Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 020
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Oczywiście, że warto, o ile tylko nas stać. Do tego stopnia warto, że odechciewa się jeździć w Polsce. Kiedyś znajomy Austriak, BTW wtedy szef dużego centrum komputerowego w Monachium, urodzony w Innsbrucku, gdzie spędził większą część swojego życia, gdy się dowiedział, że jeżdżę na nartach zapytał z ironicznym uśmiechem: "A góry to w Polsce jakieś macie?". Bezczelny. 🙂 Byłem ostatnio w 3 Zinnen, skąd blisko do Twojej kwatery. Nasz małżeński pobyt (2 osoby) kosztował ok. 10000 zł w tym 6 dni jeżdżenia. Ale i nocleg po drodze w Znojmo. Sam jechałbym bez dodatkowego noclegu, ale muszę sie słuchac żony. 🙂 Jedzenie (śniadanie i obiadokolacje) w hotelu. Ma to swoje dodatnie plusy, bo nie musisz nic robić koło garów, ale i ujemne, że idziesz spać napakowany jedzeniem i trunkami. 😉 Winiety czeskie też kupowałem tam gdzie ty, ale austriackie na pierwszej stacji. Opłata za A4 - apka Autopay. Wychodzi taniej i szybciej, bo podjeżdżasz bez kolejki. Paliwo (ropa) kupowane poza autostradami w Czechach czy Austrii wyszło w podobnej cenie jak w Polsce.
  2. Racetigery SC, nowe, znajdziesz za ok. 2200 zł. To tzw. druga slalomka. W sumie przyjazna narta, ale z charakterem. Aha, tylko sie ich nie przestrasz. 🙂 Zobacz filmik Paganella, który ostatnio umieściłem i kilka fragmentów z jazdy żony na tych nartach. Delikatnie, spokojnie, ale w sumie pewnie.
  3. Zobacz Volkl Racetiger SC, np. Yellow. Na nich jeździ moja żona (o wieku kobiety sie nie wspomina, ale niedawno zaczęła sie 7-ka z przodu 🙂) i bardzo sobie chwali. Dobrze jeżdżącej córce zaproponuję tę lub nawet Racetiger SL. Inne firmy też mają świetne narty, ale Volkle SC i SL mam dobrze przetestowane.
  4. Ten złoty za slalom (wtedy jeszcze specjalny) mu się nie należał. 🙂 Ale i tak był dobry. Natomiast inny gigant narciarstwa, Austriak Toni Sailer zdobył 3 złote medale olimpijskie na jednej olimpiadzie (Cortina w 1956 r.) jak najbardziej zasłużenie. Pamiętam, gdy jako dziecko oglądałem z ojcem film "Tony Sailer czarna błyskawica". Mój podziw wzbudził nie tyle sam Toni co jego synek, który zjeżdżał za ojcem w kopnym śniegu pieknym śmigiem. Pytałem mojego ojca czy on też tak potrafi (ojciec nigdy nie opanował skretu równoległego). Tylko chrząknął .🙂
  5. Piękny filmik wyszukałeś. Sam nie wiem, który styl bardziej mi się podoba. A avalement uczyłem sie na kursie instruktorskim w 1971 albo 1972 r. To był top. Taki carving tamtych czasów.
  6. a_senior

    Paganella

    Wrzucę filmik z zeszłorocznego wyjazdu na Paganella. Chyba go tu jeszcze nie dawałem, a jeśli tak to sorry. O samym wyjeździe i jego kulisach pisałem. Filmik pokazuje głównie piękne pejzaże i widoki, bo pogoda dopisała. Może się komuś wybierającemu sie w te rejony przyda. Aha, w filmie pojawia się motyw "Wszystkiego Najlepszego" czyli po wł. "Buon Compleanno". To z okazji bardzo okrągłej rocznicy urodzin mojej Lepszej Połowy. 🙂 RASC i hotel zorganizowali co trzeba. https://photos.app.goo.gl/Ug2mabsNWhuAZJco7
  7. Tak kiedyś w czasach prostych nart uczono. Mnie też. Ciśnij na języki. Ale to było kiedyś. Nie znam dobrze polskich programów nauczania, ale mam dostęp do zagranicznych, z którymi szczegółowo sie zapoznałem.
  8. Nie siedzimy cały czas na przodach, nie zgniatamy języków! W skręcie nacisk na przód czy tył zależy od fazy skrętu. Na początku wprowadzając narty w skręt obciążamy przody, ale już w mniej wiecej w połowie skretu przesuwamy nacisk na pięty. Oczywiscie bez przesady, bo możemy zostac z tyłu. Kiedys podawałem wynik jakiegoś badania zawodników FIS, którym doczepiono sensory w różne miejsca butów. I okazało się, że to nie języki są najbardziej obciążone.
