Skocz do zawartości

Plus80

Members
  • Liczba zawartości

    491
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Plus80

  1. Tak ! System się ustala przy pierwszym spotkaniu uczeń-nauczyciel. Co chcesz robić ? To a to . Zobaczymy za chwilę, czy się da ? Na pierwszy rzut oka, wdaje mi się(nauczyciel), że tak będzie. Ale z małą korektą....Miła pani(Adama) 100 kg, to faktycznie dość trudny przypadek. Ale taki jest los instruktora. Mnie on zaoszczędził. Nie miałem takiego skrajnego przypadku. Chociaż wyjeżdżając na Kotelnicę, parę razy miałem okazję zaobserwować stojącą grupkę ludzi z ich instruktorem. Postawili mu zadanie. Mają zjechać wszyscy w całości na dół. No i proszę rozwiąż tą łamigłówkę, gdy niektórzy z nich tu po raz pierwszy w życiu. Proszę jednak nie obawiać się mnie. Przy spotkaniu z żywym człowiekiem jestem łagodny i nigdy nie wiodę bezmyślnie na zatracanie. Pewne bezpieczeństwo, z malutkim ryzykiem. Narty są ryzykowne.
  2. Jestem absolutmym przeciwnikiem takiej metody nauki, jak na filmie. Nauczyłem parę osób jeździć. Bardzo mało i nie mam doświadczenia z setkami innych. Ale to były zwykłe osoby z "ulicy". A efekty były szybkie i dobre. Dalszy rozwój zależał od nich, czy chcą jeszcze czegoś więcej. Takie "wydziwianie", jak na filmie niczemu nie służy. Jedynie temu, by uruchomić wszystkie członki ciała. Robienie wiatraka z rąk. Udowadnianie, że skręt na nartach to jakaś specjalna trudność. Totalna bzdura. Potrzebne jest tylko właściwe miejsce do nauki, dobrany sprzęt i dobry, przekonywyjący pedagog, "instruktor" narciarski. Uważnie obserwujący reakcje ucznia. O wiele trudniej jest nauczyć pływać. Ponieważ oprócz koordynacji jest oddychanie i strach przed pójściem pod wodę.
  3. Plus80

    Skręt S

  4. Plus80

    Skręt S

    Nie wiedziałem, że młody instruktor Marek O. tak dużo napisał i tak wniośle. Śledziłem z początku jego metodę nauki. Na nartach samoskręcających i przez to "niebezpiecznych". Praktyka jednak dowiodła, że same jednak nie skręcają i są bezpieczne. Są bezpieczne i bardzo pomagają, nawet tak starym facetom jak ja. Trzeba oddać mu sprawiedliwość. Jego zapał, inne podejście, być może zachęciły wiele osób do nart. A to się najwięcej liczy.
  5. Plus80

    Skręt S

    I co tu robić ? Może by tak podyskutować o "kącie prowadzącym" - Ron LeMaster ?
  6. Plus80

    Skręt S

    Chyba musimy się spotkać na Mosornym i pogadać. Zrobisz mi film, podzielisz na klatki. I podyskutujemy w kawiarni na dole, ogłądając te klatki na laptopie. Ja też nie podnoszę teraz tej nogi. Pisałem o podnoszeniu, jako o ćwiczeniu. Ponieważ to się utrwaliło, więc nie podnoszę celowo. Sama mi się "podnosi". Ściśle mam uczucie "zwolnienia" napięcia mieśni tej zewnętrznej(dolnej) nogi. Jest jasne, że gdzieś musi nacisk ciała być "podparty". Podparty jest na narcie górnej, która staje się się zewnętrzną. Kibelek(stołeczek) uwalnia dodatkowo dzioby nart od nacisku. I uwalnia od nacisku narty(dostają kopa - tylko żeby nie wystrzeliły w górę). "Płyną", "lecą"nad śniegiem, że zrównanymi dziobami. Teraz jest sztuką dogonić torsem, uciekające z pod dupy narty. I pochylić na krawędź zewnętrzną nartę. Na wewnętrznej nie może być w tym czasie obciążenia. Jak narty zakręcą, to to obciążenie się pojawia stopniowo. W sieci były takie ładne malunki(może ktoś znajdzie ?) obciążenia nart w czasie skrętu. Gruba krecha na początku dla zewnętrznej, stopniowo oraz cieńsza, aż do zaniku. Dla wewnętrznej -odwrotnie. Ja mam w głowie dokładną wizualizację mechaniki skrętu. Mógłym z pamięci rysować poszczególne klatki filmu(niestety nie mam zdolności malarskich). Udało mi się przez dość uparte ćwiczenia, zbliżyć do tego "filmu". Ale to jest zbyt wolny film, o czym przekonałem się wczoraj na Mosornym. Stały bezpańskie tyczki do slalomu, na których trenowali juniorzy od góry. Wjechałem na płaskiej części, starając się utrzymać na śladzie przy tyczce. Przejechałem z dziesięć skrętów. Stwierdzając, że nie byłem w stanie prowadzić równolegle nart. Zawsze wewnętrzna była minimalnie opóźniona i wlokła się po śniegu. Chłopcom strzelały tylko tyczki. To zbijanie to dodatkowa umiejętność. Ale najpierw trzeba prowadzić idealnie narty, a potem zbijać. Poćwiczyłbym taki slalom na łagodnym stoku. Dwadzieścia skrętów jestem w stanie ciurkim wykonać. Ale na kolanówkach. Zbijanie tyczek to głupota, wynikająca z przepisu. Może w przyszłości to zniknie. I coś wymyślą. W gigancie już dawno powinno być tak, jak dla deskarzy. Tak przy okazji, jestem jutro na Mosornym. Będzie pogoda na zabawę w ćwiczenia.
  7. Jodełka to jest to ! Wspólna technika biegaczy i zjazdowców.
  8. Plus80

