
cyniczny
Members-
Liczba zawartości
250 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
9
Zawartość dodana przez cyniczny
-
Przygłupia była Twoja uwaga o rzekomej brei i pływających w niej kajakach. Dlatego uświadamiam Cię, że to co się teraz dzieje było normą przed 2012, nie łykaj papki medialnej jak pelikan.
-
Przed 2012 tez pływali i jakiegoś larum nie słyszałem.
-
Może to o to Marcinowi chodziło https://warszawa.gos...e-potrwac-dlugo
-
Włochy? Austria? Gdzie na pierwszy wypad?
cyniczny odpowiedział daamiann88 → na temat → Gdzie na narty?
Ja przy niewielu wyjazdach w roku - maks 2 - wybieram dodatkowe ubezpieczenie. Nie martwię się o dodatkowe OC, a OeAV to jak sam napisałeś - dla aktywnych, przy dwóch wyjazdach w roku średnio opłacalne. Z EKUZ też bywają różne hocki klocki i wcale nie jest to takie kolorowe - przykład Francji i najpierw płatność 100%, a potem dochodzenie zwrotu od lokalnej kasy chorych - tak było przynajmniej kilka lat temu. Prawie zawsze trzeba będzie coś zapłacić za wizytę u lekarza. Czasem 10 euro, czas trochę więcej - zazwyczaj to koszt ubezpieczenia dodatkowego na tydzień. Generalnie wiele osób zaleca i EKUZ i dodatkowe ubezpieczenie. -
Włochy? Austria? Gdzie na pierwszy wypad?
cyniczny odpowiedział daamiann88 → na temat → Gdzie na narty?
Możliwe, ale te 50 euro musiałbym zapłacić z własnej kieszeni, a za ubezpieczenie na 7 dni zapłaciłem 52 PLN za osobę. Kwota ubezpieczenia to 150 tys. + 500 tys. OC oraz 40 tys. NNW i nie muszę się nigdzie fatygować:-) A helikopter zabierający poszkodowanych ze stoku w Austrii to wcale nie taki rzadki widok. -
Włochy? Austria? Gdzie na pierwszy wypad?
cyniczny odpowiedział daamiann88 → na temat → Gdzie na narty?
Młody nie miał karty EKUZ, natomiast miał wykupione normalne ubezpieczenie narciarskie - Wojażer z PZU. Taki rachunek/faktura została wystawiona przez szpital za pobyt i wysłana do mnie na adres domowy. Jedynie na czym im zależało gdy okazało się, że młody musi zostać przynajmniej na jedną dobę w szpitalu, to żeby ubezpieczyciel dał promesę na płatność, właśnie z tego względu że nie mieliśmy EKUZ. I tak się stało, PZU przesłało mailem promesę, a później poprosili, że jak dostanę fakturę to żeby do nich przesłać. -
Włochy? Austria? Gdzie na pierwszy wypad?
cyniczny odpowiedział daamiann88 → na temat → Gdzie na narty?
Jesteś tego pewien? Bo w tamtym roku mojego syna zwozili w Hochzillertal ze stoku skuterem do górnej stacji kolejki Hochzillertal II i ani euro nie zapłaciłem. Później był transportowany do szpitala w Schwaz, tam badania i tomografia głowy i doba pobytu. Cały koszt - faktura przyszła do mnie więc miałem do niej wgląd, później przekazałem ją do ubezpieczyciela - wyniósł 300 euro. Oczywiście ubezpieczenie było, nie EKUZ, ale standardowe jakie wykupuje na wyjazdy narciarskie. -
No to lecimy No waliłeś tekstami:"prosze to traktowac jako oficjalne ostrzezenie!!!!". I jak się nie śmiać gdy piszesz "Ostrzezenie wylacznie dotyczy danego modelu"..."na pewno tej marki nie kupie". Przecież nawet nie podałeś jakiego to dokładnie modelu dotyczy. Jeśli uważasz, że w autoryzowanych sklepach/serwisach pracują sami najlepsi z najlepszych to cóż może Cię rozczaruję, ale nie pracują. I nie ma znaczenia czy to sklep/salon samochodowy/rowerowy/narciarski, tam pracują (pewnie jak wszędzie) różni pracownicy - lepsi i gorsi. Zresztą autoryzowany serwis serwisowi nierówny. To podaj jaką markę rowerów polecasz, która nigdy nie miała żadnej awarii swojego produktu. Mogę Ci zaoszczędzić syzyfowej pracy i od razu napisać nie ma takiej. Ale ja nigdzie nie pisałem, że konfabulujesz opisując ten przypadek. Natomiast rozciągasz pojedynczy przypadek na całą ogromną korporację, sprzedającą miliony rowerów. W tak masowej produkcji pojedyncze wpadki/przypadki są po prostu nieuniknione. I z takiego przypadku nic nie wynika.
