Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 020
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. I tak własnie robimy. Niebiesko-czerwone wzdłuż 8-osobowego krzesła. Trochę dopadało, widoczność taka sobie. Czasami mgła. No i kregosłup przypomniał mi, że go mm. 🙂 Mnóstwo szkólek... polskich z polskimi dzieciakami. Połowa zjeżdżajacych to Polacy. Jeździmy w trójkę, więc jest z kim pogadać. A w hotelu bardzo sympatyczne polskie towarzystwo. Skądinad hotel Tolderhof jest super. Pod każdym względem. Kasku nie czuję, więc jest dobrze. Tylko muszę wydrapać nazwę "Wedze". Po zastanowieniu... nie, nie muszę bo dobrze jeżdżę więc pomimo nazwy nie wezmą mnie za początkującego. 🙂
  2. Po pierwszym dniu w 3 Zinnen. Mieszane uczucia. Pogoda taka sobie. Warunki śnieżne niezłe. Nie przejeździlismy wszystkich tras, ale wydaje się, że rację ma Chertan. Troche mało tras. Te niebieskie raczej czerwone, a czerwone - czarne. Mało ludzi i b. dobrze (zdjęcie). Widziałem szkolona grupke maluchów przez instruktora włoskiego, powiedzmy Tyrolczyka. Czego ich ucył? Skrętów z odciążenia dolnej narty! Bez żadnego NW i carvingu. 🙂
  3. Już dojechałem do 3 Zinnen. Jutro narty. Po drodze spaliśmy w Znojmo. Miłym hotelu w centrum miasta. Nawet nie wiedziałem, że samo Znojomo jest tak ładnym, zadbanym, powiedziałby nawet, uroczym miastem (ponad 30 tys. mieszkańców). Naprawdę warto tu spędzić kilka godzin spacerowania.
  4. Przecież Jan żartuje. 🙂 Więcej luzu. 🙂 Osobiście przykładam dużą wagę do ciuchów, nie tylko narciarskich. Mają być funkcjonalne. 🙂 Spodnie - Macro sprzed lat, wielokrotnnie podszywane. Kurtka - jakaś zielona z przeceny. Kupiłem, bo żona nie mogła juz na mnie patrzeć w poprzedniej pomarańczowej. Rękawiczki - Decathlon, kask - Wedze. 🙂 Jedynie narty i buty markowe z górnej półki.
  5. Of course. 🙂 Współczuję żonie Grimsona. Moja koleżanka, jeszcze w dawnych bezkaskowych czasach, też to przeszła. Padła na Nosalu na lód. i czuła to przez wiele lat. Na szczęście dożyła 73 lat, ma się dobrze. BTW instruktor PZN i były demonstrator PZN. Odnośnie wstrząsnień muzgu. Niestety przeciętny kask przed nimi nie chroni. Warto to sobie uswiadomić. Podobnie jak nie chroni przed śmiercią, tzn. statystycznie tyle samo ginie z kaskiem i bez kasku. Na pewno chroni przed urazami czaszki i głowy, typu stłuczenia, rozcięcia, krwiaki, itp. Obym nie musiał sie o tym przekonać. 🙂
  6. Tak. Co prawda dopiero w domu, ale jest OK. Swoja drogą gogle będę musiał wymienić bo trochę ograniczają widocznośc. W ogóle, nie z powodu kasku. Sie okaże czy będę jeździł w kasku. Np. będzie mi za gorąco i wrócę do czapeczki. A kask będzie, jak u Mitka, na zawody, w których uczestniczyłem tylko 2-3 razy w życiu. 🙂 BTW ze słabymi rezultatami.
