Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    15 527
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    230

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Marek to wynik obserwacji z różnych przestrzeni aktywności i... jak się chwilę zastanowić oczywistość. Pozdro
  2. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Jak każde ułatwienie i to doprowadza do spadku poziomu w różnych aspektach, w aspekcie kultury również. Po prostu chamstwo w sposób łatwy i przyjemny może się dostać tam gdzie normlanie by się nie dostało bo by mu się nie chciało. Standard. Pozdro
  3. Cześć Wybacz, że wykasowałem część postu (zostawiam tylko to co mnie interesuje i dotyczy). To co piszesz to tylko liczy. Same w sobie nic nie znaczą. Liczą się profil, droga czy teren, jakoś nawierzchni czy sypka czy twarda, czy mokro czy sucho i jeszcze sporo innych rzeczy. 3km na 80 km jednostajne na jazdę praktycznie nie wpływa. 3km na odcinku 20 km to jest hardkor dla wybranych. Pozdro
  4. Cześć Plecak jak plecak. Scott odziedziczony po Rybelku bo potrzebowała mniejszy. Znakomity jest ten element przylegający do pleców - to wiem. Pozdro
  5. Cześć Wiesz każdy swój rower musi sobie spakować sam pod siebie i trzeba do tego trochę prób i błędów i myślę, że ze dwie trzy imprezy. Nie ma reguły czy jakiegoś złotego środka. Oczywiście bagażnik i sakwy to bzdura ale są osoby, które i tak jechały i kończą ale jest to wożenie powietrza i strasznie przeszkadza w terenie, trawach i na podjazdach. Gro obciążenie powinno być w centralnej części roweru i jak najniżej się da. Jak zrzucę zdjęcia to wkleję bo nawet mam. Ja jeżdżę z plecakiem zawsze więc dla mnie ta forma jest oczywista nie nie jest w żaden sposób męcząca ale sporo osób nie jest w stanie z plecakiem jechać długi ze względu na ból ramion i uczucie "spętania". Pozdro
  6. Cześć Zgadza się. To jest logistyczny problem. Bilety na pociąg można kupić z max 30 dniowym wyprzedzeniem więc czatowaliśmy w nocy 07.05 i udało się kupić bilety rowerowe do Goleniowa. Start z domu 4.20 na rowerach. Odjazd pociągu do Szczecina 05.06. Newralgiczna jest przesiadka do pociągu do Goleniowa bo jest kupa ludzi (początek długiego weekendu), więc za radą Ani, która jechała w zeszłym roku w ten sposób dojechaliśmy nie do Dąbia a do Szczecina Głównego bo stamtąd startuje pociąg do Kołobrzegu. Udało się wsiąść (i wysiąść w Goleniowie, co już nie było łatwe) bez problemu. Z Goleniowa na miejsce startu 33km po asfalcie to moment. W Czarnocinie można było (i tak zrobiliśmy) kupić pakiet w ośrodku Frajda - który jest bazą startową. Łóżko w zbiorówce pasta party przed starem i śniadanko tak że luksus. Rzeczy nadprogramowe pakuje się w plecaczek czy worek i organizator przewozi na metę a resztę na rower i w drogę. Sprzęt po serwisie ale i tak straciłem najmniejszą tarczę z przodu już na początku. Okazało się jednak - z czego jestem dumny - że większość podjazdów, których dwa lata temu nawet nie próbowałem teraz dygałem ze średniej tarczy. Kluczem dla mnie są dwie rzeczy: - nowe pewne opony. W tym konkretnym wypadku nasze opony były wyborem idealnym (ja na drutowych Smart Sam, jak zawsze a Ewka na Maxxis Recon Race). Te Rybelka nawet chyba lepsze bo szybsze na drodze. - świadoma jazda w sensie dbałości o sprzęt. Tutaj to po