Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 006
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Zawartość dodana przez a_senior

  1. a_senior

    Jazda obskokiem

    Podobna technike widzialem u kolegi, z ktorym w zeszlym roku wybralismy sie na Kasprowy, a warunki byly delikatnie mowiac trudne. Kolega jest zapalonym turowcem i narty tez mial turowe, takie z dziurka w przodach. Stosowal obskoki opierajac sie rownoczesnie na dwoch kijkach. Bardzo skutecznie sobie radzil w waskim i dosc stromym zlebie.
  2. Poza Atomiciem wszystkie narty nieco wyzszej klasy to maja. I kazda firma reklamuje swoje bajery w rodzaju Frequency Tuning (Fischer) czy Chip System (Head). "Ciemny narod i tak to kupi" cytujac slowa pewnego polityka. O to chodzi, zebysmy sie wlasnie na te bajery nie dawali nabrac i taka jest m.in. rola naszego forum, by ludzi uodpornic na te i inne komercyjne glupoty. A gdzie laduja w takim razie Head Chip? Poza konkurencja? W Polsce tak. Zobacz jednak na ceny nowych nart na www.ebay.de. Wszystkie narty w tej klasie maja cene zblizona do siebie i nieco przekraczaja 400 Euro. Cena troche zalezy od wiazan. Jedyny nieco drozszy to Volkl SC Titanium. I jezeli mialbym ktores z tych nart porownywac do Mercedesa z przed kilku lat to wlasnie te narty. Nie obraz sie, ale zacytuje 3-ia goralska prawde profesora Tichnera: "Gowno prawdo". Oczywiscie, ze dobor nart jest bardzo indywidualna kwestia, kazdemu co innego przypasuje, bo te narty, mam na mysli tzw. drugie slalomki, niewiele, ale jednak sie od siebie roznia. Dwa lata temu kupowalem dla syna i siebie slalomki. Zanim kupilem przetestowalem wiele par nart i naczytalem sie opinii ludzi w grupie dyskusyjnej. Odpadl Fischer WC SC, bo, jak dla mnie, byl zbyt malo uniwersalny, choc swietny na ubitych, rownych trasach. Odpadl Atomic SL11 z podobnych powodow. Bardzo mnie kusil Blizzard Titanium SL (niby pierwsza slalomka) i bylem bliski jej kupna, ale stwierdzielem, ze jest za droga (oferowano mi je za 1700 zl, narty po testach). Ostatecznie padlo na Atomic SL9 i Fischer Race SC. Pierwsza - technologia beta-carv, zadnego drewna w srodku, druga sandwitch z rdzeniem drewnianym. Troche rozna geometria, inny ciezar - Atomic duzo ciezszy. Meczylem te narty naprzemiennie, tzn. zdejmujac jedne i wkladajac drugie, a wiec w tych samych warunkach. I tak przez trzy dni na stokach Nosala i Kasprowego. Byl lod, ale i rozmiekly, a nawet papkowaty snieg. I co? Gdybym mial teraz z reka na sercu powiedziec, ktora narta jest lepsza, wciaz nie wiedzialbym. Troche w jezdzie byly rozne. Ostatecznie zwyciezyl Fischer (Atomic sprzedalem), ale do dzisiaj nie jestem pewien czy decyzja byla sluszna. Niektorzy pisza: "testowalem jakas tam narte i jest swietna" albo "... jest do d...". Nic nie mozna powiedziec po jednej czy dwoch jazdach! O ile sie nie zrobi tak jak ja, tzn. rownoczesnie testuje rozne narty w tych samych warunkach snieznych i pogodowych, nic sensownego nie da sie wytestowac. Ilez to razy czytalem, ze ktos kupil po krotkich testach jakas narte i przezyl rozczarowanie jezdzac w innych warunkach. M.in. wlasnie dzieki takim testom, w jednym dniu, zmieniajac co jakis czas narty (byly to rozne model Blizzarda, od allround do slalomki) udalo mi sie dojsc do wniosku, ze najlepiej do moich preferencji pasuje slalomka a nie np. cross. I jeszcze jedno mi sie przypomnialo. Kiedys na pl.rec.sport.zimowe ktos pytal o roznice miedzy Fischer race SC i Elan SL. Drugie slalomki z dwoch roznych firm. Bardzo rozsadnie odpowiedzial niejaki skimac - instruktor narciarski, kawal chlopa, sam ujezdzajacy Fischera WC SC. Opisal mianowicie wrazenia z jazdy swojego kolegi, reprezentanta firmy Fischer na Polske. Ten objezdzil obie narty i... wlasnie, nic nie powiedzial. Po prostu, jako przedstawicielowi Fischera nie wypadalo sie przyznac, ze nie ma o czym mowic, bo roznice sa zbyt male, by warto o nich mowic.
