Skocz do zawartości

Przebieg


star

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 978
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dodane grafiki

Chcesz powiedzieć, że jestem sprawcą kolizji bo nie ustąpiłem pierwszeństwa komuś kto nie powinien mnie wyprzedzać, bo jesteśmy na skrzyżowaniu, zajmuje lewy skraj pasa, mam włączony kierunkowskaz sygnalizujący zamiar skrętu w lewo. Ale to ja jestem sprawcą kolizji bo nie zauważyłem innego uczestnika ruchu, łamiącego wszelkie przepisy ale on tylko przyczynił się do kolizji ??? 

Pomińmy fakt, że wyprzedza mnie przedstawiciel elity władzy. Wtedy jak widzimy oczywiste jest kto jest winny i w trakcie badania przyczyn wypadku nie można ustalić jednoznacznie podstawowych faktów. 

 

Tak właśnie uważam. 

Można bronić różnych racji, w tym również takiej, że pojazdu wyprzedzającego w ogóle nie powinno tam być, a skręcający w oparciu o zasadę ograniczonego zaufania mógł zakładać, iż inni uczestnicy ruchu drogowego stosują się do przepisów i nie wyprzedzają w niedozwolonym miejscu. Wiem też że ustawa Prawo o ruchu drogowym w art 25 ust. 1 stanowi: kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo - także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo (nie nie mówi o wyprzedzającym).

 

Mnie jednak przekonuje poniższy wywód zawarty w uzasadnieniu wyroku Sądu Najwyższego wydanego w sprawie IV KK 416/05: 

 

