-
Liczba zawartości
5 395 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Marcos73
-
A film? Także Wańkowa? pozdro
-
Skąd fotka? pozdro
-
Michał, regulamin reguluje zasady panujące na stoku. A nieznajomość Regulaminu z niczego nie zwalnia. Na stoku przebywają osoby dorosłe, jak również dzieci, które są pod opieką dorosłych i to one za nie odpowiadają. Problemem jest, że większość dorosłych chce być traktowana jak osoby dorosłe, a jak przyjdzie co do czego to zachowują się jak dzieci. Osoba dorosła ponosi konsekwencję swoich czynów. Na trasach narciarskich obowiązuje Regulamin zarządcy i kazdy ma obowiązek się do niego stosować, czy go zna czy tez nie. Jeśli mu się nie podoba, nie powinien z niego korzystać. A jeśli go nie zna - to już jego problem. Na stokach nie obowiązują przepisy drogowe, lotnicze ani morskie i nie mają żadnego zastosowania. Wiesiu pisze bzdury, bo chyba nigdy nie był w sądzie. Ja z racji prowadzonej działalności przynajmniej 1 w roku szarpie się z jakimś klientem sądowo. Żaden sędzia nie działa poza prawem, a i nie wydaje wyroków na swoje widzimisię. Od tego są biegli sadowi - specjaliści w danej materii, na podstawie których sady orzekają, jeżeli wykracza to poza ich wiedzę. Ostatnio walczyłem z bardzo dużą firmą kosmetyczną, bo nie uznałem reklamacji. Sprawa trwała 3 lata. Chodziło o zarzut kolorystyki dostarczonych materiałów. Całość poszło do analizy na Politechnikę Warszawską, gdzie przeprowadzono analizę i stwierdzono, że kolorystyka jest w granicach PN z dopuszczalnymi odchyłkami, zgodna z Prin proofem zaakceptowanym przed drukiem przez Zamawiającego. Sędzina nawet nie spojrzała na materiał dowodowy - bo nie ma o tym zielonego pojęcia. Podstawą była opinia z Politechniki Warszawskiej. Jedynie od siebie zjebała pozwanego, ze nie orientuje się w prawie, bo procedura reklamacyjna została przeprowadzona prawidłowo, ich dział jakości towar zwolnił, część się rozeszło, kredyt kupiecki nie został zapłacony (FV przelewowa), towar nie został zwrócony do producenta i generalnie zawracanie gitary. Pozwany generalnie zapłacił za wszystko, bo mu się wydawało że się zna. Ostatnio miałem scysje z drogówką, która była u nas pod kamienicą na interwencji. Droga wewnętrzna - niby nie podlega przepisom ruchu drogowego, a jednak jakieś zasady na niej obowiązują. Zarządca drogi ustawił znaki, robiąc ja jednokierunkową. Jednak, ze jest to droga wewnętrzna - to każdy robi co chce, a nagminnie jeżdżą pod prąd. Poszkodowana była moja Żona, bo się wkurwiła i zostawiła auto na środku drogi i zadzwoniła po policję. Przyjechały nieogary z drogówki i stwierdziły, ze na drodze wewnętrznej można robić wszystko, jak jeden z nich stwierdził debil, można nawet po pijaku jeździć. Generalnie zdupcyli Żonę - osoby jadące pod prąd wyjechały i miało być po sprawie. Na nieszczęście całości przyglądali się prokuratorzy których owa droga jest także ich drogą i parkingiem zarazem, bo nasza kamienica graniczy z budynkiem Prokuratury Apelacyjnej. Znamy się z widzenia, bo my im zwalniamy miejsca na parkingu jadąc do pracy, a oni nam jak pracę kończą. Wystosowałem skargę na działania funkcjonariuszy biorący udział w zdarzeniu. Przerzucanie się pismami i takie pierdolenie. W końcu pismo wysłał mój adwokat, przy okazji wskazując świadków całego zdarzenia (prokuratorzy zaoferowali swoją pomoc - byli świadkami całego zajścia) i nagle okazało się że Policji rura zmiękła. Jest zapis, że każdy kierujący jest zobowiązany do przestrzegania oznaczeń ustawionych przez zarządcę nawet na drodze wewnętrznej, a policja może interweniować i nakładać mandaty w wyjątkowych sytuacjach, jeśli kierujący stwarza zagrożenie dla innych (jazda pod prąd). Nasze słowo przeciwko słowom funkcjonariuszy to chuj, ale słów i zeznań prokuratorów nie będzie można już tak łatwo podważyć. Bo to urzędnicy Państwowi. Ponadto zapisy z monitoringów, a u mnie ze względu na lokalizację (Prokuratura, Prokuratura Apelacyjna, Szkoła prokuratorska, Sąd Okręgowy etc). jest w sroc. Były przeprosiny ze strony Policji, Funkcjonariusze otrzymali nagany, a osoby roszczące sobie racje zostały ukarane mandatami za złamanie przepisów. Droga wewnętrzna jest specyficzna drogą, ale nie znaczy to, ze można na niej wszystko robić. pozdro
