Spiochu Napisano Niedziela o 19:06 Udostępnij Napisano Niedziela o 19:06 2 minuty temu, Ir3k napisał: Przepraszam, miałem na myśli kurs przewodnika wysokogórskiego, dokładniej ivbv Przewodników IVBV jest w polsce kilkudziesięciu (i chyba ani jednej kobiety) Tylu jest mniej więcej w SITN wykładowców i podobnie trudno zrobić takie uprawnienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano Poniedziałek o 15:56 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 15:56 20 godzin temu, Spiochu napisał: Przewodników IVBV jest w polsce kilkudziesięciu (i chyba ani jednej kobiety) Tylu jest mniej więcej w SITN wykładowców i podobnie trudno zrobić takie uprawnienia. Ja wiem https://wspinanie.pl/2024/04/granitowe-wspinanie-w-szwajcarii-centralnej-radzi-ilona-gaweda-przewodniczka-pspw-ivbv/ z Bargielem w 2021 https://pspw.pl/czlonkowie-pspw/ 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano Poniedziałek o 20:22 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 20:22 W dniu 9.11.2025 o 19:41, Ir3k napisał: Z nartami dokladnie jest tak jak myslalem. Choć pewnie fajnie wziac na kurs i sl i gs, nawet ewolucje ćwiczyć zmiennie, bo czemu nie. A zjechanie giganta ustawionego w takich odległościach, że łatwiej na sl to nie brzmi też jak wielkie wyzwanie, ciekawe na jakich nartach zjeżdżają egzaminujący 😉 czyli kurs mlodszy instruktor, już dochodzi slalom? Narobili tych poziomów, 3 conajmniej, żeby być po prostu tytulowym instruktorem. Choć kurs wspinaczkowy trwa znacznie dłużej, wymaga wcześniej zaliczonych trudnych dróg i kosztuje nie mało, tak tutaj powiedzmy kilka wyjazdów, egzaminów i się da. Jednak na nartach nauczyć się jeździć, prezentując odpowiedni poziom nauczania i nienaganny przejazd sportowy, napewno nie da się tak szybko, w pare tygodni czy nawet miesięcy. Wystarczy popatrzyć jak jeżdżą naprawdę dobrzy instruktorzy. Patrząc np na włochów na stokach, nie da się nie widzieć lekkości i łatwości w poruszaniu się. Niezależnie czy po twardym czy po za trasą. Widać, że jeżdżą po tych górach od dawna. Oczywiście naszych rodaków też jest bardzo dużo, głównie z dziećmi. Umówmy się, że jeśli z dziećmi, to muszą to być ludzie odpowiedzialni i sprawnościowo także świetni narciarze. Jazda po za stokiem powinna być elementem, do którego przykłada się sporą uwagę. Zakładam, że każdy zawodowy instruktor czy wykładowca o stopniu sitn powinien po takiej ścieżce szkolenia tak właśnie potrafić jeździć, i nie tylko. Cze Program się zmienia, bo takie są potrzeby. Z jednej strony po wyroku ETS (a Polska była jedną ze stron skarżących) i dopuszczeniu niealpejskich instruktorów do pracy w Alpach, wypracowano kompromis - SiTN jest gwarantem wyszkolenia instruktorów, a szkolenie i umiejętności nie mogą odbiegać od stosowanych w krajach alpejskich. Ale SiTN także dostarcza kadry na rodzime stoki i tacy specjaliści w owej „Wieżycy” wspomnianej przez Tomka są niepotrzebni. SiTN także narzucił dość rygorystyczne wymogi odnośnie personelu w LSN. Dlatego też po części Adaś zdecydował się na legalizację swoich umiejętności. Z tego co widzę to do MI jest tylko szkolenie, a co na nim jest, to nie wiem. W krajach alpejskich nie ma problemu z jazdą sportową, bo to sporty narodowe i tam każdy wywodzi się z lokalnego klubu. U nas jest inaczej. A na czym jeżdżą wyznaczający? Na SL - slalomówki, na GS - GS-y. Ale to świetni narciarze o wysokich umiejętnościach jazdy sportowej. Syna egzamin organizowała STRAMA z Zakopca. Na SL 10 pkt zdobył tylko kolega z klubu syna, ale on jeździ regularnie w PPolski. W Liderze zwykle czas wyznacza Kasia Pic, wicemistrzyni PL instruktorek. No kurwa dziady nie jeżdżą😀. A to co pisał Edwin o chłopakach typu Gajowy i inni. Trzeba było robić papiery instruktorskie, póki było łatwo, czyt. Relatywnie tanio. Bez problemu by je zdobyli. Teraz pewnie też, ale jest