Skocz do zawartości

Chertan

Members
  • Liczba zawartości

    1 882
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Chertan

  1. Teraz już nie ma orczyków, są 2 gondole, wjazd szybki. W Ponte di Legno otwarte tylko czerwone i niebieskie trasy, te czarne do samego dołu Temu zamknięte. Nawet mimo dodatnich temperatur północne stoki świetnie się trzymały. A zjazd z Monte Spinale do Madonny to jedna z fajniejszych tras w ogóle w ośrodku. Od niedawna jest też gondola łącząca mostek z taśmą ze szczytem tras po drugiej stronie. Bardzo przyspiesza przemieszczanie się, powrót np. ze Spinale do Marillevy czy Folgaridy.
  2. Niestety nie było bezpośredniego zjazdu do Ponte di Legno, trasa zamknięta, trzeba się było telepać gondolą ze stacji pośredniej. Te 5,4 to od przełęczy Presena do dolnej stacji gondoli, w tym wszelkie przepłaszczenia, które są najgorszą częścią całego zjazdu. Rzeczywiście cały dystans ma ponad 11 km, niestety nie jechaliśmy go. A co do swobody to spoko, jak pisałem nie było spinania się, po prostu taka jest naturalna jazda, wygląda jak wygląda. Aczkolwiek aby coś korygować, to trzeba się pospinać.
  3. Hm, to raczej wdrukowane już jest, niż samo pilnowanie pozycji, ja to się raczej skupiam na tym, żeby się nie obsuwać za bardzo, może właśnie o tej pozycji nie myślę. A wygląda na to, że należy.
  4. Kontrrotacyjną czyli zbyt w kierunku linii spadku? Bo biodra staram się raczej nie "odkręcać", chciałbym zrozumieć. Mapka powyżej nie jest z Tonale, tylko samej Madonny, a średnia uwzględnia również zatrzymania. To nie żadne zawody, po prostu dobrze mi się jeździło, a kilometry się po prostu wykręciły. Ot taki zapał. Tonale to 5,37 km zjazdu. Sam zjazd to dobre kilkanaście minut z odpoczynkami.
  5. Pierwszy raz byliśmy razem, ale znamy się od wielu lat. Tylko zjazdy, ale był hardcore, ostatni dzień i chciało mi się, nie do powtarzania.
  6. To jeszcze 3 filmiki kolegi, z którym jeździłem, fajnie objeżdżony w każdych warunkach, jeżeli byłyby jakieś niuanse do poduczenia, to też będzie wdzięczny za uwagi techniczne. i
  7. Mam już wgrane filmiki, w sumie oba to skręt równoległy, jak to u mnie dość wysoka pozycja, wąsko ustawione narty, jeszcze przed zabawą w ostatnim dniu, której niestety nie mam nagranej, tutaj narty miewały tendencję do obsuwania się, chociaż aż tak bardzo nie widać, ale jazda emerycka. Jak będą jakieś uwagi to z chęcią poczytam. i
  8. Hej, dzisiaj nad ranem wróciliśmy do Polski po 4 dniach na śniegu, z ekipą od Jurka (kiedyś JurekByd, teraz Narciarz Nizinny na FB), drugi raz i ponownie fajna organizacja, nowa ekipa (aczkolwiek z 2 poznanymi w ubiegłym roku). Ludzie jaką jeździć, imprezować też, ale w drugiej kolejności i umiarkowanie, rano pobudka i nie było zmiłuj. Aczkolwiek nie trzeba było nikogo zachęcać. Generalnie 3 dni lampy i 1 ze słońcem za chmurami, wypas, śnieg nawet w ostatnim dniu mimo dodatnich temperatur fajnie trzymał do końca. Najfajniejsze trasy to te najbardziej wysunięte w kierunku Pinzolo, chociaż wszystkie schodzące do Madonny są bardzo fajne, o zróżnicowanym nachyleniu, podobnie zjazd z Monte Spinale do gondoli, kilka tras w Pinzolo, zjazd do Folgaridy, Marilleva, ogólnie jest gdzie pojeździć dla każdego. Mniej fajne to samo Groste, tam tylko dla widoków, narciarsko nuda. Pojechaliśmy też do Tonale, zjazd ze szczytu kilka razy, mieszane uczucia, tzn. widokowo super, górny fragment to ścianka do zabawy klasycznym skrętem lub podkręcania carvingu pod górę (cięty skręt w dół na tym dla mnie to zabójstwo), dużo fajniejsza jest dolna część oznakowana jako czarna, choć jest po prostu przyzwoitą czerwoną, długa o zmiennym nachyleniu. Bardzo fajne trasy w Ponte di Legno, niestety nie wszystkie, czarne były pozamykane na dół, zbyt