  3. Nie lubie prawic zlosliwosci, ale tym razem nie wytrzymam. Glupoty piszesz. A niby dlaczego takie porownanie? To sa narty jak najbardziej porowywalne ze soba. Podobnie jak Fischer Race SC, Voelkl SC Titanium, Elan SL, Rossignol 8S i inne. W sumie roznia sie niewiele, powiedzialbym detalami, a zwlaszcza cena i dostepnoscia na allegro. Dwa lata temu jedzilem na Head i.SL. W niczym specjalnie mnie nie ujal.
  4. a_senior

    Piszczele...

    To zalezy od szkoly klasycznej. Dociskanie przodow bylo popularne w bardzo starej szkole, potem sie raczej odciazalo przody przy skrecie. U mnie po przesiadce na slalomowe karwingi wystapil odwrotny problem. Za malo naciskalem przody, a to jeden z kanonow jazdy karwingowej. I gdy w koncu zaczalem je naciskac tez zaczalem miec klopoty z obtarciami. Moze nie az do Twojego stopnia, ale jednak. I powodem nie byl za luzny but. Uratowalo mnie to, ze jezdzilem na jednodniowe wypady. Po kazdym takim, golenie z przodu byly obtarte, ale przed nastepnym wyjazdem sie goilo. W koncu sie przyzwyczaily i w czasie tygodnia w Alpach juz nie dokuczylo. Ale przed wyjazdem kupilem szeroki plaster, by sobie zakleic felerne miejsca. Okazal sie niepotrzebny. Moj syn tez mial takie klopoty i tez dopiero po przesiadce na slalomki. W jego przypadku czesciowym sprawca byla skarpeta narciarska. Po jej zdjeciu, juz bylo lepiej.
  5. Dotarl do mnie wreszcie katalog Makro. Ale mnie nie zachwycil. Z nart cos tam daloby sie wybrac, ale tylko w granicy cen 700-800 (np. Rossignol Saphir 300 dla dam). Powyzej decydowanie lepiej szukac modeli zeszlorocznych rasowych nart, typu Fischer RX6 czy Rossygnol Z1 czy jakiegos Salomona. Na allegro.
  6. Ale ja podaje trzy filmiki, wiec musialbym podac trzy podobne namiary. Jako adres w przegladarce wpisujesz zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/ (nie zapominajac o koncowym "/"). Dziala. A potem sobie klikasz na co chcesz. To jest nierealne. Za duze wymagania. Nieliczni maja (w moim przypadku to czysty przypadek) lub beda miec jakiekolwiek ich filmiki z jakas tam jazda w okreslonych warunkach. To, o czym myslisz, czyli robienie filmiku pod dana ewolucje, zalozmy nietypowa czy nowatorska, to robota dla piszacego ksiazke o narciarstwie, jak Szczesny czy Stanislawski. Nikomu sie nie bedzie chcialo. Chyba, ze chodzi Ci o wyszukanie w sieci filmiku z demonstracja, np. z www.youcanski.com Mysle, ze wystarczy jak niektorzy pokaza krotkie filmiki z jakimkolwiek fragmentem swojej jazdy. Nawet jak cos, lub wszystko , w niej nie wychodzi. Nie ma sie czego wstydzic. Takie wspolne ogladanie i krytykowanie pomaga. Pozwala skorygowac bledy, a przede wszystkim w ogole je sobie uswiadomic.
  7. Chetnie dowiem sie co to jest ta "royal". Pomysl z filmowaniem jest swietny. Naprawde niewiele trzeba. Wystarczy byle cyfrowka. A faktycznie wychodzi szydlo z worka i widac bledy jakie sie robi. Ponizej podrzucam swoje "filmiki", tj. moj i mojej corki. Ten moj, pierwszy i jedyny, jaki posiadam, zrobiono w Lubomierzu dwa lata temu na cyfrowce Olympusa z 10-krotnym zoomem i zmienna ekspozycja. Filmiki corki - lichutkim Canonem A60 bez zooma. zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/ (a w srodku lubomierz.wmv, narty_ania1.avi i narty_ania2.avi) Uprzedzajac uzasadniona krytyke od razu powiem, ze robie bledy: - za bardzo sie odchylam do tyl i za mala dociskam przod i krawedz, ale byl to dopiero moj drugi kontakt ze slalomka (SL9, 170 cm) i nawyki klasyczne musza byc widoczne - na poczatku zjazdu wyraznie gubie rytm. Dodam jednak dla usprawiedliwienia, ze gora Lubomierza jest bardzo stroma, ponad 40%, i nielatwo tam plynnie zjechac. Niedawno ktos opisal to jako lapanie rownowagi na latwym, lekko zmuldzonym polku. No wiec polko jest lekko zmuldzone, ale bynajmniej nie latwe, - jestem sztywny, bo tego dnia meczylo mnie lumbago i bylo dosc twardo (-15). A moja cora? jedzie na latwych stokach w Val di Sole, dlugim skretem. Za bardzo przegina biodrem, ale u dziwczyny to nawet wdziecznie wyglada. Tez brakuje jej troche docisniecia krawedzi. W tym roku, wyposazeni w Canon S1 (cyfrowka), ktory swietnie nadaje sie tez do robienia filmow. Zoom 10x, zmienna ekspozycja, zamierzam obfilmowac cala rodzine, w tym siebie samego.
