Skocz do zawartości

Zjazd z K2


Rekomendowane odpowiedzi

Andrzej Bargiel i Davo Karničar szykują się do zjazdu z K2 

Polak chce wejść i zjechać w ciągu jednego dnia.

 

Nie wiem czy w tym przypadku można życzyć powodzenia, życzę im zatem by bezpiecznie wrócili.

 

http://wspinanie.pl/...-ski-challenge/

 

Aby jeszcze podkrecic emocje, to proponuje, abym czlowiek zjechal tylem na jednej narcie i z zamknietymi oczami. Szalenstwo niech trwa dalej.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyt duża odwaga może prowadzić do lekkomyślnych zachowań ale wyśmiewanie odwagi przez tchórzy?

Na to nie powinno być tu miejsca.

Cześć

Nie każdy wyśmiewający musi być tchórzem Piotrze... Może być po prostu głupi i nie odróżniać pasji i wyczynu od szpanerstwa, nie umieć docenić wyjątkowości w zalewie szarzyzny, zazdrościć... itd.

Zamierzenie szaleńcze i tylko najlepsi mogą wpaść na taki pomysł i za to i szacunek wielki!!!

Pozdrowienia 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł nie jest nowy i nie trudno na niego wpaść. Kilka osób już zresztą próbowało.

Hans Kammerlander nawet wniósł narty na szczyt, zjechał pierwsze kilkaset metrów i zrezygnował...

To chyba również świadczy o trudności.

Nie słyszałem też by komuś udało się wejść na K2 w jeden dzień ale mogę się mylić.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł nie jest nowy i nie trudno na niego wpaść. Kilka osób już zresztą próbowało.

Hans Kammerlander nawet wniósł narty na szczyt, zjechał pierwsze kilkaset metrów i zrezygnował...

To chyba również świadczy o trudności.

Nie słyszałem też by komuś udało się wejść na K2 w jeden dzień ale mogę się mylić.

Cześć

Być może - nie śledzę. Charakter K2 a zwłaszcza piramidy szczytowej zakłada jednak skoki lub zjazdy na linie - inaczej według mojej wiedzy się nie da a na tej wysokości po wysiłku wejścia może to być niewykonalne... Teraz...

Kammerlandner nie jest pierwszym lepszym leszczem jednak i ocenił, że nie da rady...

Wszystkich, którzy próbują przełamywać ludzkie możliwości i bariery będę zawsze nadzwyczaj cenił. Bez nich nie znalibyśmy koła do tej pory...

Pozdrowienia serdeczne


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem na K2 ani nawet u podnóża, wiec ciężko coś powiedzieć. Z tego co widać na filmikach, zjazd na nartach jest teoretycznie możliwy ale prawdopodobnie znajdą się krótkie fragmenty lodowe/skalne po których zjechać się nie da. Nie sadzę by ktoś wpadł na pomysł skakania ze skał a jeśli tak to raczej na dół w całości nie wróci często jednak da się obejść/objechać przeszkody ale możliwości zjazdu widać dopiero z bliska. Nie ma sensu wspominać, że przy tym ciśnieniu to nawet zjazd Golgotą w Szczyrku byłby dużym wyzwaniem. Z własnej praktyki wiem jedynie, że dopiero poniżej 6000m da się w miarę normalnie jeździć. Wyżej, każdy skręt nawet w łatwym terenie to męka.

 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkich, którzy próbują przełamywać ludzkie możliwości i bariery będę zawsze nadzwyczaj cenił. Bez nich nie znalibyśmy koła do tej pory...


Hej Mitku!
Ale na ile sposobów można jeszcze to koło wymyślić?
Mam nieodparte wrażenie, że w obecnych czasach, w branży turystycznej, bariery się w zasadzie wymyśla.
A świata to nie popycha do przodu ani o milimetr :)
Niech sobie każdy lubi, co go rajcuje, ale bić piany nie ma po co.
Pozdr
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby jeszcze podkrecic emocje, to proponuje, abym czlowiek zjechal tylem na jednej narcie i z zamknietymi oczami. Szalenstwo niech trwa dalej.

