-
Liczba zawartości
15 472 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
229
Zawartość dodana przez Mitek
-
Witam Jakbyś mógł Janku drukiem to napisać. Powiem tak PÓŁPROKRZYSKU. Nigdy nie korzystałem z żadnych farmakologicznych lub innych wspomagań - bo ich po prostu nie było. Jeździłem dośc ostro w swoim czasie i dużo skakałem. Wtedy nic Mnie nie bolało a tym bardziej kolana. Moja rada dla rozsądnego gościa jest taka. Jeździj dalej tak jak lubisz, jeżeli ból sie powtórzy idź do lekarza i opisz dokładnie co się dzieje. Pracuj nad siła mięśni i techniką i... tak jak napisałeś:" "nie mam zamiaru nic brać" Technika to podstawa, pamiętaj. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Bo wtedy tak naprwdę wogóle nie wiedziałaś o co chodzi, jakie powinny byc odczucia. Nie przejmuj się. 90% poczatkujących kupuje za duże buty. Trzeba zaufac miarkom. Pewnie po sezonie jak but sie troche wyklepie i Ty wejdziesz na wyższy poziom trzeba będzie wymienić a te np. spzrzedac. Pozdrawiam
-
Witam Bóle zmęczeniowe. Trzeba zadbać o mieśnie nóg i technikę. Mięśnie żey amortyzowały uderzenia, technika aby jeździć delikatniej mniej siłowo. Do tego może twardsze buty jezeli są za miękkie. Dobra płyta a nie jakieś podwyższenie tylko porządna sportowa amortyzująca naprawdę konkretnie. I jeszcze jedno - farmacja to jest ostateczność!!. Mam 43 lata kolana po porządnych przejściach i nie mam większych problemów więc da się bez żarcia byle czego a jeżeli juz to tylko w kontakcie z lekarzem tym bardziej, że masz 15 lat. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 16 luty 2009 - 18:47
-
Witam No to miałeś szczęście w nieszczęściu. Gdzieś od 13,00-14,00 kolejki zmalały o połowę przynajmniej. Wcześniej był horror. My jeździliśmy cały czas po prawej stronie od krzeseł patrząc od dołu bo chyba najmniej ludzi tam było. Mała dwójeczka w czerwonych kurtkach i czarnych kaskach, Rybelek czyli moja żona w zielonej i czarnym kasku i ja w pomarańczowym polarze i kalmizelce i zielonej czapeczce. Ale fajnie było, wybieramy sie w tygodniu bo wtedy jazda na okrągło gwarantowana. Pozdrawiam i do zobaczenia Mitek
-
Tak waruny muszą byc super. Dzieki za info o kotwicach bo to juz u nas rzadkość a przecież to jeden z łatwiejszych sposobów zapoznania młodzieży z wyciągiem. Pozdrawiam
-
Witam Bylismy dzisiaj rodzinnie na Górze Kamieńsk. Przyjazd koło 9.00 wyjazd koło 16.00. Rano lekko zmrozone póxniej delikatny plusik. stok badzo dobrze przygotowany i gdy wyjeźżdżaliśmy ładnie trzymał pomimo bardzo małej miejscami warstwy sniegu. Zaplecze fajne, na miejscu barki gdzie zawsze można znaleźć stolik i restauracja (nie bylismy). Szkoła narciarska niestety pbłożenie w weekend bardzo duże. Wyjątkowo dużo ludzi było dzisiaj. Poziom raczej słabszy ale naprawdę niewiele osób jeżdzących na pałę i bezmyslnie i mimo dużego i niwielkich umiejętności wiekszości narciarzy nie widziałem, żadnego zderzenia choć pare pięknych upadków było. Myslę, że jeszcze wpadniemy ale w tygodniu wtedy jazda murowana prawie na okrągło. To centralna Polska i można tam niedrogo zrobić fajne zawody dla powiedzmy 100 osób (wpisowe wychodzi po 30-35 PLN), niestety w gre wchodzi tylko termin pozaweekendowy. Co o tym myślicie? Pozdrawiam
-