prostu trzeba też mieć szczęście bo zjazdów po kamienistych szutrówkach czy po kamienistym niczym jest naprawdę dużo i musisz się nauczyć ufać sprzętowi ale pamiętać żeby nie przeginać ze skakaniem czy waleniem w głazy. Zresztą wiesz jak zjeżdżać, kierownicy się praktycznie nie trzyma tylko pilnuje żeby nie wypadła z rąk i wtedy rower sam świetnie wybiera. Co do czołówki... to jest inna filozofia jazdy, trochę wóz albo przewóz. Goście jadą na pusto, tylko światła, wiatrówka i koniec. Szybkie gravele na specjalnie dobranych gumach i noga jak u słonia oraz znajomość trasy i taktyka jazdy bez przerwy. Ja wiozłem ze sobą jakieś 10kg rzeczy a goście nawigacje i bidon. Mój rower waży goły 15 kg a tam całość 8-9 kg. Są niesamowici i wcale nie tacy młodzi jak się wydaje. Leszek Pachulski - główny organizator i pomysłodawca - jechał na zrobionym specjalnie pod imprezę KTM. Cały czas uśmiechnięty, wyprzedzając gadał ze wszystkimi, uśmiechnięty i wyluzowany i na mecie był w 31 czy 32 h a jest 67 rocznik tylko... jeździ na rowerze na nie muli, jak to się mówi. Ale to nie jest jakiś zaplanowany trening tylko pasja. Najgorszy dzień trzeci, męczące nieosłonięte i słabe drogi, mocny wiatr w twarz oraz słońce i bardzo dużo sztywnych krótkich górek na które nie wejdziesz na rozpędzie tylko trzeba je katować mieleniem. Tak naprawdę nie podjechałem dwóch podjazdów. Na Siemierzyckiej Górze zabrakło mi ostatnich 10 metrów ale tam jest ponad 30% i nie miałem przełożenia i piachu w rejonie jakiejś wsi na S. którego w ogóle nie atakowałem bo nie było sensu. Sporo górek wprowadzałem ale raczej dlatego, ze wiedziałem, ze i tak na górze będę musiał czekać albo po prostu trzeba było odpocząć, zmienić pozycję, rozprostować nogi a wtedy straty są najmniejsze. Rybelek ciągnął wszystko aż mnie mroziło, że gdzieś padnie, poza kryzysem gdzieś między 70 a 60 km od mety gdzie zafundowała sobie złe samopoczucie parówkami zjedzonymi pod ogórki małosolne i popitymi kefirem. 🙂 Przeglądów nie robiłem żadnych - smarowanie łańcuch po przetarciu - a po umyciu w Świeszynie z błota to nawet zapomniałem i zrobiłem to dopiero rano. Pozdro
  7. Mitek

    Materiały szkoleniowe

    Cześć A nie masz przypadkiem bardzo agresywnie naostrzonych tych nart? Pozdrowienia
  8. Cześć Jeszcze nie dostałem. Na razie jem. Pozdro A dla zainteresowanych mapa i profil pierwszego dnia z mojego zapisu. To najłatwiejszy dzień Pomorskiej, choć najbardziej piaszczysty.
  9. Cześć Nie bardzo da się odpowiedzieć na takie pytanie. To nie jest wycieczka a jazda w pewnym limicie więc "zespół" może się składać jedynie z dobrze znających się i dobranych osób o podobnych możliwościach i stylu jazdy. Dla przykładu: My z Rybelkiem mamy wyjeżdżone tysiące godzin wspólnej jazdy ale tu większość drogi odbywała się oddzielnie. Nawet sekcje asfaltowe jechaliśmy oddzielnie. Nawet jak razem zaczynaliśmy jakiś podjazd to czasami przy pierwszym rozwidleniu na górze czekałem na Rybelka parę minut. W takiej formule nie da jechać się razem bo albo jedna albo druga osoba się zamęczy. Z Anką - naszą przyjaciółką - z którą zaplanowaliśmy od początku do końca tą Pomorską - widywaliśmy się tylko wieczorem i rano i - czasami - na Pitstopach a ostatni dzień jechaliśmy cały czas oddzielnie. Nie da się jechać razem. Jak zatrzymujesz się żeby na kogoś poczekać 20-30 razy to to nie robi różnicy ale jak 200 czy 300 to już robi i jesteś dwa razy bardziej zmęczony przez hamowanie, zsiadanie, stanie, ruszanie, ustalenie rytmu jazdy itd. Pozdro
