Skocz do zawartości

Plus80

Members
  • Liczba zawartości

    491
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Plus80

  1. Jeśli chodzi o narciarski bełkot, to tu niżej jest jego przykład. Angielski(raczej amerykański) i tłumacza z Googla. Sprawa dotyczy podrywania nóg, o którym wspomniał Krzysiek. http://www.effectiveskiing.com/Topic/Flexed_release
  2. No fajnie, jak jeszcze miałeś takie kolorowe ubranko i ładne deseczki. Ale napisz, czy jak zrobiłeś to NW. I byłeś "W", czyli odciążony, to co dalej ? Dalej stopniowo powinieneś wrócić do tej niskiej pozycji. Nierówości to dodatkowe utrudnienie. Więc na początek trzeba szukać gładkiego ideału. Kierunek jest dobry.
  3. Obawa przed oderwaniem nart od śniegu - ponieważ będą niemiłe konsekwencje ? Czy chcę je oderwać, ponieważ to mi jest potrzebne, ale nie bardzo wiem jakie będą dalej konsekwencje ? Generalnie nie należy odrywać nart od śniegu ! Ponieważ bez reakcji śniegu na narty nic w zasadzie nie jesteśmy w stanie zrobić(np. skręcać). Ale możemy celowo dążyć do oderwania nart od śniegu(skok, obrót nart w powietrzu z przeciwskrętem torsu). Jak z tego widać wszystko jest względne. Narciarz świadomie sobie wybiera pewne działanie. Ale też coś się zdarzyło(przypadkowo) i powinien umieć prawidłowo zareagować, by nie prowadziło to do niemiłych konsekwencji.
  4. U Le Mastera(Narciarz Doskonały) jest rysunek narciarza, który z niskiej pozycji się prostuje w górę i potem "spada" znowu do tej wyściowej. Pod nim jest wskazówka wagi. Najpierw nacisk na wagę rośnie. Gdy jego ruch w górę się skończy, spada wskazówka prawie do zera. Chwilę się utrzymuje w pobliżu zera i wraca do pozycji wyjściowej. To jest ta chwila. Odciążenie("poderwanie nóg") jest znacznie trudniejsze. To przypomina bardzo "połykanie górek" w jeździe na muldach. Ułatwione teraz przez "sprężyste" narty. Które się prostując(od zgięcia) "podrzucają" do góry nogi narciarza. To jest ten słynny "kop" nart. Bawię się tym teraz, ponieważ wymaga to mniej siły odemnie. Ale potrzebna jest pewna szybkość(bez przesady !). I coś jeszcze we mnie siedzi z dawnych zmuldzonych stoków.
  5. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Lubisz się włóczyć po Tatrach lub jeszcze po innych górach w ryzykownym terenie. To twoja sprawa. Jest to skialpinizm. Zarówno umiejętnośc jazdy na nartach, jak i znajmość gór. Znajomośc umiejętnego poruszania się w nich, by nie zrobić sobie krzywdy. Te chłopaki dołożyły sobie andrenaliny. Tylko po co takie głupie tytuły - "niezamierzony ryzykowny zjazd", "niepotrzebna tura". Jak się gdzieś wepchali i musieli do przodu, ponieważ do tyłu było bardziej ryzykownie. To znaczy, że nie rozpoznali wcześniej terenu. Mnie nie interesują trudności w rozpoznaniu. Ja znam uczucie "wepchania się". Świadczy o małym doświadczeniu, lub głupocie.
  6. Proszę kolegów, którzy są na początkowym etapie uczenia się jeździć na nartach, o nieczytanie wielu moich postów dotyczących szczegółów(niuansów) techniki jazdy. Prowadzę czasem takie dyskusje z kolegami. Niech zaufają własnym instruktorom i starają się robić to, co im zalecono. Niuanse techniki stają się zrozumiałe, gdy samemu w praktyce się je, w jakimś stopniu opanowało. Bez tej praktycznej wiedzy jest to pewnego rodzaju bełkot(żargon). Stwarzający wrażenie, że zwykła jazda, na ogólno dostępnych stokach jest czymś tajemniczym, nie do opanowania dla normalnego śmiertelnika.
  7. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Tramwaj(ślad na śniegu i sylwetka narciarza w skręcie) niektórzy wykonują w ten sposób. 1. Tramwaj o szerokim rozstawie nart. Gwałtowny "rzut" ciałem" przy zmianie krawędzi. Jazda szeroko na zablokowanych nartach i ciele. Noga zewnętrzna wyprężona na krawędzi. Noga wewnętrzna "wlecze" się pd ciałem. Bardzo wyraźne "A". 2. Tramwaj wąskotorowy. O wiele lepsza jazda. Długie, regularne łuki, zbyt wysoka sylwetka. Brak chęci do zacieśniania skrętu na krawędzi. Staram się to opisać, w miarę jasno. O wiele łatwiej byłoby mi to wyjaśnić na stoku, w spokojnej dyskusji, z próbą pokazania w praktyce o co chodzi. Wiele nieporozumień polega na tym, że każda jazda na krawędzi(a wszystkie narty jadą więcej lub mniej na krawędzi) to "karwing". A "karwing" według pojęć instruktorsko-trenerskich to najszybsza jazda na krawędzi nart, przy której narta sama prowadzi swój łuk skrętu. Tak sobie to tłumaczę. Oczywiście w "normalnej" jeździe wszystko się miesza. Mieszają się "dawniejsze" techniki z próbami karwingu w wersji "instruktorsko-trenerskiej". Na plan pierwszy wychodzi coś innego, gdy stok się pogarsza. I w końcu najlepszymi narciarzami są ci , co rozpoczęli rano na sztruksiku. I kończą stopniowo jazdę, gdy są odsypy i wyślizgania. Starając się je opanować, a nie uciekać przed nimi.
