Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 563
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Święte słowa. Choć ująłbym to raczej - w dużym stopniu zależy od nas. Zawsze czyhają na nas ponure niespodzianki, typu rak trzustki czy spadająca cegłówka z dachu. No i postepująca, tak czy tak, starość. Nawet jak się jest młodym. 🙂 Ale na wiele mamy wpływ ćwiczeniami, dietą, trybem życia. Ostatnio wpadł mi jakiś YT z 5 kryteriami starości. Czy po 70. : - wstajesz z krzesła czy kanapy bez podparcia rąk, - wchodzisz po schodach bez trzymania się poręczy, - bez problemów idziesz dłuższy kawałek z konkretnym obciążeniem w torbie trzymanej w jednej ręce, - potrafisz wystać na jednej nodze przez co najmniej 10 sec, - potrafisz zapamiętać 5 rzeczy, np. do kupienia w sklepie. To ostatnie dla mnie jest najtrudniejsze. 🙂 Przypomina mi ponury kawał o starszym małżeństwie, który sobie z żoną często wspominamy. Żona prosi męża by kupił dwie rzeczy. Masło i chleb. "Zapamiętasz? Dwie rzeczy!" - powtarza. Mąż wraca i przynosi... pędzel. A żona na to: "łolaboga, stary coś ty kupił, przecież wyraźnie mówiłam -dwie rzeczy: farba i pędzel!". Cholera, znów długi wtręt w wątku Krzyśka. Sorry Krzysiek. 🙂
  2. Oj może. 🙂 Wczoraj rozmawiałem z kolegą tuż po 70-ce, który po 5 latach przerwy znów pojechał na narty, do Saalbach. Jakoś mu poszło, ale się skarżył na dwie rzeczy. Fatalnie się mu wstaje po upadku, nawet niewinnym. Musi odpiąc narty. Ale druga rzecz bardziej go zmartwiła. Gorsza równowaga, czuje że w jeździe nie zachowuje jej prawidłowo. To podobno jeden z objawów postępującej starości. Np. nie ustoisz kilku sekund na jednej nodze. Ja z tym nie mam problemów póki co, ale codziennie ćwiczę półprzysiady na jednej nodze. Po 10-12 takich półprzysiadów na nogę. A po upadku wstaję mocno podpierajac się na kijkach. Inaczej... nawet nie próbowałem. 🙂 Z tym jeźdżeniem to jest tak. Jak jesteś w sile wieku nie pojeździsz za wiele, bo praca, dzieci, mało urlopu. A w lecie też się chce gdzieś pojechać. A jak jesteś stary i wreszcie możesz, tak jak np. Jan, pojeździć ile chcesz, zakładając, że masz za co, to dopada Cię zdrowie, a ściśle coraz gorsze zdrowie. Stawy, kręgosłup, serce nie mówiąc o innych dziadostwach, np. neurologicznych. Takie to życie jest. 🙂
  3. Jeszcze fajny filmik w temacie. Chyba go nie było.
  4. Nie wiem czy podstawową, ale na pewno ważną. Nikt w powyższych trzech filmikach nie podważa, że odpowiednie odciążenie jest ważne, a ja tym bardziej nie. 🙂
