Skocz do zawartości

Plus80

Members
  • Liczba zawartości

    491
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Plus80

  1. Co to jest Rymarz ? Pierwsze słyszę. Może ten z "czarnymi wężykami". Mój ulubiony. To niebezpieczny stok. Jeździłem dwa lata temu na wiosnę, z wyciągu wzdłuż tego Rymarza. Ucząc się skrętów równoległych, z kompensacją. Było fajnie, gdyby nie jakiś idiota, od czasu do czasu, przeleciał z góry dwa(?) metry odemnie, gdy byłem już niżej. Żadna stromizna nie chroni przed kretynami, gdy niżej jest wypłaszczenie
  2. Stare otwory zakołkować na kleju. I lepiej ściąć czymś ostrym, niż dłutem.
  3. No faktycznie. Chmury to internet. Dysk sieciowy też. Mam dysk Google. Pen drive jest tani i można ich mieć całe szafy(w różnych miejscach). Do archiwizacji. Archiwizacja to jest przechowywanie "oryginałów", a nie majstrowanie przy nich. A każdy sobie rzepkę skrobie...
  4. Żona wozi w kieszeni telefon i mierzy jej różne dane. Min. szybkość szczytową. Też go kiedyś włożyłem. Pognębił mnie strasznie. Wydawało mi się, że pędziłem jak szaleniec. Co prawda na slalomkach. I nieco przy tym kręciłem. Ale co za marna szczytowa szybkość ? Może taka, jak jeżdżą na slalomkach w Pucharze Świata. Ale oni krecą jak opętani. A ja prawie prosto. Średnia żonie raz wyszła 8,5 km. Nie analizowałem, czy był wliczany wyciąg do góry. Dyskusje z boku stoku. Tak wolno jeszcze nie jeździ. Ale jak będę w szczycie formy, stok równiutki na Mosornym. Słońce i pusto. To sobie pożyczę jej smartfona. Uruchomi mi aplikację i wreszczcie się przekonam na co mnie jeszcze stać na slalomkach. To są teraz moje uniwersalne narty i nie zamierzam ich zmieniać. A moje dane dla potomności. Świadczące o krzepie w rodzinie. A teraz coś ze starych anegdot. W kabinie kolejki na Kasprowy, która jechała dosyć długo(20 min.) na górę. Toczyły się różne rozmowy. Zapamiętałem takie, które dotyczyły liczby zjazdów w ciągu jednego dnia z Kasprowego. Szczególnie na Gąsienicową. Gdzie jeździło pojedyńcze, wolne krzesełko. Pamięć mnie nie myli, ale raz padła liczba 40. Kolega rozmawiał z kolegą. Od czasu tej rozmowy jestem strasznie podejrzliwy, jeśli chodzi o kilometry. Dlaczego ? Otóż wiedziałem, jak długo jedzie to krzesełko, choćby mierząc czas na własnym zegarku. Dalej trzeba wsiąść, wysiąść, żadnej kolejki. I zjechać. I co za różnica, że jedzie się do dołu 2 minuty, od takiego, od takiego ma 3 minuty, czy minutę ? Więc wyszło mi, że startując z wybiciem 9 godziny. I kończąc sekundę przed 16-stą. Wychodziło dwadzieścia kilka zjazdów(nie pamiętam czasu jazdy krzesełka, w każdym razie połowa tego, co z opowiadania w kabinie kolejki). Osobiście zaliczyłem 21 zjazdów, jako rekord. Na Goryczkowej 15, w mokrym śniegu, na 1 maja(pusty wyciąg). Tu z kolegą łapały nas skórcze ud. Tu krzesło jechało 17 min. Zjazd mój rekordowy to ok. 5 min(wyskok z krzesła, podjechanie pod krzesło). Trasa 2,5 km do krzesła(trasa bez wężyków).
  5. Ja zdjęcia, filmy trzymam na Pendrivie. Po co mi ten grzmot, do dołączania do komputera? Pojemność tego "pena" jest teraz gigantyczna. W GB. To jest "dysk zewnętrzny" "widziany" przez system(Windows). Po wsadzeniu do gniazda USB 2. Jak ktoś ma USB 3, to bardzo szybko odbywa się komunikacja między komputerem i Pendrive. Pendrive to elektroniczna pamięć, której zawartości przez USB nie można zmieniać. Tylko odczytać, lub zapisać. Pamięć, która teretycznie może wiecznie trwać. Jedynie poddanie jej silnym polom elektrycznym, lub magnetycznym może ją uszkodzić. Mechanizm dysku twardego jest bardzo skomplikowany. I dziwię się, że jeszcze ktoś ma ochotę na nim coś archiwizować. Na pendrivie mam nagrane filmy z telewizora, muzykę. Nagrałem kiedyś pierwszy koncert trzech tenorów z Rzymu, z Term Caracali z satelity. Doskonała muzyka, szczególnie, że mam kino domowe. W niezłym wydaniu. Dla audiofilów jest to sprzęt, który jeszcze jest klasyfikowany. Ale do topu mu daleko. Kupię sobie teraz większy pendrive do televizora. Czasami Niemcy z satelity nadają fajne filmy z gór, nart itp. Na pendrivie mam nagrane filmy z nart. Nie mam problemu, by obejrzeć swój zjazd z Aiguille du Midi. Takie seanse robiłem na dużym tele dla rodziny. Problemem tylko była moja kiwająca się głowa. Na której było GoPro. Zresztą dwa filmy są na forum.