-
Janek, kodeks Fis ma 10 punktów, nie pierdol że z powodu swojego wieku nie jesteś w stanie go zapamiętać i po tylu latach na nartach go nie znasz. Po niemiecku jest taki sam jak po polsku. Jakbyś w którymś z języków którymi władasz nie rozumiał. pozdro
-
Toś mnie ubawił po pachy, jak Ty nie masz kondycji to Mikołów nie jest Pępkiem Świata😀. Oj Piter, Piter. Bajerant z Ciebie. pozdro
-
Cze Ale jaki powód, a raczej czego od nart oczekujesz. Bo to na zasadzie - Znudził mnie ten fajny, komfortowy, wygodny, pojemy, ze sportowym pazurem samochód i zmieniam na smarta bo .... się nim lepiej parkuje. Więcej zalet nie ma smart nie ma. GS sklepowy - czy solidny AM - to narty o szerokim wachlarzu zastosowań - bardzo uniwersalne. Praktycznie wszystko można na nich pojechać. Nie są to stricte narty specjalistyczne - raczej ogólnego zastosowania. Sprawdzają wie na każdych stokach i praktycznie w każdych warunkach - szczególnie u osób o takich umiejętnościach. pozdro
-
Przepisy są jasne @Victor i nie ma co z nimi dyskutować. W obu przypadkach winni są nadjeżdżający z góry. Nie ma znaczenia co wyprawiaja pod nami inni użytkownicy, osoba nadjeżdżająca z góry, jako że ma najlepszy ogląd na trasę - musi zachować ostrożność. Są oczywiście sytuacje sporne i zazwyczaj trudne do rozstrzygnięcia. Ale żadna z tych do nich nie należy. W pierwszym przypadku ewidentnie narciarz nadjeżdżający z góry nie zachował ostrożności, jechał zbyt szybko. Narciarka poruszała się długi okres w poprzek stoku i była przewidywalna. W drugim przypadku deskarz wybrał ewidentnie złą linię. Coś na zasadzie napastnika piłkarskiego który wchodzi między dwóch obrońców - czasami się to udaje i ma wolne pole. Znamienne jest - czasami. Tak tez było w tym przypadku. Drugą rzeczą jest, że o swoje bezpieczeństwo na stoku musimy zadbać sami. Nikt inny za nas tego nie zrobi. W przytoczonych filmach zabrakło wszystkim uczestnikom doświadczenia stokowego. Obycia, umiejętności. Ktoś, kto jeździ długo ma pewne wpojone automatyczne zachowania. Wynika to z przypadków jakie widział, czy też jakich sam doświadczył. W pierwszym przypadku dziewczyna powinna (bo mogła i nie było ku temu przeszkód) spojrzeć w górę, nie dla tego że jest to jej obowiązkiem, ale dla swojego bezpieczeństwa. Każdy, kto trochę czasu już spędził na stoku, by tak postąpił, wiedząc ze swojego doświadczenia, że na trasie jak i na drodze trzeba stosować zasadę ograniczonego zaufania. pozdro
-
@star btw. A propos samochodów, wszystkie niezależnie od marki są dobre. Problemem są właściciele. Porsche to samochody o opinii samochodów trwałych i małej awaryjności. Nie dlatego, że takie są, tylko dlatego, że właściciel kupując samochód za bańkę ma w dupie koszt przeglądu i serwisu na poziomie 10 000pln. I ten samochód będzie jeździł tak długo, na ile właściciela będzie stać na serwisowanie. Przy markach budżetowych jest inaczej, ludzie oczekują kosmicznej jakości za grosze, a wszelkie naprawy eksploatacyjne są robione po najmniejszej linii oporu. pozdro
-
Tadek, samochody jeżdżą, reszta mnie nie interesuje. Kiedyś miałem v-kę i zwiedziłem wszystkich łebskich mechaników w Krakowie. Inżynier z serwisu Kosmowski MB w 5 min . Zdiagnozował problem. Od tej pory inaczej na to patrzę. pozdro
-
Ja jeżdżę systematycznie. Przynajmniej 3-4 x w roku z różnymi samochodami. pozdro
-
Tadziu, a kiedy byłeś w ASO😀? pozdro
-
Ja mam rzekomo najbrzydsze narty na świecie, coś Ala multipla w motoryzacji. Chociaż czarne są, a czarne wyszczupla😉. pozdro ps. A tak strasznie mi się nie podobały.
