Ir3k Napisano Poniedziałek o 14:22 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 14:22 Cześć, Dawno nie pisałem nic tutaj, to też witam po przerwie szanowne towarzystwo. Są tutaj osoby napewno dobrze zaznajomione z system kształcenia instruktorów w Polsce, znające przebieg szkoleń, kadrę, szkoły narciarskie. Wg wytycznych na obecny sezon rezygnujemy z zawodów regionalnych i obowiązuje kurs kwalifikacyjny dla przyszłych uczących - jako przepustka do kursu na pomocnika. W skrócie uznano, że dotychczasz szkoli się dość mało(liczba zainteresowanych szkoleniem), a jakościowo pojawiają się przypadki wśród pomocników, gdzie mamy problem z poprawnym zaprezentowaniem ewolucji skrętu pługiem. Stąd decyzja o kursie kwalifikacyjnym i zniesieniu zawodów, co ma nam teoretycznie dać więcej chętnych na szkolenia, a sam 'odsiew' procentowo ma być większy z uwagi na zaostrzenie kryteriów ocen egzaminacyjnych - o ile wszystko dobrze zrozumiałem jednym uchem słuchając konferencji, jednocześnie robiąc sobotnie porządki w domu. W tym temacie jestem troszkę zielony, zapytam więc wprost. Czy ktoś obecnie potrafi polecić szkołę, która przeprowadza kurs kwalifikacyjny w naszych górach, z możliwe najlepszym poziomem IW uczestniczącego w kursie? Myślalem o szkole od Bartka Ptaka z Zakopanego, albo FUN RACE z Anią Buczek. Może macie tzw "polecajki" 🙂 żeby trafić do kogoś z naprawdę bardzo wysokim warsztatem szkoleniowym w naszym kraju? Pozdrawiam 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano Poniedziałek o 15:10 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 15:10 Cześć Hmm. Zawody były całkiem niezłym elementem przesiewowym zbieżnym z ogólną linią podwyższenia poziomu kadry. Zupełnie nie rozumiem tego ruchu w kontekście tego co napisałeś. Przyczyna jest prosta - więcej kursów więcej kasy dla szkół - i tyle. Co do kursów to Twoje wybory są jednymi z lepszych, pamiętaj jednak, że to iż szkoła np. Bartka organizuje kurs to wcale nie znaczy, że Bartek będzie go prowadził, to raczej loteria. Nie wiem kto tam jeszcze prowadzi KK ale z pewnością GS Team, też będzie niezły. Ciężko jest gdy nie wiesz kto tak naprawdę kurs poprowadzi. Powiem tak. KK to nauka jazdy na nartach w perspektywie kononu. Jak ktoś nie umie to się i przez rok nie nauczy, jak umie to kanon opanuje w 5 minut, Pozdrowienie serdeczne 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano Poniedziałek o 16:05 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 16:05 Cze Będzie drogo, niestety. Tu chyba raczej chodzi o zupełne odcięcie się od PZN oraz zdecydowane utrudnienie szkolenia osobom spoza klubów. Trochę dziwne, bo eliminują osoby, które jeździły stricte sportowo, a po skończeniu kariery, chciały by pozostać nadal w narciarstwie. Zostanie im PZN. KK to tylko przepustka do P1 i P2, więc obojętnie gdzie to zrobisz. Natomiast, jeśli nie jeździłeś sportowo, to trzeba wybrać szkołę, gdzie organizuje się dużo treningów na tyczkach. Tu chyba Bartek bryluje. Bez tego będzie bardzo trudno zdać. Jak pisał Mitek, nikt Cię nie nauczy jazdy w 2 tygodnie na poziomie zaliczenia choćby Egzaminu Regionalnego PI. pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mikoski Napisano Poniedziałek o 16:16 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 16:16 1 godzinę temu, Ir3k napisał: Cześć, Dawno nie pisałem nic tutaj, to też witam po przerwie szanowne towarzystwo. Są tutaj osoby napewno dobrze zaznajomione z system kształcenia instruktorów w Polsce, znające przebieg szkoleń, kadrę, szkoły narciarskie. Wg wytycznych na obecny sezon rezygnujemy z zawodów regionalnych i obowiązuje kurs kwalifikacyjny dla przyszłych uczących - jako przepustka do kursu na pomocnika. W skrócie uznano, że dotychczasz szkoli się dość mało(liczba zainteresowanych szkoleniem), a jakościowo pojawiają się przypadki wśród pomocników, gdzie mamy problem z poprawnym zaprezentowaniem ewolucji skrętu pługiem. Stąd decyzja o kursie kwalifikacyjnym i zniesieniu zawodów, co ma nam teoretycznie dać więcej chętnych na szkolenia, a sam 'odsiew' procentowo ma być większy z uwagi na zaostrzenie kryteriów ocen egzaminacyjnych - o ile wszystko dobrze zrozumiałem jednym uchem słuchając konferencji, jednocześnie robiąc sobotnie porządki w domu. W tym temacie jestem troszkę zielony, zapytam więc wprost. Czy ktoś obecnie potrafi polecić szkołę, która przeprowadza kurs kwalifikacyjny w naszych górach, z możliwe najlepszym poziomem IW uczestniczącego w kursie? Myślalem o szkole od Bartka Ptaka z Zakopanego, albo FUN RACE z Anią Buczek. Może macie tzw "polecajki" 🙂 żeby trafić do kogoś z naprawdę bardzo wysokim warsztatem szkoleniowym w naszym kraju? Pozdrawiam Jak daleko mieszkasz od gór? Zamierzasz zostać instruktorem i szkolić? