
cyniczny
Members-
Liczba zawartości
240 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
8
Zawartość dodana przez cyniczny
-
Wydaje mi się że średnia prędkość jest liczona z czasu całkowitego, a średnia prędkość ruchu no to z czasu ruchu. Tylko że to niemożliwe aby średnia prędkość ruchu była niższej od tej ogólnej sredniej. I u mnie to by pasowało bo średnia prędkość ruchu mam zawsze ciut większa niż średnia prędkość, no bo czas jest troszkę krótszy. No a jaki masz czas ruchu przy tej aktywności?zbliżony do tego całkowitego? Przy moich jazdach to całkowity czas prawie napewno nie uwzględnia przerw wynikających z autopauzy. Zbyt małe różnice mam między czasem całkowitym a czasem ruchu
-
A i Garmin definiuje jeszcze upłynęło czasu jako Upłynęło czasu – czas pomiędzy rozpoczęciem, zatrzymaniem i zresetowaniem stopera (uwzględnia Auto Pauzę oraz manualne zatrzymanie stopera) I to mi zarówno z moich danych jak i definicji wygląda na faktyczny czas brutto.
-
A w aplikacji garmin connect z której robiłeś zrzut jakie masz czasy w zakładce statystyka dla takiej aktywnosci? U mnie są trzy: Całkowity czas - ten czas wyświetla się też na pierwszej zakładce z której robiłeś print screen. Czas ruchu Uplynelo czasu. I np. dla standardowej aktywności przy jeździe do pracy i z powrotem całkowity czas i czas ruchu różni mi się o 30 sekund, czasem trochę mniej czasem więcej. Natomiast upłynęło czasu mam okolo 11h bo zapis aktywności robię dopiero w domu gdy wrócę z pracy. I on jest ze wszelkimi przerwami od momentu uruchomienia aktywności do momentu jej zapisu, stąd taki długi jest on u mnie. Może co urządzenie to inne czasy do tych pól zapisuje.
-
Hmm nie jestem przekonany czy czas całkowity to napewbo czas brutto. Patrząc na moje jazdy do fabryki i z powrotem wychodzi, że przerwy mam średnio 30sekund. - różnica między czas ruchu, a całkowitym. Jest to raczej nie możliwe żebym stał na światłach raptem 30 sekund na 60km. Na stronie garmina jest taka informacja Czas ruchu – czas poruszania/przemieszczania się podczas trwania aktywności1 Czas – czas poruszania/przemieszczania się wraz z czasem postoju (jeśli AutoPausa jest wylaczona) A jaki masz czas ruchu w tej aktywności że screena?
-
Twój wybór. Ja na podstawie danych wybieram zdecydowanie Polskę/Europę. A czy wykładnia jedna to śmiem wątpić.
-
Sugerujesz, że tych trupów w Tunezji jest jeszcze więcej niż w oficjalnych danych?:-) Będąc na wakacjach w Tunezji(fakt grubo ponad 10 lat temu) przejechałem za kierownicą, a nie jako pasażer około 1,5 tys. km i wiem jedno, nie chciałbym aby tak jeździli kierowcy w PL. To jest świetny folklor będąc na wakacjach, ale jestem pewien, że żyjąc tam na co dzień tak super pozytywnie nie oceniałbyś ruchu drogowego.
-
I warto dodać jeszcze jedną statystykę, czyli liczbę pojazdów na 1 tys. mieszkańców. Tutaj Polska (niestety znalazłem tylko dane z 2015) czterokrotnie przewyższa Tunezję, Polska - 646, Tunezja - 158. Stąd patrząc na dane przy czterokrotnie większej liczbie pojazdów na 1tys. mieszkańców zgonów z tytułu wypadków drogowych jest dwukrotnie mniej. Jak dla mnie w Polsce na drogach jest znacznie bezpieczniej.
-
Według WORLDHEALTHRANKINGS (www.worldlifeexpectancy.com) Tunezja ma dwukrotnie większy wskaźnik zgonów z tytułu wypadków drogowych niż Polska. Tunezja - 16 zgonów, Polska - 8 zgonów na 100 tys. ludności, dane za 2020 rok. Stąd nie jestem pewien, czy na podstawie krótkiej obserwacji można wyciągać daleko idące wnioski, iż Tunezja jest bezpieczniejsza pod tym względem niż kraje Europy, w tym Polska.
-
Myśmy znowuż sobie trochę po słowackiej stronie wydłużyli wycieczkę jadąc z Liptowskiego Mikulaszu przez Malatine i Orawsky Podzamok. A później do zapory na Oravie koło Trsteny. Jak widać opcji jest sporo:-)
-
Zdecydowanie warto, powrót od Trsteny do Nowego Targu może już bez emocji, bo po ścieżce poprowadzonej dawną trasą linii kolejowej Nowy Targ - Sucha Hora. Jest dość nudno, długie proste no i bywa sporo rowerzystów. Nie jestem pewien czy teraz nie wybrałbym drogi przez Chochołów i Stare Bystre.
-
a po polskiej stronie nie jechaliście szlakiem SWT, który leci przez Nowy Targ, Dursztyn, Kacwin? Choć to pewnie uzależnione od miejsca startu. Jechałem nim w lipcu w tamtym roku i ruch samochodowy był minimalny, ale startowałem z Nowego Targu.
