-
Liczba zawartości
16 786 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
256
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Poniekąd zgadzam się z Adamem i Wojtkiem. Andrzej wykonał znakomitą robotę tłumacząc filmy kolegi z Francji. Instruktażowe filmy poruszania się po trasach są bardzo fajnie zrobione i przekazują sporo "oczywistości" o których większość narciarzy poruszających się po trasach nie wie albo nie zwraca na nie uwagi. Na podkreślenie zasługuje przede wszystkim pełna kontrola prędkości i toru jazdy poprzez dostosowanie techniki skrętu a NIE NABIERANIE SZYBKOŚCI I HAMOWANIE. Po drugie Jeremy pokazuje, że jadąc trzeba cały czas obserwować trasę ze sporym wyprzedzeniem, planować zjazd przed i w jego trakcie oraz modyfikować tor i szybkość przejazdu w zależności do warunków, ilości ludzi czy stromizny. Jednoznacznie wskazuje, że podstawą porządnej jazdy jest umiejętność swobodnego przejścia z technik ciętych poprzez ślizgowe do hamujących o odwrotnie bez faworyzowania jakiejkolwiek techniki czy bzdurnych bajek o stylu klasycznym czy carvingu. Poprzez formę przekazu i sposób jazdy pokazuje, że tylko pełne panowanie nad nartami pozwala cieszyć się jazdą w sposób nieskrępowany strachem przed upadkiem czy zderzeniem czym jednoznacznie zachęca do podnoszenia umiejętności technicznych i taktycznych. Zwłaszcza nacisk na ten drugi element - TAKTYKĘ JAZDY - jako główną ideę filmów wydaje mi się nadzwyczaj ważny i godny podkreślenia. Nie ma dla mnie znaczenia czy Jeremy jest zawodowcem i znalazł w ten sposób bardzo dobrą i skuteczną formę autopromocji czy też zakręconym na narciarstwo amatorem - zrobił sporo dobrej roboty, którą dzięki Andrzejowi dane nam było poznać. Powracając do doboru to myślę, że cała idea jego twórczości wymusza taki a nie inny dobór nart. Ma to wyglądać ładnie i łatwo - taki jest cel - i ma być w miarę łatwo realizowane - stąd taki a nie inny polecany czy też sugerowany dobór sprzętu. Na narcie typu GS o Masterze nie mówiąc można zrobić filmy podobne ale jazda zawsze będzie trochę bardziej szarpana i nie byłoby mozna zaprezentować takiej płynności w łączeniu technik. Jest to droga zbieżna z widoczną w ciągu ostatnich lat ( a dla mnie nie do końca słuszną) tendencją w modyfikacji systemów szkolenia, która stawia sobie za cel łatwość i szybki postęp kosztem uniwersalności i pewności. Łącząc jednak porady dotyczące jazdy z sugestiami doboru całość wydaje się spójna i konsekwentna. Pamiętajmy do kogo adresowany jest przekaz i czego ma uczyć - to są podstawy bezpiecznego i przyjemnego poruszania się na nartach. Taki film, czy cykl filmów mogłoby zrobić wielu narciarzy bo idea szkolenia poprzez jazdę jest mi bardzo bliska ale... trzeba było to wymyślić i zrealizować! Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Uwzględniając fakt, ze nieoficjalny rekord Polski amatorów w szybkości zjazdu na nartach (przygotowany pod zawody stok, narty DH lub specjalistyczne ze specjalnym smarowaniem, guma, plastrowanie itd.) wynosi niewiele ponad 130 km/h to szczere gratulacje. Pozdrawiam
-
