Skocz do zawartości

Czy narty są tylko dla bogatych ?


Johann

Rekomendowane odpowiedzi

Odbiegamy od tematu trochę ale niech będzie.

Nie wszystko!!! Cena karnetu na Kotelnicy w kontekście zatłoczonego, przeludnionego stoku jest za wysoka dla wszystkich!

Nie ma w kodeksie narciarskim obowiązku zjechania z bani.

Jestem przekonany że sporo osób mających tygodniowy, "feryjny" kontakt z nartami, kupuje te karnety, bo "wypada"

Ich problem, jeżeli to w ogóle problem. Za zaistnienie w towarzystwie trzeba płacić :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 173
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Nie wszystko!!! Cena karnetu na Kotelnicy w kontekście zatłoczonego, przeludnionego stoku jest za wysoka dla wszystkich! Zwróć uwagę że przy kasach awanturują się głównie klienci w nienagannych ubraniach, mający porównanie do standardów alpejskich. Jestem przekonany że sporo osób mających tygodniowy, "feryjny" kontakt z nartami, kupuje te karnety, bo "wypada" w towarzystwie powiedzieć że się tam jeździło. Na podobnej zasadzie funkcjonują Krupówki, pstre i komercyjne jak Las Vegas! Maciek

podobnie zdarza się na kasprowym, widzi się ludzi w wypasionych strojach z wysokimi modelami nart. Zrobią parę fotek, zapalą papierosa i zjeżdżają na dół, ale ......................... kolejką.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

podobnie zdarza się na kasprowym, widzi się ludzi w wypasionych strojach z wysokimi modelami nart. Zrobią parę fotek, zapalą papierosa i zjeżdżają na dół, ale ......................... kolejką.

Szczerze mówiąc - a pierwszy raz na Kasprowym w zimie byłem w 1980 roku i pewnie z dobrych 150-160 dni na przestrzeni ostatnich trzydziestu paru lat sie uzbiera i nigdy czegos takiego nie widziałem. Czyżby kolejna obiegowa bajeczka?? Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obserwuję tendencje przeskakiwania znajomych na biegówki, albo z powodu kosztów albo kontuzji. Sprzęt tańszy, brak kosztów za karnety, mnóstwo tras w bliskich Czechach. A zjazd też czasami się zdarzy, na krechę albo pługiem :) Oczywiście nie ma tej adrenaliny, co na zjazdówkach, ale za to bliższe spotkania z przyrodą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc - a pierwszy raz na Kasprowym w zimie byłem w 1980 roku i pewnie z dobrych 150-160 dni na przestrzeni ostatnich trzydziestu paru lat sie uzbiera i nigdy czegos takiego nie widziałem. Czyżby kolejna obiegowa bajeczka??

raczej nie bajeczka bo też takich zauważyłem w sezonach lat 90-tych ub.w. ale... mogli zrezygnować z dalszego nartowania bo np.: zmęczyli się jazdą do góry:D, warunki były kiepskie jak na ich możliwości, warunki atmosferyczne były kiepskie w ogóle bo zastali tam np mgłę, mżawkę, a co najgorsza - zrobili sobie zdjęcia i zjechali aby "zaliczyć" K.W., itp - itd.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

raczej nie bajeczka bo też takich zauważyłem w sezonach lat 90-tych ub.w. ale... mogli zrezygnować z dalszego nartowania bo np.: zmęczyli się jazdą do góry:D, warunki były kiepskie jak na ich możliwości, warunki atmosferyczne były kiepskie w ogóle bo zastali tam np mgłę, mżawkę, a co najgorsza - zrobili sobie zdjęcia i zjechali aby "zaliczyć" K.W., itp - itd.

Sztuka rezygnacji to jeden z ważnych elementów narciarskiej taktyki. Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość z Was ma to szczęście, że mieszka w pobliżu gór więc te koszty są rzeczywiście sporo niższe i rozłożone w czasie. Z perspektywy 4 osobowej rodziny mieszkającej gdzieś w centrum Polski wygląda to trochę inaczej. Byłem tydzień w Szczyrku z rodziną, wyjazd był niskobudżetowy (ok. 3,5 tys) - pojeździłem tyle co w 1 dzień w alpach da się zrobić. :) Jadę jeszcze z synem w Alpy, koszt na 2 osoby wyjdzie w okolicy 3,5-4 tys. (bo syn ma dziecięcy karnet połowę tańszy). Do tego co roku przynajmniej z 1 tys zł trzeba dołożyć do sprzętu - czasem jakąś kurtkę komuś trzeba zmienić, kupić większy kask czy buty dla dzieci, wymienić podarte rękawiczki, porysowane gogle, itp. Tak więc w tym sezonie 12 dni na nartach będzie mnie kosztowało ponad 8 tys. zł, w poprzednich było podobnie, gdybym chciał się wyjeździć musiałbym jeszcze ze 2 razy sam w Alpy jechać (żona nie ma takiego ciśnienia na jazdę i woli ciepłe kraje zaliczyć, a dzieci są limitowane przerwami w nauce - na szczęście), ale to kolejne 4 tys. i robi się 12 tys. Nie ma lekko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy 1200zł pasje można mieć, tyle że niespełnioną bo na ile wyjazdów sobie pozwolisz?