mało jeszcze śniegu. W samym Tonale po drugiej stronie też nie wszystko otwarte, ponadto było ciepło i śnieg miękki, sporo ludzi. Stamtąd uciekliśmy. Mam parę przemyśleń co do sprzętu i jazdy, sam miałem SL Blizzard SRC 165 cm i crossy Stockli SX 184 cm, była też okazja pojeździć na GS Fischer WC RC 180 cm. Przesiadka na różne dlugości nart to szybka adaptacja. Długość narty nie stanowi problemu, natomiast od razu wszelkie techniki klasyczne zdecydowanie sensowniej wychodzą na długiej narcie, trzymanie wzorowe, wchodzenie w skręt bez wysiłku, więc tu absolutnie zgadzam się z wnioskami wielokrotnie pojawiającymi się na forum. Wielkiej różnicy między Stockli i Fischerem nie było w mechanice jazdy, trzymaniu. Stockli bardziej skrętna i zabawowa, mimo długości. Obie przy dużych prędkościach zachowują się świetnie. Więc GS "nie zabija", całkiem przyjazna narta. Największego banana miałem w ostatnim dniu, bo udało mi się pokonać 2 dotychczasowe trudności. Cały dzień na SL, mordęga, to fakt, w dupę dało mocno, ale było warto. Naprawdę mocne kardio, co widać na tętnie. Kilometrów natrzaskałem sporo, ale właśnie przez owego banana, bo coś zaczęło wychodzić. Po pierwsze pojawiło się mocno zabawowe uczucie przy ciętym skręcie na GS i SL, o dziwo bardzie mnie zmęczył GS przy trzymaniu pozycji przy większej prędkości, na SL na początku dnia bujanie wtedy jeszcze delikatniej, ale z przyjemnością, z tym że obie jazdy nie na mocno stromych stokach. Ogólnie miałem wcześniej chyba problem z odpowiednim zakrawędziowaniem, a tym razem chyba zaczęło wchodzić lepiej. Przy czym zasługa tu uwag kolegów typu przekrawędziowanie długo przed linią spadku (ostatnie dyskusje z Adamem i Maćkiem), pogłębianie w trakcie z dobiciem w łuku, przez co narta potem wyrzuca nieco do nowego skrętu (obserwacja Bartka tyrpoos), dobre użycie wewnętrznej nogi (tu sporo dyskusji ponownie z Maćkiem), uczucie zamiatania nogami, tzn. chodzi o sposób dociążania stóp jak na filmie w scenie z ręcznikiem. Zaczęło to mieć sens. Niestety przy większych prędkościach zaczyna się częściowo ześlizg, nie umiem kontrolować dobrze prędkości podkręcając skręt na SL, do pewnej szybkości daję radę, a potem się gubię. Tu muszę z kimś kumatym pojeździć co wyczai o co chodzi i co korygować. Kolejny banan wynikał z jazdy po twardym, stromszym stoku. Dotychczas kończyło się to uślizgami, w miarę kontrolowanymi, ale wytrącającymi z rytmu. I chyba ciut rozkminiłem. Mam nagrany film swój i kumpla na tym samym stoku (Tonale, stromo, musi mi przesłać to udostępnię) i widać u niego było lepszy wyrzut nóg w bok (powiedzmy, że tak to rozumiem), a ja robiłem takie krótsze zamiecenie (prostszy NW) i w momencie dociążania był uślizg (mam nadzieję, że udało mi się nauczyć lepiej jechać w fazie sterowania, co kiedyś Adam i Mitek mi kazali robić). Więc zacząłem próbować agresywniej puszczać nogi w bok, co wiąże się z mocniejszym krawędziowaniem i narta zaczęła się wreszcie wbijać w śnieg i zataczać łuk, a potem w drugą stronę to samo. Łapy musiały być wreszcie szeroko (bo przecież u mnie zawsze wąsko), mocna praca kijami i kurde zaczęło iść. Od tej chwili każda stromsza ścianka to wybieranie twardego śniegu i ta sama zabawa, jeszcze nie zawsze wychodziło, ale coraz lepiej. Na dole ścianki łapanie oddechu i cięty średni i tak w kółko, a przy krzesełkach dyszałem jak pies. Niestety nie mam nagrań z tego dnia. Obym nie zapomniał mięśniowo, trzeba utrwalać gdzieś w Polsce do stycznia, gdy będzie kolejny wyjazd. Musiałem się podzielić, bo kto zrozumie tak jak koledzy z forum 😀
  9. Jeżeli bez botka zostało mniej niż 1 cm, to z definicji jest to but dość ciasny i mało wygodny, który może wymagać odbarczeń. A mało miejsca z przodu to też niefajne marznięcie palców.
