-
Liczba zawartości
15 962 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
242
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Dlaczego... wiesz uważam, że to niepotrzebne, przerodzi się w wątpliwe popisy erudycyjne i szpanerstwo czego ja to nie chcę wiedzieć albo wiem itd. Mamy to już, więc po co prowokować jeszcze więcej. Nie komentować Mario, nie komentować... 😉 Pozdro
-
Cześć Jakbym chciał zmierzyć sobie czas siedzenia z rowerem to bym sobie włączał Garmina w domu. Mnie bawi jazda na rowerze i jak jadę to nie po to żeby się zatrzymywać, robić zdjęcia czy cokolwiek innego. Jedyne zatrzymania to zatrzymania wymuszone - np, światła, konieczność włączenia się do ruchu, awaria. Zresztą w takich sytuacjach gdy zatrzymanie jest krótkotrwałe nie schodzę z roweru, nawet nóg z pedałów staram się nie zdejmować (Spiochu nauczyłem się stać w miejscu - liczy się?) czym zresztą zaniżam sobie znacznie średnie bo rower jest cały czas w ruchu i tak to czyta aplikacja. Jeżdżąc do pracy bardzo często jeżdżę tą samą drogą więc porównania mają sens. Jak jadę na wycieczkę ze znajomymi to jest w ogóle inna bajka i to raczej nie jest jeżdżenie tylko przemieszczanie się i wtedy wszelkie pomiary nie mają sensu. Pozdro
-
Cześć Nie. Nie liczę całych czasów tylko czas jazdy z włączonym autostopem. I nie wiem dlaczego taki pomiar miałby być gorszy od stosowanego przez Ciebie - bo ty tak twierdzisz? Nie wygłupiaj się i nie zamierzam na ten temat dyskutować. Co do średniej to rzeczywiście odniosłem się do maratonów nie w rejonie o którym piszesz więc porównanie było złe. pozdro
-
Cześć Półtorej godziny to raczej nie czołówka MTB. Tam średnie dochodzą do 30km/h a nawet przekraczają. Natomiast ja liczę prosto bo wiem mnie więcej że w terenie jadę koło 18-19km/h no więc jeżeli to trudny teren jak piszesz to jeszcze biorę te 3-4 km w dół co daje 15km/h więc całkiem realna prędkość nawet z elementami wypychania. Pomorską w 2021 jechałem koło 18,5-19 km/h. W zeszłym roku jechaliśmy koło 15,5 km/h. Pozdro
-
Cześć A Ok. Gdzieś to przeczytałem, albo coś pomieszałem. Albo może w Bolesławcu też kontraktowo leczy. To teraz częste wśród medyków. Pozdro
-
Cześć Jasne. Wystarczy, że będzie mokro i już robisz w pory ze strachu bo nic nie trzyma. Niestety ale wiele razy miałem okazję - podobnie pewnie jak wielu z Was - jechać pięknymi leśnymi dragami. Rok czy dwa później ten sam odcinek ledwo dało się przejechać ryzykując zniszczenie napędu bo droga była całkowicie zniszczona przez "leśników". Na Pomorskiej było parę odcinków poprowadzonych całkowitymi bezdrożami - jedynym elementem zdradzającym w terenie, że tędy idzie ślad była wygnieciona trawa lub ślady opon w błocie zrobione przez poprzedników. Ale najtrudniejsze odcinki jechałem na Suwalszczyźnie. Glina w pełnym deszczu - całkowicie nieprzejezdna i nie do przepchania roweru bo wszystko się lepiło i ślizgało - horror. Pozdro
-
Cześć No więc właśnie. Kacper mówi, że mój rower jest zepsuty bo bez trzymanki się nie da - przynajmniej ja nie umiem. Mogę na nim stać w miejscu czy jechać 60km/h ale kierownicę muszę trzymać. 🙂 A co do zdjęć... nie mam potrzeby katalogowania wspomnień. Rybelek robi trochę zdjęć - ja w ogóle bo nie widzę takiej potrzeby. Nasza Amelka powinna robić zdjęcia bo ma - moim zdaniem - fantastyczne oko i refleks. Jak była mała - ja wiem, 8-9 lat - kupiliśmy jej taki mały aparat i jak zobaczyliśmy wyniki zabawy nim w czasie wakacji to nas zatkało. Niektóre pomysły na ujęcia były naprawdę genialne. No ale cóż - teraz jest żeglarką i ma ręce zajęte więc zdjęć nie robi. Pozdrowienia
-
