Skocz do zawartości

MTB - wątek sprzętowy


Spiochu

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

Wymagają częstego, specjalistycznego i drogiego serwisowania. W jeździe spisują się w porządku ale przegrywają ekonomicznie z klasycznymi konstrukcjami. Jak każdy wymysł zresztą.

Pozdro

Cześć

Ale nie zawsze o to chodzi. To postęp. Inne spojrzenie na konstrukcję roweru. Być może kiedyś tak będą wyglądały rowery. Pojazdy elektryczne też długo "leżały w szufladzie". Teraz stają się powszechne.  A jeszcze kilkanaście lat temu pomyślałbyś, że to fanaberia, istne SF.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Marcos73 napisał:

Cześć

Ale nie zawsze o to chodzi. To postęp. Inne spojrzenie na konstrukcję roweru. Być może kiedyś tak będą wyglądały rowery. Pojazdy elektryczne też długo "leżały w szufladzie". Teraz stają się powszechne.  A jeszcze kilkanaście lat temu pomyślałbyś, że to fanaberia, istne SF.

pozdrawiam

Cześć

Dla mnie jako użytkownika jedną z podstawowych cech jakie musi spełniać urządzenie jest bezawaryjność a ta cechuje konstrukcje proste i sprawdzone. Fascynację nowinkami pozostawiam młodzieży. Choć i ta często - jak np, Kacper woli porządne V8 od jakiegoś świszczącego gówna. 😉

Kumpel z którym przejeździliśmy razem na rowerach setki km jest miłośnikiem Cannona i ma parę ich rowerów ale sam mówi, że to klasyczna sztuka dla sztuki i oprócz klasycznej szosy żadnego z nich normalnie nie użytkuje a jako zasadniczy rower - tak jak u większości dużo jeżdżących - służy mu lekko zmodyfikowany w kierunku MTB Gravel.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Dla mnie jako użytkownika jedną z podstawowych cech jakie musi spełniać urządzenie jest bezawaryjność a ta cechuje konstrukcje proste i sprawdzone. Fascynację nowinkami pozostawiam młodzieży. Choć i ta często - jak np, Kacper woli porządne V8 od jakiegoś świszczącego gówna. 😉

Kumpel z którym przejeździliśmy razem na rowerach setki km jest miłośnikiem Cannona i ma parę ich rowerów ale sam mówi, że to klasyczna sztuka dla sztuki i oprócz klasycznej szosy żadnego z nich normalnie nie użytkuje a jako zasadniczy rower - tak jak u większości dużo jeżdżących - służy mu lekko zmodyfikowany w kierunku MTB Gravel.

Pozdro

Cze

Niezawodność i ekonomia użytkowania jest kluczem do sukcesu. Póki co to jeszcze nie wymyślono alternatywy dla łańcucha i zębatek. W motoryzacji też było pare pomysłów które. się nie przyjęły. np. silnik Wankla, który mimo swojej zajebistości miał istotne wady jak spalanie, zużycie oleju, niski moment obrotowy i elastyczność. Ale był prosty, dużo prostszy niż klasyczne silniki.

Ten twór powstał tylko dzięki elektryfikacji. Jako klasyczny, byłby chyba niemożliwy póki co do zrealizowania. Silniki elektryczne są znane od dawna i praktycznie pozbawione są wad. Jedynie co je ogranicza to zasilanie, którego jeszcze nie potrafimy w wystarczającym stopniu zmagazynować. Wszystkie lokomotywy manewrowe są elektryczne. Nawet te spalinowe do przetaczania wagonów - w nich także napęd jest elektryczny, silniki spalinowe wytwarzają tylko prąd. W zeszłym tygodniu padł mi silnik w maszynie - elektryczny. 1 z 9-ciu zainstalowanych .... po 19 latach użytkowania. Bezszczotkowy. Pracował przez ten okres w warunkach przemysłowych non stop bez jakiegokolwiek serwisu. Żaden silnik o innej konstrukcji nie byłby w stanie tego wytrzymać.

Na koniec ciekawostka - która Ty zakichany ortodoksie przytoczyłeś, zacytuję ponownie a propos postępu przez niektórych zwany "modą":

"jako zasadniczy rower - tak jak u większości dużo jeżdżących - służy mu lekko zmodyfikowany w kierunku MTB Gravel."

