Skocz do zawartości

KubaR

Members
  • Liczba zawartości

    237
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez KubaR

  1. KubaR

    narciarstwo a GOPR ?

    Tzn.? Nie bardzo wiem o co Ci chodzi. Samej organizacji też nie można jednoznacznie ocenić. Są plusy dodadnie i plusy ujemne Zwłaszcza, że jak podejrzewam organizację czekają zmiany - ustawa która jest na tapecie wymusi jakieś ruchy. Może nie daleka ale w Towim przypadku nieco bardziej skomplikowana - limituje Cię miejsce zamieszkania no i musisz mieć tych dwóch wprowadzających. Aż tak wysoko mierzyć nie musisz. Masz po prostu sprawnie jeździć w różnych warunkach. Ty uczyć raczej nikogo nie będziesz. Akurat do GP nie ma egzaminu z PP, ale jest taki sobie test sprawnościowy (bieg) ale każdy cop ma dwie nogi powinien go spokojnie zrobić. Pozdrawiam, Kuba
  2. KubaR

    narciarstwo a GOPR ?

    Bo to prawda. matko Boska....jarałes się widzac ratownika? Ja tam wolę ładną dziewczynę ale Twój wybór.... A tak zupełnie na poważnie to zasięgnij informacji w grupie do której chcesz startować. Ogólnie są wytyczne jak egzamin powinien wyglądać, ale każda grupa ma swój własny tryb i zakres. Generalnie egzamin powinien obejmować narty (mówi się że to poziom pomocnika) oraz topografię i w części grup pierwszą pomoc. Zważ też, że w części grup niechętnie są widziane osoby nie mieszkające na terenie działania (bo i z nich nic sensownego zwykle nie wynika, poza dyżurami z rozpiski). Wymogiem formalnym jest też, by dwóch ratowników zostało twoimi członkami wprowadzającymi - muszą poręczyć za Ciebie i w pewien sposób odpowiadają za Ciebie w okresie kandydackim. Sam egzamin na nartach nie jest trudny jest taki trochę wielotorowy: - normalna jazda "wolna" na stoku i w terenie (trzeba pokazać się jak najlepiej) - elementy "elementarza": pług, ześlizg itp. To są niby proste elementy ale to one zwykle sprawiają dużo kłopotu, a są niezbędne np. dop jazdy ze sprzętem. Zdanie owego egzaminu to dopiero początek: potem kurs BHP, staż kandydacki o którym koledzy pisali, kurs I stopnia (często kilkuczęściowy), kurs w Centrum Szkoleń Medycznych (7 dni, możesz zostać z niego zwolniony jak jesteś certyfikowanym ratownikiem medycznym, nawet większość co mądrzejszych lekarzy decyduje się go odbyć). Generalnie zabiera to trochę czasu i kosztów więc trzeba chcieć naprawdę. A potem jak już będziesz naprawdę chciał to po zmianie kilku dziewczyn możesz zostać starszym ratownikiem, instruktorem czy starszym instruktorem..... Pozdrawiam, Kuba
  3. KubaR

    narciarstwo a GOPR ?

