-
Liczba zawartości
15 512 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
229
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Widzieć może i widzę ale wolę zapytać. Dłuższy skręt u Leosi (nadzwyczaj wdzięczne imię ma Twoja córa - powaga, strasznie mi się podoba) raczej leży i to powoduje potrzebę zastanowienia się nad rodzajem narty. Tam jest wprawdzie troszkę jazdy po łuku ale o sterowaniu mówić nie można. Za to skręt, krótki na stromszym stoku zdradza spore możliwości do doszlifowania. Jest odciążenie, jest dobra synchronizacja z rotacją, jest kontrola prędkości i rytm. Oczywiście jest też trochę bałaganu związanego z równowagą ale jest fajna baza. Czy juniorski GS? Moim zdaniem jej obecne umiejętności nie pozwolą jej ogarnąć takiej narty co nie znaczy, że wybór będzie do bani bo dziewczyna jest dość silna i sprawna a braki techniczne można szybko nadrobić. Ciekawe co powie Adaś bo ma w szkoleniu znacznie większe i a - co najważniejsze - aktualne doświadczenie... Pozdro
-
Cześć Krzychu Kto Pannę uczy? Ma dobry wzór? Pozdro
-
Cześć Canoe to zupełnie inna bajka i raczej do czego innego przeznaczone. Żeby przenieść conoe to trzeba je rozpakować a tu chodzi o szybkość i manewrowość na wąskich zarośniętych ciekach z dużą ilością przeszkód. Jedynką z towarem średnio zorientowany człowiek radzi sobie sam w każdych warunkach. Ciebie to zawsze nosi gdzieś za granicę... 🙂 Pozdro
-
Cześć W tym roku nareszcie wszyscy zrozumieli, że pływanie dwójką na dodatek na ciężko - to bezsens. Popłynęliśmy więc na górną Wdę w 13 jedynek. I było super:
-
Cześć Adekwatne do sytuacji, terenu, sprzętu itd. Dla przykładu ja: na betonie, ścieżkach rowerowych, asfalcie jeżdżę na 3,5 w terenie na 1,5 a czasami nawet mniej. Choć nie trzymam się tego kurczowo ale zdecydowanie pomaga. A w szosie to pewnie i 7 będzie za mało. Wczoraj Rybelek dosłownie zajechał mnie gdy wracaliśmy z pracy. na interwałach nie miałem zupełnie dynamiki, czułem się jakbym nie miał siły. Okazało się, że miałem dziurę w oponie, która przetarła dętkę i schodziło mi powietrz z tyłu tak że jak dojechałem do domu miałem 0,5. Pozdro
-
Cześć Króciutko bo wprawdzie w pracy, ale w trakcie wakacji: - Nie uważam abym sobie zaprzeczał. Tak jak nie da się praktycznie poprawnie jechać na niedopompowanych kołach tak nie da się poprawnie jechać na tępych nartach. To po prostu warunek aby jeździć poprawnie i nie ma nic wspólnego z grzebaniem. Elektryki - mnie ten problem nie interesuje absolutnie. Jedyne co mogę powiedzieć, że każdy - w imię poprawności i jasności regulacji prawnych - każdy pojazd silnikowy powinien jeździć po jezdniach a nie po ścieżkach rowerowych, szlakach pieszych itd. Pozdro i miłych wakacji życzę.
