Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    3 510
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    141

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. Adamie Dzięki za przypomnienie - już myślałem że pomyliłeś imiona z Marlies 🙂 No slalom to trudna sprawa - tak naprawdę raz próbowałem i o ile na początku było rytmicznie to jakoś szło, nawet nie najgorzej, było szybko i dobra linia i wydawało się że to nie takie trudne, to na 1-szym verticalu poległem - skończyło się na obiciu sam wiesz czego jak tyki poszły między nogi 🙂 I tak się skończyła przygoda z tyczkami...... kolanówki tak - długie już nie, nie mówiąc już że spodnie poszły do kosza - bo na wysokości butów były całe potargane od zbijania tyczek - kijki miałem syna z gardami - to wystarczyło, choć start nie był piorunujący - bo "troszkę" za krótkie były. pozdrawiam
  2. No z moim synem to jest problem oraz jego idolem - zdecydowanie woli narty SL, natomiast podziw dla Bode wywodzi się od słynnego przejazdu po bandzie reklamowej ...... Jak stwierdził - jak mu to pokazałem - NIEDOWIARY co gość wyprawia - tak mu to utkwiło w głowie. pozdrawiam
  3. Adamie Pełna zgoda - książkę pewnie sobie jakąś kupię i poczytam - ale teraz to będę wiedział co i o czym czytam 🙂 Bardziej jak coś to oglądam jakieś tutoriale, analizy jakichś mądrych ludzi, jestem wzrokowcem i to bardziej do mnie przemawia, uczyłem się w głównej mierze przez naśladownictwo i porady bardziej doświadczonych i w moim mniemaniu dobrych narciarzy, ilość dni na śniegu też zrobiła swoje. Jadąc ostatnio z synem na kanapie i gadając (a skurczybyk zdradził narty dla deski 😞 - tak się teraz zajawił) stwierdził: Tato jeździsz bardzo dobrze, ale są lepsi od ciebie.........np. Bode Miller (jego idol) i setki jemu podobnych. No ciepło mi się na sercu zrobiło, duma naturalnie mnie rozpierała, ale cieszę się że moja praca włożona na stoku, godziny ćwiczeń - bo przecież to samo nie przyszło miała sens oraz że swoje dzieci tym zaraziłem i po części im przekazałem troszkę swoich umiejętności. pozdrawiam
  4. Cześć Masz oczywiście słuszność co do betonowania błędów, ale choćbyś przeczytał cały internet 🙂 i przeczytał całą bibliotekę Jagiellońską to się nie nauczysz jeździć bez zajęć na stoku. Do poprawiania błędów jest potrzebny ktoś ogarnięty z boku, żeby wskazał i poprawił twoje błędy, lub jeśli prezentujesz wysoki poziom dogłębna wideo-analiza aby te błędy zauważyć i wprowadzić poprawki w życie, bo jadąc możesz tych błędów nie czuć, sam tak mam i dopiero na filmie zauważam że w 1 skręcie za bardzo ucieka mi ręka, staram się tego pilnować ale nie zawsze to się udaje, nie jest to jakiś wielki problem, ale jazda nie jest "symetryczna" co MNIE wkurza, a inni tego nie dostrzegają. Pewnie jakbym poszedł do instruktora, to pomyślałby że zdźiwiam i myślę że nawet jemu byłoby trudno ten mankament wychwycić. pozdrawiam
