Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 009
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. 🙂 Masz rację. To żniwa. I jestem mieszczuchem, ale mocno zwiejszczonym. Nawet nie pamietam ile razy przez wiele lat pomagałem przy sianokosach właśnie. Głównie traktowano mnie jako udeptywacza w stodole. Duży, cieżki. I niezbyt tego pomagania lubiłem, bo trochę jestem alergiczny i później mocno kichałem.
  2. Tych kosiarek, zwłaszcza kozich, prawie się już tutaj nie widuje. Dwie krowy, jedne z ostatnich w okolicy, ma sąsiad z dołu. Ten od rozrzucania gówna. 🙂 I tylko on coś jeszcze uprawia. Reszta tylko kosi trawę bo za to Unia płaci. Nawet kury, z wyjątkiem tego sąsiada od nawozu, nie uświadczysz. A kiedys tu tętniło życie rolnika i chodowcy. Np. sianokosy u sąsiada w 1986 r.
  3. Taka kozia sielanka w moich okolicach.
  4. Trzymaj się. Będzie dobrze. Mój młody kolega z pracy, BTW instruktor narciarski i wielbiciel MTB, też miał robione kilka lat temu. Żadnych problemów. Musiałaś robić czy tylko z rozsądku?
  5. Tu jestem w matyczniku PIS-u. 🙂
  6. A ja u siebie w górach. Zejście na dół do wsi i wyjście to niezły hardcor. Dzis sprawdziłem, że jeszcze daję rady. 🙂 Na ostatnim zdjęciu rozrzucanie gówna. 🙂
  7. Maćku, wreszcie ktoś poprawnie używa sformułowania "sztywność skrętna" (torsion) zamiast powszechnego, dziwaczego "sztywność poprzeczna". Widać żeś inżynier. 🙂
  8. W DH masz ogromne prędkości i długie łuki. Przy danym zakrawędziowaniu (np. wzór z cytowanej tu pracy żony 🙂) im większa predkość tym większy promień narty do osiagnięcia zamierzanego skrętu. Zresztą nie trzeba tu żadnych wzorów. Każdy to czuje. 🙂 A w slalomie? Starają sie jechać jak najbardziej na krawędzi, bo tak jest najszybciej. Tyle że to nie jest zawsze możliwe. LeMaster ładnie to pokazuje pisząc o początkowym kącie sterującym. Przed wejściem w skręt karwingowy przeważnie trzeba obrócić narty, powiedzmy ześlizgowo, nawet w powietrzu, by ustawic je pod odpowiednim kątem i te mogły dalej jechać na krawędzi. A co do rwy kulszowej, a ogólnie kłopotów z lędźwiami. Temat mi dobrze znany, niestety. 🙂 I masz rację, że jazda karwingowa, z dużymi obciążeniami na dolna część kręgosłupa, bywa... bolesna. Do tego nie mogę tak angulować bioder czy ich wyginać jak kto woli, jak np. córka. Radzę sobie w ten sposób, że przechylam w skręcie całe ciało. Podobnie radzi jakiś stary Francuz (były mistrz Francji w slalomie) z filmiku Deb Armstrong. W pewnym wieku nie mamy tyle elastyczności w kościach i stawach, za to mamy wiecej kłopotów zdrowotnych. 😉 Ale i tak najwięcej bólu lędźwiowego sprawia mi jazda w zmuldznym stromym terenie i prawie klasycznie jechane skręty krótkie. I jeszcze jedna rada dot. lędźwi. Ćwiczyć. Ja codziennie 15-20 minut. Powiniem więcej, ale brak siły woli. 😉 I jeszcze filmik, który juz tu chyba sie pokazał. Facet tłumaczy ile jest carvingu w slalomie. W sumie zgadza się z LeMasterem. Wprowadza też niegłupie rozróżnienie carvingu od... no własnie jak to przetłumaczyć. "Arcing" czyli jechanie po łuku.
  9. Świetny. I zazdrość mnie bierze, bo też tak chciałbym. Ale niestety tu widać młodość. 🙂
  10. A ja myślę, że do wszystkiego trzeba w życiu podchodzić z głową. Koncepcja narty carvingowej i skutki jakie przyniosła w nauczaniu i samej jeździe to dla mnie więcej niż ewolucja, choć od słowa "rewolucja" bym się wzbraniał. Myślę, że nie warto jej lekceważyć ani umniejszać, ale po prostu wziąć z niej to co dobre i nam służy. I dołączyć do technik ześlizgowych. I stosować w zależności od okoliczności, umiejetności i preferencji z różnym udziałem carvingu i ześlizgu.
