-
Liczba zawartości
5 390 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Karol,pkt 1). Narzucanie jest złe, bo prowadzi do patologii. Natomiast postępowanie EU, ja to tak odczuwam po pierwsze to wysoka świadomość europejczyków, a dwa to co było pisane wcześniej wiele razy, w eu żyją tłuste koty i się nudzą, wszyscy ludzie mają tą świadomość, ale tylko nas na to stać - jeszcze. Byłem ostatnio w kinie na Fiore Mio - dokument o ludziach żyjących w ... Alpach (dlatego poszedłem, śnieg był). Jedna z bohaterek stwierdziła, że to czy się wybijemy do cna dla Ziemi jest obojętne, ona i tak się odrodzi z nami, czy bez nas. Dbanie o planetę jest tylko i wyłącznie w naszym interesie. W USA na dzień dzisiejszy elektrownie węglowej to 20% produkcji prądu. głównie to gazowe, atomy i oze. Trump tam może chcieć, ale niestety poszczególne stany podejmują decyzje. Wraca do węgla, bo mocno inwestują w AI - a to jest bardzo energochłonne. Generalnie to produkując większość poza granicami własnego kraju smrodzą pośrednio u podwykonawców. Kokosy robią na nowoczesnych technologiach i zbrojeniówce. Opec - z tego żyją, więc nie piłują gałęzi na której siedzą. Jeśli Stany ponownie odpalą górnictwo - to nasze kopalnie mogą się pakować. Trump zapowiedział ekspansję węgla na cały świat, co pociągnie spadek cen, które i tak są niskie, a nasze kopalnie są na granicy rentowności. USA może wbić gwóźdź do trumny naszego górnictwa. Udział elektrowni węglowych w produkcji prądu w USA spadł w ciągu 25 lat z 50 do 20%. Zamknięto 770 elektrowni węglowych a zatrudnienie w górnictwie zredukowano o połowę w czasie ostatniej dekady. Każdy kraj chce być niezależny energetycznie ograniczając import do minimum. My niestety w dużej mierze musimy importować surowce, albo bazować na naszym coraz droższym w wydobyciu węglu. Niezbędne jest OZE oraz atom. Węglowe trzeba zredukować do optymalnego minimum - oczywiście niech będą aby dywersyfikować dostawy z różnych źródeł energii elektrycznej. W końcu mamy węgiel, drogi, ale jest nasz, na miejscu. pozdro
- 341 odpowiedzi
-
- 2
-
-
-
- samochody
- motoryzacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No Tomeczku nie tak do końca. Hybryda umożliwia jazdę w pełni elektryczną bez udziału silnika spalinowego, a jeśli juz jest potrzebny silnik spalinowy to jest tylko generatorem prądu dla silnika elektrycznego, a Mhev już nie, tylko wspomaga silnik w jeździe, generalnie to samochód spalinowy o wspomaganiu elektrycznym. PHEV to hybryda z możliwością ładowania baterii z sieci, czyli elektryk z własnym generatorem prądu. pozdro
- 341 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- samochody
- motoryzacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No nic nie udowodnił, bo przejechał blisko 3x mniejszy dystans w 3x droższym samochodzie niż przytaczana wcześniej skoda superb w TDiku. 600-800 koni pod maską nie ma tutaj żadnego znaczenia. I tak nie da rady 150 konnej skodzie. pozdro
- 341 odpowiedzi
-
- samochody
- motoryzacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cze Karol, chciałem aby nieco popatrzeć z innej perspektywy na zagadnienie a nie w sztampowy sposób. Prąd mamy w większości z węgla, ale OZE coraz większe %, a i perspektywy atomu chyba coraz bliższe. Odchodzenie od węgla jest i da się węgiel całkowicie zastąpić alternatywnymi źródłami energii. To jest fakt. Natomiast nie ma na dzień dzisiejszy samochodu spalinowego który jest zeroemisyjny (chyba że zjebany w szopie stojący). Budowa elektryka jak i samochodu spalinowego ma wpływ na środowisko. Tutaj bez sensu jest spór który ma większe, bo elektryki są w formie jeszcze rozwojowej, a spalinowe osiągają swój szczyt techniczny. Można dojebać do nich kolejne systemy oczyszczania spalin mocno je komplikując, ale i tak będą spalały paliwa kopalne. Na to mamy ograniczony wpływ. Z czego pozyskamy energię - to już kwestia rządzących i ich działań. Są bezproblemowe w eksploatacji, pożary to margines i ich trwałość jest wysoka. Silnik elektryczny to nie jakieś nowym, mam ich w pizdu w firmie i nie są to jakieś awaryjne urządzenia. Zwykle zawodzi osprzęt, nie napęd. Baterie też są wytrzymałe i generalnie dużo bardziej niż silniki. Degradacja jest niewielka. 500 000 km zrobisz na nich bez problemu. Jak napisał Mario - jeden samochód jest bardziej ekologiczny niż dwa. Na to mamy wpływ. No to też napisałem - sprawność silnika elektrycznego bardzo wysoka, maja wysoka moc w praktycznie całym zakresie obrotów i są to wysokoobrotowe silniki, co eliminuje konstruowanie wielostopniowych skrzyń - czyli dodatkowych elementów. W e-formule są bolidy które mają max 2 biegi. Przyśpieszenia. To oczywiście zasługa silnika. Ale póki co to wysoka masa - tutaj oczywiście trzeba obalić mit, który elektrofani niosą na sztandarach, że baterie umieszczone w podwoziu powodują, że świetnie się prowadzą. Oczywiście to gówno prawda - pozwalają tym samochodom tylko w miarę normalnie jeździć. Odwołuję się do najlepszych w swojej klasie F1 i E formuła, top przedstawiciele różnych napędów - chociaż F1 to hybryda. Otóż na torze w Monaco przeprowadzono próbę (tor idealny dla elektryków - krótki i kręty) i porównano czasy okrążeń. e formuła przyśpiesza do 100-ki w 2 sek, F1 to 2,5-3 sek. Na tym krótkim 3,3km torze e formuła jest wolniejsza o 13 sek. na okrążeniu - to jest przepaść. Waga i zasięg. F1 ważą nie mniej niż 800kg a e Formuła nie mniej niż 900kg. Bolid F1 na 1 tankowaniu na tym torze wykonuje ok 80 okrążeń (260 km) -2 h jazdy, a e-formuła - nie więcej niż 45min jazdy co nie daje nawet połowy dystansu F1. Baterie w E formule są identyczne od tego samego dostawcy i ważą 385kg - pojemności nie znam. Do jest jedyny parametr - który jest wyraźnie lepszy w elektryku, ale samochód to całokształt. No toteż napisałem, same plusy. W mieście oszczędna, a trasie nie gorsza niż normalny samochód spalinowy. Nie ogranicza żadnej z grup społecznych. A jeśli będą miały możliwość przejechania na prądzie z 200km to sporo ludzi praktycznie nie będzie ich tankować, mając możliwość ładowania w domu. Bo do jazdy miejskiej jest to wystarczający wolumen zasięgowy. A kto nie ma takiej możliwości, będzie jeździł hybrydowo. Trasowcy i tak wybiorą oszczędnego diesla o dalekim zasięgu, lub będzie to samochód rodzinny - uniwersalny, przy założeniu że się sporo w trasy jeździ. Mała hybryda tylko do miasta i lokalnej jazdy. Jako jeden samochód w rodzinie - lokalne trasowy, na dzień dzisiejszy wybrałbym hybrydę. Nowoczesny diesel w mieście słabo się sprawdza i wcale nie jest oszczędny - za sprawą układów oczyszczania spalin, które non stop się uaktywniają, co powoduje wysokie zużycie paliwa. pozdro
- 341 odpowiedzi
-
- samochody
- motoryzacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cze Generalnie to chodzi o spojrzenie z dystansem, pragmatyczne bez animozji. Elektryki tak czy siak na stale zagoszczą na naszych drogach niezależnie od tego czy nam się to podoba to czy nie. Póki co to jest ich relatywnie mało, ale system dopłat plus działania producentów które na dzień dzisiejszy rozdają je "prawie za darmo" sprawi że będą coraz bardziej widoczne na drogach. Mają zalety, jak zeroemisyjność, silnik trakcyjny o wysokiej sprawności, niskie koszty użytkowania oraz są trwałe. MInus - to waga, mały zasięg, długi czas ładowania, brak infrastruktury do ich ładowania, szczególnie w aglomeracjach miejskich. Myślę, że te 2 ostatnie punkty sa kluczowe, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na taki skok w przód. Pojawiają się coraz to bardziej pojemne baterie, coraz szybciej je można ładować i samochody maja coraz to większy zasięg, ale do samochodów spalinowych to jednak bardzo dużo im brakuje. Ostatnio jakiś elektryk fabryczny ale o dużej baterii (118KW) przejechał na 1 ładowaniu 1200 km. Sporo, ale umówmy się - trasa wybrana przez producenta dobrana do walorów elektryka i ecodriving najwyższych lotów. W kontrze kierowca rajdowy o polskich korzeniach w standardowej skodzie superb 2.0 TDi z DSG na 66 litrach ON pokonał ponad 2800 km na trasie Łódź_Paryż i z powrotem. Elektryk startował z St, Moritz do Monachium i na dzień dobry miał chyba 1300 m przewyższenia, czyli de facto cały czas jechał w dół, co dla elektryka jest bardzo korzystne. Tutaj samochody spalinowe są nie do pobicia. Druga sprawą jest czas oraz infrastruktura energetyczna w PL. W PL połowa mieszkańców posiada własne domostwa (pewnie zabudowa jednorodzinna, szeregowa oraz bliźniacza), ale 60% populacji zamieszkuje w miastach a tam tylko 30% może się pochwalić własnym "domem", czyli ma możliwość ładowania na luzie w domu. Reszta to blokersi. Tu będzie największy problem. Jak również rozbudowa sieci w miastach, aby mogła obsłużyć tak duże zapotrzebowanie na prąd. Prosty przykład. Apartamentowiec tuz obok mnie ma 12 pięter i parking podziemny dwupoziomowy. Jest na nich 300 miejsc parkingowych. Załóżmy połowa miejsc jest dla elektryków i każdy chce mieć chociaż 11kW przyłącz do ładowania, aby za noc naładować samochód do pełna. Więc przyłącze tylko do samego ładowania musi mieć 1,7mW aby to obsłużyć, apartamentowców na 2-3ha jest 6. Już mówię, że to niemożliwe na przykładzie swojego miasta. To ogromne skupiska ludzi, a prądu nie przesyła się bezprzewodowo. Ogromne koszty. To nie przeciągnięcie kabla ze skrzynki do garażu w domu. Okablowanie takiego parkingu to beda pojebane pieniądze, nie mówiąc o przyłączu. Druga sprawa - to czas ładowania. Standardowa stacja benzynowa ma ok. 4-6 dystrybutorów podwójnych, czyli obsługuje jednocześnie ok 8-12 pojazdów w jednym czasie. W samochodach osobowych spalinowych czas tankowania jest podobny i przede wszystkim zależy tylko i wyłącznie od pojemności zbiornika. Toteż praktycznie wszystkie miejskie stacje są dość małe a i czas potrzebny na uiszczenie opłaty w kasie nie stanowi jakiegoś większego problemu, więc w pełni samoobsługowych stacji jest mało. W przypadku elektryków już jest inaczej - czas ładowania jest długi. Więc żeby obsłużyć większa ilość pojazdów musi ich być odpowiednio więcej i znowu pojawia się problem, bo takie stacje ładowania musza być wyposażone w ultra szybkie ładowarki, aby to ładowanie nie powodowało kolejek. Oczywiście elektrodami skandują że najnowsze samochody ładują się w zakresie 20-80% w 20minut, całość idzie naprzód i pewnie za 2 - 3 lata będą się ładować w 10, przy jednoczesnym zwiększeniu pojemności baterii. Jest jeden szkopuł. Samochody spalinowe niezależnie od