Skocz do zawartości

KubaR

Members
  • Liczba zawartości

    237
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez KubaR

  1. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    Eeee, Mitek, przesadzasz! Wszystkie swoje baby w ten sposób uczyłem. Fakt, że tylko jedna to przetrzymała (poznałeś ją) i już dwadzieścia lat z okładem jakoś sobie radzimy. Kuba
  2. Jak dasz termin to spóbuję ogarnąć. Z tym, że ze mnie żaden VIP, smętne zwłoki bardziej. A co do pogadania to z moejj strony nie ma problemu, pytanie jak ze strony słuchaczy... Kuba
  3. o to może się ruszę 😄 Skoro w tym roku kupiłem narty zjazdowe to pasuje się w tym podciągnąć nieco. Kuba
  4. KubaR

    Dobór nart żartobliwie

    Hej, Moim zdaniem to nie jest kwestia czy adaptacja czy inne narty tylko adaptacja i właściwy dobór sprzętu. tak po kolei: Adaptacja Większość osób które znałem i miały jakieś pojęcie o nartach generalnie nie miała problemu z nartami, generalnie jechali na tym co mieli. Oczywiście różnice były bo inaczej się jeździ na narcie skiturowej, freerajdowej inaczej na nartach typowo sportowych. Jak weźmiemy amatorskie zawody to praktycznie na każdej narcie zjedziesz wszystko. oczywiście kwestia pewnej łatwości i osiąganego czasu. Nie wiem, może za słabo jeżdżę ale generalnie dla mnie narty po prostu jeżdżą i róznice to widzę między gigantową czy slalomową lub freerajdową z ponad 10 cm pod butem ale już rozróżnianie slalomek miedzy sobą jest dla mnie magią. Sprzęt Oczywiście należy korzystać ze zdobyczy techniki ale czy wszyscy muszą jeździć na nartach zawodniczych czy para-zawodniczych? W poście z dzisiaj piszesz, że nie rozumiesz pojęcia "wybaczania błędów". Dla mnie to jest dość oczywiste - narta sportowa im lepsza tym bardziej jest projektowana do precyzyjnego prowadzenia. To nie tylko jest kwestia zakrawędziowania ale również balansu przód tył czy obu tych rzeczy na raz. To jest realizowane przez obie sztywności, szczególnie tą poprzeczną. I dla większości z nas takowa narta będzie super ale na przygotowanym stoku. Do tego, jeżeli ktoś chce narty tego typu to muszą (a może powinny) być odpowienio przygotowane, głównie naostrzone. Wtedy te ""kopy" "katapulty" "przyspieszenia" idealne prowadzenie nie dość że działają to jeszcze dają radochę. I nie jest to szczególnie trudne, zwłaszcza jak jedziemy naturalnym dla danej narty promieniem - wystarczy zrównoważona pozycja i odpowiednie pochylenie narty. Ale jak stok robi się nieco gorszy, pojawiają się odsypy, zmięk to aby narta jechała tam gdzie chcemy musimy z jednej strony być znacznie bardziej skoncetrowani z drugiej wkładać więcej eneregii. To jest chyba w miarę oczywiste - precyzyjna narta znacznie bardziej reaguje na to po czym jedzie, zmienia się kąt zakrawędziowania przy wjeździe w g. i albo będzie nam ten skręt zacieśniać albo wręcz przeciwnie. Ergo aby utrzymać je w takim sklręcie w jakim chcemy by jechała musimy zacząć pracować - czasami wystarczy tylko zmiana obciążeń przód tył, czasem trzeba dodać jakieś ogólne odciążenia, czasem po prostu ją wziąć za przysłowiową mordę. Narta nieco mniej sztywna poprzecznie aż tak mocno nie reaguje. Z drugiej strony na idelanie przygotowanym również nie będzie tak super "cięła". Podobnie jest jak porównamy narty o praktycznie tej samej konstrukcji i promieniu oraz różnej szerokości pod butem (np. tak jak Nordica robi Spitfire RB jako 72 76 i 80) te najwęższe będą naszybsze w przejściu z krawędzi na krawędź ale też najsztywniejsze poprzecznie, te najszersze nie będą tak szybkie w przejściu ale w gorszych warunkach zapewne "spokojniejsze". I teraz dochodzimy do jednej z ważniejszych rzeczy - celu. Cel No i właśnie pytaniem jest co chcemy robić w tym naszym narciarstwie. Jeżeli chcemy przed dwie godziny po przygotowaniu stoku, jak jeszcze jest on zmrożony zapierdzielać ile bozia dała to proszę bardzo idźmy w nartę sportową (i odpowiednio przygotowaną). Ale jak mamy się bujać ileś godzin np. z dzieciakami czy tylko dla frajdy to czy aby ba pewno jesteśmy zdecydowani na ciągłą koncentrację i wkładanie całej naszej mocy? Inną sprawą jest kwestia szkoleniowa czy treningowa. Np. dla pomocy w wejściu na krawędź można spkojnie kogoś postawić na slalomce czy nawet na takich wynalazkach jak fun-carvery (chyba już wyginęły) czy blade, podobnie przy ćwiczeniu balansu tył przód. Ja jestem już starszawy i po prostu sobie spokojnie pojeżdżę, stąd właśnie wybór takich X9. Nawiasem mówiąc po kilku dniach jazdy mam takie wrażenie, że charakter tych nart spokojnie by pozwalał na użycie ich w jakichś zawodach typu gigant dla amatorów czy jakiś branżowy zapewne dla znakomitej większości ze znacznie lepszym efektem niż typowych gigantówek. Stąd nieco mnie bawią hasła typu: Bo wychodzi, że jednak jeżdżę znacznie słabiej niż myślałem o ambicjach nie wspominając..... Chyba And_Rand tu napisał, że nie rozróżnia nart w danej klasie, bardziej wyczuwa różnice między klasowe. Ja przyznam się, że mam podobnie, trochę bym to rozwinął o przygotowanie nart głównie kąty krawędzi. Na zachowanie narty niezwykle, moim zdaniem, wpływa kąt podniesienia krawędzi. Manipulując nim, a zwłaszcza np różnicując ten pod butem a tymi z przodu i z tyłu. Stąd tak naprawdę w momencie dyskusji i porównania ta i tamta narta powinniśmy być pewnie, że one były tak samo przygotowane. Tak się rozpisałem, może mam potrzebę nagadania się po okresie niedostępności. Kuba
  5. KubaR