trudno, czyt. drogo. pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano Poniedziałek o 21:53 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 21:53 (edytowane) 1 godzinę temu, Marcos73 napisał: Cze Program się zmienia, bo takie są potrzeby. Z jednej strony po wyroku ETS (a Polska była jedną ze stron skarżących) i dopuszczeniu niealpejskich instruktorów do pracy w Alpach, wypracowano kompromis - SiTN jest gwarantem wyszkolenia instruktorów, a szkolenie i umiejętności nie mogą odbiegać od stosowanych w krajach alpejskich. Ale SiTN także dostarcza kadry na rodzime stoki i tacy specjaliści w owej „Wieżycy” wspomnianej przez Tomka są niepotrzebni. SiTN także narzucił dość rygorystyczne wymogi odnośnie personelu w LSN. Dlatego też po części Adaś zdecydował się na legalizację swoich umiejętności. Z tego co widzę to do MI jest tylko szkolenie, a co na nim jest, to nie wiem. W krajach alpejskich nie ma problemu z jazdą sportową, bo to sporty narodowe i tam każdy wywodzi się z lokalnego klubu. U nas jest inaczej. A na czym jeżdżą wyznaczający? Na SL - slalomówki, na GS - GS-y. Ale to świetni narciarze o wysokich umiejętnościach jazdy sportowej. Syna egzamin organizowała STRAMA z Zakopca. Na SL 10 pkt zdobył tylko kolega z klubu syna, ale on jeździ regularnie w PPolski. W Liderze zwykle czas wyznacza Kasia Pic, wicemistrzyni PL instruktorek. No kurwa dziady nie jeżdżą😀. A to co pisał Edwin o chłopakach typu Gajowy i inni. Trzeba było robić papiery instruktorskie, póki było łatwo, czyt. Relatywnie tanio. Bez problemu by je zdobyli. Teraz pewnie też, ale jest trudno, czyt. drogo. pozdro Cześć No więc... Obserwując kadrę instruktorską (statystycznie oczywiście) od wielu lat uważam, że tylko wzór alpejski jest sensowny. Kiedyś - powiedzmy gdy ja uczestniczyłem w obozach kadrowych trzeba było umieć jeździć ale było to w znakomitej większości narciarstwo śmigowe a instruktorzy wywodzili się raczej z różnych środowisk i byli bardziej pasjonatami narciarstwa niż specjalistami. Przecież narciarstwo amatorskie - zwłaszcza po wprowadzeniu narty taliowanej zbliża się (w sensie technicznym, środowiska, nawierzchni itd.) do narciarstwa sportowego i wzorem (a instruktor to powinien być wzór) może być tylko szkoleniowiec zbudowany na narciarstwie sportowym - innej drogi nie ma. Instruktor to powinien być trudno dostępny, szanowany i profesjonalny w swej otoczce zawód a nie pasjonat z plecaczkiem z "moich czasów". Dla mnie to oczywiste i jednoznaczne. Wiesz Marek... poprowadzę każdą grupę w każdym narciarskim rejonie, będzie bezpiecznie, ciekawie i czegoś się nauczą ale to nie wystarczy TERAZ aby być certyfikowanym instruktorem. Proste. Przyszłość należy do gości typu np. Twojego syna bo mają podstawy jazdy nieogarnialne dla amatora, wyniesione z jazdy sportowej właśnie. Pozdro Edytowane Poniedziałek o 21:55 przez Mitek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jan Napisano Poniedziałek o 22:04 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 22:04 8 minut temu, Mitek napisał: No więc... Obserwując kadrę instruktorską (statystycznie oczywiście) od wielu lat uważam, że tylko wzór alpejski jest sensowny. w alpejskich szkółkach narciarskich zaobserwowałem sporo gości którzy chyba żadnego egzaminu nie zdali a zawodnikami to może kiedyś byli ale zakończyli karierę na poziomie U 8 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano Poniedziałek o 22:14 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 22:14 8 minut temu, Jan napisał: w alpejskich szkółkach narciarskich zaobserwowałem sporo gości którzy chyba żadnego egzaminu nie zdali a zawodnikami to może kiedyś byli ale zakończyli karierę na poziomie U 8 Akurat twoja ocena jest dla mnie zupełnie bezwartościowa w tej materii. Skup się na zaliczaniu ośrodków i ich opisywaniu - w tym jesteś niezły, ja niestety nie