Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 663
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Z posądzeniami o współpracę TW różnie bywa. Na początku 1988 zacząłem mieszkać we Francji. Czekając 2 miesiące na przyjazd rodziny często odwiedzałem polskich kolegów (i koleżanki 🙂) w firmie informatycznej w Paryżu. Nudziło mi się i często tam zajeżdżałem pogadać, zwłaszcza w weekendy. Po jakimś czasie zauważyłem, że rozmowy stały sie z ich strony delikatnie mówiąc chłodne. Potem przyjechała rodzina, więc moje wizyty u nich się skończyły. Ponownie zobaczyliśmy się po jakimś czasie. Dowiedziałem się, że doszedł do nich sygnał, że pracuję dla sbecji i dlatego tak często u nich bywam by się coś dowiedzieć. Rzecz w tym, że z sbecją nigdy nic nie miałem wspólnego. 🙂 No może poza sąsiadem, skądinąd porządnym gościem. 🙂 A już w latach 90. znalazłem się na tzw. liście Wildsteina. Z imienia i nazwiska. Kolega zaczął sie ze mnie naigrywać. 🙂 "A mnie tam nie ma" - prowokował. 🙂 Niechętnie poszedłem do IPN by wyjaśnić sprawę. I dostałem glejt, że jestem czysty. Ten gość z listy to była inna osoba. A propos elektryków. Siostra ma mały apartament w Alpach w okolicach Genewy. W tym samym budynku podobny apartament niedawno wykupiła rodzina z Polski, spod Łodzi. Przyjechali elektrykiem. Bardzo zadowoleni. Mają dwa elektryki, ładują z paneli w domu pod Łodzią i jeżdżą po Europie elektrykiem. I sobie chwalą. I bądź tu mądry. 🙂
  2. Mam to wszystko. 🙂 Przez lata się uzbierało, ale w takich warunkach w Kappl, o których pisałem, zdecydowanie wolę zostać w knajpie. Bo życie mnie nauczyło i tego, że można sobie łatwo w tych warunkach zrobić krzywdę. Nigdy nic bardzo złego sobie na nartach nie zrobiłem. Ale kilka epizodów było. M.in. lekko ponaciągane ścięgna właśnie we mgle. Wydaje ci się, że stoisz, a jedziesz i... naciągasz sobie ścięgno. 🙂
  3. Przy marnej widoczności niczego nowego się nie nauczysz, techniki nie poprawisz i możesz sobie zrobić ziazi. Jedziesz usztywniony i tylko myślisz jak dojechać cało na dół. A jak sie zatrzymasz, to nie wiesz czy jeszcze jedziesz czy już stoisz. Pamiętam pewien pobyt w Kappl. Co mądrzejszy zostali w knajpie, ale moja żonka powiedziała, że nie przyjechała na narty by siedzieć w knajpie i wraz z córką pojechała na czerwona trasę. Mgła, padający śnieg. Dobrze jeżdżąca córka wyszła z tego "eksperymentu" bez szwanku, żonka - z bolącym, nabrzmiałym kolanem po jakimś upadku. Efekt - do końca pobytu zwiedzanie okolicy na piechotę a po powrocie do domu, artroskopia i te rzeczy. Na szczęście wszystko dało się wyleczyć.
  4. I ja sie pod tym podpisuję rekami i nogami. 🙂
  5. Też tych ludzi nie rozumiem. Mój smartfon, Samsung S24, działa swobodnie przez 2 doby. Oczywiście przy moich potrzebach. Kupno domu na dalekich przedmieściach jest kontrowersyjne. Ma plusy dodatnie i ujemne. 🙂 Ale jazda w szczycie sezonu na Hel by się przepychać między ludźmi, do Zakopanego, itd. W ogóle nie wyobrażam sobie pobytu w hotelu typu Gołebiewski w Pobierowie. Dla mnie byłby to koszmar, a podobno są chętni. Urlop kojarzy mi się raczej z bezludziem. Ale jak piszesz ludzie są różni. 🙂 Narciarstwo trasowe trochę wymyka się tym moim bezludnym preferencjom. Nie ma bezludnej stacji narciarskiej. Ale i tak wybieram ośrodki stosunkowo mało zaludnione.
