Skocz do zawartości

Ile trzeba zapłacić za dobry kask?


lobo

Rekomendowane odpowiedzi

Ja zawsze jeżdżę w kasku, z 2  powodów"

1. Kask jest znacznie lepszym nakryciem głowy aniżeli czapka : nieprzewiewny przede wszystkim, utrzymuje stałą właściwą temperaturę mózgu, co wg neurologów pomaga w myśleniu.

2. Chroni mózgoczaszkę znacznie lepiej aniżeli czapka, bez względu na to, jakie zdarzenia mogą się na stoku czy oblodzonych schodach do przystokowego baru zdarzyć.

 

Ps. W moim kasku jeżdżę coś chyba 12 lat i mam wrażenie, że klika razy od poważnego wstrząśnienia mózgu mnie uchronił.

Ps2: jedyny słuszny kask to taki z twardym uchem (bo taki posiadam).

 

Pzdr, 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 123
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

1. Kask jest znacznie lepszym nakryciem głowy aniżeli czapka : nieprzewiewny przede wszystkim, utrzymuje stałą właściwą temperaturę mózgu, co wg neurologów pomaga w myśleniu.

To ja będę chodzić w kasku przez cały czas! Wprawdzie ludzie się będą gapić, ale za to po roku moje IQ wyniesie 300 :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I no musi być twarzowy-rozumiem,że narty i buty dla prawdziwego narciarza niekoniecznie,ale w kasku trzeba jakoś wyglądać i nie straszyć.

 

Kupiłem kiedyś wypasiony, elegans model Poca, który okazał się całkowitą porażką, był ciężki i niewygodny, do tego stopnia ciężki, że czułem podczas jazdy jak środek ciężkości przesunął się do góry,  przeszkadzało to w jeździe. Nie mam przekonania, że ciężki czyt." bezpieczny" kask lepiej chroni, bezwładność głowy jest większa przez to walimy z większą siłą. O ile wiem, może być plotka- kaski z PŚ są lekkie, wykonane  carbonu.

 

 Chciałbym kupić sobie jakiś ładniutki  :D , niestety na moją głowę pasuje jedynie tani i mało atrakcyjny model Uvexa. :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ile razy kask uchronił Waszą głowę przed urazami. Pytanie dotyczy ,,weekendowych" narciarzy , tzn. nie trenujących i ścigających się w zawodach, jeżdżących w sowparkach, freerajdowców 

Nigdy, przez ponad 50 lat jeżdżenia na nartach, z różną intensywnością, nie doznałem urazu głowy. Raz, ho, ho temu, samoczynnie wypięła mi się narta, upadłem i narta walnęła mnie w głowę. Trochę bolało, był mały guz. Kask mógłby wtedy pomóc, ale było to w epoce przedkaskowej. Z moich znajomych nie znam nikogo, kto poważnie ucierpiałby z powodu obrażeń głowy na nartach. Może dlatego, że jeżdżą dobrze i ostrożnie.

 

W ogóle, odpukać, nie odniosłem większych kontuzji.  Trochę ponaciąganych ścięgien w kolanach w młodości, wybity kciuk. Najgorszy był upadek z jeździe na wprost na nartach "półkarwingowych" (21 m promień skrętu). Tak mną "prasło", że do dzisiaj czuję biodro i kręgosłup. Od tamtego upadku nigdy nie jadę na wprost na nartach carvingowych. Albo delikatny śmig albo lekki pług.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Ostanie narty, na których się dało jechać bezpiecznie dokładnie na wprost. W linii spadku stoku, który nie był pochylony na żadną stronę -to były narty z rowkiem. Każde późniejsze narty już myszkowały. I bezpieczniej było mieć choć minimalny kąt. A  jak się pojawiły karwingi, to taka szybsza jazda na równoległych nartach stała się bardzo niebezpieczna.  Mało wprawnemu narciarzowi mogła nagle "chwycić" dowolna krawędź. Co prowadziło do tragicznych konsekwencji. Lekki pług był bezpieczniejszy. 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy, przez ponad 50 lat jeżdżenia na nartach, z różną intensywnością, nie doznałem urazu głowy.