  11. Po pierwsze ten gość to super narciarz. Taki pojedzie carvingowo nawet na sztachecie od płotu. 🙂 A po drugie nie jedzie na nartach o promieniu 30 m. 🙂
  12. 🙂 Sprawdziłem. Artykuł został opublikowany w 2007 r., więc napisała go nieco wcześniej. BTW z błędem, na który słusznie zwróciłeś uwagę. Trochę prostej teorii. Dla niej, astrofizyka, to jak dla nas abecadło. Ale artykuł pisany był dla środowiska nienarciarskiego jako swoista ciekawostka. "Rozrywkowe" uzupełnienie pracy habilitacyjnej z b. poważnej i trudnej dziedziny wiedzy. Można poczytać: https://drive.google.com/file/d/1ZDrgGZjdoiedReBOvMxe0JJisMQ613U7/view?usp=share_link
  13. Bardzo słabo taliowana. Na takiej narcie w krótkim skręcie nie ma mowy o stosowaniu nowych technik carvingowych. Nie wiem jakie masz doświdczenie i od kiedy jeździsz na nartach. Ja jeżdżę od dobrych 60 lat. Do mniej więcej 2003-2004 r. były to narty proste. Zacząłem od 2.10, skończyłem na 2 m. Zmianę techniki jazdy z wykorzystaniem taliowania nart zacząłem na nartach carvingowych o promieniu 21 m i długości 180 cm. I szczerze mówiąc nie bardzo mi to wychodziło. Złapałem bluesa dopiero na nartach slalomowych. Były to konkretnie Atomic SL 9 o długości 170 cm i promieniu ok. 14 m. Nawet gdzieś wstawiłem pierwszy przejazd na tych nartach, gdzie widać, że nie do końca korzystam z ich możliwości. I trochę to trawało aż zrozumiałem o co tu chodzi. Różnica w technice jest istotna. W skrócie i uproszczeniu, bardziej pozwalamy narcie samej skręcać niz zmuszamy ją, jak było w przypadku nart prostych, do skrętu. A wszystkim wątpiacym proponuję ekperyment z przesiadką na narty proste.
  14. Maciek pewnie odpowie, ale w zasadzie już napisał. W uproszczeniu chodzi o różnicę w geometrii narty. Napisał trafnie jak zachowuje się narta prosta postawiona na krawędzi i jak narta w miare mocno taliowana. I to ma zasadnicze przełożenie na technikę skrętu. 15 lat temu były juz pierwsze narty nazwijmy je carvingowe. Lepiej byłoby więc zamiast 15 lat przyjąć 20-25 lat temu. A starym narciarzom, którzy całe lata, tak jak ja, przejeździli na nartach prostych, łatwo sie samemu przekonać o różnicy w technice jazdy rekreacyjnej. Wystarczy odłożyć na chwilę slalomki czy inne AM i wsiąść na dawne 2 m narty. Mam wciąż takie w piwnicy (Volkl P30). Raz spróbowałem. Nigdy więcej. 🙂
  15. 🙂 Ja też jedną. Poziom jeżdżących wtedy (Zillertal, luty 2017) był b. niski. Nie wiem jaka była tego przyczyna. Może ferie? A żona sobie nieźle radzi. Zwłaszcza - czego absolutnie nie powinienem pisać - z uwagi na... tempus fugit. 😉 -
  16. To jeszcze śmig wykonany przez córkę w Zillertal w lutym 2017 r. Bardzo twardo i nie jedzie już tak ładnie jak w Galtur, bo warunki nie pozwalają. Np. jedzie wyraźnie szerzej. Na pierwszym fragmencie film "popsuła" żona wjeżdżając w kadr (przypomina mi sie kawał, gdy mąż mówi do żony: "odsuń się, bo chcę zrobić zdjęcie dzieciom" :)). I dołożyłem mojego ulubionego Bacharacha z ulubiona D. Warwick. Pasuje. 🙂 Sorry za częste podrzucanie jazdy córki, ale pasuje do tematu o śmigu a poza tym... wybaczcie ojcu. 🙂
