-
Liczba zawartości
15 637 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
232
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Mam na mysli nartę, która ma w sobie połączyc cechy sportowej narty gigantowej i typowej narty freeridowej. Pozdrawiam
-
Cześc Nawet nie wiesz jak się mylisz. Nie jestem zawodnikiem ale potrafię ocenic stopień zaawansowania technicznego narciarza i większośc tzw. zawodników to żenada. Tak niestety jest nasza rzeczywistość. Narty to sport bardzo drogi i wiele klubów u nas to kluby sponsowrowane przez rodziców w których poziom sportowy jest słaby lub żaden - chodzi raczej o zajęcie młodzieży i o fajną zabawę. Przytoczony prze Ciebie post jest na to dobrym przykładem - A gdzie trener, gdzie serwisant. Pyta młody chłopak, który chciałby byc Hermannem i to fantastyczne ale z zawodnikiem i konkretna jazdą wiele wspólnego to nie ma. Cześć Uważam, że dobór powinien byc właśnie w mniej więcej taki sposób dokonywany. Tylko teraz czy narty opisane w katalogu rzeczywiście nas zadowolą. Specjalizacja narty spowodowała że charkterystyka narty pozatrasowej i trasowej się wyklucza. Więc co wybrać? Nie wiem jak jest teraz - za małe doświdczenie w jeździe na różnych nartach mam aby to ocenić ale jakbym miła wybierać to zaufałbym jednak bardziej racowej gigantce niz jakiejś hybrydzie. Po prostu - jak mam warunki to jest jazda a jak nie ma to trzeba dostosować technikę. Na hybrydzie jazdy nie ma z założenia wogóle bo jest kompromisem. Kiedyś w dobie narty nietaliowanej i na poczatku nart taliowanych było tak, że jedyne dobre narty to były pierwsze tzw sportowe narty w katalogu - nie mylić z tzw. instruktorska, która miała wszystkie bajery - na reszcie praktycznie nie dawało się jeździć. Nie wiem jak jest teraz - za mało jeździłem na róznych modelach ale sądząc z ich natłoku to znakomita większośc to zwykłe piankowe g... w ładnej szacie i z dobrym marketingowym opisem. Te lepsze z kolei mają drewniane rdzenie ale to też standardy i róznią się jedynie szatą. Wierzcie Mi że z tej samej linii schodzą narty, które później są oklejane nie tylko kalkomanią różnych modeli ale róznych firm - naocznie sprawdzone. Pozdrowionka Użytkownik Mitek edytował ten post 19 sierpień 2009 - 21:47
-
Cześć Wymieniłeś pare rzeczy o których nalezy pamietac i jak pamieta to może byc wyluzowany ale mówimy o gościach, którzy nie tylko nie pamietają ale nie wiedzą i wiedzieć nie chcą. To debilna rzeczywiostość nie mająca nic wspólnego z faktyczna wiedzą. Myslę, że to też troche Polska specyfika. W alpach nien widac takiego totalnego skracania narty. Wynika to z prostej przyczyny że ludzie nie mają pojęcia jak prawidłowo prowadzona narta powinna sie zachowywać. Przed sekundą odpisywałem na post w którym kolega o wadze 120 kg i wzroście 180cm napisał, że jest bardzo zadowolony z Dynastara Contact 4x4 o dlugości 165 cm. I jak tu wogóle cos pisać. Pozdrawiam
-
Cześć Jasne ale kto ten trend wymyslił. Zwróc uwagę, że zazwyczaj osoby pytające o dobor sprzetu informują że np. dotychczas jeździły na nartach powiedzmy 160cm (facet 180cm 105kg). Przeciez ktoś mu takie narty doradził. Trzebaby powalczyc z tymi co tak doradzają. Wiesz jak się chleje do rana to ciężko tak się zerwac na pierwszą kolejkę no a juz podejśc sobie dla wypalenia toksyn Goryczkową to wogóle utopia:D No jasne tylko, że to trzeba po prostu wiedzieć a nie chodzic i mendzić że tyle sniegu a tu nie ubili. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Chyba nie do końca sie rozumiemy. Ja jestem raczej właśnie z tej grupy jeżdżącej w jeansach bo nie przywiązuje wielkiej wagi do sprzetu a juz praktrycznie żadnej do akcesoriów. Do uprawiania narciarstwa tak naprawdę to rzeczy zbędne. Problrm kasy tez raczej w Polsce nie istnieje. Wręcz przeciwnie wśród narciarzy nazywanych przez Mnie niedzielniakami dominują zazwyczja ludzie relatywnie bogaci ze sprzetem czesto najdroższym w sklepie. Tu chodzi o podejście narciarstwa i do gór, które polega na absolutnej nieznajomości tematu i dziłaniu na zasadzie - tak jak napisałeś - zapłaciłem nalezy mi się zabawa i koniec. Nieważne zasady, nieważne bezpieczeństwo czy podstawy techniki, dzieki którym jest sie bezpiecznym dla siebie i innych. Takie podejście jest mi obce i staram sie z nim walczyć gdy mam okazje. Krytykuje takie zachowania i tępie jak tylko mogę. A w temacie to chodziło Mi raczej o to że sporo ludzi ma wypaczony obraz narciarstwa stworzony przez pryzmat sztruksiku ostatnich lat. Ja tez ponad 90% czasu spędzam na trasach - po to są. Tylko, że utyskiwanie jak zrobi sie troche nierówno czy pretensje bo pada snieg są po prostu idiotyzmem. Ważne żeby sobie z tego zdawać sprawę. Pozdrowienia serdeczne
-
Witam ???????. O co chodzi stary? Pozdrawiam
-
Cześć I chwała Ci za to. Przecież nawet na poziomie poczatkującym mozna uprawiać narciarstwo świadomie nie traktując go jak popołudniowe granie w piłkę. "Niedzielniak" uzyty przeze jako określenie człowieka, który nie przywiązuje wagi do tego co i jak robi, prezentuje podejście roszczeniowe, podejmuje decyzje nieświadomie nie dbając o konsekwencje. Nieważne dla niego czy jedzie na narty czy na rower. Wszystko traktuje powierzchownie a tak narciarstwa traktowac sie nie da. Pozdrawiam
-
Cześć Nie chodzi o metrowe garby. One tworzą się i tak jak są odpowiednie warunki nawet na wielokrotnie równanych stokach. Chodzi o to abysmy nie patrzyli na narciarstwo przez pryzmat sztruksiku, żebysmy nie sprowadzali narciarstwa do sportu boiska, bo takim nie jest, żeby posty w stylu: "Wlasnie wrocilem ze swojego urlopu i to co sie dzialo na Marmoladzie i calej Sellarondzie wola o pomste do nieba!! Sama jazda byla tylko mozliwa gdzies do okolo godziny 11. Jak przyjechalem pod Marmolade o 12 to oczywiscie od srodka trasy byly juz muldy, ale powiedzmy ze to normalne. Na trasie ze szczytu widzialem morze przelewajacych sie narciarzy, zupelnie jakby na szczycie bylo jakies mrowisko, z ktorego wylazi szarancza. Po wyjechaniu na szczyt zastalem cala trase od poczatku do konca pokryta gigantycznymi muldami. Jechalem ta trase z narzeczona, wiec tempo mielismy razem wolniejsze niz gdymym jechal sam, ale mimo to prawie godzina meczarni po tej trasie odebrala nam ochote do narciarstwa totalnie. Do Alta Badia wracalismy juz tylko wyciagami (i w gore i w dol) jak sie tylko dalo. Kazda trasa po 2-3 godzinach robila sie beznadziejna do jazdy i nie bylo z tego zadnej przyjemnosci. 4 i 5 dnia pojechalismy na Kronplatz i tam bylo bardzo fajnie, trasy byly plaskie przez wieksza czesc dnia. Chyba ostatni wyjazd wyleczyl mnie z jezdzenia do Wloch w marcu lub pozniej" były oceniane jako przejaw smieszności a nie stały się standardem. Narciarstwo jak każdy sport przestrzenny wymaga zaangazowania i wiedzy i nie jest sportem dla niedzielniaków. Pozdrowienia Użytkownik Mitek edytował ten post 18 sierpień 2009 - 09:02
-
Cześć Equipe raczej jakiegoś gówna nie kupi bo się zna trochę. Pozdro
-
Cześć Sam widzisz. Specjalnie zaznaczyłem, że kolega to zawodowiec żyjący z nart a też się dziwił i też uznał normalność za nienormalność. Pozdrowionka PS Ostatni tydzien spędziłem penetrując rejony Pszczewa. Zazdroszczę, że masz tam tak blisko. Użytkownik Mitek edytował ten post 17 sierpień 2009 - 12:05