I co ptaszku, dalej to moda jest, czy raczej ewolucja, która jest nieunikniona.

pozdrawiam

ps. Coś przywlokłem z roboty, jakaś grypa czy cóś, miał być rower - ale nic z tego, masa roboty w przyszłym tygodniu, a L4 to mi nie przysługuje. Więc skrobię, bo lubię. Wczorajsze wieczorne leczenie wysokoprocentowe nieznacznie tylko pomogło.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Celowo przytoczyłem gravela bo... się sprawdził w boju, natomiast to, że jest to pewna moda nie ulega wątpliwości i ilość graveli kupionych "bo moda" z pewnością przerasta ilość kupionych w sposób przemyślany ze względu na specyfikę użytkową itd.

Ja nie kupię gravela (na razie) bo nie leży mi geometria ale doceniam ten pomysł i jego rozwój oraz zalety bo jest ich więcej niż wad. Aby zrobić wynik musisz mieć gravela bo jest po prostu szybszy - myślę tu o moich zainteresowaniach.

Nie kwestionuję zalet silników elektrycznych ale już rozwój motoryzacji elektrycznej jest dla mnie - bez mechanizmów utylizacyjnych oraz warunku pozyskiwania 100% energii ze źródeł odnawialnych jawi się jako działanie pozorne, ratujące wizerunek elit.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Marcos73 napisał:

Cze

Niezawodność i ekonomia użytkowania jest kluczem do sukcesu. Póki co to jeszcze nie wymyślono alternatywy dla łańcucha i zębatek.

Bardzo ciekawym (i absolutnie używanym) rozwiązaniem są rowery Cavaliere gdzie jest pasek klinowy i skrzynia biegów. Jak poczytasz to praktyczna sprawność tego systemu jest nie gorsza od klasycznego układu, co ważne także waga nie jest większa. Widziałem (i rozmawiałem) je u zawodników jeżdżących DH, enduro, mtb. Wygląda, że alternatywa jest, jakkolwiek kosztowna. 

Sam mam jeden rower na pasku klinowym i bezobsługowych łożyskach i to jest... rewelacja. Co jakiś czas go myję i na tym obsługa się kończy. Po prostu genialne, żadnego szejkowania, żadnych regulacji, smarowania - nic się nie dzieje. Nogi czy tam spodnie zawsze czyste. Podejrzewam, że w tym Cavaliere szansa uszkodzenia napędu jest bez porównania mniejsza jak w układzie klasycznym. I to nie tylko z powodu mniejszej komplikacji, mniejszej "objętości" ale też jest wyżej (popatrz na foty)

spacer.png

W każdym razie bardzo mi ten rower przemówił do wyobraźni...

Dla mnie cudo.

Edytowane przez Wujot2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze zajrzałem do neta i jest fajny artykuł o rowerowej "skrzyni biegów" (pinion)

https://rowertoja.pl/pinion-rowerowa-skrzynia-biegow/

Są tam też rowery trekkingowe np 

spacer.png

Cena pod 14 k z amortyzatorem od Suntour nie wygląda tutaj super okazyjnie ale gdybym planował jazdę "przez kontynent" w warunkach gorących i zimnych przez miesiące to bezstresowy napęd to kapitalna sprawa. 

No i znalazłem cos dla siebie (oczywiście tak na pierwszy rzut oka). Niestety na łańcuchu.

spacer.png

Edytowane przez Wujot2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Mitek napisał:

mechanizmów utylizacyjnych

Cze

Tu pełna zgoda, produkujemy coś na masową skalę, bez pomysłu co dalej.

19 godzin temu, Mitek napisał:

oraz warunku pozyskiwania 100% energii ze źródeł odnawialnych

A tutaj wręcz przeciwnie. Energia elektryczna w perspektywie czasowej może być pozyskiwana praktycznie bezemisyjnie, czego nie można napisać o paliwach kopalnych jakichkolwiek. Każde z nich maja wpływ i zawsze mieć będą na środowisko. Ponadto zaletą źródeł odnawialnych jest to, że każdy z nas może je pozyskiwać, więc budowa sieci wspomagającej globalna produkcję jest możliwa i stosunkowo łatwa.

pozdrawiam

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Marcos73 napisał:

Wujot, dzięki, wiedziałem że to opiszesz.

