Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    15 645
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    233

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Cześć No jak zając. Przecież napisali rabbit a zając to hare. To tak jak pisał Michał Tadziu - specjalny, postardziecki, bojowy itd.... Pozdrowienia
  2. Cześć Na końcu masz: Kamchatka rabbit - więc z tego wynika, że nowozelandzki raczej nie. Choć może... jak tak biega po lawinach to i z NZ na Komczatke mógł się dostać. Pozdro
  3. Cześć No jak rozumiem, ... na poważnie ... na falę czekał królik? Bo żart z podręcznikami dotarł... Post dotyczył zwłaszcza następnego wpisu ale cytat nie ten (sorry). Pozdrowienia
  4. Cześć A wy w ogóle obejrzeliście dokładnie filmik i wiecie o co chodzi czy tak się mądrzycie?   Dzięki Piotrek gość(albo gościówa) jest zajebisty/a. Pozdro
  5. Cześć Też tak myślę. Po prostu bierz najlepsze co jest dostępne w dobrej cenie. I poświęcił czas na szkolenie bo w Twojej charakterystyce tyle sprzeczności i półprawd, że nikt nie wie jak to tam z Twoja jazda jest. Pozdrowienia
  6. Cześć Marcin i jakich komplementów użyć pod Twoim adresem? Jak coś wymyślisz to napisz bo ja pomysłów nie mam. Wspaniale realizujesz swoje plany i marzenia jednocześnie robiąc coś fajnego dla ludzi! Najpierw jedzie się po naukę ale może już niedługo po.... i tego Wam życzę. Pozdrowienia serdeczne
  7. Cześć W Skiteamie teraz będziesz miał niewielki wybór - resztki po prostu - a o butach Fr raczej nie ma co marzyć. Sprzedawcy mniej więcej znają ofertę ale na doborze butów rzadko, który zna się dobrze. Pracuję 5 minut od SkiTeamu jakby co. Pozdrowienia
  8. Cześć   Nie dogryzki tylko próba urealnienia spojrzenia na temat. Ale skoro traktujesz to jako dogryzki to sorry i pozdrawiam.
  9. Cześć Na takich i tak dobranych nartach poprawna jazda jest niełatwa. To narta dla dziewczyny w okolicach 165 cm wzrostu max lekkiej, jeżdżącej przeciętnie (5-6 sezonów lajtowej jazdy amatorskiej). Jeżeli spełniasz te założenia nie powinno być źle. Pozdrowienia
  10. Cześć Nie wyobrażam sobie, żeby planować FR nie umiejąc sobie dobrać butów. Co na ten temat może widzieć sprzedawca w porównaniu z doświadczonym narciarzem. Zupełnie nie rozumiem tego co piszesz. Jestem z Warszawy mogę pomóc ale bądź poważny. Pozdrowienia
  11. Cześć Znam paru gości, którzy delikatnie rzecz ujmując radzą sobie poza trasą i nie myślę o lesie wzdłuż Puchatka. Robią to w absolutnie normalnych butach zjazdowych, chyba, że telemark (ale nie o tym temat). I teraz czegoś nie rozumiem Burdoror. Rozmowa o zaawansowanej jeździe poza trasą a pytanie o to jak dobrać buty?? Dobrze rozumiem skoro te, które masz dobrałeś źle? Dobór buta to podstawa i trochę się kłóci z tematem... Pozdrowienia  
  12. Cześć Nie nie, ... źle myślisz Kuba. Pierwsze co Ci się może zdarzyć to wypadek (który zazwyczaj nie zdarzył się przez ostatnie 15 lat). Tak, że poprawność, ubezpieczenie, wożenie w pancernych kasach nawet kewlarowych rękawiczek itd. Pozdrowionka PS A tak w ogóle to lepiej nigdzie nie jeździć - po co się narażać. Pozdro
  13. Mitek

    Góry, wspinaczka...

    Cześć Jako, że historię o Leninie opowiadałeś mi swego czasu ze szczegółami to wypada lekko naprostować Twoją wrodzona lakoniczność i stwierdzić, że nie chodziło o uniknięcie cudem obrażeń ale o przeżycie na dzikim farcie. Szczerze mówiąc to uwielbiam ten Twój styl - nazwałbym go romantycznym - jest mi duszą bardzo bliski. Aczkolwiek nikomu go nie polecam to umiejętności realizacji pasji natychmiast za wszelką cenę szczerze Ci zawsze zazdrościłem i zazdrościł będę a różni teoretycy górscy niech mają świadomość, że to do czego oni latami dążą analizując sprzętowe za i przeciw Ty miałeś za sobą już przed maturą. Z mojego/naszego punktu widzenia rozpatrywanie różnicy pomiędzy VI.5 a VI.7 jest bez sensu bo równie dobrze można by zająć się analizą chodzenia po sufitach. Poziom takich gości jak Ondra czy Sharma (żeby wybrać tych najbardziej spektakularnych jest tak niebotyczny, że wydaje się niemożliwym otwieranie kolejnych stopni a jednak to się dzieje. Jak ??? Nie wiem.. Pozdrowienia serdeczne Serdeczne pozdrowienia
  14. Mitek

    Góry, wspinaczka...