Cześć Wiem co ludzie jeżdżą, wiem. A ja dopiero teraz zwróciłem uwagę, że piszesz o procentach. No to inna rozmowa. jakby było w miarę równo to nie ma problemu tylko - tak jak piszesz - wolno i nie trzeba mieć regulowanej sztycy bo to nie jest niezbędność tylko ułatwienie. Moim idolem - jednym z dwóch rowerowych - jest Kilian Bron - pewnie znasz a jak nie to polecam. Skok nie jest problemem - raczej to czy rower wytrzyma. Zresztą pewnie wiesz lepiej - to jest tak jak na nartach, na szybkości wszystko idzie praktycznie bezproblemowo ale żeby psychicznie odważyć się na szybkości robić pewne rzeczy trzeba dużo objeżdżenia. Ja nie mam amorów ale opony dobre i to wystarczy bo przy wolnej jeździe amorami - tak jak piszesz - jesteś sam. Pozdro
-
Próbowałem...ale zrobili film - piękne widoki tam są. Pozdro
-
Cześć Ja praktycznie nigdy nie robię zdjęć bo szkoda mi czasu - jak jadę na rowerze. Np zawsze chciałem Wam przesłać Centrum z czterech stron świata ale nigdy nie chciało mi się zatrzymywać a wiele razy miałem okazje takie zdjęcia zrobić bo punkty w które jeżdżę stale po Warszawie są właśnie tak rozstrzelone. Alpy to nie są ale są to piękne rejony i fajne wyzwania. Zjazd 40% - no szacun, raczej spadnie chyba że myślisz o takim stopieńku - 5-7m, który pokonujesz raczej jak skok i masz odjazd, bo jak nie to jesteś mistrzem i nie zabieram głosu. W każdym razie na takich zjazdach trzeba zaufać temu co wybiera koło i tego trzeba się nauczyć podobnie jak "chronienia pochwytów". Ale 30 km trzy godziny... Pozdro
-
Cześć Tym: "filmu nie oglądałem" przypomniałeś mi "Układ" Kazana - bardzo ciekawa relacja pomiędzy odczuciami z książki (czytałem najpierw) i filmu. Co ciekawe film reżyserował sam autor - nie jest to częste - i dlatego warto porównać te dwa dzieła. Uważam, że kolejność książka film chyba jest lepsza. Zresztą jak tu się wyczerpiemy to zapraszam do tematu o ulubionych dziełach filmowych. Będzie fajnie. Z autorów, którzy kiedyś mnie wciągali ale już jakoś przebrzmieli to Vian i Eco. A z literatury rosyjskiej to... czytałem np. Rybakowa czy nawet Puszkina w oryginale bo dość dobrze znam/znałem ten język ale największe wrażenie zrobiła na mnie radziecka niestety "Opowieść o prawdziwym człowieku", podobnie jak za jeden z najlepszych filmów wojennych uważam "Tak tu cicho o zmierzchu". Jeżeli ktoś jest w stanie odrzucić poza nawias politykę to warto spróbować... A co do literatury górskiej to Pierre Minvielle - W głąb ziemi. Haroun Tazieff - W jaskiniach Pierre Saint-Martin - poszedłem na górę po książki, żeby to napisać bo do francuskiego nigdy nie dorosłem. O i jeszcze jedna książka - jak ktoś ma to szacun: Bolesław Chwaściński - Z dziejów taternictwa (O górach i ludziach) - tak brzmi pełen tytuł. Książka tak naładowana faktami w treści i przypisach, że Wilczkowski wydaje się człowiekiem mało zgłębiającym pisząc do wszystkich te swoje listy. W Paragraf 22 =- dla rozluźnienia... no może 40 lat temu tak ale teraz to raczej przytłaczająca lektura w sensie przekazu. Zresztą cały Heller - cały - czytałem trzy książki, ale może to cały, jest przytłaczający... A z literatury górskiej - WHP Encyklopedia - jest jakiś porównywalny fenomen spełnienia pasji i pracy twórczej... Pozdro
-
Cześć Co to ku...a za spojlerowanie. Kończę właśnie pierwszą część a dwie następne czekają na stoliku. Rybelek jest bardziej dyskretny bo pary z ust nie puszcza co będzie. A Sławek Gortych jest (poza opisanymi przez Mario walorami) dyplomowanym, praktykującym dentystą - praktykuje w Bolesławcu. Dobry fachowiec ponoć. Pozdro
-
@Spiochu Dobrze byłoby może gdybyś i Ty zechciał się podzielić co Ci tam do czytania podeszło. Cześć Śpiochu nic nie czyta ale jest inteligentny i chce dobrze zacząć stąd ten temat. Pozdro
-