wieku tankują się tak samo szybko. Przecież przez długi okres będzie miks samochodów elektrycznych i nowoczesne stacje do ładowania nie zmienią czasu ładowania samochodu starszego opartego na starszej architekturze. Trafisz na 2 starsze tesle i 1,5h będziesz kwitł na stacji, bo one wie 10 min nie naładują niezależnie od ładowarki. Tutaj jestem zwolennikiem samochodów hybrydowych, które takich ograniczeń nie mają. Można w nich z powodzeniem rozwijać elektromobilność, a znikną z rynku samoistnie - jeśli elektryfikacja będzie na tyle rozwinięta, że silnik spalinowy będzie zbędny. Na terenach wiejskich i podmiejskich samochody elektryczne - jak najbardziej ok, ale niestety w miastach będzie to duży problem. W transporcie drogowym jeszcze długo się nie przebiją. Tam rządzi diesel. pozdro
- 341 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- samochody
- motoryzacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mitek, ja się nie uważam za wiedzącego, piszę tylko i wyłącznie ze swojej perspektywy. Rozumiem inne poglądy, zawsze się staram przyjąć i zrozumieć perspektywę „oponenta”. Argumentacja rzeczowa, zwykle mnie przekonuje. Mogę się mylić bo jestem tylko człowiekiem. pozdro
-
A czy doładowywujesz je w domu, aby w dużym stopniu jeździć stricte na prądzie (o ile Twoje samochody taką możliwość mają, bo nie każda hybryda je ma/miała)? Ja osobiście także uważam, że na dzień dzisiejszy hybrydy to samochody które powinno się promować i masowo upowszechniać. pozdro
- 341 odpowiedzi
-
- samochody
- motoryzacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tak, masz rację. Szkolenie sportowe, to trochę inna jazda, oparta głównie na skręcie ciętym. Dzieciaki głównie są szkolone do jazdy sportowej, nie do prezentowania ewolucji. Ale też dość niedawno robiłeś egzaminy i też spojrzyj na swoje bogate doświadczenie. Dla Ciebie jazda „instruktorska” i ewolucje są chlebem powszednim od wielu lat, a dla nich jazda sportowa, czego doświadczyłeś na tyczkach. To zwykle młodzi ludzie i te elementy doszlifują. Obecnie etapy zdobywania stopni są w dużej mierze zależne od zajęć praktycznych obowiązkowych (staże). Byłem na egzaminie na PI i widziałem, że jest duży odsiew i naprawdę, chociaż to pierwszy stopień to poziom tych co przeżyli i nie polegli w boju był wysoki. Co do stricte technicznych aspektów wykonywanych ewolucji, to nie wiem, bo się nie znam, ale na pierwszy rzut oka to wykonywali ewolucje płynnie i bez potknięć, a warunki były bardzo słabe. Widziałem też CKI i CKMI i pozom był bardzo wysoki, widać było osoby, które pewnie jak Ty „robiły papiery” bo jeździli ewolucje perfekcyjnie. Młodzi nieco może od nich odstawali, ale nie na tyle, żeby nie zaliczyć. Chociaż pewnie sporo osób poległo, bo jednak poziom egzaminów moim zdaniem jest wyższy niż był, przez homologację papierów na skalę europejską. SiTN musi trzymać poziom swoich członków, bo straci twarz i poważanie. Kraje alpejskie bardzo niechętnie dopuściły inne nie „narciarskie” nacje i pewnie jeszcze długo będą próbowały podważać słuszność tej decyzji. Polska była jednym ze skarżących w UE i nie może dać plamy w najbliższym czasie. pozdro
-
Cze W obliczu powszechnej trochę wymuszonej elektromobilności, burzy w necie, która dzieli tak samo mocno jak obecne rządy Polaków, co sądzicie o tym pomyśle, czy jesteśmy na to gotowi? Co stoi na przeszkodzie i czy jest to produkt dla każdego? Ja osobiście jestem przeciw dotowaniu i wciskaniu na siłę, czegoś, co się póki co nie sprawdzi u zdecydowanej większości naszych rodaków. Jakie macie zdanie w tym temacie? Moim zdaniem jeszcze mają zbyt dużo więcej poważnych wad niż zalet. pozdro