  8. a_senior

    Na narty sam ?

    Czesto jezdze samotnie na jednodniowe wypady. Przewaznie nie jade samochodem, tylko zabieram sie z Antalkiem (taka krakowska firma organizujaca jednodniowe wyjazdy na Slowacje) lub innym busem (np. do Zawoi). Ale nie przepadam za samotnymi wyjazdami. Jezdze tak bardziej z koniecznosci niz lubienia.
  9. Tez jestem tego zdania, by nie przejmowac sie za bardzo, albo raczej tylko do pewnego stopnia, radami, szkolami, zaleceniami i modami. Nie jestem jakims super narciarzem, bo i wiek nie ten i za krotko bywam na nartach w sezonie, ale swoje wiem. W swoim zyciu zaliczylem juz tyle roznych szkol, technik i zalecen narciarskich, ze zglupiec mozna. Ale nieprawda jest, ze w jezdzie klasycznej panowala jedna szkola. Bylo ich mnostwo i to bardzo roznych. Podstawowa roznica pomiedzy szkola austriacka, panujaca w Polsce, a francuska polegala na ukladzie tulowia w przygotowaniu i inicjacji skretu a takze jego prowadzeniu. Austriacka, kontrotacyjna widoczna jest do dzisiaj w typowym smigu hamujacym, francuskiej - rotacyjnej, gdy bark ciagnal i prowadzil skret, w zasadzie sie w Polsce nie widywalo, choc byla powszechna we Francji i zapewne Szwajcarii. W technice dlugiego skretu rownoleglego bylo kilka roznych wariantow: NWN, z typowym pompowaniem gora-dol, widoczna do dzis na stokach, ale i zblizone do dzisiejszej techniku skretu niskiego (tulow nie pracuje gora-dol), oparte m. in. o tzw. techniki odchyleniowe. Dobrzy narciarze klasyczni, na klasycznych nartach, w smigu jada bardzo podobnie do dzisiejszych carwingowcow w krotkim skrecie. Tulow stoi nieruchomo, pracuja tylko nogi. Oczywiscie jest jedna zasadnicza roznica: teraz jedziemy na krawedziach, a tylko czasem zeslizgujemy, przedtem musielismy prawie caly czas zeslizgiwac, bo inaczej sie nie dalo. Sa i inne roznice, w klasyce nie naciskalo sie tak mocno na przody w pierwszej fazie skretu, wrecz przeciwnie, mocniej pracowalo sie kijami, ktore odgrywaly wazna role w odciazeniu, itp. Potocznie klasyczna jazda kojarzy sie ze smigiem hamujacym: nartki wasko, kolanko w kolanku, smieszne ruchy tulowia gora-dol, pomocne w odciazeniu, kontrrotacja. To karykatura. Ale mozna tez inaczej. Zobaczcie jak demonstruje klasyczny smig Anastacja Cipolli (byla mistrzyni Wloch). Nawet celowo przesadza w zeslizgu. zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/anastasia_short_turn.avi W technika karwingowych, mamy w sumie mniej podstawowych wariantow, bo ona z zalozenia jest prostsza i bardziej naturalna. Najlatwiejsza to NW (nisko-wysoko) z niepotrzebnym dodatkowym ruchem tulowia. Dalej idzie typowy skret karwingowy, z wejsciem na krawedzie, naciskiem na przody butow, praktycznie, oczywiscie w sprzyjajacych warunkach, bez ruchu tulowia gora-dol i bez dodatkowego odciazenia. Ale i tu podwariantow jest mnostwo. Typowy skret wykonuje sie z wiekszym naciskiem na dolna (zewnetrzna) narte, ale w zaleznosci od warunkow i sytuacji mozna, a czasem trzeba (puch), robic to na rowno obciazonych nartach, a czasem bardziej na narcie wewnetrznej. Niekiedy na bardziej stromych odcinkach nie da sie uniknac w skrecie koncowego zeslizgu. Czesto wykorzystuje sie odciazenie wynikajace z odbicia nart w koncowej fazie i obroceniu ich po sniegu, a nawet w powietrzu w celu zaciesnienia skretu (scisle, wejscia w nowy skret pod lepszym katem). Dorzuca sie elementy odchylenia, czyli wyrzucenia nart w przod i bok z rownoczesnym ich obrotem. Itd. Cale mnostwo tego, gdzie karwing miesza sie z elementami jazdy klasycznej. Troche tego widac w tym efektownym przejezdzie: zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/slalom_haber.mpeg I tez sadze, ze warto sie o tym wszystkim dowiedziec, popatrzec, ocenic i nauczyc sie ich, jesli uznamy to za przydatne. I stosowac rozne warianty w zaleznosci od warunkow, rodzaju sniegu czy terenu. Nie warto natomiast trzymac sie sztywno jednej, na ogol tej najmodniejszej szkoly. Mody i szkoly przemijaja, a frajda z narciarstwa pozostaje.