    Skręt S

    Chwilowo moją pasją jest "rolowanie" stawów kostki. Jeszcze parę dni się przejedzie w tym sezonie. Roluję się na płaskiej części Mosornego. Z zamiarem stosowania(już stosuję) na bardziej stromym terenie. Eksperymentalnie dwie środkowe klamry poluzowałem. Górną docisnąłem mocno i też mocno docisnąłem "strap". Stopa w bucie ma się nieco przekręcać na duży palec(narta zewnętrzna) i na mały palec -wewnętrzna. Przy rolowaniu nie należy się skupiać na przenoszeniu obciążenia na nartę zewnętrzną. Tylko na równowadze. Obciążenie zmieni się automatycznie. Miłego rolowania ! https://www.youtube.com/watch?v=ZU7Lkyrk5cU
  9. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Usiłuję osobiście udoskonalić na płaskiej części Mosornego moje skręty, takie jakie dziewczyna pokazuje na początku filmu. Chodzi o odstęp między kolanami. Musi być ciągle taki jak nart. Kolana nie mogą się zbliżać(zjeżdżać). Jeśli kolano wewnętrzne nie utrzymuje odległości od zewnętrznego, to później efektem jest "A". To ćwiczenie na początku filmu nazywa się też rolowaniem nóg. I sądzę, aby to lepiej poczuć, należałoby rozlużnić klamry, poczynając rolowanie od "przekręcenia" stopy w bucie. Jutro jadę z moja damą na Mosorny. Więc zabawię się w luźne buty na płaskiej częście stoku. Jestem ciekaw wrażeń.
  10. Plus80

    Skręt S

    Do każdego skrętu się nadaje. Warto na łagodnym stoku, jadąc niezbyt szybko, z niewielkim odkręceniem nart od linii spadku stoku, sobie tak ćwiczyć skręty. Świetnie wyrabia równowagę(na narcie zewnętrznej) i ten nawyk "kurczenia" nogi, gdy druga przejmuje obciążenie stając się zewnętrzną. Potem tylko należy to realizować na bardziej stromych stokach i bardziej podkręcanych skrętach. Aż do wygrania PP(Puchar Powiatu).
  11. Plus80

    Skręt S

    Szóstka !
  12. Nie wiem o czym sztab Feliksa decydował. Ale Feliks do siebie miał pretensje, że za mało trenuje. To nie był zawodnik, któremu można było coś narzucić, z czym się nie zgadzał. Bardziej liczył na swoje zdolności, niż na ciężką pracę, która niekoniecznie przyniosła by efekty. Czytałem wtedy niektóre wypowiedzi niemieckie, że Feliks jednak za mało pracuje.
  13. Plus80

