-
Liczba zawartości
5 238 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
208
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Michał Mam dwustronne bez platform, jeździłem ale nie chcę. Dla mnie uciążliwe w mieście (bo trzeba non stop odpinać, przypinać - jak to ruchu miejskim), przy moim słabym poziomie jazdy grawitacyjnej w lesie - niebezpieczne, bo wywrotki są i pewnie jeszcze długo będą. Długie dystanse robię rzadko, zazwyczaj są to 40-60km kółka - a tutaj to marginalne znaczenie, bo część asfaltem, a część różnymi drogami, więc nie przeszkadza mi aż tak bardzo. pozdrawiam
-
Bo o to w tej imprezie chodzi, gdzie amatorzy startują nawet z zawodnikami. Jest impreza otwarta dla wszystkich chętnych. Parę osób walczy o zwycięstwo - część chce tylko przejechać, część pobić własny rekord. Dla Ewy szacunek za start i przejechanie całej trasy o własnych siłach. Wynik mało istotny, bo i grupa startowa mała. Nie umniejszam faktu wyniku, tylko sam start jak widać jest tylko dla twardzielek. Technika i psychika pozwala Wam to przejechać, także wystarczająca siła i kondycja. Co do wieku - to się nie zgadzam z Tobą. Jeśli chodzi o samo ukończenie - to zgoda, ma mniejsze znaczenie - jeśli chodzi o wynik - to już tak. Niestety czasu się nie da zatrzymać, wydolność, zdolność regeneracji a także siła i wytrzymałość spada. Możemy to jedynie spowolnić, ale nie zatrzymać. Ty widzisz u siebie progres, bo stosunkowo od niedawna się tym zajmujesz tak powiedzmy na "poważnie", ale gdybyś to robił od dziecka, zauważył byś spadek. pozdrawiam
-
Cze Czyli jak ktoś jest biedny (gorzej sytuowany) to pewnie jest alkoholikiem, więc nie powinien dostać zgody na prowadzenie jakichkolwiek pojazdów aby wyeliminować statystyczne ryzyko? Nie wspominam już o budowlańcach - bo przecież to oczywiste, że wszyscy z nich piją na potęgę. Ludzi małych też trzeba by eliminować, obligatoryjnie są złośliwi, bo się im serce w gównie macza. Trzeba zabronić tym wszystkim grupom łączyć się w pary, aby ten łańcuch przerwać? pozdrawiam
-
Mitku Być może mają takie same podejście do życia jak Ty, mają jeden rower do wszystkiego - a że to szosa.... pozdrawiam
-
Piotrek Bo to są kilkudniowe tripy. Mitek startuje - to wie i ma sprawdzone w praktyce, jemu pasuje, może mógłby nieco zmienić - ale nie chce. Przy Twoim zapotrzebowaniu na paszę, to pewnie na takim dystansie musiałbyś zabrać przyczepę z jedzeniem, najlepiej dwuosiową z podajnikiem, bo byś więcej stał niż jechał 😉 pozdrawiam btw. Mitek chce to z Ewa przejechać, a nie wygrać, może pobić własny rekord i nic więcej. Sam przejazd takiego dystansu jest godny podziwu sam w sobie.
-
Co nie znaczy, że Mitek rogów mieć nie może 😉 pozdrawiam
-
No nieźle obładowany jeździsz. 3/4 z tego co masz to bym nie zabrał. A rogów (nie wiem czy tak to się nazywa - ale wiesz o co chodzi) nie używasz na takiej trasie? Ja zauważyłem (ale też nie mam), że przy dłuższej monotonnej jeździe by się przydały.