Cześć 1. Co do skrzynki to myślę, że jeżeli dojdzie kiedyś do spotkania to nie będę się wymigiwał nawet jak "wygram". 2. Co do puchu to Wujot przytoczył fragmenty dyskusji w których wypowiadał się na ten temat KubaR. Jego zdanie jest o tyle dla mnie wiążące, że Kuba jest ratownikiem i skitourowcem ale przede wszystkim od wielu lat zajmuje się profesjonalnie badaniami nad śniegiem i jest instruktorem lawinowym Gopru. Jak widać z jego wypowiedzi raczej zawęża pojęcie puchu a nie rozszerza co jest zbieżne z moimi doświadczeniami praktycznymi jeżeli chodzi o odczucia z jazdy. W każdym razie nie uważam, żeby czas, który poświęcamy rozkminianiu tej sprawy był absolutnie stracony. Pozdrowienia
-
Cześć Podparłem się stroną kolegi: https://nakreche.com...rodzaje-sniegu/ Tutaj definicja puchu jest taka jaką mam w głowie Czyli śnieg świeży sypki, nie przewiany, w którym nie nastąpiło zjawisko kompakcji czy jest pomijalne. W jeździe objawia się to dokładnie tak jak opisuje Rafał Urbanelis czyli ślad przez nas zostawiony jest praktycznie niewidoczny lub bardzo rozmyty. Śnieg zachowuje się bardziej jak ciecz lub ośrodek sypki ale zupełnie nie związany. W takim puchu miałem okazje jeździć dokładnie dwa razy w życiu, żeby było śmieszniej w Szczyrku. Śnieg z Twojego filmu jest, po pierwsze ewidentnie przewiany, po drugie wewnętrznie związany (zostaje wyraźny ślad, zbija się w grudki itd. Z tego też względu puch utrzymuje się bardzo krótko, potrzebuje specyficznych warunków w czasie opadu jak i po nim i np po 24 h raczej już z definicji nie jest to prawdziwy puch tylko to coś pomiędzy puchem, zsiadłym a gipsem. Te różnice są oczywiście płynne i można by zrobić coś w rodzaju wykresu przemian fazowych. Kluczowe jest dla mnie jednak to co kolega Rafał napisał o różnicach w odczuciach z jazdy w puchu i śniegach zsiadłych przy przewianych w różnym stopniu. No i co myślisz? Pozdrowienia
-
Cześc Stary ale ja nie mam żadnych pretensji do Ciebie. Pojawiło się pytanie i wyjaśniłem. Jeżeli firma uzna Twoje racje i okaże się, że narta była wadliwa to tylko jej i Tobie się chwali. Znając jednak dotychczasową historię rozwoju roszczeniowości może to być dla firmy niebezpieczny precedens. Ja miałem dwa razy taką sytuację z uszkodzonymi wiązaniami. Wiązania kupione używane na giełdzie na Okrąg w Warszawie. Za pierwszym razem wysłałem uszkodzony tył wiązania do siedziby Tyroli w Austrii - mamy rok 1988 albo 89. Po miesiącu przyszedł list z ich austriackiej agencji zajmującej się rynkiem wschodnim, że dostali z fabryki mają przesyłkę ale wiązanie gdzieś zgubili i żebym opisał o co chodzi. Jakoś to po angielsku skleciłem co pękło itd. i wysłałem. Po kolejnym miesiącu dostałem paczkę a w niej nowiutki komplet odpowiadającego mojemu zepsutemu tyłowi modelu i list z pytaniem czy jestem zadowolony bo jak nie to żebym odesłał i napisał co chcę. Oczywiście zesrałem się ze szczęścia - mam te wiązania do tej pory. Okazał się, że ten tył pochodził z wadliwej serii i by ł na to list serwisowy a że model nie był u nas w dystrybucji (bo u nas to wtedy z Tyrolii było chyba tylko 150) to do Polski nie dotarł i nie był nigdzie publikowany. Zresztą kto by go publikował i po co?? Za drugim razem sytuacja była praktycznie identyczna ale odesłano mi już tylko sam tył. Takie super profi załatwianie spraw czasami może okazać się - tak jak pisał Jurek - strzałem w plecy dla firmy. Pozdrowienia
-
Cześć No to szukam sekundantów. Nie wiem czy takie korespondencyjne sekundowanie się "nadaje"... Pozdrowienia
-