  6. Ano. Niestety to nie takie proste. Nie widać na horyzoncie przełomu w tym zakresie, choć powolny postęp jest. Pamiętam pojemności pierwszych dysków twardych na dużych komputerach. W pracy mieliśmy taki, najmocniejszy w owym czasie w Polsce (połowa lat 70.). Jeden dysk miał 100 MB, a cały komputer 3 takie dyski. I choć w zakresie technologii dysków twardych (nie mówię tutaj o dyskach SSD, które są de facto pamięcią) nie nastąpiła żadna rewolucja technologiczna to dzisiejsze dyski twarde dociągają 20 TB i więcej (Tera to milion Mega :)). Może podobnie będzie z bateriami do samochodów. Ale szczerze mówiąc wątpię. Raczej liczyłbym na przełom albo... rozwój czegoś alternatywnego do elektryków.
  7. Trendsetter to się domyśliłem, ale glamoura to już musiałem wygooglować. Kojarzył mi sie z kolorowym casopismem dla niektórych pań. A teraz już wiem więcej. Dzięki skiforum. 🙂 Wiem też gdzie leży Lido di Jesolo, wiem nawet co znaczy słowo "lido". Nigdy bym nie przypuszczał, że można dziś wyproduktować piwo z naklejką Hitlera. Ponury żart. Nie poznałbym pięknych okolic do rowerowania w Austrii (dzięki Wujot), nie dowiedziałbym sie tyle o eletrykach, hybrydach, itp. Częsciowo z samego forum, a częściowo z internetu, który przy okazji zaciekawienia przegrzebuję. Itd, itd. Można się też pośmiać. O nartach też się można coś dowiedzieć, ale to już na ogół wiem, więc mniej mnie zainteresuje czy zaskoczy. Ale o całej reszcie świata i jego powikłań jak najbardziej. Dzięki skiforum i jego uczestnikom. 🙂
  8. Nie wiem czy to łaska uświęcająca, ale trochę fartu mam. Po tym górskim "parkowaniu", które ostatnio pokazałem mogłem być już po tamtej stronie. A tu wciąż tyle roboty. 🙂
  9. Ja podobnie, do kościoła na wsi chodzę w brudnych, wytłamszonych butach turystycznych. I to pomimo prostestów żony. 🙂 A spodnie "kościółkowe" są poplamione jeżynami, których mamy tu wysyp. Już 6 kg dżemów narobiłem. 🙂 Nigdy w życiu nie kupiłem nowego samochodu, nawet w czasach mojej najlepszej prosperity finansowej. Milionerem nie jestem, choć jakbym zliczył wszelkie dobra, pewnie byłbym. A dlaczego nie kupiłem nowego samochodu? Bo to w moim przypadku (m.in. małe przebiegi) bezsensowne przepłacanie pieniędzy. Kupuję używane z pewnego źródła. Tak samo działa mój niebiedny syn i kilku znajomych. Choć są i tacy, co kupują nowe. I dzięki nim tacy jak ja mogą je potem stosunkowo tanio odkupić. 🙂 Czasy są jakie są. Niezłe. Nie widzę wokół siebie biedy ani niedostatku, a jeśli już to trochę na własne życzenie lub z powodu chorób i innych nieszczęść, które niekiedy niestety ludzi dopadają. Jak wielu obawiam się prawdziwych katastrof typu wojna. Przyznaję jednak, że dzisiejszym młodym wchodzących w dorosłe życie jest trudniej niż pokoleniu moich dzieci. Z różnych powodów, niekoniecznie ekonomicznych. Jakoś trudniej się dziś młodzi parują między sobą, wielu samotników. A słaba dzietność to już prawdziwa katastrofa. Przyczyn tego wiele, skutecznych remediów brak. Za dobrze nam jest, za wygodnie? Degeneracja cywilizacji białego człowieka? Upadek Rzymu?