-
Ja się tam nie wstydzę, tylko to było na dzień dobry. Jeszcze 1 taki następny i byłoby do widzenia 😉 pozdrawiam
-
Cze Nawierzchnia dobra, początek płaski - później równomiernie serpentynami, końcówka stroma na szczyt. Ja nie byłem w stanie tego wyjechać. Za słaby jestem. Ale walczyłem jak lew. Na szczęście dalej już wszystko objechałem na rowerze bez wleczenia. pozdrawiam
-
Mitek Ty praktyk ulegasz magii cyferek? No nie może być. Warto pojechać i spróbować aby się przekonać na własnej skórze. @Wujot2 bo Ty się na tym znasz, 300m na 5km trasie to dużo - czy mało? Mnie na takiej wybiło korki na X stacji drogi krzyżowej, może bym jeszcze jedną podjechał, ale doszedłem do wniosku, że lepiej być z szat obnażonym niż przybitym do krzyża. Później też miałem taki podjazd ale zdecydowanie dłuższy (chyba dwukrotnie i chyba nieco mniejsze przewyższenie - ale niedużo, chociaż szutrówka, ten pierwszy w 80% asfalt, później szuter) i jakoś tam poszło bez wleczenia sprzętu. Bo w pierwszy dzień wujek Goggle powiedział że 1h z haczykiem mam 650m przewyższenia na 7km trasie. A ja głupi uwierzyłem. pozdrawiam
-
Tak Michał, ale temat brzmi ....... To co czasami jest zaletą - w niektórych przypadkach jest wadą. Tutaj z autopsji. Jak jadę w terenie, jakieś krótsze dystanse - to ta para - platformy + buty sprawdzają się idealnie. Natomiast jak już jest dłuższy dystans, to zaczyna mi to przeszkadzać, bo noga po pewnym czasie okazuje się nieodpowiednio ułożona na platformie i pasuje ją troszkę poprawić, a tutaj jest to trudne - bo nie da się jej nawet o mm przesunąć, trzeba ją podnieść i trafić idealnie, czasami to robię kilka razy. To przy długotrwałej jednostajnej pozycji. To co normalnie Ci nie przeszkadza, na dłuższym dystansie - nie wspominam nawet o Ultra - tylko mogę się domyślać, po jakimś czasie zacznie Ci przeszkadzać. W SPD zawsze masz taki sam układ ułożenia nóg na pedałach - jak są dobrze ustawione - to zawsze jest dobrze. pozdrawiam
-
Cześć Staram się Wam przedstawić nieco odmienny pogląd na świat, wg. mnie zdrowszy, mnie z nim żyje się super i status materialny nie ma nic z tym wspólnego. Staram się patrzeć na wszystko z szerokiej perspektywy, raczej szukać pozytywów niż punktować negatywy. Obok mnie jest rondo, oczywiście jazda po nim dla osoby która go nie zna jest trudna, trzeba wiedzieć gdzie jaki pas zająć - bo linie się starły. Ja wiem, bo jeżdzę, obcy - niekoniecznie. Wasz punkt widzenia: a). starszy Pan/Pani w przeciętnym wozie - biedny dziadzio się pogubił, b). blondynka za kierownicą - pewnie prawo jazdy na targu kupiła, dobrze że navi nie powiedziała na światłach w lewo, bo pewnie pojechałaby pod prąd, c). gość w BMW X7 - Jeb...ny krawaciarz, kupił furę za bańkę a ch..j nie umie jeździć. Tak to wygląda z Waszej perspektywy. Nie wiem czym jest to powodowane, zazdrość? Każdy obywatel mieszkający, pracujący i żyjący w Polsce ma prawo do swobodnego poruszania się jak chce i czym chce (zgodnie z litera prawa - co nie jest zabronione - jest dozwolone) i nie ma to znaczenia czy jest to buc z Koniecpola czy tez inteligent z Łodzi. Ja z tym nie walczę, bo to rozumiem. Patrzę na to tak: w końcu ruszyli dupska sprzed tv i moje pieniądze nie pójdą w przyszłości na leczenie opasłych wielorybów, za jakiś czas nabędą maniery i poznają górski savoir-vivre. Pewnie jak znaczna korzystać z uroków przyrody, zaczną ją doceniać, zmienią podejście do natury, zaczną może segregować śmieci, zrezygnują z plastiku, do pracy będą dojeżdżać na rowerach (lepiej dojeżdżać elektrykiem niż śmierdzącym samochodem) etc. @kordiankw dobrze to skwitował, a jeśli by podchodzić do wszystkiego stereotypowo (a ja z tym cały czas walczę), Piotruś wiesz czemu ludzie są biedni? Bo są głupi. A czemu głupi? Bo są biedni naturalnie. Ja się zaliczam do tych co się całe życie łokciami rozpychają, a na bank wszystko ukradłem, bo pierwszy milion trzeba ukraść. Ponadto miłość bez pieniędzy do wrota do nędzy. A Ty w której grupie jesteś. Ja wiem, że głupi nie jestem - bo nie łapię się w ten kanon, zmądrzałem, ale też kiedyś byłem głupi - bo biedny. pozdrawiam