  8. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Tak doprecyzuję. Widzę jadąc na Mosorny, często ślady nart, zostawiane przez jadącego. Ślady są bardzo wyraźne, rano, do południa, w dzień powszedni. Jak rusza wyciąg stok jest w miarę gładki, ze sztruksem. Takie szczególnie fajne miejsce do obserwacji jest, gdy widzi się gościa ruszającego z przełamania, na górnej części stoku. Jedzie, widać jego skręt i zostawiony ślad od krawędzi nart. Analizuję sylwetkę i widzę ślady jego krawędzi. Pierwsze sylwetka. Dość wysoka, mało w niej zmian, raczej dość statyczna. Albo też bardzo ruchliwa. Rzut ciała w jedna stronę, rzut w druga stronę. Ślady krawędzi są ładnie zaznaczone. Przechodzą z jednego kierunku w drugi. Nie ma problemów, ponieważ śnieg jest równy, nie beton więc "trzyma" krawędzie nart i zmusza nartę do ugięcia. Łuk skrętu jest bardzo długi. Ciągnie się co najmniej kilkadziesiąt metrów. Jazda może być bardzo szybka. Na pustawym i równym stoku można tak swobodnie zjechać do samgo dołu. Zjechać błyskawicznie, ile się da, na równym stoku i pojechać do domu. Ale teraz co ja chcę i co oceniam jako dobrą jazdę. I co mi imponuje. Imponują mi krótkie, szybkie skręty w linii spadku stoku. Z jak największym użyciem krawędzi. I czym bardziej stromy stok, to bardziej to podziwiam, szczególnie gdy jest twardy. Imponuje mi szybka zmiana rytmu. Długi skręt przez pół stoku, potem krótkie i znowu długie. Imponuje mi swobodna, płynna, kontrolowana jazda, gdy stok zostanie zryty, pojawią się odsypy. Jaki mam problem w ocenie narciarzy ? Taki, że widzę sporo "ładnie" jeżdżących, gdy są dobre warunki. I nie wiem jak oni jeżdżą, gdy się stok wyraźnie pogorszy. Dlatego, że ich niema, albo ich jazda nie rzuca się w oczy i nie robi na mnie wrażenia. Dlatego na forum dość rzadko kogoś oceniam na załączonym filmie. Które są z reguły robione na idealnym sztruksiku, na alpejskim, pustym stoku. Albo też u nas w kraju, na stosukowo równym, nie za stromym stoku.
  9. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Dla mnie to forma rozkręcanie się. Polegająca na tym, że pierwsze skręty na równoległych nartach są wolne, w pewnym stopniu wymuszone, sterowane. Ale szybkość rośnie, skręt jest zacieśniany, i w większym stopniu na krawędziach. Dalej rośnie szybkość i zacieśnienie skrętu oraz wzrost zakrawędziowania. Pędzeliki są mało ważne. Tyczki by tylko rozpraszały widza. Chodzi o same skręty. Jazda na równoległych nartach, z coraz większą szybkością i z coraz większym zacieśnieniem skrętu prowadzi do podziwianego karwingu. Jeśli sobie ktoś wyobraża, że jest inna droga, to się bardzo myli. No, może przez podziwiany przez niektórych "tramwaj", o różnym rozstawie "szyn"(nart).
  10. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Nie zauważyłem tego postu. Dopiero teraz. To świetne ćwiczenie. Znam go, ponieważ mam taki film z Kristofersenem, jak zaczyna się "rozkręcać". I chyba też Rydinga widziałem na takim filmie. Ćwiczenie przydatne do przyswojenia sobie Back on snow Henrik Kristoffersen summer ski training alpine skiing Saas-Fee glacier slalom drills (1).mp4 utrzymywania równoległości łydek. Zauważyłem w praktyce, że łatwiej jest robić bardziej podkręcone skręty, gdy się rozpędzimy na stromszym terenie w długich skrętach(łukach). Przypisuję to temu, że narty wjeżdżając na bardziej płaski teren, nieco przyhamowują, i środek ciężkości ciała(tors) przesuwa się do przodu nart, doginając nieco ich przednią część. Przez to pozwalając na większe wychylenie ciała do środka łuku. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy rozbujanie nastąpi przed przełamaniem. I za nim należy zacieśnić skręt. Taką próbę parę razy zrobiłem, gdy stał "bezpański" slalom gigant na Mosornym. Bramka stała na przełamaniu. Mijając tyczkę należało płynnie zacieśnić skręt(w lewo), by następny też był płynny(w prawo). Kończyło się to na prawie locie i brutalnym hamowaniu, na idących bokiem krawędziach, by zdążyć zrobić skręt(w prawo).
  11. Najważniejsza jest taktyka. Tak jak na froncie. Brak właściwej taktyki prowadzi do zguby. Ale taktyka bez techniki(sprzęt i jego użycie) jest niewiele warta. Taktyka bez rozeznania terenu, też może prowadzić do poważnych perturbacji. Czyli reasumując, wybierając się na zjazd w jakimś terenie, należy: - rozpoznać go, pod względem zagrożeń, - ocenić własną technikę i sprzęt, - zastosować odpowiednią taktykę zjazdu, biorąc pod uwagę warunki klimatyczne. Najtrudniejsza z tych wszystkich jest jednak "technika". Ponieważ wymaga czasu do opanowania. I opanowywanie jej się odbywa w terenie, który poznajemy bliżej, ze wszystkimi jego niespodziankami. Co nam ułatwia rozpoznanie takiego terenu, wybór odpowiedniej taktyki i lepszą ocenę warunków klimatycznych. Czy zapomniałem czegoś istotnego ? Chyba nie !
  12. Plus80