  9. Niestety, zwłaszcza w narciarstwie zjazdowym, a ogólnie w każdym sporcie technicznym czy szerzej - każdej aktywności, gdzie liczą się prawidłowe odruchy, ważne jest kiedy zaczynamy. Najlepiej bardzo wcześnie, dużo i intesywnie pod fachowym okiem. 🙂 Ja zaczynałem przygodę z nartami stosunkowo późno, bo w wieku 13 lat, tyle że bardzo konkretnie, bo od razu na Kasprowym. Inne czasy wtedy były, lata 60. i 70., i niewielu w ogóle jeździło na nartach. Jeżdziłem bardzo intesywnie przez kilka lat, głównie na Kasprowym i w Szczyrku. I na pewno nabyłem odruchów, BTW nie zawsze prawidłowych. Później różnie bywało, dzieci, praca, obowiązki. Mniej nartowania. Ale odruchy zostały i bez większych problemów przeszedłem na nieco inne, nazwijmy to "współczesne" narciarstwo z wykorzystaniem ich specyficznej geometrii parabolicznej. Nie muszę się zastanawiać czy mam prawidłowy balans przód-tył, czy sylwetka jest prawidłowa (nawet jak nie jest już się nie zmieni :)), kiedy pojechać skretem cięty, kiedy włączyć ześlizg, kiedy śmigiem... Wielu moich znajomych zaczęło dużo poźniej niż ja, po 30-ce, i niestety, pomimo starań nie doszli do imponujacych rezultatów. W większości, bo wyjątki się trafiły co tylko dowodzi, że uporem i derminacją można zdziałać wszystko. Pierwszy z nich to śp. maestro Stanisław Tatka, który zaczynał jazdę na nartach w wieku 35 lat. Pracując intesywnie nad sobą i nartami osiągnął wspaniały poziom. Został uznanym instruktorem wykładowcą. Jeszcze w wieku 72 lat z powodzeniem startował w zawodach dla instruktorów. Drugi, to mój kolega ze studiów, właściwie ze studium wojskowego, bo on był chemikiem a ja fizykiem. Staszek Olkiewicz, późniejszy współzałożyciel krakowskiego klubu sportowego dla dzieci i młodzieży YETI. Po raz pierwszy spotkałem go na górze Kasprowego, gdy w wieku 22-23 lat dość nieporadnie zjeżdżał z tej naszej narciarskiej Mekki. Po latach spotkałem go ponownie, gdy szkolił młodzież na wspólnym wyjeździe w Austrii w Donnersbachwald. Swietnie jeździł. Uczył młodzież jazdy w głębokim śniegu. I trzeci przykład to cytowany i linkowany przeze mnie wielokrotnie Morgan Petiniot, francuski, a ściśle kanadyjski instruktor. Ten zaczął poważnie jeździć dopiero w okolicach 35 roku życia. Ułatwieniem było to, że jeździł przez ponad 6 miesięcy w roku u siebie w górach. Niestety nie każdy ma takie możliwości i warunki.
  10. Otóż to. Pamiętasz moje ubiegłosezonowe problemy z wkładaniem zimnych butów. Sztywne Fischery z flexem 130. Myślałem, że mnie szlag trafi. Tym razem też to przeżyłem na mniejsza skalę. Ciepłe buty jechały kilka km. w zimnym bagażniku na narty w busie (swoja droga moja głupota, bo mogłem je wziąć do środka). I to wystarczyło by... sobie solidnie zakląć.
  11. Ja używam prostego pasa lędźwiowego. Od dobrych 5-6 lat. Nie jest to prawdziwy stabilizator. Zdjęcie. Ociepla i trochę wzmacnia moje stare lędźwie. 😉
  12. To samo. Tyle że nie wyciągam, gdy buty w środku w miarę suche. W 3 Zinnen, przy lekkim mrozie nie było potrzeby wyciagac ani raz. A wyciaganie i wykładanie, gdy się dojdzie do wprawy to moment.
  13. Wiem, bo sam tak jeżdżę. 🙂 To pozorne podniesienie ciała w górę to wynik przejścia ciała nad nartami. Odległość barków od nart niewiele sie zmienia. Zmienia się kąt w stosunku do podłoża. Podobny efekt widać obracając książkę grzbietem. Było o tym juz tysiące razy, również na tym forum. Polecam dziesiątki filmów jakie sam kiedyś tu umieściłem, w którym kawa na łąwę to jest wyjaśnione. Ja juz przestałem brac udział w dyskusji, bo ileż można powtarzać wciąż to samo.