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano Poniedziałek o 18:19 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 18:19 3 godziny temu, Ir3k napisał: Cześć, Dawno nie pisałem nic tutaj, to też witam po przerwie szanowne towarzystwo. Są tutaj osoby napewno dobrze zaznajomione z system kształcenia instruktorów w Polsce, znające przebieg szkoleń, kadrę, szkoły narciarskie. Wg wytycznych na obecny sezon rezygnujemy z zawodów regionalnych i obowiązuje kurs kwalifikacyjny dla przyszłych uczących - jako przepustka do kursu na pomocnika. W skrócie uznano, że dotychczasz szkoli się dość mało(liczba zainteresowanych szkoleniem), a jakościowo pojawiają się przypadki wśród pomocników, gdzie mamy problem z poprawnym zaprezentowaniem ewolucji skrętu pługiem. Stąd decyzja o kursie kwalifikacyjnym i zniesieniu zawodów, co ma nam teoretycznie dać więcej chętnych na szkolenia, a sam 'odsiew' procentowo ma być większy z uwagi na zaostrzenie kryteriów ocen egzaminacyjnych - o ile wszystko dobrze zrozumiałem jednym uchem słuchając konferencji, jednocześnie robiąc sobotnie porządki w domu. W tym temacie jestem troszkę zielony, zapytam więc wprost. Czy ktoś obecnie potrafi polecić szkołę, która przeprowadza kurs kwalifikacyjny w naszych górach, z możliwe najlepszym poziomem IW uczestniczącego w kursie? Myślalem o szkole od Bartka Ptaka z Zakopanego, albo FUN RACE z Anią Buczek. Może macie tzw "polecajki" 🙂 żeby trafić do kogoś z naprawdę bardzo wysokim warsztatem szkoleniowym w naszym kraju? Pozdrawiam Na terenie Beskidu Śląskiego najlepsze opinie od lat mają Żaba czyli http://smig.szczyrk.pl/ oraz Stanisławski https://stanislawski-sport.com/ . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jurek_h Napisano Poniedziałek o 21:12 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 21:12 (edytowane) 3 godziny temu, tomkly napisał: Na terenie Beskidu Śląskiego najlepsze opinie od lat mają Żaba czyli http://smig.szczyrk.pl/ oraz Stanisławski https://stanislawski-sport.com/ . Ło matko. Prehistoria 😉 Miałem najwyżej z 20 lat jak postanowiłem zrobić kurs pomocnika. Gdzieś ok. 1978 roku. Pana Żabę, wtedy, legendę narciarstwa beskidzkiego widywałem często na Skrzycznem, obok schroniska Lomana ( kolejny kawał legendy) i wydawał mi się na tamten czas mało nowoczesny w swojej jeździe , dlatego kurs robiłem u Zbyszka Stanisławskiego, świetnie jeżdżącego , genialnego metodyka i nauczyciela. Cieszę się, że następcy kultywują tradycję. Moja córka robiła kurs u Oli i Tomka Cichych w Wiśle. Z czystym sumieniem polecam https://nartus.pl/o-nas/ Edytowane Poniedziałek o 21:31 przez jurek_h 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano Poniedziałek o 21:43 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 21:43 14 minut temu, jurek_h napisał: Ło matko. Prehistoria 😉 Miałem najwyżej z 20 lat jak postanowiłem zrobić kurs pomocnika. Gdzieś ok. 1978 roku. Pana Żabę, wtedy, legendę narciarstwa beskidzkiego widywałem często na Skrzycznem, obok schroniska Lomana ( kolejny kawał legendy) i wydawał mi się na tamten czas mało nowoczesny w swojej jeździe i kurs robiłem u Zbyszka Stanisławskiego, świetnie jeżdżącego , genialnego metodyka i nauczyciela. Cieszę się, że następcy kultywują tradycję. Moja córka robiła kurs u Oli i Tomka Cichych w Wiśle. Z czystym sumieniem polecam https://nartus.pl/o-nas/ Ja kurs robiłem u Żaby seniora w 1988 roku. Z kolei starszy z braci Lohman chodził do klasy w podstawówce z moją mamą. Mieszkali onegdaj na Barlickiego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano Poniedziałek o 23:31 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 23:31 a Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano Poniedziałek o 23:31 Udostępnij Napisano Poniedziałek o 23:31 9 godzin temu, Ir3k napisał: Cześć, Dawno nie pisałem nic tutaj, to też witam po przerwie szanowne towarzystwo. Są tutaj osoby napewno dobrze zaznajomione z system kształcenia instruktorów w Polsce, znające przebieg szkoleń, kadrę, szkoły narciarskie. Wg wytycznych na obecny sezon rezygnujemy z zawodów regionalnych i obowiązuje kurs kwalifikacyjny dla przyszłych uczących - jako przepustka do kursu na pomocnika. W skrócie uznano, że dotychczasz szkoli się dość mało(liczba zainteresowanych szkoleniem), a jakościowo pojawiają się przypadki wśród pomocników, gdzie mamy problem z poprawnym zaprezentowaniem ewolucji skrętu pługiem. Stąd decyzja o kursie kwalifikacyjnym i zniesieniu zawodów, co ma nam teoretycznie dać więcej chętnych na szkolenia, a sam 'odsiew' procentowo ma być większy z uwagi na zaostrzenie kryteriów ocen egzaminacyjnych - o ile wszystko dobrze zrozumiałem jednym uchem słuchając konferencji, jednocześnie robiąc sobotnie porządki w domu. W tym temacie jestem troszkę zielony, zapytam więc wprost. Czy ktoś obecnie potrafi polecić szkołę, która przeprowadza kurs kwalifikacyjny w naszych górach, z możliwe najlepszym poziomem IW uczestniczącego w kursie? Myślalem o szkole od Bartka Ptaka z Zakopanego, albo FUN RACE z Anią Buczek. Może