-
Cześć Sorry może byłem nieprecyzyjny. Nie rady sa rzeźbą tylko nie mozna stosowac "rzeźby" w jeździe. Sam napisałeś: a ktos wyżej napisał, że trzeba jechac wolniej a podstawą dobrej jazdy w naturalnych warunkach sniegowych jest zdecydowanie i dynamika a nie zwalnianie - wtedy napewno sie człowiek zakopie. O to mi chodziło. A co do dziwności tematu to kolega (zawodowiec żyjący z narciarstwa)opowiadal mi niedawno taką historię: Będąc chyba w Kanadzie zwrócił uwag, że pomimo dobrej pogody i doskonalych warunków sniegowych na całe duże centrum w którym był ratarakowane były tylko trzy trasy. Nastepnego dnia znowyu to samo - tzry trasy przygotowane tyle że inne. Kolejny dzien i sytuacja sie powtarza - znowu trzy inne trasy ubite. Przypadkowo usłyszal w kolejce polski język. Grupa kilku osób sami starsi ludzie ( koło 70) ze starej emigracji. Podszedł przedstawił sie nawiązał rozmowę i w końcu zapytrał dlaczego tylko trzy trasy dziennie są przygotowywane? Państwo nieco zaskoczeni odpowiedzieli pytaniem: "To w Polsce nie umieją jeździc na nartach? To trasy dla poczatkujących." Rozpuścilismy sie sztruksikiem i gdy przychodzi do poruszania sie po normalnym śniegu to robimy wielkie oczy i przeklinamy odpowiedzilanych za przygotowanie stoku. Troche to niedzielne narciarstwo. Pozdrowienia
-
Witam Dziwny temat?? Jazda w mokrych wiosennych śniegach jest taką samą jazdą jak w innych. Zdecydowanie - żadnej sugerowanej przez poprzedników rzeźby (żeby snieg nie zabrał narty???), jednocześnie wykorzystujemy całą powirzchnię slizgu jako oparcie a nie tylko krawędź. Mokry snieg nie zabierze narty jeżeli jest dobrze postawiona. Warto zwrócić uwagę na umiejętność szybkiego przejścia krótki długi skręt, przejście do śmigu i odwrotnie ale to w każdych niesztruksowych warunkach oczywiste. Jazda arytmiczna z wykorzystaniem warunków terenowych - narciarze sztruksikowi rzeczywiście mogą miec pewne problemy tym większe im mniejsze ich umiejętności. Oczywiście mistrzowie krótkiej slalomki mogą miec trudniej - śnieg weryfikuje umiejetności - trzeba byc bardziej uważnym ale kto rozsądny zabiera taką nartę jak ma w perspektywie parę godzin na miękkim stoku. Pozdrawiam
-
Cześć Fakt rozwijania się tego tematu jest dla mnie sygnałem do zastanowienia się nad sensem życia. POzdro
-
Cześć Dokładnie tak jak napisałem. Kiedyś logo i liternictwo Blizzarda bardzo mi sie podobało i dlatego kupowałem narty tej firmy. Miałem chyba trzy pary. Później była zmiana logo i liternictwa i teraz juz nie kupuję. Teraz decyduje o tym zupełny przypadek. Nawet rodzaj narty jest przypadkowy z tendencja gigantowej długiej raczej. Pozdrowienia
-
Cześć Kiedyś lubiłem bardzo firme Blizzard - fajny znaczek i liternictwo. Obecnie firma nie ma żadnego znaczenia, no może z zatrzeżeniem jak coś jest modne, na topie czy trendy to wpływa negatywnie na decyzje. Pozdrowienia
-
Cześć Dokładnie o tym myslałem a Ty bardzo ładnie ubrałeś to w słowa. Pozdrawiam
-
Cześć Być może rzeczywiście narciarz jest tu pięknie rozłożony na wektory tylko, że pytanie Freda w temacie było czysto praktyczne. Chodziło mu o to jak to pojęcie jest rozumiane przez forumowiczów i - jak to on - sugerował że jest rozumiane opatrznie bądź nierozumiane. Z dyskusji wynika jasno, że Fredi miał dużo racji. Artykuł jest pisany chyba przez fizyka czy też astrofizyka - pasionata nart a nie narciarza zawodowca i to daje się odczuc. Narciarstwo to dziłalność praktyczna - zwłaszcza na naszym amatorskim poziomie. Żeby zorientować się, żę stabilnośc zależna jest od konstrukcji narty naprwdę nie trzeba ośmiostronicowego wywodu. To po prostu oczywiste. Pozdrawiam