  5. Tyle jeździ co ja. Czyli ok. 10 dni na sezon.
  6. Żle sie stało, że takie rozważania pojawiły się w autorskim wątku Krzyśka dotyczącym jego i jego córki postępów na nartach. Wina Marka, bo wstawił ów filmik McGlashana. 🙂 Trzeba było od razu przekierować te uwagi doosobnego wątku. Moja kulpa. Mam wątpliwości dot. nauczania skrętu NW, przynajmniej w takiej postaci jaką widziałem na demostracji teamu polskiego w Finlandii 2023. Bardzo przypomina ten francuski z zabawnego filmiku, który wstawiłem. BTW, ten starszy istruktor z filmu, z Val Thorens, zmarł całkiem niedawno. Chyba dociągnął setki. Widać, że narty służą przedłużaniu życia. 🙂 Zmarł też, bodajże w zeszłym roku uczeń z filmiku, aktor francuski Michel Blanc. Tak więc wątpliwości mam, ale praktyki instruktorskiej praktycznie nie mam. 🙂 Ciekaw jestem jak się przyszłość NW w programach nauczania potoczy. Odnośnie jazdy Krzyśka. Podobnie jak w przypadku Viktora, jestem co najmniej zaskoczony. W tak krótkim czasie, zaczynając praktycznie od zera dojść do całkiem niezłego poziomu. W końcu u starszych już młodzieńców. 🙂 I niewątpliwie w dużym stopniu to zasługa nauczycieli. Oczywiście także determinacji uczniów. Błędy są, ale jest dobra baza i będzie coraz lepiej. Jak ważna jest szkolenie, a właściwie jego brak, u dobrych nauczycieli, świadczy przykład kolegi, który zaczął narciarstwo ok. 35 roku życia w połowie lat 90. Szybko złapał bakcyla. Starał sie jeździć na nartach jak najwięcej, choć wiadomo, że w tym wieku, pracujac, wychowujac dzieci, wiele sie nie da. Nigdy nie był na żadnym kursie, nikt go nie szkolił. I co? Bardzo kiepsko jeździ. U Krzyśka mógłby brac lekcje. 🙂 Podobnie jak moja koleżanka, której "przejazdy" dawałem kiedyś. Dużo jeździła, nikt ja nie szkolił i jeździ fatalnie.
  7. Zacząłem w innym wątku (jazda Krzyśka, sorry Krzysiek 🙂), który z tym tematem nie miał wiele wspólnego. I nie chcąc go dalej "zaśmiecać" otwieram nowy wątek. Rzecz dotyczy nadmiernych, przesadnych ruchów góra-dół w skręcie. Dlaczego jest to błąd? Odpowiedź znajdziemy w kilku YT, które przytaczam niżej, ale jest ich w sieci więcej. Najlepszy jest ten pierwszy, bezpośrednio związany z problemem, Reilly McGlashana, który wrzucił w wątku Krzysia, Marek. O co chodzi i dlaczego w dużym uproszczeniu należy takich nadmiernych "pompujących" ruchów unikać. To blokuje wg Reilly'ego kilka elementów: właściwe zakrawędziowanie, groźba utraty równowagi... zresztą wszystko jest klarownie wyjaśnione w jego YT z polskimi napisami: https://youtu.be/qaeb7kTeTvo?si=9KWqTgTAStG5a2VS Inny YT, Czecha, niejakiego Tomasa Micala, doświadczonego instruktora, przedstawia 4 podstawowe błędy robione przez zaawansowanych narciarzy. Pierwszy to park&ride a drugi to właśnie błąd z tematu tego wątku (od 2.17 minuty): https://youtu.be/HIc6go3c8GA?t=137 YT Morgana Petiniota, Francuza, ale z papierami instruktora kanadyjskiego: https://youtu.be/mXdp4gYHor4?si=5KVeWKGt1XcAtF4V Skąd się bierze ten błąd? Przypuszczam, ale to tylko moje przypuszczenie, że z lekcji skrętów NW wpajanych na kursach, nie tylko w Polsce. We Francji ten typ skrętu nazywa się flexion-extension, czyli ugięcie-rozciągnięcie. Jak wygląda taki typowy skręt łatwo wygooglować czy zobaczyć na śmieszny fragment filmu z 1979 r., który niedawno wstawiłem. 🙂 Widać wyraźne zejście w dół, mocny wyprost, wbicie kijka... Takie pompowanie góra-dół. Pochodzi z "dawnych" czasów, gdy narty były "proste" i do wykonania skrętu potrzebne było duże odciążenie, a skręt był wykonywane głównie przez rotację odciążonych stóp. W dużym uproszczeniu. Na pewno ma to charakter dydaktyczny, uczy odciążenia, itp., ale powinno być tylko fazą pośrednią do przejścia do wyższych stadiów umiejętności jazdy i skręcania na nartach. Dodajmy, obecnie nart taliowanych, gdzie mechanizm skrętu, dzięki wykorzystaniu geometrii i samoskrętności narty jest inny. Niestety wielu zostaje przy nawykach NW, co widać na trasach, nie tylko w Polsce. Może przyszedł czas by zmienić program nauczania? Bardziej dopasować go współczesnych realiów sprzętowych i trasowych. Prowokacyjne, ale... 😉