  17. Piotrze, ten może nie jest poprawny, ale jakże piękny. 🙂 https://photos.app.goo.gl/VGzgJu7CDwzP7tpT9
  18. Janie, nie drocz się z Mitkiem. 🙂 Śmig to śmig i już. Dla mnie najlepszy, a w każdym razie najładniejszy, to ten mojej córki. Nawet nie mogę powiedzieć, że to moja szkoła, bo mój śmig jest gorszy a już na pewno brzydszy. 🙂 Szkoda, że ona nie czyta tego forum, bo mi wybaczyła - o co do dziś ma pretensje - że ją za mało chwaliłem w dzieciństwie. 😉
  19. Niestety mnie i mojemu swatowi urosło. 🙂 Dokładnie kostka wewnętrzna. Początek lat 90-tych. Mieszkałem wtedy we Francji. Średnia stacja francuska. Pożyczyłem w wypożyczalni buty w swoim rozmiarze, bo moje, porządne Dachsteiny, zostały w Krakowie. Od razu zauważyłem duży nacisk na prawą kostkę. Ale olałem to, jeździłem pomimo bólu przez tydzień. I ze zdziwieniem zauważyłem po powrocie, że kostka się powiększyła. I niestety już się nie zmniejszyła do dzisiaj. Wszystkie kolejne buty jakie potem kupowałem musiałem odbarczać w tym miejscu. Czyli wypychać rozgrzany plastik skorupy. Na szczęście krakowskie serwisy radzą sobie z tym b. dobrze. Żadnych problemów z wystajacą kostką. Swat miał bardzo podobny przypadek. Odnośnie Vacuum Fit Fischera. Czy naprawdę zmniejsza skorupę? Oczywiście tego nie wiem i szczerze mówiąc mnie to nie interesuje. Liczy sie efekt a ten się czuje wyraźnie. Nie wiem czy pod wpływem ciśnienia rozgrzany plastik kurczy się i grubnie czy nastepują inne deformacje. Po całej procedurze buty dobrze otulają stopę i o to chodzi. Wyraźnie lepiej niż przed zabiegiem.
  20. Gdybym sam, stary, nieufny człowiek, słabo podatny na sugestię, przez to nie przeszedł, sądziłbym i pisałbym jak Ty. 🙂Jestem bardzo nieufny do wszelkich nowinek technicznych, ale jak coś sam spróbuję i się do tego przekonam to mam w pełni wyrobiony pogląd. Oczywiście, najlepsze rozwiązanie przy doborze buta to trafić na taki optymalnie pasujący. Czasem się uda. Albo... kupić Fischer Vacuum Fit, o ile wstępnie pasuje, i go sobie dopasować. 🙂 Z doborem buta czasem bywa ciężko. Przy źle dobranym można sobie zrobić ziazi. Przez taki jeden źle dobrany, "urosła" mi prawa kostka. Podobnie mojemu znajomemu. Wielokrotne naciski powodowały jej powiększenie. Gorzej, nie dało się w tym miejscu odbarczyć buta, bo zamontwany był mechanizm do zmiany bocznego pochylenia cholewki.
  21. Poczytaj czy pooglądaj YT o Vacuum Fit Fischera. Np. Sam przez to przechodziłem, więc wiem. W trakcie procedury czujesz jak początkowo dość luźna skorupa zaczyna przybliżać się stopy. Bardziej stosowne byłoby określenie: zaczyna otulać stopę. Na końcu czujesz, że masz kontakt ze skorupą w każdym fragmencie stopy. Podobno można taka procedurę powtórzyć kilka razy, gdy liner po jakims czasie sie trochę wygniecie. Nie zamierzam reklamować butów Fischera ani ich Vacuum Fit, ale to naprawde działa. Pewnie Fischery nie każdemu podejdą, są dość wąskie, maja pewne wady, ale ten ich patent z formowaniem skorupy jest świetny.
