Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.09.2025 w Odpowiedzi
-
Z naszym domkiem łączą nas z żoną, i moje dzieci też, miliony wspomień. Ojciec kupił domek, a ściśle jego połowę, ok. 1970 r., później dobudował drugą połowę. Ok. połowy lat 70. doszedł prąd i to była prawdziwa rewolucja dla okolicznych mieszkańców. Sam kopałem dziury pod słupy. Potem dociągnięcie rurami wody, bo poprzednio nosiliśmy wiaderkami od sąsiadki, a dalej, ale to dopiero kilka lat temu, duża rozbudowa z wierceniem wody głebinowej, łazienką, itp... Wszystkie wakacje z dziećmi tu spędzaliśmy a teraz te nasze wieczne wakacje zusowskie. Dla śmiechu dorzucam moje zdjęcie z 1987 r... z pieluchami. W dwóch wersjach: cb i pokolorowanej prze serwis Myheritage. Stwierdzam, że robi to rewelacyjnie. Kolory są wierne! Co ta AI wyprawie.5 punktów
-
Jak Mazury, to też coroczny rejs wrześniowy. Coż pisać, w tym roku już 32 osoby i 7 łodek. Dla odmiany wypożyczyłem jeden z tych największych jachtów żaglowych jakie tam są dostępne.... . 33 stopy to coś koło 11m. W każdym razie 7 osób weszło swobodnie..;-). Tym razem północne jeziora - Dargin, Mamry... tydzień ze znajomymi ale i kilkoma nowymi osobami. Fajnie, że pomysł takich spotkań żyje i widać ma się dobrze.4 punkty
-
3 punkty
-
Oj jest. Vide mój ostatni przypadek z "parkowaniem" w górach. I jeszcze kilka podobnych mógłbym wymienić. A może to jednak ten Najwyższy czuwa? 😉 Bardzo się skomplikował i rozszerzył temat "Drony". 🙂 Dodam, że choć zgadzam się z grafiką Jurka_h odnośnie mądrości i starości, to do pewnych przemyśleń doszedłem bardzo poźno, tak dobrze po 60. Np. o lubieniu lub nie siebie, o swoich wadach i zaletach, o mechanizmach, które rządzą światem, o tym jak postrzegam innych, itp. Nawet w kwestiach czysto narciarskich, poglądów na technikę jazdy, co jest ważne w nartowaniu, a co mniej dojrzałem całkiem niedawno.2 punkty
-
Pierwszy raz byłem na Krutyni w 1975 r - wtedy cały rok był tam "poza sezonem"... pustawy sklepik w Babietach, sprzedawczyni radząca by ziemniaków poszukać raczej na PGRowskim polu niż u niej w sklepie, Stary punt wiosłowy na szczęście nie przeciekał za bardzo.... kajaki pojawiające sie na rzece co kilka dni... i nade wszystko fascynująca przyroda. W każdym razie zaraziłem się tam Mazurami a choroba trwa do dzisiaj... Wylewanie wody po deszczu - chyba puszka po paprykarzu... Juz po rozładunku plecakow... Po coś tam wyleźliśmy...? (trochę się dziwię, że też kiedyś miałem 19 lat....)2 punkty
-
Napisałem o pojmowaniu naszego bardzo skomplikowanego świata. I o metodzie naukowej, która oznacza ciągłe poszukiwanie coraz dokładniejszego modelu tego świata. Czyli z definicji znamy ostatnią wersję prawdy i jesteśmy gotowi porzucić ją na rzecz nowej. A w praktyce raczej kolejnych przybliżeń, o rosnącej dokładności. W historii nauki dokładnie się je pamięta i podaje przyczyny zmian (na ogół niezgodność z obserwacjami), i często dalej stosuje. Na przykład klasyczna mechanika nie potrzebuje uwzględniać efektów relatywistycznych. Przeciwieństwem tego są zamknięte systemy o bardzo małej zdolności do zmian. Na przykład religijne gdzie jedna księga napisana przez "boga" (ale przez ludzi!) odpowiada na wszystkie problemy. Zmiany są rzadkie a nowa wersja tak skutecznie wymazuje poprzednią, że się o tym od razu zapomina. Dotyczy to też historii, którą poznajemy przecież w interpretacji politycznej i patriotycznej. A też takiego a nie innego "wyposażenia" z obowiązkowej edukacji (miernej jakości). Wielu ludzi zostaje z takimi szufladkami wypełnionymi starymi