    Giganci minionej epoki

    Ratrak w Polsce ? Jeździłem na Gąsienicowe. Pamiętam stałem w kolejce do krzesełka. Od strony Murowańca jechały dwie czerwone maszyny na gąsienicach. Ktoś powiedział - "ratrak". Kiedy to było ? Przed rokiem osiemdziesiątym napewno. Maszyna za dewizy. Na Kasprowy, gdzie jeździli Warszawiacy. Warszawa to był dysponent kasy. Deptanie to w przenośni. I tylko na pólku bez wyciągu. Jak był wyciąg to nikt nie deptał. Poprostu jechał w dół. Za każdym przejazdem stok był "udeptany" więcej. Na drugi dzień był już cały "udeptany" i coraz gorszy, jeśli nie było opadów. Opady, wiatr niwelowały stok. Mocny wiatr pozostawiał wyszlifowane lodowe garby. Narty które widzimy na filmie był całkiem fajne. Poprostu narty. Dało się skręcać, jeździć na wprost, czy w skos stoku. W puchu też dawały radę. Na łagodniejszym stoku jechało się równolegle, prawie bez ześlizgu(sterowanie). Na stromszym terenie łuk był bardziej zakręcony. Na taki terenie, w puchu(nie zrytym) śmig wyglądał tak, jak u starych mistrzów. To była mordercza praca. Ten ruch ciała w górę z jednoczesnym przekręcaniem nart nad śniegiem(Stivot -teraz zwą) był wykańczający -zapewniam ! I na krawędziach ten narty też jechały. Cały sezon się tak wprawiałem. Ale nie były tak chętne do skrętu. Jednego te dawne narty nie są w stanie zapewnić. Bezpieczeństwa na sztucznym betonie. Ah ! To były piękne czasy.
  13. To są skręty typu "Z". Gwałtowny obrót nart nogami. A trzeba dążyć do "S". Najlepiej to robić na łagodnym stoku, by nie było obawy, że narty się bardziej rozpędzą(stąd "Z"). Ten skręt nart nogami powinien być taki "dozowany", ciągły, mówi się o sterowaniu nart(takim , jak łagodny obrót kierownicą samochodu). Te narty powinny zostawić ślad na stoku, w postaci takiego "łagodnego" łuku, o szerokości takiej jak są rozstawione narty. Jest dobrze. Trzeba jeździć, zwracając uwagę, by nie wkładać za dużo siły w skręt. I jeździć po różnych stokach. I różnych śniegach(twardych, miękkich). I wyciągać za każdym razem wnioski. Dlaczego moje narty się tak zachowały ? Na co trzeba zwrócić uwagę ? Bedę kibicował !
  14. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Mój ulubiony zawodnik. W wolnej jeździe. Piękne karwingowe skręty. Ciekaw jestem, co to za narty ? Wyglądają na typowe slalomki. Może ktoś jest lepiej zorientowany w sprzęcie z przed czterdziestu lat. https://www.youtube.com/watch?v=qz4S4ETxtCc
  15. Plus80