-
Witam Pomijając fakt, że mnie również ten artykuł niezbyt się podoba z kilku względów to co on wnosi do dyskusji o stabilności narty w rozumieniu potocznym nie wiem za bardzo. pozdrawiam
-
Cześć Wędkarzem nie jestem ale grzybobranie to rodzinna pasja. Na E od Warszawy juz uczte kaniową zrobilismy, pojawiły sie też maślaki. Konkretne grzybobrania to jednak Lasy Napiwodzkie (trójkąt Nidzica, Jedwabno, Wielbark). Jednodniowy wypad konczy sie zazwyczaj nocą jak na zdjęciach. Dla zainteresowanych: http://www.grzyby.pl/wystepowanie.htm Pozdrawiam Yukisan Po tygodniu nad morzem (pierwszy tydzień sierpnia) planujemy rzodzinny objazd namiotowy Twoich rejonów. Słabo je znamy a piekno legendarnym jest. Byc może do zobaczenia a juz teraz pisze sie na porady co zobaczyc. Pozdrwienia serdeczne Załączone miniatury
-
Cześć Stabilność narty jest odczuciem subiektywym w znaczeniu o którym piszesz powyżej ale i obiektywnym w znaczeniu, które na forum było nie raz uzyte. Po co uzywa sie do zjazdu nart długich i sztywnych i ciężkich - własnie dlatego aby narta nie wpadała w drgania, nie myszkowała, jechał po łuku zadanym prze narciarza a nie wybierała sobie toru pomiędzy mierównościami. Czy poczucie stabilności zalezy od jeźdżca ale na miekkiej, lekkiej narcie szybko się nie pojedzie a jęzli nawet to będzie to wymagało bardzo dużego wyciłku i uwagi. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 15 czerwiec 2009 - 11:56
-
Na setnej stronie zyczeniowej stu lat Robertowi Sowie by Szczecin bliżej gór się znalazł co Robert wykorzysta zaraz! Pozdrowionka
-
Witam Jeżeli mozna to tez sie łapię. Mam salomony o długości jakieś 210 cm. To nie 215 ale żeby utrudnic dokładam pod wiązania domowej roboty koturny podwyzszające (prezent od Nexcoma z zaprzyjaźnionego forum). Myslę że taki zestaw będzie odpowiednio trudny dom opanowania aby wam dorównac przynajmniej na starcie. No bo po to wy sie bedziecie ścigać a ja pojade na mete po prostu;) Pozdrowionka Bez rytmu nie ma smigu ale prędkość determinuje rodzaj odciążenia. Na płskim tez pojedziesz krótkim rytmicznym sktrętem ale kompensacji nie zrobisz. Pozdrowionka
-
Cześć Fredi Co do pierwszego posta o jedności odciążeń to nie jestem przekonany. Zwróc uwagę, że w odciążeniu NW moment odciążenia jest w trakcie ruchu w górę a przy odciążeniu kompensacyjnym w momencie skracania sylwetki. Oczywiście zaraz powiesz że ta granica jest często płynna i odciążenia w normalnej jeździe nastepują w sposób często mieszany bo np. teren tak wymusza i to oczywiście racja ale rozpatrujemy przypadek idealny. Co do drugiego posta: Pełna zgoda tak jest w istocie. YES, YES, YES. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 19 maj 2009 - 11:00
-
Witam Jadący skręca jak mu wyjdzie. Każdy skret jest inny i widac że jadący absolutnie nie kontroluje techniki zapoczatkowania skrętu. Rytm skretu jest za wolny jak na smig. Brak kontroli prędkości. Jeżeli tak rozumiesz to co nazywamy smigiem z oporu to sie nie rozumiemy zupełnie. Jeżeli gośc jedzie smigiem i tak jak pisze Wojtek z ajkiegoś powodu świdomie czy nie zastosuje opór, odbicien czy cos tam jeszcze to bedzie to błąd podczas jazdy smigiem. Gdy natomiast ktos swiadomie jedzie stosując jako zapoczatkowanie skręrtu opór dołem, jedzie rytmicznym krótkim skretem bez fazy sterowania, blisko linii sopadku stoku to jak nazwiesz taką ewolucję? Nie mozna chyba napisac że takiej ewolucji nie ma skoro ktoś tak jedzie. Pozdrowienia
-
Cześć Śmig Prezesa . Chyba kompromitacja Prezesa. Jakie elementy smigu tu widzisz Alfredo? Pozdrawiam