  6. Nie przeoczyłem. Tylko mi z kablówki zniknęły oba Esporty. Mieszkam w mieście znanym na całym świecie katolickim. I tu taka rozrywka, jak sport, jest zdaje się niepotrzebna. Mam ES 1 z satelity po niemiecku. Ale tu jest tak, jak napisałem. Innego wyboru nie mam.
  7. Muszę się porównać. Nie dlatego, by cokolwiek udowadniać koledze. Wynik 55-60 km jest godny uwagi. Tylko czy liczone po łuku, czy tylko brana długość trasy, ze stacji narciarskiej. To duża różnica. Można wziąść długość trasy i zastosować, jakiś współczynnik, wynikający z jazdy wężami. Np. 1,2, 1,3... Gdyby się skręcało półokrągami, to należy mnożyć przez "pi/2". Jeżdżę na Mosornym. Zwykle cztery godziny i wystarczy. Dziesięć, dwanaście razy. 10x1, 4 km = 14 km. Po łuku więcej. Robię kilka dni przerwy. By mieć świeże nogi. Na siłę mógłym jeździć tak przez kilka dni. Ile mógłym obecnie wciągu dnia zjechać ? Wcale nie wolno, ponieważ wolna jazda jest dla mnie bardziej męcząca niż szybsza. Jest pewne optimum szybkości, skrętów(w czasie) i zmęczenia. Stok też musi być nie "zmęczony", najlepiej ze śniegiem naturalnym. Słońce się liczy, dobra widoczność....No to przyjmę -20 zjazdów. Czyli 28 km. Po łuku do 40 km. Liczba kilometrów nie tak bardzo zależy od szybkości jazdy. Bardziej od szybkości kolejek, wyciągów. Kolejek do kolejek. Ile można zaoszczędzić na każdym zjeździe, do wysokiej klasy spidowca. Dwie, trzy minuty. Śmieszne. Liczą się zdrowe nogi. Kondycja żelazna(iron man). Zryty, stromy stok błyskawicznie skraca bardzo kilometry. Nadwaga absolutnie nie pomaga. Jak ktoś się chce przekonać, ile ktoś przejechał rzeczywiście kilometrów. To niech poda, od której do której godziny. Dane techniczne kolejki(czas wyjazdu). Doliczy niezbędny czas na umieszczenie się na krzesełku i wysiadka. Doda do tego długość trasy. Szybkość może przyjąć w granicach Parisa. Jadącego szusem. I wyjdzie coś w pobliżu, nieosiągalnej dla niego rzeczywistości. Jeśli mu wyszło więcej ze smartfonu, to mu wyszło. I bardzo go chwalą za to na forum. Co do autora postu, wcalę nie twierdzę, że nie przejechał tych kilometrów. Miał odpowiednie warunki, lubi jeździć szybko. Ma dobrą kondycję to wszystko.
  8. Czekałem z żoną na ten drugi przejazd. Był w progranie Esport. Ale zniknął. Ta stacja ma swoje humory(finansowe !). Kulki bez przerwy ! Może Schladmig poleci. Tradycja. A Maryna, 1, 32 s do Sary. To kolejne potwiedzenie, że dziesiątka światowa to jej miejsce. A może być lepiej. Dysponuje piękną techniką. Ja osobiście patrzę na piękną jazdę. To mnie o wiele bardziej interesuje, niż zachwycanie się czasem. Siedzi facet na fotelu, jedwo zaczął sie drugi przejazd. Pojechał pięknie. Nie przypadek. Pięknie jeździ od jakiegoś czasu. Ale coś tam nie poszło. Wyleciał. Bardzo ambitny, nie popuszcza. Często coś nie tak. Brak stabilizacji mówią fachury. No siedzi i patrzy na telebim. Jadę kolejni. Ale ciągle czerwono na mecie. Jego twarz mówi wszystko. Rozgrywa się dramat sportowy. Dramat w pogoni za dziesiątą część sekundy. O co tu chodzi, pyta widz z przed ekranu ? Przecież oni wszyscy jadą tak samo ! No nie ! Zegarek pokazuje, że nie tak samo. Najlepszy jest narazie ten na fotelu. Jeszcze kilku, dwie sekundy mają do przodu. I znów czerwono. Ten zaczyna płakać. Sukces niebywały. Pudło, punkty, kasa. Jedzie ostatni. Kolega z ekipy. Wzór, nauczyciel. Absolutny top światowy. Dwie bite sekundy z obrywkami na plus. No jedzie. Zieleń z dużą przewagą. Jeszcze kilka bramek i meta. Duży zapas zieleni. I ? Nie z tej strony tyczki ! Bohater na fotelu Audi szlocha. Schylił głowę, by nie widać było płaczącego żywymi łzami, twardego sprtowego macho. To jest piękno sportu, które uwielbiam. Dramaty, a nie wydziwianie nad czasem.
  9. Plus80