macie tzw "polecajki" 🙂 żeby trafić do kogoś z naprawdę bardzo wysokim warsztatem szkoleniowym w naszym kraju? Pozdrawiam Zarówno Bartek jak i Ania są dobrymi fachowcami. O ile beda prowadzic osobiscie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ir3k Napisano Wtorek o 09:08 Autor Udostępnij Napisano Wtorek o 09:08 (edytowane) Cześć Dziękuję za odpowiedzi, nie ukrywam, że temat założyłem żeby pozyskać trochę ciekawych informacji, bo o samym systemie szkolenia, czy bardzo dobrze wykwalifikowanych fachowcach, którzy obecnie działają na naszym podwórku - informacji na forum nie jest tak wiele. Nigdy nie rozumiałem szczerze mówiąc, podziału bądź jeśli używam złego słowa, poróżnienia między samym PZN a SITN, choć to drugie zawsze swoją zawiłością w mnogości kursów, kwalifikacji na nie, i już samym uzyskiwaniem uprawnień ,wydawało się jedynym i najwłaściwszym organem szkolącym instruktorów. Doszedłem natomiast do wniosku, że sam proces szkolenia w istocie, a dokładniej jego przebieg (po mimo wewnętrznych procedur dotyczących jego schematu), jest uwarunkowany tym, kto go prowadzi. 17 godzin temu, Mikoski napisał: Jak daleko mieszkasz od gór? Zamierzasz zostać instruktorem i szkolić? Jestem z Warszawy, na nartach jeżdżę 2/3 życia, ponad 20 lat, szkolę jako instruktor od niespełna 7, posiadam najprostsze uprawnienia oświatowe. W zależności od sezonu spędzam 30-50 dni na nartach wliczając w to szkolenia, jest to moja dodatkowa praca. Na ten sezon zapadła decyzja - rozwój. Wiele lat poświeciłem na samodoskonalenie się, co robię dalej. Współpracowałem z wieloma instruktorami, zawsze wymieniając doświadczenia. Teraz chcę nieco więcej, chcę porządnej jazdy szkoleniowej, tym razem tylko dla siebie. 🙂 Odczuwam natomiast wrażenie, że instruktor w PL bez uprawnień SITN to co najmniej klasa niżej, nie wspominając o współpracy stowarzyszenia z innymi stowarzyszeniami z całego świata i możliwości zdobywania uprawnień międzynarodowych. Także chętnie pojeżdżę na nartach z kimś, kto robi to wzorcowo wg norm polskich czy międzynarodowych. Świetnie jeździ, świetnie to prezentuje i potrafi przekazać wiedzę dla nauczania innych. Chętnie za to zapłacę, zaplanowałem sobie dojść do stopnia pomocnika, być może nawet w tym sezonie, co dalej zobaczymy. Nie mam przeszłości zawodniczej, nie jeździłem w klubie narciarskim, po za incydentalnymi wypadami na tyczki, gdziekolwiek była taka możliwość będąc na nartach - kiedyś troszkę mnie to kręciło. Tutaj na pewno będzie duże pole do rozwoju. Edytowane Wtorek o 09:27 przez Ir3k 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano Wtorek o 10:59 Udostępnij Napisano Wtorek o 10:59 Godzinę temu, Ir3k napisał: Cześć Dziękuję za odpowiedzi, nie ukrywam, że temat założyłem żeby pozyskać trochę ciekawych informacji, bo o samym systemie szkolenia, czy bardzo dobrze wykwalifikowanych fachowcach, którzy obecnie działają na naszym podwórku - informacji na forum nie jest tak wiele. Nigdy nie rozumiałem szczerze mówiąc, podziału bądź jeśli używam złego słowa, poróżnienia między samym PZN a SITN, choć to drugie zawsze swoją zawiłością w mnogości kursów, kwalifikacji na nie, i już samym uzyskiwaniem uprawnień ,wydawało się jedynym i najwłaściwszym organem szkolącym instruktorów. Doszedłem natomiast do wniosku, że sam proces szkolenia w istocie, a dokładniej jego przebieg (po mimo wewnętrznych procedur dotyczących jego schematu), jest uwarunkowany tym, kto go prowadzi. Jestem z Warszawy, na nartach jeżdżę 2/3 życia, ponad 20 lat, szkolę jako instruktor od niespełna 7, posiadam najprostsze uprawnienia oświatowe. W zależności od sezonu spędzam 30-50 dni na nartach wliczając w to szkolenia, jest to moja dodatkowa praca. Na ten sezon zapadła decyzja - rozwój. Wiele lat poświeciłem na samodoskonalenie się, co robię dalej. Współpracowałem z wieloma instruktorami, zawsze wymieniając doświadczenia. Teraz chcę nieco więcej, chcę porządnej jazdy szkoleniowej, tym razem tylko dla siebie. 🙂 Odczuwam natomiast wrażenie, że instruktor w PL bez uprawnień SITN to co najmniej klasa niżej, nie wspominając o współpracy stowarzyszenia z innymi stowarzyszeniami z całego świata i możliwości zdobywania uprawnień międzynarodowych. Także chętnie pojeżdżę na nartach z kimś, kto robi to wzorcowo wg norm polskich czy międzynarodowych. Świetnie jeździ, świetnie to prezentuje i potrafi przekazać wiedzę dla nauczania innych. Chętnie za to zapłacę, zaplanowałem sobie dojść do stopnia pomocnika, być może nawet w tym sezonie, co dalej zobaczymy. Nie mam przeszłości zawodniczej, nie jeździłem w klubie narciarskim, po za incydentalnymi wypadami na tyczki, gdziekolwiek była taka możliwość będąc na nartach - kiedyś troszkę mnie to kręciło. Tutaj na pewno będzie duże pole do rozwoju. Cze No to trochę przespałeś "łatwiejszą" ścieżkę a na pewno tańszą. Rozdział między PZN a Sitn musiał nastąpić, chodziło o