 

Kask jest potrzebny tak często, jak poduszka powietrzna w samochodzie, czyli statystycznie prawie nigdy. Tylko cały problem polega na tym, żeby ten kask akurat wtedy był na głowie, jak się to "prawie" jednak wydarzy.

 

Ps.

Przypomniał mi się dowcip:

Facet, jadąc samochodem przez wieś, wyleciał z drogi na ostrym zakręcie i wpadł do rowu. Na szczęście nic mu się nie stało, ale samochód trochę ucierpiał. Wkurzony facet biegnie do sołtysa:

- Dlaczego tam nie było żadnego znaku ostrzegającego, co?!!!

Sołtys się tłumaczy:

- Był tam znak i to przez wiele lat, ale ponieważ nie było żadnych wypadków to uznaliśmy, że jest niepotrzebny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Kask jest potrzebny tak często, jak poduszka powietrzna w samochodzie, czyli statystycznie prawie nigdy"

 

generalizowanie. Chciałbym zobaczyć te statystyki odnośnie poduszek powietrznych. A dowcip dobry, pasuje do wątku.

Oczywiście nie przekona debeściaków jeżdżących bez kasków potrafiących przewidywać przyszłość na stoku, gdyż doskonale wiedzą że nic im nie grozi, a gdyby miało zagrozić, to ... szklana czarodziejska kula i już wiedzą, co się stanie i jak uniknąć dzwona. 100% [!!] pewność, obliczenia trajektorii upadku i ryzyka urazów, animacje zjazdów i ruchów alternatywnych, wszystko w czasie rzeczywistym, jak w skafandrze Ironmena, ale jednak bez "hełmu".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kask jest potrzebny tak często, jak poduszka powietrzna w samochodzie, czyli statystycznie prawie nigdy. Tylko cały problem polega na tym, żeby ten kask akurat wtedy był na głowie, jak się to "prawie" jednak wydarzy.

Estka, kiepskie argumenty. Pozytywny wpływ pasów i poduszki na poprawę bezpieczeństwa w samochodzie udowodniono wielokrotnie. BTW sama poduszka bez zapiętych pasów jest groźniejsza w razie odpalenia niż gdyby jej nie było (wiedziałaś o tym?). A z zapiętymi pasami poprawa ze względu na odpalenie poduszki wzrasta tylko o 7%, choć dobre i to. To przede wszystkim pasy mają znaczący wpływ na nasze bezpieczeństwo w samochodzie. Podobnie jest z ABS czy ESP w samochodzie. Choć bywają rzadkie przypadki, że jednak bezpieczniej bez nich (podobnie jest z pasami), ale średnio biorąc poprawa jest znacząca. I nie jest to nasze mniej lub bardziej emocjonalne czy "tak nam się na zdrowy rozum wydaje" widzenie rzeczywistości, ale twarde dane statystyczne. BTW tym też trzeba się przyglądać z uwagą, ale gdy wielokrotnie się potwierdzają, trzeba im wierzyć. Podobnie jak w nauce, zwłaszcza w fizyce.

 

W przypadku stosowania kasków w narciarstwie amatorskim, dodajmy typowym trasowym, dane twarde istnieją. Dla dorosłych. Otóż pokazują, że stosowanie kasków nie ma ŻADNEGO wpływu na procent poważnych urazów głowy (z mózgiem :)) i tzw. zejść śmiertelnych. Wiarygodnych statystyk dotyczących lekkich obrażeń głowy, typu guzy czy przecięcia, nie ma z oczywistych powodów.

 

Ale nie zamierzam bronić mojego bezkaskowego podejścia, choć sądzę, że to w dużej mierze wytwór różnych lobby, a przede wszystkim zupełnie drugorzędny element bezpieczeństwa. Myślę, że teraz kolej na wylansowanie żółwi i innych ochraniaczy, bo statystycznie poważne urazy kręgosłupa na nartach zdarzają się częściej niż głowy. Odpowiedziałem tylko na pytanie dzieląc się doświadczeniami z mojego skromnego 55 letniego jeżdżenia nartach. ;) Dodam, że wszyscy najbliżsi w rodzinie, dzieci, żona, siostra, kask kupili i używają.