-
Cześć Wiesz ja na to patrzę statystycznie. Oczywiście, że w każdym momencie obserwujesz kursanta i reagujesz na to co robi adekwatnymi działaniami. Ja nie ćwiczę bo to nie jest potrzebne ale ćwiczenia są obecne w czasie normalnej jazdy jako element zabawy, nawet (a często nawet lepiej) bez komentarza co i po co. To czy jazda jest idealnie czysta czy nie nie ma z punktu widzenia amatorskiego ślizgania żadnego znaczenia - jest wiele rzeczy ważniejszych. Odchylenie, jeżeli jest na miękkich nogach nie jest żadnym problemem i - przy odpowiednim prowadzeniu oczywiście - mija samoistnie. Co do wieku - jak dziecko chodzi to może jeździć. Oczywiście nie zabierzesz go na Kasprowy. Cykl działania jest tak krótki, że czasami kończy się na założeniu butów, ... a czasami nie i okazuje się, że 6 latem ma już w papierach 4 sezony i to widać. Pozdro
-
Cześć No to mamy zupełnie różne odczucia. Ja w ogóle nie jestem miłośnikiem takich filmów, kanałów, poradnictwa a już propagowanie ustronnych fajnych pustych miejsc w sieci to zbrodnia. Pozdro
-
Cześć Robi filmiki o rzeczach oczywistych żerując na nieogarnięciu. Jest wyjątkowo przeciętny w sensie osiągnięć - poza oglądalnością może. No i nie uśmiecha się. W ogóle nie lubię bardzo takich działań typu... wszedłem na Rysy szlakiem tak jak każdy więc robię o tym film ekspercki. Pozdrowienia
-
Cześć Proszę Cię tylko nie pisz mi o tym kolesiu... Pozdro
-
Cześć No wiesz, tego raczej nie da się połączyć. Nie wsadzisz MTB czy Gravela na kajak i odwrotnie. Myśleliśmy parę razy o tym, żeby zrobić coś według Twojej sugestii ale w jedną stronę kajaki - spływ powiedzmy pięć, sześć dni - i powrót na rowerach - 1,2 dni plus samochód z rzeczami ale to trochę na tarczy (ten samochód) a nie wszyscy mają taki sprzęt, że na rower i kajak zmieszczą - wiesz namiot itd. - a jeżdżenie z tonami bagażu, sakwami itd. bez sensu, sam wiesz - tak jak pływanie dwójką. Rejony warte zbadania a zakaz propagowania już chyba nie dotyczy sądząc po Twoich zdjęciach jest tam dość ludno? Pozdro
-
Temat do zamknięcia.
-
Cześć No ja bym powiedział, że zawsze w grupie jest tak, że więcej zyskują słabsi a dobrzy/najlepsi niekoniecznie a zazwyczaj tracą. Oczywiście są jednostki, które tak umieją o siebie zadbać, ze zawsze będą w czubie - wiesz sama - są szybsi, sprawniejsi w poruszaniu się, posiadają już pewien stopień automatyzmu itd. co sprawia, że np. zawsze ustawią się za instruktorem i jadą jego śladem a końcówka wali na pałę byle dogonić - zresztą sama wiesz - i rotacja kolejności niewiele daje. Sama również doskonale wiesz, że uczenie dzieci poprzez ćwiczenia, powtarzanie technik itd. niewiele daje a podstawa to wykorzystanie naśladownictwa podświadomego co w wypadku uczenia przez wyszkolonego, porządnie stylowo jeżdżącego instruktora daje znakomite efekty. Wydaje mi się również - i ja zawsze starałem się tak uczyć - aby pomijać aspekty techniczne jazdy, które u dzieci kształtują się w sposób naturalny jak mają dobry wzorzec ale koncentrować się na informacjach i przekazie zachowań taktycznych typu jak ruszać jak stawać, jak włączać się do ruchu, na co uważać i kiedy, kształtować samodzielność w operowaniu sprzętem - tak w przygotowaniu jak i na stoku itd. Pamiętam jak patrzyli na mnie ludzie gdy prosiłem aby nie pomagać Kacprowi gdy się wywalił i wszyscy postronni ludzie rzucali się z pomocą gdy On bez problemu ogarniał wszystko sam tylko potrzebował trochę więcej czasu. Tak jest np. z odchyleniem u dzieci. nie ma zupełnie sensu tego korygować czy ćwiczyć jeżeli jazda jest miękka bo dzieci naturalnie tak się po prostu wyważają a/i w miarę doroślenia samo to mija. Zawsze przychodzi taki moment kiedy pociecha powie Ci: Mamo, strasznie się wleczesz a stok pusty, albo wiesz teraz pojechałaś niezbyt czysto a można było tak - i koleś czy koleżanka sunie idealnym ciętym jak w GSie. Po prostu dziecko zaczyna jeździć lepiej od Ciebie i to jest cel, czego Ci niniejszym serdecznie życzę. Pozdrowienia Pozdrowienia