W tym przypadku, to chyba rozwój blokują te 2 giganty produkujące osprzęt. Jeśli jeden z nich podejmie próbę ... ten napęd może stać się powszechny.

pozdrawiam

 

Jeśli chodzi o Shimano to w segmencie elektrycznym stworzyli automatyczną skrzynie biegów do roweru - recenzje są bardzo pochlebne. Ale nie tylko oni - są konkurenci z chyba jeszcze ciekawszymi rozwiązaniami. Tak, że w elektrykach szykuje się rewolucja. Na razie mnie to nie interesuje więc zbytnio tego nie śledzę.

Ale upierdliwość codziennego serwisu (maks co drugi wyjazd trzeba czyścić napęd) powoduje, że te skrzynie Piniona (są też inne) ciągle mi wracają przed oczy... Jak trochę więcej jeździłem to miałem po prostu dwa rowery na zmianę - jeden był w serwisie, a drugim jeździłem i co dwa tygodnie, miesiąc zamianka. Było to wygodne (bo serwis na sąsiedniej ulicy)  i, wbrew pozorom, tanie. Teraz jeżdżę mniej, ale do serwisu daleko, na myjnię też 6 km (myjka w domu trochę słaba), a czasu mało więc mi to wraca przed oczy. Codzienne użytkowanie rozwiązałem tym bezobsługowym rowerem, ale dalsze wyjazdy trzeba rower przygotować, szczególnie, że zdecydowana większość to drogi gruntowe. 

Z tymi skrzyniami biegów główny problem tkwi pewnie w ramach - mały wybór i wysoki, z tego powodu, koszt. ale jak napisałem, gdybym robił wielodniowy wyjazd "po świecie" to wybrałbym to rozwiązanie.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marcos73 napisał:

Cze

Tu pełna zgoda, produkujemy coś na masową skalę, bez pomysłu co dalej.

A tutaj wręcz przeciwnie. Energia elektryczna w perspektywie czasowej może być pozyskiwana praktycznie bezemisyjnie, czego nie można napisać o paliwach kopalnych jakichkolwiek. Każde z nich maja wpływ i zawsze mieć będą na środowisko. Ponadto zaletą źródeł odnawialnych jest to, że każdy z nas może je pozyskiwać, więc budowa sieci wspomagającej globalna produkcję jest możliwa i stosunkowo łatwa.

pozdrawiam

Cześć

I o tym właśnie piszę. Wiesz... chcąc być w zgodzie z faktami paliwa kopalne też są w pewnym sensie odnawialne tylko ws nieco innej skali czasowej. 😉 która nas - jako gatunku raczej nie dotyczy.

Co do produkcji energii ze źródeł odnawialnych to niestety tak naprawdę nie ma mechanizmów ułatwiających czy nawet umożliwiających jej produkcję - wręcz przeciwnie, tworzy się mechanizmy ograniczające możliwości prywatnych wytwórców.

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Mitek napisał:

Co do produkcji energii ze źródeł odnawialnych to niestety tak naprawdę nie ma mechanizmów ułatwiających czy nawet umożliwiających jej produkcję - wręcz przeciwnie, tworzy się mechanizmy ograniczające możliwości prywatnych wytwórców.

Mitek, ale przyczyna jest jedna i dotyczy wszystkiego związanego z powszechną elektryfikacją. Brak możliwości jej magazynowania w łatwy sposób. Paliwa kopalne są tutaj nie do pobicia. Niejako same się magazynują w sposób naturalny, lub też po wydobyciu stosunkowo łatwo je magazynować. Ograniczenia dla pojedyńczych gospodarstw są póki co oczywiste, nadprodukcja prądu nie będzie wykorzystana a i nie da się jej przechować w tani i na masową skalę sposób. Dopóki tego nie opanujemy, dopóty będą kłody rzucane pod nogi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Marcos73 napisał:

Mitek, ale przyczyna jest jedna i dotyczy wszystkiego związanego z powszechną elektryfikacją. Brak możliwości jej magazynowania w łatwy sposób. Paliwa kopalne są tutaj nie do pobicia. Niejako same się magazynują w sposób naturalny, lub też po wydobyciu stosunkowo łatwo je magazynować. Ograniczenia dla pojedyńczych gospodarstw są póki co oczywiste, nadprodukcja prądu nie będzie wykorzystana a i nie da się jej przechować w tani i na masową skalę sposób. Dopóki tego nie opanujemy, dopóty będą kłody rzucane pod nogi.