-
Adaś, aleś pojechał. Znalazłeś sobie obiekt do drwin. Kiedy to było i jak to wygląda? Napisz lepiej do @Spiochu, on na pewno umie, a i będzie wiedział o czym pisze. Bo z mojego opisu pewnie wyjdzie skręt z pługu. @Adam ..DUCH też umie , niech nie ceduje na mnie swoich obowiązków. Bo jak ja Was zacznę uczyć, to wszyscy będziecie chodzić w zimie w sandałach. Taki finał będzie. pozdrawiam
-
Mitek Nie generalizuj tego, bo to bez sensu. Równie dobrze można powiedzieć że właściciele Porche to złodzieje, bo na nie nie zarobił tylko ukradł, a kierowcy Skody to piraci drogowi, bo ta marka jest najczęściej wybierana jako auto flotowe. Skiturowcy to prawdziwi narciarze, reszta to chamy korzystające z ułatwień typu wyciąg i ratrak. pozdrawiam
-
Mitek, oczywiście że masz rację, ale ja pisze o jeździe w górach, nie po autostradzie. Tak samo jak u Ciebie drogi w górach są różne, czasami niezłe, a czasami hardcorowe. Pogoda też jest zmienna. W Twoim wypadku dystans do przebycia jest kluczowy. Tam zmęczenie robi robotę. To co na świeżości robisz na 1 nodze, po 300 km już nie jest takie oczywiste. Po prostu inny rodzaj jazdy terenowej i tyle. Stąd też w zawodowym kolarstwie są lepsi w górach i lepsi na płaskim. A wszyscy są objeżdżeni i nie ma tam słabych. To tak jakbyś chciał porównać bieg z przeszkodami z maratonem. Maratończyk by się przekonał, że te 4 metrowe płoty i rów z wodą po którymś kółku są chyba 2 x wyższe (bo on może biec i to długo i szybko, ale skakać to juz nie koniecznie), a kolega wręcz przeciwnie, że te 3km to on może skakać jak Wałęsa swego czasu - ale nawet bez skakania ten dystans to bardzo dużo nawet jak dla niego. pozdrawiam
-
Cze Te są stricte na rower, też mam takie z shimano do spd. W moich na pewno (buty + pedały) nie pojechałbym na Ultra, z prozaicznej przyczyny, ułożenie nogi na platformie w pozycji dla nas odpowiadającej i ergonomicznej przy długotrwałym pedałowaniu, jest trudne, ponieważ nie ma możliwości przesunięcia buta na platformie, trzeba go podnieść i trafić. Oczywiście jest to zaleta w terenie, gdzie noga nie spadnie przypadkowo z platformy. W tych stricte rowerowych można od bidy chodzić, ale nie na codzień, bo jednak jest i czuć wzmocnienie w miejscu przeznaczonym pod spd. A już z adapterami do spd to już idealne są do stepowania 😉 pozdrawiam
-
Maras To nie jest różnica w rowerach ale w posiadaczach - bo same o ile wiem to nie jeżdżą. Są debile na analogach, a także na elektrykach. Z tym że na elektrykach jest ich chyba więcej, albo sa bardziej zauważalni. pozdrawiam analogowo 😉
-
Cześć Ostatnio oglądałem film z gościem co jeździ wszystko i na wszystkim, młody, z 30 parę lat, objeżdżony. Sam mówił, że dziwi się tym animozjom wszelakim. Sam używa elektryka ( a sporo jeździ grawitacyjnie), głównie do wyznaczania nowych tras. Stwierdził, że wszędzie nim dojedzie i zjedzie. Ponadto polecał właśnie ten typ roweru do nauki jazdy grawitacyjnej (wszelkiego rodzaju zjazdów w terenie), ze względu na nisko umieszczony środek ciężkości. Tym rowerem porusza się pewniej w terenie, jest bardziej bezpieczny dla początkujących. Analog jest lepszy przy