  10. Bardzo się cieszę, że taki raport jest, oby był najbardziej kompletny. Standardowo trudno jest w wielu ciężkich sytuacjach ustalić związek przyczynowo-skutkowy NOP (łatwo we wstrząsie anafilaktycznym, czy też miejscowych odczynach, trudno np. w udarze po kilkunastu dniach). Możemy teraz zestawić z liczbą zgonów osób szczepionych i nieszczepionych (zakładając, że te pierwsze nie miały fałszywych certyfikatów) https://basiw.mz.gov.pl/index.html#/visualization?id=3761. Tu trochę zebranych informacji https://konkret24.tvn24.pl/polska,108/zgony-z-covid-19-wsrod-osob-zaszczepionych-pierwsze-pelne-dane-dotyczace-polski,1087734.html. Stosunek korzyści do ryzyka całkiem całkiem (analiza ma też zakładać coraz większy odsetek zaszczepionych, bo wtedy ich liczba bezwględna będzie rosnąć). Ale jeszcze nie odpowiedziałeś na pytanie po ilu latach i ilu milionach zgonów uznasz szczepionkę za przebadaną? Czy tak na oko, gdy epidemia się w takiej postaci skończy i szczepionki przestaną być konieczne dla ratowania życia ludzkiego? Bo że wygaśnie w tak ciężkiej postaci to dość prawdopodobne. A i pojawił się rzeczywiście skuteczny lek paskudnej Big Pharma, cholerny Pfizer znowu coś wymyślił, no ale jest eksperymentalny, więc co tam, czekajmy kilkanaście lat, aż poznamy skutki odległe. Nieważne, że potrzebny jest teraz. O, mamy terapię genową na rdzeniowy zanik mięśni, obserwacje maksymalnie 6-letnie, psiakrócka, a jak za 15 lat pojawi się jakiś nowotwór? Co tam, niech sobie umrze co roku te 50 małych Polaków, łącznie te 750 bo my tu musimy poczekać na długofalowe obserwacje. Eh... Ło, a jak nowotwór będzie za 20 lat? Będziesz zadowolony? Całe szczęście, że tu też cud nie będzie potrzebny, a dopuszczaniem nowych leków czy szczepionek zajmą się ludzie coś tam wiedzący na tematy medycyny, farmakologii, wirusologii i badań klinicznych, a nie internetowi krzykacze i eksperci.
  11. Mam słaby net w Marilleva, więc bez zdjęć, ale jazda przy księżycu ma w istocie urok, słońce już po zachodzie, góry w różowym odcieniu i Wenus na zachodzie. Ale zjazd był już w półmroku.
  12. Czyli klasyk, nie wiesz co napisać to odwrócić kota ogonem, niech się inni męczą, a najlepiej to podać nieprawdę, bo statystyki są tu nieubłagane w przeliczeniu na populację. Pozdrowienia z Val di sole
  13. Chertan

    Gdzie planujecie pojechać

    Dzisiaj busowo do Val di sole, już mnie nogi świerzbią. Narty naostrzone, whisky na wieczory w torbie, lampa na 3 dni się szykuje. Może całe 4. 🤠🦸
  14. A tu się z wieloma rzeczami zgadzam, jeszcze pewnie można dołożyć kilka, ale jest jak jest, COVID dopchał i zatkał, więc utyskiwanie na brak profilaktyki teraz nie pomoże i nic nie zrobimy przez wiele lat, a w przypadku akurat COVID coś tam by się dało. A zakaz palenia w miejscach publicznych przecież jest i jakoś nikt nie robi z tego faszyzmu. Jego wprowadzenie nawet jakoś tak łagodnie przeszło. Z Z resztą segregacja nie jest pomysłem faszystowskim, a tendencje zdarzały się w wielu tzw. cywilizowanych krajach zanim ktoś o faszyzmie w ogóle pomyślał. Tylko motywacje były odmienne. I jeszcze jedno, przymusu szczepień nie ma, są obowiązkowe zgodnie z ustawą, ale nie ma egzekucji tego obowiązku w zasadzie, na siłę nikt nie wciska. Więc proponuję używać właściwego słowa.
