Skocz do zawartości

Spiochu

Members
  • Liczba zawartości

    3 729
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Zawartość dodana przez Spiochu

  1. Właściwie nie ma dla mnie znaczenia którą konkurencje uznacie za techniczną (choć raczej słyszałem że jest to slalom). Z punktu widzenia amatora(nawet takiego co miał kontakt z tykami) to w gigancie (powiedzmy że puszczonym z góry harendy) będzie mniejsza strata czasowa do zawodników niż w slalomie(puszczonym z 2/3 Harendy). przynajmniej tak jest na Wintercupie i AMP. Możliwość nadrobienia straty w SL można też tłumaczyć faktem że nikt nie przejeżdża go bezbłędnie. W GS jak widać zawodnicy są bliżej "doskonałości"
  2. Nie mam za bardzo czasu odnieść się do każdej wypowiedzi z osobna.(Sesja się zaczęła) Postaram się więc podsumować co widzę: Znane mi wcześniej błędy - jazda na tyłach - jazda na górnej narcie - spóźnianie skrętów Nowe uwagi: - Mocne wyjście w przód przed rozpoczęciem następnego skrętu To faktycznie może pomóc a nigdy wcześniej o tym nie słyszałem. - Większa elastyczność ruchów w stawach. Myślałem że właściwie można (należy?) jechać mniej więcej w jednej pozycji. Proszę o uwagi kiedy należy jechać niżej na nogach a kiedy bardziej się wyprostować. - Z boksowaniem tyczki nadal się nie zgadzam ale może wynika to z mojego porównania z tym co było i widzę że teraz nie atakuje na silę tyczek tak jak kiedyś. Przy porównaniu mojej jazdy do dobrych zawodników może inaczej to wygląda ale czy takie porównanie ma w ogóle sens? Zresztą problem jest mało istotny, jak poprawię najazd to i boksowanie zniknie. Co do uwag odnośnie poziomu. Jeżdżę na tyczkach jeden sezon(amatorski), oczywiście nie mam żadnego trenera i nie jeździłem nigdy w żadnym klubie. W rodzinie też właściwie nikt na nartach nie jeździł. Nartki na filmiku to kilkuletnie fischery rx fire z tak sobie przygotowanymi krawędziami. Warunki na stoku tak jak pisałem twardo a miejscami lód (wyślizgaliśmy trochę trasę) Ustawienie SL było według mojego pomysłu więc też daleko mu od perfekcyjnego. Używam ochraniaczy na golenie ale na łokcie już raczej nie (tylko w gs). Czasy przejazdów na różnych kursach (czyli w konkurencji z podobnymi osobami) wypadały nieźle. Na płaskich trasach nawet bardzo dobrze. Do czołowych zawodników w azs wintercup dzieli mnie przepaść ale to chyba nie dziwne. Jeśli chodzi o uwagi o drewnianych tyczkach i starej technice to nie bardzo kumam. W 2000 roku stawiałem pierwsze kroki na nartach więc skąd miałbym mieć takie nawyki. Celowo sprowokowałem krytykę i uzyskałem sporo ciekawych wypowiedzi za co dziękuję. Niestety pojawiły się też teksty nie wiele wnoszące. Po różnych kursach (PI itp.) wiem jak wygląda jazda osób które są pierwszy raz na tyczkach, wiem też jak jeżdżą zawodnicy. Mój poziom znajduje się gdzieś pomiędzy i mam nadzieje że będzie się zbliżał do tej drugiej grupy.