Witam, czy uważasz że aby mieć przyjemność z jazdy koniecznie trzeba jeździć w Alpy lub znane ośrodki ? Założę się że w Twojej okolicy są małe trasy z wyciągami gdzie za niewielkie pieniądze możesz sobie pojeździć. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Szczerze mówiąc - a pierwszy raz na Kasprowym w zimie byłem w 1980 roku i pewnie z dobrych 150-160 dni na przestrzeni ostatnich trzydziestu paru lat sie uzbiera i nigdy czegos takiego nie widziałem. Czyżby kolejna obiegowa bajeczka?? Pozdrowienia

Tak poza tematem.... Odnośnie bajeczek i stereotypów to przypomniał mi się dialog jaki usłyszała ostatnio moja żona, jadąc na kanapie...byliśmy w Istebnej pod koniec ferii min. woj. mazowieckiego ...rozmowa dwóch nastoletnich górali: Widać że warszawka ma ferie, parking zawalony furami, w kanjpach pełno, właściciele to się obłowią, a na stokach pustki....350km po to żeby narty przewietrzyć i fotkę pod stokiem cyknąć to trzeba mieć kasę, teraz trzeba się wyjeździć bo za chwilę przyjadą ślązacy ze swoimi kanapki i stoki będą zawalone, a w knajpach pustki... Akurat w tym samym czasie gdy moja żona jeździła , ja spacerowałem z córką po stokiem i rozbawiła mnie grupa 6 osób, która miała jedną parę nart i kask i robili sobie zdjęcia na tle stoku przekładając je z ręki do ręki nawet nie zakładając butów (oczywiście nie wiem czy byli z "warszawki") ... za 3 dni dojechała do nas moja siostra ze szwagrem (początek ferii Śląska) przyjechali z własnymi kanapkami ;)...i tak sobie pomyślałem, że może w tych bajkach i stereotypach jest cień prawdy ;) Żeby było jasne... dla mnie narciarz to narciarz niezależnie od rejonu z którego pochodzi :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obawiam się, że nie czytasz ze zrozumieniem. Moja teza jest taka, że narty to sport dla ludzi z dochodami powyżej przeciętnych (co nie znaczy, że od razu bogatych). I uzasadniam to, podając tę średnią. I nie, jeśli ktoś zarabia 1200, to na nartach nie pojeździ, nie w kategoriach uprawiania sportu.

Witam, Oczywiście w kategoriach uprawiania sportu masz całkowitą rację ( o ile przez to rozumiemy jazdę na wymagających trasach i na dobrym sprzęcie ) , natomiast rekreacyjnie to pojeździ bo jak napisałem już żeby mieć przyjemność z jazdy nie koniecznie trzeba jeździć w Alpy lub znane ośrodki i założę się że w Twojej okolicy są małe trasy z wyciągami gdzie za niewielkie pieniądze możesz sobie pojeździć. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy kupił właśnie w sieci świetne, używane, pięcioletnie buty narciarskie HEAD bez śladów używania :D Sprzedający z Warszawy. Z jednej strony też mam nadzieję że to przypadek z drugiej zaś zaczynam przeglądać oferty sprzedaży ze stolicy.