    Cześć Myslę, że to w dużej mierze kwestia "owspinania" i techniki. Znasz Kobylańską więc powinieneś znać Rysę Zagajewskiego chyba VI+, którą się przechodzi czy Cygaro VI+ (znaczy ja przechodziłem) a na nijakim Filarku Weneryków wisiałem wielokrotnie i nie mogłem znaleźć patentu choć w/g wycen jest chyba o prawie stopień łatwiejszy. Po prostu jesteśmy za kiepscy żeby dokonać dobrej wyceny (ja tak myślę). Dawno już nie byłem w skałkach i mam taki pomysł żeby się wybrać z dziećmi ale... Pozdrowienia
  15. Mitek

    Góry, wspinaczka...

    Cześć Umiejętność sklecenia uprzęży z liny czy taśmy była swego czasu wpajana na kursach dla początkujących wszystkim adeptom. Nie wiem jak jest teraz ale warto takie rzeczy wiedzieć bo wszystko może się zdarzyć w górach. Pozdrowienia
  16. Cześć Aby nie zaśmiecać tomalowego wątku pozwoliłem sobie przenieść post Dk 10 zakładając nowy temat bo traktuje o sprawach pewnie niejednego na tym forum pasjonujących.   Pisząc o błądzeniu miałem na myśli moje wrażenie po przeczytaniu Twojego wpisu jakobyś niezbyt szanował wspinaczy skalnych czy tez wspinaczy nowej fali (nie w rozumieniu Korczaka). Jak widać po powyższym było to jedynie moje wrażenie i jak widać błędne. Dupowspór z tego co pamiętam rozszerzył swoje znaczenie po spopularyzowaniu się uprzęży jednoczęściowych. Sam nawet parę takich uszyłem i (trochę się chwaląc oczywiście) ani ja ani nikt kto z nich korzystał żadnej kontuzji przez nie nie odniósł. Ale to były trochę inne czasy i liczyło się co innego niż atesty, metki i kolorki. Ja w pewnym momencie musiałem zrezygnować ze wspinania bo się po prostu zacząłem bardzo bać. To były skutki wypadku, o którym kiedyś pisałem. Bałem się tak, że uznałem się za zbyt niepewnego partnera - stąd decyzja. No i zostały skałki jako zabawa. Zawsze podziwiałem niesamowite zdolności czołówki wspinaczy skalnych. Bliska jest  mi właśnie sama idea pozwalająca stosować sprzęt tylko do asekuracji bo gdy weszły do użycia nity ich stosowanie jako sztucznego ułatwienia moim zdaniem wypacza sens. Z drugiej strony wspinaczka widać musiała przejść przez taki etap rozwoju aby ludzie zrozumieli, że to w ogóle jest  możliwe a później narodzili się wizjonerzy w rodzaju Ryśka Malczyka, którzy stwierdzili, że to może być możliwe klasycznie. Wędka jako element odciążający psychicznie wspinacza odegrała w rozwoju wspinaczki również niebagatelna rolę podobnie jak rozwój technik asekuracji dynamicznej bo pokonywanie najtrudniejszych dróg nieodłącznie wiąże się z lotami i wieloma próbami. Miałem okazję widzieć w akcji większość naszej skałkowej czołówki lat 80/90 ale niestety Wojciecha Kurtyki nie widziałem w skałach nigdy a to mój absolutny idol jako wspinacz i jako człowiek. Pozdrowienia serdeczne
  17. Mitek

    Tomal przed i po szkoleniu

    Cześć Trudno mi to ziterpretować Gienku ale chyba błądzisz o ile to nie cytaty dla zgrywy.... Długosz też  był obrazoburcą....? Artystą gór jest Kurtyka - reszta to zabawa. Pozdrowienia serdeczne
  18. Mitek