  3. ~niko130 Z częścią rzeczy się zgadzam ale nie ze wszystkim. Mam wrażenie że spojrzałeś na temat bez uwzględnienia poziomu na jakim się znajduje. Nie wiedziałem nawet że taki ma być. Tu się zgadzam, jeździłem raczej asekuracyjnie bez takiego dynamicznego "ataku". W moim odczuciu koniec skrętu jest dynamiczny, czasem nawet narta za bardzo odjeżdża co było m.in. powodem wypadnięcia z trasy i gleby. Tutaj może akurat tego nie widać bo rozstawienie jest specyficzne(dłuższe podkręcone skręty) ale wielokrotnie spotkałem się z opinia że bardzo szybko zmieniam krawędzie i tym tylko ratuje się z innych błędów. Nie bardzo rozumiem. Pomijając Vertikal który faktycznie był na około to z resztą się z bardzo nie zgodzę. Skręty były na tyle podkręcone że nie jadąc po większym łuku po prostu bym się nie zmieścił i musiał się ratować chamskim ześlizgiem. Myślę że na tym etapie to nie jest kwestia na której należy się skupiać. tor jazdy nie był idealny ale w miarę blisko tyczki. Ja tu nie widzę bokoswania. Zasłaniam się tylko tyle ile muszę by nie dostać tyczką pomiędzy ręce. Ruch ręki do przodu wykonuje specjalnie bo bez tego po uderzeniu w tyczkę za bardzo cofałem rękę i miało to fatalne skutki dla pozycji jak też obijałem sobie kciuka od odbitej tyczki. To akurat bardzo ciekawe. W gigancie zawsze wypadam gorzej niż w slalomie. Nie ważne czy na kursach czy na zawodach. Znacznie więcej tez przejeździłem na slalomkach niż na gigantkach. ~efcia_xD No niestety bez niego lądowałem poz trasą Użytkownik Spiochu edytował ten post 13 grudzień 2010 - 00:12
  4. Na pewno da się to w pewnym stopniu poprawić ale mam wrażenie że to po części taki element charakterystyczny mojej jazdy i już nie ulegnie całkowitej przemianie. (za stary już jestem ) Co do moich wyników to są co najwyżej śmieszne. W Łodzi zawodników nie ma dlatego łatwo dobrze wypaść.
  5. Dzięki za komentarz. Na tyłach zawsze jeżdżę, chyba nie da się tego całkiem zlikwidować ale gdy się udaje dojechać to wtedy jest szybciej
  6. Zamieszczam filmiki z Livigno. Jeden z glebą drugi bez Informacje techniczne: Autor filmów: Grzegorz znany jako Treneiro Warunki: zmrożony śnieg, miejscami lód. Nachylenie stoku: średnie w górnej części, płasko na dole. Charakterystyka trasy: Mocno podkręcone pierwsze bramki, lekki trawers potem odpuszczony vertikal i znów dość podkręcone bramki. Ustawienie slalomu: Ja i Marcel http://www.dailymoti...g3itz_sl1_sport http://www.dailymoti..._sl-gleba_sport Wszelkie komentarze mile widziane.
  7. Ja przypuszczam że w moim przypadku aktualizacji nie będzie już nigdy. Nie sądzę bym się nawet zbliżył do swojego rekordu wysokości. Kiedyś marzył się zjazd z Everestu ale głupota z czasem mija.
  8. Spiochu

