Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Takie pytanko - co skłoniło was na wybór tego ośrodka?
-
to będziesz miał przeciwstok do hamowania
-
80 km to chyba po asfalcie samochodem,lub palcem po mapie 😊 To Ty się marnujesz . Przyjeżdżaj na zawody masters MTB na Dolny Śląsk pudło murowane, choć nie pierwsze miejsce,bo znam kolegę wielokrotnego mistrza Tomka Kowalskiego (Kowala) który na przełęcz Okraj sobie jeździ w ramach treningu,a trochę lat temu pojechał do Zieleńca na rowerze ze Świdnicy i w tym samym dniu wystartował i wygrał zawody. Ale to kosmita, ale z takimi osiągnięciami warto się zmierzyć 😊
- Dzisiaj
-
To ty jechałeś Pomorską? Którą edycję?
-
Inne nachylenia, inne podłoże https://team29er.pl/ultramaratony/3232-pomorska-500-relacja-bardzo-osobista
-
Nie zbieram grzybów, nie jadam chityny, ale kiedyś zbierałem figi. W Chorwacji w sierpniu spadały na skały na brzegu i tam schły. Zbierałem toto, Żona kroiła i na elektryczną patelnię na kampingu. Po przesmażeniu trafiały do plastykowych opakowań po lodach i do zamrażalki na kempingu. Dowiozłem do Polski w stanie zamrożonym i do słoików. Podawałem znajomym z paletą serów pokazując na google maps drzewa na których figi wyrosły. Smakowały zupełnie inaczej od kupionego w klepie dżemu figowego.
-
To jest raptem 80 km i kilometr przewyższenia. Jeździłem już po 180-190 dzień po dniu i w każdym dniu ponad 2km przewyższenia więc mnie nie rozbawiaj. Uda mogą boleć i po Agrykoli jak pojedziesz dostatecznie szybko. Pozdro
-
Spychacz zaczął wyrównywać stok, po wrzuceniu ziemi z fundamentów z nowego apartamentowca:
-
Ano właśnie. Dlatego nie przepadam za zbieraniem grzybów. Zbieram to co znajdę idąc ścieżką. Przeważnie kurki. A i tak uzbierało się kilka toreb wysuszonych borowików. Może nie naruszą je robaki zanim to przerobimy (już się tak nam raz zdarzyło). Kleszcza możesz złapać niestety wszędzie. Ja łapię go u siebie w górach kilka razy w roku, najczęściej przy zbieraniu jeżyn, bo to lubię robić i korzystam z efektów typu dżemy, soki, nalewki. 🙂 Ale jestem bardzo czujny. Jakiekolwiek podejrzenie, typu drobne swędzenie, zaraz sprawdzam co to jest. Nawet w środku nocy. Jeśli znajdę su...na wyciągam przyrządem czy paznokciem i odkażam spirytusem salicylowym. Póki co następstępstw nie było z jednym wyjątkiem u żony. Początek boreliozy, kuracja antybiotykiem, szczęśliwie przeszło. Wnuki co wieczór dokładnie oglądamy i niekiedy kleszcza wyciągamy. Moje życiowe grzybobrania odbyłem we Francji, konkretnie w słynnym Lasku Fontainebleu. Wybieraliśmy się tam w weekendy we wrześniu/październiku w gronie znajomych na zbieranie podgrzybków. Mnóstwo tego tam było, nikt poza nami nie zbierał. Nawet my po jakimś czasie przestawaliśmy zbierać bo ile można. I potem robiliśmy i jedliśmy ze smakiem wielką jajecznicę. Jeszcze jedna migawka ze Szwecji tym razem, konkretnie z lasów Soderhamn, gdzie pracowałem przez kilka miesięcy. A w weekendy zbierałem lingon (brusznica po naszemu) i szwendałem się po tamtejszych lasach. I co rusz trafiałem na polanki z mnóstwem dorodnych borowików. Żal serce ściskał, ale nie zbierałem bo po co. Nigdy nie spotkałem żadnego człwieka w tych lasach. Aż strach brał. I ostatnia grzybną opowieść sprzed kilku dni. Wracam sobie ze spaceru po okolicznych laskach w moich górach. Przy okazji rozgladałem się za rydzami. Ale na razie ich nie ma. Wracam do chałpki z zamiarem zebrania kilkunastu kani, które widziałem na polach koło mojej chałupy. Wielkiej ochoty na zbieranie nie mam, bo to trzeba przerobić i zjeść. A ile można. 🙂 Wracam więc i co widzę? Ktoś zbiera "moje" kanie. Ktoś obcy. Pytam kto zacz. Niejasna odpowiedź, chyba handlarz. Nawet nie tłumaczyłem mu, że to tak nieładnie, i nielegalnie, włóczyć się po prywatnych polach sąsiadów. Nie tłumaczyłem, bo byłem zadowolony, że mnie wyręczył. 🙂 Wieśku, żona dostała książkę "Fizyka na tropach świadomości". Chyba ją przeczytam. 🙂
-
Na starość trzeba budować legendę trudnej góry. 😁 Tam są naprawdę fajne szlaki. I można zrobić takie przewyższenie że uda Cię będą palić.
