-
Liczba zawartości
15 993 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
243
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć I to jaki!! Widać to znakomicie w Forst Scheuno gdzie słupy konstrukcyjne przez z górą 80 lat nie uległy żadnej erozji. A czytałeś o konstrukcji kominów i metodzie odprowadzenia pary i spalin w Scheuno? To był dopiero kosmos. A my wtedy na koniach i z motykami. 🙂 Pozdro
-
Cześć Z takich głazów? Wygląda mi na starsze, chyba, że prezentowany łuk nie ma związku lub jest starszym elementem całości. Nie masz wrażenia, że dla pociągów budowaliby albo chociaż wykańczali w cegle? Do DAG pojechaliśmy od razu po przyjeździe na kwaterkę. Trochę się speszyliśmy bo do Nowogrodu mieliśmy ponad 30km ale udało się większość zobaczyć, nawet jadąc w jedną stronę przez lasy z ciągnięciem rowerów, gubieniem śladu i .... niezłym dzwonem, który zaliczyłem na samym początku. Dwie dziury po zębach tarczy jeszcze mnie ciągną w prawej łydce. 🙂 Zajebiste miejsce, szokujące i nawet nieco przerażające o zmierzchu. 🙂 A jak wracaliśmy to jeszcze zdążyliśmy zjeść znakomite pierogi i flaki w niepozornej Karczmie Jagiellonka w Jasieniu (piwo od firmy GRATIS!!, co przy cenie 22.00 pln za całość p[osiłku było szokiem). Pozdro
-
Cześć E...nie jestem jakimś paranoikiem. Na tym wyjeździe asfalty były niemalże zbawieniem bo porobiłem sobie GPX dojazdowe, gdzieś po lasach, haczące o różne ciekawe rzeczy ale ich oglądanie/zwiedzanie zabierało tyle czasu, że powrót odbywał się zawsze najszybszą możliwą drogą czyli asfaltem i to na całkowite zbicie, żeby zdążyć przed nocą. W Niemcach byliśmy w Gubine, Forst, Mużakowie, z którego zrobiliśmy super szybki wypad do Kromlau na bazaltowy Most Diabelski, możliwy właściwie tylko dzięki porządnej ścieżce. Człowieku wiało jakoś tak dziwnie, ze w obie strony miałem wrażenie, że jedziemy z wiatrem. Dokręcaliśmy się na naszych balonikach do 35-37km/h bez problemu -sama w sobie ta jazda była zajebista. Rejony zachodnie czy południowo zachodnie to rejony tak ucywilizowane w czasach historycznych a przez zaniedbanie okresu naszej tam bytności (wiem to głupio brzmi ale tak to postrzegam) jeszcze ciekawsze. Nigdy nie wiesz czy w środku lasu nie natkniesz się jakąś wieżę, ruiny czy inną ciekawostkę. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Ja tu żadnej sprzeczności nie widzę. Zgadzam się z tym co napisałeś w poście do Piotrka Śpiocha w kwestii cen i wartości. Ja nie jestem zbyt bogaty więc muszę się zadowalać tym co mam/jest i do tego przyzwyczaić, a to nietrudne. W kwestii wagi to... wiesz. Teraz na wyjeździe dwa razy ciągnąłem prawie 70 km z plecakiem pełnym browarów bo mieszkaliśmy na uboczu a mojego ulubionego piwa w sklepach blisko nie było i mi to nie specjalnie robiło. Jak mi wymiękła przednia przerzutka to siłą rzeczy musiałem sporo podjazdów jeździć z dużej tarczy, Na początku była walka ale później okazało się, że daje radę, trzeba tylko trochę zmienić sposób operowania przełożeniami i technikę najazdu bo nie ma możliwości korekty i tyle. Dlatego też rozważania sprzętowe mnie trochę bawią. Wiesz ... gdybym się ścigał, starował w zawodach to byłby to jeden z zasadniczych elementów, ale tak, jak jeżdżę dla własnej przyjemności... (Byliśmy teraz z Rybelkiem w rejonie Łuku Mużakowa. Zjeździliśmy wszystko co ważniejsze w trójkącie Nowogród-Gubin- Łęknica. Cóż za zajebiste i przeciekawe rejony!!!) Pzdrowienia