Cześć Hmm. Takie podział jak wprowadzacie wydaje się sensowny bo np. wydzielenie literatury górskiej czy narciarskiej a może nawet ogólnie sportowej jest chyba na tym forum niezbędne. Na razie ogólnie czyli pozycje do których wracam/łem dziesiątki razy: Lem oczywiście cały ale - Eden - numer 1 oprócz tego Niezwyciężony i Spotkanie... A Głos Pana Wiesław to mi musisz chyba przeczytać, żebym go zmęczył... 😉 Andrzej Wilczkowski - Miejsce przy stole - książka z której góry czy też raczej Tatry się po prostu wylewają. Fenomenalne połączenie prywatnych wspomnień z historyczną analizą, futurystyką... J.O. Carwood - Łowcy wilków, Łowcy Złota i dokończenie przez tłumacza Jerzy Marlicz (Jerzy Marlicz była kobietą nota bene) Łowcy przygód. Książka z dzieciństwa a że staram się planowo nie dorastać - ciągle aktualna. Potop - bez komentarza. Marian Książkiewicz - Geologia Dynamiczna - podstawowy podręcznik geologii, który powinien być obowiązkową książką w każdej szanującej się szkole. Janusz Mikke, Andrzej Macieszczak - Bez impasu oraz tego samego duetu Brydż. Fritjof Capra - Punkt zwrotny. Tao fizyki. To jest tylko to co mi przyszło do głowy po Waszych listach. Książka górska i sportowa tak jak pisałem w oddzielnej liście, podobnie popularnonaukowa oraz biografie ludzi nauki - bo to jest moja pasja czytelnicza. Pozdro
-
Cześć Nie wiem czy jest alkoholikiem czy nie ale miałem okazję z nim jakiś czas rozmawiać na imprezie u kumpla. Sympatyczny otwarty gość, nawet chyba nie widziałem, żeby coś oprócz piwa pił. Pozdro
-
Cześć Ja ze sporym opóźnieniem ale ze względu na tępotę - Ty ze względu na doszukiwanie się drugiego dna. Pozdro
-
Cześć Tak napisałem Piotrkowi żeby się rozpiął samemu będąc zapiętym pod szyję. Składam wyrazy ubolewania z powodu swojego braku dystansu. Aczkolwiek... Pozdro
-
Cześć Pamiętajcie, że to tak nie działa. Wszystko polega na doświadczeniu, znajomości własnego organizmu, wyczuciu dnia czy też sytuacji. Umiar i umiejętność sztuki rezygnacji i samokontrola to podstawa. Wypicie kilku piw więcej, baaa często jednego czy nawet pół może się skończyć wydobywaniem z rowu zarzyganego klienta. Efekt terapeutyczny żaden a raczej działanie wprost przeciwne - zatrucie i kac. Jak w każdym działaniu znajomość granic oraz celu to podstawa. Pozdro
-
Fajny pomysł, chętnie się przyłączę ze swoją listą najważniejszych książek w moim życiu i nie będą to pozycje zbytnio wyszukane ale wybór niełatwy.
-
Wymieniamy poglądy z kolegami w sposób cywilizowany, jak sądzę. Nie musimy się ani nie musimy żyć tak samo. Jedyny eksperyment jaki się odbywa trwa w twojej głowie. Może byś się jednak wyluzował i przestał bez przyczyny przypierdalać? Dasz radę czy cię to przerasta? Pozdro
-
Cześć A czy dociera do Ciebie, że te dziedziny mnie zupełnie nie interesują? Generalnie pewna moda na zgłębianie funkcjonowania naszego organizmu i propagowanie tej wiedzy nie jest dziedziną, która mnie w jakiś sposób pociąga. Nie bądź jak ojciec mojej żony, który uważa, że są dziedziny wiedzy którymi wypada się interesować czy też warto. Może i warto ale mnie te kwestie nie interesują, podobnie jak np,. ekonomia czy informatyka (poza jej czysto użytkowymi walorami). I nie odczytuj tego jako negację wartości tylko jako brak zainteresowania. Mam ograniczoną ilość czasu - wolę jechać na kajaki, czy zgłębiać LA na IO. Pozdrowienia
-
Cześć Nie wiem czy codziennie czy nie codziennie. Zresztą co to ma za znaczenie. W mądrych książkach piszą co, kiedy i jak należy jeść. Być może jestem absolutnym idiotą ale jem wtedy gdy... jestem głodny i jem... to co mi smakuje w taki sposób jak lubię. Piwo lubię i... koniec, tak jak lubię sobie na imprezie zapalić. I wiem, że to jest mniej lub bardziej szkodliwe bo nie jestem idiotą. Mój dziadek pił prawie codziennie wieczorem wino - zawsze miał klasycznego bełta i popijał sobie dwa czy trzy kieliszki czy szklaneczki. Jak u niego byliśmy zawsze też nas częstował i (pomimo, że nie jestem zbyt wybredny) było to delikatnie mówiąc słabe wino. Niestety już nie żyje i nie dochodzę czy ten nawyk spowodował, że w dobrym zdrowiu przeżył 102 lata czy też skrócił mu życie o dyszkę. Pozdro serdeczne