Witam Panowie. Znowu jakieś herezje? Co to za przeciwstawianie skrętu cietego skretowi slizgowemu, co to za dziwne stwierdzenia o tym, że: skret ciety (czyli carving, możę być wersji fun) zaprzecza kontroli nad torem jazdy - i to taki doświadczony narciarz - taka herezja. Skrętem cietym jeździ się juz pewnie ze 20 lat, wtedy pojęcia carving nawet nikt nie znał i narta miała minimlana talie lub jej brak co nie znaczy że mechnika była inna. Jeżeli ktos przeciwstawia techniką tzw. klasyczną technicę carwingowej to: - po pierwsze - nie umiła dobrze jeździc w epoce narty o niewielkim taliowaniu bo wtedy finlane ewolucje były ewolcjami o identycznej mechance jak dzisiejszy skręt carwingowy z odciążeniem - zaprzecza idei narciarstwa wogóle rozrózniajć jakię style - to nie pływanie. Tak jak na narcie taliowanej można jechac piekny smig hamujący tak na narcie bez talii można jechac skret cięty, gdy będzie on o małym promieniu to będzie ślad ślizgowy ale gdy o dużym bedzie piękny ciety i tak się jeździło od dawna. Carving jako pojęcie, cała ta carvingowa rewolucja, to posunięcie marketingowe znakomicie wykorzystane przez firmy produkujące sprzet i ludzi, którzy zauważyli tego sprżetu potencjał szkoleniowy ale w sensie techniki jazdy zmieniło się niewiele i ewoluuje ona tak jak ewoluowałaod wieków a przynajmniej od stu kilkudzieśięciu lat świdomie była kształtowana i modyfikowana. Proszę, zwłaszcza doświadczonych narciarzy aby nie wprowadzali w błąd mlodzieży. Pozdrawiam
-
Witam Tez znam takie przypadki. Pozdrawiam
-
Witam http://www.gorakamie...walentynki.html Jedziemy jutro rodzinnie. Do zobaczenia. Jakby co 501753831 Mitek
-
Cześć Myslę, że to spore uproszczenie. Faktem jest, że sztywnośc przód tył jest najbardziej odczuwalna i widocznaale przecież to tylko jeden z elementów flexu. Ostatnio (za Twoją sugestią zresztą przymierzam sie do nawych butów i trochę przymierzalem). Odczucia w bucie powiedzmy 140 a 120 są diametralnie rózne choć sztywnośc w podanjej przez Ciebie płaszczyźnie jest dośc podobna. Tu róznica jest głownie grubość kapcia wewnetrznego iilość mijesca w skorupie. Oba jstem w stanie nagiąć w podobnym stopniu. Samo blokowanie przod/tył określiłbym jako jedno z ustawień buta a nie jego flexu. Pozdrawiam serdecznie
-
Witam Tak jak patent ski-walk tak i zmienny flex uważam za zbedny gadżet. Zacząc nalezy do tego po co? No właśnie po prostu nie wiem po co buty o zmiennym flexie. Czy to realizowalne? Na zdrowy rozum nie. Buty narciarskie mają dośc skomplikowaną konstrukcję i na ich twardość składa się wiele zmiennych: budowa i twardość skorupy, budowa i twrdość kapcia, oklamrowanie itd. Zwróć uwage jak róznią się buty twarde od miekkich juz napierwszy rzut oka. Inne tworzywa, kształty itd. Myslę, że zmiana twardości buta jest nie do zrobienoia przy pomocy jednego pokrętła, przełącznika czy śrubki - za wiele zmiennych. Najlepsze rzeczy to rzeczy proste i o ściśle ustalonym przeznaczeniu. Mialem już parę razy buty z róznymi bajerami i zawsze kończyło sie tak samo: smietnik z powodu ich uszkodzenia najdalej w trzecim roku uzytkowania. Pozdrawiam
-
W Szczyrku na dole jak się jechało z polanek to idealnie wyrzucało na przecięciu z drogą. Niestety spadało się na płaskie i do tego wyslizgane. Włąśnie dzisiaj znalazłem wyniki rezonansu, który miałem robiony juz sporo później. Aż mnie kolana bolały jak czytałem. Pozdrawiam