babcinymi rupieciami na całe życie. Szerzej rzecz biorąc na te dwie postawy można patrzeć jako naszą jednostkową zdolność do nauki i zmian. ------------ Twoje pytanie zaś dotyczy skutecznego działania czyli z terenu psychologii. Spotkałem się z tym w jakimś podręczniku jako metoda wąskiego i szerokiego pola. Albo jakoś bardzo podobnie. Pierwsze pojęcie mówiło o konieczności redukcji zmiennych do tych naprawdę istotnych. Czyli zaczynamy od rzeczy ważnych, a inne dopasujemy później w implementacji. Drugie oznacza próbę ogarnięcia wszystkiego od razu. Jestem (podobnie jak i Ty) oczywiście zwolennikiem pierwszej i bardzo często redukowałem problem dosłownie do jednej idei. ------------ Patrzę na siebie z dużym dystansem. Dysponuję takimi a nie innymi zasobami (raczej miernymi), jestem pełen oportunizmu. Pracuję nad sobą, ale to opornie idzie. Mój "superwizor" to widzi, a "supersuperwizor" (nadzór wyżej) przygląda się poprzedniemu. Czyli patrzę na siebie zewnętrznie, kontrolnie. Dlaczego miałbym się jakoś specjalnie ekscytować? Nie mam z tym problemu, zarządzam zasobami jakie mam, czasem się cieszę jak coś ciekawego zrobię. Ale wszystko z dystansem. Ani się specjalnie lubię ani specjalnie nie lubię. Próbuję zarządzać też emocjami wypłaszczając ich fluktuacje. Tyle. Ale te kwestie intrapersonalne uważam za warunek sine gua non świadomego człowieka.2 punkty
-
Hehe, najwięcej o służbie i powodach odejścia ze służby wiedzą ci którzy w wojsku nie byli 😀. Ja nie odszedłem ze służby, a przeszedłem na emeryturę, to różnica. A na tematy wojskowe staram się nie wypowiadać, jedynie czasami prostuję jakieś bzdury, lub robię sobie heheszki 🤣.2 punkty
-
Nie, mam *4* z przodu. Body Fat możesz zmierzyć na co lepszych wagach łazienkowych. Generalnie poniżej BF 13% u facetów zaczyna być widoczny kaloryfer na brzuchu.1 punkt
-
Dzięki za info. Mam nawet starego sternika jachtowego z rozszerzonymi na morze uprawnieniami. Nie wiem czy w tym życiu znów wrócę do żeglarstwa. Jakoś mnie nie ciągnie. Pewnie miałbym kłopoty z odnalezieniem się z tymi sztagami, rumplami, kabestanami, itp. Miałem kilka przygód żeglarskich, niektóre bardzo groźne. Ale szczęśliwie przeżyłem. Ja i moi podopieczni.1 punkt
-
Hej! Polecam sprawdzić https://www.autoperformance.pl/. Ja tam wymieniałem pasek rozrządu kilka miesięcy temu i wszystko poszło idealnie – fachowa obsługa, szybki czas realizacji i pełne wyjaśnienie, jak będzie przebiegała wymiana. Czułem się pewnie, że auto jest w dobrych rękach, a po naprawie wszystko działało bez zarzutu.1 punkt
-
Pewnie wiesz, ze stary patent sternika jachtowego odpowiada obecnemu jachtowemu sternikowi morskiemu ( wystarczy wyslac stary do lokalnego PZZ a zwroca nowy patent), a to juz daje spore uprawnienia morskie -moze przydać sie w Grecji czy Chorwacji....1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nie wiem jak rozumiesz te proste recepty ale dla mnie są one właśnie tożsame z otwartością na zmiany. Proponujesz proste rozwiązanie, nie dlatego że jest idealne ani jedyne słuszne. To jakby forma ideii, którą trzeba rozwinąć i udoskonalić, ale to właśnie ona jest motorem zmian. Pzeciwieństwem jest właśnie komplikowanie problemów już na starcie by zaciemnić realny obraz i zniechęcić do działania. "Nie znasz się, nie masz doświadczenia, nie uwzglęniłeś wszystkich zmiennych, to zbyt złożone, wszyscy tak robią, czy zawsze tak było" To typowe stwierdzenia, by tkwić przy przestarzałych standardach. Dlaczego nie lubisz siebie? Niemal każdy na forum tak mówi, czyli to też propaganda?1 punkt
-