mam tyle kasy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jan Napisano Poniedziałek o 22:25 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 22:25 10 minut temu, Mitek napisał: Akurat twoja ocena jest dla mnie zupełnie bezwartościowa w tej materii. Skup się na zaliczaniu ośrodków i ich opisywaniu - w tym jesteś niezły, ja niestety nie mam tyle kasy skup się na wirtualnym szkoleniu - w tym jesteś niezły Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano Poniedziałek o 23:07 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 23:07 51 minut temu, Jan napisał: w alpejskich szkółkach narciarskich zaobserwowałem sporo gości którzy chyba żadnego egzaminu nie zdali a zawodnikami to może kiedyś byli ale zakończyli karierę na poziomie U 8 Janek, a ten Magic Pass to nie jest na Białkę? To na pewno Szwajcaria, może ta Bałtowska? Nie wiem gdzie Ty jeździsz. Treningi zawodników w każdym alpejskim ośrodku to norma. Odbywają się codziennie i codziennie zamykają jakąś trasę. Materiału na instruktorów mają po kokardę. Nie ma powodu, aby łapać przypadkowych ludzi. U nas wprost przeciwnie, klubów mało a narciarzy do szkolenia w chuj. pozdro 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano Poniedziałek o 23:11 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 23:11 (edytowane) 50 minut temu, Jan napisał: skup się na wirtualnym szkoleniu - w tym jesteś niezły Moje dzieci jeżdżą jakoś a twoja wnusia... ogarnij worki chłopie.Ja uczę sam bo wiem jak to robić, ty nawet instruktora nie potrafisz ocenić. Mówię - skup się na tym co umiesz. Edytowane Poniedziałek o 23:16 przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jan Napisano wczoraj o 12:50 Udostępnij Napisano wczoraj o 12:50 13 godzin temu, Marcos73 napisał: Janek, a ten Magic Pass to nie jest na Białkę? To na pewno Szwajcaria, może ta Bałtowska? Nie wiem gdzie Ty jeździsz. Treningi zawodników w każdym alpejskim ośrodku to norma. Odbywają się codziennie i codziennie zamykają jakąś trasę. Materiału na instruktorów mają po kokardę. Nie ma powodu, aby łapać przypadkowych ludzi. U nas wprost przeciwnie, klubów mało a narciarzy do szkolenia w chuj. pozdro oczywiście ale to są 2 zupełnie inne światy- szkolenie lokalesów i szkółki dla ceprrów. zawodników widzę jak jadę 1 kolejką a o 11 już kończą trening i zbierają tyczki. Większa połowa instruktorów w szkółkach to zbieranina z całego świata, zatrudnionych okresowo, być może świetnie jeżdżą na nartach ale szkolić nie potrafią. Moje wnusie są w szkółkach bardziej ze względów towarzyskich 13 godzin temu, Mitek napisał: Moje dzieci jeżdżą jakoś a twoja wnusia... ogarnij worki chłopie.Ja uczę sam bo wiem jak to robić, ty nawet instruktora nie potrafisz ocenić. Mówię - skup się na tym co umiesz. Twoje dzieci i moje wnusie, pomijając różnice wieku jedno mają wspólne- kariery zawodniczej raczej nie zrobią 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu W dniu 10.11.2025 o 22:53, Mitek napisał: Cześć No więc... Obserwując kadrę instruktorską (statystycznie oczywiście) od wielu lat uważam, że tylko wzór alpejski jest sensowny. Kiedyś - powiedzmy gdy ja uczestniczyłem w obozach kadrowych trzeba było umieć jeździć ale było to w znakomitej większości narciarstwo śmigowe a instruktorzy wywodzili się raczej z różnych środowisk i byli bardziej pasjonatami narciarstwa niż specjalistami. Przecież narciarstwo amatorskie - zwłaszcza po wprowadzeniu narty taliowanej zbliża się (w sensie technicznym, środowiska, nawierzchni itd.) do narciarstwa sportowego i wzorem (a instruktor to powinien być wzór) może być tylko szkoleniowiec zbudowany na narciarstwie sportowym - innej drogi nie ma. Instruktor to powinien być trudno dostępny, szanowany i profesjonalny w swej otoczce zawód a nie pasjonat z plecaczkiem z "moich czasów". Dla mnie to oczywiste i jednoznaczne. Wiesz