    Kouty nad Desnou

    Po drugiej stronie szosy są stoki z łatwiejszymi talerzykami i tam jest doskonale miejsce dla początkujących. Co do katapulty na wyciągu to pamiętam mój 2 sezon w życiu właśnie w CHS. Na początku bałem się tych wyciągów ale później była dodatkowa frajda. Śniegu było strasznie mało a moja waga oscylowała w granicach 30-tu paru kg to pozwoliło "latać" na orczyku po kilka metrów. Nigdy później tak sztuczka się już nie udała.Ogólnie ośrodek wspominam jako bardzo hardcorowy. Metrowe muldy, jazda po płatach śniegu, trawie i kamieniach. Niektóre odcinki na krechę bo brakowało śniegu na skręty. (Trasa oficjalnie zamknięta ) Byłem wtedy prawie na etapie pługa więc warunki dały popalić. Jednak w ciągu kilku dni zrobiłem niewiarygodne postępy.Polecam ten ośrodek wszystkim którzy chcą nauczyć się jeździć w każdych warunkach. Niekiedy nie ma innej opcji powrotu do auta jak wąska przecinka przez las z metrowymi muldami i zwalonym drzewem na trasie. Bez przesady. Podjeżdża się 5min a zjeżdża 1,5-2min. Nie mniej jednak i tak te talerzyki są 2x szybsze niż normalnie.
  9. Co prawda na slalomce nie widziałem ale na progresorach 9+ w zeszłym roku śmigał jak zły. Zastanawiałem się wtedy skąd u Siwira taki szybki śmig, teraz już widzę No to masz nade mną 20 lat przewagi. Trudno się dziwić że nie mogłem Ci dorównać w szybkości skrętów. Ciekaw jestem jak będziesz się spisywał w slalomie jak już w pełni przerzucisz się na śmig cięty. Strach pomyśleć co z tego może wyjść. Co do filmiku to świetnie dobrałeś muzykę. Dla mnie to jest esencja freestyle'u a nie ten dzisiejszy snowparkowy lans.
  10. Skala jest ułomna ale nic się na to nie poradzi. Przejście na poziom 8 może zająć większą cześć życia, im dalej zajdziesz tym większe braki będziesz widział. A co do jazdy na muldach to nie znam osoby która opanowała to do perfekcji. Także nie ma się co zrażać, nawet kilka płynnych skrętów na dużej szybkości jest nie lada wyzwaniem. A tutaj filmik prezentujący co oznacza opanować muldy http://www.youtube.com/watch?v=zKC8bGeHx94 Użytkownik Spiochu edytował ten post 16 listopad 2010 - 21:05
  11. Tyle że w nartach oponami są krawędzie nart. Buty to raczej układ kierowniczy, skrzynia biegów. Dobry kierowca da radę jeździć autem które ciężko się prowadzi, kiepski łatwo się rozbije... Co do nart to wiadomo że nie wykorzystasz ich w 100% ale i tak zrobisz w nich więcej niż na piankowych badziewiach. Zgadzam się natomiast ze zestaw 1 jest bardziej kontuzjogenny. Jako zwolennik opcji miękkich butów dodam jeszcze że właśnie zakupiłem Dolomite Pro Z flex 130 Kupowanie zbyt trudnych nart to częsta przypadłość. Sam jestem tego przykładem. Dla mnie jednak narty na wyrost to nie było rozczarowanie lecz lokomotywa postępu. Kilka lat temu trudne narty (RC4 WC SL) zmusiły mnie do poprawy techniki i spowodowały szybki postęp. Dodam jednak że w tym czasie zacząłem również intensywnie się szkolić co pozwoliło na opanowanie slalomek. Zbyt trudne narty poleciłbym wszystkim nastawionym na radykalne postępy za wszelką cenę i walkę z nartą. Taka koncepcja jest jednak niebezpieczna i trzeba liczyć się z większym ryzykiem kontuzji. (Sam miałem wiele poważnych upadków, na szczęście bez poważnych skutków). Użytkownik Spiochu edytował ten post 17 październik 2010 - 21:22
  12. Najlepiej kierować się koncepcja że buty są podobne do narty pod względem twardości (producent zwykle zaleca jakiś model i można tego użyć jako wzorzec. Warto tez unikać wartości skrajnych. Dwu klamrowy kapeć nawet początkującym nie posłuży zbyt długo a bardzo twarde(i ciasne) buty zawodnicze są nie do wytrzymania dla 99% narciarzy. Buty są ważne ale powyższe zdanie jest już dla mnie herezją. Każdy ma jednak swoje upodobania wiec nie zamierzam niczego udowadniać. Mając do wyboru TYLKO 2 zestawy: 1. But flex 50 + slalomki komórkowe 2. But flex 120-130 + piankowa narta dla poczatkujących Zdecydowanie wybrałbym ten pierwszy. Miękki but daje komfort kosztem kontroli jednak przy większym skupieniu i technice pozwala opanować w niezłym stopniu każdą nartę. Ciapowata narta (lub nie daj Boże z tępymi krawędziami) nie pozwala na jazdę skrętem ciętym w twardych warunkach.
  13. To może ja tez wyrażę opinie bo chyba jestem po części pomysłodawcą tych twoich gigantek Generalnie tragedii nie ma. Przede wszystkim jedziesz na tych nartach i widać jakieś początki ciętego skrętu. Brakuje jednak podkręcenia skrętu, jazda jest chaotyczna, trochę pomagasz sobie ześlizgiem. Sylwetki nie potrafię ocenić - nie znam się. Co do panowania nad nartami to według mnie nie panujesz ale to tez zależy od definicji tego słowa. Pewnie nikogo nie zabijesz ale narty jadą a nie Ty. Wydaje mi się że wybrałeś zbyt stromy stok i jedziesz zbyt szybko by to w pełni kontrolować. Ja również jeżdżę pierwszy sezon na GS i nie potrafię w 100% opanować tych nart w tak stromym terenie. To chyba ja jeżdżę podobnie: Moje mają 22m/183cm czyli to jest koło 20m, Edwin ma pewnie trochę krótsze "juniorskie". Żadna ściema, nie każdy celuje w najnowsze roczniki. Załączone miniatury
  14. Spiochu