To jest podstawa postawy naukowej. Falsyfikacja i weryfikacja. Osobiście chyba wolałbym tylko zamiast "nieufny" to "otwarty na zmiany". Coś będącego przeciwieństwem dogmatów i prostych recept. To jest fascynujące jak bardzo obraz świata w ciągu tych 50 lat się zmienił. "Rachunek sumienia" robię na bieżąco. Staram się zapamiętać wynik aby nie popełniać dalej błędów. Ogólnie to niezbyt siebie lubię. Nawiasem mówiąc miałem niezły ubaw, bo dokładnie to samo powiedział kiedyś (nie tak dawno) w wywiadzie Lech Janerka (bardzo go lubię). Pomyślałem sobie - nie jestem sam. Nie sięgam za bardzo w tył, bo czuję, że jestem kimś zupełnie innym jak te 30 lat wcześniej. Zupełnie. Dlatego nie rozpamiętuję. Zawsze miałem bardzo silną orientację na przyszłość. Mam wrażenie, w kwestii przeszłości, że jej nie zjebałem za bardzo. I, że przeważnie byłem ślepy. Pewnie jest tak dalej. Kwestia szczęścia jest fundamentalna. Jacyś macherzy od propagandy wmówili nam, że jesteśmy kowalami swojego losu. Do tego różne inne liberalne ułudy. Plus kartezjański ogląd świata. Wszystko to szczęśliwie wyrzuciłem do kubła. Choć trochę to trwało. Pomogli mocno Tversky i Kahnemann (opisując błędy poznania) a później Taleb (który często jest wkurwiający). No i Harari (warto). Po tych lekturach obudziłem się w zupełnie innym świecie. Chciałbym w nim jeszcze trochę pożyć. I z powrotem mieć farta.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Chyba nie skorzystam. 🙂 Faktem jest, że studia fizyki mocno mój umysł ukształtowały. Pamiętam zdanie prowadzącego jakieś ćwiczenia: "fizyk ma być nieufny i krytyczny". Nie tyle wobec ludzi co wobec faktów i nabywanej wiedzy. I taki nieufny i krytyczny się stałem. 🙂 A wiesz, że w zakręcie życiowym po pierwszym roku studiów poważnie myślałem o studiach psychologii lub socjologii. Im bliżej mi do końca tym częściej rozpamiętuję przeszłość. Stąd m.in. zdjęcia narciarskie moich rodziców czy filmiki z jazdy moich dzieci sprzed coraz więcej lat, które tu wpuszczam. 🙂 Powroty do różnych ważnych momentów życia. I pytania czy zachowałem się fair wobec innych, tych najbliższych i dalszych. Taki swoisty rachunek sumienia. Radzę każdemu, zwłaszcza tym po 60. coś takiego zrobić, po cichu dla siebie. U mnie wyszło nieźle. 🙂 Takich prawdziwych wpadek było tylko kilka. Trochę pomogło szczęście lub opatrznośc jak kto woli, bo kilka razy niewiele brakowało do swoistej katastrofy.1 punkt
-
1 punkt
-
Ale uspokoję cię. Nie jedzie żeby jeździć. Jedzie żeby zobaczyć co to jest zima to takie początkowe oswajanie tygrysa1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Trzeba było się uczyć, a nie rzucać tornistrem 😀. Trudno, aby oficer starszy do emerytury wykopywał drzwi. Słabością polskiego wojska, to brak polityki zagospodarowania doświadczonych operatorów, którzy odchodzą na emeryturę. A odchodzą z różnych powodów. Tu gdzie obecnie pracuję, z moich kolegów mógłbym stworzyć niezły zespół. Skoro Polska nie chce i nie potrafi wykorzystać naszego doświadczenia, korzysta z niego UE.1 punkt
-
To jest takie najprostsze szybkie "wytłumaczenie" wkodowane w naszą głowę. Spisek masonów, mafia żydowska, bóg kierujący naszym światem. Szybkie wytłumaczenie bez potrzeby angażowania myślenia (wolnego).1 punkt
-