-
Cześć Ja tylko wrzuciłem parę zdań ale na temacie się nie znam zupełnie więc właściwie nie powinienem zabierać głosu... jednak.... jako, że dużo jeżdżę to sobie czasami pozwalam. Gdy Rybelek kupował ostatnio nowy rower to rozmawialiśmy sporo z kolegami ze Scotta. Chodziło głównie o to czy będzie miała problemy z adaptacją do nowego roweru (przesiadka z 26 na 29, rama M a Ewka jest dość małą i szczupła, szeroka kierownica itd.) i kolega powiedział tak: Jak podpisywaliśmy umowę partnerską to Scott zaprosił ich do centrum rozwoju technologii i .., wierz mi, że jeżeli jest w danym modelu zainstalowany taki a nie inny komponent to nie dlatego, że akurat taki mieli na stanie - to przemyślana i przetestowana decyzja profesjonalistów - inżynierów konstruktorów specjalizujących się w temacie. I - dla mnie - koniec tematu. Oczywiście każdy może sobie robić co chce ale przede wszystkim trzeba jeździć. Dla mnie nie ma aż takiego znaczenia czy przerzutka działa idealnie czy nieidealnie. Zbyt dużo jeżdżę abym miał na takie głupoty zwracać uwagę bo wtedy nie wychodziłbym z serwisu. Trzeba sobie poradzić i się po prostu bawić jazdą. Oczywiście niektórych bawi grzebanie - nie mam nic do tego ale nie rozumiem. Pozdrowienia serdeczne PS Aha. O elektrykach nie rozmawiam. To pojazdy silnikowe i ich miejsce jest na jezdni a reszta to upadek i kwintesencja obciachu.
-
Cześć Ja Ci powiem Krzychu, że oczywiście sprzęt ma znaczenie ale warto się nad tym zastanawiać, przejmować, inwestować dopiero wtedy jak się jeździ, inaczej to wywalanie pieniędzy i typowa sztuka dla sztuki. Zgadzam się całkowicie z przedstawioną przez Ciebie taktyką. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Papierowi pasjonaci sportów wszelakich zajęci rozkminianiem czy bardziej winien jest putin czy nie putin i czy ropa będzie po 10.00 itd. są zajęci ale może ktoś zauważył, że zaczął się TdF. Fantastyczna atmosfera prawdziwego święta stworzona przez Duńczyków daje nadzieję, że są jeszcze normalne kraje i normalne społeczeństwa. Co do Polski to leci Wisła. W tym roku w 3 wersjach. Jako standard - czyli 1200 w drugą stronę bo pod górę, jako sprint czyli Wisełka 500, która startuje 9.07 i leci z Warszawy do Gdańska i w wersji dla wybranych czyli Extreme - Gdańsk - Gdańsk, przez Baranią Górę. Dzisiaj jadąc do pracy wałem mijaliśmy chłopaków, którzy prą do mety choć czołówka dawno już tam jest... No może inaczej - Radek Gołębiewski już wraca po solidnie przespanej nocy a reszta jedzie jeszcze po górkę. Szacun i zazdrość. POzdro
-
Cześć Zerknij na temat o UA. Będziesz wiedzieć wszystko. Pozdrowienia
-
HeHe... Chcesz zaistnieć - próbuj. Próba nietrafiona. Masakra. Kolega pisze fajny temat - nie masz nic do powiedzenia to milcz. Pozdro
-
Cześć Nie bardzo rozumiem. Podobno należy walczyć z przyczynami, a nie skutkami. Przyczyną jest głupota i wykorzystujący ją tępy populizm. Ogół to tępa sterowalna masa i pis jak dotychczas ją potrafił wyjebać. Trudno.