  10. Cześć Dzięki za kibicowanie - czuło się takie lekkie pchanie w plecy choć wszystko nas hamowało. Pomorska zaliczona, trasa w tym roku, trudna z paru względów: - bardzo sucho i trudność odcinków piaszczystych znacznie wzrosła - niestety wiatr na odcinku kaszubskim w twarz, silny - miejscami 7m/s co spowalniało nas miejscami o 10km/h - bardzo dużo pyłu i kurzu - straty wynikające z przeczekiwania burzy i później jazda przez zalane drogi i zmiękły lepki piach, bardzo energochłonna. - bardzo wiele zniszczonych - kiedyś pięknych, bo pamiętam - leśnych dróg. Ciśnie się na usta takie sformułowanie, że leśnicy to zwykła banda skurwieli. Ale więcej pozytywów: - ludzie jak zwykle na trasie i przy trasie - zajebiści. - taktycznie rozegranie noclegów perfekcyjne - dzięki łączeniu sił zgodnie z regulaminem oraz hojności serca ludzi postronnych - znakomita trasa a zwłaszcza nowe końcowe sekcje w pobliżu Sopotu z zajebistymi długimi zjazdami - kolejny raz przygotowanie sprzętowe oraz umiejętna jazda na piątkę - żadnych większych awarii, nawet gumy ani jednej. Powiem szczerze, że często sam nie wierzę ile zwykły rower potrafi wytrzymać. - w sumie dobra pogoda. - już w momencie kończenia jest plan na dalsze starty czyli jest moc. Czas jazdy to 32,51,18 czas na rowerze to 42,40,21 czas całości to 57,50,00 chyba więc 15h to 2 nocne komfortowe postoje. Garmina wyłączałem w momencie schodzenie z roweru i włączałem w momencie siadania więc pomiary są dość rzetelne. W kwestii taktyki jazdy, techniki jazdy, średnich, sprzętu to... ciężko to porównywać z jakąkolwiek jazdą w koło komina bo dochodzi zmęczenie i niewyspanie i ich pokonanie jest kluczowe. Kluczem jest tu jazda bez przerwy. Oraz naprawdę porządne planowanie, pakowanie i nie marnowanie czasu na bzdury co nam nie do końca wyszło. Połączenie w takiej imprezie jazdy dla przyjemności z przyjaciółmi czy w ogóle jakimś zespołem, w sensie przeżywania wrażeń i bycia razem (w ramach regulaminu samodzielności oczywiście) z jazda na wynik jest absolutnie niewykonalne z bardzo wielu oczywistych powodów. W każdym razie planujemy teraz może GLG albo Warmię... Pozdro PS Sok pomidorowy włącza się ( w głowie) drugiego dnia pod koniec.
  11. Cześć Jeszcze sześć godzin i jedziemy. A co ma wysokość siedzenia do kierowania.... Tu raczej chodzi o ergonomie ruchów na kierownicy. Oczywiście przy przekładni bezpośredniej musisz siedzieć blisko - czyli wysoko. Natomiast... nie widzę związku w jeździe po ulicach. Trzymajcie się. Pozdro
  12. Cześć Jasne, wiosną zeszłego roku umówiłem się z Krzysiem Moruńkiem w jego rejonach. Zdzwaniając się z nim patrzyłem na mapę i wytyczony ślad i stwierdziłem, że mam (już nie pamiętam wartości dokładnie) 20 min. dodałem więc 5 min na zapas i tyle. Okazało się, że po wiosennych nawałnicach przez ostatni kilometr, może półtora było na trasie tyle nałamanych drzew, że musiałem większość czasu nieść rower przez las bo ścieżkami nie dało się w ogóle przejść. Zła ocena sytuacji wynikająca z niewiedzy. Tutaj nie miało to znaczenia poza czasem Krzysia ale gdyby to nie było 1km tylko 30 to już robi się cały dzień... Dlatego też często tak rygorystycznie pisze o tych samotnych wyprawach w góry bo gdy jesteś sam czasami nawet drobna sytuacja może spowodować poważny problem - a z partnerem czy w grupie możliwości jest nieporównanie więcej. Oczywiście, że nie dotyczy to wyczynowców bo tu sprawa jest zazwyczaj tak przebadana a doświadczenie tak duże, że nie da się porównywać. Pozdro
