 
			cyniczny
Members- 
				Liczba zawartości290
- 
				Rejestracja
- 
				Ostatnia wizyta
- 
				Wygrane w rankingu10
Zawartość dodana przez cyniczny
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- 
					Strona 2 z 12   
					
- 
	Mea culpa, sadziłem że niezależnie od warunków zjeżdżasz przy takich drogach na chodnik. A 3 lub 4km?;-) I tak na marginesie dodam, że praktycznie za każdym razem jak wsiadasz do samochodu, utrudniasz znacznie bardziej innym poruszanie się niż jazdą rowerem.
- 
	🙂 Tak, są takie przypadki i sam często omijam takie miejsca/newralgiczne ulice. Natomiast nigdy nie zżymam się jadąc samochodem na rowerzystę jadącego w sposób przepisowy po takiej drodze. A już w szczególności nie wymagam od niego łamania przepisów lub wyboru innej drogi. Ma dokładnie takie samo prawo tam być jak ja, po porostu kieruje innym pojazdem i moja mojszość nie jest lepsza od jego. A rowerzyści na chodnikach mocno mnie wpieniają, gdy spaceruję sobie po nich (po chodnikach, nie rowerzystach:-). Wielu z nich mija Cię na centymetry ze sporymi prędkościami (często dostawcy), mimo iż normalnie powinni się poruszać ulicą. I dodam jeszcze, że jeśli częściej bym jechał taką ulicą spowolniony przez wielu rowerzystów możliwe, że zacząłbym szukać alternatywy w postaci innej drogi jadąc samochodem.
- 
	@Mitek Możesz uważać jak chcesz, ale miejsce rowerów w myśl PoRD i ustawodawcy jeśli nie ma wyznaczonej specjalnej drogi jest na ulicy, nie na chodnikach, poboczach itp. I tu już złośliwie dodam - jednak zdarza Ci się łamać przepisy wtedy, gdy jest to dla Ciebie wygodne, bo jakoś inaczej się kreowałeś, gdy była dyskusja o przejeżdżaniu na czerwonym świetle.
- 
	Po pierwsze jest tylko kilka sytuacji kiedy rowerzysta MOŻE jechać po chodniku: - opieka nad małoletnim, - złe warunki pogodowe - chodnik o szerokości pow. 2m i prędkość na drodze większa niż 50km/h, Po drugie, druga część zdania dyskwalifikuje wybór chodnika jako sensownego miejsca na poruszanie się rowerem, zwłaszcza w centrach miast gdzie pieszych zazwyczaj jest relatywnie wielu. Widać niestety jak na dłoni, że jeśli nie ma drogi dla rowerów to niektórzy chcieliby, aby rowerzysta: - poruszał się z prędkością samochodów jeśli jedzie ulicą, - poruszał się z prędkością pieszych jeśli jedzie chodnikiem No cóż wśród balchosmrodziarzy zawsze ktoś jedzie za wolno....albo za szybko, nie dogodzisz.
- 
	O tej porze co wracam z pracy to tam znowuż nie wiele ustawek jest. W weekendy omijam, ogólnie za dużo rowerzystów:-)mam w okol Piaseczna mnóstwa fajnych dróg z bardzo niewielkim ruchem zarówno rowerowym jak i samochodowym
- 
	Wałem w sumie jadę tylko na tym kawałku szutrowym, potem zawsze zjeżdżam na dół i albo wzdłuż wału dołem albo Sytą, do Vogla i potem w Ruczaj. Pewnie dzisiaj tak pojadę, bo gravelem przyjechałem:-)
- 
	jest szansa:-) Mostem południowym wracam co jakiś czas, ale tylko wracając z roboty i jadę tam gdzieś koło 15:30-16:00. w 99% przypadków jadę wzdłuż trasy do Powsińskiej. Druga opcja na powrót to wałem od mostu siekierkowskiego(tym kawałkiem szutru) i potem wzdłuż wału i pod obwodnicą do Powsina i do lasu kabackiego.