    Łydki równoległe

    Ty jesteś pedagog narciarski ! Poleciałem Cię jednemu z kolegów. Masz trzeźwe spojrzenie na całość. Bardzo to cenię. Też staram się tak robić w praktyce. Na forum popuszczam wodze fantazji. W życiu wszystko zaczyna się od marzeń. Staram się tych marzeń jeszcze nieco w sobie obudzić. A nie być zramolałym "staruszkiem", w wieku kilkudziesięciu lat, stąpającym twardo po ziemi. I tym się różnię, od niektórych kolegów na forum.
  10. Plus80

    Łydki równoległe

    Zawodowiec? A czy amtor nie może mieć równoległych łydek? W końcu nie muszą tak szaleńczo pędzić międzzy tyczkami.
  11. Plus80

    Łydki równoległe

    Victor Muffet Jeandet shows Harb Techniques.docVictor Muffet Jeandet shows Harb Techniques.doc No proszę !
  12. Plus80

    Łydki równoległe

    A jeszcze jedno. Ćwiczenia mają być przerysowane. Tego zakresu się nie osiągnie w realnej jeździe. Organizm się zawsze "cofa". Jeśli są nie przerysowane(idealnie w punkt), też się cofnie. Przerysowane, cofnie się w punkt. I o to chodzi !
  13. Plus80