    Najtrudniejsze stoki.

    Dokładnie, w tej prędkości jest cała trudność zjazdu. Wg. mnie wymaga to lepszej techniki i psychy niż zsuwanie się nawet bardzo stromym źlebem.
  15. Spiochu

    Najtrudniejsze stoki.

    Jak najbardziej. Nie tylko rodzaj śniegu i trudności terenowe stanowią problem ale również duża prędkość i wymuszony skręt (tyczki). Zjazd na "pałę" trasą PŚ to dla amatora nie lada wyzwanie. Osobiście sporo jeździłem poza trasą i myślę ze jakoś zjadę w prawie każdym terenie (pomijając najtrudniejsze żleby czy 20m dropy ze skał), jestem natomiast pewien że nie dałbym rady zjechać "na pałę" czarną trasą PŚ. Przy takim przygotowaniu trasy(szklisty lód) jak jest na zawodach to zdecydowana większość nie zjedzie.(zjazdu na dupie nie liczę) Może wyratrakowany teren nie nastarcza wielkich trudności ale zjechać po nim szybko, płynnie i wyznaczonym torem to duża sztuka. Właściwie jeszcze niedawno myślałem tak samo i może nawet wiele się nie zmieniło. Odkryłem jednak że podobne wyzwania można znaleźć na przygotowanej trasie. I wbrew pozorom wcale nie jest łatwiej. Kiedyś katowałem metrowe muldy na zamkniętej piątce na pilsku po 20 zjazdów bez przerw lub walczyłem z krzaczorami w pobliskim lesie. Można powiedzieć że w takim terenie czuje się dość pewnie za to teraz trzęsę portkami przed startem w "amatorskim" gigancie. Użytkownik Spiochu edytował ten post 31 styczeń 2010 - 16:01
  16. Polecam google Dragon. Dodatkowa przezroczysta szyba to wydatek ok. 80zł.
  17. Miałem na myśli zmrożony śnieg lub lód jako podkład i stok o jako takim nachyleniu. Przy okazji znalazłem taki cytat(niestety nie znam org. źródła): "wet snow falls and sticks to everything. Then cold, dry air comes in from the north, pulling the moisture out of the snow. What's left is light, soft powder that sticks to even the steepest faces. The velvety texture of snow in Alaska is... There's no other." Zapytam więc jak to jest z tym śniegiem w stanach? Użytkownik Spiochu edytował ten post 03 styczeń 2010 - 04:13
  18. ..to zwykle jesteś już bliski śmierci.
  19. Ja bym wybrał raczej takie: http://www.store.kra...products_id=575 To praktycznie identyczny kij ale średnica większa czyli mocniejszy.
  20. Nie oceniałem Ciebie jako osoby tylko samo zachowanie. Jeśli Cię obraziłem to przepraszam jednak pozostaję przy swoim zdaniu odnośnie ortografii. Wracając do tematu. Ja używam do SL zwykłych kijków Rossignol Scratch (Alu 7075, nie wiem jaka twardość) i nigdy mi się nie wygięły od tyczki. Myślę że większość modeli dobrej jakości powinno wytrzymać. Zwróć uwagę by kijek był jak najgrubszy (średnica min. 18mm) i z dobrego stopu. Jak masz więcej kasy to są również modele węglowe (ale te grubsze) również ze specjalnymi wzmocnieniami do SL. Np. takie: http://www.komperdel...147_2351_10.php