    Tomal przed i po szkoleniu

    Cześć Fajnie, że czuwasz Piotrze i przywołałeś zapomnianego już nieco autora słów z podpisu Maniaqa. Proszę o wybaczenie za kontynuację dygresji przytaczam jedne z niewielu tekstów gdzie osoba RK się pojawia. Nie jest to tekst narciarski ale jest górski, jest świetny, pisał go nie byle kto a styl doceni każdy więc pozwalam sobie dać link: http://www.goryonlin...TEX,1321,i.html Pozdrwienia serdeczne
  19. Mitek

    Tomal przed i po szkoleniu

    Cześć To to jest faza wczesnej nauki w takim razie. Przepraszam. Pozdrowienia
  20. Cześć   Jesteś prorokiem! Rower kupiony. Jeszcze raz dzięki. Pozdrowienia
  21. Cześć Dzięki serdeczne za taka kupę wiedzy. Co do filmików z jazdy to pierwsze filmy Jarka to to co robię. Kolejne po skałach - zdarzało się choć wolno i ostrożnie. Na zjazdach szybko nie pojadę bo pękam. Na podjazdach po głazach nie wskoczę ale rower stalowy wniosę. Opony zawsze miałem tanie ale za to grube i odporne. Raz zdarzyło mi się wracać na kapciu przez las z synem w nosidełku więc teraz się pilnuje i zapasy zawsze posiadam. Jak patrze na współczesne opony z bokiem z "papieru" to rzeczywiście problem być może z trwałością. Łańcucha nie zerwałem nigdy co być może świadczy o wyższej niż sobie przypisuję znajomości techniki pedałowania i zmiany biegów bo depnięcie w nogach mam z pewnością. Przechodzę do analizy wiedzy i procesu decyzyjnego. Jeszcze raz dzięki serdeczne. Pozdrowienia
  22. Cześć To ogólnie znane i niezwykle lubiane określenie geodety. Pozdrowienia
  23. Cześć A może wkleicie jakieś filmiki z Waszymi rowerami i tym co na nich robicie bo widzę, że nie bardzo w ogóle wiem o co chodzi w jeździe na rowerze? Pozdrowienia
  24. Cześć Gadałeś na ten temat a Szymkiem - Equipe, bo nie pamiętam czy byłeś akurat w tym momencie? Pozdrowienia
  25. Cześć Dzięki wszystkim. Ilość przemyśleń i przekazanej wiedzy mnie po prostu zabiła więc wybaczcie ale najpierw muszę w ogóle zrozumieć o co chodzi. Mam zresztą wrażenie, że trzeba będzie zdać się na los szczęścia. Przy rowerze na którym spędziłem ostatnie lata każdy będzie zachowywał się jak Ferrari przy Poldku. (Zresztą wiedząc ile różnych informacji potraficie napisać o tak prymitywnym przy rowerze sprzęcie jak narty mogłem się tego spodziewać ). Rodzaj jazdy: po mieście na barowe eskapady ale i np. grań Gór Świętokrzyskich. Bez karkołomnych zjazdów raczej, bo tu ani techniki ani psychy nie ma. Co dla mnie jest ważne... - żeby był pancerny i nie rozpadł się w ciągu najbliższej dekady - żeby miał hamulce - obojętnie jakie byle sprawne - żeby przerzutki chodziły w miarę lekko i nie trzeba było trzymać dwoma rękami dźwigienki przez pięć sekund aby weszła duża tarcza z przodu na przykład - żeby bez względu na rodzaj jazdy kół nie trzeba było co chwila centrować, dętek wymieniać a obręczy prostować - żeby łańcuch nie zerwał się nigdy. Tak mniej więcej było z moim starym rowerem, poza hamulcami, które były iluzja ale nauczyłem się jakoś z tym jeździć i tylko czasami kończyło się efektownymi glebami lub wjazdami w krzaki pod stok.   Niestety ale moja żona nie należy do lansowanego na forach obrazu żony typu łajzowatej paniusi i żeby za nią na rowerze nadążyć trzeba się nieźle napocić. Jeździ na rowerze codziennie do pracy niezlaeżnie od pory roku i pogody a przestaje tylko wtedy gdy jacyś debile wpadną na pomysł aby posolić ścieżki bo żal jej sprzętu. Rower jest mi niezbędny właśnie po to żeby z nią próbować nadążyć i dlatego musi być solidny w miarę szybki i się nie psuć bo na dupków nie czeka.   Bardzo poważnie zacząłem rozważać możliwość kuna używki choć pojawiła się tez możliwość kupienia któregoś Aspecta w świetnej cenie (poniżej 2000) z przedłużonym szerokim serwisem w cenie na 3 lata i to może być bardzo dobra opcja. Pozdrowienia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...