  13. Cześć Ja po prostu nie lubię SUVów jako koncepcji - co nie znaczy, że Ty masz ich nie lubić czy też nie cenić. No właśnie się cieszę, wierz mi Marku, że to jest autentyczna radość - dla mnie. Oczywiście mógłbym się zaasekurować kupić elektryka czy też super ultra lekki sprzęt itd. - i z pewnością byłoby łatwiej ale... dla mnie to by było trochę jak wyjście na Kasprowy z tlenem i tragarzem - taka filozofia. W zeszłym roku Rafał - brat Rybelka - pojechał Pomorską na facie. Wybrał sprzęt, który jakby zaprzecza idei prawidłowego doboru, ciężki, wolny, opory toczenia gigantyczne, przełożenia tylko terenowe, rozpędzenie i utrzymanie 28/28,5 km/h to jest maks dla objeżdżonego gościa itd. Wszyscy się z niego śmiali ale... robili sobie z nim zdjęcia i zdjęcia roweru bo był jedyny, który na takim sprzęcie sobie poradził i - chociaż postąpił absolutnie wbrew logice - był podziwiany przez tych, którzy z wyboru się śmiali i miał zajebistą satysfakcję jak przejechał na kołach wszystko. Sam napisałem, że to wyścig ale myślę, że to raczej rajd bo nie ma na trasie bezpośredniej rywalizacji. Start jest rozciągnięty na ponad dwie godziny - ja to tak trochę po samochodowemu rozróżniam. Ja pierwsze dwa lata jeździłem na zblokowanym amorze i otwierałem tylko w terenie. Później zrozumiałem, sprawdziłem, że to bezsens i teraz jeżdżę cały czas na otwartym. Przy samym przodzie jak nie dajesz z nogi straty są naprawdę iluzoryczne. Wiesz to jest tak jak z tym gravel czy MTB. Na takiej Pomorskiej przy optymalnej konfiguracji obu rowerów zysk z gravela to są minuty, parę minut, może 10-15 maks. Więcej stracisz jak nie zaplanujesz dobrze zakupów w sklepie. Dla ścigających się na sekundy ma to ogromne znaczenie - dla mnie żadne. Pozdro serdeczne
  14. Cześć W góry nie chodzę od dawna - za młodu się nałaziłem a teraz trzeba wybierać to co bardziej fascynuje, czy też jest większą zabawą - oczywiście dla mnie. Ale można to porównać w jakiś sposób do kajaków. Dla przykładu: - byliśmy teraz na Łupawie - rzeka trudna ale łatwe dojazdy do wody, przetarta i przecięta (tu zdecydowanie ktoś przesadził ale zrobił to bez uzgodnień i wiedzy chcąc udostępnić rzekę dla każdego i po prostu...ją zniszczył. Pomimo, że legendarna i technicznie trzeba się orientować, nie jest żadnym wyzwaniem chyba, że popłyniesz "na wodę". - byliśmy dwa lata temu na Liwie. Rzeka nieprzetarta i niepływana i wojna jest non stop i choć płynie blisko sporych miejscowości, to jest solidnym wyzwaniem, nawet dla opływanej ekipy - my nie daliśmy rady. Po prostu fizycznie nie byliśmy w stanie na ciężko. W Beskidach też można zginąć ale to już trzeba przestać myśleć w pewnym momencie. Pozdro
  15. Cześć Nie pierdolcie koledzy bo doskonale wiecie o co chodzi. Honnold czy Messner to zawodowcy a mnie chodzi o leszczy, którzy chcą ich naśladować w Beskidach bo się naczytali książek i maja ego... Pozdro