  10. Nie za bardzo. W technice klasycznej narta zewnetrzna w fazie inicjacji i skrecie przenosila ok. 60% ciezaru. I tu sie nic nie zmienilo, przynajmniej w typowym skrecie karwingowym. Zerknalem na www.youcan.ski i jest to samo. Tak jest dla typowego skretu. Ale zarowno w klasycznej technice zeslizgowej jak i w karwingowej istnieja rozne warianty. Jednym z nich jest skret na narcie wewnetrznej i wtedy z oczywistych wzgledow glowny ciezar przenosi wlasnie ona. Taka technika wymaga duzo sily, ale czesto stosuja ja zawodnicy w gigancie dla nabrania wysokosci. Jak jest w fun-ie nie wiem i sie nie wypowiadam.
  11. Mysle, ze przebije wszystkich. Pierwszych dziecinnych nart nie pamietam, jezdzilem na nich na poczatku lat 60-tych z okolicznych gorek przy kopcu Kosciuszki w czasie bardzo mroznej zimy (przerwano szkole na okres dwoch tygodni). Ale pierwsze narty, ktore dobrze pamietam, i juz o nich pewnie gdzies pisalem, byly drewniane - to normalne - ale mialy przykrecane krawedzie, choc spody, o ile pamietam, wciaz drewniane. Te przykrecane krawedzie w owych czasach, to bylo juz cos, bo wiele nart ich nie mialo. Przynajmniej odpadal problem ostrzenia krawedzi. Byly za dlugie i za ciezkie na 14-letniego chlopaka, ktorego ojciec wyciagnal po raz pierwszy na Kasprowy. Wiazania kandachary (takie z wajcha i linka - mozna ogladac w muzeum) w 100% niebezpiecznikowe. Buty skorzane, a jakze, pamietajace czasy z przed drugiej wojny swiatowej. W pelni bezpiecznikowe, bo latwo sie z nich wylatowalo. Kijki oczywiscie bambusowe. Ale juz wkrotce przesiadlem sie na drewniane Rysy, z przykrecanymi krawedziami (te cholerne male srubki wciaz sie wykrecaly i hamowaly jazde) i spodami plastikowymi! Buty, wciaz sznurowane, ale juz w miare trzymajace noge. O zadnym cantingu nie bylo wowczas mowy wiec mialem klopoty z krawedziowaniem, zwlaszcza zewnetrzna narta. Niestety szybko je polamalem na Gubalowce, bo jak kazdy mlody czlowiek, lubilem szybko jazde, nie do konca panujac nad nartami. A potem juz byly tzw. metalki z Szaflar (chyba tez nazywaly sie Rysy), porzadne klamrowe buty Dachstein (Gierek rzucil do sklepow sporo niezlego sprzetu na pocz. lat 70-tych), wiazania Kadra 3, z bezpiecznym przodem (charakterystyczny trojkat) i zapinaniem na fix tylu. I tak sie jezdzilo po najtrudniejszych polskich trasach, glownie w Szczyrku i na Kasprowym.
  12. Jesli zdrowie dopisze, z ktorym niestety mam pewne problemy, to podobnie jak w zeszlym roku. Na poczatek 1-2 wyjazdy do pobliskiej Kasiny (najlepszy stoczek w poblizu Krakowa) czy Lubomierza (najstromszy stoczek w poblizu Krakowa). Pozniej zaczne jezdzic z krakowskim Antalkiem na niedzielne wypady do Slowacji: Kubinska Hola (najlepsza) lub Rohace (prawdziwe gory, bo Tatry), przeplatajac Lubomierzem, bo w Kasinie bedzie tloczno. Na poczatku marca tydzien w Alpach, najpewniej znow Wlochy. A na koniec, juz w kwietniu, kilka wypadow na Kasprowy.
  13. a_senior

    Rossignol MUTIX-....