 

Podobne dyskusje dotyczące używania kasków toczą się wśród rowerzystów. A największe wśród tzw. neofitów, bo tacy Holendrzy mają w tej materii niewiele do powiedzenia. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jeżdżę całkiem nieźle i staram się używać wyobraźni ale wpadajacych z nienacka w plecy 2x większych ode mnie narciarzy nie jestem w stanie przewidzieć. W takich sytuacjach kask jest na wagę zdrowia a czasem życia.

 

Niestety takie sytuacje się zdarzają. Mnie się zdarzyło 2-3 razy, w tym tylko raz poważniej, w Zawoi. Bez konsekwencji poza wkurw...em. Ale można im w dużym stopniu zapobiegać. Na różne sposoby. Zawsze ruszając w dół sprawdzam co się dzieje za mną. Gdy większy tłok, jadę bokiem trasy, gdzie mniej ludzi. Krótkim skrętem. Nasłuchuję (i tu się przydaje jazda w czapce ;)). Gdy słyszę podejrzany hałas z tyłu, np. nadjeżdżającego snowbordzisty, staram się zjechać w bok z jego toru. Itp. Do tego moje parametry zniechęcają innych (186, 88) do wpadania na mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Złośliwości lecą. :) Mógłbym napisać, że nie jesteś poważnym partnerem do dyskusji w tym temacie, bo doświadczonym, przewidywalnym kierowcą zostaje się dopiero po 7 latach jeżdżenia (nie posiadania prawka :)). Wtedy dopiero masz jako tako wyrobione odruchy, które uchronią Cię w nagłych, niebezpiecznych sytuacjach. No ale skoro jesteś blisko tej granicy... :)

 

Ale na poważnie. Właśnie wróciłem z krótkiej jazdy samochodem do Castoramy. I popatrzyłem, dzięki Tobie,  jak operuję rękami. Normalnie nie zwracasz na to uwagi, bo robisz to bezwiednie. No więc przy zwykłych skrętach stosuję te same chwyty, które w Twoim linku opisane są jako prawidłowe. Ale ten mój myk z wewnętrznym chwytem też stosuje niekiedy. Przy niektórych manewrach, gdzie muszę szybko wykonać skręt o min. promieniu. Np. stoisz na światłach i zamierzasz zrobić nawrotkę (pomijam w tej chwili przepisy) i pojechać z powrotem. Np. skręt w lewo. Wtedy łapię prawą ręką kierownicę od wewnętrznej strony i szybkich ruchem skręcam a zaraz pomagam lewą ręką już po zewnętrznej stronie koła kierownicy. To najszybszy i najmniej kolizyjny (dla rąk) sposób na tego typu skręt. Być może nie jest to prawidłowe, ale wielu taksówkarzy też tak robi (Estka :)). Popróbuj.

 

A slalomu na kursie sobie nie przypominam. Dawno go robiłem, w 1976 r. bodajże. Inne czasy. Były manewry, które zdałem bez większego trudu (do dzisiaj parkuje w trudnych miejscach nawet będąc pod wpływem, gdy trzeźwa żona nie daje rady), ale test z jazdy ulicznej zdałem o mały włos. Za bardzo pewny siebie byłem. Trochę ćwiczyłem poślizgów kontrolowanych, co mi się kilka razy w życiu przydało. Polecam każdemu.

 

Seniorze, w moim poście nie było żadne,j nawet najmniejszej zamierzonej złośliwości. Przedstawiłem pewne uwagi w trosce o bezpieczeństwo Twoje i innych uczestników roku. Moim zdaniem, kierowca senior to powinien być kierowca bardzo dobry a nie tylko przeciętny. Miał dużo czasu by nabyć doświadczenie, więc można od niego więcej wymagać. Poza tym problem spadku czasu reakcji z wiekiem nie żadną obrazą ale dotyczy Nas wszystkich i jeśli nadal chce się jeździć bezpiecznie to trzeba go jakoś niwelować.