-
Kaski, jednorazowość materiału absorbującego, ochrona przed wstrząśnieniem mózgu
cyniczny odpowiedział Rhotax → na temat → Ubrania i akcesoria
Czy chodząc po ulicach/chodnikach nosisz kask? -
Kaski, jednorazowość materiału absorbującego, ochrona przed wstrząśnieniem mózgu
cyniczny odpowiedział Rhotax → na temat → Ubrania i akcesoria
Czy kask może pomóc/uchronić w pewnych przypadkach - tak, Czy tworzyć obowiązek używania go w różnych rodzajach aktywności - nie. -
Kaski, jednorazowość materiału absorbującego, ochrona przed wstrząśnieniem mózgu
cyniczny odpowiedział Rhotax → na temat → Ubrania i akcesoria
Większość, jak nie wszyscy których wymieniłeś są zmuszani do zakładania kasków przez przepisy/prawo. Pytanie czy by zakładali gdyby nie musieli...no może bobsleiści - pewnie mniejsze opory powietrza. Kolarze zawodowi przez długi czas nie jeździli w kaskach, dopiero jak przepisy ich zmusiły - tak wiem śmierć kolarza w 2003 roku, ale w 1995 też była podobna śmierć i tylko niewielka część zawodowców zaczęła jeździć w kaskach. Zawodnicy rugby (sport chyba dość podobny do futbolu amerykańskiego) jakoś w większości kasków nie noszą. -
Na torach tramwajowych to nie tylko właściciele szos powinni uważać - mój kolega na zwykłych trekingowych oponkach wyglebił się na przejeździe - fakt to nie tory tramwajowe, a zwykły przejazd kolejowy był, gdzie tory przecinały drogę pod niewielkim kątem - o dokładnie tu: https://www.google.p...!7i13312!8i6656 a zjazd na drogę gruntową szosą też się da. Wczoraj jeżdżąc w okolicach Olsztynka kilka razy zmuszeni byliśmy jechać drogą leśną (piach szuter - łącznie kilkanaście km) i dało radę, choć jak sama nazwa wskazuje rower szosowy na szosę:-)
-
Tak jak pisałem, koleś jeździ z reguły w terenach dość dzikich (głównie Karpaty) i z sakw przerzucił się na taki model. I nie jest on wyjątkiem. Ja cieszę się, że jest wybór, bo jadąc na kilka dni nie jestem przywiązany do wyboru konkretnego roweru, w sensie z możliwością montażu bagażnika. Można pojechać na full-u, na szosie, na czym się chce:-) Co do prowiantu to już o tym pisałem, że sakwy mają niezaprzeczalną zaletę gdzie trzeba go zabrać dużo, ale powiedz tak szczerze na ilu wyprawach rowerowych byłeś, gdzie potrzebowałeś zabrać prowiant na 2 tygodnie? Ja nie byłem na żadnej i szczerze mówiąc nie planuję. Na takie wyprawy pewnie jeździ promil ogólnie jeżdżących.