-
Nie mów że Nikodem ma aż taki katar 😉. pozdro
-
Nic, ale przeciętnych także i nie ma to nic do rzeczy. Dobrego pracownika można zatrzymać w firmie i kasa nie jest zwykle najważniejszym argumentem. pozdro
-
Mój ty forumowy Don Kichocie, stawiasz tezę, że każdy etatowiec to imbecyl? Przeciwieństwo do łebskiego/łebskiej. Grubo. ASO to nie jest jakiś szczególny zakład pracy, taki sam jak każdy inny zakład usługowo/produkcyjny. Ciekaw jestem opinii Koleżanek i Kolegów pracujących na etacie. pozdro
-
Janek, w dupie byłem i gówno widziałem. Nigdy nie zgadnę. pozdro
-
A gdzie to? pozdr
-
Mam nadzieję że nie jesteś etatowym pracownikiem 🙂. pozdro
-
Herbi, zaproponowałem koledze gratis GS 172 Atoma - o promieniu chyba 16m. Na próbę. Narty na wyjściu bo juz krawędzi mało zostało. Ale można spróbować. Tak jak piszesz, Narty o tych parametrach i długości to narty super skrętne. Nie będą pasować, to na sztachety do płotu można zastosować. Ale niestety nie chce. Mnie niepotrzebne i w najbliższym czasie pójdą pewnie w świat albo do hasioka. pozdro
- 13 odpowiedzi
-
- 2
-
-
Mateusz, zgadzam się z Tobą w pełni. W obecnej sytuacji prawnej, wszyscy mogą wszystko, rynek zweryfikuje resztę. W każdym kraju alpejskim funkcjonuje taki związek jak SiTN. Czasy się trochę zmieniły i tutaj związek zaczyna stawiać na jakość. Jako jedyny związek ma pewne narzędzia, które są niedostępne dla nikogo innego. Umożliwia swoim "wychowankom" legalna pracę poza granicami naszego kraju. Żadna szkoła alpejska nie zatrudni nikogo z ulicy, SiTN daje do tego przepustkę. Jednak, aby miało to sens, musi zadbać o bardzo wysokie kompetencje swoich członków. Ponadto sprawa brandu, zaczynaja zwracać uwagę na to, kto go może używać. Ma to być logotyp rozpoznawalny i gwarant wysokiej fachowości. Instruktor na plecach może nosić każdy, jednak używanie SiTN/PZN będzie zarezerwowane tylko dla kadry odpowiednio przeszkolonej i aktywnych, doszkalających się członków. Mercedesy może naprawiać każdy, ale nie każdy może mieć ASO. Coś w tym stylu. Firma matka selekcjonuje partnerów, stawia wymagania jakościowe, wymaga cyklicznych szkoleń pracowników. Ma nad tym nadzór. Ostatnio naprawiałem merca - bo gość nam wjechał na parkingu i rozbił zderzak. Szkoda była likwidowana u Zasady. Trwało to blisko 3 miesiące. Zasada - to przecież poważna persona. Wkurwiłem się i wypierdoliłem maila do centrali mercedesa w DE w sobotę. Bo ile kurwa można czekać. W poniedziałek o 8.00 przyjechał gość od Zasady z demo E-klasą, zabrał naszego i 4 dni później przywieźli gotowego z przeprosinami i gadżetami od firmy. Więc nawet p. Sobiesława można przeczołgać jak wali w chuja. Taki skromny chłopek z Krakowa to zrobił. Miejsce jest dla wszystkich, ważne, aby klient miał świadomy wybór i jakiś obraz ile komu za co płaci. pozdro
-
Cze Mam GS-y z tego okresu, 172cm Takie, mogę komuś sprezentować, Żona już wybrała nową słuszną markę😉. Krawędzi na sezon jeszcze wystarczy. Jak ktoś chce, to sprezentuję. Chyba naostrzone i nasmarowane. U mnie będą leżeć i się kurzyć. https://www.skionline.pl/sprzet/narty,16-17,atomic,redster-doubledeck-3-0-gs,8767.html Pozdro