  8. Nie wejdzie. Nie te lata, nie te kości, stawy i... nie te chęci. Myślę, że jakieś 40 lat temu też chyba bym tego pośladka w śniegu nie chciał umieszczać w śniegu. Nie to, nie taka jazda, sprawiała mi najwiekszą frajdę. Moje pisanie o "pompowaniu", które Cię najwyraźniej dotknęło, nie dotyczyło Krzyśka i jego jazdy. Już to pisałem. Był to komentarz do bardzo trafnego filmu R. McGlashana, przeznaczonego nie dla wybranych fachowców, ale ogółu narciarzy amatorów. Także średniaków. Przedstawia w bardzo klarowny sposób dlaczego przesadne ruchy góra-dół są błędem. Wymienia powody, podaje wzorce i metody naprawy. Jaśniej się nie da. A Ty zamiast przyznać, że OK, facet ma rację, wyraźnie się mnie czepiasz. Zgoda, może to pompowanie, czyli taki przesadny NW, jest na pewnym etapie potrzebne, choć mam wątpliwości. Niektóre programy pomijają ten etap. Swoich dzieci w ogóle tego nie uczyłem. I nieżle dają sobie radę. Ale zgadzam się, że może warto na pewnym początkowym etapie przejść przez to pompowanie, by szukać dalszych celów, jak sam napisałeś. Ale trzeba z niego w miarę szybko wyjść, bo nawyki moga się utrwalić. Tak jak u wielu jeżdżących, których obserwuje tu i tam. Zresztą program SITNu tak właśnie, jako etap przejściwy, ten pompujący NW traktuje. A może Adamie, to Ty zostałeś w tyle? Nie chcesz zrozumieć, że świat, również ten narciarski, się zmienia, że tkwisz w przeszłości. NW w takim karykaturalnym wydaniu, który pokazałem na francuskim filmiku z 1979 r. uczyłem się na kursie PI w 1970 r. Dwa lata później na kursie I już nie, bo to był czas avalement, swoją drogą niezłego przegięcia. Ale od tego czasu trochę się w narciarstwie zmieniło. Nie uważasz?
  9. Ale Cię/Was naszło. 🙂 Inklinacje, angulacje. Czyli po polsku pochylenie i ukątowienie. 🙂 Znów brakuje dobrych polskich odpowiedników. I jednym i drugim wprowadzasz narty na krawędzie. Można sobie wyobrazić sytuację, że nie stosujesz żadnej angulacji w skręcie, tylko inklinację, a krawędziowanie będzie. Czy wystarczające by nie było ześlizgu to inna sprawa. I faktycznie jak Maciek pisze, na taką czystą inklinację (kąt) nie masz wpływu. Musisz się pochylić, czy raczej dać sie pochylić, pod określonym kątem bo inaczej upadniesz do środka lub na zewnątrz. Fizyka. A na angulacją masz wpływ. Nawet stojąc pionowo, zginając odpowiednio kolana czy/i biodra możesz zakrawędziować narty. Czyli jadąc w skręcie możesz stosownie do potrzeb dołożyć (lub teoretycznie odjąć) kąta zakrawędziowania do tego, który już masz z inklinacji. Do tego zmieniasz położenie środka masy. Wszystko to przypomina troche dzielenie włosa na czworo. Lepiej jeździć. 🙂
  10. Widziałem ten filmik. I tak sobie nieźle poradził w zawodach, w końcu z mistrzem świata. Fakt, zawodnicy i amatorzy, nawet świetni, to różne światy. Do tego dochodzą stany pośrednie, czyli wszelkiej maści instruktorzy i trenerzy. 🙂 Też się trzeba nieźle postarać, by takie papiery instruktorskie sobie wyjeździć. Nie wiem jak w krajach alpejskich czy innych z dużą kulturą narciarską, ale we Francji to szczególnie trudne. Nie dość, że trzeba przejść różne kursy, pozdawać trudne egzaminy to musi się przez 8 kolejnych lat prowadzić szkolenie innych. Certyfikowane, pewnie pod okiem tytularnego instruktora. I dopiero wtedy możesz dostać papiery ENSA, choć nie jestem pewien czy jeszcze jakiegoś egzaminu końcowego nie trzeba zdać. Ufff... to już lepiej zostać informatykiem, obecnie wyspecjalizowanym w AI. 🙂