  5. Faktycznie - sorka to pewnie było 2011/2012 - omyłka pisarsko-matematyczna. Jak sam stwierdziłeś - na tej górce czarów nie ma - ale na 100% przepis brzmiał aby egzamin był ważny musi być powyżej 30s. Więc Panowie jak mogli tak ten gigant ustawili, może dziewczyna która wyznaczała czas na SL miała by dużo lepszy wynik, ale wyszło jak wyszło, ja zrobiłem tylko 1 przejazd, drugiego nie jechałem, zamieszanie wyszło ponieważ byłem normalnie na liście i miałem plastron jak każdy ze zdających. Warunki na stoku nad wyraz świetne, chociaż to była końcówka sezonu. Jechałem wówczas na nowych nartach córki (SL fis Voelkl 157 damska), córka jechała 1-szy przejazd na swoich starych nartach, drugi postanowiła na nowych - bo po 1-szym miała 7 pkt. (a potrzebowała tylko 6 pkt), była zaraz po kursie kwalifikacyjnym (chyba ostatni w sezonie wówczas). Panowie z PZN nie mieli czasu tego poprawiać, bo po tym egzaminie był następny - a tam było już sporo chętnych i był to SL - ale jaki stopień tego egzaminu - to nie wiem. Zarówno kurs jak i zawody organizował Piotrek Bogusz z Lidera. pozdrawiam
  6. Cześć No właśnie ten gość (Piotrek - tak miał na imię) jeździł z dużo mniejszą intensywnością skrętów niż ja (oboje mieliśmy SL), i te 2 godz jego jazda naprawdę wyglądała ok, ale jak zaczęło mięknąć pojawiły się u niego potknięcia i sam stwierdził, że kończy bo się robi zbyt miękko, był na pewno młodszy ode mnie, a wyglądał na dość dobrze wysportowanego człowieka. Jeździliśmy praktycznie te 2 h razem - bo rodzina moja dotarła po śniadaniu - ok 10.00 - jak On akurat postanowił skończyć jazdę. Przeciwieństwem była ta Pani, która widać było po jej jeździe - w warunkach wieczornych (a w piątek po całodziennym opadzie deszczu nie było miodu na stoku), że jej techniczne możliwości są z bardzo wysokiej półki i nie "wyleciała krowie spod ogona" brzydko mówiąc. Taki przykład chciałem przedstawić żeby poprzeć swoją tezę, że przede wszystkim praktyka poprawia jazdę. pozdrawiam
  7. cze Nie mówię że zawody są mega łatwe, tylko jeśli ktoś twierdzi że b. dobrze jeździ, ale obawia się giganta to chyba niezbyt dobrze świadczy o Jego poziomie. Było to kilka lat temu (córka ma 26 lat) - więc ponad 10 lat temu, więc może 2001/02 rok - dokładnie - nie pamiętam. Startowałem po za konkursem, rekreacyjnie, nie mam powodu zmyślać, bo po co, poziom był taki jak zawsze, to jest tylko gigant na "oślej łączce", nawet pomyliłem miejsca - Długa Polana Nowy Targ. Raptem 500 m stok, więc cudów nie ma. Czas osiągnąłem poniżej 30s - bo było zamieszanie - takie były przepisy - GS musi być dłuższy niż 30s. Jak się okazało, że jechałem poza konkursem - egzamin został uznany za ważny. Czy to było 2 czy 1s szybciej - nie pamiętam, ale pamiętam fakt zamieszania związanego z moim czasem przejazdu. Chłopak chce zrobić pomocnika, ale powyższy zapis określa warunki otrzymania oraz osoby które są zwolnione z obowiązku odbycia kursu. Poniżej całość zapytania - jakbyś miał problem ze zrozumieniem tekstu pogrubiłem niuanse. "Cześć od dawna jeżdżę na nartach i zamarzyło mi się zrobienie uprawnień na pomocnika instruktora. Z tego co przeczytałem musze wziąć udział w zawodach regionalnych i osiągnąć tam 8/10 pkt (nie robiłem wcześniej KK). Pojawia się więc pytanie na ile jest to trudne. To znaczy technicznie oceniam się bardzo dobrze natomiast jakimś demonem prędkości nigdy nie byłem i zastanawiam się jak wysoko jest ustawiona ta poprzeczka pod względem czasowym? Ponadto zastanawiam się czy dobrze robię chcąc pominąć kurs kwalifikacyjny? Z tego co oglądałem poziom na takim kursie nie jest zbyt wysoki ( albo się mylę?) ???" pozdrawiam