Marek... poprowadzę każdą grupę w każdym narciarskim rejonie, będzie bezpiecznie, ciekawie i czegoś się nauczą ale to nie wystarczy TERAZ aby być certyfikowanym instruktorem. Proste. Przyszłość należy do gości typu np. Twojego syna bo mają podstawy jazdy nieogarnialne dla amatora, wyniesione z jazdy sportowej właśnie. Pozdro Mitek No przeobrażenie tego związku, to jak zmiana systemu emerytalnego w PL. Jest trudne, aczkolwiek możliwe. Wszystko rozbija się o przeświadczenie, że instruktor szkoli i z jego pomocy mogą skorzystać tylko początkujący. Moim zdaniem kurs który obrał Sitn jest dobry, może niedopracowany i jeszcze się zmieni, ale idzie w dobrą stronę. Mamy 2 lokalne stopnie (PI i MI) oraz stopień właściwy I oraz wyższe. Instruktor obojętnie jakim stopniem musi być wzorem dla ucznia, bo inaczej traci to sens. Wiemy, że kosztuje to kupę kasy, więc niech klienci otrzymują usługę dopasowaną do ich oczekiwań, ale na najwyższym możliwym poziomie. Do szkolenia absolutnie początkujących wystarczy PI, bardziej zaawansowanych MI, a I może i powinien potrafić szkolić i pomóc wszystkim zainteresowanym niezależnie od umiejętności klienta. W dużych szkołach p. Krysia z recepcji, tworząc grafik nie powinna mieć dylematu po krótkim wywiadzie jakiej osobie przydzielić klienta. Przecież nie musi znać wszystkich instruktorów, nawet nie musi wiedzieć jak jeżdżą, powinien jej wystarczyć stopień Sitn danego instruktora. No przecież mogę przyjść ja i zapytać, bo był opad, że chciałbym pojeździ przytrasowo z jakimś instruktorem. Pani Krysia przecież nie będzie obdzwaniać szefa i pytać, któren zacz to potrafi. Patrzy na listę z instruktorami i na pacjenta i decyduje. Jeśli ma obawy, to wybiera Instruktora, a ten musi to potrafić i to na wysokim poziomie. Jeśli klient jest niewyględny to może zaryzykować MI, bo de facto już powinie sobie nieźle radzić w tym temacie. Jeśli chodzi o starszych instruktorów, to była "abolicja" i można było sobie przepisać uprawnienia. Nie wiem jak to dokładnie wyglądało, moim zdaniem powinien być jakiś kurs z testem i kwalifikować (np. na unifikacjach), tych spełniających wymagania i nadawać już nowe uprawnienia, ale musi być twarda ręka, czyli, tym którzy odstają i tych wymagań nie spełniają, albo nadanie niższego "nowego" stopnia - czyli MI, co oczywiście daje możliwość po doszkoleniu się nabycie pełnego I, albo zachowują stopień Sitn/PZN dożywotnio, ale bez możliwości międzynarodowej certyfikacji. Oczywiście na to trzeba czasu. Przypomnę tylko, spotkanie ze starszymi instruktorami, jak byłem z Marasem w Kozińcu. Początkow myśleliśmy, że to jakieś zgrupowanie zapalonych narciarzy połączone z nauka jazdy na nartach. Prowadziła unifikację Kasia Pic, świetna instruktorka a także zawodniczka. Z 90% z nich miało narty SL. Te wszystkie ćwiczenia, czy tam ewolucje z technik nowoczesnych to był dramat, na szczęście potem były techniki klasyczne i okazało się, że wszyscy potrafią jeździć i to dobrze. To pewnie Instruktorzy, jaki jest w PL wielu, nie umniejszając ich wiedzy, doświadczenia etc. nie mając do czynienia ze sportową odmianą jazdy, po prostu nie nauczyli się korzystać z geometrii nart, bo jej kiedyś nie było. A jeśli tak, to wykorzystując ją w minimalnym stopniu. Narciarstwo i sposób jazdy na przestrzeni lat się zmieniło, jedynie osoby, startujące w zawodach, siłą rzeczy musiały nabyć tą umiejętność, bez której zostałyby tylko tłem na wszelkich imprezach sportowych. Może Sitn upora się jeszcze z unifikacjami, bo to jest potrzebne, choćby w celach towarzyskich, jednak ja uważam, że powinno być to wliczone w cenę składki członkowskiej, tak aby każdy z Instruktorów miał prawo do bezpłatnego szkolenia w jakimś okresie czasowym. I tak pozostają koszty pobytu, wyżywienia i karnetów po stronie zainteresowanego. pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu W dniu 11.11.2025 o 13:50, Jan napisał: oczywiście ale to są 2 zupełnie inne światy- szkolenie lokalesów i szkółki dla ceprrów. zawodników widzę jak jadę 1 kolejką a o 11 już kończą trening i zbierają tyczki. Większa połowa instruktorów w szkółkach to zbieranina z całego świata, zatrudnionych okresowo, być może świetnie jeżdżą na nartach ale szkolić nie potrafią. Moje wnusie są w szkółkach bardziej ze względów towarzyskich Twoje dzieci i moje wnusie, pomijając różnice wieku jedno mają wspólne- kariery zawodniczej raczej nie zrobią Cze Szkolenie sportowe nie ma nic wspólnego z przechowalnią feryjną, przy której coś dzieciaki mogą liznąć narciarstwa. W szkółce feryjnej, dzieciaki przede wszystkim maja być zadowolone, maja codziennie chętnie wracać do grupy, a przy okazji czegoś się nauczyć. I tak zwykle jest. Oczekiwania zwykle są zbyt duże, a Ty powinieneś o tym doskonale wiedzieć. Oczekiwanie od takiej, krótkotrwałej formy nauki cudów jeż bezsensem. Instruktorzy nie są cudotwórcami. Te pierwsze efekty zawsze budzą u rodziców/dziadków efekt wow. przedwczoraj jeszcze nie stał na nartach, a dzisiaj już zjeżdza 🙂 Po tym pierwszym etapie, a mam nadzieję że nie jesteś sfrustrowany, u większości pojawiają się pytania, a także zarzuty do dzieci typu: a czemu tak siedzisz na tyłach, a czemu nie skręcasz, a przestań jeździć pługiem, no przecież miałeś zajęcia z instruktorem etc. Na wszystko trzeba czasu, a i dzieci musza dorosnąć. Po każdym sezonie jest przerwa i trzeba znowu trochę czasu na śniegu, aby sobie wszystko przypomnieć. Maks zaczął jeździć jako tako po 3 sezonach. Ale w pierwszym był ze mną 38 razy na nartach, potem, myślę, że przez te 2 sezony to min. 70 dni i to jeżdżąc już w klubie. Po drugim sezonie stwierdził, że narty są głupie 🙂, bo tłukli w kółko to samo, zamiast jeździć i się bawić. Sportowcem nie zostanie, jak i Twoja wnuczka, ale różnica poziomów będzie i to znaczna. Niestety tak to jest, Twoja wnuczka, bez szkolenia cyklicznego na wyższym poziomie, będzie pewnie bardzo dobrą narciarką amatorką i pewnie będzie wyróżniać się na stoku pośród gawiedzi. Jednak cykliczne szkolenie, bardzo dużo jazdy, w bardzo różnych warunkach, to powoduje, że jednak w pewnych okolicznościach, będą mogli razem pojeździć jak równy z równym, ale warunkach "trudniejszych", tą różnicę będzie widać. Wystarczy że będzie stromiej, zmuldzone, zlodzone itp. pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu Cześć Klub instruktora seniora działał i działa. Szefem jest chyba teraz Pani Stanisławska. Ale odkąd nie ma Pana Leszka Krzeszowiaka chyba już nie jest to tak prężna organizacja, która sporo wnosiła do Sitn w sensie koncepcji i porady. Unifikacja powinna być obowiązkowa co dwa czy co trzy lata. Takie weekendowe spotkanie - tak było gdy byłem aktywny - kończące się egzaminem, którego można było nie zdać! Można też było chyba zaliczyć unifikację na bazie wyniku w MPI. Później to była fikcja. Zdana unifikacja powinna być jedynym elementem potwierdzającym prawo do szkolenia. Prawo do szkolenia czyli również prawo do zarabiania ale i prawo do ochrony w ramach organizacji. Natomiast tytuł Instruktora powinien być dożywotni i wiązać się z bezpłatnym korzystaniem ze wszystkich urządzeń infrastruktury narciarskiej oraz związanych z narciarstwem (np. wypożyczalnie, symulatory itd.) w naszym kraju (czyli oczywiście w UE też. Ten przepis powinien być wprowadzony jak najszybciej w głęboko pojętym interesie społecznym. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu (edytowane) 11 minut temu, Marcos73 napisał: Cze Szkolenie sportowe nie ma nic wspólnego z przechowalnią feryjną, przy której coś dzieciaki mogą liznąć narciarstwa. W szkółce feryjnej, dzieciaki przede wszystkim maja być zadowolone, maja codziennie chętnie wracać do grupy, a przy okazji czegoś się nauczyć. I tak zwykle jest. Oczekiwania zwykle są zbyt duże, a Ty powinieneś o tym doskonale wiedzieć. Oczekiwanie od takiej, krótkotrwałej formy nauki cudów jeż bezsensem. Instruktorzy nie są cudotwórcami. Te pierwsze efekty zawsze budzą u rodziców/dziadków efekt wow. przedwczoraj jeszcze nie stał na nartach, a dzisiaj już zjeżdza 🙂 Po tym pierwszym etapie, a mam nadzieję że nie jesteś sfrustrowany, u większości pojawiają się pytania, a także zarzuty do dzieci typu: a czemu tak siedzisz na tyłach, a czemu nie skręcasz, a przestań jeździć pługiem, no przecież miałeś zajęcia z instruktorem etc. Na wszystko trzeba czasu, a i dzieci musza dorosnąć. Po każdym sezonie jest przerwa i trzeba znowu trochę czasu na śniegu, aby sobie wszystko przypomnieć. Maks zaczął jeździć jako tako po 3 sezonach. Ale w pierwszym był ze mną 38 razy na nartach, potem, myślę, że przez te 2 sezony to min. 70 dni i to jeżdżąc już w klubie. Po drugim sezonie stwierdził, że narty są głupie 🙂, bo tłukli w kółko to samo, zamiast jeździć i się bawić. Sportowcem nie zostanie, jak i Twoja wnuczka, ale różnica poziomów będzie i to znaczna. Niestety tak to jest, Twoja wnuczka, bez szkolenia cyklicznego na wyższym poziomie, będzie pewnie bardzo dobrą narciarką amatorką i pewnie będzie wyróżniać się na stoku pośród gawiedzi. Jednak cykliczne szkolenie, bardzo dużo jazdy, w bardzo różnych warunkach, to powoduje, że jednak w pewnych okolicznościach, będą mogli razem pojeździć jak równy z równym, ale warunkach "trudniejszych", tą różnicę będzie widać. Wystarczy że będzie stromiej, zmuldzone, zlodzone itp. pozdro Cześć Niestety nie. Jesteś miły Marku ale niestety piszesz pierdoły. Różnica będzie dramatyczna i wiesz o tym doskonale i nic nie dobierając Szanownej Wnusi. Parę lat planowego szkolenia w klubie z ciągłością, z zawodami i obozami to rzecz nie do nadrobienia przez amatora praktycznie nigdy. Kacper nie trenował nigdy ale miał naturalny talent, że tak powiem. W wieku lat 8 kładł wszystkim, w wieku lat 9 był jeszcze w połowie stawki jak startował w zawodach z trenującymi dziećmi. W wieku lat 12-13 już właściwie nie miał podejścia do trenującej ekipy i już było widać różnicę w stylu jazdy. Pozdro Edytowane 2 godziny temu przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano 1 godzinę temu Udostępnij Napisano 1 godzinę temu 21 minut temu, Mitek napisał: Cześć Niestety nie. Jesteś miły Marku ale niestety piszesz pierdoły. Różnica będzie dramatyczna i wiesz o tym doskonale i nic nie dobierając Szanownej Wnusi. Parę lat planowego szkolenia w klubie z ciągłością, z zawodami i obozami to rzecz nie do nadrobienia przez amatora praktycznie nigdy. Kacper nie trenował nigdy ale miał naturalny talent, że tak powiem. W wieku lat 8 kładł wszystkim, w wieku lat 9 był jeszcze w połowie stawki jak startował w zawodach z trenującymi dziećmi. W wieku lat 12-13 już właściwie nie miał podejścia do trenującej ekipy i już było widać różnicę w stylu jazdy. Pozdro Tak, ale piszesz o jeździe sportowej. Ja mam na myśli, taką luźna jazdę na stoku. W pewnych warunkach śniegowych etc. takie osoby mogą wspólnie pojeździć i to nawet nie odstając od siebie znacznie. Różnicę zaczynają być widoczne, gdzie zwykle amator ucieka się do zmiany techniki na inną, aby kontrolować zarówno tor jak i prędkość, a osoby wyszkolone, najnormalniej w świecie dalej jadą swoje. Te różnice zaczynaj być coraz bardziej widoczne. Amator sobie poradzi, ale nie w taki sposób. To co piszesz o Kacprze, to jest naturalna rzecz. Do pewnego momentu, przy podobnym poziomie nadrabia i potrafi być lepszym od innych pewnymi predyspozycjami wrodzonymi. Niestety po pewnym czasie w kontrze do osób systematycznie szkolonych te atuty już są nie wystarczające. Z biegiem czasu, odjeżdżają wszyscy w siną w dal i to niestety jest już praktycznie nie do nadrobienia. Tak jest praktycznie