  10. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Mój pracowity kolega. Naprawdę lubię pająki. 🙂
  11. a_senior

    Życzenia świąteczne

    Jan zapomniał dodać, że jest to też Święto Wojska Polskiego. 😉 105 lat temu, 15 sierpnia miała miejsce zwycięska Bitwa Warszawska. Swoją drogą ciekaw jestem co by z tą Polską się działo gdyby nasi dziadowie czy pradziadowie tę bitwę i wojnę przegrali?
  12. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Wjeżdżasz na kopiec Al. Waszyngtona? Jakieś 10-15 lat temu prawie codziennie po pracy robiłem podobną pętlę. Podobną, ale krótszą. Z Nowego Kleparza, Błonia, wały Rudawy, podjazd pod ZOO asfaltem a dalej Kameduli, Kolna, wały Wisły, podjazd pod Diabelski Mostek, Błonia... Czasem krótszy wariant bez Lasku Wolskiego. Teraz najczęsciej jeżdżę wałami Wisły do Huty. Brak podjazdów. 🙂 A dawno dawno temu, w latach licealnych, czyli połowie lat 60., moja najczęstsza pętla to był Pasternik, Skała Kmity, Kryspinów i powrót Księcia Józefa. Jeżdziłem wtedy na szosówce, jak zresztą przez kolejne 30 lat. Dziś taka jazda, z racji dużego ruchu samochodowego, oznaczałaby na pewnych odcinkach szukanie śmierci samobójczej. 😉 W niedziele czasem jechałem Zakopianką, wtedy jeszcze jednojezdniową, z podjazdem serpentynami pod Mogilany, na Zarabie w Myślenicach. Ruch był spory, ale rowerzysta mimo to był dość bezpieczny bo samochody jechały wolno. Na studiach (przełom lat 60. i 70.) często jeżdziłem asfaltem do Ojcowa i z powrotem. Dało się bez większych zagrożeń, ale znów, ruch był wielokrotnie mniejszy. Poźniej, w połowie lat 90., już w dobie fascynacji MTB, często jeździłem po prostu do Lasku Wolskiego i tam kręciłem się po jego ścieżkach. No i oczywiście mnóstwo wycieczek w dolinki jurajskie. Wszystko to bez wspomagania samochodowego. Taki wyskok w dolinki to było 70 do nawet 100 km. Niestety, to se uz ne vrati. Siły nie te i mnóstwo miejsc zabudowanych, wygładzonych, ucywilizowanych a niekiedy brak dostępu.
  13. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Niestety może. W mojej Kia jest napęd tylny dołączany. Włacza się, gdy wykryty jest poślizg przednich kół. Sprzęgło wiskozowe, wałek wieloklinowy, itp. W normalnej jeździe nawet nie wiesz że padł, bo rzadko się włącza. Zauważyłem dopiero na stromym podjeździe, gdy przednie koła ślizgały się na trawie. Najczęście psuje się wieloklin na wale. Wyrabiają się ząbki, m.in. z powodu rdzy. Niestety to wada fabryczna. Nie posmarowali. 🙂 I niestety naprawa, o ile to ten problem, jest kosztowna.
  14. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Po jednym (dosłownie) piwie. Zaczęło się od tego, że nie mogłem wyjechać przodem. Koła się ślizgały, padł napęd na tył. Manewr cofania po łuku był trudny, ale wykonalny. Ciemno, trawa maskującą skarpę, itd. Ale największa głupota, tylko częściowo tłumaczona szokiem, to wyjście z samochodu, który w każdej chwili mógł się kopyrtnąć, od strony kierowcy.
