-
Liczba zawartości
15 579 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
231
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Trzeba by absolutnego kretyna, żeby inwestował tam w jakiś wyciąg. Pozdro
-
Jaki to model nart i wiązań. Zdjęcie.
-
Cześć 6 to prawie Pomocnik Instruktora więc... ocena błędna. Kto ją będzie uczył? Przy porządnym instruktorze ta narta nawet będzie za krótka, Przy gorszym lub przypadkowym wszystko w rękach młodej Panny będzie. Pozdro
-
Nie czytasz tego co piszę. Bóg jest elementem, który został wprowadzony przez kogoś po coś. Mnie wprowadzanie tego elementu nie jest potrzebne i... tyle. Z wiarą nie ma to nic wspólnego. Pozdro
-
Cześć He he - jasne, że pisałem o mięśniu/narządzie - bo to dość skomplikowany jednak sprzęt, ale przede wszystkim po to aby nie było za poważnie. 😉 Co do języka jako elementu decydującego o naszym "sukcesie" to znowu uważam, że upatrywania roli przewodniej w jakiejś jednej cesze czy mutacji jest uproszczeniem - raczej złożenie wielu zmiennych: język, dwunożność, wszystkożerność... Ta koncepcja nęcąca się wydaje ale musielibyśmy zrezygnować z definicji gatunku czyli znowu potraktować człowieka wyjątkowo a przed tym się bronię strasznie bo popełnialiśmy i popełniamy ten błąd od stuleci. Poza tym zwróć uwagę, że takie przystosowania są znane u wielu zwierząt ba... osobniki tego samego gatunku w zależności od pełnionej funkcji wyglądają zupełnie inaczej, mają rozwinięte inne narządy itd. a uważamy je za jeden gatunek więc chyba koncepcja nieuprawniona jednak. Na pewno umiejętność przetrwania we wszystkich środowiskach jest niezłą adaptacją czy też pewna umiejętność poradzenia sobie z eliminacją każdego innego gatunku. Ale gdyby ewolucja jakiejś grupy czy gatunku owadów uznała, że eliminacja człowieka jest dla niej bardzo opłacalna już by nas nie było - tak myślę. W ogóle uważam, że dopatrywanie się lepszych i gorszych z ewolucyjnego punktu widzenia nie ma sensu (choć trochę sam zacząłem) bo jest to proces bezkierunkowy.
-
Cześć Nie wiem dokładnie jaka jest historia języka ale upatruję, że też kilkaset milionów lat. Swoją drogą to bardzo ciekawy narząd... 😉 POzdro
-
Cześć Hm... biorąc pod uwagę, że linia ssacza ma ponad 300 mln lat i przez ponad 200 pozostawała raczej niszowa to dość dziwne twierdzenie. Miarą skuteczności ewolucji jest zróżnicowanie gatunkowe grupy. W tym wypadku owady przerastają inne gromady o parę rzędów wielkości. Pozdrowienia
-
Cześć A skąd masz takie dane co do szybkości procesu ewolucji i jaką miarą mierzysz jej szybkość - może przede wszystkim? Ewolucja nie ma "stałej szybkości" - jeżeli już o tym mówimy. Są długie okresy stabilności i okresy specjacji, które charakteryzują się dość dużą dynamiką. Te kilkaset tysięcy lat wydaje się średnią. Co więcej o sukcesie w obecnym czasie mogą mówić np. owady, których zróżnicowanie jest gigantyczne, nieporównywalne ze ssakami. Pozdro serdeczne
-
Cześć Czytałem ale widać bez zrozumienia. 🙂 Uważam, że nie można rozpatrywać zagadnienia z jednej perspektywy - tylko genetyka czy tylko zapis kopalny. Konieczna jest synteza obu podejść. Pozdro
-
Cześć Nauka lubi prostotę. Wprowadzanie dodatkowej zmiennej - a może stałej - nie wiem, jest bez sensu. Było racjonalne i uzasadnione ale obecnie jesteśmy na etapie jej eliminacji. Pozdro
-
Cześć Ja też już dość dawno ją poznałem - nie ma się co śmieć, ani płakać - jesteś wartościową jednostką. I co z tego, znam takich sporo, ale... to tylko jednostki. W skali całości znaczenia nie mają - a szkoda. Pozdro
-
Cześć 6 wielkie wymieranie jest faktem - pamiętasz nawet rozmawialiśmy kiedyś o tym. Myślę, że powinniśmy być dumni bo w zapisie kopalnym zaistniejemy z pewnością. Pozdrowienia
-
Cześć Wiesz bo to powinny być po prostu takie stalowe rury na solidnym fundamencie... Ciekaw jestem kiedy w końcu do tych debili dojdzie, że Slalom to nie boksowanie się z tyczkami ale czysta, jak najkrótsza linia przejazdu. Użycie kolanówek jest tu po prostu oczywiste ale wtedy nie byłoby takiego widowiska. Pozdro
-
Cześć I dlatego właśnie na jesteśmy ewolucyjnie skrajnie bezwartościowym gatunkiem. Pozdro
-
Marek a Ty wstałeś dzisiaj w sposób normalny czy jakoś inaczej?