    Skręt S

    Wkładam to zdjęcie(klatka z filmu) do tego tematu. Dlaczego ta noga jest podniesiona ? I jakie będą dalsze konsekwncje tego podniesienia. I dlaczego warto sobie wyrobić ten nawyk. Nie musi to być takie wyraźne podniesienie, ale narta(tu dolna) musi być odciążona.
  14. Utkwił mi w głowie film. Kamera towarzyszyła Feliksowi Neureutherowi w jesieni, w czasie przygotowań do sezonu. Pamiętam jego słowa, że niektórzy już mają sto dni na śniegu. Liczył pewnie od zakończenia sezonu. On był znany z tego, że się nie "przykładał" do nart.
  15. Tak sobie myślę, że przejechałbym się na pustym, równym stoku Mosornego, na Curv i Atomiku. Ale praktycznie nie ma szans, na taki stok. I zresztą podliczając koszty zakupu i trudności w składowaniu(nie włożę takiej narty do piwnicy, by rdzewiała). Nie bardzo się to kalkuluje. Ale dla kolegów, którzy często wyjeżdżają na puste, alpejskie stoki to narty godne polecenia. Ale przy wzroście nie wyższym niż mój(174 cm). W Polsce nie bardzo jest gdzie jeździć. Myślę o jeździe ze średnią szybkością ok. 70 km/g.
  16. Też serdecznie pozdrawiam. I proszę o różne doświadczenia z nauczania. Mnie się już nie przydadzą, ale dla wielu czytelników forum mogą być cenną wskazówką.
  17. Ja piszę o sobie, jak postrzegam swoje narty. Piszę szczerze. I to wszystko. To jest forum o nartach. Choć są różne poboczne wątki. Narty w zimie to jedyne zajęcie, na którym się wyżywam. I dające mi osobiście bardzo dużo satysfakcji. Nie zastanawiam się, kto mnie czyta. Reakcje są na moje posty, więc są czytane, przynajmniej niektóre. Nie daję rad. To nie moja rola na forum, ponieważ nie jestem instruktorem. Czasem tylko, jak mnie zainteresuje czyjś film, to wyrażam swoją opinię. Ale z szacunkiem dla podmiotu. Nie będę się odnosił do tego czy to, co robię na stoku, jest możliwe. Czy ktoś sobie coś zaszkodził. Nie podaję żadnych danych, jaki odcinek przejechałem z takim, czy innym wysiłkiem. Nie twierdziłem, że na narcie slalomowej nie da się jechać NW. Czy jakoś inaczej ? Napisałem tylko, że mnie ta metoda odciążania przestała się w momencie zakupu slalomek Dynastar podobać. Stosuję w technice zjazdów, jak napisałem o szuraniu wszystko, gdy mi jest to potrzebne. O niczym nie zapomniałem. I nie chcę zapomnieć. Ale teraz interesuje mnie pewien szczegółowy temat. I dla ćwiczeń wybieram sobie śnieg, pogodę i bardziej pusty stok. Zresztą moje postów można nie czytać, jak kogoś denerwują. Nie rozumie ich, czy też są zbyt szczegółowe. Jednak jak dostaję podziękowania, to uważam, że kogoś zainteresowały i dla tych głównie osób to piszę. Piszę z perspektywy człowieka, który bardzo dużo dni w życiu spędził na nartach i dożył na nich do tych lat, co mam. Czy to samo nie jest wystarczającą inspiracją dla młodszych osób, by cenić ten piękny sport ?
  18. Jeździłem na boazerii nisko na nartach. Szczególnie, gdy przyszły muldy, stromy stok. Juz wtedy strałem się pochłaniać "górki" rzeczywiste i wirtualne. Zawsze byłem pod wpływem G. Jouberta. Krótki skręt, to był ulubiony sposób jazdy. Tu na forum jest mój śmig("Kon smig" na YT), na slalomkach Voekla. Ale miałem problemy z łąkotką i wgląd w kolano(artroskopia)oraz usunięcie części łąkotki. Pojawiły się objawy zużycia chrząstki. Doszedłem do wniosku, że muszę oszczędzać kolano. Jazda nisko, to często "stołeczek", mocne zgięcia kolana. I dużo skręcania. Będę jeździł wyżej, dłuższe, spokojne łuki, na bardziej gładkich stokach. Szukam przyjemności, w większej szybkości jazdy. Kupiłem Code większy od wzrostu. Slalomki minus 15 cm zostały oddane osobie początkującej. Jeździłem na tych Code ze cztery lata. Skręt od wyprostu na wewnętrznej narcie. Podnoszenie wewnętrznej, by