finansowanie. PZN zajmuje się szkoleniem sportowym, a Sitn odpowiada za szkolenia amatorów. Wszelkie te zmiany, które są podyktowane są otwarciem stoków alpejskich dla polskich instruktorów. Odpowiada za to Sitn. Aby to miało działać - nasi instruktorzy musza prezentować poziom ich odpowiedników z krajów alpejskich. W Polsce to zawód zderegulowany, i tak naprawdę każdy może zostać instruktorem nie będąc nigdy na nartach. Tam to tak nie działa i dobrze. Bo to jednak wysokie góry, a widząc czasami grupy dzieci prowadzone przez domorosłych instruktorów to się włos na głowie jeży. Jeśli masz taki plan, to Młodszy instruktor to minimum. To stopień dożywotni. PI niestety już nie - trzeba go stale aktualizować bo staje się nie ważny, a bez unifikacji w żadnej LSN nie możesz uczyć. Po drugie starając się o pracę w Alpach (na PI ją otrzymasz) podpisujesz deklarację, że będziesz podnosił swoje kwalifikacje. Jeśli ich nie podniesiesz do MI to pozwolenia na legalną pracę nie dostaniesz. Skoro uczysz i szkolisz, to skup się przede wszystkim na jeździe sportowej. Bo jest wymagana i trzeba to przejechać i to nie byle jak. W zeszłym sezonie mój syn robił PI i po jeździe sportowej odpadło 50% uczestników. A to jest na początku. Nam było łatwiej i taniej, bo syn jeździ w klubie. Więc nawet jak szedł nie po kolei, to i tak poświęcił na to dużo czasu. Tak de facto to nie było z przymróżeniem oka, bo w klubie nie ma żadnego instruktora, którzy są trenerami NA. Nawet nie są LSN. Więc mają zaprzyjaźniony LSN który wysyła z nimi IW (p. Jarek) i szkoli potencjalnych adeptów PI. W listopadzie był na lodowcu i trening miał do 13,00 a po treningu do 16.00 zajęcia z IW - 6 dni - P1. Potem w PL zrobił RTS (a że miał Demonstratora, to mógł tego nie robić, ale pojechał się sprawdzić - mamy blisko). Na obozie sportowym w ferie robił z IW P2. Na wiosnę pojechał na egzamin regionalny i zdał. Ale zdało 30% zdających. Kumpel z grupy - podobny do Ciebie - ale dużo pewnie starszy, także Instruktor z doświadczeniem, bo ewolucje jechał perfect, ale jazdę sportową zdał warunkowo, nawet jeśli miał ulgę ze względu na wiek (+40l) i jako jedyny z warunkowym dopuszczeniem do dalszego etapu. Teraz syn się stara zrobić z biegu MI, ale może być kłopot, bo nie ma jeszcze matury 🙂. Bez tego nie może brać udziału w CKMI. Robi tylko tygodniowy staż w klubie - jedzie na tydzień na swój wyjazd sportowy i zostaje na drugi pro bono, będzie szkolił dzieci z obozu rodzinnego pod okiem IW. Może uda się załatwić jeszcze CKMI. Będziemy kombinować. Natomiast sam egzamin dopiero po maturze. To absolutne minimum, aby to miało jakiś sens. Życzę powodzenia. pozdro 2 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ir3k Napisano 5 godzin temu Autor Udostępnij Napisano 5 godzin temu W dniu 4.11.2025 o 11:59, Marcos73 napisał: Cze No to trochę przespałeś "łatwiejszą" ścieżkę a na pewno tańszą. Rozdział między PZN a Sitn musiał nastąpić, chodziło o finansowanie. PZN zajmuje się szkoleniem sportowym, a Sitn odpowiada za szkolenia amatorów. Wszelkie te zmiany, które są podyktowane są otwarciem stoków alpejskich dla polskich instruktorów. Odpowiada za to Sitn. Aby to miało działać - nasi instruktorzy musza prezentować poziom ich odpowiedników z krajów alpejskich. W Polsce to zawód zderegulowany, i tak naprawdę każdy może zostać instruktorem nie będąc nigdy na nartach. Tam to tak nie działa i dobrze. Bo to jednak wysokie góry, a widząc czasami grupy dzieci prowadzone przez domorosłych instruktorów to się włos na głowie jeży. Jeśli masz taki plan, to Młodszy instruktor to minimum. To stopień dożywotni. PI niestety już nie - trzeba go stale aktualizować bo staje się nie ważny, a bez unifikacji w żadnej LSN nie możesz uczyć. Po drugie starając się o pracę w Alpach (na PI ją otrzymasz) podpisujesz deklarację, że będziesz podnosił swoje kwalifikacje. Jeśli ich nie podniesiesz do MI to pozwolenia na legalną pracę nie dostaniesz. Skoro uczysz i szkolisz, to skup się przede wszystkim na jeździe sportowej. Bo jest wymagana i trzeba to przejechać i to nie byle jak. W zeszłym sezonie mój syn robił PI i po jeździe sportowej odpadło 50% uczestników. A to jest na początku. Nam było łatwiej i taniej, bo syn jeździ w klubie. Więc nawet jak szedł nie po kolei, to i tak poświęcił na to dużo czasu. Tak de facto to nie było z przymróżeniem oka, bo w klubie nie ma żadnego instruktora, którzy są trenerami NA. Nawet nie są LSN. Więc mają zaprzyjaźniony LSN który wysyła z nimi IW (p. Jarek) i szkoli potencjalnych adeptów PI. W listopadzie był na lodowcu i trening miał do 13,00 a po treningu do 16.00 zajęcia z IW - 6 dni - P1. Potem w PL zrobił RTS (a że miał Demonstratora, to mógł tego nie robić, ale pojechał się sprawdzić - mamy blisko). Na obozie sportowym w ferie robił z IW P2. Na wiosnę pojechał na egzamin regionalny i zdał. Ale zdało 30% zdających. Kumpel z grupy - podobny