Aby jeszcze bardziej podkrecic emocje idz i schowaj sie w szafie...

Gratuluje braku zrozumienia pasji narciarskiej/alpinistycznej szczegolnie na forum o tej tematyce. Proponuje pisac na onecie.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Mitku!
Ale na ile sposobów można jeszcze to koło wymyślić?
Mam nieodparte wrażenie, że w obecnych czasach, w branży turystycznej, bariery się w zasadzie wymyśla.
A świata to nie popycha do przodu ani o milimetr :)
Niech sobie każdy lubi, co go rajcuje, ale bić piany nie ma po co.
Pozdr
Marcin

 

Niezależnie od tego, że są to wyzwania indywidualne to jednak świat to popycha. Jednostki pokazują, że są możliwe wyczyny a reszta to w jakiś sposób naśladuje. Za tym idzie rozwój rozwiązań, przemysłu czy wiedzy. Jeszcze 10 lat temu w górach w zimie chodzili nieliczni a teraz to całe rzesze. I tacy jak Bargiel napędzają te zmiany. Całe branże powstały - kajakarstwo górskie, szybki wspin, rewolucja MTB (ta branża ma dosłownie 40 lat!). W dobie świata wirtualnego przesuwanie tych realnych granic naprawdę cieszy.

Dawniej było o tyle łatwiej, że było wiele białych plam na mapie więc chęć ich wymazania była oczywista i naturalna. Co nowym pozostało? Tylko podnieść poprzeczkę przez bardziej sportowy charakter wyczynu.  Zjazd na nartach z K2, samotne przejścia Antarktydy, ekstremalne nurkowania w kominach termalnych (to wszystko "naszych" wyczyny) to jest nowy wymiar a nie coś sztucznego.

 

Pozdro

Wiesiek


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodałbym jeszcze postęp technologiczny sprzętu. Czekan mojego wujka z początku lat 70 waży mniej więcej tyle co 5 moich współczesnych, do tego waga butów, lin, szpeju itp. Ja wychodząc w góry mam na plecach maksymalnie 20 - 30 kg, a na początku lat 70 było to 80 kg. Pewne rzeczy są obecnie możliwe bo pewne bariery się przesunęły. Do tego sposób odżywiania, dostarczanie energii organizmowi itp. (idąc dziś w góry nie bazuję za gorzkiej czekoladzie i sezamkach) itp.

 

Główne ryzyko, przy szybkim wejściu i zajściu (zjeździe na nartach) jest niewystarczająca aklimatyzacja, przy nagłym załamaniu pogody i brak możliwości przeprowadzenia akcji ratunkowej oraz brak możliwości przeczekania załamania pogody (w namiocie, bazie szczytowej, pośredniej - bo ich po prostu nie ma). 

 

Wyczyn jeżeli się powiedzie, zostanie zapisany na kanwie historii alpinizmu (skialpinizmu), jeżeli się nie uda znajdą się następni, którzy spróbują. Czapki z głów i szacunek za samą próbę się należą. 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu czytslem wspomnienia pewnego Australijczyka, ktory postanowił samotnie opłynac Antarktyde na 9 m jachcie. Warunki i trudności miał na miarę tego o czym piszecie lub też wyższe bo rejs trwał kilka miesięcy a codziennie wymagał przełamania nie tylko natury ale samego siebie.
Zapamiętałem jedno stwierdzenie w sensie - "niech nikt nie próbuje mnie ratować nawet jeśli odruchowo wcisne przycisk na UKFce, byłoby głęboko niemoralne z mojej strony wymagać jakiejkolwiek pomocy. Moje ryzyko i moja decyzja."
Polecam ku rozwadze wszystkim 'ekstremalnym'..... Szacunek i uznsnie dla tych, którzy to uwzględniają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja wychodząc w góry mam na plecach maksymalnie 20 - 30 kg, a na początku lat 70 było to 80 kg.