    Pięcistawy

    Spokojnie się dojedzie do Kuźnic. Nie jest płaska. Koniec to kręta droga w lesie. Żleb był "trudny" dawniej. Na wiosnę, gdy leżał w nim firn, ładnie wyglądał do zjazdu. W samej Dolinie ok. 1200 npm mogą być braki śniegu, później w kwietniu. Ta trasa to najszybszy zjazd do Kuźnic z Hali Gąsienicowej. Zjazd fri. Po drugiej strony Boczania jest nartostrada nad Doliną Olczyską. A zjazd wzdłuż "perci" oznakowanej przez Boczań to takie moje dawniejsze wygłupy. Szkoda mi, że nie zaliczyłem tego żlebu, ale tak wyszło. Wiele razy w zimie wychodziłem z nartami na plecach na Halę. na początku zimy, by jeździć na udeptanym półku. Przez Dolinę Jaworzynki to tylko w lecie. W zimie nie było wydeptane.
  16. Plus80

    Pięcistawy

    Jaki legendarny żleb ? Żleb pod Czerwienicą jest z prawej strony żółtego szlaku z Kuznic przez Dolinę Jaworzynki. I przez niego się nie przechodzi. Ścieszka biegnie zboczem Małej Kopy Królowej kierując się w lewo trawersem na Przelęcz miedzy Kopami. I na tym trawersie jest może jakiś skalisty żlebek(coś mi świta) łączący się z Długim Żlebem. Nie mogę wykluczyć, że nim przy dużych śniegach się dało zjechać do Długiego Żlebu i do Doliny Jaworzynki. Zaruski i koledzy penetrowali na nartach po wszystkim, co się dało w okolicy Zakopanego. Jeździli po wszystkich "dziurach", zostawiając swoje zapiski. A więc to ten żleb z Małej Kopy Królowej jest tym żlebem legendarnym ! Łączącym się niżej z Długim Żlebem(moimi "Wściekłymi Wężami"). Od czasów Zaruskiego do moich penetracji w tych okolicach, 1964-70 i później upłynęło sporo czasu. I pewne nazwy ulegały różnym przekrętom, przez kolejne pokolenia turystów i narciarzy.
  17. Plus80

    Pięcistawy

    Wyjaśnimy to bliżej. Pierwsze zdjęcie z sieci. Szałas w dolinie Jaworzynki i widok na Wielką Kopę Królowej(pierwsza od Kuznic ścieszką). Przełęcz między Kopami. Długi Żleb(Moje "Wściekłe Węże). Mała Kopa Królowa i trasa ścieszki z Doliny Jaworzynki na Halę Gąsienicową poprzez Przełęcz między Kopami. Na Kopie Magury chyba nigdy nie byłem. Jeśli nawet, to z Karczmiska. Pisałem o żlebie z Wielkiej Kopy, ale na północ w stronę Doliny Olczyskiej. Gdzie raz na sylwetra zrobiliśmy sobie z koleżankami z Klubu Tatrzańskiego w Krakowie ucztę w bacówce. Przywożąc sankami z Jaszczurówki bigos, kiełbaski i "Igristnoje".
  18. Plus80