  14. Tu nie ma żadnego NW! NW to jest świadome, aktywne, wykonane pracą mięśni nóg wyjście w górę w celu odciązenia. Tu tego nie ma. Każdy troche lepiej jeżdżący to wie i czuje.
  15. Rozumiem. Być może znajdzisz kogoś/jakąś grupę na forum, która jedzie gdzieś na zorganizowany wyjazd i dołączycie się. Ale jeśli po prostu zapiszecie sie na jakiś wyjazd z biurem to prawdopodobnie traficie na sensownych ludzi. Na wszystkich takich wyjazdach spotykaliśmy innych uczestników, z którymi szybko dogadywaliśmy się.
  16. W tym czasie pojeździcie prawie wszędzie w Alpach/Dolomitach. Zapoznaj się z propozycjami krakowskich biur nastok.pl (dawny Olimp) lub wygodatravel.pl Wielokrotnie z nimi wyjeżdżaliśmy do Włoch. Do Austrii zawsze sami organizowalismy sobie pobyt. Ostatnio z nastok.pl byliśmy w 3 Zinnen, choć dojeżdżalismy własnym samochodem. Ale spotkani w hotelu Polacy dojechali autokarem i nie narzekali na dojazd. Gdzie nie pojedziecie bedzie dobrze o ile nie traficie na fatalną pogodę. Pod tym wzgledem Włochy wydają się bezpieczniejsze.
  17. Bardzo różnie z tym marznięciem rąk. Używam rękawiczek z Decathlonu za ok. 20-30 zł. Takie jak te: https://www.decathlon.pl/p/rekawiczki-trekkingowe-dla-doroslych-polarowe-forclaz-mt100/_/R-p-193994?mc=8493819 Na codzień w zimie, na narty, na rower w zimie. Do ok. -10-12 stopni. Poniżej wkładam nieco cieplejsze z windstopera. W każdych innych jest mi za gorąco. Ale żona wkłada cienkie rękawiczki, a na nie grube, ciepłe typowo narciarskie. I zimno jej w ręce. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. 🙂
  18. Tak. Jadąc samochodem widziałem wiele takich kościółków w dolinie. Urocze kościółki, urocze miejscowości i przyjaźni mieszkańcy, którym dobrze się powodzi. 🙂 Tak się przynajmniej wydaje.
  19. Zjechaliśmy trasami 12/11 do dolnej gondoli 40. Wyjechaliśmy na Stiergarten i zjechali czerwoną 41 a potem niebieską 7b do Sexten. Stąd wyjechaliśmy nową gondolą na trasy Helm. Tyle tego. Planowaliśmy w innym dniu wyjazd na Croda Rossa i jazdę niebieskimi 3-kami, ale nie wyszło.
  20. W tym tygodniu. 🙂 A wahałem się nad tym terminem.
  21. Wróciliśmy bez szwanku. Pogoda taka sobie, ale reszta całkiem dobra. Niestety z powodu niezachęcającej pogody wybraliśmy sie tylko raz poza podstawowy region Helm - Monte Elmo. Jak dla mnie wystarczy na 6 dni jeżdżenia, ale dla wielu tras mogłoby być więcej. Zrobiłem krótki filmik z pobytu. Oczywiście zdjęcia i filmiki nie oddają pogody, bo były robione w tych "jaśniejszych" momentach. https://photos.app.goo.gl/VYsFWcabHpw1sB8T9
  22. Jeszcze tam nie dotarłem. Ale ja stosuję odpowienia technikę do odpowiednich okoliczności. Carving na takiej 12 (trzecie zdjecie) jest w sam raz. Na bardziej stromych i zmuldzonych staram się jechać skrętem krótkim mieszanym. Staram się, bo niestety coraz gorzej mi się to udaje. Kręgosłup dokucza. I starość. 😉
  23. Dziś zupełnie inny świat. Odkryliśmy krótką czerwoną 12 z orczykiem. Idealna do ćwiczenia carvingu. 🙂
  24. Piotrze, dziś sypało, więc głównie jeździliśmy czerwoną 13 do gondoli. Całkiem niezła.
  25. Kask jest bardzo OK. W ogóle go nie czuję. Ale odkryłem b. ważn jego zaletę. Przy padajacym śniegu, a dzis cały dzień padało w 3 Zinnen, zawsze parowały mi gogle, bo padajacy śnieg gromadził sie na górnej krawędzić z gąbką. W kasku tego nie ma, bo kask zasłania gogle od góry. I juz to wystarczy by przekonać mnie do jeżdżenia w kasku. 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...