-
Krzychu a widziałeś NEVER?
-
Cześć Krzychu, jeden z kolegów z naszej ekipy spływowej pracuje przy tej farsie od początku - z tego względu nie był już na wiosnę na Liwie. Nie chciałbym pisać szczegółów, bo po bandzie tępych chujów, która jest u władzy można się spodziewać wszystkiego, w każdym razie z jego przekazów rysuje się obraz jakiegoś absolutnie totalnego bezmyślnego politycznego działania wspartego solidnymi przekrętami. Pozdrowienia
-
Cześć Czyli wracamy do wspólnoty pierwotnej... Te parę tysięcy lat jak widać psu na budę. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Miałem już tu nie pisać ale jak tacy skądinąd sensowni ludzie jak kolega Brachol zaczynają pisać, że: "trzeba się zbroić choćby na pokaz" to mi ręce opadły. Nie ma po co i dla kogo czegokolwiek zmieniać Wujot ani o cokolwiek dbać. Nie warto. Trzeba chapnąć swoje i przekazać podobną filozofię dzieciom. Pozdro
-
Cześć Tak, miłośnicy sztuczności lubią boiska. Pozdro
-
Cześć No właśnie o taki mi chodzi, tak jasny i o takiej konsystencji, że wygląda bardziej ja smalec a nie miód. A w ogóle świetna pasja/praca, taka twórcza. Gratulacje. Wiele lat tłumaczyłem ojcu, że ma znakomite warunki i mógłby się tym zająć ale woli poświęcać czas i pieniądze na koszenie trawnika. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Ja też korzystam z roweru codziennie niezależnie od pogody i pory roku. Jednak nieco inaczej traktuję rower. Celem jest jazda sama w sobie a nie funkcja przemieszczania czy przewożenia czegokolwiek. Oczywiście załatwiam kupę spraw, jeżdżę zawsze z plecakiem bo wożę tam komputer, więc mam miejsce do przewożenia rzeczy. Resztę załatwiłem sobie karmikiem, małą podsiodłówką i płetewką a w dalekie trasy mam trójkąt na całą dziurę. Jakoś nie wyobrażam sobie jazdy z bagażnikiem czy nawet dużą podsiodłową sakwą bo strasznie zaburza rozkład ciężaru. Choć chłopaki jeżdżą z dużymi sakwami lub sakwobagażnikami i robią takie podjazdy, że... sam nie wiem jak to jest możliwe. Błotników nie mam bo jak pada to i tak jest się mokrym. Zresztą na asfalcie jest się mokrym znacznie szybciej niż na kostce czy jakichkolwiek gruntówkach czy szutrach. Mam tylko taki niewielki błotnik na przednim kole żeby woda nie leciała mi od dołu w twarz np. na zjazdach. Poza tym, nie ma fajnym błotników do MTB. 🙂 Zaintrygowałeś mnie tym miodem. Możesz coś bliżej bo to ciekawy temat. Ja na miodach się nie znam ale jeść z serkiem twarogowym... uwielbiam... rzepakowy taki biały zwarty. Pozdrowienia
-
Cześć Jaki bagażnik??? Na rowerze? Jest potrzebny tak jak nóżka. 😉 Bagażnik jest elementem , który można zastąpić na wiele sposobów, co polecam, bo... z bagażnikiem jeździć się nie da. Wyważernie roweru jest absolutnie bezsensowne. Pozdro
-
Cześć He he... to są schody w mieszkaniu a mieszkanie na drugim ze zwykłą klatką niestety. 🙂 Pozdro
-
Cześć To konstrukcja policzkowa, mocowane do ściany i stropu bez żadnych podpór, dość rzadka i wymagająca dla rzemieślnika. Czekaliśmy na ich zrobienie 20 lat. A z rowerem... dla mnie to oczywisty sposób ale może Piotrek ma jakieś specyficzne siodło. Pozdro