-
Hmm. Mamy kota. Myślę, że jak na kota jest to wyjątkowo inteligentny egzemplarz - nie wiem czy może być uznany za średnią, ale... Po dwóch katach obcowania z nim wiem jakim dźwiękiem informuje mnie o ptaku za oknem a jakim o owadzie na szybie. Ma przynajmniej kilkanaście różnych dźwięków, którymi informuje mnie o różnych rzeczach a jest jeszcze jeżyk ciała... To my jesteśmy ułomni bo zzumowani na naszych doznaniach i naszym sposobie porozumienia - tak myślę. Osiągnęliśmy wiele ale ... na krótko i w tym sensie (a ewolucja jest nieubłagana) jesteśmy ewolucyjnie bezwartościową aberracją. dopóki nie zdamy sobie z tego sprawy - a czytając Ciebie wiem, że nie ma na to szans - szybciutko przeminiemy. W zapisie kopalnym po tych powiedzmy 10-15 min lat nie będzie śladu poza jakąś anomalią. W żaden sposób nie jesteśmy wyjątkowi - od tego trzeba zacząć zerwanie z wiarą. Pozdrowienia serdeczne i dzięki za super rozmowę Panowie, muszę iść spać.
-
Popełniasz zasadniczy błąd - też jesteś zwierzęciem , różnicy nie ma żadnej. Pozdro
-
Nie to jest tylko sugestia, żeby być cierpliwym i dociekliwym. Porzucić Ja - któremu tak hołdujesz - a myśleć my, jako ludzkość - wtedy religie czy wiara - w sensie religijnym, transcendencja, jak to nazywasz - stanie się zbędna. Jesteśmy gatunkiem, który uzyskał wyjątkowe przystosowania ale nie chcemy z nich korzystać jak całość bo jesteśmy zzumowani na sobie, w sensie jednostki, grupy, narodu itd. A to nie ma znaczenia, nie powinno mieć. Pozdro
-
A to już wiara a nie wiedza. Nie ma żadnych dowodów, że jako gatunek jesteśmy inni od reszty świata żywego. Masz takie? A to, że ze wzrostem wiedzy zapotrzebowanie na wierzenia malej to tego chyba nie muszę tłumaczyć. Pozdro
-
I co z tego? Teraz nie wiemy ale gdy będziemy wystarczająco dociekliwi, ambitni i konsekwentni. Gdy nie będziemy rozdrabniali się na interesy narodzików i skoncentrujemy sie na rzeczach podstawowych a nie na czołgach i rakietach aby pozabijać innych damy radę. Czasu - choć i do jego relatywizmu dojdziemy pewnie w sensie praktycznym - mamy dosyć. tylko nie marnujmy go na bzdury takie jak wojny, religie i polityczne dociekania. Czysty idealizm - ale jaki fajny. Pozdro serdeczne
-
Cześć O tym piszę: Z punktu widzenia ewolucyjnego ten akapit: "Jak wiesz lub nie wiesz, zidentyfikowano już obszary odpowiedzialne za przeżycia religijne, myślę też, że dość łatwo znajdzie się i udowodni korzyści ewolucyjne, jakie stały za wykształceniem tego układu (oraz jego sposób funkcjonowania). Bo bez wątpienia wiara była korzystna zarówno z punktu widzenia jednostki jak i struktur społecznych. Do momentu gdy stała się narzędziem kontroli. W dodatku kontroli przez tych co niekoniecznie posiadają wiarę w boga, ale za to wiedzą jak to wykorzystać. Bo pewnie odsetek wierzących księży będzie podobny jak wśród naukowców (nie znalazłem badań ale za to parę pesymistycznych bardzo opinii praktyków)" - to bzdury godne IGNobla. Skala czasowa kilkudziesięciu pokoleń... która ma coś wykształcić w sensie ewolucyjnym i do tego jeszcze nacisk się zmienia w tym czasie - błagam Cię.
-
Cześć Wielość wszechświatów jest niepewna - nie ma na nią dowodów. Nasz Wszechświat jest realny i doświadczalny. Ciekawe, że Ty, i Ci których cytujesz jednak wiedzą. Ja na przykład nie wiem, podobnie jak Wiesław i uważam to za normalne. Dawkins też na przykład nie wie. Skomentuj proszę te 4 %, o których wspomniałeś bo ... to jest absolutnie niespójny i nielogiczny wskaźnik na podstawie tego co sam napisałeś. To co piszesz to raczej obrona światopoglądu a nie realne spojrzenie na rzeczywistość. Jak ktoś chce niech wierz w co chce - zgadzam się z Tobą w 100%, to prywatna i delikatna sprawa ale... wplatanie religii w politykę czy też prawo jest objawem totalnego anachronizmu. I jeszcze... bozon Higgsa został z tego co się orientuję odkryty i zdefiniowany w sensie metody naukowej. Wiesz ja nie jestem fizykiem a mój aparat myślowy jest na tyle ograniczony, że mogę tobie, Twojej żonie i tysiącom ludzi jedynie zazdrościć wiedzy i umysłu, w sensie analitycznym i syntetycznym ale... to jest właśnie dla mnie dowód, że nie wiara ale badanie i dociekanie może nam poszerzyć horyzonty. Andrzej, teoria strun jest dla mnie tak samo enigmatyczna jak rachunek całkowy ale wiedza o ludziach, którzy te mechanizmy czy idee stworzyli nie pozwala mi - w sensie logicznym - wierzyć w jakiś ponadnaturalny byt. Chyba... - i to może być klucz - skomplikowana struktura wszechświata i praw nim rządzących sama w sobie jest kwestią wiary. Dla mnie to nie wiara a ufność w potęgę pracy i umysłu. A religia... nie ma tu na nią miejsca, wystarczy prześledzić życiorysy tysięcy naukowców i... z pewnością jest w nich miejsce na wiarę ale na religię... chyba tylko w sensie nie obrażania uczuć mamy czy taty a to anachronizm. Pozdrowienia serdeczne Pozdro
-
I nie chodzi o ilość ale o gównianą wartość.