Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 265
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez Dany de Vino

  1. Tak, tak właśnie to tłumaczę córce (wnuk jest jeszcze za malutki). Nie szukam też winnych takiego stanu rzeczy bo po pierwsze, to nie ma teraz żadnego znaczenia, po drugie, jeśli by to rozpatrywać w kategoriach winy, to winni jesteśmy my wszyscy. Robimy to bez przerwy, również teraz. Wszyscy chcemy, tańszego mięsa, chleba, kasz itp... Stąd przemysłowe hodowle bydła, drobiu, trucie gleby petecydami, i innymi środkami podnoszącymi wydajność "z hektara". Taka dostępność żywności to zresztą dość nowe zjawisko. W Polsce tak od mniej więcej od 40 - 50 lat. Wcześniej rodzina o przeciętnych dochodach jadła mięso zazwyczaj raz w tygodniu. Było po prostu za drogie. Nie szukam winy, bo pewnych rzeczy my ludzie po prostu nie potrafimy przewidzieć. Gdy wynaleziono genialny materiał (plastyk) mogący służyć do produkcji wszelkiego rodzaju opakowań nikt nie przewidział, że to się aż tak dobrze sprawdzi, że zrobi aż taką "karierę" i stanie się aż tak powszechne. Teraz plastik stanowi jeden z głównych problemów (zanieczyszczenie środowiska) i nie da się już tego zawrócić beż drastycznego podniesienia kosztów produktu który trafi na półkę w sklepie. I takich właśnie i tego typu zjawisk jest dużo. Nie chcemy aby koszty utrzymania wzrosły o 300 - 500%. A więc mamy co mamy. I oczywiście będzie gorzej. Teraz beznadziejna "walka" z tymi zjawiskami polega tylko na próbie spowolnienia ich skutków (np.: zmniejszenie ilości opakowań plastikowych, ograniczenia ilości pestycydów itp...). A zauważ, że akurat ci którzy żyją najbliżej natury, rolnicy, hodowcy bydła i drobiu nie protestują przeciwko zatruwaniu środowiska. Milczą jak zaklęci. Zbyt dobrze wiedzą ile tego świństwa walą do ziemi. Wiedzą też, że bez tego cena ich produktów musiałaby bardzo drastycznie wzrosnąć. My z kolei też nie protestujemy specjalnie przeciwko zbyt niskiej cenie żywności. A bez stosowania tych i tym podobnych "wynalazków" ceny utrzymania musiałyby wzrosnąć kilkakrotnie. (Nie bardzo też chcemy jeździć na drewnianych nartach)
  2. „Kiedyś się zdarzy, musi się zdarzyć człowiek, który ostatni zobaczy twarz człowieka.” S. Beckett
  3. Grabik, Każdy zwraca uwagę na to, na co zwraca uwagę. Odnośnie działań "promocyjnych" firm farmaceutycznych to oczywiście znana i wielokrotnie opisywana sprawa. Co do podlinkowanego przeze mnie "argumentu" którego ty użyłeś, to aplikując stosowaną przez ciebie "poetykę", dałeś dupy i wygląda na to, że nawet o tym nie wiesz.
  4. W dniu 19.11.2021 o 14:17, Gabrik napisał:....... Zatem dziś ograniczają wolność pod pretekstem szczepień, wczoraj pretekstem była Alkaida....jutro może będzie fakt, że nie chcesz wystawić dupy homoseksualiście. > koniec cytatu z Grabik'a. Rzeczywiście z takimi argumentami sympatyzujesz?