Użytkownik zeberkaa edytował ten post 05 marzec 2013 - 11:32

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy narty są tylko dla bogatych ? Z całą pewnością nie, ale też nie dla biednych. Raczej dla ludzi na najmniej przeciętnie zarabiających jeżeli mieszka się daleko od jakichkolwiek górek. Od kilkunastu lat mieszkam w Szczecinie, niestety. Nie mam możliwości wyjazdu na jeden dzień tak jak ktoś kto mieszka niedaleko gór, nawet 100 -150 km. Dla mnie wyjazd to co najmniej 6 - 7 godzin jazdy w jedną stronę. W związku z tym co najmniej 2 - 3 dni (np. piątek, sobota, niedziela). Taki wyjazd to min. 600 zł a raczej 700-800 zł. za osobę. Średnio 250 zł na dzień. Czy to mało każdy musi ocenić sam. Wyjazd do Włoch to koszty dwukrotnie większe na jeden dzień, bo około 500 zł na dzień jeżdżenia. W czasie 6 dniowego wyjazdu wydajemy( 3-osobowa rodzina) ok. 8-10 tys. zł. I są tzw. "dziadowskie wyjazdy" czyli apartamenty + wyżywienie we własnym zakresie oraz liczenie się z każdym centem na stoku. Ale apartament to ok. 600-700 euro, karnety drugie tyle. Powiedzmy razem 1300 euro średnio czyli w granicach 5,5 tys. zł. Pozostała część kosztów to wyżwywienie i dojazd (ok.1100 km w jedną stronę ze Szczecina). Owszem są to koszty w okresie feryjnym ale inaczej nie mogę, syn ma 16 lat i chodzi do szkoły. Dla mojej rodziny narty to kilkanaście tysięcy rocznie. Nie wiem czy to jest mało jak spojrzymy na średnie wynagrodzenie w Polsce. Zdaję sobie sprawę, że gdybym mieszkał w Krakowie, Katowicach czy Wrocławiu to sytuacja wyglądałaby inaczej ale w związku z tym, że niektórzy mieszkają w centrum i na północy to sprawy mają się niezbyt różowo. Taka jest moja opinia. Innym problemem jest to że narciarstwo stało się w ostanich 7-10 latach modne i w niektórzy uważają, że wypada "być na nartach". Ale oni raczej szukają dobrego hotelu ze spa, wellnes. Po przyjeździe narty i buty do narciarni i dopiero wyciągają je w dniu wyjazdu, a sami krążą pomiedzy sauną a basenem od czasu do czasu coś pociągająć. Ale oni mi absolutnie nie przeszkadzają, niech sobie jeżdżą "na narty". My się rozmijamy chciaż bywa że jesteśmy w tej samej miejscowości. Pozdrwiam Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Tak poza tematem.... Odnośnie bajeczek i stereotypów to przypomniał mi się dialog jaki usłyszała ostatnio moja żona, jadąc na kanapie...byliśmy w Istebnej pod koniec ferii min. woj. mazowieckiego ...rozmowa dwóch nastoletnich górali: Widać że warszawka ma ferie, parking zawalony furami, w kanjpach pełno, właściciele to się obłowią, a na stokach pustki....350km po to żeby narty przewietrzyć i fotkę pod stokiem cyknąć to trzeba mieć kasę, teraz trzeba się wyjeździć bo za chwilę przyjadą ślązacy ze swoimi kanapki i stoki będą zawalone, a w knajpach pustki... Akurat w tym samym czasie gdy moja żona jeździła , ja spacerowałem z córką po stokiem i rozbawiła mnie grupa 6 osób, która miała jedną parę nart i kask i robili sobie zdjęcia na tle stoku przekładając je z ręki do ręki nawet nie zakładając butów (oczywiście nie wiem czy byli z "warszawki") ... za 3 dni dojechała do nas moja siostra ze szwagrem (początek ferii Śląska) przyjechali z własnymi kanapkami ;)...i tak sobie pomyślałem, że może w tych bajkach i stereotypach jest cień prawdy ;) Żeby było jasne... dla mnie narciarz to narciarz niezależnie od rejonu z którego pochodzi :)

Szczerze mówiąc mnie byłoby głupio przytaczać taką historyjkę i sugerować podteksty. Zdanie z końca postu niewiele ratuje. Po raz kolejny w trakcie ostatnich paru tegodni Szanowni koledzy tego typu powiastki piszą. Jeżeli chodzi o mnie to zapraszam do sprawdzenia sie na stoku. Zabiorę paru kolegów i koleżanek z Warszawy popatrzycie, posmiejcie się, może jakieś nowe historyjki powstaną. Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc mnie byłoby głupio przytaczać taką historyjkę i sugerować podteksty. Zdanie z końca postu niewiele ratuje. Po raz kolejny w trakcie ostatnich paru tegodni Szanowni koledzy tego typu powiastki piszą. Jeżeli chodzi o mnie to zapraszam do sprawdzenia sie na stoku. Zabiorę paru kolegów i koleżanek z Warszawy popatrzycie, posmiejcie się, może jakieś nowe historyjki powstaną. Pozdrowienia