    To tak jak ja. Poszedlem kupowac buty, takie zwykle, do chodzenia, do Galerii Krakowskiej i utknalem w Intersporcie. Na Mutix-a tylko spojrzalem, bo z daleka czuje lipe. Ale pomacalem sobie kilka interesujacych nartek. Kilka wrazen. Atomici wydaja mi sie miekkie poprzecznie (SL9, SL11), w kazdym razie bardziej od innych. To mnie zaskoczylo, bo w jezdzie tego nie czuc. Atomici maja tez waska krawedz, Fischer szersza, a Rossignol i Voelkl duza szersza. Starczy na dluzsze ostrzenie. Nowe RX Fire ciezkie jak cholera. Volkle Racetiger z kolei zaskakujaco lekkie. Zawsze uwazalem narty Volkla ca ciezkie i pancerne, a tu taka niespodzianka.
  14. a_senior

    Tanie kaski...

    No i co, kupil ktos ten kask Blizzarda? Juz zamowilem dla corki, ale jeszcze nie wplacilem. W Decthlonie faktycznie maja niezle kaski quechua. Swietnie pasowal taki za 199 zl, bardzo lekki - 390 g, ale kolor nie ten.
  15. Jest jeszcze RX8. Juz Ci nic nie podpowiem, ale cos zacytuje, zreszta juz ten link gdzies tu podawalem. http://tiny.pl/rr2x Niejaki skimac, instruktor, dobry narciarz, opisuje swoje wrazenia po jezdzie na roznych Fischerach. Doadajmy, ze wtedy wazyl 105 kg.
  16. Za twarde? To ja czegos tu nie rozumiem. Kazdy producent nart produkuje cala game produktow dla narciarzy o roznych upodobaniach, warunkach fizycznych i umiejetnosciach. Pomijajac AMC, narty dla kobiet, w ktore nie wierze i inne nisze, Fischer wpowadza trzy kategorie: sport carve, czyli typowy allaround, X-sport, jak zwal tak zwal, ale to prostu ambitniejsza narta uniwerslana i grupe Race. Oczywiscie Race nie jest przeznaczona dla zawodnikow, do tego sluza jeszcze inne narty, ale dla bardzo dobrze jezdzacych amatorow. Zreszta roznice pomiedzy poszczegolnymi modelami z roznych grup bywaja znikome (np. RX8 i Race SC). Z Twoim poziomem umiejetnosci, w sam raz pasujesz do grupy X-sport. Chwala Fischerowi za to, ze daje w tej grupie do wyboru rowniez narty o krotkim promieniu skretu, a wiec nie jest to typowy cross i srednim, np. RX9. Ze wzgledu na Twoja niska wage RX6 ze srodka stawki wydaje sie OK. Czytalem niedawno wyczerpujaca opinie pewnej mlodej Francuski, b. dobrej narciarki, odnosnie testowanej przez nia RX4. Twierdzila, ze dobra narta, choc ciut za miekka. RX6 wydaje sie wiec OK. Zona jezdzi na Rce SC troche z przypadku. Naprawde kupilem Race SC 155 cm dla corki, ktorej juz wczesniej nabylem Atomic SL9. Uznalem po prostu, ze Fischer bedzie dla niej lepszy. Ale sie baba zaciela i chciala Atomica (choc nic wczesniej nie testowala). Zamiast wiec sprzedac nadmiarowe Race SC, ofiarowalem je zonie. Ale pierwotnie zamierzalem jej kupic inne narty. Zona jest od Ciebie o wiele ciezsza. Jezdzi b. dobrze, ale glownie klasycznie, do tego dosc wolno i ostroznie. I jeszcze jedno. Oczywiscie, ze poradzisz sobie na Race SC, ale nie wykorzystasz jej mozliwosci. Zaleta nart race-owych, wychodzi przede wszystkim w jezdzie karwingowej na co najmniej sredniej predkosci. Pewniej trzymaja sie stoku i maja lepsza sprezystosc. Nieupilnowane na wyjsciu ze skretu, potrafia niezle czlowiekiem prasnac. Ale w spokojnej "polklasycznej" jezdzie nic zlego sie nie dzieje. Pewnie istnieje mnostwo nart porownywalnych do RX6, a nawet lepszych innych firm, ale dla mnie Fischer w warunkach polskich jest optymalnym wyborem pod wzgledem price/performance. Zetes. Podziwiam Twoja przenikliwosc i umiejetnosc argumentacji, poparta "praca" wyszukiwania tego, co potrzeba. Czesciowo przekonales mnie. Mysle, ze istotnie w tych "babskich" nartach cos jest. Dalej nie wierze we wplyw czynnikow anatomicznych, typu szersze biodra, czy nizej polozony srodek ciezkosci, ale element ciezaru faktycznie ma spore znaczenie. Srednio biorac narty dla pan sa lzejsze od tych dla panow. Oczywiscie porownujac te same kategorie. Trzeba by wybadac roznice u innych producentow, by sie do konca przekonac, ale to "robi sens". Przecietne narciarki sa slabsze i jezdza delikatniej od ich meskich odpowiednikow. Choc i tak za glowny powod wprowadzenia nart kobiecych uwazam komercje. A dlaczego nie wierze we wplyw roznic anatomicznych? Wlasnie dlatego, ze nie ma rozrownienia na sex w grupie race, w koncu tez amatorskiej grupie. Gdyby to mialo istotne znaczenie, juz dawno pojawilyby sie podzialy. Jeden Atomic sie wyroznia i latwo zrozumiec dlaczego. Bo ich unisexowe komplety narta-wiazanie sa koszmarnie ciezkie. Tez sie wiele nie znam, ale sporo poczytalem. FR sa unisexowe bo/i z reguly lekkie.