    Łydki równoległe

    Z tą gumą to raczej żartuję. Co prawda napalam się na pewne pomysły. Ale bardziej teoretycznie. Wszystko trzeba cierpliwie ćwiczyć. Nic, dosłownie nic nie przychodzi od pstryknięcia palców ! Dobry instruktor, wnikliwy obserwator. Znający rzecz od podszewki, ułatwi nieraz bardzo pewien postęp na samym początku. Ale ten postęp zależy od delikwenta. On jeździ na nartach. Potem w miarę zaawansowania ten postęp się zwalnia, mimo dobrego nauczyciela. Każdy dochodzi do swego pułapu. Można zacząć w późniejszym wieku i ten pułap będzie na tyle wysoki w amatorskiej jeździe, że będzie można jeszcze wiele lat jeździć z dużą przyjemnością. Nie wyczytałem tego w literaturze. Mam przykład praktyczny w domu. Uważam, że wgłębianie się w analizy, tworzenie sobie pewnego obrazuu jazdy w głowie nie jest złą rzeczą. Tylko nie należy zakładać, że da się to łatwo przekształcić samemu w praktykę. To strasznie długi proces. Błądzenia, wchodzenia w ślepe uliczki. Różnie chyba do tego podchodzą instruktorzy. Koresponduję od pewnego czasu z niejaką Elodi. Młodą babką z Paryża. Która pracuje dla niejakiego Morgana. Którego zna lepiej "a_senior". Elodi przestała mnie nagabywać na materiały Morgana, gdy wysłałem jej fotografię Mosornego jako naszego "pólka" i film żony. Teraz dostaję coś w rodzaju zapytań(jako niby doświadczony w materii). Ostatnie - czy należy mieć najpierw teoretycznie wszystko o jeździe w głowie (technika skrętów), udając sie w ręce instruktora ? Czy lepiej tego nie znać, tylko polecić się jego doświadczeniu. Morgan preferuje to drugie rozwiązanie. Dlaczego? Otóż taki delikwent, wykształcony wysoko teoretycznie, zaczyna jechać w dół, wykonując konkretne ćwiczenie, na polecenie Morgana. Morgan je wyjaśnił, pokazał. Delikwent jedzie, ale wie znacznie więcej, niż dowiedział się od Morgana. Zaczyna "usprawniać" swoją jazdę. Rezultat - narty skrzyżowane i leży na stoku. Co ja na to? Czy wbić sobie toerię do głowy, przed wyjazdem na kurs z instruktorem. Czy też nie i zaufać mu ślepo? Moja odpowiedź. Na początku nauki należy zaufać instruktorowi(pisałem Ci o starym "wydze" i trudnościach w jego znalezieniu). Ale w miarę zaawansowania i szczególnie, gdy tego "wygi" nie ma się na stoku przy sobie. Teoria w głowie może się przydać, by jednak zrobić pewien postęp. Ostatnia informacja od Elodi jest taka, że nie bardzo rozumie, o co mnie chodzi? Nie wyjaśniłem jej jeszcze, ponieważ muszę się też zastanowić, czy dobrze zrozumiałem jej pytanie. Ale odpowiem, może w lutym. Teraz jadę z synem do Koninek. Zima w górach zrobiła się wreszczie zimowa.
  14. Plus80

    Łydki równoległe

    Wiem, wracamy do HH. U niego to był "fantom move", jeśli się nie mylę. Zresztą sam usiłuję czasem wykrzywiać wewnętrzne kolano do środka. Jednak wyrobić sobie ten odruch jest trudno. Obie nogi powinny się pochylać sychronicznie. I wtedy narty mają jednakowe pochylenia na krawędzie. Każde minimalne opóźnienie wewnętrznej nogi skutkuje literą "A". Przy dłuższym skręcie nie ma to takiego znaczenia. Ale przy krótkich, podkręcanych to jest zasadnicza sprawa.
  15. Plus80

    Łydki równoległe

    Jak się zdecyduję na ten groźny eksperyment. I będę miał wyniki, w postaci idealnie równoległych łydek. To być może opublikuję stosowną dokumentację, z przebiegu doświadczenia. Robię wszystko dla przyszłych zastępów idealnych krawędziowców, tnących po stokach skrętami "S".
  16. Plus80

    Łydki równoległe

    Na tym filmie, który załączyłem z Debi jest poruszana całkiem poważna sprawa. Aktywność nogi wewnętrznej na początku skrętu. Zwykle to ta noga jest pasywana(np. podniesiona narta). Noga ta powinna być aktywna. Mimo, że jest prawie nie obciążona. Jej kolano powinno się kierować do środka skrętu, pociągając za sobą nogę zewnętrzną. Spotkałem się gdzieś z określeniem, że narta wewnętrzna nadaje kierunek. Zewnętrzna podąża jej śladem. Stąd ta guma między kolanami. Wewnętrzne kolano(i narta niżej) jakby mówią do drugiego i jego narty - podążaj za mną! Pociągamy cię za gumę !
  17. Dla mnie też wystarczy(6,5 - przód, 7,0 -tył) - 85 kg, 175 cm. O niepamiętnych lat mam takie nastawienia. Żona tylko pół stopnia niżej.
  18. Plus80