-
Cześć Widzę Wiesławie, że jesteś pod silnym wpływem tej książki bo prawdopodobnie trafia w Twoje aktualne poglądy na wiele spraw, czy też je potwierdza w pewien sposób. Tego typu literatura popularnonaukowa nie jest przeze mnie chętnie czytana. sam zrobiłeś zresztą książce antyreklamę cytując dosłownie tytuły rozdziałów oraz piszę o przystępności - jedno do drugiego bardzo przystaje. Nie ufam tego typu książkom. Takie jest moje zdanie - Twoje może być oczywiście inne i nie mam nawet prawa go oceniać. Co do alkoholu i jego szkodliwości nawet nie będę próbował polemizować. Z pewnością w nadmiarze jest szkodliwy, tak jak wszystko co jest szkodliwe w nadmiarze. Nie mów mi, że osoba jarająca codziennie trawę funkcjonuje normlanie i że nie ma to wpływu na jej organizm a zwłaszcza psychikę bo sporo wiem na ten temat z autopsji a nie z czytadeł. Tak naprawdę można udowodnić szkodliwość wszystkiego. Jeżeli jednoznacznie wypowiadamy się, że np. Wobec najnowszych badań dieta wykształcona przez setki tysięcy lat czy tez miliny lat ewolucji jest szkodliwa to ja zdecydowanie oceniam wyniki badań jako pierdolenie a nie rzetelne działanie z analizą wyników uwzględniającą szerokie spektrum w jakim egzystujemy. W każdym razie ja lubię się napić piwa i tyle. A czy to jest szkodliwe lub czy jestem alkoholikiem według definicji itd. naprawdę mało mnie obchodzi. Wiesz to jest trochę tak: od wielu wielu lat, nie wiem czy nie od czasów szkoły, czytam (a czytam dość dużo) na leżąco ze źródłem leżącym na ziemi czyli patrzę czytając w dół. Jest to podobno wyjątkowo niezdrowa pozycja bardzo negatywnie wpływająca na nasz wzrok. I jestem również jedyną osobą wśród dziesiątek jeżeli nie setek moich przyjaciół i znajomych. która w ogóle nie używa okularów. W teorii ciśnienie wewnętrzne powinno mi już rozwalić gałki oczne a tu ... nic. Półtora roku temu robiłem sobie szczegółowy przegląd całego ciała i wyszło, że jak na mój wiek jestem okazem zdrowia, zwłaszcza prostatę mam podobno jak dwudziestolatek i Pan doktor stwierdził, że to może mieć związek z tym piwem - coś za coś. 😉 Piwo jest napojem zdrowym, zawierającym bogaty zestaw mikroelementów oraz florę bakteryjną dla nas przydatną. poza tym jest smaczne i przyjemnie orzeźwia. skutków ubocznych picia piwa nie widzę ale może za mało piję. Pozdrawiam cię serdecznie
-
Cześć To może być odpowiednik ćwiartki czystego alkoholu jedynie wagowo czy objętościowo. Cóż trudno, jestem z tym pogodzony i w ogóle mnie to nie martwi. Nie ma pojęcia kim jest Asia Podgórska ale ... Co do wpływu różnych substancji, diety, sposobu jedzenia i wielu innych rzeczy na nasz organizm mam stosunek olewczy ponieważ już tyle opracowań czytałem co jest zdrowe a co nie i zmieniały się one w zależności od zespołu badaczy mody i tego co chciano udowodnić. Obecnie jest taka moda na alkohol bez alkoholu i mięso bez mięsa ale... to tylko moda co by Asia Podgórska nie pisała. Pozdro
-
Cześć No zgadza się ostatnie osiem lat wyzysku daje efekty. Widać to chociażby po stanie naszego sportu - patrz wyniki IO. Eksploatowanie mistrzów w Narodowym Sporcie, brak dbałości o zaplecze i mamy to co mamy. Dzisiaj namierzyłem dość przypadkiem pomnik kaczyńskiego w sąsiedztwie pomnika Piłsudskiego. Kurwa bezczelność przekraczająca największe kurewstwo. Ale dobrze że stoi, będę widział gdzie się odlać jak będziemy w plenerze. Pozdro