    Truizm i wybacz, pieprzenie pensjonarek. Jeżeli młody zdrowy chłop idzie do tego typu organizacji jak gopr z w/w powodów to to jest zwykle pomyłka. Normalny chłop chce przygody, adrenaliny, nieco szpanu, tęsknych spojrzeń panienek. Natomiast miło jest jak w ramach szkolenia, swojego rozwoju te cechy nabędzie, szczególnie odpowiedzialność. Dobry ratownik ma tak, że jak do niego dzwonią o 1 w nocy to się wkurza na tą łajzę za ktorą ma chodzić. Ale jeszcze bardziej się wkurza gdyby się dowiedział, że była "robota" a do niego nie zadzwonili. Najważniejsze żebyś chciał i żeby było widać, że chcesz. Kuba
  4. Ja wiem o co Ci chodzi tylko się dogadać nie możemy. Skrzynka to konstrukcja gdzie rdzeń jest niejako owinięty konstrukcją nośną narty. Kanapka kiedy wszystkie warstwy są na sobie położone jak kartki papieru. To o czym obaj piszemy to taka hybryda gdzie występują oba pomysły - i teraz od stopnia przesunięcia środka cieżkości w jedną lub druga stronę zalezy czy to będzie kanapka z elementami skrzynki czy skrzynka z doanymi warstwami. W tym przekroju co załączyłem (po lewej) raczej kanapka z elementem skrzynki (tak jak u ciebie w przekroju) - przyznaję się do błędu wydawało mi się, że była to czystsza skrzynka. Takimi chyba czystymi skrzynkami były te komercyjne Jantary (o czym niżej) lub (ale to inna bajka) część ultralekkich nart przeznaczonych do zawodów w skialpiniźmie (np. królujący w pierwszej połowie lat 90-tych Trab Piuma Rallye). Omega - przynajmniej ta z dawnych lat to wogóle był ciekawy pomysł - ten profil o kształcie: _/-\_ był w rdzeniu narty, nawiasem mówiąc w niektórych modelach piankowym. Wczoraj trafiłem na przekrój tejże szukając za tymi Rossignolami - mogę wieczorem skanik zapodać. Tak wogóle to mam wrażenie, że z latami konstrukcja nart się uprościła w stosunku do tego co było właśnie w latach 80-tych, no może Atomic nadal kombinuje Dlaczego mam Ci nie wierzyć? Ja mam nieco inne doświadczenia, wogóle uważam, że dla 90% procent użytkowników slalomek na naszych stokach zupełnie nie ma techniki do nich i najczęściej z nimi walczą. Owszem moje widzenie "przyjazności" slalomki może być zafałszowane tym, że na codzień używam inych nart i zjazdowe (własnie najczęściej slalomki) łapię z doskoku. To ten rzut który miałem. Robione były tak jak Harpia wspomniał gdzieś w okolicy Bielsko - Kęty (Czechowice?). Miałem ten model o którym piszesz, niestety po jego skasowaniu udało mi się zdobyć następny czarny z czerwonymi napisami. Ten już był do dupy - w 1.5 sezonu odpadły od nich krawędzie a i jezdnie nie był najlepszy. Widziałem je w narciarni jakieś dwie zimy temu - mogę cyknąć fotki, a ponieważ i tak się rozpadły mogę je w któryś dzień przepiłować i fotki tu rzucić. Kuba