Chyba jedynym sensownym kierunkiem jest produkcja wodoru w momencie gdy jest dużo taniego prądu. Nawet jeśli będzie to proces bardzo mało efektywny. Ogniwa fotowoltaiczne tanieją i prawdopodobnie prądu będzie w bród (oczywiście wtedy gdy słońce zaświeci).

Wtedy prosument będzie mógł sprzedać swój prąd. Obecny system jest już bezsensowny. 

Edytowane przez Wujot2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jasne. Produkcja to sprawa prosta ale przesył, magazynowanie czy też sensowna dystrybucja/redystrybucja jest - nawet w naszych warunkach, kraju w miarę cywilizowanego, praktycznie niewykonalna ze względu na brak lub przestarzałą infrastrukturę przesyłową. Przerzuca się więc tą niewydolność, czy też próbuje przerzucać, na producentów, którzy jedyne co mogą zrobić to zrzeygnować z pomysłu ze względu na nierentowność.

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Wujot2 napisał:

Chyba jedynym sensownym kierunkiem jest produkcja wodoru w momencie gdy jest dużo taniego prądu.

Tak, bo to świetne źródło energii praktycznie niewyczerpalne, obarczone jedną zasadniczą wadą, więcej energii trzeba włożyć w wytworzenie niż uzyskamy z tego surowca. Same kłody.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marcos73 napisał:

Tak, bo to świetne źródło energii praktycznie niewyczerpalne, obarczone jedną zasadniczą wadą, więcej energii trzeba włożyć w wytworzenie niż uzyskamy z tego surowca. Same kłody.

pozdrawiam

Cześć

No nie do końca... ale przede wszystkim umożliwia to magazynowanie energii do wykorzystania w momencie zmniejszonego poboru a wykorzystanie nadmiaru na pompowanie. To rozsądne wyjście a magazynowanie w tym momencie praktycznie nic nie kosztuje oprócz utrzymania zbiornika, który na dodatek może przynosić dodatkowe korzyści właścicielowi.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

No nie do końca... ale przede wszystkim umożliwia to magazynowanie energii do wykorzystania w momencie zmniejszonego poboru a wykorzystanie nadmiaru na pompowanie. To rozsądne wyjście a magazynowanie w tym momencie praktycznie nic nie kosztuje oprócz utrzymania zbiornika, który na dodatek może przynosić dodatkowe korzyści właścicielowi.

Pozdro

Ale o czym piszemy? O elektrowniach szczytowo-pompowych, czy tez o czystym wodorze?

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, kordiankw napisał:

Już kiedyś pisałem, elektrownie szczytowo-pompowe to jest jakieś rozwiązanie.

Raczej nie, one wyrównują dobowe a dokładniej pół dobowe wahania poboru mocy. "Dodają" około 1,8 GW w szczycie i "odejmują" powiedzmy 2,3 GW poza szczytem.  Zaprojektowane są jako uzupełnienie elektrowni o niewielkiej możliwości regulacji mocy (węglowych czy atomowych). Nie zgromadzisz tam energii z wielu tygodni wiatru. Ale problem widzę w innym punkcie otóż teraz ESP pracują bez przerwy - pompowanie i spracowywanie wody. I to ma sens - bardzo drogie urządzenia są ciągle wykorzystywane. Korzystają z taniego prądu nocnego i sprzedają drogi dzienny. Jako uzupełnienie do nierytmicznych OZE wyglądałoby to inaczej - otóż korzystałoby z bardzo taniego prądu gdy jest nadmiar energii z OZE i czekałoby na okazję by sprzedać wtedy gdy nie ma prądu z OZE ale jest zapotrzebowanie. Mogłoby to trwać na przykład dwa tygodnie albo dłużej. To kładzie sens ekonomiczny. Tak to widzę (na podstawie mojej pracy dyplomowej sprzed 30+ lat).