w każdym sporcie. pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Adam ..DUCH Napisano 1 godzinę temu Udostępnij Napisano 1 godzinę temu W dniu 10.11.2025 o 21:22, Marcos73 napisał: Cze Program się zmienia, bo takie są potrzeby. Z jednej strony po wyroku ETS (a Polska była jedną ze stron skarżących) i dopuszczeniu niealpejskich instruktorów do pracy w Alpach, wypracowano kompromis - SiTN jest gwarantem wyszkolenia instruktorów, a szkolenie i umiejętności nie mogą odbiegać od stosowanych w krajach alpejskich. Ale SiTN także dostarcza kadry na rodzime stoki i tacy specjaliści w owej „Wieżycy” wspomnianej przez Tomka są niepotrzebni. SiTN także narzucił dość rygorystyczne wymogi odnośnie personelu w LSN. Dlatego też po części Adaś zdecydował się na legalizację swoich umiejętności. Z tego co widzę to do MI jest tylko szkolenie, a co na nim jest, to nie wiem. W krajach alpejskich nie ma problemu z jazdą sportową, bo to sporty narodowe i tam każdy wywodzi się z lokalnego klubu. U nas jest inaczej. A na czym jeżdżą wyznaczający? Na SL - slalomówki, na GS - GS-y. Ale to świetni narciarze o wysokich umiejętnościach jazdy sportowej. Syna egzamin organizowała STRAMA z Zakopca. Na SL 10 pkt zdobył tylko kolega z klubu syna, ale on jeździ regularnie w PPolski. W Liderze zwykle czas wyznacza Kasia Pic, wicemistrzyni PL instruktorek. No kurwa dziady nie jeżdżą😀. A to co pisał Edwin o chłopakach typu Gajowy i inni. Trzeba było robić papiery instruktorskie, póki było łatwo, czyt. Relatywnie tanio. Bez problemu by je zdobyli. Teraz pewnie też, ale jest trudno, czyt. drogo. pozdro Młody niczego nie musiałem legalizować bo byłem od lat po MEINS - tyci lepiej jeździłem od prowadzącego ale tylko "tyci". Tego typu kursy jeżeli nie są realizowane przez AWF-y to nie dają nic oprócz "papieru". Moja ścieżka oparła się o rozwój zawodowy, usystematyzowanie metodyki nauczania, poznania mechaniki ruchu, wzajemnego oddziaływania sił itd, itd. Z tego też tytułu tak bardzo wnikałem w nasze forumowe dyskusje dotyczące innych PN innych form nauczania, innego spojrzenia na nartowanie - któryś z naszych forumowiczów stwierdził, iż narciarstwo to sport przestrzeni i ja się z tym zgadzam - to stwierdzenie wyklucza myślenie "tunelowe" a od siebie dodam utarty slogan z mojej byłej firmy "umiejętność podejmowania decyzji w zmieniających się warunkach operacyjnych" - tak właśnie jest kiedy z kursantem wychodzisz o 9 rano w marcu na płytę lodową w takiej popierdółce jak ZW SKI. @Marcos73 ja przez wiele lat byłem "obrażony" na SITN-PZN, dla mnie to była zgraja leśnych dziadków lub zamknięta w sobie grupa krewnych i znajomych królika - po części tak jest do dzisiaj i wiem już na pewno że odpuszczają - owszem na tych swoich sabatach dalej gotują się jak żaby w własnym sosie ale odpuszczają. Dlaczego postanowiłem iść tą właśnie ścieżką no o tym pisałem na wstępie i jestem z tego zadowolony. Czy będę robił pełnego I lub IW - nie wiem czas pokaże, na ten moment raczej nie, tu wiele czynników "życiowych" się składa. Pytałeś o MI - MI w swojej strukturze programowej jest oparty na kursie na licencję D w LSN czyli opierając się na starym systemie PI robiąc kurs D zostawał instruktorem SITN a obecnie jest MI SITN - ciekawostka na stronie ogólnej SITN jestem instruktorem SITN a na stronie kadrowej jestem POLSKI MI. Teraz wrócę do Twojego wstępu - instruktor zagraniczny może bez ograniczeń uczyć w Polsce a instruktor Polski musi starać się o zezwolenie na pracę w krajach alpejskich. A teraz moja opinia na temat Polskiej gradacji instruktorsiej - jest kompletnie do dupy. PI nie ma samodzielnych uprawnień szkoleniowych, MI ma uprawnienia do samodzielnego szkolenia ale jego wiedza poszerzona jest jedynie o szkolenie dzieci, I może szkolić wszystkich ale wielokrotnie spotkałem się z sytuacją w której PI szkoli lepiej