"Sąd Najwyższy uznaje za celowe odnieść się również do dokonanej w zaskarżonym wyroku interpretacji zakresu nałożonego na kierującego wymogu zachowania szczególnej ostrożności, o jakim mowa w art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym, w sytuacji zmiany przez niego kierunku jazdy w lewo. Rzeczywiście, w doktrynie, a także i w orzecznictwie pojawił się pogląd, że z przepisu tego nie można wyprowadzić nałożenia na kierowcę zmieniającego kierunek jazdy w lewo, obowiązku upewnienia się w chwili wykonywania tego manewru, czy nie zajeżdża mu drogi nieprawidłowo (z lewej strony) wyprzedzającemu go. Podnosi się, że stosownie do treści tego przepisu, kierujący pojazdem może "zmienić kierunek jazdy (...) tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności", ale już nie "pod warunkiem, że nie spowoduje to zajechania drogi innym kierującym", który to warunek był zawarty w art. 19 ust. 1 dawnego kodeksu drogowego. Ratio legis pominięcia takiego zastrzeżenia w owym kodeksie wydaje się zwolennikom tej koncepcji oczywista. Nie chodziło o to, że ów warunek mieści się w wymogu zachowania szczególnej ostrożności przez zmieniającego kierunek jazdy, a więc pozostawienie tegoż warunku byłoby zbędne (jako superfluum). Zamierzeniem racjonalnego ustawodawcy było jasne określenie obowiązków i praw uczestników ruchu przy uwzględnieniu wzrastającego natężenia ruchu drogowego i dążeniu do zapewnienia jego bezkolizyjności. Jeżeli zamierzający zmienić kierunek jazdy postąpi zgodnie z art. 22 ust. 5 powołanego prawa o ruchu drogowym, czyli zawczasu i wyraźnie zasygnalizuje ten manewr, to w momencie jego wykonywania nie ma obowiązku upewniać się, czy nie zajedzie drogi nieprawidłowo wyprzedzającemu go. Skręcający w lewo ma zaś obowiązek ustąpić pierwszeństwa przejazdu jadącemu z kierunku przeciwnego. Musi więc przede wszystkim baczyć, aby nie zajechał drogi temu pojazdowi, a nie kierującemu, który nie zachowuje się w sposób nakazany przez art. 24 ust. 5 (por. W. Kotowski, Ustawa - Prawo o ruchu drogowym. Komentarz praktyczny, Warszawa 2004, s. 405, R. Stefański, Prawo o ruchu drogowym. Komentarz, Warszawa 2005, s. 215-218, a także wyrok Sądu Najwyższego z dnia 1 grudnia 2005 r., sygn. III KK 151/05). Nie podzielając tego stanowiska należy przede wszystkim wskazać, że zawsze kierujący zmieniający kierunek jazdy musi dołożyć większej staranności niż inny uczestnik ruchu. Wykonując ten manewr musi wykorzystać wszystkie dostępne mu sposoby, aby wykonywać ten manewr bezpiecznie. Przypomnieć też należy, że zawsze uczestnik ruchu powinien kierować się, oprócz wymogów wynikających z przepisów ruchu drogowego, także zdrowym rozsądkiem, ogólną przezornością i respektowaniem bezpieczeństwa innych (por. G. Wiciński, Zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, WPP 1989, Nr 2, s. 181, G. Jaroszek, Naruszenie zasad bezpieczeństwa jako znamię przestępstwa określonego w art. 145 KK w świetle nowego prawa o ruchu drogowym, PiP 1983, Nr 8-9). Zatem, wykonujący manewr skrętu w lewo, oczywiście z zawczasu włączonym kierunkowskazem, winien upewnić się nie tylko czy nie zajedzie drogę pojazdom jadącym z przeciwnego kierunku po pasie ruchu, który zamierza przejechać, ale także czy nie zajedzie drogi pojazdowi poruszającemu się jego pasem ruchu lub nieprawidłowo (z lewej strony) go wyprzedzającego. W sytuacji zatem gdy kierujący, mimo dostrzeżenia pojazdu nieprawidłowo go wyprzedzającego, nie zaniechał wykonywania sygnalizowanego wcześniej manewru skrętu w lewo, i dojdzie do wypadku, to odpowiedzialność za jego zaistnienie ponoszą obaj kierowcy. W zależności m.in. od skutków może to być odpowiedzialność karna lub za wykroczenie. Na kierowcy zamierzającym wykonać manewr zmiany kierunku jazdy w lewo, ciąży bowiem nie tylko obowiązek zawczasu i wyraźnego zasygnalizowania tego manewru oraz baczenia, aby nie spowodował on zajechania drogi pojazdowi jadącemu z kierunku przeciwnego, ale także w zależności od okoliczności, wynikający z zasady szczególnej ostrożności (art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym, tj. Dz.U. Nr 108, poz. 908 z 2005, ze zm.), obowiązek upewnienia się, przez spojrzenie w lusterko wsteczne lub boczne, czy znajdujący się za nim pojazd nie uniemożliwia bezpiecznego wykonania tego manewru."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 W sytuacji zatem gdy kierujący, mimo dostrzeżenia pojazdu nieprawidłowo go wyprzedzającego, nie zaniechał wykonywania sygnalizowanego wcześniej manewru skrętu w lewo, i dojdzie do wypadku, to odpowiedzialność za jego zaistnienie ponoszą obaj kierowcy. W zależności m.in. od skutków może to być odpowiedzialność karna lub za wykroczenie. Na kierowcy zamierzającym wykonać manewr zmiany kierunku jazdy w lewo, ciąży bowiem nie tylko obowiązek zawczasu i wyraźnego zasygnalizowania tego manewru oraz baczenia, aby nie spowodował on zajechania drogi pojazdowi jadącemu z kierunku przeciwnego, ale także w zależności od okoliczności, wynikający z zasady szczególnej ostrożności (art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym, tj. Dz.U. Nr 108, poz. 908 z 2005, ze zm.), obowiązek upewnienia się, przez spojrzenie w lusterko wsteczne lub boczne, czy znajdujący się za nim pojazd nie uniemożliwia bezpiecznego wykonania tego manewru."

Dziękuję, to bardzo pouczające.

Zauważ, że interpretacja SN zakłada możliwość dostrzeżenia tego nieprawidłowo jadącego pojazdu i odgadnięcia jego zamiarów.

W przypadku omawianego wypadku należałoby się zastanowić, czy wykonujący skręt w lewo miał szansę dostrzec znajdujący się za nim pojazd i ocenić, że będzie wyprzedzany.