Głosy, takie jak @Mitek , które mówią "dajcie nam produkować" dowodzą kompletnej nieznajomości tematu. Brzmi to mniej więcej jakby producenci drezyn żądali od kolei aby odebrała i wpuściła na tory dowolną ilość pojazdów. W dowolnym miejscu i o dowolnej porze. System energetyczny kraju to jest bardzo skomplikowane zagadnienie gdzie trzeba wyrównać zmienne zapotrzebowanie dobowe i sezonowe zapewniając możliwe stałe parametry (częstotliwość). Ktoś musi to bardzo mocno trzymać za ryj bo koszty awarii są niebotyczne.

Fotowoltaika jest idealnie skorelowana z klimatyzacją. To znaczy, że jak świeci to ludzie włączają klimatyzację. Na początkowym etapie ktoś policzył, że przy zainstalowanej mocy około 500 MW akurat tyle trzeba na klimę. Pod to były ustawione pierwsze programy. Później poszło to na żywioł, z jednej chęć wyrobienia wskaźników przed UE, z drugiej interes dystrybutorów i producentów i wiara w zrobienie interesu przez tzw prosumentów. Teraz wszyscy płaczą bo okazało się, że falowniki odcinają instalacje. Giełda energii zrobi zaś resztę gdy okaże się, że za odbiór jeszcze trzeba będzie dopłacić. Bo nikt naszej drezyny nie chce. 

Dopiero fundamentalne zmiany typu uelastycznienie cen tak aby ludziom a przede wszystkim firmom opłacało się korzystać z prądu gdy jest tani, uelastycznienie mocy elektrowni węglowych i atomowych tak aby można je znacząco zmieniać (na razie abstrakcja), produkcja wodoru przy tanim prądzie (nie wiem czy to możliwe), łączenie się większe sieci (bardzo ryzykowne geopolitycznie). Na chłodno zastanawiając się to może dałoby się pogodzić OZE z autami na baterię. Tak czy tak wychodzi mi, że poza energetyką atomową reszta wygląda bardzo słabo. Trzymam kciuki za ITER bo to byłby przełom. Ale na razie chyba do niego daleko.

Edytowane przez Wujot2
  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.09.2023 o 16:02, Wujot2 napisał:

Tak czy tak wychodzi mi, że poza energetyką atomową reszta wygląda bardzo słabo. Trzymam kciuki za ITER bo to byłby przełom. Ale na razie chyba do niego daleko.

Fajny i mądry wpis. O fuzji jądrowej i obietnicach z nią związanych słyszę od jakiś... 50 lat. Wciąż podają, że mniej więcej za 15-20 lat będziemy mieć wydajne, fantastyczne, dodajmy czyste ekologicznie, źródło  energii. W końcu przykład daje nam nasze Słońce. Ale widać, że nie puszcza i wciąż nie ma praktycznych rezultatów. Na mój rozum byłego fizyka (co prawda skończyłem specjalizację Wysokie Energie, czyli cząstki elementarne) nic z tego nie będzie. Prócz mnóstwa wydanej kasy. Choć nigdy nic nie wiadomo. Czasem jakiś zupełnie nieprzewidziany wynalazek, typu internet, komórka czy nawet smartfon potrafi nieźle zamieszać. Podobnie do Ciebie nie jestem w dziedzinie przyszłości energetycznej świata optymistą. Może ten wodór? Teoretycznie wygląda to obiecująco. Choć nie czułbym sie komfortowo w samochodzie ze zbiornikiem z wodorem. Do tego wodór składa się z najmniejszych atomów w porównaniu z innymi pierwiastkami. Jego jądro to tylko jeden proton. Toto przenika przez wszystko. Może solary i podgrzewanie wody użytej następnie do produkcji prądu? Takie coś działa na dużą skalę w Hiszpani.