  15. Nie jestem w stanie odpowiedzieć jakie to były proporcje. Widocznie aż tak się nie uodparnia, a odporność słabnie po pewnym czasie. Jest jak jest i nie zmienimy faktu buntując się przeciw tej biologii. COVID jest tu gamechangerem, bo nagle zapchał szpitale i zdecydowanie bardzo zmienił ten poprzedni stan równowagi. Dlatego jest pod tym względem odmienny. A fajki i alkohol nie zabijają od razu, tylko nawet po kilkudziesięciu latach. Więc jest to niedobre porównanie. Wyobraź sobie, że jest info, że 20% polskiego alkoholu jest zanieczyszczone metanolem, nie oczekiwałbyś od rządu wycofania całego? Pozwoliłbyś pić co by tam kto chciał, ruska ruletka? Bo z punktu widzenia wolności tak się powinno dziać, ale z punktu widzenia zarządzającego byłaby to zbrodnia. W sumie wszelkie rządy mają przewalone, bo nie da się dogodzić wszystkim. COVID jest tu miękkim względnie zagrożeniem, ale jednak realnym, jest polem eksperymentów społecznych również, w sytuacji znanej dotychczas z filmów, gdzie się cieszyliśmy, że znaleźli jakieś antidotum na problem. A teraz gdy coś tam mamy, to nawet fani filmów epidemicznych nagle postępują wbrew. I wg mnie dlatego, że to "tylko COVID". Inaczej by śpiewali w przypadku takiego wirusa Ebola. A co do wychowywania społeczeństwa to jest mrzonka, wychowanie przede wszystkim uzyskują w domu, więc postępują na ogół podobnie jak rodzice. Jeżeli damy wolność, to potem ci rodzice wybiorą im szkołę i media, które dalej będą ich indoktrynować w ich stronę. Więc polaryzacja będzie trwać. Spójne społeczeństwo to tylko w totalitaryzmie, a i to pozornie.
  16. O tym pisałem powyżej, że nie jesteś w stanie tego na oko zweryfikować, a porównać się z danymi historycznymi nie da, bo nie masz porównywalnych populacji. Rekordy są z różnych powodów, na pewno większej zaraźliwości wariantu delta, spadku odpowiedzi po szczepieniu podstawowym (co wydaje się bardzo istotne) i innych zachowań ludzi w stosunku do poprzednich fal, również po szczepieniu, po prostu czują się bezpieczniej. Jeżeli omikron będzie jeszcze bardziej zaraźliwy to i szczyty będą większe. W całym tym chodzi o to, aby ciężkich przypadków było mniej, zajętych miejsc w szpitalach czy na OIT oraz zgonów. Póki co w tym aspekcie jest zdecydowanie lepiej.
  17. Chciałbym, choć wątpię przy moich umiejętnościach, ale tymi prostymi zdaniami poprawiłeś mi humor i samozadowolenie. A co, za klawiaturą jest sztos, stok za 3 dni zweryfikuje...