    Łydki równoległe

    Jestem jednak ciekaw ? Oczywiście na czymś plaskim. Kiedyś były ćwiczenia z rękawiczką, piłką między kolanami. Nigdy nie robiłem, ponieważ nie miałem problemów z łydkami zbliżonymi do równoległości. Teraz też nie mam. Ale jest coś na samym początku skrętu, jakby noga wewnętrzna nieco opóźniała swoje wychylenie do środka skrętu. Wiem o próbach, żeby sztucznie nadmiernie ją wychylać. Nawet próbowałem. Tu na filmie jest Debi Amstrong. Bardzo ją chwalą w USA, za sposób tłumaczenia. Zobaczymy. Żona stwierdziła, że nie chce się zabić na nartach. Mnie takie nowości zawsze nieco nęcą. Takie próby to też ciekawa zabawa na stoku. Ciągle taka sama jazda, w poszukiwaniu mitycznej doskonałości jest nudna.
  19. Litera "A" między nogami to prawdziwa zmora. Jak sobie z tym poradzić, to ilustruje załączony film od 5 min. 20 sek. Przyrząd do tego celu jest bardzo prosty, widać go na filmie. Poleciłem żonie, aby mi kupiła szeroką gumę, do zmajstrowania tego "przyrządu". Należy skręcając utrzymywać, po inicjacji skrętu, napięcie gumy. To wszystko. Będę ćwiczył na Mosornym. Na bardzo płaskim miejscu! https://www.youtube.com/watch?v=jSJR4sqR8pU
  20. Nie jestem w Twoim przypadku poradzić w wyborze konkretnego modelu. Dawniej mnie to interesowało, wnuk się rozwijał. I żona robiła postępy. Dobierałem im narty. Więc jak to wyglądało. Dziecko(wnuk). Częsta zmiana butów i nart(rośnie). Narty dostosowywane do wzrostu. Malutki(kilka lat), do ramion, nieco wyższe. Potem przeganiają wzrost. Narty używane(dzieci nie niszczą, tylko wyrastają). Jeśli było kilka par podobnych, to mam doświadczenie(to trudno opisać szczegółowo) i wybieram "najlepsze". Wiem jak jeździ, bo go uczę tej jazdy. Dla żony kupowałem nowe, też dostosowane do wzrostu, czy przyszłych możliwości. Stoków na których najczęściej jeździliśmy. Jestem zdania, że narty powinny być na "wyrost". Wyprzedzać umiejętności, nie hamować ich. Narta jest nartą. Choć zbytnie wyprzedzanie utrudnia jazdę. Za długie, za sztywne(mieśnie narciarza nie rozwinięte itp.). Narta nie może rozpraszać, jak stary samochód do nauki jazdy. Są luzy, coś skrzypi, a młody kierowca musi się skupić na drodze. I tego się uczyć. Cud techniki też rozprasza. Coś błyska, piszczy. Kilkadziesiąt dni w życiu na nartach, w tym szkółka, która tu się poważnie liczy. To już powinien być pewien poziom do rozwoju. Ja bym optował za nartą dla juniorów, ale dostosowaną do wzrostu, gdzieś w jego pobliżu. Nie musi być nowa, ale nie zużyta. Firma, to prawie obojętna. Wszyscy znani robią podobne narty. P.S. Kupiłem żonie swego czasu Voekle Code 7.4 156 cm(wrost i jeździ do dzisiaj ). Poprzednik Deacona i zasadzie chyba bez większych zmian w stosunku do Code. Kupiłem, gdy Atomic SL 9, 150 cm już były dla niej zbyt męczące(ubytek sił). Te Voekle są niekatalogowe. Facet w Krakowie je sprzedał tanio, a były w folii z wiązaniami. Żona jeździ już siedem lat na nich. Jest zadowolona. Podsyłam film z tymi nartami https://youtu.be/6VKb7rg64_g
  21. Rozumiem rozterki narciarzy. Jakie narty mam sobie dobrać? Na jakich nartach zrobię szybciej postęp? W pewnym sensie dotyczy to każdego. Najbardziej zaawansowani kupują co pewien czas kolejną parę. Niektórzy z nich, z prozaicznych przyczyn(finanse) zadawalają się jedną parą. Albo stwierdzają, że przecież nie są zawodnikami w amatorstwie i wystarczy im jedna para nart, na wszelkie cywilne stoki. Poza tymi stokami też zjadą w dół. Czyli dobór nie jest to prostą sprawą. Ale można go znacznie sobie ułatwić. Zilustruję ten dobór filmami. Na pierwszych trzech filmach jest młody człowiek w Alpach i Jurgowie. Jedzie na nartach do puchu. Pod butem ok. 100 mm. Sięgały mu do nosa, potem do brody. Teraz aktualnie na Stubei`u i sięgają mu do ramion. Jeździł już szybciej na nich od dziadka na Mosornym. I zapuszczał się tam na fri w krzaki, obok stoku. Dobre narty, nie z marketu. Kosztowały tylko kilka stówek. Jego dziadek, "instruktor" od niemowlęctwa, zalecił mu coś bardziej odpowiedniego na spid, a także skręty na ubitym. Narty Code 178 cm(a mierzy blisko 190 cm). Widoczne na czwartym filmie. Do niedawnej próby wieczorem na Mosornym nie doszło, z powodu małej solidności PKL(stosowny post). Narty za friko czekają na niego w piwnicy na test. Jestem pewien, że mu śmiało sprosta. Film ze sztruksem jest pierwszy. Film z Code ostatni 2. https://youtu.be/Ot9C6IjfurY 3. https://www.youtube.com/watch?v=bevHThXRei8 G_Mos_przełamanie.mp4 Kuba z ojcem.MP4
  22. Plus80