  7. Taki jedynie był w moim rozmiarze. Celowałem w czarny. Spodobał mi się, bo lekki i dobrze leży. https://www.decathlon.pl/p/kask-narciarski-pst-500/_/R-p-302055
  8. Kask już kupiony. Biały. Nie wiem czy to stosowny kolor dla starego jegomościa. 🙂
  9. Z Plose mam świetne wspomnienia. Super pogoda i warunki. Pojechalismy tam z żoną i koleżanką z Oslo w lutym 2016 r. Próbowałem filmować kamerką Hero 3 przypietą do klapy plecaka. Wyszedł za długi i pewnie nudny, prawie 20 minut, filmik. Zdecydowanie mógłbym sobie darować niektóre wielojezyczne wstawki słowne. 🙂 A jutro w tym samym składzie wyjazd do Dobbiaco. https://photos.app.goo.gl/SLgUFwg5ptnwdLqq9
  10. Jak dotąd jeździłem na nartach bez kasku. Ostatni Mohikanin. Na rowerze jeżdżę w kasku wyłącznie w górach na trudniejszych wypadach. Dwa razy kupowałem kask narciarski, ale za każym kończył jako kask syna. Nigdy, z jednym małym niegroźnym wyjątkiem, nie odniosłem żadnego urazu głowy. Oczywiście nie licząc urazów w młodości nie majacych nic wspólnego z nartami czy rowerem. Ale dziś w trakcie wizyty w Decathlonie, gdzie wybrałem się by kupić tanie buty na codzienne chodzenie, cos mnie tknęło. Na starość zrobiłem się nieco przesądny i takie tknięcie uznałem za "palec boży". I jutro, tuż przed wyjazdem w Alpy, kupuję kask. I postaram się w nim jeździć. 😉 Ciekaw jestem czy wsród forumowiczy jest jeszcze ktoś bezkaskowy?
  11. Adamie, jakoś nikt nie skomentował Twojego merytorycznego wpisu. Szkoda. Zamiast tego idą gorące dyskusje typu "para w gwizdek". Dopisałem w italicu kilka swoich uwag jako komentarze do Twoich uwag.
  12. Dzięki. Mnie jazda na krechę już dawno przestała rajcować. Choć kiedyś mnie rajcowała. Ostatni raz próbowałem na krechę w Rużomberok (Słowacja) w 2004 r. Wybrałem się z nastoletnia córką. Warunki były niezłe. Trochę twardo. Ona, co widac na zdjęciu, na tzw. półkarwingach, ja, od niedawna, na 21 m carvingach Elan. Nie wiedziałem, że jazda na wprost na na mocno taliowanych nartach (dotychczas jeździłem na różnych "prostych" nartach, ostatnio na Volkl P30 SL) może sie skończyć źle. I skończyło się. Jak mnie prasło na lodzie tak do dzisiaj czuje prawe biodro. 🙂
  13. Oczywiście, masz rację. Morgan wspomniał o "niestraszeniu" po przejechaniu wąskiego, średniostromego fragmentu, który przejechał carvingiem. Carvingiem, bo było pusto, ale gdyby byli ludzie przejechałby - jak wspomniał - krótkim mieszanym skrętem, który on nazywa krótkim skrętem dynamicznym. Właśnie po to by nie straszyć. 🙂 Czyli znów wracamy do doboru odpowiedniej techniki wzalezności od warunków i okoliczności. MSZ jazda carvigiem wymaga stosunkowo pustego stoku. Pomijając to, że i tak nie pojedziemy nim w muladach czy w mocno stromym terenie. Osobiscie lubię jechać carvingiem po w miarę pustych, średnionachylonych i w miarę równych stokach. A jak dobrze pójdzie, to za 5 dni będę to robił na stokach 3 Zinnen i/lub Kronplazu. 🙂
  14. A jeden z argumentów, o których wspomina Morgan, by dopasować odpowiednią technike jazdy do warunków, jest: "nikogo nie straszyć".