  17. Czy Agnes to od Agnieszki? Inni juz podpowiedzieli, ja cos niecos mentorsko doloze (w koncu mam swoje lata ). Forum jest bardzo sympatyczne, moze inni tez skorzystaja. O ile w przypadku butow rozroznienie na meskie i damskie ma sens, ze wzgledu na roznice anatomiczne nog, a scisle ksztaltu stop i miesni lydek, to w nartach takie podzialy maja glownie przyczyny marketingowe. Teoretycznie narty damskie sa lzejsze, ale i wsrod nart koedukacyjnych masz lzejsze i ciezsze. Narty dla pan maja bogatsze wzornictwo? Dyskusyjne, ale mozliwe. Odnosnie twardosci podobnie, wsrod tych koedykacyjnych tez masz miekkie i twarde. Czy na nartach typu RX6 da sie jezdzic klasycznie. Oczywiscie, ze tak. O wiele latwiej niz, nawet krotkich, nartach klasycznych. Z wyjatkiem niektorych nart z grupy Race. Na www.skipass.com byly kiedys tabelki, ktore ocenialy zdolnosc nart (karwingowych, bo innych juz nie ma) do jazdy zeslizgowej (strona jest po francusku, "derrapage" znaczy zelizg). Zdecydowana wiekszosc nart race-owych, wlacznie ze slalomkami z najwyzszej polki miala wysokie notowania i w tej kategorii. Choc np. taka Fischer WC SC, ale z rocznika 03/04 (pozniej juz jest lepiej), za bardzo sie do jazdy zeslizgowej nie nadaje. Jesli na wiekszosci nart race-owych mozna jezdzic klasycznie, to tym bardziej na nartach z grupy cross, ktore sa tak naprawde nieco ambitniejszymi allroundami, a wiec nartami z grupy uniwersalne. Teraz przyklady. RX-ow nie probowalem, ale od dwoch lat jezdze na Fischer Race SC, slalomce z drugiej polki od gory w stajni Fischera (oczywiscie amatorskiej, bo sa tez tzw. komorki i zawodnicza Race SL). Wybralem te narte swiadomie po wielu testach. O ile na trasach utwardzonych pewniej sie czulem na twardszej WC SC, to wlasnie ze wzgledu na jej wiekszosc uniwersalnosc wybralem Race. Lubie czasem zjechac z trasy, lubie powalczyc w trudnych miejscach, gdzie najskuteczniej jezdzi sie technika klasyczna, powiedzy mieszana. I w takich warunkach Race SC, w przeciwienstwie do WC SC, spisuje sie znakomicie. Tak bardzo mnie ta narta ujela, ze kupilem je dla calej rodziny. Tylko corka sie zaparla przy Atomic SL9, glownie ze wzgledow snobistycznych. Zreszta kto tam zrozumie 19-latke. Race SC kupilem tez zonie. Pani w penym wieku, dobrze, choc ostroznie jezdzaca klasycznie. Twojego wzrostu, zapewne "ciut" ciezsza. Poprzednio jezdzila na lagodnych allroudach Voelkla V2 i nie byla nimi zachwycona. Nijakie, za miekkie, nie trzymaly na twardym pomimo ostrzenia.Troche sie obawialem czy przesiadka na o wiele trudniejsza Race SC nie bedzie dla niej katastrofa. Przeciwnie, jest zachwycona. Co prawda dalej jezdzi klasycznie, z elementami karwingu, troche narzekala przy pierswszych zjazdach na kolana, ale potem sie wszystko ulozylo. Spedzila tydzien w Val di Sole, dziekujac mezowi wyboru. RX6 jest na pewno lagodniejsza narta od Race SC. Jezeli jestes na poziomie 6-7, nie masz sie czego obawiac. Wez 150 cm, bo jestes lekka. Szkoda pieniedzy na niejakie narty dla sredniakow, a takie sa te, co wymienilas. RX6-ki nie sa bardzo twarde i nie powinny byc ciezkie, bo maja lekkie wiazania. Co prawda plyta Railflex troche dodaje ciezaru, ale wciaz bedzie to komplet dosc lekki. Do tego cena jest bardzo interesujaca. Wielu ludzi namowilem na kupno Race SC. Jeszcze nikt mnie z tego powodu nie przeklal, a wielu dziekowalo. Ja namawiam Cie do lagodniejszych nart i sadze, ze i Ty mi podziekujesz.