niż I bo I zazwyczaj nie ma praktyki i doświadczenia a jego wiedza jest oparta tylko na wykutej teorii, idziemy dalej w kontekst sportowy - jestem przekonany na granicy pewności że twój syn nie mając jeszcze "papierów" z palcem w d....bez objechał by większość IW (bez przeszłości sportowej) na GS-ie. A do tego ganka włożę jeszcze fakt iż znam kilka osób które nie mają żadnych "papierów" a wyśmienicie szkolą. Ot Panie Młody @Marcos73ie kompletnie zjebany w narciarskim świecie drogi kolego Polska rzeczywistość. PS jak w LNS występuje przerost klientów nad instruktorami to w kurtkę ubierają Janka z pod sklepu co na ostrewce umie jeździć 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 1 godzinę temu Udostępnij Napisano 1 godzinę temu Cześć No wiesz..."któryś z forumowiczów"... To jest moja, wielokrotnie powtarzana myśl. Myślę, że zrozumienie tego, zrozumienie pojemności tego stwierdzenia jest pewnym elementem przełomowym bo kluczem nie są ani narty - dlatego tak bawi mnie i nawet drażni mnie sprzętowy onanizm, ani cyzelowanie skrętów - dlatego tak bawi mnie i nawet drażni rozkminianie nieistotnych szczegółów technicznych. Dzięki, że o tym piszesz... I nie mam absolutnie żadnych skrupułów w upominaniu się o autorstwo bo tyle już na forach przeczytałem swoich cytatów jako czyjeś odkrycia, że mnie to bawi ale też trochę drażni. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano 36 minut temu Udostępnij Napisano 36 minut temu (edytowane) 2 godziny temu, Mitek napisał: Natomiast tytuł Instruktora powinien być dożywotni i wiązać się z bezpłatnym korzystaniem ze wszystkich urządzeń infrastruktury narciarskiej oraz związanych z narciarstwem (np. wypożyczalnie, symulatory itd.) w naszym kraju (czyli oczywiście w UE też. Ten przepis powinien być wprowadzony jak najszybciej w głęboko pojętym interesie społecznym. Może i fajnie, ale nie widzę jakiegokolwiek uzasadnienia, żeby takie zapisy do systemu prawnego wprowadzać. Poza tym mogą się one w praktyce okazać martwe, jeśli zostaną zbojkotowane przez właścicieli stoków. Nie za bardzo wyobrażam sobie, żeby właściciel wyciągu miał fundować darmowe przejazdy komukolwiek, za wyjątkiem ratowników, którzy zapewniają bezpieczeństwo. W głęboko pojętym interesie społecznym jest również to, aby karnety dla wszystkich były bezpłatne, gdyż to ułatwia dostęp do infrastruktury mającej kolosalny wpływ na poprawę stanu zdrowotnego społeczeństwa. Może nawet bardziej niż w przypadku instruktorów, bo oni z natury rzeczy są w lepszej kondycji. Socjalizm już mieliśmy i średnio się sprawdził. 🙂 Edytowane 30 minut temu przez tomkly 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 3 minuty temu Udostępnij Napisano 3 minuty temu (edytowane) 33 minuty temu, tomkly napisał: Może i fajnie, ale nie widzę jakiegokolwiek uzasadnienia, żeby takie zapisy do systemu prawnego wprowadzać. Poza tym mogą się one w praktyce okazać martwe, jeśli zostaną zbojkotowane przez właścicieli stoków. Nie za bardzo wyobrażam sobie, żeby właściciel wyciągu miał fundować darmowe przejazdy komukolwiek, za wyjątkiem ratowników, którzy zapewniają bezpieczeństwo. W głęboko pojętym interesie społecznym jest również to, aby karnety dla wszystkich były bezpłatne, gdyż to ułatwia dostęp do infrastruktury mającej kolosalny wpływ na poprawę stanu zdrowotnego społeczeństwa. Może nawet bardziej niż w przypadku instruktorów, bo oni z natury rzeczy są w lepszej kondycji. Socjalizm już mieliśmy i średnio się sprawdził. 🙂 Cześć Ależ Tomku uzasadnienie co do szybkiego wprowadzenia takiego prawa obowiązującego wszystkich bez wyjątku gestorów wyciągów jest oczywiste. Ja właśnie skończyłem 60 lat więc czas piórnika coraz bliżej i chciałbym sobie za darmo pojeździć po prostu. Taki pomysł... Pozdro Edytowane 2 minuty temu przez Mitek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.