Motoryzacja elektryczna - nic dobrego, bo wciąż nie rozwiązano problemu skutecznego magazynowania energii, nie mówiąc o problemach recyklingu akumulatorów. I nie widać na horyzoncie możliwego rozwiązania, choc znów może nas coś zaskoczyć. CO2 i zmiany klimatyczne - źle to widzę. Najazd ludów na Europę - fatalne perspektywy. 🙂 Przyszłość świata - nic dobrego. Na pewno się zmieni choć niekoniecznie wg moich życzeń. Czuję się tak jak obywatel Rzymu pod koniec istnienia Cesarstwa Rzymskiego. 🙂

Dlatego, jak to Tuwim przetłumaczył - jedz karpie (tłumaczenie z "carpe diem"). Rower, narty, góry, morze... BTW zaraz idę na wycieczkę. Pogoda obłędna. 🙂

pogoda.jpg

Edytowane przez a_senior
  • Like 4
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.09.2023 o 16:02, Wujot2 napisał:

Raczej nie, one wyrównują dobowe a dokładniej pół dobowe wahania poboru mocy. "Dodają" około 1,8 GW w szczycie i "odejmują" powiedzmy 2,3 GW poza szczytem.  Zaprojektowane są jako uzupełnienie elektrowni o niewielkiej możliwości regulacji mocy (węglowych czy atomowych). Nie zgromadzisz tam energii z wielu tygodni wiatru. Ale problem widzę w innym punkcie otóż teraz ESP pracują bez przerwy - pompowanie i spracowywanie wody. I to ma sens - bardzo drogie urządzenia są ciągle wykorzystywane. Korzystają z taniego prądu nocnego i sprzedają drogi dzienny. Jako uzupełnienie do nierytmicznych OZE wyglądałoby to inaczej - otóż korzystałoby z bardzo taniego prądu gdy jest nadmiar energii z OZE i czekałoby na okazję by sprzedać wtedy gdy nie ma prądu z OZE ale jest zapotrzebowanie. Mogłoby to trwać na przykład dwa tygodnie albo dłużej. To kładzie sens ekonomiczny. Tak to widzę (na podstawie mojej pracy dyplomowej sprzed 30+ lat).

Głosy, takie jak @Mitek , które mówią "dajcie nam produkować" dowodzą kompletnej nieznajomości tematu. Brzmi to mniej więcej jakby producenci drezyn żądali od kolei aby odebrała i wpuściła na tory dowolną ilość pojazdów. W dowolnym miejscu i o dowolnej porze. System energetyczny kraju to jest bardzo skomplikowane zagadnienie gdzie trzeba wyrównać zmienne zapotrzebowanie dobowe i sezonowe zapewniając możliwe stałe parametry (częstotliwość). Ktoś musi to bardzo mocno trzymać za ryj bo koszty awarii są niebotyczne.

Fotowoltaika jest idealnie skorelowana z klimatyzacją. To znaczy, że jak świeci to ludzie włączają klimatyzację. Na początkowym etapie ktoś policzył, że przy zainstalowanej mocy około 500 MW akurat tyle trzeba na klimę. Pod to były ustawione pierwsze programy. Później poszło to na żywioł, z jednej chęć wyrobienia wskaźników przed UE, z drugiej interes dystrybutorów i producentów i wiara w zrobienie interesu przez tzw prosumentów. Teraz wszyscy płaczą bo okazało się, że falowniki odcinają instalacje. Giełda energii zrobi zaś resztę gdy okaże się, że za odbiór jeszcze trzeba będzie dopłacić. Bo nikt naszej drezyny nie chce. 

Dopiero fundamentalne zmiany typu uelastycznienie cen tak aby ludziom a przede wszystkim firmom opłacało się korzystać z prądu gdy jest tani, uelastycznienie mocy elektrowni węglowych i atomowych tak aby można je znacząco zmieniać (na razie abstrakcja), produkcja wodoru przy tanim prądzie (nie wiem czy to możliwe), łączenie się większe sieci (bardzo ryzykowne geopolitycznie). Na chłodno zastanawiając się to może dałoby się pogodzić OZE z autami na baterię. Tak czy tak wychodzi mi, że poza energetyką atomową reszta wygląda bardzo słabo. Trzymam kciuki za ITER bo to byłby przełom. Ale na razie chyba do niego daleko.