większym stopniu zaawansowania, jednak dla początkujących on polecał właśnie klocowatego elektryka, ze względu na pewność prowadzenia. Ja na Żony, ale tutaj staż mam bardzo krótki, i to takie pierwsze wrażenia głównie z płaskiego oraz tych moich pobliskich pagórków, że jazda na prądzie nie zawsze jest konieczna, a wręcz nie wskazana. Widząc podjazd, który wiesz, że na analogu zrobisz go kompletnie zje...ny, albo z kilkukrotnym pchaniem, tutaj na wspomaganiu, nawet najniższym jesteś wstanie go wyjechać. Też cała sztuka to liczenie prądu, możesz go lajtem zrobić na Turbo, ale szybciutko będzie finał, albo na minimalnym wspomaganiu (i tu pisałem - wspomaganie jest progresywne, im stromiej i wolniej jedziesz - tym jest ono mocniejsze - ale nie na zasadzie że zapiera....sz na wysokim biegu pod górę - redukujesz jak w analogu, jedziesz tylko na wyższym biegu, a jak masz dość i jest za ciężko - bo jak będzie stromiej - to będzie ciężej, nie tak samo, to jest z czego schodzić niżej ). pozdrawiam
-
Cze Krótko o wczorajszym 40-sto km kółku. Wczoraj na elektryku, ale bez prądu, z baterią - czyli waga sprzętu słuszna. Siodełko dramatyczne póki co, ale to było z cyklu jak mówi @star o hartowaniu stali. Jak na nim przejadę 150 km w jednym dniu bez odcisków, to na na samej sztycy mogę jeździć. Nie używam pampersa, więc dupsko trzeba uodpornić. Jazda po płaskim, z przerwą na piwo. No bez prądu to przy szybszej jeździe w celach treningowych jest dużo bardziej wymagający niż analog. Tak naprawdę w porównaniu do ostatniej jazdy na analogu, lajtowej, warunki podobne, trasa nieomal identyczna, to średnia i czas nieomal identyczne, z różnicą, że na elektryku już starałem się jechać szybko. O ile z wiatrem to szło nieźle, bo jak się go rozbuja to idzie, ale nie tak szybko jak analog, to pod wiatr już zdecydowanie gorzej. Ale na powrocie jechało za mną dwóch gosteczków na takich jakby MTB z cienkimi oponami, jak mnie wyprzedzali juz w Krakowie, podziękowali za fajne tempo - więc nie było tak źle. Zasięg przy ustawieniu na off - licznik włączony niestety nie jest przeliczany. Musi być włączone wspomaganie, żeby mógł aktualizować zasięg. Bardzo dobrze się jeździ na nim bez trzymania, chyba masa pomaga i nisko umieszczony środek ciężkości. No ale siedzenie całym ciężarem na siodełku to w tym przypadku próba wytrzymałościowa dla 4-ech liter. Kolejny minus który zauważyłem, czyszczenie i smarowanie napędu. Nie próbowałem niestety (ale teraz na to wpadłem) na włączonym wspomaganiu, na off kręcenie korbą wstecz niestety nie ma przełożenia na łańcuch. Po prostu korba się kręci - zębatka już nie. Do przodu działa, ale trzymanie w powietrzu tego kloca 1 ręką i czyszczenie napędu szczotką to nie lada wyczyn. Reszta już jak w normalnym rowerze. Jest różnica w pozioma, a raczej odczuwaniu satysfakcji, na analogu cieszę się że udało mi się założoną trasę objechać, na elektryku, że bardzo dużo zobaczyłem. Daje niesamowite poczucie pewności. Ale też to nie jest tak, że każdy "kanapowiec" objedzie na tym wszystko, bo to nieprawda. Im bardziej jest człowiek wytrenowany analogowo, tym więcej korzyści daje elektryk. @mig się zastanawiał w innym wątku nad elektrykiem. Elektryk daje inne możliwości. Mnie przede wszystkim, że moja Żona przestała zwracać uwagę na długość trasy, czyli możemy spędzać więcej czasu razem, na tym co ja lubię robić, ona też, ale w dużo mniejszym stopniu, teraz przynajmniej nie oponuje jak przedtem. Dla mnie też korzyść, jadąc w góry - ale te prawdziwe, wiem że objadę zaplanowaną trasę. Zobaczę, to co chciałbym zobaczyć, bo być może następny raz będzie