-
Liczba zawartości
5 396 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Cze Niestety już w pracy 😞 Widzę, że kurz po bitwie już opada. Nie chcę rozdrapywać starych ran, ale taka refleksja mnie nachodzi. Trudno coś oceniać, jeśli się tego nie spróbuje na własnej skórze. To chyba najlepsza metoda, aby jakąś opinie w miarę rzetelną wyrobić. Mario dobrze napisał i trafnie, że to walka z duchami, bo póki co to oprócz Mitka nikt z nas w takim wyścigu nie startował. Więc nasze wyobrażenie jest pewnie różne od rzeczywistości. Na mnie osobiście sam dystans robi wrażenie. Sama "trudność" terenu jest dostosowana formy samego wyścigu. Jest to gravel ultra, więc przeznaczony dla rowerów szosowych z możliwościami terenowymi (bo chyba taka jest koncepcja gravela). Ja osobiście nie wysiedzę (a i tez nie przejadę) takiego dystansu. Tutaj chyba problem z określeniem trudny teren jest największy. Wujot, z racji zawodu (chyba) ma bardzo dobrą orientację w czytaniu map i określaniu, czy też skalowaniu trudności terenu. Posiada odpowiednie narzędzia, wiedzę oraz doświadczenie w wyznaczaniu i określaniu stopnia trudności tras. Zawsze planując cokolwiek sprawdza to w realu i pewnie po tylu latach, jego planowanie i odczytywanie map jest na bardzo wysokim poziomie. Tego mu zazdroszczę. Ale oczywiście - nie jechał Pomorską w tych dniach i nie wie jak naprawdę było na trasie. Mitek był i wie. Szczególnie że jedzie się tam 3 dni (ogólnikowo). Więc to o czym pisał Mitek (szczególnie warunki atmosferyczne) mają duże znaczenie na trasie. Gdzie stosunkowo łatwy teren zamienia się po burzy w bagno. No dystans który trzeba pokonać, to chyba robi największa robotę. Gdzie zmęczenie daje o sobie znać. Wiec chyba problem tkwi w określeniu trudności, dla MTB trudny teren to spore podjazdy, trudne zjazdy, jednak trasy zazwyczaj sporo krótsze, tutaj natomiast trasa bardzo długa i trudność to nawierzchnia gorsza niż się spodziewaliśmy (np. piach zamiast drogi gruntowej). Z Wujotem się zgadzam, jeśli chodzi o jazdę w terenie - 250km/dzień (nie 24h oczywiście) - dla mnie to nie realne, nawet jeśli będzie stosunkowo płasko i nawet 50/50 asfalt/teren. To nie dla zwykłych ludzi. Z pomorskiej lider miał średnią 22km/h , a pewnie nie jest to leszcz. Może Mitek przejedzie, ale ja nie ma bata. Oczywiście czemu tego nie zrobił na Pomorskiej, tutaj oczywiście w pełni rozumiem, planowane noclegi, jazda w drużynie (a Mitek to oczywiście gentlemen i nie powie że miał "pod opieką" 2 kobiety) etc. Nawet jeśli by dali radę więcej, to spać gdzieś trzeba. Niepotrzebne tylko przytyki i zacietrzewienie. Dlatego byłem ciekaw jak sobie (Mitek i Śpiochu) poradzicie w Izerach na tym podjeździe. Ja wymiękłem, ale ja leszcz jestem. Podjazd - naturalnie bez stawania na siku, piciu, pchaniu etc. Ale się nie dowiem, bo nie dam rady, a chemia u Was zniknęła po ostatnich wpisach. Bez sensu. pozdrawiam
-
Chciałbym wiedzieć gdzie to jest chociaż, bo nie mogę odczytać. pozdrawiam
-
No fajnie, tylko zdjęcie marne, daj lepszej jakości, bo nic nie widać. pozdrawiam
-
Nie da rady, byli, widzieli, wiedzą czym to śmierdzi😉. pozdro
-
Kurde, to słabo. 05.08 mam wylot na wczasy rodzinne. 11 dni. Zapłacone więc po ptokach. pozdrawiam
-
Cze Ja tylko 1 zdjęcie, masyw Olimpu w końcu widoczny. pozdrawiam
- 138 odpowiedzi
-
- 3
-
-
- podróż moruńka
- bałkany
