami przez las (szer 1m i również muldy) a nawet trasą zamkniętą z powodu braku śniegu! Po tym wszystkim cisnąłem oczywiście rozpaczliwym pługiem, trzęsąc się na nogach. Najgorzej było gdy niektóre krótkie ścianki, trzeba było polecieć na krechę, z braku miejsca na skręty. Aż dziw bierze, że nie pobrudziłem sobie gaci Ale przecież zrezygnować nie mogłem. Na koniec wyjazdu gdy poczułem się już pewniej na tych przecinkach, zacząłem już unikać pługu i jeździć szybciej. Na jednej z tych bardziej lajtowych rozpędziłem się dość konkretnie, wybiło mnie na muldzie. Utrzymałem się na nogach ale już bardzo mocno na tyłach. W tym momencie pojawił się lekki skręt i ok. 1-1,5m wysokości banda. Oczywiście wyskoczyłem na niej niczym w half-pipe. Lądując zaryłem głową w śnieg a po odkopaniu okazało się że obie narty wbiły się pionowo w podłoże. Jedna z nich nie wytrzymała obciążenia i pogięła się. Tak zniszczyłem swoje pierwsze narty. 2. Luty 2004 również Cervenohorskie sedlo ale już dużo lepsze warunki śniegowe Zaopatrzyłem się w nowe narty (Atomic sx 11 170cm R16m) i doszedłem do wniosku że najwyższy czas nauczyć się carvingu. Nie było mnie stać na instruktora ale co tam, przecież widziałem filmiki w internecie. Najpierw pojawiły się próby na niebieskiej trasie. Po kilku dniach wychodziło to nieźle, czułem ogromną różnicę między jazdą na krawędzi a obślizgami, zależało mi jednak by jeździć krótkimi skrętami i po bardziej stromym. Dodam tylko że moje narty były twarde jak na ówczesną wagę (<60kg) a moja tradycyjna technika obejmowała postawę typu "tyłek 2m za nartami" Pojechałem na czerwoną dość stromą trasę. Warunki były bardzo twarde, wręcz idealne do takich prób. Spróbowałem pojechać krótkim "czysto" na krawędzi. Udało się! Jeden skręt, drugi, trzeci... Niesamowite uczucie przyspieszenia i ogromnych przeciążeń. Jechałem kolejny czwarty,piąty, szósty... Prędkość zwiększała się drastycznie a nachylenie trasy rosło. Wpadłem w jakiś rytm, narty same wycinały skręty. siódmy, ósmy, dziewiąty... Zdałem sobie sprawę że nie mam już nad tym żadnej kontroli jednak taka jazda była niesamowita. Potem nastąpił dziesiąty, może jedenasty skręt i KONIEC. Wyleciałem jak z katapulty, lecąc z ogromną prędkością w dół stoku. Zaliczyłem kilka salt, turlałem się parę razy aż wreszcie zacząłem sunąć po śniegu. Wtedy przypomniałem sobie że trzeba się odwrócić nogami w dół i hamować butami (bo nart już nie było) Zrobiłem tak ale po gwałtownym wbiciu czubka buta w śnieg, zaliczyłem kolejne salto. Przy drugim podejściu teren się już wy płaszczył i udało się w końcu zatrzymać. Okazało się że zatrzymałem się jakiś 500m poniżej miejsca upadku, przejeżdżając na dupie prawie całą czerwoną trasę. Po moim sprzęcie, nie był nawet śladu. Na szczęście po chwili, ktoś się zjawił z moimi nartami i zapytaniem czy żyję. Obrażeń nie było żadnych, z wyjątkiem lekko skręconej kostki, od tego hamowania butem(za dużym). Niestety sprzęt nie okazał się tak trwały. W ten sposób pogiąłem swoje trzecie narty (drugich nie popsułem). A wnioski po upadkach jak u kolegów powyżej. Przecenianie możliwości, nadmierna prędkość, brak oceny sytuacji, to chyba najczęstsze przyczyny.
  11. Takie spojrzenie oznacza, że dobry narciarz: - zjedzie SG i DH po polewanej wodą ściance, - sztucznie usypywane muldy pokonuje szybko i ze stylem, - potrafi się zsuwać w 55 stopniowym żlebie o szerokości nart, - długie łuki na pełnej prędkości w 2m puchu i 10m dropy po drodze nie robią na nim wrażenia, - w snowparku zrobi co najmniej 540 nad 20m stołem a na railach śmiga jak zły - nawiązując do filmików potrafi również jeździć po kamieniach, piachu i w Szczyrku Dla mnie to narciarz kompletny czyli taki, który potrafi wszystko (bez nawiązywania do rywalizacji z innymi). Czy dla amatora w ogóle możliwe jest osiągnięcie takiego poziomu? Jedziesz 1500km, bulisz ze 2 tysie a tu tak zaniedbane trasy. Dobrze że wstawiasz zdjęcia. Teraz wiem że mój jedyny pobyt u żabojadów to nie był pech i taka kicha jest regułą. A jak ktoś lubi hardcore to jest Szczyrk, Korbielów, Kasprowy i pewnie parę innych miejsc, po co jeździć tak daleko. Ja zawsze narzekam na muldy na stoku. Muldy są po prostu jak dziury na drodze, nie ważne czy jest się dobrym czy słabym kierowcą, przeszkadzają w normalnej jeździe. Chętnie dołączę do grupy leszczy. To może być ciekawe widowisko. Czy pokaz dobrych narciarzy będzie obejmował również zjazd na krechę z Dzikowca? Użytkownik Spiochu edytował ten post 26 październik 2012 - 21:32