  18. Nic dobrego. Agnieszko, nie zaslugujesz na takie byle co. Nie kupuj sprzetu uzywanego, bo nie wiesz na co trafiasz. Na allegro widze dla Ciebie narty, zeszloroczne Fischer RX6, za ok. 1050 zl. Z lekkimi wiazaniami FS10 (czyli Tyrolia SL100). To jest narta dla Ciebie. Ok. 150-155 cm, bos lekka babka.
  19. Ja podobnie. Nie lubie Nosala, chyba ze jest pustawy. A propos Nosala i rosyjskojezycznych a moze ukrainskich gosci, czytalem niezle relacje w grupie dyskusyjnej. Podobno horror. Z gory na dol zsuwa sie masa ludzi, nart, kijow w totalnym wymieszaniu. Nosal jest dosc trudna gora, raczej waska, czesto oblodzona, a ci goscie sa raczej poczatkujacy. Tak czy tak, gorale bardzo ich sobie chwala.
  20. Oczywiscie, dla nich liczy sie przede wszystki efektywnosc a nie czystosc stylu. Ja opisalem przypadek idealny, by nie zaciemniac obrazu. Popatrz dokladnie na dwa przejazdy na www.youcanski.com/video/video_index_en.htm przejazd Noela (wicemistrz olimpijski) w gigancie i przejazd Nef_Maribor w slalomie. W przypadku Noela widac wyrazna prace gora-dol, w przypadku Nef prawie jej nie ma, a mimo to widac wyrazny obrot nartami po rozprezeniu sie nart, a przed wejscie w nastepne "szyny karwingowe".
  21. Bo tez jak pisalem, zwrot "wyjscie z kolan" jest mylacy. Wszystkich zainteresowanych teoria zachecam do kupna i przestudiowania ksiazki Stanislawskiego "Narty 2". Pewnie wczesniej byly juz "Narty", ale ja ich nie czytalem. Gosc, pewnie w moim wieku albo i starszy, doswiadczony istruktor wykladowca, w dosc przystepny sposob klaruje rozne rzeczy. Zwlaszcza rozdzial, w ktorym fizyka spotyka sie z narciarstwem jest godny uwagi, bo fragmenty poswiecone opisom ewolucji sa troche malo spontaniczne mowic jezykiem Mumio. Od dluzszego juz czasu usiluje zrozumiec o co chodzi w ewolucjach narciarskich. Sam nie wiem dlaczego mnie tak naszlo, ale moglbym wymienic kilka powodow. No wiec odnosnie tego "wyjscia z kolan" tlumaczy sie to sprezystoscia nart. W skrecie dociskamy krawedzie coraz mocniej wcinajace sie w stok i powodujace coraz wieksze zaciesnienie skretu. Pod koniec sprezone narty wyrzucaja nas w gore, a dokladnie moglyby wyrzucic, ale my wykorzystujemy to rozprezenie do podciagniecia nog do gory (albo zawieszenie tulowia w powietrzu, nie odrywajac co prawda nart od podloza, i obrot nart o pewien kat. W nastepny skret wchodzimy pod nowym "lepszym" katem, gdy narty ustawione sa juz w dol, a nawet w strone nowego skretu. To najlepszy, bezstratny (bez zeslizgu) sposob na zaciesnienie skretu karwingowego czyli na krawedzi. O jaki kat obrocic narty, pod jakim katem wejsc w nowy skret to cala umiejetnosc, ktora musza posiasc zawodnicy. Wchodzac w nowy skret nie maja juz wielkiego wyboru, jest on wykonywany na krawedzi i mozliwosci manewru sa niewielkie. Takie "obliczanie" trajektorii wydaje sie b. trudne. Swietnie to widac w wykonaniu zawodniczek na filmikach vides www.youcanski.com w dziale slalom. Rownie dobrze wychodzi to w gigancie. Warto wielokrotnie przepatrzec o co tu chodzi. Faktycnie nie ma zadnego gora-dol lub jest on szczatkowy.
  22. Slusznie, starlem sie tylko troche usystematyzowac pojecia. To wyjscie "z kolan" tak naprawde wychodzi dosc spontanicznie na nieco mniej lagodnych stokach. Ale poczatkujacy tak nie jezdza.