Trochę więcej luzu... ja nigdzie nie mówię, że ludzie z Warszawy czy z innego miejsca w Polsce jeżdżą gorzej lub lepiej, bo w moim przekonaniu to nie ma znaczenia...ja przytoczyłem tylko pewną zasłyszaną rozmowę (dla mnie nacechowaną stereotypami lub jak wolisz "obiegową bajeczkę") i dwie sytuacje które wywołały u mnie uśmiech na twarzy....nie dlatego że jeżdżę lepiej niż ludzie z Warszawy (bo pewnie nigdy nie osiągnę poziomu jak niektórzy ludzie ze stolicy)...a dlatego, że jeśli ktoś chce to może znaleźć potwierdzenie takich stereotypowych teorii. I jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś widział ludzi wjeżdżających na Kasprowy po to żeby sobie zrobić zdjęcie i zjeżdżających z powrotem. Mnie to nawet nie przeszkadza...jak tak lubią ... Nie traktuj każdej dyskusji tak śmiertelnie poważnie ;) Kończąc już bardziej w temacie sam mam wśród znajomych osoby które pojawiają się raz w sezonie na stoku po to żeby się nazwać "narciarzami', wrzucić fotkę na facebooka i w ich mniemaniu dołączyć do elity bo w końcu narciarstwo to sport dla bogatych :) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjazd do Włoch to koszty dwukrotnie większe na jeden dzień, bo około 500 zł na dzień jeżdżenia. W czasie 6 dniowego wyjazdu wydajemy( 3-osobowa rodzina) ok. 8-10 tys. zł. I są tzw. "dziadowskie wyjazdy" czyli apartamenty + wyżywienie we własnym zakresie oraz liczenie się z każdym centem na stoku. Ale apartament to ok. 600-700 euro, karnety drugie tyle. Powiedzmy razem 1300 euro średnio czyli w granicach 5,5 tys. zł. Pozostała część kosztów to wyżwywienie i dojazd (ok.1100 km w jedną stronę ze Szczecina). Owszem są to koszty w okresie feryjnym ale inaczej nie mogę, syn ma 16 lat i chodzi do szkoły. Dla mojej rodziny narty to kilkanaście tysięcy rocznie. Nie wiem czy to jest mało jak spojrzymy na średnie wynagrodzenie w Polsce. Zdaję sobie sprawę, że gdybym mieszkał w Krakowie, Katowicach czy Wrocławiu to sytuacja wyglądałaby inaczej ale w związku z tym, że niektórzy mieszkają w centrum i na północy to sprawy mają się niezbyt różowo. Taka jest moja opinia. Wojtek

Coś drogie te wyjazdy w Alpy. Mog Ci podać na priv namiary na conajmniej 2-3 firmy organizujące wyjazdy do Francji czy Włoch. Przykładowo (wszystko z dojazdem, karnetem na 6 dni i mieszkaniem) 1. grudzień 2012, wyjad 3 Doliny (mieszkanie w Les Menuires), cena za osobę 1590 (z karnetem na 3 Doliny około 1750, dojazd autokar, apartament - fakt, kiepski, ale mi to nie przedszkadza) - Wyżywienie we własnym zakresie 2. Styczeń 2013(termin ferii małopolskich - 19-26 styczeń) Serre Chevalier plus jeden dzień w Les2Alpes i jreden w Via Latea (Sestiere, Montgenevre itpo) - opcja wszystko bez wyżywienia - cena 1600 zł/osobę 3. maj 2012 (długi weekend) z pełnm karnetem na Espace Killy (Tignes plus Val d'Isere - ta druga stacja w tym roku tylko pierwsze trzy dni) - jak pamiętam coś koło 1800 4 Luty 2012 -Cortina d'Apezzo (mieszkanie w Borca di Cadore, 4x Cortina, 1x Auronzo 1x San Vito Di Cadore) - z wyżywieniem, dojazdem, mieszkaniem i karnetem coś poniżej 1900 Mogę podawać dalej, ale żaden wyjazd w Alpy (oczywiście do Francji nie jeździ się w lutym i pierwszym tygodniu marca - Paryż ma ferie) nigdy na osobę nie przekroczył dla mnie 2000 - a są to ośrodki z najwyższej frncuszkiej półki - mniejsze ośrodki można zorganizować za około 1400zł. Wyżywienie w granicach 200-250 zł spokojnie da się zorganizować (zresztą, byłem na wyjazdach z polską kucharką i wyżywieniem typu śniadanie +obiadokolacja polska + pakiet na stok za 300 zł od osoby. Czy narty są tylko dla bogatych - nie, nie nie. Jako dziecko nie mogłem sobie pozwolić na wyjazdy w polskie nawet góry (Alpy to wogóle była abstrakcja - przecież to był wtdy Zachód). Wtedy pamiętam z kolegami ubijaliśmy stok własnymi nartami podchodząc pod górkę bokiem, później "jodełką". Przez kilka pierwszych dni po opadach jechało sie na krechę, by nie ściągnąć śniegu z "trasy", dopiero po jakimś tygodniu można było skręcać. Narty Polsporty - Epoxy 3200, buty skórzane, wiązania"kadra" z linkami, później Beta. Wtedy to było dla nas wyzwanie, radocha, zabawa itd. Dzisiaj mogę sobie pozwolić na 3-4 wyjazdy w Alpy, tym dwa całą rodziną, ale przecież każdy nawet dzisiaj może poszukać tanich stoków, a nawet wrócić do naturalnych warunków - trzeba tylko chcieć. Myślę, że nie można powiedzieć, że tylko bogaci jeźdżą, bo skąd tyle osób w Polsce na stokach? - sami bogacze?????