  8. Drogi Adamie Myślę, że z książek nie da się nauczyć jeździć na nartach 🙂, oczywiście taka lektura jest potrzebna osobą szkolącym innych, a w szczególności zawodników, gdzie każdy niuans (a w dzisiejszym nowoczesnym narciarstwie szczególnie) jest ważny. Dla przeciętnego zjadacza śniegu ważna jest praktyka, ilość dni spędzona na śniegu oraz postęp z tego wynikający. Właśnie wróciłem z tygodniowego wypadu do Krynicy, warunki - od fantastycznych do słabych. Jeżdzę ii obserwuję innych, a że jestem bardzo kontaktowy poznaję masę ludzi. I tak w czwartek matka natura przygotowała stok w iście pucharowym wydaniu - beton to mało powiedziane - istny lód, na stoku a z 5 osób sobie radziło, m.in. kolega którego poznałem na krześle. Facet jeździł na SL - skręty jakie wykonywał - perfekcyjne - jakbyś metrem zmierzył to pewnie by wyszło tyle ile producent podał, ale jak zauważyłem strasznie "cisnął" do przodu. 8.00-10.00 - było ok, później już delikatne zachwiania - 10.30 - się zwinął do domu - stwierdził że miękko? . Wniosek - postawa ok, jazda ok, ale brak dostosowania sylwetki do zmieniających się warunków - czyli coś wyuczonego na tzw. "sztruks". Ja jeździłem do 20.00 (12 godzin w moim wieku 🙂) na SL i nie zauważyłem jakichkolwiek niedogodności związanych ze zmianą warunków śniegowych. Więc rzucam tezę: do nauki skrętu, prowadzenia nart, postawy etc. - narta dłuższa, aczkolwiek o charakterze sportowym (niekoniecznie GS rasowy, ale semi i temu podobne ale wąskie pod butem), natomiast stricte SL na złe warunki aby nabrać tzw. czucia śniegu, przesunięcia sylwetki, miękkości w jeździe. W piątek była para - dobrze po 60-tce, jechałem z nimi na kanapie - lało 8-15, warunki masakra, kobitka korpulentna, o przeszłości zawodniczej (na krześle wyszło w rozmowie), na SL w tej brei, mąż niestety nie dotrzymywał jej kroku. To że było miękko - nic jej nie przeszkadzało. Dwa skrajne przykłady umiejętności dostosowania techniki do warunków - książki dla was szkolących - dla nas tylko praktyka powinna się liczyć. pozdrawiam
  9. Cześć Wyciąg z SIiTN Pomocnik Instruktora PZN etap 1 DEFINICJE Pomocnik Instruktora PZN jest etapem w uzyskiwaniu pełnych uprawnień instruktorskich. WARUNKI OTRZYMANIA STOPNIA (I LEGITYMACJI) 1. Odbycie kursu według podanego poniżej programu. 2. Zdanie wewnętrznych egzaminów z wyszczególnionych przedmiotów. 