  16. Jeżeli podejmujesz jakąś działalność w górach sam to nie ma o czy m gadać - amatorszczyzna.
  17. Proste. Niech sobie pojedzie w teren na 30 km, gdzie masz 1-2 km do wioski i pojedź w ten sam teren gdzie masz 30 km do wioski, nawet nie mówię o 300... Pełna racja Piotrek. Pozdro
  18. Cześć Dokładnie dlatego sprzęt musi być przede wszystkim PEWNY i BEZAWARYJNY - ba na tych dwóch aspektach tracisz najwięcej. Co z tego, że sobie wycieniujesz łańcuch czy koła jak będzie to przyczyną gumy czy zerwania? Jeszcze nigdy w trakcie jakiejkolwiek długiej drogi nie miałem awarii poza zwykłą gumą. Ale jak się przytrafiała to był to znak nie do zmiany roweru tylko opon. Ja nie walczę, ze sprzętem, nie piszę o tym, nie analizuję, nie kupuję - to raczej Wy to robicie Marek - ja jeżdżę, bo to mi sprawia przyjemność a nie sprzętowe zabawy. Planuję kupić nowy rower ale nie "drugi". Pozdro
  19. Cześć Kierowca jest dobry albo zły. Jazda po autostradzie to walka z zaśnięciem - nic innego. Skoda to duże kombi - nie ma z SUVem nic wspólnego (na szczęście) kupione w dobrej cenie i super zestawione. Samochód był kupowany na potrzeby podróży 4 dorosłych osób z bagażami i się sprawdził. Niestety już takich nie robią. A oszczędzam na wszystkim, zazwyczaj na tym co jest tylko dla mnie - najwięcej. Całkowicie nie rozumiem nieuzasadnionej konsumpcji. Jeżeli coś wystarcza to znaczy, że jest dobre. Pozdro
  20. Cześć Mój wtręt nie dotyczył porównania jazdy rajdówką prowadzoną przez zawodowca z czymkolwiek ale stopnia panowania nad samochodem załóżmy dla uproszczenia tym samym przez amatora i zawodowca. Zakładam że żeby się chwalić umiejętnościami jazdy samochodem trzeba... umieć coś ponad przeciętnego - ja w każdym razie tego unikam choć swego czasu byłem nawet szkolony i (może właśnie dlatego wiem jaki jest cienki i jaka cienka jest większość, zwłaszcza ta co pisze, że jest zajebista) Co do rajdówek zaś to panowanie nad samochodem WRC powiedzmy z roku 2000 wymagało od kierowcy nieporównanie większych umiejętności niż obecnie (o B-klasie to ja w ogóle nie myślę bo to byli naprawdę kozacy). KJSy z tego co pamiętam, polegały raczej na umiejętności sprawnego manewrowania samochodem na parkingu - bardzo ważna i niedoceniana umiejętność. Pozdrowienia
  21. Cześć Wiesz mnie chodziło raczej o to aby nie robić sobie obciachu jakimiś wypowiedziami o swoich samochodowych umiejętnościach bo mało kto ma pojęcie o kierowaniu samochodem na poziomie a przekonujemy się o tym dopiero jak jest okazja zerknąć na poziom kontroli nad samochodem zawodowca. Co do samochodów to się zgadzam. Weź sobie zerknij jak wygląda Civic teraz a kiedyś? Wszechobecny SUV czyli samochód bez duszy i klasyczny: do wszystkiego czyli do niczego. Ja zawsze lubiłem i lubię terenówki choć są w normalnym użytkowaniu bez sensu ale wiesz... ta wolność raz na rok. Oczywiście mówię o terenówkach a nie o Range Roverach na chromowanych dwudziestkach. 🙂 Pozdro
  22. Cześć To jest wyścig. Żeby być klasyfikowanym trzeba ukończyć w limicie 72h. Na wygranie nie mam żadnych szans - są naprawdę niesamowici goście - ale poprzednio pojechałem w w niecałe 57h z dwoma pełnowymiarowymi noclegami więc chciałbym uzyskać lepszy wynik. Ale... lepszy wynik nie znaczy dla mnie wygrywanie sprzętem. Raz, że na dobry mnie nie stać a poza tym, na tym co mam da się też porządnie pojechać. Jest chłopak, który jeździ wszystkie Ultra na damce za 700 pln z marketu - to jest naprawdę gość. Zrobił Wisłę, zrobił Wschód - a to już ponad 1400km w ciągu... Koło już mam - za 160pln, wystarczy, okrągłe jest. 😉 Ewka jakby pociągnęła swoje na wynik byłaby w trójce, tylko pytanie czy jej się będzie chciało i czy Anka da radę jechac takim tempem. Pozdro
  23. Uwielbiam takie laickie przechwałki. Są charakterystyczne dla osób, które nigdy w życiu nie siedziały w samochodzie tylko w autach, i które nigdy w życiu nie miały styczności z porządnym prowadzeniem. Żałosne.
  24. Cześć No nie trzy dni tylko półtorej doby. Taki jest plan. Niestety odebrałem właśnie rower z serwisu i pęknięta obręcz na jednej szprysze... Nie chcę inwestować w nowe porządne koła... POzdro
  25. Mitek

    Pasje

    Cześć Jak do mnie dotrą to wrzucę. Ja Nie robiłem w ogóle, chyba, że chcesz kwiatki, które przesyłałem dla Rybelka... 😉 Pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...