- 341 odpowiedzi
-
- samochody
- motoryzacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Adaś, przecież wiem, że to nie krytyka, wręcz doskonały przykład co można poprawić. Odniosłem się tylko do wieku prezentującego. Ostatnio byłem ze znajomymi we Włoszech w 7 rodzin. Wszystkie dzieci, z 12-cioro ich było i przekrój wieku od 6-17lat. Wszystkie jeżdżą w klubach i jeżdżą bardzo dobrze jak na swój wiek. I taka jest prawidłowość, że młodsze wszystkie jeździły w delikatnym odchyleniu. Osobiście to widziałem parę dzieciaków, które jechały mocno do przodu, ale to były dzieci trenerów bardzo dobrze wyszkolone i długo już jeżdżące i to sportowo. Te i inne ewolucje, takie bazowe powinien wykonać bez problemu każdy, kto ma mniemanie, że potrafi jeździć. Warto czasami się pobawić na stoku celem samo sprawdzenia się. pozdro
-
Adaś, większość dzieci jeździ w delikatnym odchyleniu. Być może to kwestia proporcji ciała, która z wiekiem się zmienia, albo nisko umieszczony środek ciężkości, gdzie ciało szuka prędkości bez zbytniej straty nad kontrolą. To się zmieni. Maks też do pewnego wieku jeździł nieco w sposób dziecięcy, co ma swój urok. Ale w pewnym momencie ta jazda zmieniła się w typowo w jego przypadku „męską” jazdę. Myślę że jeździł podobnie jak chłopak na filmie, w delikatnym odchyleniu. Zmiana przyjdzie z czasem. pozdro
-
Rękawice narciarskie lekki worldcup race ti s speed 2017
Marcos73 odpowiedział Ewelina → na temat → Ubrania i akcesoria
A Jankowi po kiego grzyba. Nie taniej w kieszeni trzymać? Bez kijków jeździ to jaki sens ma taki wydatek? pozdro -
Rękawice narciarskie lekki worldcup race ti s speed 2017
Marcos73 odpowiedział Ewelina → na temat → Ubrania i akcesoria
Były bardzo dobrej jakości, a z kijami Leki to bardzo wygodne rozwiązanie. pozdro -
Rękawice narciarskie lekki worldcup race ti s speed 2017
Marcos73 odpowiedział Ewelina → na temat → Ubrania i akcesoria
Te mam - bardzo słabe. W porównaniu do starszych - to badziew. pozdro -
Nie.
-
Cze Póki co to jest ok. Dobrze że są😀. Natomiast w późniejszym etapie mogą przeszkadzać lub powodować błędy. Ale akurat wymiana kijków nie jest jakaś kłopotliwa, czy bardzo kosztowna, bo 150 czy 200 PLN to kropla w morzu kosztów związanych z narciarstwem. Początkowo dłuższe kijki pomagają w tak prozaicznych elementach narciarstwa jak rozpędzanie się czy przejazd po płaskim, gdzie „łyżwa” jest kosmiczną techniką narciarską. Generalnie to długość to preferencja narciarza, oczywiście początkowo dobieramy wg. Utartego wzorca, finalnie już jest różnie. Ja mam różnej długości, ale generalnie wolę nieco krótsze. Nawet zbyt krótkie niż za długie. Za długie to 120cm. O ile w jeździe ciętej to traci to na znaczeniu, ale kiedy zaczynamy markować wbicie to czasami mogą haczyć. Kiedyś przez pomyłkę zabrałem 2 różne. 120 i 110cm. No chujowo się jeździło, bo ten dłuższy non stop wbijałem w śnieg. Trza było cisnąć na krawędziach średnim bez nadmiernej pracy rąk. pozdro
-
Maras, dzięki za piwko, moje ulubione, bo gratis😀. Trasa zajebioza. pozdro
-
Siadasz na stołki? pozdro
-