-
Cześć Patrzyłem sobie na te jeziora. Tam jest taki charakterystyczny układ rynien i kiedyś był to po prostu jeden system, zbiornik. Czy spadek poziomu wód ma związek z kopalnią... może mieć choć tam wyrobiska nie są tak głębokie jak w Bełchatowie na przykład i lej pewnie mniejszy. My planowaliśmy industrialny spływ kajakowy zaczynający się gdzieś w okolicach Konina, a konkretnie Wieruszewa i dalej na N odwiedzając kolejne zalane wyrobiska do Gopła i dalej Kanałem Noteckim tzw. Szlakiem Starej Baśni. Swoją drogą wybierasz zawsze fajne, ciekawe i - jak ja to nazywam - nieewidentne rejony. Tylko ich za bardzo nie opisuj bo już nie będę nieewidentne. 🙂 POzdrowienia serdeczne i miłej zabawy
-
Cześć Tak się składa, że jesteśmy w podobnej sytuacji bo ja też uczyłem głównie dzieci (może inaczej - ucznie dzieci sprawiało mi zawsze największą przyjemność i dlatego dążyłem, żeby je jak najczęściej uczyć - oczywiście gdy miałem wybór). Mam również dwoje własnych dzieci, które uczyłem od początku, to znaczy od etapu indoktrynacji i zapewniam, że uczenie własnych dzieci to nie tylko to samo ale jest zdecydowanie łatwiejsze bo masz możliwość - wykorzystując swoje doświadczenia - wdrażać całościowy program szkolenia co jest nieosiągalne (no chyba, że pracujesz w klubie). Obecna programy szkolenia dzieci są dość sztampowe w wykorzystaniu dziesiątek gadżetów, zabawek itd. nastawione raczej na miłe spędzenie czasu, zabawę i oswojenie z nartami nijako przy okazji. Nigdy nie stosowałem takiego systemu koncentrując się na takiej formie jazdy aby była sama w sobie zabawą ale unikałem wprowadzania elementów sztucznych, które w normalnej jeździe nie występują. Kluczowe jest: - cel - wychowanie jak najszybciej całkowicie samodzielnego i bezpiecznego narciarza. - partnerstwo - nawet dwulatek może być postrzegany jako partner. - autorytet - nie wykluczający partnerstwa ale przekazywany podświadomie poprzez pewność decyzji, zachowań i ich naturalność. Co do poruszanych tu parę razy zajęć w grupie to... dobrze prowadzony sześciolatek rzadko znajdzie grupę rówieśniczą, w której nie będzie tracił ale za to znakomicie czuje się prowadząc grupę dziesięciolatków. Pozdrowienia -
-
Cześć No to czegoś nie rozumiem. Pozdro
-
Temat do zamknięcia.
-
Temat do zamknięcia.
-
Temat do zamknięcia.
-
Cześć To by nie pytała Krzysztofie. Posiadanie jakichkolwiek papierów a "bycie instruktorem" to dwie zupełnie różne sprawy. Pozdro
-
Cześć I to jaki!! Widać to znakomicie w Forst Scheuno gdzie słupy konstrukcyjne przez z górą 80 lat nie uległy żadnej erozji. A czytałeś o konstrukcji kominów i metodzie odprowadzenia pary i spalin w Scheuno? To był dopiero kosmos. A my wtedy na koniach i z motykami. 🙂 Pozdro
-
Cześć Z takich głazów? Wygląda mi na starsze, chyba, że prezentowany łuk nie ma związku lub jest starszym elementem całości. Nie masz wrażenia, że dla pociągów budowaliby albo chociaż wykańczali w cegle? Do DAG pojechaliśmy od razu po przyjeździe na kwaterkę. Trochę się speszyliśmy bo do Nowogrodu mieliśmy ponad 30km ale udało się większość zobaczyć, nawet jadąc w jedną stronę przez lasy z ciągnięciem rowerów, gubieniem śladu i .... niezłym dzwonem, który zaliczyłem na samym początku. Dwie dziury po zębach tarczy jeszcze mnie ciągną w prawej łydce. 🙂 Zajebiste miejsce, szokujące i nawet nieco przerażające o zmierzchu. 🙂 A jak wracaliśmy to jeszcze zdążyliśmy zjeść znakomite pierogi i flaki w niepozornej Karczmie Jagiellonka w Jasieniu (piwo od firmy GRATIS!!, co przy cenie 22.00 pln za całość p[osiłku było szokiem). Pozdro