-
Jest jeszcze jedna wada sakw, kusi żeby brać za dużo rzeczy;-)
-
Dlatego pytałem czy miałeś doświadczenie z tego typu sakwami i widać, że nie miałeś. Wszystko zależy jaką kupisz podsiodłówkę i czy umiesz ją zapakować. Bujanie można tak zminimalizowac, że praktycznie nie będziesz go czuł. Torby w trójkąt - tu to już w ogóle kulą w płot, ta sakwa jest jedną z najpopularniej stosowanych i to głównie z uwagi na pojemność oraz łatwość dostępu do rzeczy. Wyjątek masz 1,6 m wzrostu i malutką ramę. Ludzie chętnie rezygnują z dużych podsiodłówek (właśnie problematyczny dostęp) na rzecz własnie frame bagu. Mocowań bidonów jest mnóstwo, na lagach przedniego widelca, na sztycy z tyłu za siodełkiem jeśli nie używasz podsiodłówki lub razem z sakwą w ramie (jeśli rama duża) lub pod ramą. Ludzie jeżdżą w tym systemie również z namiotami, kuchenkami turystycznymi i garnkami. Zerknij chociażby na tą galerię - Pablo nie jeździ łatwymi/utwardzonymi trasami, a raczej wybiera te trudniejsze i mało ludne tereny i przerzucił się właśnie na torebki,torebunie - tyle że on preferuje właśnie duży frame bag, kosztem podsiodłówki. https://photos.googl...2E5aF9rV3FaNXBR Albo na tą Wilka: http://www.wyprawyro...p/transalp.html Zobacz jak zapakowany jest rower na 16 dni po Alpach - każdy nocleg na dziko i bez problemu namiot się zmieścił. A wcześniej Wilk jeździł tak - pierwsza fotka 2003, druga 2011 I żebyśmy się zrozumieli, ja wcale nie twierdzę, że bikepacking jest zawsze, wszędzie najlepszy. Doceniam obydwa systemy, bo z obydwu korzystałem/korzystam. Dodatkowo jadąc na kilka dni nie ogranicza mnie wybór roweru własnie z uwagi na istnienie toreb,torebuń, a raczej wybór roweru jest zależny od trasy jaką chcę przejechać. Załączone miniatury
-
Ale dlaczego uważasz, że to idiotyzm? Jeździłeś z takim systemem? Coś Ci nie przypasowało? Bo mnóstwo ludzi jeżdżąca naprawdę sporo (długie wyprawy, ultramaratony) przeszła właśnie ze standardowego systemu sakwowego na bez sakwowy. Raczej bardzo niewielu wraca. Dodam, że są to ludzie jeżdżący zarówno po asfaltach jak i mega bezdrożach. Natomiast jak każdy system ma wady i zalety i oni ich nie ukrywają.
-
Bez problemu możesz robić kilkudniowe trasy na szosach czy też ogólnie na rowerach bez bagażniku, zwłaszcza gdy nie jedziesz w jakieś mega odludne miejsca gdzie musiałbyś mieć zapas jedzenia i wody. Cały system bikepackingowy służy temu. Zazwyczaj ludzie zaczynają od większej tylnej podsiodłówki oraz frame baga czyli sakwy mocowanej w ramie.
-
W mapy.cz jest włączona defaultowo, ale... musiałem uruchomić apke, żeby to sprawdzić, bo praktycznie nie używam :-)
-
Ale to przy dokręcaniu na zjazdach, czy w normalnej jeździe po płaskim? Dla mnie, nawet jadąc w grupie 50 km/h to kosmos i raczej chwilówka niż normalna prędkość. Stąd u mnie najcięższe przełożenie to 50x12 i w sumie to nie przypominam sobie, abym z niego korzystał - na zjazdach nie dokręcam.
-
Wiem o co chodzi :-) Ja też jeżdżąc po płaskim Mazowszu korzystam głównie z dwóch, maks 3 przełożeń i niezależnie jakbym miał zestrojoną kasetę i korbę raczej tak cały czas będzie. Dlatego staram się, jeździć tak, aby na tylnej kasecie używać koronek mniej więcej znajdujących się po środku, bo oprócz mniejszego przekosu i łańcuchu o którym pisał @kordiankw, to również same koronki wolniej się zużywają, bo mają więcej zębów. Natomiast bardziej mi brakuje w górach lżejszego przełożenia - aktualnie mam najlżejsze 34 z przodu i 28 z tyłu, co na niektórych podjazdach jest dla mnie zdecydowanie za twardo, bo przy kadencji 90 to sa prędkości około 13-14 km/h. Ale przymierzam się do zmiany kasety z tyłu na 11x32 lub 12x32.
-
Dokładnie Według strony, którą często używam do porównania różnych przełożeń (http://gear-calculator.com/), przełożenie 53x11 przy kadencji 90 daje prędkości powyżej 55 km/h co dla zwykłego śmiertelnika na płaskim jest miazgą.
-
Tak zrozumiałem twoje słowa "Jadąc po sladzie powtarzasz wyczyny poprzednika". Tak jakby nie jadąc po śladzie nie powtarzałbyś czyichś wyczynów - to w 99% złuda. A co do "pierwszego zapisania śladu" to jest mi to zupełnie obojętne. I tak wiem, że Ameryki nie odkrywam - najważniejsze dla mnie, żeby przyjemnie spędzić czas. Często nawet nie zapisuję swojego śladu - mam wgrany czyjś (lub swój) i jadę sobie nim tyle i w takim zakresie jak mi pasuje.
-
W podwarszawskich lasach raczej trudno być pionierem/odkrywcą i jechać po danej ścieżce pierwszy raz;-) Zresztą skądś się ta ścieżka wzięła, a niewiele jest takich wydeptanych tylko i wyłącznie przez zwierzęta. Więc nie jadąc po śladzie też powtarzasz czyjeś wyczyny, w części lub całości.