- 
	Te zmiany w wietrze jak najbardziej są dla mnie odczuwalne i im mniej wyjeżdżony lub po przerwie tym bardziej je odczuwam. Oczywiście jak kopyto zrobione to i pod wiatr jadę sprawnie, ale wiem, że pod niego jadę. Dodatkowo mam kilka punktów po drodze pokazujących mi aktualny kierunek wiatru - zazwyczaj to flagi przy różnych firmach:-) No i mój standardowy pomiar wydolności - jazda odcinkiem mostu południowego, południową nitką na zachód od ulicy Ogórkowej. Zawsze dość mocny wiatr prosto w twarz, zazwyczaj wynikający z kierunku wiatru potęgowany przez duży ruchu pojazdów.
- 
	Pisze o średniej na trasach wielokrotnie przeze mnie przejechanych. Co do wiatru to akurat bez problemu łatwo określić zarówno jego siłę jak i kierunek. Prognozy krótkoterminowe są całkiem dokładne, a ja praktycznie zawsze sprawdzam je przed jazdą. Dodatkowo przez większość roku wieje z zachodu lub poludniowego-zachodu i rano siła wiatru zazwyczaj znacznie słabsza niż po południe. Co do stref tętna to po prostu przedziały procentowe z tętna maksymalnego, żadna filozofia.
- 
	No to u mnie wystarczy, że nie jeżdżę 1-2 tygodnie i już widzę zauważalny spadek formy. Oczywiście w miarę łatwo mi nadrobić zaległości, ale spadek widzę wyraźny czyli np. średnia spada o około 0.5-1 km/h lub żeby utrzymać standardowe tempo muszę wchodzić w progowe poziomy tętna.
- 
	Ano dla każdego coś miłego. Ja zdecydowanie preferuje rowerowo góry. Choćby nawet na dwa dni, tak jak w tym roku udało się pojechać w Beskid Śląsko-morawskiego i zaliczyć trudny podjazd na Łysa Hore, czy też w Kotline Kłodzką I piękna trasa po czeskiej stronie. A na Suwalszczyźnie też udało się być i to grawelem, ale że to pod namiot z żoną to i traski krótkie, ale bardzo fajne terenowo np wokół Wigier.
- 
	hehe sądziłem, że kierunek bardziej w sensie geograficznym, a tu bardziej chodziło Ci formę rowerowania:-) Wszystko jasne
- 
	Dzięki, a wyłączając z wątku Drony odnośnie cyt. "...choć zdecydowanie nie byłyby to moje pierwsze kierunki rowerowych wojaży...", zazwyczaj mam kilka kierunków/tras zaplanowanych i wybieramy te z najlepszymi prognozami:-) Na ten wyjazd były ewentualne plany na trasę bliżej Salzburga (okolice Hallstadt, Bad Ischl, Bad Aussee), Czechy z Ołomuńca w Jeseniki i z powrotem no i w Polsce Beskid Sądecki. Ale trasa, którą zrobiliśmy była na pierwszym miejscu:-) A jakie u Ciebie byłyby te pierwsze kierunki?
- 
	a ja się cieszę, bo z pozoru durnej dyskusji z trollem/botem wychodzą takie perełki jak np. ta lista książek od @Wujot2.
- 
	W poprzednim tygodniu udało się zorganizować szosową 4 dniówkę w Alpach - trójstyk Austrii, Słowenii i Włoch. Dojazd jak na klasyczną 4 dniówkę narciarską:-) czyli nocka w samochodzie, a potem na rowery. Start (i metę) zaplanowaliśmy z miejscowości Ferlach koło Klagenfurtu. Było bardzo widokowo, pogoda dopisała na 100%, trudne podjazdy, szybkie zjazdy, przepiękne widoki i wspaniała natura. No i oczywiście sprawdzeni w bojach towarzysze podróży czyli Marcin i Sylwek - bez nich na pewno by się to nie udało. Odwiedzonych kilka przełęczy m.in. Seebergsattel (podjazd około 14 km, średnie nachylenie 4,5%), Vrsic (podjazd 10 km średnie nachylenie 7,7%), NassfeldPass (podobny do Vrsić) + kilka pomniejszych górek. Były też jeziorka: Bled Crnava Predil + jak to w górach jazda dolinami rzek m.in. Gail, Drawa, Sawa, Koritnica z pieknymi widokami na okoliczne góry. Jazda była na półcięzko, w sensie z sakwami (podsiodłówki), ale bez sprzętu biwakowego - spanie na kwaterach. Przejechane około 400 km i 6300 w pionie.