  21. Zwrot "pisze" zamiast "jest napisane" jest bardzo popularny i dyskusyjny. Wielu językoznawców uznawało obie formy za dopuszczalne. Według mnie zwrot "pisze" jest krótszy a zatem wygodniejszy w użyciu i nadal zamierzam go używać mimo świadomości ewentualnego błędu. Ja rozumiem że podstawy ortografii są istotne (i sam korzystam z Firefoxa poprawiającego błędy) jednak oburzanie się z tak błahego powodu jest według mnie idiotyczne i zarazem niegrzeczne.
  22. Pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Sprawny i niezbyt bojaźliwy dorosły po kilku sezonach może jeździć równie dobrze a czasami lepiej niż dziecko z tym samym stażem. Ci którzy trenowali w dzieciństwie wyczynowo mają miażdżącą przewagę nad resztą ale jeżdżący rekreacyjnie już niekoniecznie. Czyli jeździsz już 10-11lat, dokładnie tyle co ja. Ja zaczynałem będąc 6 lat starszym więc ominąłem etap szybkiego rozwoju w dzieciństwie mimo tego chyba jeździmy podobnie. Myślę że znalazły by się również przykłady osób znacznie starszych które po 10 latach jeżdżą na tym (lub wyższym) poziomie. Wiem do czego zmierzasz ale czasem jest trochę inaczej niż się wydaje. Ja nie tylko nie złapałbym piłki ale nawet nie próbowałbym złapać, podobnie z siatkówką. Niektórzy po prostu nie cierpią tych gier a czasem i całego w-fu (bo jest źle prowadzony). Ja na lekcjach zawsze byłem ofiarą co nie przeszkadza mi jeździć na nartach, łyżwach, biegać, wspinać się w skałach i górach a np. z pływania mam instruktora pomimo że wody nie lubię Zajęcia z W-fu niestety często są tak prowadzone że jeśli nie ma się talentu do sportu to tylko zniechęcają do jakiejkolwiek aktywności. Vide zasada "wygrany zostaje na boisku". Według mnie dla najlepszych są kluby sportowe a lekcje powinny być dostosowane do wszystkich.
  23. Dzięki ale ten artykuł jest archaiczny. Przez te lata wiele się zmieniło w sprzęcie tourowym, nawet bardzo wiele.
  24. Uczyć się można w każdym wieku. Niestety późny start jest jednym z czynników który limituje poziom jaki możemy osiągnąć. Jednak bardziej niż wiek liczy się sprawność oraz strach. Ten ostatni czynnik ma chyba największy wpływ na postępy a jak wiadomo z wiekiem zwykle jego poziom rośnie. Ja zacząłem jeździć w wieku niecałych 14 lat czyli 10 lat za późno.
  25. Kompletnie lustro, totalnie nic nie widać Edit: Jak będziesz w Łodzi to możesz przymierzyć. A tak poważnie to namierz jakiś sklep snowb-lanserski we Wrocku, powinni mieć Wisdomy. Użytkownik Spiochu edytował ten post 28 październik 2009 - 00:31
×
×
  • Dodaj nową pozycję...