  11. Licentia poetica Marku. 🙂 Tak jak rzucanie się w skręt.
  12. Ech te wyrażenia obcojęzyczne. Wiadomo o co chodzi i nie wiadomo jak to napisać/powiedzieć. Ten termin użyty przez Jeremy'go, "projeter", można też przetłumaczyć na "rzutować". Też niedobrze. 🙂
  13. Fakt, bo najpierw nam uciekły. No powiedzmy, że oddaliły sie od nas. 🙂
  14. Maćku, aleś popisał. 🙂 Na temat tak krótkiego filmiku. 🙂 On był o jednym, może dwóch aspektach skrętu carvingowego. Analiza całego skretu jest w innych odcinkach. Tam jest też o początku skrętu i innych rzeczach. A o samej angulacji jest kolejny do tego, uzupełniający krótki filmik. Odnośnie "rzucania" się w skręt. Użyłem terminu "niejako" czy "w pewnym sensie rzucenie się". Jeremy stosuje francuski zwrot "projeter". Znaczy zamierzyć się, skierować, rzucić się. Trudno to przetłumaczyć. Coś więcej niż "skierować się" a mniej niż "rzucić się". Może kiepski ze mnie tłumacz? Układ, który Jeremy analizuje na rysunku pokazuje narty jadące w stronę boku stoku i nasze ciało, konkretnie jego górę, poruszające się w dół stoku. Ten ruch ciała powoduje, że nasze narty zaczynają przechylać się, krawędziwać i... skręcać, bo taką mają geometrię. I wszystko kończy się szczęśliwie, bo nie upadamy tylko "doganiamy" narty i skręcamy. 🙂 Czy ten góry ciała jest ruchem aktywnym czy biernym to inna sprawa. Na pewno wszystko to robimy bezwiednie, intuicyjnie. Ja uważam, że jest to ruch aktywny. Tak go czuję. Takie wyprzedzenie, antycypacja skrętu.
  15. OK, tyle że wielu zostaje przy tym i żadnego innego celu nie osiąga i ja o tych piszę. Sporo sie takich ludzi wciąż widzi, nie tylko w Polsce. Filmik R. MacGlashan'a o przesadnych ruchach góra-dół widziałeś? Są polskie napisy. Facet klarownie tłumaczy co jest złe w takich ruchach, jaka amplituda góra-dół jest idealna i jakie ćwiczenia zastosować by już więcej nie "pompować". 🙂
  16. Maćku, wyjaśnia jak Jeremy rozumie pochylenie (inklinację) w skręcie carvingowym. 🙂
  17. Wiem a raczej domyślam się o co Ci chodzi. Temat kontrowersyjny. Niewielu dociera do prawidłowego skretu ciętego z kilku powodów. W moim przypadku to wiek, a raczej jego konsekwencje. 🙂 Po prostu ciężko mi się wygiąć i utrzymać to wygięcie w skręcie. W prawo OK, ale w lewo biodro krzyczy. 🙂 Za to lubię sobie pokarwingować na stosunkowo łagodnych, równych trasach. Gdy nie ma zbyt dużo ludzi oczywiście. 🙂
  18. Taką ma sylwetkę. Dlaczego? Trochę tłumaczy to tu: https://youtu.be/gDD8rDJXMYE A ogólnie prezentuje się tak:
  19. Te moje uwagi odnośnie "ofiar" nauczania NW, nie odnosiły się do Krzyśka i jego jazdy, ale wyłącznie do filmu Reilly'ego. Sporo ludzi tak jeździ "pompując" góra-dół. Nie jest to zresztą bład, ale ograniczenie i pewnego rodzaju upośledzenie. Natomiast odnośnie Krzyśka wolę się nie wypowiadać. Wy widzieliście go w akcji i lepiej odczytujecie zdjęcia czy filmiki z jego jazdą. Takie krytykowanie czy chwalenie z tego co sie widzi na zdjęciach/filmikach jest bardzo zawodne. Też myślę, że na tym etapie nauki nadmiar teorii nie pomoże. Trzeba po prostu dużo ćwiczyć i od czasu do czasu dać się na żywo zobaczyć i skorygować przez jakiegoś fachurę. Ale będzie dobrze, bo to co najważniejsze Krzysiek ma. Dużo motywacji i pozytywnej energii. 🙂
  20. Na pewno po pługu zostają pewne nawyki przez jakis czas. Zacząłem jeździć w czasach, gdy pług i wszelkie ewolucje z nim związane były dominujące w amatorskiej jeździe. Już pisałem, że mój ojciec, choć przejeździł wiele, nigdy nie nauczył się skrętu równoległego, został przy skręcie z oporu. Często, zwłaszcza u kobiet, zostaje taki mały płużek przy jeździe równoległej, vide moja siostra. Ale u zdecydowanej większości wszelkie zaszłości płużne 🙂 zostają wyeliminowane w krótkim czasie. A umiejętność przypłużenia, gdy trzeba, zostaje.