Użytkownik moris edytował ten post 05 marzec 2013 - 14:16

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pytanie czy narciarstwo jest sportem drogim można odpowiedzieć, że potrafi być piekielnie drogie z innych względów, gdyż grozi utratą rzeczy bezcennej, czyli zdrowia. Z uwagi na opisaną przez Was wyżej modę, presję, czy też szybkie połknięcie bakcyla ludzie pchają się na stoki całkowicie nie przygotowani. Wiadomo prawie nikt z nas nie jest zawodowcem i jesteśmy lepiej lub mniej wyszkolonymi amatorami, ale widzę jak na stoki pchają się ludzie często z pieniędzmi lecz bez przygotowania fizycznego, którzy całymi miesiącami nie mają żadnej aktywności fizycznej. Zakładają porządny, wymagający sprzęt i pchają się na stok, gdzie adrenalina jest niewspółmierna do umiejętności i wytrenowania. Dziwi mnie, gdy człowiek szukając wrażeń sportowych/lansu raz do roku jedzie w Alpy całkowicie na "żywca" za duże pieniądze i nie uświadamia sobie, iż pobieganie, poskakanie, czy porozciąganie kilka razy w tygodniu wcześniej często za darmo też może dać frajdę oraz da mu większe bezpieczeństwo i przygotowanie do jazdy. Ta głupota nie ma na pewno konotacji regionalnych i w Alpach i u nas.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek, nie brałbym tego osobiście do siebie, skoro Cię to nie dotyczy. Historyjka świetna, śmieszna i prawdziwa. Często jeżdżę w Beskidy i w 100% zgadzam się z tezą/opiniami młodych górali. Szczyrk w ferie mazowieckiego to zjazd pod bramki wyciągu i długie kolejki w knajpach, odwrotnie niż dwa tygodnie później. A kanapki to podstawa, hehe :) Osobiście szkoda mi czasu na jedzenie w knajpie, skoro mogę to zrobić na krzesełku lub w przerwie na ratrakowanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek, nie brałbym tego osobiście do siebie, skoro Cię to nie dotyczy. Historyjka świetna, śmieszna i prawdziwa. Często jeżdżę w Beskidy i w 100% zgadzam się z tezą/opiniami młodych górali. Szczyrk w ferie mazowieckiego to zjazd pod bramki wyciągu i długie kolejki w knajpach, odwrotnie niż dwa tygodnie później. A kanapki to podstawa, hehe :) Osobiście szkoda mi czasu na jedzenie w knajpie, skoro mogę to zrobić na krzesełku lub w przerwie na ratrakowanie.

A co wy się tak uparliście na te kanapki?Przynajmniej wiem co jem,do tego herbata w termosie w bagażniku,jakiś baton w kieszeni, może to jest właśnie wersja nartowania dla tych mniej bogatych,którą bardzo często stosuję,dokładnie wyjazd z domu 6.30 o 8 w Szczyrku, karnet poranny od 8 do 13 ze zniżką na Plusa 37 zł paliwo 50 zł przy 4 osobach w samochodzie wychodzi 50 zł na głowę za 5 godzin jazdy na nartach,o 13 wyjazd i o 15 w domu na obiedzie,ma się to szczęście mieszkać blisko gór ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...