  23. To ja bylem lepszy. Z Kasprowego, dokladnie do kotla Gasienicowego, zjechalem po raz pierwszy majac 14 lat, w zasadzie nie umiejac jezdzic. Wczesniej zsuwalem sie, i to dopiero od kilku dni, na lagodnym polku w Bukowinie Tatrzanskiej. Buty mialem pozyczone od... mamy kolegi. Takie przedwojenne, skorzane z szerokim kwadratowym przodem, bardziej turystyczne niz narciarskie. Prawie w ogole nie trzymaly nogi, ani na boki ani przod-tyl. Dzis pewnie oglada sie podobne w muzem. Narty tez byly niczego sobie. Pozyczone od siostry, za dlugie, za ciezkie, ale juz z przykreconymi krawedziami, co bylo oznaka nowoczesnosci. Wiele nart w tamtych czasach (1964, o ile dobrze licze) nie mialo krawedzi, poza tymi naturalnymi - drewnianymi. No wiec moj ojciec, zapalony narciarz, uznal, ze nadaje sie juz na Kasprowy. Bogiem a prawda, poza Kaprowym, Gubalowka i kilkoma nielicznymi miejscami, w Polsce nie bardzo bylo gdzie wtedy jezdzic. Wyjechalismy kolejka do gory (juz wtedy byly ogromne kolejki do kolejki), stanalem, spojrzalem w glebie kotla i..., nie, nie posikalem sie ze strachu, ale prawie. Jakos przejechalem pierwszy trawers. Potem drugi, w druga strone, juz lagodniejszy. A potem, w kotle, gdzie w sumie jest calkiem lagodnie, szlo coraz lepiej. Wyciag na Gasienicowej juz funkcjonowal w owych czasach, oczywiscie taki powolny, z pojedynczymi krzeselkami. Przy ktoryms z kolejnych zjazdow, a odbylem ich tego dnia 3-4, padlem na samej gorze i rozpaczliwie zsunalem sie na dol. Wiazania oczywiscie nie wypiely, bo byly to tradycyjne, bynajmniej nie bezpiecznikowe Kandahary, takie z metalowa linka zaczepiana za piete buta. Ale jakims cudem wszystko to przezylem. Na koniec dnia przezylem tez zjazd Goryczkowa i nartostrada do Kuznic. Dobrze to wszystko pamietam do dzis. Do dzisiaj nie moge zrozumiec, ze wszystko sie dobrze zakonczylo. Inne czasy, inne obyczaje.
  24. [QUOTE=B'ski;15668]Jak pisze Zetes: "do wykonania skretu wykorzystywana jest wyłacznie konstrukcja nart poprzez odpowiednie ułozenie ciała"[QUOTE] Zgadza sie. To jest podstawowa roznica pomiedzy "klasyka" i carvingiem. [QUOTE]oczywiście, chodzi tutaj o tzw. "wyjście z kolan", tzn. że narty przechodzą ze skrętu w skręt pod tułowiem narciarza bez jakiegokolwiek wyjścia w górę, dzięki zgromadzonej w nich energii (za narciarzem zostaje cięty ślad i zero pióropusza śniegu).[/QUOTE] Ale tu juz mniej. To o czym piszesz, to juz wyzszy poziom. W podstawowym skrecie karwingowym nie masz zadnego wyjscia z kolan, no moze troche, ale niewiele. Pisalem o tym w jakims innym watku o tzw. kacie sterujacym, ktorego blednie nazwalem atakujacym. Zawodnik chcac sie zmiescic w nastepna tyczke, nie jedzie po okregu, tak jak karwigowy Pan Bog przykazal, ale, korzystajac ze sprezystosci narty, faktycznie przemieszcza (odciazone) narty pod soba, przed wejsciem w kolejny skret. Narty nie ida po okregu, tak jak powinny w idealnym karwingu. Swietnie jest to wylumaczone w ksiazce Stanislawskiego "Narty 2". Autor zalacza stosowne rysuneczki. [QUOTE]Ale mniejsza o terminologię. Krótki skręt wykonywany w 100% na krawędziach to ideał niedościgniony, cel którego pewnie nie osiagnę, ale będę do końca żywota swego walczył o możliwe zbliżenie się do tego ideału! [/QUOTE] Tego nigdy nie osiagniesz, bo tak sie nie da wszedzie jezdzic. Nawet zawodnicy zostawiaja za soba piuropusz w pewnych miejscach. A na trudnych i muldziastych odcinkach taka jazda jest wyborem co najmniej nieoptymalnym. PS. W ksiazce Stanislawskiego nie ma mowy o smigu karwingowym.
  25. Dzieki, z Toba rowniez. Zaimponowales mi zwlaszcza "dochodzeniem" w produktach made for Makro. W sumie te cale rozwazania sa typu dzielenia wlosu na czworo. Przestaja byc interesujace po pierwszym wyjezdzie na narty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...