3. Zdanie egzaminu regionalnego (ER) w określonym czasie od ukończenia kursu (ważność przeszkolenia wygasa z końcem sezonu, w którym minęły 2 lata od daty egzaminu po II części kursu pomocnika). Niespełnienie tego warunku wymaga powtórzenia obu części kursu. Stopień Pomocnika Instruktora PZN może otrzymać Instruktor Rekreacji Ruchowej ze specjalizacją narciarstwo zjazdowe lub Instruktor Sportu ze specjalnością narciarstwo alpejskie - po zdaniu Egzaminu Regionalnego (ER). Warunek: IRR lub IS tylko z legitymacją wydaną przez Ministerstwo Sportu oraz Akademie Wychowania Fizycznego. Dziewczyna nie była słaba, może po prostu dobrze jeżdżę na nartach, instruktora zrobiłeś 2019, a pomocnika chyba 2013 - więc jak mniemam masz nie więcej niż 30 pare lat, ja się poniewieram po stokach blisko od 50 lat, jestem góralem i urodziłem się w górach. 10/10 dał mi egzaminator PZN, a nie sam z siebie - pytanie po przejeździe brzmiało czy jechałem ot tak czy na zaliczenie (jechałem jako ostani) - bo omc przez mój przejazd musieli by powtórzyć zawody - czas poniżej 30s, blisko 2s lepszy od wzorca, najlepszy na egzaminie. Miałem wówczas ok 4 dych - więc w sile wieku. Troszkę jeździłem po tykach, więc to i owo potrafię. Chodzi mi o to aby uświadomić kolegę, że pomocnik a nie daj Boże instruktor to nie taka prosta sprawa, że te kursy nie są po to aby wyciągać kasę od ludzi lecz po to aby coś sobą reprezentowali. Czasami jeżdzę do niesławnej Białki (bo dojazd dobry i mam stosunkowo blisko), jak jest dużo ludzi to biorę instruktora (nie dla nauki tylko aby bez kolejki bramkami instruktorskimi przejeżdżać), i uwierz mi z 40% wymięka, co nie znaczy że do nauki początkujących adeptów nie mają przygotowania i predyspozycji. Szanuję Cię, zrobiłeś instruktora, to jest coś, ale nie bierz wszystkich jedną miarą. Instruktor to jest wyższy level, ale bez tego stopnia też są ludzie ogarnięci - pamiętaj o tym. pozdrawiam
  10. Tak, masz rację, ale o ile pamiętam - może się mylę poprzedzone to było egzaminem wewnętrznym (chyba było coś o historii, jakieś demo, jazda terenowa etc. - nie pamiętam - ale mi córka opowiadała jak było na kursach) na kursie kwalifikacyjnym, robiła to moja córka ale to było już parę lat temu (albo naście) u Piotrka Bogusza, sam byłem z nią na tym egzaminie - w Rabce się odbywał na P1, sam w nim startowałem dla fanu, bo można było - mało było na egzamin (50 dych kosztował start), wg. czasu to miałem 10/10, czas wówczas ustalała dziewczyna, chyba zawodniczka wyznaczona przez egzaminatorów z PZN - z nimi przyjechała, dobrze jeździła, ale wg przepisów gigant musi być dłuższy niż 30s, a na tej górce to sztuką było taki ustawić, jeśli chłopak tego się obawia, przecież tam niema żadnych przepisów, na SL to wszystko przejedziesz - a pomocnik instruktora to nie zawodnik PŚ, tylko ma umieć uczyć - to na płużkach polegnie, też nie wiem co to znaczy, że dobrze jeździ - pojęcie względne jak wiesz. Ktoś jak myśli, że jak z czarnej się ześlizgnie - to już dobrze jeździ. pozdrawiam
  11. Cześć O ile mnie pamięć nie myli - to jak chcesz przystąpić do egzaminu bez kursu kwalifikacyjnego? No chyba trzeba mieć indeks, a przejazd to jedna ze składowych noty końcowej. pozdrawiam
  12. Panowie Właściwie to powinno brzmieć : "Ale to taki skrajny przykład jak postawa zawodnika potrafi się obrócić przeciwko niemu, co nie znaczy że zachowanie tej grupki "kiboli" nie jest karygodne. Mam nadzieję że ten przytyk był skierowany właśnie do tego błędnie sformułowanego zdania. pozdrawiam.