Adrian, spróbuj bez. Bo są 2 szkoły, "włóż kolana" i "zroluj stopy". Możesz wówczas zauważyć jaka jest różnica. Jeśli wszystko zaczniesz od stóp, lub zaczniesz wyżej - od kolan. Zauważ jedno - że stopy usilnie chcą stać na płasko na ziemi - bo to naturalna reakcja człowieka. O ile osoby bardzo dobrze jeżdżące o tym nie myślą, bo ich psychika już przyjęła, że tak ma być, robią to nieomal równocześnie (bo tak jest najszybciej), o tyle osoby uczące się mimowolnie się temu zjawisku opierają. W butach tego nie zobaczysz, a i ze względu że sa sztywne, kolana i tak pociągną całość. Ale - w SL taka jazda to rozjebane kolana, bo ciągną cały układ. Stopy się zapierają, bo szukają oparcia. Lepiej kolana popchnąć do środka skrętu niż ciągnąc kolanami stawiające opór stopy. Z czasem po automatyzacji ruchów - nie będzie to miało znaczenia, będzie się to działo równocześnie. Natomiast początkowo to pomaga, stawia się narty szybciej na krawędzi i lepiej. Może ktoś bardziej ogarnięty to potwierdzi lub obali. Ja tak to widzę. pozdro
-
Na dzień dzisiejszy z miejscem nie mamy problemu, bo obok nas stoją puste hale. Oczywiście to pokłosie pazerności. Otóż vis a vis jest firma, która graniczy z działką naszych hal i mieli nawet zrobioną drogę z ich siedziby (zajmują się obsługą firm wysyłek internetowych) i wynajmowali od naszego wynajmującego 13 000 metrów kwadratowych. Ale jak zaczęli wynajmować praktycznie w tym samym okresu - przy takim metrażu dostali cenę 19,00 netto/metr2. Mieli działkę tuż obok (z 2Ha), ale nie kwapili się do budowy. Jak cena najmu doszła do granicy 30,00 netto/m2, to się właściciele wkurwili na swojej działce wyjebali 15 000m2 hali w 3 miesiące. Zostawili mu to w pizdu i teraz się buja już od stycznia z tą powierzchnią i nie ma komu wynająć. Bo to otwarta powierzchnia, trzeba budować i dzielić na nowo. A to wszystko kosztuje. Tak sobie strzelił w kolano. My płacimy więcej, ale siedzimy tylko z 1 powodu, bo tutaj jest bardzo duży przydział prądu, a i gość ma swoje farmy foto i wiatrowe i mamy prąd w cenie 69 netto za kilowat z przesyłem! nie interesują nas inne opłaty, moc bierna i takie tam pierdoły. płacimy tylko za faktyczne zużycie - a zużywamy prądu w sroc. Generalnie to powierzchnie biurowe i socjalne (a to biurowe) - mamy w tej samej cenie co hale. Więc w sumie nie wychodzi tak źle. Natomiast z naszego punktu widzenia nie ma sensu tego rozwijać bardziej, duże dziecko - duży problem. Branża jest trudna i niepewna. Nie ma sensu snuć wielkich planów na przyszłość. Trzeba wykorzystać te 5 czy 10 lat i tyle. Nic nie będzie wiecznie trwać. pozdro
-
Piotrek Producentów papieru w EU jest tak naprawdę paru, generalnie są to grupy posiadające po kilka swoich fabryk w europie. Cena jest dobra dla nas, aczkolwiek i tak wyższa niż dla hurtowni, bo nasze zamówienia są bardzo małe z punktu widzenia producenta. Hurtownie - to firmy posiadające magazyny o powierzchni do 40 000 m2 - więc z czym do ludzi. Te firmy przerabiają papieru tyle w tydzień co my przez cały rok. Tu ilość decyduje o cenie. My i tak kupujemy określony rodzaj który u nas schodzi, bo rodzajów papieru i formatów jest tyle, że nie ma możliwości wszystkiego kupić. Ponadto w dostawach od producentów nie ma możliwości zamówienia miksu. Jak zamawiasz Tira - to jeden rodzaj (gramatura, format i rodzaj), jeden producent daje nam możliwość, że możemy zamówić 2 różne po połowie. Część załatwiamy przez zagranicznego pośrednika z krajów typu USA, Korea, Chiny etc. który i tak jest tani, ale niestety nie posiada certyfikatu EU FSC tylko ich odpowiednik PEFC - ale w EU nie jest honorowany (co nie znaczy, że nie można go używać, ale są nasi klienci, gdzie wymagają certyfikatu FSC i żadnego innego). Mamy