  5. Raczej tym co dalej nazywasz "pochodną". tzn. jest rdzeń skrzynkowy + reszta jest kanapką. Chyba nie do końca. Bodajże K2 stosowało taki patent z opleceniem rdzenia pasami tkaniny z włókna a potem dopiero było to zalewane "żywicami". Owszem - mi chodzi o coś innego, choć być może trochę mało to podrkeśliłem - o transfer technologii. O to, że istnieją teraz technologie które umożliwiają stworzenie nart na których więskzośc z nas jeździ, które zapewniają działanie nart takie jakie jest nam potrzebne ale są na tyle tanie, że mogą być stosowane w seryjnej, wielkoskalowej produkcji. Tu nastąpił postęp który jest korzystny dla nas. Szczerze mówiąc to co dzieje się w dzialach RD jest dla nas mnie istotne. Dobra narta przygotowana dla zawodnika PŚ 99.99% osób tu piszących wyrwie na normalnym stoku nogę z płucami cokolwiek by tu nie pisali... Dokładnie o to biega. Zresztą dlatego przywołałem Rossignole VAS (pierwsza seria) model slalomowy (FP) był skrzynką (raczej tym co wyżej Harpia nazywa pochodną czyli rdzeń typu skrzynka), model gigantowy kanapką. Dołozyłem obrazek z "epoki" zachował mi się numer Ski z 1983 roku . A co do techniki to zagdzam się z Harpią. Większość nawet dobrych zawodników nie jest mistrzami w analizie techniki w taki sposób jak my to robimy - to się po prostu czuje. I jest wynikiem lat jazdy, i najczęściej lat obijania się po bramkach. Kuba P.S. Edytowane bo dołożyłem skanik Załączone miniatury Użytkownik KubaR edytował ten post 14 grudzień 2009 - 22:19
  6. Zaczęła się. Tzn. mówiło się tak, jeździli niektórzy zawodnicy, może część instruktorów (którzy w owych czasach, nawiasem mówiąc, w swojej większości jeździli dość parchacie). Ale typowy człowiek nie był w stanie z tych przydaktów zrezygnować. A teraz jest inaczej - to jest wedługm mnie zaleta i postęp - coś co było dla nielicznych zstąpiło "pod strzechy". Ależ nie ma problemu - dla mnie nie problem w skiturowych. Po bramkach się zdarzało, tyle, że Twoje poczucie esteki może być nieco urażone.... A nogę mam mniejszą Szkoda. Ale fajnie byłoby się gdzieś na stoku spotkać. Ja tam fachowcem w budowie nart nie jestem ale: w 1984 roku dostałem narty Voelkla które miały kilka lat ale były nowe. Konstrukcyjnie były to narty typu sandwich, rdzeń drewniany, wierzchem i spodem jakieś włókno (pewnie nieśmiertelny fiberglass ). Były koszmanrie twarde ale jeździło się na nich Ok. Teraz mam narty które wyglądają podobnie drewno, spodem i wierzchem włókno. W górnej części "cap" niżej zwykła ścianka boczna. Są lżejsze, dwa razy cieńsze pod butem, ze dwa razy szersze (105 pod butem) dużo miększe wzdłużnie przy dużej sztywności poprzecznej. Jakbyś je przekroił to konstrukcja jest identyczna (Tak swoją drogą to owe Voelkle przekroiłem jak je szlag trafił). Tylko czemu parametry są zdecydowanie inne? Ja nie wiem czy to kwestia włókien, klejów, procesu obróbki drewna czy też doboru jego rodzajów, czy zupełnie czegoś innego ale wiem, że te narty się różnią. I nie wydaje mi się, by wtedy Voelkl pakował tyle drewna w nartę gdyby to nie było konieczne aby zapewnić jakieś parametry jezdne. Nawiasem mówiąc to komórkowe slalomowe Rossignole FP VAS z lat około 83 - 85 miały konstrukcję skrzynkową a nie sandwich. W owych czasach narty miały głowne dwa typy konstrukcji: skrzynka i sandwich przy czym skrzynkowe były głównie slalomki. Konstrukcja skorupowa jest pewnym nowum wprowadzonym później integrującym boczną ściankę z wierzchem co miało być genialnym rozwiązaniem a okazało się takim sobie. Pozdrawiam, Kuba