  18. To tutaj sprostuję, ograniczenie roznoszenia wirusa nawet o 60% nie zasługuje na miano "nieistotnego" (mogło się zmienić po długim czasie od szczepienia czy innym wariancie), bo się może przełożyć przy ogromnej skali na kilkaset zgonów dziennie. Tu się pewnie ktoś przyczepi, ale takie są po prostu na tę chwilę informację. A że przy dużej skali zachorowań tego nie widać gołym okiem, bo pozornie jaka różnica, czy zachoruje 20 000 czy 30 000 w danym kraju, skoro retoryka jest, że i tak chorują. Wiele z tych chorób współistniejących nie prowadzi do nagłego zgonu, skraca życie a i owszem, ale na przestrzeni lat, więc COVID istotnie się przyczynia to problemu. Co do ostatnich zdań, to pewnie kiedyś dojdziemy do takiego etapu, nawet przy poklasku ogółu, mamy taki piękny film jak Demolition man ze starych czasów, bardzo go lubię, bo tyle rzeczy się sprawdza :-). Z resztą to się dzieje coraz bardziej w stosunku do papierosów, pewnie za jakiś czas alkohol, czy fast food. Patrząc z drugiej strony giną ratownicy ratujący tych w górach, czy jaskiniach. Więc dyskusja zawsze będzie. A gadanie, że taki wybrali fach to nie rozwiązanie. Świadomość, że ktoś uratuje jak wpadnę w tarapaty jakoś pomaga wielu osobom. Dla mnie np. takim przykładem jest posiadanie ubezpieczenia do 2500 gdy idę w góry, brak klauzuli alkoholowej czy jazdy poza trasą, mnie powstrzymuje od tych aktywności, bo przeżyję bez tego, a jeżeli chcę, to wykupuję droższe.
  19. Chertan

    Gdzie planujecie pojechać

    Będę od soboty w Val di Sole, to napiszę po powrocie. Certyfikat jest przedłużony po 3. dawce, nie powinno być problemów.
  20. No niby tak, ale ładniej jest... A swoją drogą, to młodzi zawodnicy, więc sporo jeszcze nabiorą nawyków, a ponadto napisałeś, że ma być skuteczniej, a nie ładniej, więc pozwól się pocieszyć estetyką. Słowo perfekcyjna było tu może nie na miejscu.
  21. Fajny gratis. Maniacy narciarscy niestety mają coraz więcej nart w szafach czy na strychach i wszystkie rzepy są zwykle wykorzystane.
  22. Hm, odpowiedź na pytanie zakładała by "groźniejszość" szczepionek. Ale załóżmy co wiemy, że u mężczyzn do ok 50 lat mamy zwiększone ryzyko zapalenia mięśnia sercowego (żeby było jasne i tak sporo mniejsze niż po COVID, a każdy sportowiec po przejściu COVID ma naprawdę być poddany porządnej diagnostyce kardiologicznej, więc ryzyko duże), u kobiet tego zupełnie nie wykazano. Wyczynowy trening to jednak spore obciążenie dla organizmu, więc rzeczywiście można się spodziewać większego ryzyka w razie takiego zapalenia mięśnia (chociaż przebiega i tak łagodnie jak na tę chorobę). Natomiast nie chce mi się już przechodzić przez te przykłady. Inna sprawa, że wyczynowi sportowcy zawsze są w grupach ryzyka zgonów sercowych, gdyż predysponuje ich do tego sporo zaburzeń, nie zawsze wykrywanych w badaniach, np. nieprawidłowe odejście tętnic wieńcowych, kardiomiopatia czy zaburzenia rytmu wskutek nieprawidłowej czynności kanałów jonowych. A skoro stres dla serca jest skrajny przy wysiłku, zwłaszcza na zawodach, to nie daje rady i jest zgon.
  23. Miotasz się trochę. Jesteś tutaj praktycznie jedyną osobą, z którą dyskutuję, a piszę na prośbę wielu kolegów z forum. Bo przecież w następnym poście wynajdziesz nowe manipulacje niepodparte konkretami. Jaką ma lekarz podawać wiedzę? Tę, która będzie? Sorry, ale to absurd. Jeżeli się wiedza zmieni, to będziemy zmieniać podawane informacje, co w tym dziwnego. Odpowiedz mi na proste pytanie, po ilu latach i ilu setkach tysięcy zgonów, czy w skali globu dziesiątkach milionów zgonów uznasz, że szczepionka jest dobrze przebadana? Tak wprost, liczbowo i dlaczego tylko tyle lub aż tyle. Dobrze uzasadnij znając skalę zgonów osób zaszczepionych i niezaszczepionych oraz zgonów wskutek szczepień (udokumentowanych, bo piszesz nieprawdę, że nie pomaga, a wielu zabija od razu, to jest klasyczne kłamstwo, bilans korzyści i