Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 764
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Pasuje, pasuje. Ktoś musi popracować na Twoję emeryturę. 🙂 A dziecko nart nie wyklucza. Małe bierzesz ze sobą na kwaterę i jeździcie zamiennie z żoną. Jeden zostaje przy dziecku, drugi jedzie na narty. Tak my robiliśmy. A takie 4-letnie to już sadzasz na narty i oddajesz do "pani" na naukę a sam nartujesz do woli. Dziecko szybko łapie. Tu moja 4-letnia córka po 2-3 dniach u "pani". 🙂
  2. Val Gardena to formalnie dolina. Od drogi wzdłuż doliny wychodzi kilka ośrodków, przeważnie połaczonych ze sobą wyciągami. Alpe di Siusi to jedna z tych stacji. Bezpośrednio nie wyjeżdża się do niej z doliny, choć można sie do niej dostać startując kolejką także np. z Orisei, a więc z samej doliny. Lepiej i łatwiej wyjeżdża kolejką z miasteczka Siusi. Rozumiem, że Saalbach już zaklepane na ten sezon. I bardzo dobrze. Te inne propozycje destynacji (niestety ten termin sie przyjał) to na kolejne wyjzdy. 🙂
  3. Też myślałem, ale tylko liznąłem kręcąc się po Sella Ronda. Kolega często tam bywał i b. chwali. Rozważ jeszcze Alpe di Siusi (Seiser Alm) z noclegiem np. w samym miasteczku Siusi (Seis). Stąd idzie kolejka linowa do serca stacji.
  4. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Jeszcze jeden widoczek z moich okolic. Mniej więcej tu przebiega granica między Szczawą i... Zalesiem. Tak, tym Zalesiem od niejakiego T. Dudy. Na wprost widać górę Modyń, a po nią grupę domów. To tu urodził się ten koleś. A Stara Wieś jest rzut beretem. Moje sąsiadki panikują. 🙂
  5. Życie. Tak jest wszędzie, nie tylko w Polsce. Gdy masz podjąć b. ważna decyzję, zwłaszcza dot. zdrowia, nie zdajesz się na zdanie jednego fachowca. Tydzień. Jak przystało na seniorów jeździmy stosownie do wieku. 🙂 Zaczynamy dość późno, ok. 10, potem kilka przerw na jedzonko, picie. Jeżdzimy do 16., czasem nieco dłużej. Bez napinki. Trasy około czerwone. Akurat w Saalbach zjeżdżaliśmy prawie pod dom, ale przy wyborze ośrodka odległość od wyciągu nie gra dla nas roli. Bywało nawet (w Cortina), że dojeżdżaliśmy ponad 30 min w jedną stronę. Saalbach i okoliczne ośrodki są dość niskie, do 2000 m. Byliśmy w lutym, śniegu pełno, ale nie wiem czy da sie tam sensownie jeździć w marcu. Ischgl jest wysokim ośrodkiem, jeżdzi się tu na wysokości do ok. 2800 m. Więcej tras, większe urozmaicenie. Ale ma też wady. Będziesz z Saalbach zadowolony. O ile pogoda w miarę dopisze.
  6. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    🙂 Fajny mamy ten polski język. To moje ulubione miejsce do "filozoficznych" przemyśleń. Tuż przed domkiem. Siedzę sobie w wygodnym foteliku, w dali Tatry, blisko Tatra lub coś zbliżonego i błogi nastrój. Nawet jak wnuki szaleją w okolicy. 🙂 A na tym pólku po lewej to kiedyś zjeżdżałem na nartach. Nawet, nawet.
  7. Nie przejmuj się drobnymi pyskówkami. Chłopcy lubią sie naparzać. Właściwie to czemu nie. Mnie to nie przeszkadza, choć trochę śmieszy. Młodzi są. 🙂 Masz rację, jak to mawiał mądry rabin: "i ty masz rację i ty masz rację". Przed ważnymi decyzjami zdrowotnymi trzeba sie naradzić u kilku lekarzy. Ja też miałem w swoim życiu 7 operacji/zabiegów, w tym 5 związanych z sercem. Chyba mnie czeka kolejna i właśnie byłem u kolejnego lekarza by potwierdził lub zaprzeczył czy dobrze robię. W Saalbach byłem w 2019 r. Całkiem dobrze, choć np. Ischl lepsze. Ale jest gdzie dobrze pojeździć. Trasy rozmaite. Oto album z wybranymi zdjęciami. Filmowałem głównie żonę i naszą koleżankę. Nawet, co jest zupełnie wyjątkowe, znalazł się tam krótki mój przejazd sfilmowany przez żonę. https://photos.app.goo.gl/9G8Hbfx1e8HYqkx79
  8. To bardziej złożone. Narciarstwo zjazdowe to sport czy aktywność bardzo techniczna. Jeśli ją dobrze opanujesz w młodości to nic nie przeszkadza by kontynuować na starość. Odruchy wciąż są dostępne. Gorzej jeśli zaczynasz w późnym wieku. I to dotyczy wszelkich aktywności. Żona mojego dyrektora zrobiła prawo jazdy w okolicach 50. Jakoś go zrobiła, ale jeździła, a zwłaszcza parkowała, fatalnie. Na nartach takie późne zaczynanie, nawet po 40., może byc groźne. O poważną kontuzję nietrudno. Do Adama bym się zdecydowanie wybrał. A potem na Chopok. 🙂