- 13 odpowiedzi
-
Kto jak kto - ale to Janek powinien wiedzieć. pozdro
-
Andrzeju, to oczywiste, ale jadąc "normalnie" nikt za siebie się nie obraca. Mamy ograniczony zakres widzenia. Nawet jak jadę kombinacyjnie (trochę krótkim, trochę średnim) to przede wszystkim skupiam się co jest przede mną i na tyle, na ile to możliwe na boki. Jedynie jakieś radykalne zmiany kierunku - to oczym piszesz, to tak, wówczas się upewniam czy nie wjadę komuś pod narty/deskę. Na filmie ewidentnie deskarz nie zachował ostrożności. Myślał że przejedzie, ale jak napisał Mitek - na takich przewężeniach się nie cuduje - tylko jedzie. Cudować można na szerokim pustym stoku. pozdro
-
Masz za krótkie narty. pozdro
-
Paweł. Inaczej wygląda jazda z rana na świeżości, a inaczej na koniec dnia, jak już się oddycha rękawkami 😉. Jak to określiłeś, jechałem niechlujnie, aby dojechać, bo gonienie Maksa to już staje się sztuką. Ja nie mam takiej kondycji jak on aby jeździć cały dzień któryś z rzędu. Godzina 15:52. W sumie to był przedostatni zjazd, bo jeszcze nikogo nie było na dole z ekipy i pojechaliśmy JESZCZE RAZ do pośredniej stacji. Czyli trzeba było zjechać ponownie 2,5 km. A już tylko stałem na nogach, nic więcej. Nigdy jakoś wąsko nie prowadziłem nart, co oczywiście przeszkadza w śmigu, staram się zwężać, ale nie wiem czy to wychodzi. Ja ogólnie, a tak mi się wydaje jeżdżę dość "miękko", co chyba pomaga jeździe po stoku z odsypami, czy tez nierównym. Mnie takie warunki nie przeszkadzają w jeździe. Nie mam uczucia obślizgiwania się zew. ale też inaczej się jedzie w "czepnym" śniegu, a inaczej na "zlodzonym" podkładzie. Na ile jadę na wew. to nie mam pojęcia, bo się nad tym nie zastanawiam, a czy dostawiam - to zależy, jaki ten skręt ma być. Na filmie skręty średnie, bez napinki. Nie było potrzeby zacieśniać jakoś bardzo. Film przypadkowy, bo nawet nie wiedziałem, że syn coś kręci. Bo nie czekał niestety na mnie. Szuflada - cóż, się robi, walczę z tym, ale muszę o tym póki co jeszcze myśleć, a o tej porze to juz się jedzie bezmyślnie. Nawet syn mi mówił, że powinienem cofnąć nie tyle nogę co piętę. Ale jakoś zapomniałem. Kolano wewnętrzne - to taki jakiś nawyk, dzieje się samo o ile jest na to czas. Pomaga w skrętach na małej prędkości i jakoś tak wychodzi czasami przy dłuższych nartach i skrętach. Na SL i przy krótkich skrętach chyba nie ma na to czasu. A czy coś to daje? Nie wiem. Na filmach i na "żywo" to całkowicie inaczej wygląda. Ponadto kamera nieco spłaszcza wszystko, nie oddaje do końca rzeczywistości. Podobnie jak Twoje filmy z kasku, gdyby nie szuranie nartami, to nie wiedziałbym, czy jest stromo, czy płasko. Jechaliśmy Stelvio z Maksem i zrobiłem zdjęcie ścianki. W rzeczywistości to stroma mocno czerwona/czarna ścianka, a na zdjęciu wygląda jak ośla łąka 😉. pozdro