    Pięcistawy

    Był taki lot, ponieważ pracowałem, we wzmiankowanym w innym poście zakładzie, z tym gościem. Chociaż nie mieliśmy kontaktów, poza naradami, ponieważ ja miałem swoją działkę. Ale interesowałem się jego wyczynami. Z Łomnicy można zlecieć tylko w stronę Spisza. Miejsca nie ma, ale wydaje mi się, że wystarczy na start. Chyba gorzej jest z paralotnią. A startowano tu z nartami. Start na nartach jest szybki. Ale tu są skały i możliwość zaczepienia paralotni.
  23. Plus80

    Pięcistawy

    To jest zwykłe fałszerstwo. Zrobienie z czarno-białego filmu(zdjęcia) kolorowego. Robi się tak, ponieważ taki film jest bardziej ciekawy przez kolory. Ale zdjęcie, po co? Czy to ma udowadniać, że te kolory, takie były ? Zakładając, że mamy identyczne zdjęcie, zrobione w tym czasie, w tym miejscu, w kolorze. Ale nie mamy. Więc przypuszczamy, że ten nasz kolor to rzeczywistość. W żadnym przypadku, to tylko przybliżenie, "fałszerstwo" rzeczywistości. Nie wiem jak to się robi, ale przypuszczam, że w taki sposób. Każde zdjęcie kolorowe można zamienić na czarno- białe. Każdemu kolorowi, których jest nieskończoność(jak punktów na prostej). I pomiędzy dwoma kolorami(odcieniami) jest nieskończenie wiele innych odcieni. Niezależnie od tego, jak blisko były by te odcienie. No więc każdemu kolorowi przyporządkujemy jeden odcien. Z tego wniosek, że mozna przeprowadzić proces odwrotny. I ze zdjęcia czarno-białego zrobić kolorowe.
  24. Plus80

    Skręt S

    Ta jazda w puchu na szerokich dechach, to już nie dla mnie. Ale mam następcę, co już próbuje. To musi być coś wspaniałego. Dlatego w Chamonix było wszystko błyskawicznie zjeżdżone. Tam sklepach, do których wstępowaliśmy królowały szerokie dechy. Nie było praktycznie nic z SL, GS. Miałem COD Voekla. Slalomki raz widziałem w Megeve, gdzie wpadliśmy na jeden dzień. U Polaka w kolejce. I do tego za krótkie. Wyglądał, jak przysłowiowy.... Jeździłem dawniej po puchu na "ołówkach" nawet dosyć sporo. Raz nawet 20 pażdziernika, gdy spadło na Kasprowym metr leciutkiego puchu. Kolejka jeździła wg. letniego rozkładu jazdy. Pojechałem na narty. W holu na górze zebrało się ze dwudziestu gości. Wiało i miotło śniegiem jak cholera. Wszyscy się zastanawiali nad ubiciem jakiegoś pólka. Ktoś zaproponował, by na dole, bliżej dolnej stacji pojedyńczego krzesełka. U góry był straszny wydmuch. Pojechaliśmy. To był dziwny zjazd. Puch, chyba z metr leżał na zamarzniętej trawie. Narty wpadały bardzo głęboko. Nierówne ich obciążenie powodowało, że bardziej obciążona docierała, aż do tej trawy. Jechałem prawie szusem. Taki był opór śniegu pod zagłębionymi nartami. Chyba bałem się usiąść na tyłach, trzymając narty równo, by szybciej jechać. Przynajmniej od góry. Póżniej tak. Skręcałem równolegle. Napewno. Ubiliśmy to pólko. Popodchodzili i później był zjazd nartostradą do Kuźnic. A śnieg stopniał całkowicie. To był wybryk natury. Takie narty stały obok schroniska "Dent du Requin(2560 m), stojącego na skale niedaleko seraków Giganta. Gdy zjeżdżaliśmy z Aiguille du Midi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...