  5. Tak się zastanawiam (przy porannej kawie), jak też możemy sobie wyobrazić naszą przeszłość w kontekście konieczności przyjmowania rozmaitych szczepionek w średniej i dłuższej perspektywie. Nie wątpię, że będzie to konieczność (przecież tak naprawdę ten proces już się rozpoczął), warunek przeżycia. Sądzę, że już w średniej perspektywie czasowej (2 do 5 lat) będziemy przyjmować różne szczepionki co kilka miesięcy. Następnie co miesiąc, co tydzień, a wreszcie codziennie do śniadania. Pewnie zmieni się forma tych szczepionek, będzie się to inaczej nazywać żeby było nam łatwiej taką procedurę zaakceptować. Może będą to np. pigułki, a nie strzykawki, a może coś co będzie dodawane do mleka. Ale nie wątpię, że coś takiego nastąpi. Świat, zepsuliśmy. Środowisko w którym żyjemy już w żaden sposób nie przypomina tego sprzed nawet tylko 20 – 30 lat. Nie ma już tamtych warzyw, owoców, mięsa i chleba. Zepsuta jest ziemia, powietrze i woda. I nie jest to niczyja wina. To naturalne następstwo (koszty) postępu cywilizacyjnego w szerokim spektrum tego pojęcia. A tego (postępu), jak mówi nam pewno prawidło filozoficzne i doświadczenie życiowe, nie da się odwrócić ani zatrzymać. Więc środowisko naturalne człowieka będzie ulegało dalszej degradacji. Na to nie ma rady. Można ten proces usiłować spowalniać, ale zatrzymać czy też cofnąć, czy też jakoś odwrócić, się nie da. Jak już stwierdził przed około 20 laty prof. D. Hawkins, jeśli ludzkość nie zdoła skolonizować i zasiedlić jakiejś innej planety w przeciągu 100 lat, nie przetrwa. Zostało jakieś 80. Zapewne nie będzie do tego potrzebny żaden kataklizm. Wystarczy to co jest: nasz obecny sposób życia. Sądzę też, że nie odbędzie się to nagle i będzie rozciągnięte w czasie na szereg lat. Kolejne pokolenia nie będą tego procesu odbierać w kategoriach tragedii. Będą po prostu oswojone z takim stanem rzeczy i oczywiście ludzie będą się przystosowywać do zmieniających się warunków. Może np.: maseczki i osobiste butle tlenowe będą już traktowane jako naturalny ekwipunek człowieka cywilizowanego (tak jak np. od kilkunastu zaledwie lat tel. komórkowy)? Więc nie obrażam się na obecnie serwowane szczepionki. To po prostu konieczność. Wymóg zmieniającego się dynamicznie świata. Trzeba się do niego przystosować, przyzwyczaić i zaakceptować. Jedna z definicji inteligencji określa ją „jako zdolność przystosowywania się”. Niestety, niektórym ssakom się to nie udało. Ja się zaszczepiłem i nie dlatego, że to lubię. Po prostu uważam to za konieczność. Konieczność wymuszoną przez zmieniający się stale świat.
  6. ...tak się lekko zaczynam martwić. Niby ruszamy w Dolomity już za dwa tygodnie, tylko czy na pewno ...ruszamy? Poprzedni sezon bezpowrotnie zmarnowany, a tu znowu robi się coraz większy bałagan. A licznik bije...
  7. Ło kurde! Jak czytam ten wątek to zaczynam rozumieć, że nie da się nas już uratować w żaden sposób... 😒.
  8. To prawda, masz rację. Takie "wycieczki" to była główna droga emigracyjna. Tyle, że żeby się na nią załapać trzeba było najpierw dostać paszport. A to już nie zawsze było proste. Tak czy inaczej, ci ludzie z tamtych terenów są teraz w znacznie trudniejszej sytuacji.
  9. Niestety nie. Problem znam z autopsji. W tym czasie takich danych nie publikowano.
  10. Nie bardzo jest jak rozróżnić i osądzić kto chce pracować i normalnie żyć w EU, a kto chce się wieźć na zapomogach. To niemożliwe. Jak w każdej populacji z pewnością są wśród migrantów tacy i tacy. Nie rozróżnisz. Natomiast ci, którzy tam rzucają kamieniami to są wyłącznie służby Łukaszenki. To z pewnością nie migranci. Migranci też z własnej woli nie tłoczą się w miejscu gdzie naprzeciw stoją służby mundurowe. To z ich punktu widzenia absurd. Oni chcą jakoś "smyknąć" się przez "zieloną granice", najlepiej nocą i tam gdzie akurat nie ma żadnych służb. Myśmy (Polacy) też robili to samo chcąc przedostać się do "wolnego świata". Wielu (ci którzy zostali złapani po polskiej stronie) trafiało za to do więzienia, byli i tacy co tracili życie. Ale kto się przedarł, to go nie zamykano, ani nie odsyłano (ciupasem) z powrotem. Przyjmowano (w różnych krajach na różnych warunkach), następnie rozpatrywano jego wniosek o azyl. Obecna sytuacja jest skomplikowana przez to, że to Łukaszenko organizuje tą "falangę" migrantów, łudząc ich fałszywymi obietnicami, kłamstwami i perspektywami lepszego życia.