Homo Sapiens jest produktem milionów lat ewolucji. Nauczyła nas ona (też szympansy) kooperacji w dużych grupach społecznych i rywalizacji miedzy tymi grupami. W tym zabijania osobników własnego gatunku. Było to fundamentem olbrzymiego sukcesu ewolucyjnego naszego gatunku. Podstawą podejmowania decyzji u nas, w tym też tych "racjonalnych", są emocje (jako pierwszy wykazał to Domasio). Rywalizujemy na kolejnych podwórkach. Klatka przeciwko klatce, blok przeciwko blokowi, ulica przeciw ulicy, dzielnica przeciw sąsiedniej. Dalej są miasta, regiony, państwa, kontynenty. Możliwe są inne przekroje typu drwale kontra konduktorzy czy, ostatnio modne, kobiety kontra faceci. Ta rywalizacja ma wszelkie wymiary. Na przykład ulubionego sportu. Tam "nasi" mają wygrać. Nie kobieca, sympatyczna Sabalenka tylko zimna kilerka Świątek. A choćby - wygram z tym kmiotkiem na rowerze, co w gejowskiej lycrze jedzie na tym endurance. Mimo, że mam budżetowe mtb - dam radę 😉 ! Mamy pewien wpływ na nasze myślenie poprzez tzw. system 2 (Kuhnemann). Czyli myślenie wolne. Jednak nawet tam poddani jesteśmy wpływom automatycznych ocen, postaw, reakcji. Trzeba bardzo mocno pracować nad inteligencją intrapersonalną aby to w ogóle zidentyfikować. Aby cała populacja to zrobiła wydaje się wprost nierealne. Wobec tego jeszcze długo będziemy wydawać kasę na zbrojenia. A ponieważ ewolucja działa bardzo wolno to z naszej perspektywy będzie to - zawsze.1 punkt
-
Na emeryturze, gdybym był w służbie, nie pisałbym na forum. Idealnie byłoby, gdyby ludzie byli prawi, dobrzy i myśleli o wspólnym dobrze, a nie własnym. Wówczas wypracowany dochód można by wydawać na cele poprawiające ich życie. Dopóki człowiek jest zachłanny i zły, dopóty trzeba wydawać środki na ochronę przed jego pazernością i pieniądze w budżecie na to muszą się znaleźć.1 punkt
-
Cze No właśnie, we Włoszech, a my Polacy których jemu podobnych ze świecą szukać jesteśmy pierwsi do krytykanctwa. Chociaż Kolega Bartek robiąc to samo cieszy się uznaniem zarówno naszym jak i osób z całego świata, a takich osiągnięć sportowych nie ma, ale nie jest Włochem. Co do rzeczonego filmiku, to efekt miał być chyba inny, pióropusze śniegu spod nart, ale jak wspomniałeś był już zsiadły śnieg i wyszedł poprawny technicznie przejazd bez efektu wow. Pewnie podobnie zjechałoby sporo narciarzy, Maks pewnie też zważywszy na idealne warunki. Ale on jest specjalistą od jazdy ciętej, a tutaj prezentuje bardzo wysoki poziom. Niedostępny dla nikogo z nas bez wyjątku. Jurek, zerknij na stronę FIS, 2016- wdarł się do 30-ki SL, 2017 był w 15-ce, 2018 był 7-my w SL. Zauważasz tendencję wzrostową? Luca to bardzo dobry slalomista, ale wielu ma problem sklecić dwa dobre przejazdy. Ustawienie było dość łatwe i dobrze pojechał, a Marcel dość zachowawczo. Jak wiesz, liczy się czas nie look przejazdu. GS i SL wygrał Marcel w cuglach wówczas. pozdro1 punkt
-
Hans. To nie jest całkiem osobiste. Trochę jest ale nie całkiem 🙂 Trafiła mi się zabawna grafika i nie wiem dlaczego pomyślałem aby tu ja wkleić.1 punkt
-
Dziś pojechaliśmy rowerami z Krościenka, przez Szczawnicę do Czerwonego Klasztoru na Słowacji. Klasyka. Przełom Dunajca. Mnóstwo ludzi, głównie na rowerach. Rodziny z dziećmi, starsi panowie. Ponad połowa dwukółek to elektryki. Wielu też spływało Dunajcem: z flisakami lub kajakami. Zaimponowała mi grupa mocno starszych, chyba Słowaków, na elektrykach. Niektórzy wyraźnie w granicach 80-ki a może i lepiej. Chce im się. 🙂1 punkt
-
Ano dla każdego coś miłego. Ja zdecydowanie preferuje rowerowo góry. Choćby nawet na dwa dni, tak jak w tym roku udało się pojechać w Beskid Śląsko-morawskiego i zaliczyć trudny podjazd na Łysa Hore, czy też w Kotline Kłodzką I piękna trasa po czeskiej stronie. A na Suwalszczyźnie też udało się być i to grawelem, ale że to pod namiot z żoną to i traski krótkie, ale bardzo fajne terenowo np wokół Wigier.1 punkt