  13. Marcos73

    filmy fajnie zrobione

    Moja też póki co, nieco dłuższa 175cm ale świetne dechy. pozdrawiam
  14. Może to instruktor, który wiecznie jeździ z dziećmi tyłem, mój kolega też czasem się gubi 🙂, lepiej jeździ do tyłu niż do przodu. pozdrawiam
  15. Jasne, że tak - buractwo do kwadratu. Ale to taki skrajny przykład jak postawa zawodnika potrafi się obrócić przeciwko niemu, co nie znaczy że zachowanie tej grupki "kiboli" jest karygodna. pozdrawiam
  16. Ale dechy ma dwustronne 🙂 MISCZ! pozdrawiam
  17. Można też założyć buty klamrami do wewnątrz, wtedy trzeba obowiązkowo zapiąć 🙂 , mówię z autopsji, spotkałem chłopa na wyciągu w kolejce do orczyka, patrzę i nie wierzę - buty na lewo założone, toteż chciałem pomóc i mówię, "Ma Pan buty na lewo założone" - odpowiedź "I co z tego?". Wymiękłem. Dobrze, że chłopina nie założył tył do przodu, bo to był by chyba hit roku ! pozdrawiam
  18. Mitku Stąd chyba - Ty jesteś wyjątkiem, który potwierdza regułę 🙂 . pozdrawiam
  19. Cześć Ja generalnie używam Brico S1 photochrome, modelu nie pamiętam, ale też mam S0 Brico które zawsze wożę ze sobą - (ten sam model co S1) jak jest mgła albo płaskie światło. Generalnie to chyba wszyscy tak mają, nawet zawodnicy PŚ. pozdrawiam
  20. No i buty porozpinać 🙂
  21. Drogi Mitku Nikt chyba z nas nie jest specjalistą, w tej dziedzinie, jedni mają mniejsze a drudzy większe pojęcie (aczkolwiek i tak małe) o tym co prawdziwi zawodnicy wyczyniają na trasie. Ale fajny temat do dyskusji, polemiki i przede wszystkim za sprawą tych postów wiem, że ktoś gdzieś się tym sportem pasjonuje. Może nasze przemyślenia będą z czapy, ale cóż jesteśmy tylko amatorami. pozdrawiam
  22. Acha, a propos Henrika, czy ktoś pamięta zawody w których "kibice" (na 99,9% w Austrii) rzucali w niego śnieżkami podczas przejazdu, później Marcel publicznie przepraszał za ich zachowanie? Gdzie i kiedy to było? pozdrawiam
  23. No i oczywiście innych też pasjonatów zachęcam do komentowania bieżących wydarzeń. pozdrawiam
  24. Drogi Mitku Bardzo Cie proszę, abyś raczył nas komentarzami i spostrzeżeniami konkurencji szybkościowych, bo wydaje mi się że jesteś w tej dziedzinie zarówno specjalistą jak i pasjonatem. Ja obiecuję, że zaległości w święta nadrobię, niestety moja lepsza połowa jak słyszy temat narty to dostaje spazmów. W domu komputer jest passe, a w pracy niestety coś skrobnę, ale prowadzenie firmy i pisanie na forum nie idą w parze. pozdrawiam
  25. Cześć Jak wasze odczucia po wczorajszym SL? Pełen niespodzianek. Wydaje mi się że w zawodach pucharowych z roku na rok jest coraz trudniej, niby te same stoki ale sposób ustawiania, figury tylko dla najlepszych. Szkoda mi tylko Ridinga - mocno mu kibicuję, ale chyba jest królem pierwszego przejazdu i ta łatka mocno do Niego przylgnęła. Miło zaskoczyli Bułgarzy, 2-óch w pierwszej 30-tce. Podziwiam Popowa - przy takim wzroście taki poziom, niewiarygodne. No i Japończyk się znalazł, maja u siebie wszystko, sport bardzo popularny, a jednak wyniki nie idą w parze. Niefart Noela - już witał się z gąska - slalom trudny do ostatniej tyczki! Austriacy - coż, prawdopodobnie ich styl nie pozwolił im poradzić sobie z ta górą, być może spadek formy. Pudło z niespodziankami, ale Pinturko, Sebastian, czy Jakobsen to nie byle kto - toż to tuzy slalomowego PŚ. No i na koniec Włosi - Razzoli - to stara gwardia - widać jak jedzie, miękko, płynnie - "stary" styl i nadal skuteczny (choć niestety Gross oraz Moelgg poza awansem) - miłe dla oka, wszystko poukładane - zazdroszczę, sam bym tak chciał ...... Vinatzer tym razem dojechał, nie popełnił tego błędu co Noel, jazda mocno szarpana - ale skuteczna. Marchant już pokazywał że ma papiery na PŚ, co ten występ potwierdza, natomiast Hiszpan - objawienie sezonu wskazuje że nie przypadkowo ponownie jest w 30-tce zawodów pucharowych. Awans Loica - niewiarygodny, omc pudło by było. pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...