- 
	Przy okazji weekendowego pobytu w rodzinnej miejscowości (Lubliniec) przejechałem się kawałek po okolicznych lasach i zaskoczyła mnie ilość świetnych szutrów. Trasa 46 km z czego większość po szuterkach klasy premium.
- 
	Zazwyczaj wiek jest tylko cyferkami, gdy porównujemy kogoś (lub siebie) sprawnego/wysportowanego w wieku 50/60/70+ z ogółem społeczeństwa, zwłaszcza z rówieśnikami. Natomiast ten sam wiek przestaje być cyferkami, gdy człek porównuje sprawność jaką sam miał 10/15/20 lat temu.
- 
	Patrząc na dzisiejszy etap, to znamy pierwszego, znamy drugiego, a reszta (Onley, Lipowitz Roglic, Vauqelin, Hall I Johanessen) walczy o braz
- 
	Fakt, tez pamiętam zarówno na preclu (pl.rec.rowery) jak i na istniejącej podrozeroweroinfo, ale chyba temat się wyczerpał, bo na tej drugiej już nie pamiętam kiedy był poruszany:-)
- 
	W kasku jak i w ciuchach rowerowych jeżdżę praktycznie zawsze: do pracy, w koło komina, dłuższe wyjazdy kilkudniowe. Wyjątkiem są krótkie przejażdżki z żoną, wtedy ani kasku ani ciuchów rowerowych nie zakładam. Możliwe, żem niewidomy, ale ja żadnych kontrowersji związanych z jazdą w kasku lub bez nie widzę. No chyba, że piszemy o lobby kaskowym, które chętnie wprowadziło nakaz jazdy w nich - takim działaniom mówię stanowcze NIE.
- 
	Tak, karta wirtualna jest naprawdę wygodna. Warto jeszcze wspomnieć o jednej innowacji, która zauważyłem np. na kredytowce z PKO bp. Tam kod CVV za każdym razem kiedy potrzebujesz generujesz w aplikacji IKO i jest on ważny z reguły maks kilka godzin. A ponieważ jest zmienny to rzecz jasna nie ma go też fizycznie wydrukowanego na karcie.
- 
	Charge back działa dobrze i szybko gdy nieuczciwym jest sprzedawca ( nie dostałeś zamawianej usługi/towaru lub otrzymałeś co innego), gorzej w przypadku kradzieży karty, w tym przypadku podstawą jest zgłoszenie faktu na policję. Andrzej jak sam pisał tego nie zrobił, bo chodziło o wnuka. Zazwyczaj w internecie kartą place za wszelkie usługi turystyczne zwłaszcza za wycieczki z biur podróży. W przypadku upadku takiego biura mam bezproblemowy zwrot należności właśnie z tytułu nie wykonania usługi.
- 
	Fajny jest wywiad gdzie Tadej mówi, że uwielbia jeździć w aerobie po 5-6 h. Prowadzący: Jakie masz tętno? Tadej: 140-145 Prowadzący: Jaką moc wtedy generujesz? Tadej: 320-340W... Nosz kurrr, w aerobie ponad 300W przez kilka godzin.
- 
	Abstrahuję Andrzeju od całej sytuacji, ale bardzo mi zaimponowałeś jak zareagowałeś na tą chamską/bezczelną zaczepkę uderzającą w Twoja rodzinę - szacunek.
- 
	I od razu spamujesz gównem na łuszczyce?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- 
					Strona 2 z 12   
					

 
					
						 
					
						