Z tego co pamiętam, było to w mieście chyba po zmroku i pojazd wyprzedzający prawdopodobnie nie miał włączonych kogutów, poruszał się w tz kolumnie. Był widoczny jako światła z tyłu.

W mojej ocenie jazda w takich warunkach w tz kolumnie jest szczytem głupoty i w nocy na terenie zabudowanym należy załączyć koguty we wszystkich samochodach. Sygnały dźwiękowe mogą być w co którymś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, to bardzo pouczające.
Zauważ, że interpretacja SN zakłada możliwość dostrzeżenia tego nieprawidłowo jadącego pojazdu i odgadnięcia jego zamiarów.
W przypadku omawianego wypadku należałoby się zastanowić, czy wykonujący skręt w lewo miał szansę dostrzec znajdujący się za nim pojazd i ocenić, że będzie wyprzedzany.
Z tego co pamiętam, było to w mieście chyba po zmroku i pojazd wyprzedzający prawdopodobnie nie miał włączonych kogutów, poruszał się w tz kolumnie. Był widoczny jako światła z tyłu.
W mojej ocenie jazda w takich warunkach w tz kolumnie jest szczytem głupoty i w nocy na terenie zabudowanym należy załączyć koguty we wszystkich samochodach. Sygnały dźwiękowe mogą być w co którymś.


Podam inny przykład
Wyjeżdżasz z osiedla z podporządkowanej.
Obstawionej źle zaparkowanymi autami.
Po głównej setką (choć 50-ka) ktoś leci.
Wysuwasz się i dostajesz strzał. Powinieneś poprosić pieszego o pomoc:-)
Kobieta miała taką akcję. Dobrze się skończyło. Dla mnie wina /3. Ale tak to nie działa. Choć mandaty mogą dostać 3 strony, każdy za co innego. Ten wysuwający się najbardziej winny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podam inny przykład
Wyjeżdżasz z osiedla z podporządkowanej.
Obstawionej źle zaparkowanymi autami.
Po głównej setką (choć 50-ka) ktoś leci.
Wysuwasz się i dostajesz strzał. Powinieneś poprosić pieszego o pomoc:-)
Kobieta miała taką akcję. Dobrze się skończyło. Dla mnie wina /3. Ale tak to nie działa. Choć mandaty mogą dostać 3 strony, każdy za co innego. Ten wysuwający się najbardziej winny.

Cześć

Tak, wysuwający się najbardziej winny. Zawsze można wysunąć się, albo ustawić samochód bokiem w taki sposób aby kontrolować drogę. Zawsze.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć
Tak, wysuwający się najbardziej winny. Zawsze można wysunąć się, albo ustawić samochód bokiem w taki sposób aby kontrolować drogę. Zawsze.
Pozdrowienia