  7. A czemu nie zadziałasz teraz? Mam znajomego który zaczął chodzić na nartach po górach mając lat circa 60, a wczesniej nie jeździł na nartach. 70-te urodziny obchodził w ten sposób, że mnie wynajął na miesiąc chodzenia po Alpach. Mając lat 82 zjeżdżał (ale już z prawdziwym przewodnikiem) spod skidepo pod Castorem. Serdecznie zapraszam jakby co. Kuba
  8. A to by wyjaśniało pewną zagwozdkę którą miałem od lat - jeździłem kiedyś na używanych nartach Jantar (i było to w pierwszej połowie lat 80 tych) i miałem znakomite wrażenia - czyje one były nie pomnę. Potem sam miałem Jantary (końcówka tychże lat 80-tych) i wrażenia miałem raczej średnie. Służyły za narty żużlowo - treningowe. Wracając do technologii - macie rację, że brakowało pomysłu ale i technologii. Wprowadzanie nart carwingowych to nie było "pstryk" i pojawiły się. One wkraczały stopniowo i owszem była to drogą poprzez uprzedzenia ludzi ale także przez problemy z technologią. Nie wiem czy pamiętacie narty z sezonów 97 - 99 (np. Voelkle P30) - wtedy mnóstwo ludzi narzekało na to, że narty są słabsze. Tyle było pogiętych nart w przedniej części. Potem narty przestały się tak giąć, dopracowano technologię. I o to dopracowanie technologii chodzi, o to, że to nie zajmuje chwili. Wszak pierwsze próby pojawiały się wczesniej (Elan z nartami o dużej talii w 1987 roku, czy Kneissle Ergo?). Tak naprawdę to jedynym naprawde rewolucyjnym pomysłem są narty odwrotnie taliowane Kuba
  9. Ja nie napisałem "materiały" tylko "technologia". I też napisałem, że pierwsze jaskółki przełamania bariery technologicznej pojawiły się około pierwszej połowy lat 80-tych. Jesteś pewien, że w połowie lat 70-tych? Ja miałem Jantary (może jakieś inne), nawet dwie pary ale właśnie w okolicach 89 roku. Kuba
  10. A to inna sprawa. Pamiętam, że gdzieś w okolicach drugiej połowy lat 80-tych były nawet dyskusje, że się slalom zdegenrował i dąży w stronę serii ostrych przycięć a nie skrętów. A tu się nie zgodzę. Samej mechaniki nie, ale formy skrętu tak. Choćby kwestia eliminacji owych "przydatków" które kiedyś pozwalały ten skręt wywołać i utrzymać, uspokojenie górnej połowy ciała itp. Nowe narty otworzyły nowe możliwości - ale na zasadzie rozwoju, eliminacji tego co jest niepotrzebne itp. I myślę, że to jest ciekawe i nad tym można by dyskutować. Choćby po to by tych "karwingowych karykatur" było mniej a więcej ładnie jechanego skrętu ciętego. Ale musiałbym sobie jakieś buty zjazdowe zdybać. Mam chyba gdzieś jeszcze moje żólte Langi ale one mają chyba tyle co poniektórzy forumowicze tutaj (rocznik 89). Pozdrawiam, kuba