    Pięcistawy

    Tego nie powiedziałbym. Idąc z Kuznic przez Boczań ścieszka prowadzi trawersem u podnóża "pierwszej " Kopy. Tu na Kopie nie ma żlebu. Jest(majaczy mi w głowie) żleb z tej Kopy(skalisty) w stronę Doliny Olczyskiej. Nie mam w domu, ponieważ została w Koninkach "Encyklopedii Tatrzańskiej" Paryskiego, bo bym sprawdził, jak to tam jest.
  19. Plus80

    Pięcistawy

    Z przełęczy Mechy prowadził w dół trawiasty żleb, zwany popularnie "Wściekłe Węże". Z powodu wściekłego kręcenia na nartach, by się nie rozpędzić. Dalej jest już płaska Dolina Jaworzynki i potem Kuźnice. W tej dolinie raz spałem w jesieni w pustej bacówce. Ponieważ w "Dzień Goprowca" w Murowańcu nie pozwolili mi spać na korytarzu. Była już noc i wszystko w Kuźnicach pozamykane. Leżałem w bacówce w ubraniu. Wpadając w jakieś krótkie drzemki. Tym żlebem nie jechałem nigdy na nartach. Z Hali głównie nartostradami(łączą się potem) z Karczmiska. Raz zjechałem ścieszką przez Boczań do Kuźnic. Stokiem "Zielone Korycisko" prowadzi szlak turystyczny z Kuźnic na Halę Gąsienicową.
  20. Plus80

    Nauka jazdy dzieci

    Na moim kanale w YT są tylko moje filmy. Żony, Kubusia(Kuby) i moje. Nauka(coraz trudniejsza) się szybko skończyła. On już umie jeździć ! Materiał na instruktora w przyszłości, gdy będzie chciał się w to bawić. Nie mam nikogo do wyładowywania moich zapędów pedagogicznych. Siebie ciągle "udoskonalam". I czasem żonie coś się wciśnie.
  21. Dzisiaj już mi lepiej szło. Więcej uwagi poświęcam ćwiczeniu zwanym "stork turns"(stork-bocian). Podniesiony tył wewnętrznej i narty ustawiają się w "dziób bociana". Tak próbowałem jeździć od góry Mosornego. Warunki były idealne. Jak nieco puściło, to się bawiłem w takie skręty. Nie jest to łatwe. Narty(jedna) się rozpędza. Nie można za mocno podkręcić, ponieważ szybkość za bardzo zmaleje. Wlokłem kijki, by rozluźnić grzbiet. No i to stanie na narcie zewnętrznej. Szukanie takiego "punktu", by nie uciekła z pod tyłka i "ładnie" robiła regularny łuk. "Jevelin turn" jest jeszcze trudniejszy. Lepiej mi wychodził dzisiaj na płaskiej części Mosornego. Trzeba bardzo uważać, wystarczył moment, gdy robiłem to wyżej, na części stoku lekko nachylonej, coś mi nie wyszło. Nawet się nie spostrzegłem co. I leżałem. Tym razem wstałem bez odpinania nart. Tak się mi wydaje, że lepsze czucie nart(równowaga), osiągnięta przy tych ćwiczeniach, wpływa na "normalną" jazdę. Robi się taka bardziej płynna, łatwiejsza. Patrzyłem na własne łuki z krzesła. Nie zatarte, ponieważ było bardzo mało narciarzy. Niektórzy nieźle jeździli. Łuki są dobre. Bardziej podkręcone przypominają półokrąg. Tak się bawię. Pierwsze zjazdy na "moją szybkość' do dołu. Zawsze piewsza jazda jest jakaś strasznie sztywna. Muszę się rozgrzać(mięśnie). Potem, gdy zmięknie,to robię przerwy na stoku i ćwiczenia. Jak się coś takiego robi na równiutkim śniegu i próbuje to poprawić, to zaraz pojawia się myśl - co dalej ? Załóżmy, że jest już idealnie, na idealnym stoku. To gdy nie będzie on idealny, to też będzie idealnie ? Nie będzie ! Poprzeczka jest wyżej. Poprzeczka będzie uciekać do góry. Nauka się nigdy nie skończy ! I zawsze można mieć wyzwanie. Jak ktoś to lubi.
  22. Tam jest dużo błędów. Przede wszystkim brak rozluźnienia. Łatwiej jest zrobić skręt jadąc w skos stoku(jeden przejazd). Ale ze skrętem w druga stronę, to już trudniej. Ja robiłem próby od samej góry. Śnieg musi być idealnie równy. Malutkie równości powodują, że jak ślizgam się na jednej narcie w łuku to ten łuk robił się poszarpany. Zrobiłem nieco przejazdów i w pewnym momencie, chyba nacisnąłem nartę na nartę i bęć. Nie jestem już sprawny cieleśnie i musiałem leżeć i odpinać narty, by się podnieść. Nawet młody chłopak mi jedną odpiął. Ale się dzisiaj i może jeszcze, jak pojedziemy na narty i będzie pusto to się pobawię. Ja zawsze miałem przeświadczenie, że takie zabawy, naprawdę dużo dają. Wpływają na miękką jazdę. Na czucie śniegu. Walenie ciągle takim samymi skrętami z góry, nigdy tego nie nauczy. I zresztą się mi one znudziły.
  23. Plus80