Cześć

No więc piszę, że to nie jest sprawa niemożności produkcji tylko niedostosowania systemu przesyłu i dystrybucji. Czy przekształcenie go jest prostą sprawą? A kto to powiedział? Ale jest możliwa praca nad mechanizmami ten system modyfikującymi, która w tym momencie nie jest jakimś realnym działaniem a tylko próbą ratowania stabilności przestarzałej konstrukcji.

Co do energetyki atomowej to jest to oczywiście droga od wielu lat otwarta ale skutecznie zamykana przez świadomość społeczną kształtowaną przez narracje Czernobyla i Fukushimy.

A co do wodoru...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A co do wodoru...

No to właśnie wspomniana przez Andrzeja fuzja jest tu przykładem chybionym i idący za tym przykład słońca. Jak dotychczas nie słyszałem o jakimkolwiek przypadku kontroli nad reakcja termojądrową oprócz bomby - ale tego nie można nazwać kontrolą. Jeżeli mówimy o energetyce jądrowej to raczej myślimy o sprawdzonych w praktyce reaktorach wykorzystujących reakcję rozpadu co potrafimy kontrolować nawet w skali "przenośnej".

Zastosowanie wodoru zaś ma polegać na reakcji syntezy wodoru z tlenem, która jest bardzo wydajna energetycznie i "ekologiczna" - jeżeli chodzi o pozostałości. Problemem jest przechowywanie i transport wodoru. Prace jednak trwają i nowych technologii jest sporo ale są traktowane marginalnie wobec pędu na nieprzemyślaną elektryfikację wszystkiego na każdym etapie. Oczywiście i tak kończy się na prądzie ale otrzymać można go na wile sposobów i dla mnie technologie wodorowe są bardzo rokujące. Niestety te problemy oraz wiele innych, o których wspomina Andrzej są nierozwiązywalne z jednej prostej przyczyny. Świat nie jest rządzony przez naukowców ale przez wybieranych przez tłumy polityków czyli tak naprawdę bandę tępych chamów.

Pozdro

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mitek napisał:

Jeżeli mówimy o energetyce jądrowej to raczej myślimy o sprawdzonych w praktyce reaktorach wykorzystujących reakcję rozpadu co potrafimy kontrolować nawet w skali "przenośnej".

Cze

Prawda, ale co po? To jest największym problemem, stosunkowo krótki czas eksploatacji i kosztowny długofalowy proces neutralizacji. Ale i tak na dzień dzisiejszy lepsze rozwiązanie niż węgiel.

1 godzinę temu, Mitek napisał:

Problemem jest przechowywanie i transport wodoru.

Tak to prawda. Ale chyba nie czytałeś co napisałem. Wodór na ziemi występuje w prawie nieograniczonej ilości. Najłatwiej go pozyskać z wody. Ale do wyprodukowania  1kg wodoru potrzeba 9l wody i ok 50 kWh energii. Wartość opałowa wodoru jest 3x większa niż benzyny czy gazu ale to TYLKO ok 34 kWh/kg. Więc jak widzisz to jest głównym "problemem" wodoru. Nie ma taniej możliwości uzyskania wodoru. Więcej energii trzeba włożyć niż z wodoru można uzyskać.

Moim zdaniem atom + alternatywne źródła produkcji en. elektrycznej, a z nadwyżek można się pokusić o produkcję wodoru jako jakieś alternatywy i wykorzystania prądu, którego nie potrafimy zmagazynować. Bez tego produkcja wodoru na dzień dzisiejszy jest nieopłacalna.

pozdrawiam

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Co do wodoru to nie wiadomo jakie pomysły są pochowane po szufladach, bo na razie inne kierunki są wyznaczone.

Przyszłością motoryzacji są raczej ogniwa paliwowe, albo paliwo syntetyczne. 

Utylizacja baterii z samochodów jest dość prosta - wystarczy zrobić z nich banki energii i mogą działać dłużej niż jeździły w samochodach. 

Tak się zastanawiam, bo jeżeli produkcja prądu z paneli nie jest za bardzo sensowna, to dlaczego powstają wciąż nowe farmy PV? Ci co budują nie mają rozeznania w temacie? 

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...