-
Cześć E...nie jestem jakimś paranoikiem. Na tym wyjeździe asfalty były niemalże zbawieniem bo porobiłem sobie GPX dojazdowe, gdzieś po lasach, haczące o różne ciekawe rzeczy ale ich oglądanie/zwiedzanie zabierało tyle czasu, że powrót odbywał się zawsze najszybszą możliwą drogą czyli asfaltem i to na całkowite zbicie, żeby zdążyć przed nocą. W Niemcach byliśmy w Gubine, Forst, Mużakowie, z którego zrobiliśmy super szybki wypad do Kromlau na bazaltowy Most Diabelski, możliwy właściwie tylko dzięki porządnej ścieżce. Człowieku wiało jakoś tak dziwnie, ze w obie strony miałem wrażenie, że jedziemy z wiatrem. Dokręcaliśmy się na naszych balonikach do 35-37km/h bez problemu -sama w sobie ta jazda była zajebista. Rejony zachodnie czy południowo zachodnie to rejony tak ucywilizowane w czasach historycznych a przez zaniedbanie okresu naszej tam bytności (wiem to głupio brzmi ale tak to postrzegam) jeszcze ciekawsze. Nigdy nie wiesz czy w środku lasu nie natkniesz się jakąś wieżę, ruiny czy inną ciekawostkę. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Ja tu żadnej sprzeczności nie widzę. Zgadzam się z tym co napisałeś w poście do Piotrka Śpiocha w kwestii cen i wartości. Ja nie jestem zbyt bogaty więc muszę się zadowalać tym co mam/jest i do tego przyzwyczaić, a to nietrudne. W kwestii wagi to... wiesz. Teraz na wyjeździe dwa razy ciągnąłem prawie 70 km z plecakiem pełnym browarów bo mieszkaliśmy na uboczu a mojego ulubionego piwa w sklepach blisko nie było i mi to nie specjalnie robiło. Jak mi wymiękła przednia przerzutka to siłą rzeczy musiałem sporo podjazdów jeździć z dużej tarczy, Na początku była walka ale później okazało się, że daje radę, trzeba tylko trochę zmienić sposób operowania przełożeniami i technikę najazdu bo nie ma możliwości korekty i tyle. Dlatego też rozważania sprzętowe mnie trochę bawią. Wiesz ... gdybym się ścigał, starował w zawodach to byłby to jeden z zasadniczych elementów, ale tak, jak jeżdżę dla własnej przyjemności... (Byliśmy teraz z Rybelkiem w rejonie Łuku Mużakowa. Zjeździliśmy wszystko co ważniejsze w trójkącie Nowogród-Gubin- Łęknica. Cóż za zajebiste i przeciekawe rejony!!!) Pzdrowienia
-
Cześć Ja tylko wrzuciłem parę zdań ale na temacie się nie znam zupełnie więc właściwie nie powinienem zabierać głosu... jednak.... jako, że dużo jeżdżę to sobie czasami pozwalam. Gdy Rybelek kupował ostatnio nowy rower to rozmawialiśmy sporo z kolegami ze Scotta. Chodziło głównie o to czy będzie miała problemy z adaptacją do nowego roweru (przesiadka z 26 na 29, rama M a Ewka jest dość małą i szczupła, szeroka kierownica itd.) i kolega powiedział tak: Jak podpisywaliśmy umowę partnerską to Scott zaprosił ich do centrum rozwoju technologii i .., wierz mi, że jeżeli jest w danym modelu zainstalowany taki a nie inny komponent to nie dlatego, że akurat taki mieli na stanie - to przemyślana i przetestowana decyzja profesjonalistów - inżynierów konstruktorów specjalizujących się w temacie. I - dla mnie - koniec tematu. Oczywiście każdy może sobie robić co chce ale przede wszystkim trzeba jeździć. Dla mnie nie ma aż takiego znaczenia czy przerzutka działa idealnie czy nieidealnie. Zbyt dużo jeżdżę abym miał na takie głupoty zwracać uwagę bo wtedy nie wychodziłbym z serwisu. Trzeba sobie poradzić i się po prostu bawić jazdą. Oczywiście niektórych bawi grzebanie - nie mam nic do tego ale nie rozumiem. Pozdrowienia serdeczne PS Aha. O elektrykach nie rozmawiam. To pojazdy silnikowe i ich miejsce jest na jezdni a reszta to upadek i kwintesencja obciachu.