za 100 lat, albo wcale. Czy też wyrównam szanse jadą z kimś, kto jest mega objeżdżony i wiem że byłbym kulą u nogi i z fajnej zabawy/wycieczki zrobicie mordęga dla wszystkich. Jak choćby z Piotkiem @Chertan do którego poziomu jeszcze mi wiele brakuje, a to tylko jazda po pogórzu Krakowskim. Ja prawdopodobnie będę tak samo zmęczony na elektryku jak on na analogu. Jednak przejedziemy i zobaczymy więcej w fajnym tempie. Może kiedyś z nim spróbuję analogowo, ale musze jeszcze sporo kartofelków zjeść. Nawet objeżdżony @Mitek powinien wiedzieć (tu podziw za ostatni wyczyn), że 500 km z wertikalem 200-500 m, to nie to samo co 80km z wertikalem 2 czy 3 km. Jasne, że na elektryku jest łatwiej, co nie znaczy że łatwo. Ja to odbieram jak jazdę analogiem, ale jakbym miał siłę i wydolność 20-sto latka. A zaplanować trasę i w połowie zejść bo, wybiło korki lub czasu brakło (bo się szło z buta, a nie jechało, przerwy dłuższe niż się planowało etc.), to trochę mija się z celem wyjazdu krajoznawczego. A ktoś kto rzadko ma okazję, to tak naprawdę nie ma pojęcia jak to się będzie odbywać w praktyce i ile jest w stanie przejechać w terenie, choćby tłukł płaskie codziennie. Miało być krótko, ale jak zwykle nie wyszło, sorka. pozdrawiam
-
Michał, ale w czym Ty masz problem. Często tam bywasz, albo nawet mieszkasz (a tego nie wiem), jest sporo wypożyczalni, pożycz fajnego elektryka na dzień i zrób sobie pętlę, a wtedy się przekonasz czy jest to dla Ciebie, czy warto, czy jednak wolisz analogowo. Pewnie ok 300 pln trzeba dać/dobę, ale rowery są drogie, więc cena musi być odpowiednia. Nie spróbujesz, nie będziesz wiedział. Ja polecam chociaż spróbować. pozdrawiam
-
To dobre 🙂 Mitek i zdjęcia. pozdrawiam
-
Cze Ja mam dokładnie 3 lata te buty i nie zauważyłem nic podobnego. Ja w nich bardzo dużo chodzę, zajechałem już wiele par butów, a te są w stosunku do innych ponadprzeciętnie wytrzymałe. Stąd opinia. W butach spędzam bardzo dużo czasu, znacznie więcej niż przeciętny użytkownik. Tak naprawdę, to w tych chodzę praktycznie codziennie i wszędzie + aktywności typu rower, łażenie po górach. W pracy chodzę bardzo dużo, sporo po produkcji. Stąd tak dobra opinia, bo nie pamiętam kiedy miałem tak wygodne i wytrzymałe buty. Nawet na narty jeżdzę w adidasach (oczywiście potocznie mówiąc). Columbia były na zimę, bo jednak w terrex-ach marzły mi nogi - są zimne. Jednak Columbia padły po pierwszej zimie - tak samo używane - bez roweru, ale praktycznie codziennie. Wierzchni materiał się rozleciał - były ciepłe, niby podobna struktura do adidasa - a jednak padły szybciutko. pozdrawiam
-
Cze Mitek, ale z perspektywy ile jeździsz to te 500km to nie jest aż tak dużo dla roweru. Wiadomo, duży przebieg w krótkim czasie, ale jak pisałeś - dobre przygotowanie sprzętu jest kluczowe. Jak możesz, to opisz, bo mnie to ciekawi, jak rozwiązaliście dojazd na start oraz powrót do domu. Bo jak meta jest w punkcie startu - to nie ma problemu. W tym przypadku jest z goła wprost przeciwnie. Śledziłem z zaciekawieniem Wasze poczynania, ale byli kosmici na trasie - 21h? To giganci jacyś, bez spania prawdopodobnie, trenujący systematycznie i pewnie młodzi. Drugi dzień chyba najgorszy, dość późno dotarliście do miejsca noclegu. Ja to bym nie wstał po pierwszym dniu 🙂. Jakiś serwis wieczorny robiłeś? Mycie, szybki przegląd, smarowanie etc? Czy też byłeś zbyt zmęczony aby to robić. pozdrawiam
-
Cze Adidas Terrex Swift Solo 2 taki model. pozdrawiam
-
Mitek Gratulacje dla Was, jesteście dla mnie nieomal jak Novak i Iga oczywiście. Ale qrwa masz zaległe zdjęcia z kajaków. Pamiętamy, a obiecałeś. pozdro