Jakim bokiem. Prostopadly wyjazd.
Główna zastąpiona źle zaparkowanymi autami, nic nie zobaczysz, możesz się ustawiać jak chcesz. Mi nie podoba się parkowanie, nie podoba się gnanie po prawie osiedlowej setką. Jego nie ma i za chwilę jest. Nie da sie wyjechać. Wysuwając pod dowolnym kątem. Jedyne rozwiązanie to dodatkowa osoba - pieszy.
Wina za kolizje twoja, znaczy wysuwającego się.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dajmy się zwariować z drugiej strony. Weźmy na tapetę taka sytuację: chcemy skręcić w lewo na skrzyżowaniu. Jest noc. Widzimy w oddali dwa małe punkty świetlne które mówią nam, że z przeciwka coś się zbliża. Nie widzimy zarysów (patrzymy pod światło) więc nie możemy za bardzo ocenić prędkości tego pojazdu. Po sile świateł oceniamy że ten pojazd jest minimum 200 m od nas. Jest tam ograniczenie do 70 km/h i ma tej podstawie zakładamy że mamy 10 sekund na bezpieczne wykonanie manewru skrętu w lewo (70 km/h=20 m/s czyli na pokonanie 200 metrów do nas drugi pojazd potrzebuje 10 sekund) Zapinamy jedynkę, rozglądamy się za siebie czy przypadkiem nie wyprzedza nas kolumna rządowa i powoli ruszamy. Wydaje nam się że wciąż mamy 5 sekund czyli mnóstwo czasu. I w tym momencie uderza nas jadący z naprzeciwka samochód. Jego prędkość to 180 km/h czyli pokonał on 200 m w 4 sekundy a nie w 10 sekund. Kierowca tego auta ginie na miejscu. Kto winien?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dajmy się zwariować z drugiej strony. Weźmy na tapetę taka sytuację: chcemy skręcić w lewo na skrzyżowaniu. Jest noc. Widzimy w oddali dwa małe punkty świetlne które mówią nam, że z przeciwka coś się zbliża. Nie widzimy zarysów (patrzymy pod światło) więc nie możemy za bardzo ocenić prędkości tego pojazdu. Po sile świateł oceniamy że ten pojazd jest minimum 200 m od nas. Jest tam ograniczenie do 70 km/h i ma tej podstawie zakładamy że mamy 10 sekund na bezpieczne wykonanie manewru skrętu w lewo (70 km/h=20 m/s czyli na pokonanie 200 metrów do nas drugi pojazd potrzebuje 10 sekund) Zapinamy jedynkę, rozglądamy się za siebie czy przypadkiem nie wyprzedza nas kolumna rządowa i powoli ruszamy. Wydaje nam się że wciąż mamy 5 sekund czyli mnóstwo czasu. I w tym momencie uderza nas jadący z naprzeciwka samochód. Jego prędkość to 180 km/h czyli pokonał on 200 m w 4 sekundy a nie w 10 sekund. Kierowca tego auta ginie na miejscu. Kto winien?


Zakładanie, że ktoś jedzie jakąś prędkością nawet po autostradzie to błąd. W sumie pozostaje jazda włoska, reagowanie na wydarzenia, nie na oczekiwane reguły.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakim bokiem. Prostopadly wyjazd.
Główna zastąpiona źle zaparkowanymi autami, nic nie zobaczysz, możesz się ustawiać jak chcesz. Mi nie podoba się parkowanie, nie podoba się gnanie po prawie osiedlowej setką. Jego nie ma i za chwilę jest. Nie da sie wyjechać. Wysuwając pod dowolnym kątem. Jedyne rozwiązanie to dodatkowa osoba - pieszy.
Wina za kolizje twoja, znaczy wysuwającego się.

Widzę, że nie masz pojęcia o co chodzi, Trudno.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podam inny przykład
Wyjeżdżasz z osiedla z podporządkowanej.
Obstawionej źle zaparkowanymi autami.
Po głównej setką (choć 50-ka) ktoś leci.
Wysuwasz się i dostajesz strzał. Powinieneś poprosić pieszego o pomoc:-)
Kobieta miała taką akcję. Dobrze się skończyło. Dla mnie wina /3. Ale tak to nie działa. Choć mandaty mogą dostać 3 strony, każdy za co innego. Ten wysuwający się najbardziej winny.

Hehe, opowiem Ci lepszą historię. 

 

Kraków, ul. Gazowa (jednokierunkowa). Wyjeżdżam z siedziby firmy (bramy) z zamiarem skrętu w prawo (zgodnie z kierunkiem na tej ulicy). Przepuszczam pojazd nadjeżdżający z lewej, upewniam się jeszcze szybkim zerknięciem prawo, lewo (odruch, nawet na jednokierunkowej). Będąc już niemal włączonym do ruchu dostaję strzała...Gość, który chwilę wcześniej mnie minął, zauważył wolne miejsce w strefie i wymyślił sobie COFANIE. Dostałem na styku zderzaka z prawym błotnikiem. 

Chciałem się dogadać i spisać oświadczenie, ale gość stwierdził że to obopólna wina. Wkurzył mnie i wezwałem policję. 

Przyjechali dość szybko, gość bez dokumentów i ważnego badania technicznego (jakieś stare polo to było), trzeźwy. Wina za kolizję, moja. Bo włączałem się do ruchu i mam ustąpić wszystkim uczestnikom ruchu, nawet tym cofającym na jednokierunkowej. 