-
Prawdziwi Twardziele zjawiają się na zlocie narciarskim…
-
Oooooo..... Wiesiek był na grzybach....,;-))) O tej porze roku to wystarczy obejść ogródkowe modrzewie....
-
Borelioza jest przereklamowana...
-
Prawdziwi twardziele, to w weekend biorą rower i robią trasę Świdnica - szczyt Ślęży,ze Ślęży prosto na Wielką Sowę w Górach Sowich i na browara wieczorem. Zrób taką trasę to powiem szacun,jazda po płaskim to inna bajka. Pozdro
- Wczoraj
-
Nie trzeba isc do lasu na grzyby to dziadostwo potrafi nawet w nocy zaatakować podczas snu 😡 wystrczy ogród w domu i piesek który w nocy położy się obok łóżka 🤷♂️
-
Jak się czujesz zaniepokojony to zrób sobie testy. To nie są duże koszty.
-
U członków rodziny też nie widżę efektów. Ze znajomymi z tamtych czasów nie mam kontaktu więc trudno powiedzieć czy chorowali.
-
Ty nie zauważyłeś, ale wszyscy inni...
-
W dzieciństwie trafiłem nad morzem na jakąś epidemie kleszczy. Codziennie wyciągaliśmy po kilka-kilkanaście. Paznokciami. Nawet nikt nie silił się na jakieś próby odkażania. Nikomu nic nie było. Być może mam boleriozę ale mineło ćwierć wieku i większych skutków nie zauważyłem. Szczęście?
-
Cześć Wydaje mi się Wiesławie, że - jeżeli się nie wygłupiasz - to masz już dwie traumy, które zewnętrznie sprzedajesz... Ni wygłupiaj się proszę. Pozdro
-
To ja Ci opiszę grzybobranie. Część leśną jednak pominę. Choć nie do końca bo trzeba zatachać te wiadra do auta. Z miłym spacerem nie ma to nic wspólnego. Wnosisz te wiadra do domu. Organizujesz dużo miejsca. Zaczynasz przerabiać. Wpierw selekcja oddzielnie to oddzielnie tamto. To do suszenia, to do marynowania, to na szybki przerób. Jednocześnie czyścisz okaz po okazie już zaczynasz się zastanawiać - na ch... mi te grzyby. Jak nie ma suszarki to kroisz i nawlekasz, albo na tace. Akurat zastawisz całe mieszkanko. Przygotowujesz zalewę, prażysz słoiczki, kroisz cebulę - myślisz sobie - naprawdę? No nic, jak zbieranie się skończyło, tak przerób również. Chociaż zajął więcej czasu jak to pierwsze. Pora na ucztę! Pojemy. Na trzeci dzień masz już dość tych grzybów (no chyba, że trafiłeś na łysiczkę lancetowatą). Mija parę tygodni. Coś Cię zaczyna telepać grypa. Przeżyliśmy grzybobranie, przeżyjemy i to! Ale temperatura Ci rośnie, tracisz przytomność. Sygnału karetki już nie usłyszysz. W malignie śnią Ci się tłuste borowiki. Na jednym łazi jakiś mały robak. Puszcza oczko. Sympatyczny maluch! To ten kleszcz co Ci właśnie sprzedał KZM. Po wielu tygodniach opuszczasz szpital. Wychodzisz, a właściwie wyjeżdżasz na swojej nowej wypasionej dwukółce. Grzybobranie życia.
-
Po latach picia pewnie twoja pamięć już zawodzi...
-
Spotkaliśmy się kiedyś w ogóle? No co Ty?
-
Już się spotkaliśmy, na nartach i nie dałeś rady. Przestań więc pierdolić o górach bo nie masz o nich pojęcia. W mistrzostwach chodnika nie startuje, pewnie byś wygrał. Gratuluje.
-
Prawdziwi twardziele nie mają weekendów - napinka 24h. Pozdro