  11. Nad Harbem, tym pierwszym się zastanawiałem jakiś czas temu ale na jego stronie "sold", na amazonie nie ma, a innej księgarni obiecują nowe wydanie ale dopiero 26 stycznia. No i chyba sobie zamówię. Ale mi nie brakuje motywacji do pójścia na stok - z reguły bywam ze dwa/trzy razy w tygodniu jak nie mam czasu iść/jechać gdzieś dalej. Nie mam motywacji na kupno sprzętu stokowego - jeżdżę na tym moim offroadowym. Technologia. Narty "bardziej" taliowane wysypały się wtedy kiedy pojawiły się technologie na budowę narty w której sztywność poprzeczna nie jest silnie związana ze sztywnością wzdłużną. Narta taliowana musi być sztywna poprzecznie co by śnieg kroiła a jednocześnie na tyle miękka wzdłużnie by się w skręcie ułożyć. Dawniej jak coś było twarde to było twarde - czyli narty dobrze siedzące na krawędziach były również sztywne wzdłużnie, a tzw. miękkie słabo trzymały. Pierwsze zwiastuny pojawiły się w pierwszej połowie lat 80-tych - pamiętam że jak dostałem Rossignole SM VAS (gigantowa narta) to nie mogłem się nadziwić jak ona chodzi - mimo dużej miękkości wzdłużnej siedziała na krawędziach aż miło. Oczywiście. Dawniej dało się pojechać cięty skręt. Tylko, że trzeba było mieć super technikę albo móc zrobić przysiad ze sztangą 150kg. A najlepiej i to i to. Do tego w tej technice było mnóstwo zabiegów by tą nartę zmusić do wejścia i utrzymania się na krawędzi. Teraz tej calej otoczki nie trzeba i dla początkujących ten skręt jest łatwiejszy, a lepszym pozawala na jego cyzelowanie. Tyle, że to cyzelowanie u niektórych zaczyna być takim Świętym Graalem współczesnego narciarstwa - idealne dwie kreski itp. I mam wrażenie, że między innymi ów trend powoduje pojawianie się takich karykatur na stokach z zamrożoną na sztywno górną połową ciała, tak zważających na równe obciążenie nart, że obciążona górna pozwala im pozwiedzać plener, osób które potrafią jechać tylko i wyłącznie jednym promieniem skrętu itp. itd. Carving to pewna ewolucja, możliwość zastosowania nowego narzędzia - i dostosowania do niego swoich poczynań. A nie rewolucja - teraz jest coś a przedtem nie było nic i było wszystko źle. Przychylam się do tego, że dyskutować o technice jest trudno, ale chyba warto i jak ktoś ma czas i siły to fajnie byłoby. Pozdrawiam, Kuba
  12. A co zamawiałeś jak można spytać? Ostatnio sie zastanawiam nad zakupem, jakiegoś sprzetu stokowego tylko potrzebuję motywacji - zwykle mi się nudzi.... Kuba
  13. Nie przyda się bo go już nie ma - już dawno te strony miały być usunięte (to była zaszłość). Pozdrówka, Kuba
  14. No to jest burdel terminologiczny i producenci mówią po swojemu. Np. Voelkl tak jak Jan pisze używa terminologii rocker=reverse camber. K2 już nie, wyraźnie mówią o rockerze i "normal" czy "reverse camber". Podobnie G3, Armada chyba też. Jak ktoś ma sensowne wyjaśnienie np. o co chodziło przy peirwszych tak nazwanych nartach (K2 Pontoon?) to by było warto wiedzieć. Kuba
  15. KubaR