Cześc Chyba ciężko będzie wypić piwo będąc w budzie - chyba, że z miski. Niestety przy klawiaturze jestem zazwyczaj sam więc picie piwa raczej odpada - taka zasada, a raczej brak przyjemności. tak jak na nartach tak i piwo smakuje w jedynie w dobrym towarzystwie Pozdrowienia
-
Cześć Czasami firmy popełniają grubsze błędy i wtedy wychodzą z fabryki wadliwe partie produktów. Tak było kiedyś z nartami Head Pro (ta partia pojawiła się u nas w Skałdnicy Harcerskiej po 8000 w latach 80) lub wiązaniami Tyrolia z paru serii. Zdarza się to też na przykład w produkcji samochodów. Wtedy firma zazwyczaj informuje o wadach całej serii i nieodpłatnie wymienia lub reperuje produkty. Jeżeli tak jest w Twoim przypadku to skontaktuj się z Volklem i dadzą Ci z automatu nowe narty. W innym wypadku - i ja to ze zdjęć tak oceniam ale nie jestem specjalistą, mówię bo mam podobne uszkodzenia praktycznie we wszystkich nartach o podobnej do twoich konstrukcji - jest to normalne zużycie (narta ma 5 lat!) i trochę bezczelnością jest wyciągnie ręki po nie swoje w tym wypadku. Pozdrowienia
-
Cześć I tu się zgadzamy w pełni!!! Pozdrowienia
-
Cześć Wiesiek jasna sprawa, że żeby stawać się w czymś coraz lepszym trzeba to po prostu robić. Najlepiej z osobami, które są w tej dziedzinie dobre albo bardzo dobre. Mnie chodziło raczej o start do jakichkolwiek działań a nie drogę do osiągnięcia celu. Nie wiem jak jest z Jurkiem bo to jego sprawa ale na przykład ja nie wiem czy miałbym szanse na jakiekolwiek poważniejsze zjazdy ze względu na strach przed ekspozycją związany z wypadkami, które kiedyś w górach miałem. W pewnym momencie podjąłem decyzję, że przestaję bo był to bagaż, który stwarzał tak wielką niepewność w poruszaniu się, że było to niebezpieczne dla partnera. Pozdrowienia Pozdrowienia
-
Cześć Przeczytaj sobie najpierw mój post 24 i później zapraszam do rozmowy, OK?
-
Czytaj całość postów proszę. Pozdro
-
Cześć Doceniam, doceniam Wiesław ale patrzę tez realnie. Miałem okazję jeździć z różnymi ludźmi w różnych warunkach ale sportowcy zawsze byli daleko z przodu jeżeli chodzi o jazdę - teren czy warunki śniegowe nie miały tu żądnego znaczenia. To nie są kwestie związane ze specyfiką konkurencji. Uniwersalna technika, pewność siebie, brak strachu, przyzwyczajenie do jazdy skrętem wymuszonym itd. No i nie ma to nic wspólnego z narciarstwem barowym. Pozdrowienia
-
Cześć Zaazwyczaj tego nie robię ale mam narty po córce, które powinny pasować jak ulał. Rossignol Radical RSX Racing Ibox: http://www.skionline...-ibox,3866.html Narta ma już parę lat ale nie jest zniszczona ślizgowo i krawędziowo idealna (1 raz na maszynie wszelkie roboty czynione ręcznie). Przygotowana do jazdy. Jest to idealna narta dla sprawnego dziecka do nauki jazdy na poziomie równoległym i przejścia do skrętu ciętego. Bardzo uniwersalna. Jak jesteś zainteresowany zapraszam na priv. Pozdrowienia
-
Cześć Ten wybór jak sądzę jest prosty. Dobry narciarz sportowy zjedzie w każdym terenie. Może zapłacić brakiem doświadczenia (lawiny, czytanie terenu, itp. elementy związane z narciarstwem pozatrasowym wymagający doświadczenia i edukacji nieraz wieloletniej) natomiast w sensie technicznym i kondycyjnym nie będzie odstawał a zazwyczaj będzie lepszy. Natomiast dobry freeridowiec bez przeszłości zawodniczej na tyczkach pojedzie co najwyżej jak ja. Jurek ma racjonalne podejście. Zresztą ja sam bym tak wybierał gdybym miał wybierać. Jedno z drugim się nie kłóci na dłuższą metę. Pozdrowienia
-