się na niej nie opierać. Nie było to specjalnie ekscytujące. Ponieważ ja lubię szybkie, krótkie skręty. A do tego jestem często zmuszany na Mosornym. Więc skręcałem krótko na tym Code. Jak było wyślizgane i dość stromo, to średno to mi szło. Z taka jazdą, to ja daleko nie zajadę. Zabrałem stare GS 9 M Atomika minus 5 cm. Ale na śliskim i twardym nie za pewnie się czuję. Spotkałem Chertana na Mosornym. I dowiedziałem się, że Yoss dał cynk o slalomkach Dynastara z komórki(komórki mnie zawsze rajcowały) Tylko ta kasa. Dynastar to Omegglass. Wiedziałem, że był dobry na "lód". A ja na Mosornym mam często ten "lód"(wyślizgania). Zresztą na Skrzycznym, poniżej Grzebienia to była wyślizgana zmora. Z którą próbowałem walczyć. No więc przysłali mi z Wrocławia w folii te Dynastary. Świetna narta. Ale to nie w stylu do jazdy NW. Trzeba wrócić do dawniejszej metody nisko, z pochłanianiem w miarę możliwości. Co się jeszcze okazało na Code? Skrętny ruch stopy zewnętrznej narty, po zmianie krawędzi. Eliminowałem podnosząc nartę wewnętrzną. Wracam do niskiej jazdy. Do bardzo spokojnego torsu(nie wbijam kijków). Do rówoległych łydek i krawędzi jednakowo zakrawędziowanych. Wracam do maksymalnie płynnej jazdy. Ale szybkiej jazdy, jaką stok pozwala i slalomki pozwalają. A czy mógłym jeździć jeszcze szybciej dłuższymi skrętami ? Mógłbym zmieniając narty i mając szanse na równy i pusty stok. Ale taki się trafia raz dwa razy w roku. Więc obecnie jeżdżę na slalomkach. Jest bardziej bezpiecznie. Niebezpieczeństwo(energia ruchu) rośnie z kwadratem szybkości. Więc zwiększenie szybkości jazdy z 50 km/g na 70 km/g to jest dwukrotnie bardziej niebezpieczna jazda, w sensie nabytej energii. Bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę, przy ew. wywrotce. A co ze zgiętymi ciągle kolanami ? Które więcej cierpią. I co z udami, które cierpły po nartach. Rowerek stacjonarny, prawie codziennie. Ze zwiększonym obciążeniem, ponieważ się okazało, że potrzeba nieco siły w mięśniach. Kadencja, tak potrzebna w slalomie. I jest nieźle. Raczej lepiej, niż w poprzednich latach. Czy to tylko złudzenie ? Na własnych filmach widzę poprawę. Ciągnie mnie na gładki i pusty stok Mosornego. Do walki z samym sobą.
  19. Jeszcze coś o doborze narty. Dwa zdjęcia na slalomkach starego typu. Łezka się mi kręci, co to była za jazda. Z granicy włosko-szwajcarskiej(3500 m) do Cervinii(2000 m). Slalomki plus 25 cm. Ale szły w gigantowych skrętach, nawet supegig na jajo. Na pierwszym zdjęciu(w głębi) najwyższa góra(Gobba di Rolin - 3899 m) z której można zjechać na nartach w Europie, bez potrzeby helikoptera.
  20. Wszystko na nartach się dawniej zaczynało od szurania. I dzisiaj też szuranie powinno być początkiem. Najnowsze narty to umożliwiają. Szuranie to skręt, rzecz konieczna, by ominąć coś na stoku. Narciarza, słup wyciągu. Szuranie umożliwia bezpieczna jazdę. Reguluje szybkość. Można się stopniowo wyzbywać szurania, na rzecz bardziej efektywnej jazdy. Szybszej, estetycznej, wymagającej mniej wysiłku. Szuranie jest dobre na muldy. Cenię narciarzy szurających. Nie zagrażają mi na stoku. Z łatwością ich omijam, z pewnej odległości, by ich nie stresować. Ale szurania nie zapomniałem. Czasem, gdy zajdzie potrzeba, wykonam spokojnie kilka skrętów, szurając. Natomiast nie toleruję narciarzy, unikających szurania na rzecz krawędzi. Jest mi obojętne na jakich nartach jadą. Ale nie obojętna odległość od mojej osoby w czasie wyprzedzania. Wpływ długości narty na rozwój narciarza w perspektywie czasu. Krótka umożliwia łatwiejsze szuranie. Z długą jest trudniej. Chociaż jest to możliwe, ponieważ szurałem na nartach plus 30 cm. Tak, jakoś się mi skojarzyło, że dobierałbym na początek nauki nartę minus 5 cm od wzrostu. Z wyjątkiem sylwetek narciarzy typu "tyczka", czy "beczka". Te sylwetki wymagałyby dodatkowych przemyśleń.