zagrożeń jest świetnie znany, a nawet znane ryzyko zakrzepicy po szczepionkach wektorowych jest 3xmniejsze niż po przebyciu COVID, nie mówiąc już o zawałach serca, udarach czy zapaleniu mięśnia sercowego, są na to bardzo solidne cyfry, których u ciebie nie widzę). Argumentów, że wiarygodnych danych nie ma nie przyjmuję, mają być takie jakie mamy. Pewność to w każdej działce daje bardzo mało testów, każdy ma swoje parametry (czułość, swoistość, PPV, NPV, LR etc), trzeba z nich umieć korzystać i rozumieć od czego zależą, przerabiam to z każdym pacjentem, który dostaje wynik, z KAŻDYM, bo przychodzi ze swoim poglądem dalekim od rzeczywistości i muszę ich prostować, nawet głupią morfologię, a co dopiero rozumieć wynik PCR. Ja znowu swoje, a do ciebie nie dociera, że posługujemy się prawdopodobieństwem i jego zmianą po otrzymaniu wyniku. Sprawa świetnie znana, ale niezrozumiała dla laików, którzy widzą tylko białe i czarne. Jeżeli w jakimś kraju jest zaszczepione 100% osób, a część z nich umrze, to jaki odsetek tych co umrze będzie zaszczepionych? Czy to takie trudne do zrozumienia? A jeżeli jest 95% zaszczepionych, to przy danym prawdopodobieństwie zgonu zaszczepionych liczymy proste proporcje, pewnie pamiętasz ze szkoły? Liczba zgonów na COVID na milion w krajach porządnie zaszczepionych jest kilkakrotnie mniejsza niż w Polsce czy w takiej Bułgarii. Izrael, którym tak epatujesz ma ich 3xmniej niż w Polsce. A w krajach zachodnich (np. Włochy czy Wielka Brytania) za duże liczby odpowiada przede wszystkim pierwsza fala. Nie trzeba bardzo szukać, wystarczy prosty worldometer. A pacyfikacje czy restrykcje to działalność polityczna i wynika z innych rzeczy niż sama wiedza naukowa, w to już nie chcę wnikać, bo systemy polityczne i wartości są odmienne w różnych społeczeństwach. Co znaczy, że J&J do utylizacji? Poza tym znowu zgadujesz, robisz to regularnie, a jest coś takiego jak wiedza. Nie masz wiedzy na temat tego co zalecałem, to zgadujesz, i to błędnie. Informacje o mniejszej skuteczności co do zachorowań po J&J były od samego początku przy dużej skuteczności wobec poważnych przebiegów, żadna tu tajemnica. Jak pytali co wolę, to odpowiadałem, że wolę pozostałe 3, zgodnie z prawdą. Jednak często ludzie nie mieli wyboru i przyjmowali co było, czyli J&J. Co tu zgadywać? Wszystko dobrze przebadane. A co powiem tym, co brali J&J? Brać dawkę przypominającą tego co można, bo jest przebadane. Piszesz, że ludzie zostali oszukani, i pewnie też ci myślący samodzielnie? To jak się dziwię, że samodzielne myślenie nie pozwoliło im wymyśleć, że obietnice były składane na wyrost, bez podparcia wiedzą. Wtedy nie myśleli samodzielnie? Jakoś reszta potrafi zrozumieć, że możesz wyciągać wnioski na podstawie tego co wiesz, a nie tego, co się komuś wydaje, że będzie w przyszłości. A z kolei ci "samodzielnie myślący" wierzą w obietnice np. o amantadynie, tak jak wierzyli o hydroksychlorochinie, łapią się bezwartościowych doniesień jak ostatnio o amantadynie z marginalnego pisma, które podbili różni pożyteczni. To jest niesamowite jak wybiórczo działa ich "samodzielne myślenie". Jeżeli za kilka czy kilkanaście lat okaże się, że per saldo szczepionki przyniosły więcej szkód niż korzyści to naturalnie odszczekam wszystko. Na tę chwilę zbrodnią jest postępować przeciwnie, zbrodnią w samej Polsce kosztującą 500 istnień ludzkich codziennie, świadomym morderstwem przez zaniechanie, lekceważenie i brak odwagi w podejmowaniu decyzji. Więc jeszcze raz, konkretnie PO ILU LATACH i ILUDZIESIĄT MILIONACH ZGONÓW szczepionkę można uznać za dobrze przebadaną.
  24. To te zmiany pamiętam, ale była zwykle o tym dyskusja i sprawa była jasna.
  25. Jesteś pewien? Bo styl i tematyka mi nie bardzo przypomina Veterana. A ten zamilkł już dość dawno, sporo jeszcze przed spaleniem serwerów. Ale zawsze można zapytać 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...