Zapytałem pana policjanta, czy to nie cofający powinien się upewnić że w nikogo nie wjedzie, np. dziecko. Odparł, że teoretycznie tak, ale w świetle prawa ja jestem winny bo włączałem się do ruchu (stwierdził to na podstawie uszkodzenia styku błotnika ze zderzakiem - uszkodzenia wskazywało na to, że nie byłem jeszcze włączony do ruchu/auto pod skosem). 

 

No i dostałem 500zł i ileś punktów, gość jakieś drobne za brak dokumentów (nie wiem czy mu zabrali dowód). 

Żałowałem później, że przyjąłem mandat, ale nie chciało mi się włóczyć po sądach, a auto naprawiłem z AC. 

 

3333333.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to już jest Was dwóch, którzy znacie przepisy lepiej.
 

A Ty od razu szpila, dobrze że z siekierą mnie jeszcze nie gonisz.

W moim przypadku sprawa była dyskusyjna, bo o ile KD nie zabrania cofania na jednokierunkowej, tak Art. 23 wyraźnie określa w jaki sposób taki manewr powinien być wykonany: 

 

3) przy cofaniu ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu i zachować szczególną ostrożność, a w szczególności:

a) sprawdzić, czy wykonywany manewr nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia,

B) upewnić się, czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda; w razie trudności w osobistym upewnieniu się kierujący jest obowiązany zapewnić sobie pomoc innej osoby.

 

Tylko tyle. A czy ja już byłem włączony do ruchu, czy jeszcze nie i jak fakt włączania się do ruchu ma się do pkt. 3 powyżej, to już orzekłby sąd. 

To nie tak, że się wysunąłem na chama i dostałem dzwona. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miesiąc temu na liczniku pojawiła się liczba 330 000. Swoją drogą miałem ostatnio rozmowę z człowiekiem pracującym w Orlen i zajmującym się ekologią. Nadal tak lansowane elektryki na ten moment są mniej ekologiczne w ogólnym rozrachunku od diesli...no ale jak lobby ciśnie, to ciśnie. Niczym jak w temacie chlorochiny i koronawirusa  :D .     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ty od razu szpila, dobrze że z siekierą mnie jeszcze nie gonisz.

W moim przypadku sprawa była dyskusyjna, bo o ile KD nie zabrania cofania na jednokierunkowej, tak Art. 23 wyraźnie określa w jaki sposób taki manewr powinien być wykonany: 

 

3) przy cofaniu ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu i zachować szczególną ostrożność, a w szczególności:

a) sprawdzić, czy wykonywany manewr nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia,

B) upewnić się, czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda; w razie trudności w osobistym upewnieniu się kierujący jest obowiązany zapewnić sobie pomoc innej osoby.

 

Tylko tyle. A czy ja już byłem włączony do ruchu, czy jeszcze nie i jak fakt włączania się do ruchu ma się do pkt. 3 powyżej, to już orzekłby sąd. 

To nie tak, że się wysunąłem na chama i dostałem dzwona. 

Zawsze, w każdej dziedzinie kontestujesz i wiesz lepiej to się przyzwyczaj, że Cie będą traktować jak kosmitę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze, w każdej dziedzinie kontestujesz i wiesz lepiej to się przyzwyczaj, że Cie będą traktować jak kosmitę.

comment_TAT6fRdlikFlqWHOafuzxu3pYz1NJkWA 

 

Daj znać jakbyś chciał się podszkolić z obsługi siekiery. Jako rodowity górol mogę Ci udzielić kilku fachowych rad, tak żebyś się nie zranił Mitku najdroższy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miesiąc temu na liczniku pojawiła się liczba 330 000. Swoją drogą miałem ostatnio rozmowę z człowiekiem pracującym w Orlen i zajmującym się ekologią. Nadal tak lansowane elektryki na ten moment są mniej ekologiczne w ogólnym rozrachunku od diesli...no ale jak lobby ciśnie, to ciśnie. Niczym jak w temacie chlorochiny i koronawirusa  :D .     

a benzyna j lepsza od diesli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...