-
Witam Miał szczęście Robert. Ja na praktycznie identycznej skoczni też z prawie płąskim i twardym wybiegiem, załatwiłem się praktycznie do końca życia. Podrawiam
-
:DWitam Jasne masz rację i z dwuwuerszem się zgadzam. Tylko, że czasami ta prędkośc nie ma do pary. Wygląda to tak jak w poniższej historii: Gdy zacynałem przygodę z nartami podczas drgiego narciarskiego pobytu w Karkonoszach na poczatku tata porowadzał mnie na jakąstaką małą górkę bez wyciagu (Jelenia Góra) gdzie szlifowałem jazdę na wprost i skret stop;) Górka była narciarsko, saneczkarsko, butowa i miała gdzieś z 60-70 metrów stoku zakończonego wypłaszczeniem (jakieś 10m) i laskiem, którego fragment (gdzieś 1/4 stoku był oddzielony płotem z drutu kolczastego. Wszyscy wiedzieli gzdie jest ten płot i nikt w tamtą strone nie zjeżdżał chyba, że najlepsi. W pewnym momencie pojawiła się Pani z małyl dzieciczkiem na sanaczkach. Dziecko miał pewnie z 1,5 roku max i siedziało zakutane w kocyk. Pani wciągnęła dziecko na górę i z radością z samej góry je puściła. Gdy było w połowie zrozumiała, że puściła swoją pociechę dokładnie na ten kawałeczek z drutem. Do tej pory pamietam jak leciała na dół i sie darła w niebogłosy. Sanek nie złapała ale na szczęście skończyło sie na paru niegroźnych rankach (jak niefortunny saneczkarz reagował później na zabawy na sniegu nie wiem) Mam wrażenie, że często nieświadomośc na nartach jest własnie tego typu: narty to zabawa, bawimy się jedziemy, dopiero później albo gdy juz panikujemy albo gdy juz w kogos wlanęlismy i nas wiozą przychodzi refleksja. Narciarstwo czy tego chcemy czy nie to sport techniczny do, którego bezpiecznego uprawiania potrzeba troche wiedzy. Naprawdę niedużo, że by było w miare bezpiecznie ale jednak. Tam gdzie gina ludzie a ostatnie doniesienia chyba nie pozostawiają złudzeń trzeba sie zastanawiac co i jak sie robi. Jeżeli otwieramy takie tematy to przeciez nie dla siebie ale głównie dla tych, którzy śa przeświadczeni, że wszystko wiedzą i znakomicie jeżdzą. Może chwila zastanwienia pozwoli cieszyć sie im narciarstwem a nie sterylną czystościa naszych szpitali. Pozdrawiam PS A tu temat świeżo przez koleżanke otworzony apropos szybkości i kontroli. Bo o reszcie zachowań przytoczonych to nawet nie ma co pisac tylko kałacha kupic. Użytkownik Mitek edytował ten post 12 luty 2009 - 15:35
-
Witam Temat nie dotyczy poczatkujących, tylko takich którzy jeżdżą bezmyslnie i nie potrafią ocenic własnych umiejętności a to dotyczyc może każdego poziomu. Co do poczatków? To gdzies pod Koszalinem, narty bobo na paski, stok wydeptany przez tatę, podejście zjazd upadek, później znowu podejści itd. A w górach to chyba Szklarska Poreba, najpierw nieduże stoki miejskie a później Szrenica. Pierwszy kontakt z instruktorem na obozie na pomocnika po jakichś 15 latach - wtedy dopiero zrozumiałem jak sie powinno jeździc i ile jeszcze musze się nauczyć. No i tak sie uczę juz chyba bedzie ze 20 lat:) Pozdrawiam
-