    DobÓr dŁugoŚci nart

    hej, Dla początkujących czy średniozaawansowanych są zasady dobierania nart. Po prostu narty te są w pewien sposób projektowane z uwzględnieniem parametrów jeźdźca. Te manuale serwisowe (np. takiej ka zapodany kiedyś Salomona) w większości odnoszą się do wagi jeźdżca, a nie jego wzrostu. Popularne poradniki czy czasami informacje w katalogach podają porady "wzrostowe" - jest uprawnione działąnie bo waga jest silnie związana ze wzrostem. Myślę, że nie o to chodzi. Jeżeli to co podaje producent jest standardem (tak dla zachęty polecam policzenie dla siebie rozmiaru nart według tychże manuali serwisowych salomona, niejeden się ździwi) i tego większość osób powinna się trzymać. Mam wrażenie, że są dwa główne powody odstępstw: - ktoś wie co robi. Przykładowo ja wybierałem moje podstawowe narty z założenia nieco krótsze ze względu na manewrowanie, wagę itp. ale wiedząc, że odbije się to czasami w jeździe (i nieraz kląłem) - ktoś nie wie co robi. Najczęściej jest to podążanie za modą ale czasem po prostu świadomość, że sobie z dłuższą narta nie poradzą albo się będą męczyć. Niestety najczęściej zamiast zmienić nartę na łatwiejszą wybierają skrócenie jej - jak tak patrzę na polskie stoki to sądząc po nartach mamy samych zawodników i superinstruktorów. Nawet tu w dyskusjach komórki, serwisówki, a zwykła slalomka nie mówiąc o niższych modelach. A przecież chyba nawet nie każdy instruktor (nawet z dorosłymi paierami SITN) chyba nie koniecznie wymaga aż takiego sprzętu. Co do porównywania nart ze wzrostem to weźcie pod uwagę, że osoba wysoka a lekka ma krótsze narty bo po prostu nie będzie w stanie wywrzeć odpowiedniego nacisku. Dla tych ekstremalnie długich i cieżkich to producent najczęściej podaje kategorię typu >80kg i dla tych większych są po prostu najdłuższe narty z produkowanych. Pozdrawiam, Kuba Użytkownik KubaR edytował ten post 20 październik 2009 - 12:03
  16. He he.... Wiem, że offtopicznie ale kiedyś przytoczyłem tu taką przypowieść: _kliknij_by_skoczyć_do_posta_ Kuba
  17. Hmm. Mi się zawsze wydawało że rocker<>reverse camber. I rocker to jest konstrukcja gdzie dziób/tył "zaczyna się wczesniej", a reverse camber to właśnie narta z odwróconą strzałką. Takim rockerem z klasyczną strzałką (normal camber) jest np. K2 coomback. Jest jeszcze taki śpas jak "reduced camber" z rockerem. Taki przykład to np. G3 Tonic (oni to co prawda nazywają "joyride" ale jka nic to reduced camber i rocker). Pozdrawiam, Kuba P.S. Popytaj Maćka K. o te G3 Tonic bo wygląda na niezłą konstrukcję i na pewno telemarkowo sprawdzoną. Użytkownik KubaR edytował ten post 20 październik 2009 - 07:45 Dopisałek peesa
  18. Nie jest to czasem 11.02.1985 (znaczy się samo zdjęcie jakiś czas później)? Przyznam, że trochę mi to tak wygląda. Jak tak to Czuba Goryczkowa a przyczyna była taka jak II wojna światowa. Kuba P.S. Jeśli chodzi o snieg to u mnie się nie topi, a do tego cały czas dosypuje. Jak tak dalej pójdzie to się da gdzieś ślizgnąć zaniebawem. K. Użytkownik KubaR edytował ten post 14 październik 2009 - 11:45 Kretynizm, pomysliłem 2005 i 1985
  19. Mitek, Trochę się zgodzę z Tobą, a trochę nie. Owszem ten trend łatwo, lekko przyjemnie jest u nas widoczny. Więcej wspiera go nawet konstrukcja prawa naszego - ciut się "amerykanizuje". Między innymi dlatego takie, a nie inne zapisy były (i są) proponowane w projekcie ustawy. Ja nie mam, aż tak "sierioznego" podejścia do nart jak Ty - uważam, że jak ktoś chce to może to traktować na kompletnym luzie. Jednakże powinien pamiętać, że narty są sportem urazowym, że na naszych wysokościach i klimacie sztruksik nie jest wieczny, że warunki są zmienne. Jak tyle będzie wiedział to może sobie być wyluzowany jak Gepard Chester i nie mieć żadnych ambicji do dalszej nauki. Nie tylko doradzają. W Polsce się często nie da kupić dłuższych rozmiarów. Mój kolega ma 187 i 110kg - prosił mnie o doradzenie nart. Wybraliśmy model, w katalogu wychodziło, że produkowany jest w długościach 180 kilka, 170 kilka, 160 kilka i 150 kilka. Okazało się, że dystrybutor w Polsce sprowadza wyłacznie 150 kilka i 160 kilka. Na pytanie o dłuższe usłyszałem, że się nie znam (co może być prawdą w domenie nart zjazdowych) i, że teraz się jeździ na krótkich. Na moje pytanie dla kogo są te długie odpowiedzi nie było. Sprawdzielem w kilku sklepach i kupienie narty wymiarowo dostosowanej do solidnego chłopa graniczy z cudem (jak ktoś nie chce slalomki). Taka skrzecząca rzeczywistość, Kuba
  20. KubaR

    Smig ala fredowski

    Miałem się nie odzywac :-) Janek vel Kuba - jak dla mnie gdy ktoś mówi "śmig" to rozumiem to tak jak wiele tu osób z Fredowskim na czele. Czyli tak jak to stanowi niemieckie (ale i w hameryce stosowane "wedeln" czylirównolegle, rytmicznie itp.). Inne "śmig XXX" to już pisałem: nazwy i opisy ewolucji lub ćwiczeń raczej bywszych ale istniejących i znanych. Dla mnie chyba najlepszym podsumowaniem jest to co napisał Maniaq, a co (być może nieudolnie próbowałem w w swoich postach przemycić): Pozdrawiam, Kuba
  21. KubaR