    Nauka jazdy dzieci

    Tam było pusto w tygodniu. Najpierw Kuba jeździł na malutkim wyciągu z liną, której dzieci się trzymały. Obok były ustawione tyczki w postaci "krasnali'. Zachęcony do skręcania je objeżdżał. A wcześniej ubiłem mu pólko przed domkiem i wbiłem ze sześć patyków, jako tyczki. Przejechałem po tych "tyczkach". I miał jeździć jak dziadek. Największy kłopot był z "wyciągiem" . Dwa złączone kijki, duży tależyk pod pupę i babcia pracowała jako wyciąg. To była cała nauka. Później pojawił się problem, za dwa lata. Na Mosornym, na którym jeździł wcześniej z nami. Nagle na dolnej stromej części powiedział, że nie pojedzie. Widziałem strach w jego oczach(on ma charakter asekuranta). Ale po spokojnej dyskusji i na końcu nacisku z mojej strony ruszył z płaczem. Już to się później nie powtórzyło. Ma lat 16 i jeździ bardzo szybko długim skrętem.
  24. Mam nowe wyzwanie do pracy. Podobają mi się ćwiczenia Glashana. Zaleca przed sezonem. Ja spróbuję je robić na koniec sezonu. Zacząłem już nawet ćwiczyć. Posyłam dwa filmy Glashana i mój, z mojego ulubionego stoku. Już widzę nad czym powinienem pracować. Nad rozluźnieniem pleców. Kijki też trzymam tak dość pokracznie. Luz w nogach też by się przydał. https://youtu.be/mDQGIw6fphM Reilly McGlashan 6 key skiing drills to start your winter Ski Lesson.mp4
  25. Plus80

    IMGW zima....

    Nieżyjący już sąsiad z Koninek opowiedział mi pewnego dnia, że w czerwcu spadło jednego roku 30 cm śniegu. Ja osobiście wybrałem się raz na narty na stok w Koninkach 15 kwietnia. Ostatni śnieg już zniknął na nim dwa tygodnie temu. Ale wyciąg jeździł i było ok. 30 cm mokrego śniegu. Las w słońcu wyglądał wspaniale. Słońce grzało. A ja zjeżdżałem po tym śniegu na 2 metrowych boazeriach. Jeszcze jeździły ze dwie osoby. To bardzo ciekawa jazda. Narta wpadała do tej gęstej papy śnieżnej. Ktoś powie, że pługiem skręcać. Bzdura, żaden pług. To się nie da przesunąć, za cholerę. Nie przesuwać na boki, tylko prosto. Ale jednak narty się rozpędzają. Więc równoległy skręt. Nogi blisko, by nie wpadać głębiej. Lekkie odchylenie do tyłu(tak się mi teraz wydaje), by dzioby się nie nurzały. Tam gdzie już ktoś przejechał, nieco ubił, dało się nieco skręcić. I tam mi wyszedł post o technice jazdy na wiosennym, dwudniowym śniegu leżącym na trawie. Więc jak taka rzecz się trafi gdzieś u nas w górach w maju, czy czerwcu, to należy zabrać dechy i poćwiczyć, wydłużając sezon.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...