  22. O przepraszam. 🙂 Ja robię i zawsze robiłem. Do tego namawiają fachowcy w internecie. 🙂 Taki cytowany Morgan np. poświęca doborowi buta ponad 2h. Nieco mniej T. Kurdziel. I każdy z nich zachęca do wyjęcia linera i przymiarki w pustej skorupie. Ale sam temat jest ciekawy bo przybliża techniki stosowane dla zawodników, o których taki amator jak ja nie ma pojęcia. W sumie uczy nas czegoś nowego. I jeszcze jedno. Dałem mój przykład butów Fischera. Przy tym podejściu, gdy można w dużym stopniu zmnieszyć objętość skorupy i dopasować do stopy, jej długość jest mniej ważna. Nawet but o 1 numer za długi po przejściu procedury vacum fit będzie dobrze pasował. W takim razie po co kombinować z przykrótkimi butami? Kontrowersyjna teza, fakt, ale ma sens. Może tylko Fischer daje takie możliwości?
  23. But 27.5 to 27 z mniejszą wkładką (liner). Czytam sobie o tych wydłużeniach zbyt krótkich butów i zastanawiam sie po co to, nawet b. dobremu, amatorowi. O ile pół numeru, nawet cały numer mogę zrozumieć, ale 2-3 numery? Dla amatora, który być może sporadycznie weźmie udział w zawodach typu "Mistrzostwa informatyków"? 🙂 Akurat daję przykład zawodów, w których sam przed laty uczestniczyłem. Jaki to ma sens dla narciarza, który cieszy się z jazdy i bycia na nartach i nie jest masochistą? 😉 Przecież amatorskie narciarstwo ma przede wszystkim dać frajdę. Jaka to frajda jak Cię cisną buty i nie daj Boże odmrażasz sobie palce przy większych mrozach w zbyt krótkich butach (to przypadek mojego kolegi instruktora i mnie samego). Obecnie jeżdżę w Fischer RC4 Curv 130. Rozmiar dokładnie zgodny z moim mondopoint (standard długości butów). Ani więcej ani mniej. Do tego przeszedłem procedurę Vacum Fit, którą proponuje Fischer. Rozgrzewają skorupę, wkładają liner, zakładasz buty, otulają je specjalnym płaszczem, w który następnie cisną powietrze. To powoduje, że gorąca skorupa pod wpływem ciśnienia deformuje się i teoretycznie idealnie przylega do stopy. To naprawdę działa. Tylko w jednym miejscu (kostka) musiałem dodatkowo odbarczyć. Buty po tej całej zabawie są dobrze dopasowane do stopy. Zapinam na pierwsze ząbki i w zasadzie mogę jeździć cały dzień bez odpinania. Palcami mogę delikatnie poruszać, nic sie złego nie dzieje nawet na sporym mrozie, choć wielkich mrozów, typu poniżej 20 stopni, jeszcze nie doświadczyłem w tych butach. Na jedno trzeba uważać. Nie wolno zakładać tych butów, gdy są zimne, powiedzmy poniżej +8 stopni, bo grozi nam wścieklica. 🙂 Ze zdejmowaniem nie ma żadnych problemów. Przypuszczam, że inne firmy buciane też mają swoje patenty na zmniejszenie i dopasowanie skorupy do anatomii naszej stopy.
  24. A że robią interes to dobrze. Inni skorzystają. 🙂 Oni są światowymi super narciarzami, bo, przede wszystkim, znakomicie jeżdżą. W każdych warunkach. Np. Berger w muldach. Poezja. Sam dużo skorzystałem podglądając Bergera na "koreańskich" filamach. Koreańskich, bo z gadką koreańską. Kiedyś, dobrych kilka lat temu, podrzucił mi je jeden z forumowiczy. Absolut. 🙂 Nawet nie będę "cytował" bo łatwo znaleźć. Ale i pozostali dwaj pokazują, jak dla mnie, świetny stopień narciarstwa trasowego trasowego. Widziałem wiele filmów innych, b. dobrych narciarzy, ale ci są dla mnie najlepsi. Od takich powinniśmy się uczyć, a w każdym razie ich pdglądać. A już na pewno warto zobaczyć i posłuchać co maja do powiedzenia.
  25. No może takich porównań osobowych bym jednak unikał. Ten Reilly, P. Lorenz czy R. Berger to jednak inny wymiar. Światowy top. Myślę, że warto poparzeć i posłuchać co mają do powiedzenia, bo to są fachowcy najwyższej próby. Oni mają swoje płatne filmy, ale od czasu do czasu wypuszczają troche darmowych. Ten i podobny P. Lorenza, który kiedys tu wstawiłem dotyczy fazy przejścia, przeniesienia ciężaru z nogi na noge czy właśnie ruchów góra-dół.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...