    Nasze narciarstwo

    Hmm, nie bardzo wiem gdzie byłeś (poza Gorcami i Pieninami) ale jak byłeś w Gorcach, Pieninach i być może na Podhalu to czemu się nie odezwałeś? Co do reszty się zgadzam. Parokrotnie zwracałem uwagę jakimś potencjalnym zabójcom i z reguły odpowiedzią był bluzg. Pasowałoby gościa dogonić, wrzucić do lasu i tam naprostować ale jakby nie pasuje. Pozdrawiam, Kuba
  22. Może nie Zyfri ale proszę bardzo: 1. Waga - sam Trekker nie jest lekki a do tego dochodzi zwykłe wiązanie. 2. Wysoka pozycja nad nartą - można to nazwać efektem "szczudeł" przy trawersach, w terenie nierównym męczy kulasy. 3. Zwykle używa się butów zjazdowych co również fajne nie jest (turowych nie powinno się wpinać w zwykłe wiązanie, chyba, że mają wymienne podeszwy, bo wtedy nastawy bezpiecznika idą w diabły). W sumie jest fajne rozwiązanie ale na stosunkowo krótkie podejścia. Takie używanie incydentalne, albo dla kogoś kto potrzebuje na 100% wiązań zjazdowych. Do zwykłego turowania albo nawet takiego freerajdowania ale z nastawieniem na konretne podejścia wady przeważają nad zaletą (jedną - można każde narty przerobić na quasi-turowe). Kuba
  23. KubaR

    Różnice wysokości

    A na nogach nie można? Same zjazdy dla leniwców wchodzą w grę? Jak można samemu wyjść to chyba najdłuższy zrobiony to Mount St Elias: Zjazd z Mount St Elias (klik) Kuba P.S. Fajne zjazdy sa w okolicach Narviku - góra ma 1724 m wzrostu a zjechać można 1700 :-)
  24. Miejscami więcej.... Ale którędy? Zjazdów tam jak mrówków :-) Z tym, że ta metoda jest fajna ale podaje średnie nachylenie - w przypadku stoków S-kształtnych może być tak że część jest znacznie bardziej nachylona. Oczywiście na znacznie mniejszej długości (przy rozstawie poziomic 20 m tego bardziej nachylonego może być maks circa 30 metrów). Pozdrówka, Kuba
  25. Do tego potrzebujesz mapy o odpowiedniej gęstości poziomic, w cywilizowanym świecie z reguły 1:25000 (chyba, że szwajcarskich Swiss-Topo skiturowych 1:50000). Nie wiem jaką mapę posiadasz w swoim GPS ale znane mi pokrywające Polskę sa mało dokładne. Sam zresztą podajesz przykład - Biały jar który w samym leju ma istotnie więcej niż 26 stopni. Ale gdzie? Slalomowy jest miejscami nachylony więcej niż 30 stopni a jest to najłatwiejszy zjazd w rejonie. Popularny "Fajkosz" ma ponad 35, kilka zajzdów na prawo od tegoż dobrze ponad 40. Mierzone w terenie klinometrem. To jest nieco na odwrót - nie wolno nigdzie poza obszarami dopuszczonymi (wyznaczone trasy zjazdowe, szlaki turystyczne z odstepstwami z powodów bezpieczeństwa). Część ekstremalnie trudnych zjazdów to znane drogi wspinaczkowe czy wycofowe (np. Hińczowa wprost, Zachód Grońskiego, załupa H) - w tych miejscach park to interpretuje jako działalnośc alpinistyczną. Ło joj :-) Kuba
×
×
  • Dodaj nową pozycję...