 

Nikt normalny nie chodził po górach z plecakiem 70-80kg no chyba że "nosice" w Tatrach Słowackich. Jeśli zwykle targasz 20-30kg to niespecjalnie skorzystałeś z postępu.

 

Wg zaleceń Zaruskiego (lata 20-te) plecak na narciarską wyrypę powinien ważyć 16kg co wtedy komentowano, że chyba kamienie do niego wkłada.

 

Jeśli chodzi o Himalaje to w latach 70-80-tych też starano się minimalizować wagę. Odzież puchowa była podobna jak teraz a widziałem Np. plecak wyprawowy z tamtych czasów o wadze ok 200-300g pojemność 60l. Był to co prawda worek ortalionowy z szelkami ale podobno dał radę na kilku wyprawach.

 

 

 

(idąc dziś w góry nie bazuję za gorzkiej czekoladzie i sezamkach)

 

A na czym? Bakalie, czekolada czy kabanosy to standard podobnie teraz jak i kilkadziesiąt lat temu. Z racji liofilizowanych obiadów i plastikowych opakowań jest trochę lżej i wygodniej ale wielkiej rewolucji nie ma. Być może zwiększył się poziom wiedzy, że wcinanie tłuszczu zwiększa zapotrzebowanie na tlen ale i tak nikt nie je samych żelów energetycznych.

 

 

 

Główne ryzyko, przy szybkim wejściu i zajściu (zjeździe na nartach) jest niewystarczająca aklimatyzacja, przy nagłym załamaniu pogody i brak możliwości przeprowadzenia akcji ratunkowej oraz brak możliwości przeczekania załamania pogody (w namiocie, bazie szczytowej, pośredniej - bo ich po prostu nie ma).

 

Nie prawda. Bez dobrej wcześniejszej aklimatyzacji nie ma mowy o rekordowym wejściu. Kiedyś były takie próby oszukania aklimatyzacji ale to już nie te czasy. Narażenie na załamanie pogody jest mniejsze z racji czasu trwania akcji. Możliwości akcji ratunkowej podobne co normalnie w Himalajach czyli prawie żadne.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, wszystko ok, ale chyba sprzęt wyprawowy bardziej skorzystał z postępu w INNYCH dziedzinach, niż inne dziedziny skorzystały z doświadczeń zdobytych podczas wypraw :)

Mam duży respekt dla osób uprawiający sport, nawet ekstremalny, w amatorskim wydaniu.

W przypadku "zawodowców" mam jednak dość mieszane uczucia.

Pozdr
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się osobiście modlę aby wrócił żywy z tej wyprawy.

Wierzę że jest do tego super przygotowany i potrafi zawrócić jakby co.

 

Ocenianie co jest bardziej ekstremalne, jest bardzo złudne.

Partner Bargiela z Mistrzostw Polski skialpinizmu, Tomasz Brzeski, właśnie leży w szpitalu od kilku miesięcy i jest  rehabilitowany. Miał wypadek w Tatrach, uderzył kaskiem w skałę. Wielu zginęło na ściance, bo nie zawiązali dobrze ósemki.

 

Próba kategoryzowania co jest bardziej niebezpieczne, szczególnie przez cywili bez doświadczenia własnego, to głupi populizm.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żaden populizm tylko rachunek prawdopodobieństwa. Jaki procent ludzi chodzących na ściankę z niej nie wraca a jaki nie wraca z K2?

 

 

 

Panowie, wszystko ok, ale chyba sprzęt wyprawowy bardziej skorzystał z postępu w INNYCH dziedzinach, niż inne dziedziny skorzystały z doświadczeń zdobytych podczas wypraw :)

Mam duży respekt dla osób uprawiający sport, nawet ekstremalny, w amatorskim wydaniu.

W przypadku "zawodowców" mam jednak dość mieszane uczucia.

 

Zapewne tak z tym że większość rozwoju zawdzięczamy prowadzeniu wojen.