  15. Też tak sądzę, że gość jedzie obliczalnie i krzywdy nikomu nie zrobi. Ale to tzw. super narciarz. Nam, nawet dobrze jeżdżącym wg. powszechnych kryteriów, daleko do niego. W tych warunkach powinno sie zrezygnować z jazdy czysto karwingowej. Istnieje co najmniej jedna stosowna technika. Przypominam świetny filmik Morgana, który to tłumaczy.
  16. Nie. Po incydencie podjechał do siostry ojciec chłopaczka. Bardzo przepraszał, ale w sumie nawet nie wymienili się telefonami. Siostra jest lekarzem, nie prawnikiem. 😉 To oczywiście żart.
  17. Bardzo zboczyliście z tematu, a Adam ładnie podsumował filmik Reilly'ego i warto i warto by do tego wrócić. A propos upadków, wypadków, zderzeń i zachowań na stoku. Oczywiście jak każdy mam ich mnóstwo we wspomnieniach. Ale opiszę jeden, w sumie zabawny przypadek. Być może już go opisywałem. Kilka lat temu, chyba w Zillertal. Siostra stanęła na stoku, w dość bezpiecznym miejscu. Nagle wleciał w nią szybko austriacki chłopaczek. Tak ok. 10-12 lat. Siostra w kasku. Upadła, dobrąchwilę nie wstawała. Wyraźny, choć niewielki wstrząs mózgu. Odpuściła następne dni, ale później jeździła. Trochę bolała ją głowa. Zaraz po powrocie do domu udała sie do lekarza. Rezonans. I... pokazał się spory tzw. oponiak, czyli niegroźny guz opon mózgowych, który tkwił tam i rozwijał się od wielu lat. Szybka decyzja, operacja. Wszystko poszło OK. Ale gdyby nie ten mały Austriak mogłoby by być różnie.
  18. Fajnie to pokazuje. 4. (the bobber, nie bardzo rozumiem dlaczego tak to nazwał) to dla mnie czyste NW w starej wersji. Tak mnie kiedyś uczono jeździć.
  19. A jeszcze inni testują nowe slalomki. 🙂 2005 r. Nosal, warunki jak na zdjęciach. Zona i zakopiańska znajoma odpuściły twierdząc, że nie są masochistkami. Inni zresztą też. A ja testowałem.
  20. I to je ono. Tak to też widzę i czuję. Zupełnie odrębną kwestią jest jak tych umiejętności nauczać i w jakiej robić to kolejności. Ale to nie moja działka. Moje instruktorstwo skończyłem w latach 70. ubiegłego wieku. Jednym z ostatnich kursów jakie prowadziłem była jazda na... łyżwach w Krynicy. Miał być kurs jazdy na nartach dla już trochę jeżdżacych na Górze Parkowej. Jaworzyna jeszcze wtedy nie była zagospodarowana o ile dobrze pamietam. Chyba koniec grudnia. Zero śniegu. Pojęcie armatki śnieżnej było wtedy zupełnie nieznane. I przenieśliśmy się na lodowisko. 🙂 Potem uczyłem już tlko moja żone i dzieci i to tylko częściowo.