Witam Jeżeli ktoś jeździ niebezpiecznie bez kontroli to rzeczywiście mi przeszkadza i nic takiej jazdy nie usprawiedliwia. To czy ktos jeźzi bez kijków czy z kijkami nie ma tu znaczenia (choć żeby jeździć fajnie bez kijków to juz naprawdę trzeba byc dobrym) to prywatna sprawa każdego z osobna. Podałem przykład który czesto rzucał mi się w oczy. Tu nie chodzi o to jak kto jeździ ale o sposób jazdy w odniesieniu do umiejetności. Nie generalizowałbym bo mozna kogos na przykład obrazić. Znam tez sporo instruktorów - myslę, że z 10 razy więcj niz Ty i nie powiedziłabym, że wiekszośc z nich to zlodzieje - nieładnie! Lepiej opisac konkretny przypadek niz wysnuwac daleko idące i nieprwadziwe wnioski. Baze miałem w Sromowcach ale byłem całkowicie uzalezniony od organizatorów i syna (to był jego obóz karate a Ja opiekowałem się uczstnikami pod katem narciarskim - zero czasu). Ale co sie odwlecze...- dam znac jak bedę cos planował bo narzie wszystkie wyjazdy musiałem odwołac. Pozdrowienia serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 11 luty 2009 - 13:13
-
spodnie Colmar MD 470 - nieznane parametry ?
Mitek odpowiedział basia-bma → na temat → Ubrania i akcesoria
Witam Tez ma kurteczke Colmara i innej nie chcę. Dokładnie tak jak mówi Rys. Jeżdże niezależnie od temperatury na zewnątrz w t-shircie i tej kurtce i zawsze jest OK. Jeżeli jestes pewien że to autentyzny Colmar to nie ma co sie zastanawiac tylko brac. Pozdrawiam serdecznie -
Witam Ja byłem kiedys uczestnikiem takiego zdarzenia: Lato wycieczka wjechała na Kasprowy. Duża grupa z przewodnikiem - młody chłopak, jakies 20-25 lat. Przewodnik po omówieniu panoramy zaproponował chetnym zejście prze Gąsienicową a reszcie dał miejscówki. Do grupy schodzącej dołączyła Pani (50-55) dośc konkretnych rozmiarów w butach na obcasie. Przewodnik w bardzo kulturalny sposób odradził jej schodzenie ze względu na wiadome niebezpieczeństwo. Pani powiedziała że i tak pójdzie i cytuję: jakis gówniarz nie bedzie jej mówił co ma robić. Przewodnik powiedział, że w takim razie on przy świadkach informuje ja o niebezpieczeństwie i o fakcie że idzie na własną odpowiedzialność. I poszli. Szlismy akurat na Gąsienicową z jakimis okrutnymi worami więc tempo nie było za szybkie. Pani jakieś 100 może 150 metrów poniżej przełęczy potknęła sie i dała na głowe po głazach. Poobijała sie okrutnie, nic sobie na szczęście nie złamała ale i tak transportowanie jej do góry zajęło nam i wspomnianemu przewodnikowi oraz normalnym uczestnikom owej wycieczki koło 40 minut. Pani nie wyciągneła z sytuacji żadnych wniosków i na dodatek oskarżała przewodnika. Dopiero kolega, który nie wytrzymał i zwyzywał ją naprawdę okrutnie, spowodował że sie przynajmniej zamknęła. Głupota ludzka i niewiedza są totalne. Każdy kto do gór przykłada normalna miare daje tego dowód. Obyśmy jak najrzadziej mieli okazje sie o tym przekonywac. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 11 luty 2009 - 11:54
-
Cześc Na każdym stoku mozna się fajknie na nartach pobawic. Nie ma stoków dla gorszych i lepszych. Mnie tez zdarzało sie nie raz jeździc na stoku, na stoku na którym mozna zrobic było powiedzmy dwa skrety. Ludzie o których pisze przyb tej motoryce i sprawności jeździliby całkiem fajnie w moment gdyby dopuścili do sibie mysl że jednak nie umieją. I nie trzeba wcale instruktora wystarczy troszke chęci, podpatrzenia lepszych i juz zapewniam. Ale jak taka swiadomości zmienic nie wiem. Pozdrawiam
-