Cześć Myślę, że każdy w miarę ogarnięty narciarz będzie wyczuwał różnicę w ostrzeniu. Nie stwierdzi, że to jest na przykład 87/0,5 ale gdy porówna dwa inne ostrzenia różnicę wyczuje. Natomiast byłbym ostrożny z analizowaniem takich różnic (nie myśl ę o tak skrajnych jak Twój przykładach) na różnych nartach a już nie mówię o różnych typach nart. Nigdy nie będziesz wiedział jaka zmienna przeważać będzie w odczuciach. Pozdrowienia
-
Cześć Jak jest tłok na stoku to się po prostu nie jeździ. To dość oczywiste. Pozdrowienia
-
Cześć Szczerze... jestem w szoku Andrzeju. Nigdy nie budowałem opinii nie znając faktów. Pozdro
-
Cześć Z takiego postu od Ciebie - uwzględniając Twoją twórczość w tym i paru innych tematach - należy się tylko cieszyć. Dzięki serdeczne. Pozdrowienia
-
Cześć "Nie jeżdżącym laikiem" - wszystko się zgadza. Przeczytałem Twoje posty w których poddajesz w wątpliwość doświadczenie etek czy tysięcy narciarzy i stawiasz nawet orzechy czy dolary czyli jesteś całkowitym laikiem. Do tego piszesz, że jak dopnie się mocniej but to zmienia się kąt ustawienia krawędzi w stosunku do śniegu - czyli nie możesz być jeżdżący bo każda osoba jeżdżąca na nartach wie że taki efekt nie występuje. Nikt tutaj nie jest Tombą - jedyne co niektórzy mają z Tomby to wariactwo - ale podstawowe kwestie związane z przygotowaniem nart parę osób ogarnia a Ty drążysz bo coś Ci się tam wydawało - nieładnie. Pozdrowienia PS O przekazie w podtekstach nie piszę.
-
Cześć Widzę, że nie rozumiesz. Tramwajarstwo jest określeniem zdecydowanie negatywnym określającym ludzi uczonych jazdy na nartach w sposób po prostu zły. Tramwajarz nie ma nic wspólnego z osobą która lubi jeździć skrętem ciętym ale doskonale sobie radzi w technikach ślizgowych i nie ma problemu z łączeniem technik w zależności od sytuacji i potrzeb. Tramwajarz ma z tym problemy. Stoi na nartach jak przyspawany, sztywny, obce mu są tematy związane z odciążeniem itd. Podobnie "szuranie" jest określeniem negatywnym na granicy obraźliwego, które określa osoby które pozostały na poziomie śmigu hamującego, absolutnie negujące przydatność narty taliowanej i nie umiejące korzystać z jej walorów. Obie te skrajności nie mają nic wspólnego z naturalnym postrzeganiem ewolucji techniki narciarskiej. Pozdrowienia Pozdrowienia
-
Cześć Nie negując wartości Twojej nowej pasji, rozumiem, że w Polsce czy po Polsku nie ma żadnych wartościowych narciarskich materiałów? Pozdro
-
Cześć' Jurku. Kolega Rega będący nie jeżdżącym laikiem próbuje ewidentnie dać Ci i Tobie podobnym do zrozumienia, że jesteśmy pozerami. Nie męcz się w edukowanie bo nie ma sensu. Pozdrowienia
-
Cześć Wojtku wcale nie jest tak, że jazda na nartach o większym promieniu jest trudna. Tak jest oczywiście dla niewolników promienia i skrętu ciętego. Jeżeli ktoś ma nieco inne podejście i jeździ w miarę urozmaiconą techniką a na dodatek trefił na instruktora, który nie uczył tylko tramwajarstwa ale nie zapomniał na od odciążeniach, śmigach itd. długa narta w niczym nie przeszkadza a daje znacznie lepsze oparcie i skuteczność. Pozdrowienia
-
Jakbyś pisał moje myśli!!! Mam sporo nart ale jakbym miał powiedzieć jaki mają promień to już się przy pierwszych waham a reszta, ile pod butem itd... Ale wiesz Wojtek... narta ta sama ale kalkomania inna, kawałek plastiku na przodzie i klasa VIP i 1000 pln drożej. Pozdrowienia