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sorry Mitek, ale Ty masz znajomych z Marvela, to nie są przeciętni ludzie. Pozdrawiam
-
Rower nowy, ale rowerzysta stary😉. Ewka nam wstydu narobi i będziemy Cochones przez teleskop Hubbl’a szukać. Po co mi ten stres? A tak wyjadę wszystko, nawet ostatni nie będę. pozdrawiam
-
Na rowerze? pozdro
-
Mitek Przerzutki masz podobne, średnia 25km/h nie wyjdzie z takiego przełożenia. pozdrawiam
-
Cze Grimson pojechał na trening, nie do pracy. Zresztą jakbyś poczytał jego wpisy, zauważyłbyś, że każda aktywność fizyczna to forma treningu siłowego. Dlatego zmiana przerzutek jest mu obca😉. Tak ma. pozdrawiam
-
Tak, ale Wy do pracy dojeżdżacie, bo jakoś musicie, inny środek transportu wybraliście tylko. pozdrawiam
-
Jesteś szalony. Tak sam od siebie? pozdrawiam ps. Wyspałem się za Ciebie jak coś😉
-
Mitek, ja też, ale Google złośliwie wyświetla wszystko po grecku, a w Grecji to tak wygląda
-
Wyszukałem specjalnie dla Ciebie : Palaios Panteleimonas, jak ulice w Niemczech ……………………………strasse szlak rowerowy, chyba że dziki rozróżniają strzałki kierunkowe. I stołują się w miasteczku. pozdrawiam
-
No i to jest propozycja, ja walę jak w dym, daleko, ale olać to. Oczywiście nie buczeć mi tu, na elektryku, bo się nie będę wygłupiał. Ale kto relację zrobi? Kto wam picie po drodze poda? Kto Was będzie cucił po drodze? No i kto w końcu na Stogu Izerskim w schronisku zajmie kolejkę po piwo i Was nakryje derami jak zmęczone konie? No kto? No chyba że Ewka pojedzie, to wtedy będzie ciężko nawet na sterydach😉. pozdrawiam
-
Ja się w tym specjalizuję😉. Ale dzisiaj fajna wycieczka, do pobliskiego miasteczka w górach. Takie nawiązanie do Śpiocha propozycji, kto bogatemu zabroni. Start 0m mnp meta blisko 700 m npm, asfaltem 4 (tak 4) km. Miasteczko się nazywa 2xPP, dla mnie z tych niemieckich nazw ulic, nie do zapamiętania. Taki widok z góry Jest szlak rowerowy, ale nie dla orłów kolarstwa tylko dla….. pozdrawiam
-
Mitku, po kolei odpowiadam. 1). Trasa wyznaczona najłagodniej jak się dało, byle nie świeciła na czerwono. Na mapie wyglądało ok, ale w rzeczywistości dla mnie/nas nie do wyjechania. Chociaż mam koło komina lepsze górki niż Ty i je już podjeżdżam na raz, to tutaj kosmos. 2). Wiesz dobrze że będę Wam z piwkiem w ręku kibicował😉. 3). Oszalałeś? Nie wiem co Wy w tej Warszawie palicie😂 pozdrawiam
-
Cze Mitek, wiesz dobrze że Cię tak nie traktuje. Napisz proszę ile razy byłeś w tym i poprzednim sezonie na górskich rowerowych trasach z prawdziwego zdarzenia. Ja byłem raz i wiem, że to inna bajka, w koło komina to mogę całe życie jeździć i tłuc km-y. Ale 7km z 450m na 1100m to kosmos bez jazdy w takim terenie. Z tego co pamiętam to było coś 4, czy 5 dni łącznie. Nie czepiam się, jak coś. Po 2 tyg na śniegu to człowiek już dobrze rozjeżdżony jest. pozdrawiam cieplutko
-
Pudzian przy wadze 100kg podnosili 500kg, więc Ty przy wadze 70 kg powinieneś podnieść 350kg, dasz radę? To jest stosunek siły do masy. A wydolność, to jak długo to możesz robić bez straty siły. pozdrawiam ps. Przy spotkaniu z @Chertan, to pierwszą zjebkę dostałem za młynkowanie nadmierne, gość jest objeżdżony w górach. Stwierdził, że się za chwilkę zaj..bię, się nie pomylił. W 3/4 podjazdu brakło mi tchu. Nie że nogi bolały, zapowietrzyłem się. Spotkaj się z nim, ale kadencję musisz do 150 podnieść, bo inaczej będziesz mocno zostawał w tyle. Bo On tak nie kręci, tylko jedzie.