 

Jaka jest różnica między amatorem a zawodowcem? Przecież obaj robią to samo, ryzykują dla sprawdzenia własnych granic i/lub poklasku u innych. W innym miejscu są tylko te granice. Dawniej zresztą dzisiejszy amator (Np. wchodzący na Everest drogą normalną czy startujący w biegu na 100km byłby zawodowcem.  Chodzi tylko o kasę od sponsorów? A jak ktoś pojedzie na K2 z własnych oszczędności to będzie amatorem czy nie?


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Andrzej Bargiel rezygnuje z wejścia na K2

 

"Bezpieczeństwo nader wszystko, a zagrożenie lawinowe jest ogromne" - podkreślił Andrzej Bargiel, który ambitny zamiar zjazdu na nartach z K2 (8611 m) w Karakorum musi odłożyć. Na szczyt nie wejdzie też wyprawa Polskiego Związku Alpinizmu pod kierunkiem Jerzego Natkańskiego.

 

Andrzej Bargiel z Januszem Gołąbem i Jakubem Poburką wyruszyli w niedzielę rano z bazy do obozu C3 na wysokości 6900 m. Podczas wspinaczki okazało się, że warunki śniegowe są niestabilne, grożą też im lawiny z powodu ocieplenia.

"Po trzech godzinach wspinaczki Janusz, który leczył ostatnio infekcję antybiotykiem, źle się poczuł i zawrócił. Z góry leciały kamienie. Na Jakuba spadł skalny odłamek, ale obyło się bez poważnego urazu. Andrzej uznał, że nie można ryzykować, zszedł także do bazy i... zakończył wyprawę" - powiedział PAP Mateusz Kiełpiński z biura prasowego K2 Ski Challenge "Dokonać niemożliwego".

Z ekipą Bargiela współpracowali członkowie ekspedycji Polskiego Związku Alpinizmu: Natkański, Gołąb, Krzysztof Wranicz i Dariusz Załuski. Celem było przede wszystkim wzbogacenie doświadczenia, rozpoznanie terenu i jak najlepsze przygotowanie techniczne, logistyczne oraz personalne do zimowego szturmu na K2, jedyny niezdobyty o tej porze roku ośmiotysięcznik.

W niedzielę Natkański poinformował, że bazę opuścili Wranicz i Załuski z zamiarem dotarcia do Alicampu, by przez Gondoghoro La przejść do wsi Hushe i pojechać do Skardu. "Ich wyjście spowodowane było nawrotem bólu zęba u Darka" - wspomniał.

Mimo bardzo trudnych warunków na K2, jak i na pobliskim Broad Peaku (8051 m), ten szczyt zdobył po 22 godzinach wspinaczki bez wspomagania tlenem z butli Waldemar Kowalewski ze Szczecina, który na co dzień buduje domy jednorodzinne. Jego pasją jest wspinanie. To jego czwarty ośmiotysięcznik po Mount Evereście (2014), Manaslu (2016) i Lhotse w maju tego roku.

źródło: http://podroze.onet....a-na-k2/6h1xzk 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Istotniejsze jest to że gość Nirmal ‘Nims’ Purja w 1 miesiąc zdobył 6 ośmiotysięczników.
To dopiero rekord !

https://wspinanie.pl...s-purja-makalu/

 

Rekord oczywiscie tak...8 tysieczniki mozna zdobyc jednak na rozne sposoby. A co jest bardziej wartosciowe: kilka z rzedu na tlenie, przy dużym wsparciu czy np. jeden w stylu alpejskim, nowa droga, w malym zespole itp. ?

Medialnie to pierwsze, hmmm medialnie...


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekord oczywiscie tak...8 tysieczniki mozna zdobyc jednak na rozne sposoby. A co jest bardziej wartosciowe: kilka z rzedu na tlenie, przy dużym wsparciu czy np. jeden w stylu alpejskim, nowa droga, w malym zespole itp. ?
Medialnie to pierwsze, hmmm medialnie...

Siły specjalne. Krkomenem zostali strażacy. Mocni są i tyle. A technicznie to widać nie aż tak trudne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...