  15. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Teoretycznie tak. 🙂 Jak w tym szmoncesie "Sęk". Kiedyś gdy zmieniałem sezonowo całe koła to te stalowe się odkręcały. Ale od czasu gdy jeżdżę na całorocznych to nic nie sprawdzam. Niestety, to moja robota. Piękny wyczyn. I przykład głupoty ludzkiej, w tym przypadku mojej własnej. 🙂
  16. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Jeszcze coś dopiszę. Po udanym wyciągnięciu samochodu sprawdziłem dokręcenie śrub w kołach. To gdzie było wyciągane było OK. Ale w lewym tylnym śruby były luźne. Wszystkie! Tak jeździłem od maja gdy wymieniono mi tarcze z tyłu. Musieli nie dokręcić.
  17. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Jaka to? Też wolę ścieżki leśne, gruntowe albo i asfaltowe, ale zdala od ruchu kołowego. Niestety coraz mniej ich, przynajmniej w moim otoczeniu zamieszkania.
  18. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cofanie po ciemku. Wydaje się, że bez strat, choć było blisko. Z głupoty i szoku wyszedłem od strony kierowcy. A samochód był bliski przewrotki.
  19. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Tak się parkuje w górach. A na koniec przjeżdża pomoc drogowa i kasuje 400 zł. Na szczęście pacjent przeżył. 😀
  20. Napisałem ładuje z fotowoltaiki mając na myśli, że ją ma we własnym domu. Ładuje z gniazdka. Nie wiem czy ładowanie za noc wystarczy. Ja z fotowoltaiki jestem zadowolony. Bez baterii. Syn zainstalował z magazynem energii. Zobaczymy.
  21. Nie jeżdżę hybrydą, ale wielu znajomych tak. Wszyscy je chwalą. Dwóch ma MHEV, reszta HEV, przeważnie Toyoty. Nie znam nikogo z PHEV. Dlaczego PHEV pomimo wielu pozornych zalet ma istotne wady dobrze tłumaczą poniżej. Elektryka ma jedna znajoma. Kia do jazdy po mieście. Ładuje własną fotowoltaiką. Narazie zadowolona. Będzie mniej, gdy zechce go sprzedać. https://www.auto-swiat.pl/porady/eksploatacja/porownanie-hybryd-hev-i-phev-co-kupic-i-dlaczego/n6fwtht
  22. Na razie się tym nie przejmuj.
  23. Tak i tak w zależności od okoliczności. 🙂
  24. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    W ostatnią środę wybrałem się z rowerem z mojej chałupy na Mogielicę. Nie na rowerze, ale z rowerem, bo od tzw. Krzyża Partyzanckiego trzeba rower pchać do góry. Nie doszedłem na sam szczyt i nie taki był mój cel. Chciałem sprawdzić czy na jagodowych (a po naszemu borówkowych) polach pod Mogielicą są jagody/borówki. Ale i nawet tego nie sprawdziłem, bo zdałem sobie sprawę, że nie zdążę - wieczorem musiałem wracać do Krakowa. Podszedłem już blisko szczytu i zdecydowałem się wracać czyli zjeżdżać na rowerze szlakiem pieszym. Pełno tu kamieni, korzeni, nierówności w stromym terenie. Po narciarsku rzecz biorąc - trudna czarna. Do tego po ostatnich opadach było trochę ślisko. Ostatnio rzadko jeżdżę po takich trasach i miałem lekkiego pietra. Do tego byłem bez kasku. I jaka była moja ulga i satysfakcja, że zjechałem bez żadnych problemów z dużą radochą. Wyprzedzałem pieszych idących z góry i pod górę, którzy byli mocno zdziwieni, że taki stary i może. 🙂 Jednak odruchy dobrze wyćwiczone i utrwalone przez lata, wracają natychmiast, nawet w moim wieku. Podobnie jest na nartach.
  25. Tu Jeremy dobrze tłumaczy co i jak. Ja przy 186 wzrostu mam kijki 125.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...