Witam Tak Wojtuś ale co z tymi co z róznych przyczyn za granice nie pojadą a chca sobie spokojnie nie ryzykując pojeździć. Wierz Mi że po tym co zobaczyłem po prostu wymiękłem. Pozdrawiam
-
Witam Juice żebysmy się dobrze zrozumieli. Nie chodzi o dobra czy bardzo dobra jazdę. Chodzi mi o jazdę bez żadnej techniki, do tego bezmyslną, z predkościa nie pozwalająca na żaden praktycznie manewr, absolutnie nie dostosowana do umiejetności. Pare dni temu dziewczyna zamieściła filmik z własnej jazdy w Białce z zastrzeżeniem że to dopiero 10dni na nartach. To była piekna kontrolowana jazda, prędkośc dostosowana do stoku i umiejetności po prostu wzór. Nie chodzi o to że wszyscy maja jeździc doskonale. Chodzi o to że trzeba mieć świadomośc tego co sie umie i jeździc tak żeby siebie albo kogos nie zabic. To co widziałem temu przeczy statystycznie a to juz tragiczny obraz. Pozdrawiam
-
Witam Napisałem kompletnie. Stoki były odbrze przygotowane jak na te porę. Bardzo duzo jest dyskusji na forum i nie tylko o bezpieczeństwie i dlatego załozyłem ten temat. Naricarze o których piszę to potencjalni klienci szpitali ewentualnie ich ofiary. Zawsze bede pietnował zachowania niebezpieczne na stokach a ich powód - czy ktos jest zawodowcem czy jest jedno- czy siedmiodniowy mnie nie interesuje. Narciarstwo to równiez odpowiedzilność - nie tylko za siebie ale, może przede wszystkim za innych uzytkowników stoków. Ja tej odpowiedzilności nie widziałem u większości uzykowników stokw o których piszę. Niewiedza nie jest okolicznościa łagodzącą. Ciekawe czy równiez będziesz taki chetny do obrony jak ktoś z tych slizgających się pewnych swych umiejetności ludzi walnie w Twojego syna czy córkę. Pozdrawiam
-
Witam Może zgłośmy ich do Nagrody Darwina. choc nie spełnili podstawowego warunku ale na wyróznienie się moga załapać. Pozdrawiam
-
Witam Tak Mi sie udało, że byłem ostatnio w paru naszych ośrodkach (POdchale, Gorce, Pieniny). To co zobaczyłem jest straszne !!!. Pług slizgowy - podstawowa ewolucja, raczej szybciej niz technicznie, hamowanie pługiem nawet przy dużej prędkości, absolutny brak kontroli własnych umiejetności, W oczy rzucił Mi sie przede wszystkim absolutny brak jakiejkolwiek techniki przy osiąganych duzych predkościach. Standardowy widok to narciarz bez kijków z rekami wzdłuż ciała, odchylony, mknący slizgowym pługiem lub w pozycji szerokiej bez żadnej kontroli nad nartami. Zazwyczaj odwiedzałem nasze małe centar w godzinach popołudniowych i musze powiedzeic że pomimo ferii wcale nie było duzo ludzi, stoki w niezłej kondycji pomimo nienajlepszej pogody. Może ta pogoda spowodowała troche luzu ale z takim przcietnym poziomem przy wiekszej ilości osób na stoku rzeczywiście jedyna rozsądną i wynikająca z dbałości o własne członki decyzja jest bar lub kwatera. Czy to jest ta własna droga do zdobywania umijetności, która była prze pare osób ostatnio tak wychwalana? Mam nadziję, że nie bo jeżeli tak to jest to zwykła tragedia. Po raz kolejny (w przykre to ) potwerdza sie fakt, że na narty to tylko w Alpy. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 11 luty 2009 - 09:34
-
To musisz mi sprzedac patent. W zeszłym roku poleciałem na stromym i nic tylko do podstawy ściany - myslałem, że kurteczka mi się stopi:D Pozdrawiam