  21. Mnie się to nie rzuca w oczy, ale pewnie coś w tym jest. Forma demonstracji, zaszłości zawodnicze? Podobnie jak z podszeniem prawej ręki. Chyba też trochę za szeroko prowadzi ręce. Dlaczego? Nie wiem. Jeremy nie jest jakimś narciarzem z innej planety. Daleko mu do takich science fiction jak np. R. McGlashan. Szczególnie to widać w muldach. Ale bardzo klarownie, przystępnie i w sympatyczny sposób składa te swoje filmiki. Bez wielkich słów i terminów. Był zawodnikiem, przez kilka lat uprawiał głównie GS, ale brak mu większych osiągnięć. Od kilku lat ma pełne papiery francuskie instruktorskie i trenerskie. Te filmiki przytuliłem do swoich YT. Inaczej nie mógłbym dodać tłumaczeń. Próbowałem pisać do Jeremy'ego, ale mi nie odpowiedział. W związku z tym pod filmami nie ma żadnych komentarzy, z których coś moglibyśmy się dowiedzieć. Np. krytycznych. W oryginałach trochę ich jest.
  22. Maćku, to nie to. Jeremy był przez jakis czas związany z powyższym, ale już chyba nie ma z nim nic wspólnego. Patrz: ski-coach.com Organizuje własne staże. Może nawet konkurencyjne do ww. Myślę też, że nie jest związany z PMTS wprost.
  23. 🙂 Szczerze mówiąc nie napracowałem się, tylko zebrałem do kupki to, co już tu było rozstrzelone po różnych wątkach i to już od kilku lat. I nawet ze zbieraniem sie nie napracowałem, bo miałem zapamiętane w jednym pliku po zamknieciu KN. 🙂 Jeremy też sie nie wysilał, bo większość YT nagrał 6 lat temu. 🙂 Dopiero 1 rok temu wstawił dwa kolejne o inklinacji i angulacji. A całkiem ostatnio o... krótkim skręcie. On, wyznawca i apologeta carvingu. 🙂 Może i umrze śmiercią naturalną, ale zawsze będzie pod ręką w razie czego. No chyba, że samo SF umrze śmiercią naturalną, czego wykluczyć nie można. 🙂
  24. Już go widziałem. Zresztą R. McGlashan wstawił kilka podobnych. B. dobre. Myślę, czym się narażę, że to przesadne podnoszenie i obniżanie się, to "ofiary" nauki NW. Tak kiedyś uczono i, jak się zdaje, wciąż tak uczą. Tak jak na poniższym komediowym filmiku. 🙂 Może tak trzeba. Nauczyć się, mieć w zapasie jak np. pług, ale nie używać, gdy to nie jest potrzebne. A może pominąć etap NW i przejść od razu do tego co proponuje Reilly? Dyskusyjne. https://youtu.be/28L6XQAfAsU?si=ZXLq6QOTmfHguU_7
  25. O tych ważnych i nieważnych jest w nowym wątku, który wstawiłem. Zebrałem do kupki wszystkie YT Jeremy'ego z polskimi napisami. Nie da się ukryć, że lubie tego gościa. 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...