do Ciebie - ale dużo pewnie starszy, także Instruktor z doświadczeniem, bo ewolucje jechał perfect, ale jazdę sportową zdał warunkowo, nawet jeśli miał ulgę ze względu na wiek (+40l) i jako jedyny z warunkowym dopuszczeniem do dalszego etapu. Teraz syn się stara zrobić z biegu MI, ale może być kłopot, bo nie ma jeszcze matury 🙂. Bez tego nie może brać udziału w CKMI. Robi tylko tygodniowy staż w klubie - jedzie na tydzień na swój wyjazd sportowy i zostaje na drugi pro bono, będzie szkolił dzieci z obozu rodzinnego pod okiem IW. Może uda się załatwić jeszcze CKMI. Będziemy kombinować. Natomiast sam egzamin dopiero po maturze. To absolutne minimum, aby to miało jakiś sens. Życzę powodzenia. pozdro Marcos, dzięki bardzo za rzeczowo i przede wszystkim życiowo objaśnioną sprawę. Zastanawiam się nad tym co piszesz w kontekście zdawalności kursu na pomocnika, a konkretniej jego części sportowej. Fakt, kompletny instruktor musi umieć poprawnie zademonstrować jazdę między tyczkami, "głupio" byłoby nie mieć tej umiejętności w przypadku prośby prezentacji takiej jazdy przez kursanta, powiedzmy gdzieś na otwartym gigancie dla "ludu". Natomiast nie ukrywajmy, takich klientów instruktorzy mają minimalną ilość, albo i nawet wcale. Nie wnikam w program kursu, szkolenia, norm itp, nie mam aż tyle wiedzy. Widocznie dla dalszego rozwoju jako instruktor jest to niezbędne. Ale ta liczba, a raczej procent zdawalności jest naprawdę niski. I tutaj pojawia się pytanie, czy na kursie P1 mogą pojawić się przypadkowe osoby, które umieją jeździć, jednak czas przejazdu jest naprawdę podkręcony, że nie dają rady? Wcześniej weryfikowały to zawody regionalne, teraz kurs kwalifikacyjny, ale zdziwiło mnie, że jest taki odsiew. Przecież na takim kursie pojawiają się albo osoby już mające styczność z jazdą sportową, po AWF, czy po wcześniejszym kursie, trudno to u ludzi z przypadku, moze jednak się mylę. No i mieliśmy slalom, teraz zmieniło się to na slalom gigant. Jako szanujący się narciarz powininem mieć narty gigantowe, jednak mam tylko allroundy 183cm 90mm pod butem i niestandardowe slalomki 170cm od heada, które zresztą bardzo lubię. No, ale chyba bez gigantek trochę nie wypada jechać na taki kurs? 😉 Co prawda rozglądam się za długimi i szybkimi nartami, ale co zrobić kiedy, wszelkie inne zakupy narciarskie przyćmiewają mi black crowsy mirus cow.. i jeszcze ta cena😉 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu (edytowane) 1 godzinę temu, Ir3k napisał: Co prawda rozglądam się za długimi i szybkimi nartami, ale co zrobić kiedy, wszelkie inne zakupy narciarskie przyćmiewają mi black crowsy mirus cow.. i jeszcze ta cena😉 Mirus Cor. Killer w sensie przenośnym i dosłownym. Jak je wpiąłem w ubiegłym sezonie w Serfaus, to się moje ekipa śmiała, że kierownik się lada chwila zabije. 😀 Nie byłem przygotowany na tak zabójczą reakcję, wydawało mi się, że to będzie coś w rodzaju mojej Armady ARV 116 UL, a było bardziej jak e-SL FIS. Pierońskie trzymanie krawędzi, niesłychana reaktywność, skrętność na poziomie slalomki, jedynie ciut większa nerwowość. Narty, które redefiniują postrzeganie wszystkiego co szerokie. Absolutny nr 1 w tej kategorii sprzętu. P.S. Po dwóch zjazdach na nich to ja się śmiałem z mojej ekipy. 🙂 Edytowane 3 godziny temu przez tomkly 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marcos73 Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu 59 minut temu, Ir3k napisał: Marcos, dzięki bardzo za rzeczowo i przede wszystkim życiowo objaśnioną sprawę. Zastanawiam się nad tym co piszesz w kontekście zdawalności kursu na pomocnika, a konkretniej jego części sportowej. Fakt, kompletny instruktor musi umieć poprawnie zademonstrować jazdę między tyczkami, "głupio" byłoby nie mieć tej umiejętności w przypadku prośby prezentacji takiej jazdy przez kursanta, powiedzmy gdzieś na otwartym gigancie dla "ludu". Natomiast nie ukrywajmy, takich klientów instruktorzy mają minimalną ilość, albo i nawet wcale. Nie wnikam w program kursu, szkolenia, norm itp, nie mam aż tyle wiedzy. Widocznie dla dalszego rozwoju jako instruktor jest to niezbędne. Ale ta liczba, a raczej procent zdawalności jest naprawdę niski. I tutaj pojawia się pytanie, czy na kursie P1 mogą pojawić się przypadkowe osoby, które umieją jeździć, jednak czas przejazdu jest naprawdę podkręcony, że nie dają rady? Wcześniej weryfikowały to zawody regionalne, teraz kurs kwalifikacyjny, ale zdziwiło mnie, że jest taki odsiew. Przecież na takim kursie pojawiają się albo osoby już mające styczność z jazdą sportową, po AWF, czy po wcześniejszym kursie, trudno to u ludzi z przypadku, moze jednak się mylę. No i mieliśmy slalom, teraz zmieniło się to na slalom gigant. Jako szanujący się narciarz powininem mieć narty gigantowe, jednak mam tylko allroundy 183cm 90mm pod butem i niestandardowe slalomki 170cm od heada, które zresztą bardzo lubię. No, ale chyba bez gigantek trochę nie wypada jechać na taki kurs? 