Jeśli chodzi o kurs w linku to sam w nim uczestniczyłem i szczerze go polecam. To nie żaden wstyd a nawet powód do dumy, że będziesz chciał się doskonalić i NIE będziesz jeździł jak dziadki, które wszystko wiedzą najlepiej.

Podałeś tu przykład taksówkarzy. Nie wzoruj się na nich. Ta grupa zawodowa wręcz słynie z nonszalanckiej techniki i miernego poszanowania przepisów.

 

Jeśli chodzi o sam chwyt od wewnątrz. Wyobraź sobie sytuację: Robisz nawrotkę w lewo na jezdni z pasem zieleni po środku. Śpieszysz się by zdążyć przed jadącymi z przeciwka. W połowie nawrotki przed maskę wybiega Ci pieszy co Np. chciał zdążyć na autobus i przebiega na czerwonym. Nie zauważył, że nawracasz. Musisz nagle odbić w prawo bo inaczej go potrącisz. Z chwytem wewnętrznym nie bardzo możesz to zrobić. Przy normalnym (nawet krzyżując ręce) dużo łatwiej.

 

Jeśli chodzi o rower:

Zadbaj o mocne światła, kamizelkę odblaskową i traktuj przejazdy rowerowe jakbyś NIE miał pierwszeństwa. Te 3 proste punkty drastycznie zmniejszą szansę na potrącenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Estka, taki kiepski model. :) Nie dość że na nartach i rowerze jeździ bez kasku, wbrew powszechnej opinii, nieprawidłowo i nieumiejętnie operuje kierownicą w jeździe samochodem. Nawet Ci nie wspomnę ile przepisów łamię codziennie jako rowerzysta i pieszy (bo samochodem staram się tego nie robić). Do tego prawie nie oglądam TV, przynajmniej tej polskiej, Mój ulubiony kompozytor to nudny Bach a ulubiony utwór to jego Wielka Msza h-moll. Stary dziwak ze mnie. I nie ma nadziei na poprawę. ;)

Cześć

Celowo podkreśliłem '' wbrew powszechnej opinii " bo w tym tkwi istota sprawy. Powszechna opinia ulegając nachalnemu marketingowi ustaliła że: tylko kaski o oczywiście określonej kwocie mają cudowną moc uratowania życia, narty f-my X są lepsze od nart f-my Y  bo same skręcają, tylko jazda na krawędziach świadczy o największych umiejętnościach narciarza itd. Znaczna część osób ( jak widać na forum ) łyka ten bełkot bez zastanowienia, ale " takie czasy panie " Ja z pozycji mojego pesela patrzę na to z rozbawieniem ale i z pewną nostalgią za czasami gdzie  słuchało się prawdziwych autorytetów a nie speców od PR.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Celowo podkreśliłem '' wbrew powszechnej opinii " bo w tym tkwi istota sprawy. Powszechna opinia ulegając nachalnemu marketingowi ustaliła że: tylko kaski o oczywiście określonej kwocie mają cudowną moc uratowania życia, narty f-my X są lepsze od nart f-my Y  bo same skręcają, tylko jazda na krawędziach świadczy o największych umiejętnościach narciarza itd. Znaczna część osób ( jak widać na forum ) łyka ten bełkot bez zastanowienia, ale " takie czasy panie " Ja z pozycji mojego pesela patrzę na to z rozbawieniem ale i z pewną nostalgią za czasami gdzie  słuchało się prawdziwych autorytetów a nie speców od PR.

pozdrawiam

 

 

To jeszcze przypomnij sobie wczesne lata 90-te kiedy Twoje pokolenie łykało na bazarach nawet najbardziej prymitywny marketing. Wielu nadal łyka i to bardziej dosłownie bo na rynku reklamy najważniejsze są suplementy i "wyroby medyczne".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze przypomnij sobie wczesne lata 90-te kiedy Twoje pokolenie łykało na bazarach nawet najbardziej prymitywny marketing. Wielu nadal łyka i to bardziej dosłownie bo na rynku reklamy najważniejsze są suplementy i "wyroby medyczne".

To tylko świadczy tylko o tym jakie mamy zidiociałe społeczeństwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...