  9. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Dolce vita III 🙂
  10. I bardzo dobrze. Tak trzymać. Nawet Wam trochę zazdroszczę, bo to już nie dla mnie.
  11. Ja się wieku nie wstydzę i chętnie go podaję. Ale czasem ludzi zaskoczę, bo prawie nie siwieję, brzucha niet i podobno wyglądam na 10-15 lat mniej. Ale niestety serce mam chyba starsze niż peselowy wiek.
  12. Coś w tym jest. Wśród tej kategorii wiekowej wsród moich znajomych też nie widziałem postępów. Nawet jak próbowałem od czasu do czasu cos korygować i tak nie słuchali. 🙂
  13. Adam Widuch to m.in. instruktor narciarski związany na stałe ze Zwardoniem. Wielu forumowiczy zna go osobiście i wielu chwali, nie tylko za naukę narciarstwa. I wielu, w tym ja, go lubi i ceni. 🙂 Nie dziw się, że Twoje proste w sumie pytanie wygenerowało tyle różnych wpisów niekoniecznie związanych z samym pytaniem. Typowe dla tego forum: rozrastające się dygresje. 🙂 Zresztą nie tylko dla tego. I tak fora swoje lata chwały mają już za sobą i powoli umierają. Ja jestem b. starym (niedawno stuknęło 75), doświadczonym narciarzem, byłym instruktorem. Z wykształcenia fizyk, z zawodu, do niedawna, informatyk, mieszanka romantyka i inżyniera. 🙂
  14. Jeszcze jest Filip (@filinator), o którym mniej się pisze, ale np. Chertan u niego praktykował z powodzeniem na alpejskich stażach. Filip jest świetnym narciarzem. Szkoda, że żona źle trafiła na szkoleniowca. Warto jeździć z żoną. Z różnych względów. 🙂 Swoją sam uczyłem. A zaczynała prawie od zera w wieku ok. 23-24 lat. I choć jest typem mało sportowym, nieźle sobie radzi do dziś. Narty 155 cm. Volkl SC. Dla jej spokojnej jazdy w sam raz. Na miejscu Adriana zacząłbym od szkolenia u Adama.
  15. I sprawia wszystkim. Oczywiście wiele zależy od naszego usposobienia. Jedni są wiecznie uśmiechnięci, inni wiecznie skwaszeni. Nie tylko na nartach. Kiedyś byliśmy na wspólnym wyjeździe z takimi skwaszonymi znajomymi w Cortina d'Ampezzo. Dla nas bardzo udany pobyt, także w sensie pobytu w hotelu, dojazdów, jedzenia, dla nich - fatalny. Ale mnie chodzi o coś innego. Doświadczenie, nie tylko moje, uczy, że im lepiej opanujesz jakąś dziedzinę aktywności czy sportu, tym większą przyjemność ci ona sprawia. Jazda samochodem, zjazd rowerem w trudnych warunkach, narty, itp. Kiedyś próbowałem przez dni widsurfingu. We Francji, na Atlantyku. Pokazał mi jak się za to zabrać znajomy Francuz, który pożyczył swój sprzęt. Początki fatalne, częste wpadki do wody, 0 przyjemności, potem coraz lepiej. Pod koniec przyjemności wciąż było niewiele, ale już coś było. 🙂 Nawet te niewielkie wskazówki znajomego pomogły. Patrząc np. na wyczyny kitesurferów, myślę, że odczuwają mega przyjemność. Np. tego z Kos, ktorego sfilmowałem 2 lata temu. To oczywiste. Sam opisałem taki przypadek 16-letniej dziewczyny, którą spotkałem wiele lat temu na stoku Polczakówki koło Rabki. Dziewczyna jeździła świetnie. Jej wujek był właścicielem wyciągu. 🙂 Spytałem ją jadąc na jednym orczyku dwuosobowym, kto ja tak wyuczył. Sama się nauczyłam - odpowiedziała. Dziś podobno uczy innych. Skończyła AWF, pewnie wszelkie stopnie instruktorskie. Do tego mama dzieciom. 🙂 Napisałem, że nie znam nikogo nieszkolonego, kto jeździłby dobrze. To trochę licentia poetica, bo oczywiście wyjątki się zdarzają. Jak w każdej regule. 🙂 Jednym z nich był nieżyjacy już Stasiu Olkiewicz, założyciel krakowskiego klubu Yeti i mój kolega ze studiów. No niezupełnie, bo studiował chemię a ja fizykę, ale spotykaliśmy się na wojsku. 🙂 Było coś takiego. Stasia spotkałem na nartach w wieku ok. 20-22 na Kasprowym. Surowy był wtedy. Bardzo dużo jeździł. Zapaleniec. Po latach spotkałem go w Austrii, na wspólnym wyjeździe. I jeździł lepiej ode mnie. Byc może coś się szkolił, ale sądzę, że to głównie praca własna. kite.mp4