  12. Dokładnie. Dodam tylko że mijając po drodze chorągiewki i kilka fotokomórek.
  13. A kiedy jest planowana i ile sobie liczą? Wstępnie planowałem się wybrać, z tym że ja mam tylko PI a Ty pewnie jesteś dumnym instruktorem
  14. Tylko, że autorka już posiada narty idealne na ten etap nauki. Nawet dość ambitne. RX 8 to mniej więcej to samo co race sc. Powinna jedynie wymienić na 165cm i pilnować ostrzenia. Jest też inna droga kupić komórkowe SL naostrzyć na 86 stopni (bez tępienia dziobów) i próbować sobie z nimi radzić. Zdeterminowaną i sprawną osobę takie narty szybko nauczą jeździć na krawędzi a jak się doda do tego kursy to już w ogóle. Tylko że jest to opcja nieprzyjemna i bardzo ryzykowna. Kiedyś wybrałem podobną opcję i już pierwszego dnia miałem poważny wypadek.
  15. Odnoszę to do opisu wg. mojej skali. Jak Ty byś to widział? Bo 5 w tej skali to już jest płynna jazda na krawędzi (na łatwiejszych trasach)
  16. Jeśli w 0:18 to Ty to według mojej skali oceniłbym na 3,5/4. Jeździsz płynnie i na luzie ześlizgiem. Sylwetka nie najgorsza ale nie wbijasz kija i stoisz cały czas wysoko na nogach. O jeździe na krawędzi oczywiście nie może być mowy. Co do wypowiedzi Fredowskiego to jest lekko złośliwa ale dość trafna. Jeśli masz dobrą kondycję to świetnie. Jeśli dobrze czujesz się ze swoją wagą to również nie widzę problemu. Zwróć jednak uwagę że może ona zwiększyć szanse na kontuzje a z dodatkową warstwą izolacyjną ciężej się jeździ, także w MTB.
  17. No tak ale po to jest tam opcja on piste a nie osobno race z podziałem na SL i GS
  18. Tę nartę to faktycznie mniej więcej tak bym dobrał ale jako uniwersalną on-piste a nie do giganta. Powinni wykasować opcję race skoro nie ma komórek w product finderze.
  19. RX 8 w sumie były dość miękkie do tego koleżanka ma za krótkie. Wychodzi na to że powinna brać Fischery Wordcupy SC w długości 160/165cm. Może być trochę trudno na początku ale powinna dać radę. To jest jakaś lipa. dla przykładu zaznaczyłem swój wzrost (174cm) oraz parametry expert, race, giant slalom. Podali mi rekomendowaną nartę o taliowaniu 116-71-100 R 16m i długość 170cm! Użytkownik Spiochu edytował ten post 26 wrzesień 2012 - 23:02
  20. Oj tam, oj tam, stówki raczej nie przekraczam A lata świetlne to mnie dzielą od poziomu przeciętnych zawodników. Zapomniałem dodać że na niebieskich szybko się męczę, ciężko się jedzie cały czas w pozycji zjazdowej. Użytkownik Spiochu edytował ten post 25 wrzesień 2012 - 23:22
  21. W pełni podpisałbym się pod poniższym zdaniem: Dodałbym jedynie czerwone. Sztruks to dla mnie podstawa dobrej jazdy (na mniej stromych trasach ew. może być lód). Popołudniowe muldy i ciapa wkurzają mnie niesamowicie. W takich warunkach jeździ się kijowo. Ale co do ogólnego przesłania to wiem o co wam chodzi, przyczepiam się głupot bo nie mogę na razie na narty jechać.
  22. To jeśli ktoś lubi niebieskie to znaczy, że od razu jest cieniasem? Na niektórych niebieskich trasach Np. w Les2Alpes można całkiem ładnie pocisnąć nawet na GS-ach. Osobiście lubię właśnie mocniejsze niebieskie i czerwone trasy, na czarnych sobie nie radzę. Użytkownik Spiochu edytował ten post 25 wrzesień 2012 - 22:23
  23. Nie wiadomo dla jakiej długości podają geometrię na skionline, ta podana przez kolegę jest bardzo zbliżona. Długość nart też wskazuje na wersję SC bo SLki produkują 166 a nie 168. Możliwe że to te narty: http://archiwumalleg...2065341765.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...