w chuj audytów i nie da się tego oszukać - de facto nie warto tego robić dla paru groszy. Ktoś, kto tego nie wymaga, dostaje taniego Koreańca i się cieszy, że ma tanio. Zakup za gotówkę, to tylko przenośnia - czyli 100% przedpłaty przed dostawą. Nic się gotówką nie płaci - dla jasności. W hurtowniach mamy kredyt kupiecki (a i tak sa limity kwotowe - mimo iż masz jeszcze sporo do zapłaty za FV zakupu, w momencie gdy się skończy limit i tak musisz uregulować jakąś FV, bo nie dostaniesz surowca), nasi klienci także - 30-90 dni, a w sezonie to cała sztuka, aby nie stracić płynności. Więc już od paru lat nie bierzemy dywidendy tylko lokujemy całość w firmie. Dzięki temu nie potrzebujemy żadnych kredytów, faktoringu i takich tam cudów, bo to wszystko kosztuje. Natomiast w firmie musi być w chuj kasy, bo są okresy gdzie się bardzo dużo wydaje - a na przychody trzeba długo poczekać. Są stałe miesięczne koszty - dość wysokie i na to musi być kasa. pozdro
-
Akuratnie prowadzę firmę produkcyjną, gdzie zakupy są równie ważne, jak nie ważniejsze od sprzedaży. Bo zysk, to różnica między tymi pozycjami. Czyli tanio kupić i drogo sprzedać. Proste. Dzisiaj właśnie wynajęliśmy kolejne 1000m2 na …. zakupy. Pisałem wcześniej, że po Covidzie pojebało się niektórym w głowach. Finał taki, że hurtownie się zwijają i z Carrefour-ów zdegradowały się do poziomu Żabek. W tej chwili przedstawiciel, jak chce coś sprzedać to musi wskoczyć pod stół i zrobić 4 laski, to się zastanowimy. Tak się sami zarżnęli w 2 lata. Podobnie jak piszesz, pierdolenie jak wszystko zdrożało (bo zdrożało, ale nie tyle), podzwoniłam się trochę i się okazało, że chuja w tym prawdy. W tym miesiącu przyjechało do nas 300 ton papiery, to nam powinno wystarczyć na kwartał. Sprzedajemy go w cenie 15% niższej od ceny hurtowej swoim klientom zarabiając 1 zeta na kg. Czyli po 6-ciu miesiącach zwrócą się koszty magazynowania i pół roku będziemy zarabiać. Na minus płacimy gotówką. Na plus - zysk na poziomie 15% rocznie. Ale nadal złota zasada się sprawdza, żeby wyjąć, trzeba włożyć. pozdro
-
Piotrek, jest jeszcze grupa osób, które do pewnego momentu w swoim życiu były nieruchawe i mierne, ale zjawiły się sportem lecz dość późno. Te mogą odczuwać ze swojej perspektywy wzrost formy z biegiem lat i lansować tezę age is only number. Natomiast większość z nas miała do czynienia ze sportem w mniejszym lub w większym wymiarze stąd zauważalny spadek możliwości psycho-fizycznych. Wszyscy się starzejemy, ważne żeby nie "zdziadzieć". pozdro
-
Czyli bajer. Uwielbiam takie artykuły, tzn. nie czytam. pozdro
-
Cze Co do nart, sklepowy GS cokolwiek to znaczy od 180 w górę - pewnie do 185cm, bo dłuższych nie robią R18-19m. Ewentualnie junior w okolicach 180cm i nieco dłuższy, raczej używki R23-25cm - bo tego jest mało. Zdecydowanie za radą @Mitek jazda sportowa. Warunki masz, trzeba tylko spróbować. Prędkość nie jest wyznacznikiem umiejętności. Co do samooceny, to jest trudna. Szczególnie, że skala jest niejasna. 8-9 to już level Master, stąd docinki. Praktycznie żaden samouk amator nie jest w stanie takiego poziomu osiągnąć bez cyklicznego szkolenia i jazdy na poziomie 40-50 dni w sezonie. No nie da się. Bez tego to nawet nie będzie podejścia do stopnia pomocnika instruktora nie mówiąc już o wyższych stopniach. Tam nikt Ci nie sprawdzi Skitrackera, tylko każe Ci coś pojechać. No i będzie klops. pozdro ps. A film pewnie powiedziałby nieco więcej. Być może jest dobrze - ale nie aż tak.