  21. Za licznikiem powinien być w domu wyłącznik zabepieczający przed zwarciem(duży bardzo prąd) i przed przeciążeniem( prąd większy niż dopuszczają tzw. "warunki zasilania" energetyki(Taurona i innych). Może to być, np. 25 A (jednofazowo lub trójfazowo). Jednak w starych instalacjach nie ma wyłącznika tylko są bezpieczniki( jeden lub trzy). Zabepieczają przed zwarciem, ale gorzej przed przeciążeniem(gdy prad płynący do istalacji w domu przekroczy te przykładowe 25 A). Poza tym jest kłopot(wymiana, wykręcanie bezpieczników gdy się wyjeżdża). Agregat dostosowany napięciem do instalacji(230 V, 400 V-trójfazowy) musi się włączyć za licznikiem, ale tak by prąd nie popłynął w kierunku licznika. W związku z tym wyłącznik za licznikiem musi być wyłączony. Dodatkowo agregat musi mieć własny wyłącznik który go zabezpiecza przed uszkodzeniem. Wtedy można połączyć przewody od agregatu z przewodami za wyłącznkiem jw. Wcześniej go wyłączając ! Jeśli zapomnimy i pojawi sie napięcie w sieci, to powstanie bardzo nieprzyjemna sytuacja, że istalacja w domu będzie zasilana z dwóch zródeł - z sieci i z agregatu. Dlatego duże agregaty zasilające, np ważne obiekty(szpitale, centra handlowe, itd) pracują w tzw. automatyce. Zanik zasilania z sieci uruchamia automatycznie agregat. Pojawienie się tego zasilania wyłącza agregat.
  22. Nie ma problemu. Serwis naostrzy krawędzie na maszynie. Zbierze warstwę metalu i też wyrówna ślizg oraz nasmaruje narty. Bedą jak nowe. Natomiast powinni sprawdzić wiązania. W wiązaniach są sprężyny. To trwały element. Ale mogą już rdzewieć. Trzeba poprostu to sprawdzić i wiązanie właściwie nastawić dla Ciebie.
  23. Ta gleba to było ok.15 lat temu. Zachowałem się jak prawdziwy prof. Odchylenie do tyłu(spóźniony skręt). Próba ratowania się(wymuszenie skrętu, gdy narty uciekają z pod dupy). Nie wyszło Slalomki wystrzeliły do góry. Sklepowy top Voekla. Tam był słup elektryczny, ale szczęśliwie zniosło mnie nieco w bok i się zatrzymałem. Oceniam ten ślizg na jakieś 20 m. Słychać okrzyk kamerzysty(żona). To głównie z powodu tego słupa. Nie miałem od tego czasu takiego efektownego upadku. Parę razy się zdarzyły jakieś podparcia na na boku. No i dwa razy mnie staranowano od tyłu. Nic specjalnie groźnego. Przez lata jeżdżenia po różnych wertepach mój organizm wyrobił sobie jakieś podświadome odruchy(tak przypuszczam), które mnie zawsze ratowały przed upadkiem. Pojechałem na Mosorny. Stok ideał. Wiatr wiał. Ale jeździli przy mocniejszym wietrze. Parę osób i jakiś palant decydent z PKL powiedział - szkoda kasy. Niewiele się zarobi. Stok trzeba będzie równać na niedzielę. Co tam paru kretynów, którzy widzieli na ich stronie zieloną parafkę. I jeszcze teraz informuje, że wyciąg czynny. Wyciąg "Baca" był czynny. Ale już dawno nie korzystam z takich urządzeń. Do góry się człowiek męczy. W dół nie ma po czym być zmęczonym. Kalkulacja jest taka, że dziesięć zjazdów tym wyciągiem odpowiada długością i różnicą poziomów jednemu zjazdowi z Mosornego. A kosztuje 35 zł. Czyli jeden zjazd z Mosorngo tyle tu kosztuje.
  24. To dobre spostrzeżenie. Należy zwracać na głośność jazdy swoją i innych. Bierze się to z tarcia, z przesuwania śniegu przez narty. Smarowanie może pomóc. Należy starać się coraz ciszej jeździć, ale często skręcając. Mało się pisze w sieci o głośnej jeździe. Chociaż zależy ona bardzo od rodzaju śniegu. Taki, np. śmig hamujący, na twardym stoku był bardzo głośny. Na miękkim, naturalnym jest dużo cichszy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...