-
Piotruś, prawie robi wielką różnicę. Na tym przełożeniu to nie umiem jeździć. Bo żeby cokolwiek jechać, to trzeba bardzo szybko kręcić, ale rower idzie lekko. No właśnie że nie, Pudzian miał wysoki stosunek siły do masy, ale wystarczyło przetrwać 3min……, bo wydolność miał słabą i dostawał bęcki. Ty masz dobrą wydolność, bo możesz długo szybko kręcić, ja tak mogę chwilę, potem tchu brakuje, muszę bardziej z nogi walić, a tu też braki. Ale pracuję nad tym. Dlatego nie używam „koła ratunkowego”, bo to chwilowa pomoc. pozdrawiam
-
Mitek To że dużo jeździsz, to wiemy. To że jesteś w stanie przejechać spory dystans, to też. Również że jesteś objeżdżony, to także. Podjazd pod ślimak w Wa-wie to fajna rzecz, ale wskaż mi chociaż jeden który ma 5 km i 500 m przewyższenia. Głównie jeździsz płaskie, albo lekko pagórkowate tereny. Ale góry to co innego. Parę razy byłeś na przestrzeni x lat. Reszta to co masz pod ręką, czyli nizina Mazowiecka. Na nartach jeżdżę dużo więcej od Ciebie (może jeździłeś dużo, ale obecnie to są sporadyczne wyjazdy). Sporo jeżdżę w PL, gdzie stoki są (te które mam pod ręką) do 1,5 km długości. Mogę na nich z 12h jeździć bez przerwy. Co nie znaczy, że jadąc w Alpy jestem w stanie na raz zjechać 5-7km stok, nie mówiąc o tym aby je klepać w kółko cały dzień bez odpoczynku. Nie da rady, bo organizm nie jest do tego przystosowany, krótki wysiłek i krótka przerwa - to tak. Co do kadencji, to masz taką, jaki lubi Twój organizm, możemy założyć, że w większości w okolicach 90 jak pisałeś, przy jakichś dobrych warunkach. Nie jest tak istotne, ponieważ nie liczysz tego, a i nie ścigasz się zawodowo. Co do wiatru i prędkości poruszania się, jak pisałeś, kadencja optymalna przy pewnych warunkach, ale nie stała przy tych samych biegach, bo jedziesz wolniej pod wiatr. pozdro
-
Michał Musi to być podjazd, z wiatru, czy z przełożenia to nie to samo. Jadąc ostry podjazd i długi, jedziemy bardzo wolno, na granicy balansu. No nie da się zatrzymać, trzeba cały czas pedałować. Mitek pisał że jechał pod wiatr, jak to będzie wichura i jazda na poziomie 7km/h to może to będzie adekwatne. Mitek, aż się dziwię, że Ty praktyk wdajesz się w rozważania teoretyczne. Czujnik kadencji to najprostsze urządzenie w rowerze. Wystarczy kupić i założyć. Sparować z dobrze skalibrowanym licznikiem i wszystko będzie jasne. Nie pitolcie, że jedziecie godzinę i macie włączony stoper i liczycie obroty korby😀. Te pomiary są chwilowe. Piotrek pisze że ma wysoki współczynnik mocy do masy. Rower skonfigurował na strome podjazdy, więc sporo podjeżdża. Wg. Poglądu Mitka - to poszedł na łatwiznę. Jak chcesz sprawdzić jaką masz moc, najlepiej z jakimś kozakiem na takich samych rowerach, z 34 zęby z przodu żeby szybciutko było widać i podjazd, nawet ten łagodny na Stóg Izerski. Wtedy dostaniesz realną odpowiedź. Wysoka kadencja mocno obciąża serducho, niska nogi. Każdy z nas ma inną ulubioną, odpowiednią dla naszego organizmu. Ci o lepszej wydolności wolą wyższą, Ci o mocniejszych nogach niższą. Piotrek być może kręci 100 obr/min przez godzinę, ale świadczy to o bardzo dużej wydolności Jego organizmu, a nie o wysokim stosunku mocy do masy. pozdrawiam
-
Cze Krzysiu, jak coś to pisz na priv skargi😉. Nie będę nowego tematu zakładał, Grecja to Grecja. Prawie jakbyśmy wspólnie byli. Torami w stronę Platamon (as). Super rozwiązanie. Po drodze pomniki przeszłości. Pompa z wodą do tankowania lokomotyw. pozostałości po stacji kolejowej. Twierdzę też zdobyliśmy. widok na Narnię (za tunelem kolejowym) góry Olimpu - niestety non stop zachmurzone, zdjęcia tego nie oddają, ale są ogromne i robią wrażenie w rzeczywistości. widok na Platamonas, w lewym dolnym rogu nasza miejscówka, butikowy hotel pośród niczego, zero dzieci, może z 30 par. Żyć nie umierać. Siga-siga ma tu inny wymiar. I jeszcze ciekawostka, zajebista miejscówka jakiegoś żydowskiego miliardera który dorobił się majątku na fajkach, jako stały klient liczę na dywidendę😀 Jeszcze Meteory do zobaczenia zostały, ale to w poniedziałek. Tak więc dusigrosze, jak ktoś kiedyś mądrze powiedział: umierać potrafi każdy, ale nie każdy potrafi żyć. Zbierać kasę i dać się ponieść fantazji, warto, a wcale nie jest tak drogo, na Bałtyk i Zakopane mnie nie stać, na Grecję już tak. pozdrawiam
- 138 odpowiedzi
-
- 2
-
-
- podróż moruńka
- bałkany
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mitek, mam to samo, ale w …. samochodzie. Bezpieczeństwo pomijam milczeniem. Ale duży dzieciak jestem. pozdrawiam ps. Na rowerze też…