😉 Co prawda rozglądam się za długimi i szybkimi nartami, ale co zrobić kiedy, wszelkie inne zakupy narciarskie przyćmiewają mi black crowsy mirus cow.. i jeszcze ta cena😉 Słuchaj, to się teraz tak zmienia, że gdyby nie Ty, to bym o tym nie miał pojęcia. Wcześniej - czyli w zeszłym sezonie, było tak. Regionalny test sprawności - czyli GS (zawody regionalne wcześniej), który Cię dopuszczał do kursów P1 i P2 oraz egzaminu regionalnego. Teraz nie ma RTS, a była to furtka dla zawodników, którzy chcieli zostać instruktorami. Ale musieli jeździć dobrze, bo trzeba było mieć co najmniej 9 punktów, aby zaliczyć. Demonstrator szkolny, lub po KK tylko 6 pkt. Maks (syn) zjechał na 9,5 pkt RTS. Wcale nie musiał, bo miał stopień demonstratora szkolnego. Ale chciał. Nota bene, to miał przygody po drodze, bo to było przed wigilia na Litwince i zamiast rano to zrobili popołudniu, bo warun był nie bardzo. Ja miałem wigilię w firmie, więc pojechał z Żoną. Na miejscu się okazało, że będąc wcześniej na lodowcu zabrał nie swoje narty 🙂 cymbał. Nie były problemem narty, tylko wiązania, które trzeba było przekręcić, a tam wszystko było zamknięte, bo to jeszcze nie sezon, a wiązania dojebane do płyty i nie ma czym odkręcić. Ale se jakoś poradzili. Natomiast na Egzaminie Regionalnym był SL, bez GS. Czy teraz już nie ma SL, tylko jest GS? Tak wyczytałem z Twojego posta. Były tam jakieś zwady a'propos SL - że niby po co i dlaczego, komu to potrzebne. Czyżby się zmieniło cos w tej materii? Czas który musisz uzyskać, a raczej punkty za ten czas jest ustalany przed zawodami. Otóż egzaminatorzy, nie wiem co ile startują w zawodach instruktorów i tam otrzymują współczynnik do obliczania czasu dla egzaminowanych. I tak bardzo dobrze jeżdżący egzaminatorzy maja wysoki współczynnik i czas jaki wyznaczy na egzaminie jest przez ten współczynnik mnożony, to jest czas na 10 pkt. Wg jakiegoś tam wzoru, każdy słabszy czas w jakichś przedziałach daje jakąś ilość punktów. Żeby nie było, wyznaczający, mimo iż to są krótkie trasy (musza mieć określoną ilość bramek i tyczek, oraz określoną czasowo długość) to bardzo dobrzy narciarze. Zwykle jest ich paru i jakoś tam wybierają różne limity czasowe dla chłopaków i dziewczyn. Jak ktoś ma słabszy współczynnik, oczywiście czas się skraca dla egzaminowanych. Rada, jechać na zawody, gdzie wyznaczający to bardzo dobry zawodnik. Bo z reguły na zawodach instruktorów ciśnie, a na egzaminie raczej pojedzie słabiej, a współczynnik ma wysoki, co daje większe szanse na uzyskanie większej ilości punktów (egzaminowany ciśnie na maksa). Na egzamin z GS mogą być przydługie SL, bo zwykle to się odbywa na małych górkach i aby jechać szybko na rasowych GS-ach, czy nawet sklepowych, przy podkręconych bramkach, to już trzeba umieć. Ja raczej wybrałbym przydługie SL czy hybrydy, niż długie AM, czy GS-y. Na tą okoliczność. Aby dojść do stopnia Instruktorskiego i tak trzeba potrafić jeździć SL i GS, bo tam jest to obowiązkowe. pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomkly Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu (edytowane) 13 minut temu, Marcos73 napisał: Na egzamin z GS mogą być przydługie SL, bo zwykle to się odbywa na małych górkach i aby jechać szybko na rasowych GS-ach, czy nawet sklepowych, przy podkręconych bramkach, to już trzeba umieć. Ja raczej wybrałbym przydługie SL czy hybrydy, niż długie AM, czy GS-y. Na tą okoliczność. Aby dojść do stopnia Instruktorskiego i tak trzeba potrafić jeździć SL i GS, bo tam jest to obowiązkowe. pozdro To samo chciałem napisać. Na większości polskich górek gigant jest tak ustawiony (z racji ograniczeń miejsca) że zdecydowanie lepiej (szybciej) przejedziesz go na SL aniżeli na GS. Sam kiedyś z ciekawości zrobiłem taki eksperyment, pojechałem po zakończonych zawodach raz na SL a raz na GS. Nie muszę mówić, który przejazd był szybszy. I to pomimo tego, że na GS jeżdżę dużo lepiej aniżeli na SL. 🙂 Edytowane 3 godziny temu przez tomkly 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Edwin Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu (edytowane) 1 godzinę temu, tomkly napisał: To samo chciałem napisać. Na większości polskich górek gigant jest tak ustawiony (z racji ograniczeń miejsca) że zdecydowanie lepiej (szybciej) przejedziesz go na SL aniżeli na GS. Sam kiedyś z ciekawości zrobiłem taki eksperyment, pojechałem po zakończonych zawodach raz na SL a raz na GS. Nie muszę mówić, który przejazd był szybszy. I to pomimo tego, że na GS jeżdżę dużo lepiej aniżeli na SL. 