-
W moim przypadku to bardzo mała szansa, za daleko mieszkam - Piaseczno to nie Madagaskar, ale dalej prawie 400km. Natomiast robisz bardzo ładne zdjęcia, wstawiasz ciekawe opisy i cały post tworzy spójną fajną opowieść. Stąd mimo iż raczej nie pojadę Twoimi śladami zawsze chętnie poczytam i pooglądam Twoje wycieczki.
-
eee pewnie na wyjeździe korzysta z uroków natury bez internetu, a o podjeździe pewnie już zapomniał:-D
-
Jasne, powodzenia
-
Od Borowic.
-
A będziecie wjeżdżać od Czerniawy czy od Swieradowa? Ta słynna katorga jest właśnie od Czerniawy i czytając komentarze włos się jeży na głowie:-) http://www.altimetr.pl/stog-izerski.html Ostatnio podjezdżałem przełęcz Karkonoska i było mega ciężko, a tu widzę w komentarzach, że w porównaniu do katorgi to bułka z masłem. Ja tam się szosą ni huhu nie wybiorę:-)
-
Z prostej przyczyny, popełnianie dzisiaj takich błędów w słowie pisanym nie wynika z braku wykształcenia, choroby itp. wynika z czystego lenistwa i braku szacunku do innych. W prosty sposób choć wymagający nieco wysiłku można ich uniknąć. Można oczywiście być niezainteresowany ortografią, ale wtedy przyjebywanie się do innych odnośnie używanych przez nich wyrazów jest czystą hipokryzją. Wprowadzanie do języka nowych słów jest normalną rzeczą czy to się komuś podoba czy nie - język żyje. I już na sam koniec zainteresuj się etymologią słowa szacuje. Ono też nie jest nasze, pochodzi z niemieckiego.
-
Bardziej mnie drażni "urzywane" niż "estymuje".
-
Kto powiedział, że okazja ma dotyczyć przeciętnych Polaków?
-
nie, startowaliśmy dokładnie z tej zatoczki na północ od plaży w Cierzpiętach - na mapach googla jest tam pinezka "jezioro" i "punkt pobierania wody". Z organizatorem jechaliśmy sami: ja z żoną, kierowca/organizator i jeden kajak:-). Zresztą poprzedniego dnia było dokładnie tak samo gdy przyjechał po nas do tego klasztoru, też sami wracaliśmy. Możliwe, choć dla mnie tam wszędzie ładnie na rzece:) Pierwszy raz pływałem po Krutyni, bo byłem zniechęcony opisami dzikich tłumów, a tu proszę, wystarczyło przyjechać tydzień po długim weekendzie i Krutynia pokazała nam się jako naprawdę dzika, pusta rzeka - pięknie było. A pogoda wcale nie była zła, ładne słońce i całkiem ciepło. Dodam, że pierwszego dnia chcieliśmy płynąć ten odcinek przez Mokre, ale właściciel wypożyczalni nam odradził ze względu na duży wiatr i sporą falę na jeziorze. Dzień później było już spokojniej i można było się cieszyć urokami przyrody.
-
Wszystko jak @Mitek pisał zależy od terminu. Płynąłem Krutynią w tym roku w maju (12 i 13/05). Pierwszego dnia odcinek Krutyński Piecek - klasztor staroobrzędowców przy jeziorze Duś, start w południe. Jakieś pojedyncze kajaki widziałem tylko na pierwszym kilometrze do przenioski przy młynie w Zielonym Lasku. Później jeszcze w Rososze jakaś duża grupa kończyła spływ, a dalej praktycznie nikogo. Drugiego dnia płynęliśmy odcinek jez. Mokre (okolice plaży w Cierzpiętach) - Krutyński Piecek i na tym odcinku nie spotkaliśmy nikogo. Kilka fotek z pierwszego i drugie dnia: Co do spływu Pilicą, ostatnio płynąłem w lipcu w niedzielę odcinek Budy Michałowskie - Warka i ludzi było sporo, ale przez pierwsze powiedzmy 3-4km później już spokojnie. Natomiast sama rzeka na tym odcinku nudna, szeroka, taka na całkowity chillout. Zdecydowanie bardziej podobało mi się na Radomce (odcinek Brzóza-Ryczywół), też niedziela i trochę ludzi na początku, a później już spokojnie i rzeka o niebo ciekawsza.
-
Dokładnie, jak wracam czasem z pracy w upalne dni to na wale w pełnej lampie Garmin pokazuje w okolicach 33-34. Natomiast w lesie kabackim, gdzie na wielu alejkach jest pełne zadrzewienie temperatura spada o 8-9 stopni i robi się przyjemne 25 stopni
-
prawie nigdy nie jeżdżę w samym kasku, zawsze mam jakąś czapeczkę lub komin założony jak czapka właśnie z uwagi na ściekający pot. W sobotę też nas mocno dogrzało, pojechałem z kumplem w trasę Radom-Dęblin przez Kazimierz Dolny i Nałęczów. Generalnie większość trasy była ok, ale końcówkę od Puław Azoty cisnęliśmy bez wody, bo akurat taki kiepski moment trafiliśmy (bez sklepów), no i śpieszyliśmy się na pociąg - na dworzec w Dęblinie wpadliśmy na 5 min przed odjazdem:-) Ale widokowo było bardzo ładnie
-
żeby była jasność, mnie tam nie było:-)
-
Tu bardzo dużo zależy od podłoża, niezaleznie czy to góry czy płasko. Dwie fotki znalezione w relacji z grawelowej objazdówki po karpatach rumuńskich. Popadało, ale to podobno był pryszcz, bo to co stało się później z podłożem generalnie uniemożliwiało jazdę.