  11. Gurgle jest naprawdę super. Trasy bardzo urozmaicone, masa możliwości zmian stopnia i typu trudności. Fajny klimat ogólny. Więcej frajdy niż na Soelden, które i tak masz nieopodal. Tam można było (pewnie można nadal) wykupić karnet łączony (nie pamiętam dokładnie, ale typu 4 dni Gurgle + 1 Soelden lub odwrotnie). Jednak Soelden, rozreklamowane poprzez rozgrywane tam zawody, są często trochę zatłoczone i odwiedzane przez niekoniecznie trzeźwych Niemców. Trasy też mniej urozmaicone. Pozdr. Ps.: tu masz trochę fotek z tamtąd.
  12. ...sorry, nie umiem dodać filmiku z mojego kompa. Musi wystarczyć fotka z któregoś z poprzednich wyjazdów:
  13. http://www.skiforum.pl/applications/core/interface/file/attachment.php?id=194&key=87e6bc4be9497f0fa3402e2afb32040d
  14. No, jeszcze niewiele ponad dwa tygodnie i będzie tak: Lodowiec Kitzsteinhorn 2015.MOV
  15. Czy to tylko przedłużenie ważności tego certyfikatu w Polsce (zresztą u nas zupełnie nieprzydatne), czy obowiązuje w całej UE (gdzie jest niezbędne do normalnego funkcjonowania)?
  16. Ćwiczę bo muszę. Inaczej już nie umiem. Rano - rozciąganie wszystkiego co się da, tak około 30 minut + kilkanaście przysiadów itp... nic specjalnego. Ot tak, żeby rozruszać organizm. Bez tego praktycznie nie wychodzę z domu. Rutyna: rower (prawie codziennie), chyba że leje. Tenis 4 lub 5 razy w tygodniu (tak do dwóch godzin, chyba że się dodatkowo trafi jakiś debelek, wtedy trudno, "oficer się nie cofa"). Jeśli spadnie śnieg to rower zamieniam na biegówki. Czasem, bardzo sporadycznie - konie. Przed sezonem narciarskim dokładam więcej przysiadów. Tyle...
  17. ...nie przesadzajcie z tym starzeniem związanym z upływem lat i wiekiem. Ja na ten przykład, też jestem w swoim wieku i to się już nigdy nie zmieni!!! 🙂
  18. Joanno, jak się tak dobrze, ...naprawdę dobrze zastanowić, to 70-tka to nie jest w zasadzie żaden poważny wiek. No, może rzeczywiście, dla starych ludzi, ....to może rzeczywiście, tak. Może być. Ale taki młody siedemdziesięciolatek? Toż to taki lata w Alpach jak jaskółka! 🙂 Problem jest jedynie z takimi, co się już starzy urodzili. Im jest rzeczywiście trudniej...
  19. Dany de Vino

    Narty GS - pomoc

    No, chyba jednak bzdurka ci się wypsnęła... No, i to już ma sens! Uważam podobnie, ale całkowita rezygnacja z rozwijania technik "ześlizgowych" (szuranych) to też olbrzymia strata wielkiej przyjemności i poważna dziura w technice narciarskiej. Uwielbiam używać każdej z tych technik, zależnie od warunków, okoliczności przyrody, nastroju i ochoty 🙂 .
  20. Zastanawiam się ciągle nad tą kwestią. Przecież mam już wszystko ponad faktyczną potrzebę. Trzy pary nart, dwie kurtki topowych firm, trzy pary portek, cztery pary rękawic, jakąś sporą ilość bielizny, skarpetek, koszulek itp... A jednak jak widzę coś fajnego i w dobrej cenie, to kusi! To pewnie rodzaj napięcia przedsezonowego, które rośnie z każdym tygodniem w obliczu zbliżającego się sezonu! Jak sobie z nim poradzić? No, to przynajmniej na razie kupię sobie nowe narty, albo kurtkę, portki albo jeszcze jedne gogle.... Całe szczęście wyrosłem już ze śledzenia nowo wypuszczanych przez producentów kolekcji nart i czytania z wypiekami na twarzy opisów wyjaśniających mi: co te narty też dla mnie lub wręcz za mnie zrobią! Oczywista to bzdura. Ale znowu, kusi! Tej jesieni udało mi się (jeszcze) nic nie dokupić a do najbliższego wyjazdu już tylko siedem tygodni. Może się uda? Zobaczymy.... Też tak macie? 🙂
  21. Janie, w Ch wszystko mi pasuje. Jedyny szkopuł w tym, że oni w grudniu nie bardzo lubią pracować. W naśnieżanie nie bardzo wierzą, a nawet jak jest fura śniegu to otwierają kilka orczyków. Stąd wypróbujemy Dolomity. Jeśli byś się jednak zdecydował, to masz otwarte zaproszenie w czasie każdego z naszych tam pobytów. Jak pisałem, spanko też się znajdzie. Pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...