🙂 Zwłaszcza rozstawiony GS na egzaminie na kursie kwalifikacyjnym 😊 gigantka zbędna. Zdjęcie z egzaminu KK jechałem kiedyś na AR bo miękko było po opadzie. A na GS za ch.. bym się nie zmieścił w bramce. Edytowane 1 godzinę temu przez Edwin 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Edwin Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu Coś się Poebało z edycją zdjęć sorki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mikoski Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu (edytowane) . Miała być odpowiedź do Tomka 😁 jest post niżej Edytowane 2 godziny temu przez Mikoski 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mikoski Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu Godzinę temu, tomkly napisał: To samo chciałem napisać. Na większości polskich górek gigant jest tak ustawiony (z racji ograniczeń miejsca) że zdecydowanie lepiej (szybciej) przejedziesz go na SL aniżeli na GS. Sam kiedyś z ciekawości zrobiłem taki eksperyment, pojechałem po zakończonych zawodach raz na SL a raz na GS. Nie muszę mówić, który przejazd był szybszy. I to pomimo tego, że na GS jeżdżę dużo lepiej aniżeli na SL. 🙂 Pamiętasz dobrze jak to mieliśmy na wyjeździe "instruktorów"których trzeba było zwozić do doliny. Krótko mówiąc nie potrafili sprawie poruszać się po stoku 🫣 i czytać ski mapy jak dotrzeć na dół.Twoje doświadczenia były takie że to nie był jednostkowy przypadek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Edwin Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu 2 minuty temu, Mikoski napisał: Pamiętasz dobrze jak to mieliśmy na wyjeździe "instruktorów"których trzeba było zwozić do doliny. Krótko mówiąc nie potrafili sprawie poruszać się po stoku 🫣 i czytać ski mapy jak dotrzeć na dół.Twoje doświadczenia były takie że to nie był jednostkowy przypadek Są tacy ,co napis instruktor na kurtce ważniejszy niż umiejętności. Takie życie 😊 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Adam ..DUCH Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu W dniu 3.11.2025 o 15:22, Ir3k napisał: Cześć, Dawno nie pisałem nic tutaj, to też witam po przerwie szanowne towarzystwo. Są tutaj osoby napewno dobrze zaznajomione z system kształcenia instruktorów w Polsce, znające przebieg szkoleń, kadrę, szkoły narciarskie. Wg wytycznych na obecny sezon rezygnujemy z zawodów regionalnych i obowiązuje kurs kwalifikacyjny dla przyszłych uczących - jako przepustka do kursu na pomocnika. W skrócie uznano, że dotychczasz szkoli się dość mało(liczba zainteresowanych szkoleniem), a jakościowo pojawiają się przypadki wśród pomocników, gdzie mamy problem z poprawnym zaprezentowaniem ewolucji skrętu pługiem. Stąd decyzja o kursie kwalifikacyjnym i zniesieniu zawodów, co ma nam teoretycznie dać więcej chętnych na szkolenia, a sam 'odsiew' procentowo ma być większy z uwagi na zaostrzenie kryteriów ocen egzaminacyjnych - o ile wszystko dobrze zrozumiałem jednym uchem słuchając konferencji, jednocześnie robiąc sobotnie porządki w domu. W tym temacie jestem troszkę zielony, zapytam więc wprost. Czy ktoś obecnie potrafi polecić szkołę, która przeprowadza kurs kwalifikacyjny w naszych górach, z możliwe najlepszym poziomem IW uczestniczącego w kursie? Myślalem o szkole od Bartka Ptaka z Zakopanego, albo FUN RACE z Anią Buczek. Może macie tzw "polecajki" 🙂 żeby trafić do kogoś z naprawdę bardzo wysokim warsztatem szkoleniowym w naszym kraju? Pozdrawiam Osobiście polecam LSN operującą na Litwinka SKI. Jako uczestnik CK miałem okazję obserwować metodykę szkolenia adeptów - byłem pod dużym wrażeniem zarówno poziomu instruktorów jak i postępów kwalifikantów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Adam ..DUCH Napisano 1 godzinę temu Udostępnij Napisano 1 godzinę temu W dniu 3.11.2025 o 16:10, Mitek napisał: Cześć Hmm. Zawody były całkiem niezłym elementem przesiewowym zbieżnym z ogólną linią podwyższenia poziomu kadry. Zupełnie nie rozumiem tego ruchu w kontekście tego co napisałeś. Przyczyna jest prosta - więcej kursów więcej kasy dla szkół - i tyle. Co do kursów to Twoje wybory są jednymi z lepszych, pamiętaj jednak, że to iż szkoła np. Bartka organizuje kurs to wcale nie znaczy, że Bartek będzie go prowadził, to raczej loteria. Nie wiem kto tam jeszcze prowadzi KK ale z pewnością GS Team, też będzie niezły. Ciężko jest gdy nie wiesz kto tak naprawdę kurs poprowadzi. Powiem tak. KK to nauka jazdy na nartach w perspektywie kononu. Jak ktoś nie umie to się i przez rok nie nauczy, jak umie to kanon opanuje w 5 minut, Pozdrowienie serdeczne Z jednej strony całkowicie rozumiem twój tok myślowy i jest on zbieżny z moim zwłaszcza pod kątem SL - uważam że nie powinno się z niego rezygnować ale (nie lubię wtrącać w dyskusję "ale", ale stety ?? no właśnie). Powtarzając "ale" - wymiar sportowy na każdym poziomie wyszkolenia instruktorskiego wymaga dużych poświęceń które zazwyczaj nigdy nie znajdą swojego odzwierciedlenia w praktyce albowiem czym innym jest jazda sportowa a czym inny jest jazda "obowiązkowa - instruktorska". w tym pierwszym przypadku świadomie czynimy błędy aby osiągnąć czas, w tym drugim świadomie unikamy błędów aby ocena była wyższa. Poświęcenia - o ile GS na normalnej górce przy prawidłowym ustawieniu i dostatecznym sprzęcie jest w stanie "zaliczyć" każdy (no może za 3 lub 4 razem to niestety SL wymaga sprzętu - sprzętu który jest sakramencko drogi a do tego dochodzi jeszcze kwestia kilku a najczęściej kilkunastu treningów - ilu jest takich głupich Widuchów co sobie kupili tyczki i mają "własny" stok???. Z drugiej natomiast strony aż ciśnie się na język - chcesz być instruktorem to zapier...... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Adam ..DUCH Napisano 1 godzinę temu Udostępnij Napisano 1 godzinę temu W dniu 4.11.2025 o 10:08, Ir3k napisał: Cześć Dziękuję za odpowiedzi, nie ukrywam, że temat założyłem żeby pozyskać trochę ciekawych informacji, bo o samym systemie szkolenia, czy bardzo dobrze wykwalifikowanych fachowcach, którzy obecnie działają na naszym podwórku - informacji na forum nie jest tak wiele. Nigdy nie rozumiałem szczerze mówiąc, podziału bądź jeśli używam złego słowa, poróżnienia między samym PZN a SITN, choć to drugie zawsze swoją zawiłością w mnogości kursów, kwalifikacji na nie, i już samym uzyskiwaniem uprawnień ,wydawało się jedynym i najwłaściwszym organem szkolącym instruktorów. Doszedłem natomiast do wniosku, że sam proces szkolenia w istocie, a dokładniej jego przebieg (po mimo wewnętrznych procedur dotyczących jego schematu), jest uwarunkowany tym, kto go prowadzi. Jestem z Warszawy, na nartach jeżdżę 2/3 życia, ponad 20 lat, szkolę jako instruktor od niespełna 7, posiadam najprostsze uprawnienia oświatowe. W zależności od sezonu spędzam 30-50 dni na nartach wliczając w to szkolenia, jest to moja dodatkowa praca. Na ten sezon zapadła decyzja - rozwój. Wiele lat poświeciłem na samodoskonalenie się, co robię dalej. Współpracowałem z wieloma instruktorami, zawsze wymieniając doświadczenia. Teraz chcę nieco więcej, chcę porządnej jazdy szkoleniowej, tym razem tylko dla siebie. 🙂 Odczuwam natomiast wrażenie, że instruktor w PL bez uprawnień SITN to co najmniej klasa niżej, nie wspominając o współpracy stowarzyszenia z innymi stowarzyszeniami z całego świata i możliwości zdobywania uprawnień międzynarodowych. Także chętnie pojeżdżę na nartach z kimś, kto robi to wzorcowo wg norm polskich czy międzynarodowych. Świetnie jeździ, świetnie to prezentuje i potrafi przekazać wiedzę dla nauczania innych. Chętnie za to zapłacę, zaplanowałem sobie dojść do stopnia pomocnika, być może nawet w tym sezonie, co dalej zobaczymy. Nie mam przeszłości zawodniczej, nie jeździłem w klubie narciarskim, po za incydentalnymi wypadami na tyczki, gdziekolwiek była taka możliwość będąc na nartach - kiedyś troszkę mnie to kręciło. Tutaj na pewno będzie duże pole do rozwoju. Myślę że dokładnie byłem w Twojej sytuacji i dokładnie tak samo ja i Ty podjąłem mimo "starczego" wieku decyzję o profesjonalnym kształceniu się w tym kierunku. Kurs ministerialny to dupa zbita wobec KK a nawet wobec KD tu nie ma o czym nawet pisać. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Edwin Napisano 1 godzinę temu Udostępnij Napisano 1 godzinę temu (edytowane) 36 minut temu, Adam ..DUCH napisał: Z jednej strony całkowicie rozumiem twój tok myślowy i jest on zbieżny z moim zwłaszcza pod kątem SL - uważam że nie powinno się z niego rezygnować ale (nie lubię wtrącać w dyskusję "ale", ale stety ?? no właśnie). Powtarzając "ale" - wymiar sportowy na każdym poziomie wyszkolenia instruktorskiego wymaga dużych poświęceń które zazwyczaj nigdy nie znajdą swojego odzwierciedlenia w praktyce albowiem czym innym jest jazda sportowa a czym inny jest jazda "obowiązkowa - instruktorska". w tym pierwszym przypadku świadomie czynimy błędy aby osiągnąć czas, w tym drugim świadomie unikamy błędów aby ocena była wyższa. Poświęcenia - o ile GS na normalnej górce przy prawidłowym ustawieniu i dostatecznym sprzęcie jest w stanie "zaliczyć" każdy (no może za 3 lub 4 razem to niestety SL wymaga sprzętu - sprzętu który jest sakramencko drogi a do tego dochodzi jeszcze kwestia kilku a najczęściej kilkunastu treningów - ilu jest takich głupich Widuchów co sobie kupili tyczki i mają "własny" stok???. Z drugiej natomiast strony aż ciśnie się na język - chcesz być instruktorem to zapier...... Wracając do KK ,to jeden cały dzień o ile pamiętam mieliśmy przeznaczony na SL i jazdę na tyczkach. O ile fajnie ćwiczyć,to późniejsze egzaminy z jazdy na tyczkach uważam z mojego punktu widzenia za zbędne. Jeśli kursant chce się szkolić na tyczkach,to nie instruktor,tylko trener i jakiś wyjazd szkoleniowy w tym kierunku..GS jak najbardziej... Edytowane 1 godzinę temu przez Edwin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 1 godzinę temu Udostępnij Napisano 1 godzinę temu (edytowane) SL na miękkich kolanówkach. Można ustawić pełny SL z figurami, pokazać co i jak bez tego całego bokserskiego bajzlu. Pozdro Edytowane 59 minut temu przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.