-
Cześć Wydaje mi się to przedziwne ale oczywiście Ci ufam. Zrobię Ci zdjęcie albo filmik bo dla mnie taki sposób noszenia jest tak oczywisty jak to, że narty nosi się dziobami do przodu. Nawet czasami dwa rowery tak znosiłem po schodach bez problemu, tylko trzeba uważać na przednie koła, żeby się nie skręcały b można się zdziwić jak nagle zaprze się o barierkę... Pozdro serdeczne
-
Cześć Nawet nie wiem co to jest dropper. A rower noszę w ten sposób od zawsze - nie tylko swój ale Ewki wszystkie też (a ma już 3, każdy o nieco innej geometrii i z innym sidłem, nosiłem tak nawet fata) więc to sposób uniwersalny i warto go opanować, bo jest naprawdę wygodny. Pozdro
-
Cześć Zależy jakich, równomiernych czy schodki, po jakiej nawierzchni, na jakim dystansie itd. W każdym razie to nie jest jakiś wyjątkowy wynik. Trochę się trzeba zmęczyć ale bez przesady. Pozdro
-
Cześć 1. He he, oczywiście masz rację, tylko, że to nie zawsze jest wykonalne. Sam pewnie wiesz, że jedzenie i picie na rowerze ma kluczowe znaczenie i trzeba to robić często raz wyprzedzać odcięcia i tu (masz rację całkowitą) jest sporo do zrobienia w kwestii znajomości własnego organizmu i jego reakcji. Drugi element to jest też trochę taka moja paranoja dotycząca reguł imprezy. Zakładam jazdę OS, wspinaczkowym językiem się wspominając. Czyli bez znajomości drogi, sklepów, noclegów, bez rozpoznania i wcześniejszych rezerwacji czy czegokolwiek - takie są zresztą reguły. Pole manewru taktycznego jest wtedy dość małe. Pozostaje to o czym piszesz - trzeba jechać a nie stać i to jest klucz.... ale czasami masz tak dość... 😉 Wiesz, przejechanie na świeżo 300km w ciągu jest bezproblemowe - no chyba, że teren bardzo ciężki albo pogoda zimowa - ćwiczyłem to nie raz. Problem w tym, żeby następnego dnia przejechać kolejne 300 a to już jest dla mnie wyzwanie, być może nieosiągalne. Dlatego tak podziwiam Maćka ze Skionline. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć 1. To nie kwestia logistyki tylko konieczności regeneracji. Jeszcze mnie nie stać na jazdę non stop... jeszcze. Ja jeżdżę dość szybko ale nie jestem w stanie utrzymać tempa bez przerwy przez 30 godzin. Poza tym kwestia oszczędności sił i zmiennej pogody, która może szybko wykończyć. Raczej jestem też z tych, którzy się ścigają i raczej muszę się hamować na dłuższych dystansach. Jest sporo elementów, które w efekcie dają wynik. Jak jeden nie zagra to już dalej nie ma znaczenia. Nigdy nie jeżdżę jak na wycieczce - nie umiem. 2. Przód siodełka na ramieniu - ręce wolne. Nie wiem czy to zawsze pracuje, przy każdej geometrii ale u mnie pracuje na każdym rowerze jaki w domu mamy. 3. Nigdy nie jeżdżę na czerwonym - tępię to regularnie. Jak ktoś przejeżdża na czerwonym, to dla mnie osobista obraza. Planowanie, znajomość terenu, dynamika ruchu, orientacja i konsekwencja w jeździe w sensie umiejętności i świadomości utrzymania prędkości. Ja za to, nie potrafię jeździć bez trzymanki i to jest duża wada, z którą nie potrafię sobie poradzić. Pozdro