  21. Ale głównie jednak skupia się na stromych stokach i przekonuje do jazdy po nich carvingiem - na różne sposoby - za wszelką cenę. I temu sie dziwię. Po co? Przecież mowa jest o jeździe amatorskie, gdzie czas się nie liczy. Jazda mieszanym carvingowo-ześlizgowym śmigiem jest wtedy - jak sam piszesz - nie tylko bardziej bezpieczna, ale i bardziej skuteczna. Masz prękośc pod kontrolą przez cały czas. I jak dla mnie taka jazda jest w tych warunkach bardziej elegancka. 🙂 Oczywiście każdy z nas ma swój ulubiony sposób, a raczej sposoby jazdy w zależności od okoliczności. Ja chyba podobnie do Ciebie. Gdy widzę w miarę szeroki i równy, co najwyżej średni nachylony, a przede wszystkim mało zaludniony stok, jadę carvingiem. Średnie skręty. Na ile on jest poprawny tego nie wiem, ale chyba nie jest źle. Wszędzie indziej, a zwłaszcza na bardziej zaludnionych stokach, przechodzę na krótki mieszany skręt. Morgan nazywa go krótkim skrętem dynamicznym. Ot coś takiego: https://photos.app.goo.gl/1PtzDSAUmiV7mrS18
  22. 2,25 – Kris hamuje ześlizgiem. To nie jest carving ! Cytuję fragment z rozpiski Plus82. Dopiero teraz zobaczyłem ten filmik na YT, zerknąłem do SF a tu juz o tym było. Bardzo fajna seria filmików tego faceta. Prosto, zrozumiale, z wyraźnym angielskim. Wszystko jasne. Facet podaje jak jeździć po stromym stoku. Ten od 2.25 to rodzaj śmigu. Jak dla mnie mieszanego ześlizgowo-carvingowego. Optymalny z wielu sposobów do jazdy w bardziej stromym terenie. Ale gość twierdzi, że mało elegancki. De gustibus. 🙂 Że trzeba mimo wszystko próbować bardziej carvingowo i tu podaje różne warianty. Osobiście uważam, że w tych warunkach te wszystkie warianty można sobie spokojnie darować. To są wyjątkowo nieoptymalne sposoby jazdy. Dodajmy w tych warunkach. Taki carving na siłę.
  23. Przepraszam Cię, że wrzuciłem w Twój wątek niezbyt przystające do tematu filmiki z zaawansowaną jazdą. Porady dla dobrych narciarzy, by byli jeszcze lepsi. To był komentarz do wpisu Maćka S. To nie dla Ciebie. Nie śledziłem wątku. Zobaczyłem Twój filmik z rodzinną jazdą. Nie chcę sie wymądrzać. Myślę, że najlepszy pomysł to szkolenie u dobrego instruktora. Adam pomoże. 🙂 A potem już jeżdżenie, jeżdżenie, jeżdżenie, od czasu do czasu skorygowane przez fachowca. Dzieci, o ile to możliwe, zapisałbym do jakiegoś klubu. Nie musi byc bardzo sportowy. Postępy będą błyskawiczne. Wiem to po własnych dzieciach.
  24. Mnie sie też podoba. Błędów nie widzę, co najwyżej niedoskonałości albo raczej niuanse. Ale przecież ideał to nie w życiu doczesnym. 🙂 Fakt, narciarza poznaje się na trudnych odcinkach, najlepiej na wąskim, stromym i zmuldzonym. 🙂 Ale na płaskim można pojechać brzydko i ladnie. Ty jedziesz ładnie. Ciekaw jestem czy ten Flexofotol pomaga czy pomaga tylko na głowę? 🙂 Zdania sa podzielone co do skuteczności takich specyfików. Co do kijów to IMHO jest bardzo OK. Przy takiej jeździe się markuje. A fachowcy twierdzą, że nawet wtedy trzeba to robić. Naprawde pracują w trudniejszych warunkach. Też życzę wszystkim wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. Oby się wojna za naszą wschodnią granicą sprawiedliwie skończyła. I obyśmy byli zdrowi. Reszta się ułoży. 🙂
  25. OK. Trzymam za słowo. 🙂 Na Mosornym byłem kilka razy. Busem. Z Krakowa jeżdżą busy do Zawoji. Na razie jadę do Włoch na tydzień w połowie stycznia. Wcześniej pewnie gdzieś, typu Kasina, wyskoczę, by sprawdzić czy jeszcze umiem jeździć. W marcu planuje tydzień w Austrii. Jeszcze nie wiem gdzie. Ale w drugiej połowie stycznia i w lutym... Odezwę się. Pokażę Ci, że 72 latek, z oczywistymi ograniczeniami ruchowymi i kręgosłupowymi jest w stanie pojechać bez NW czy NWN. I z wbijaniem kijków. Niekoniecznie czystym karwingiem. 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...