  16. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Dolce vita II 🙂
  17. Nie odczuwają, bo nie wiedzą co tracą. Viktor ma rację. Najlepsze co może być do nauczenia poprawnej jazdy na nartach to kilkudniowy kurs z doświadczonym i skutecznym w nauczaniu instruktorem. Pomagają wieczorna analiza filmików, nie tylko swoich, ale i innych. Wtedy najlepiej wychodzi co jest nie tak. Zresztą Viktor jest ewidentnym przykładem sukcesu takiego podejścia. Patrząc na jego postępy, np. na filmikach, które niedawno umieścił/przypomniał, widać szybką przemianę. I to w krótkim czasie. Jak na osobę nie całkiem młodą :), która startowała z niskiego poziomu, rezultaty są amazing. Nie znam żadnego narciarza, który jeździłby dobrze bez dobrego szkolenia a znam wielu bez niego, którzy jeźdżą kiepsko. Zostali na pewnym pozimie bylejakiej, błędnej jazdy. Nikt jej nie skorygował. Nie znaczy to, że nawet taka jazda nie sprawia im frajdy. Ale dobra technicznie dałaby ją jeszcze większą. 🙂 A Adrianowi poleciłbym właśnie udział w takim szkoleniu, np. z Tadeo od Viktora. I dopiero potem pomyślałbym o ew. zmianie czy uzupełnieniu sprzętu. Osobiście nigdy nie miałem drugiej pary nart, tzn. miałem, ale z nich nie korzystałem. Myślę, że druga parę jaką ew. dokupiłbym to byłyby szerokie pod butami narty off-piste do jazdy poza trasami. Ale ten sposób jeżdżenia już mnie nie dotyczy, choć w młodości sporo tak jeździłem. Często z koniczności, bo o ratakach wtedy nikt nie słyszał. 🙂 Ale lubiłem pojeździć np. po lesie. Z różnymi rezultatami. 🙂
  18. To co Witek pisze wprowadzono po moim zakończeniu pracy. Ja przeszedłem na emeryturę po 67 roku życia i dalej pracowałem na pełny etat aż do marca 2023. Wtedy nie było jakiś podatkowych ograniczeń, choć oczywiście płaciłem większy PIT bo więcej zarabiałem.
  19. Z tym obłowieniem różnie bywało. Po 7 latach we Francji wrócilismy, nie powiem, że biedni, ale mocno niebogaci. W tym czasie moi koledzy w Polsce już nieźle sie ustawili. Ale znów nie narzekam. Com przeżył to moje. No i drobny dodatek eurowy do emerytury. Na narty w Alpach starczy. 🙂
  20. Ta gdzie liczono kapitał początkowy? Tak sobie na niej wyszedłem, bo sporo miałem dłuższych wyjazdów zagranicznych co popsuło algorytm liczenia. Pod koniec mojej "kariery" zawodowej zarabiałem naprawdę dobrze, ale przy wyliczeniu emerytury nie miało to większego znaczenia. Najważniejszy wpływ na wysokość tejże miał ów kapitał początkowy. Ale nie narzekam. Nie jest źle, a nawet jest całkiem dobrze. Oby zdrowia nie zabrakło. A Samos polecam. Piękna wyspa. Niedługo czeka mnie 2 tygodnie nad Bałtykiem. I w przerwach moje góry. A na koniec jeszcze zdjęcie plaży w Potami z Samos. W kształcie serca lub d... jak kto woli.
  21. To ja z pocztowców. Tyle się opalę co pochodzę do i po plaży. W koszulce naturlich. A 7-8 km dziennie się uzbiera. Na słońcu nie wyleżę.
  22. Tak sobie. Samo miasteczko Kampos to przekładanka barów i restauracji. Okolice piękne, ale w upale źle się chodzi. Pozostaje chodzenie wzdłuż plaży. I dalsze wycieczki autokarem czy samochodem.
  23. Tutaj o takim piasku można tylko pomarzyć. Choć źle nie jest.
  24. Dzisiaj była wizyta w winiarni. Same muszkaty. 😀
×
×
  • Dodaj nową pozycję...