    Dobór nart żartobliwie

    Mnie bardzo spasowały własnie X9 (sezon 19/20). W tym roku po XX latach posiadania wyłącznie sprzętu skiturowego (w różnych typach i szerokościach tudzież twardościach buta) kupiłem sobie z powortem zjazdowe (właśnie owe X9). Jako jedyna para nart na ubite stoki (głównie) wydają mi się pewnym optimum. Sam pomysł takich hybryd bardzo do mnie przemawia. Kuba
  6. Andrzej, wcześniej pisałeś podobnie o rozmiarze 26.5. To nie do końca jest tak. Owszem większość firm robi buty tak, że jeden rozmiar skorupy obejmuje niejako dwa rozmiary: połówkę i cały. Zwykle jest też tak, że układ jest taki: cały i następującą po nim połówka (czyli 26 i 26.5, 27 i 27.5). Piszę zwykle bo np. Scarpa (ale to buty skiturowe głownie) ma układ numeracji taki, że w jednej skorupie jest połówka i następujący po niej rozmiar (czyli 26.5 i 27, 27.5 i 28). W butach które znam zwykle długośc jest tak dobrana, że jest zbliżona do większego z tych sparowanych numerów a mniejszy jest realizowany przez bardziej mięsisty botek. Teraz w doborze butów nawet tylko na długość ważny jest również kształt stopy. Ja przykładowo mam rozmiar stopy 26.3 cm ale najdłuższy mam duży palec i do tego skierowany do wewnątrz (kształt stopy typu banan). Ergo w żadnym bucie 26.5 wziętym z pólki się nie mieszczę. W tzw. młodości buty zjazdowe zwykle miałem wąskie i wtedy rozmiar 27 dawał radę - stopa się klinowała w bucie tak, że było ok. Potem, kiedy zacząłem mieć wyłacznie buty skiturowe było podobnie - tzn w butach Dynafita serii TLT (2,3,700 niestety nie 4,) czy ZZero było ok. Ale po zmianie "kopyta" okazało się, że w skorupie 27 - 27.5 pływam. Radą okazało się kupno butów 26.5 (dla Skarpy skorupa 26.5-27) i modyfikacja skorupy - zrobienie miejsca na duży palec. W tej chwili kupuję 26.5 i z zalożenia modyfikuję skorupę. To własnie jest różnica w kaształcie. Atomica się nie dało do mojej stopy zmodyfikować, Nordicę tak.
  7. KubaR

    Narty Cross Turn

    Jestem. Narysuj sobie. Uwzględnij pojęcie kąta rampowego. Kiedyś nawet Fischer robił buty dla kobiet z większym kątem rampowym argumentując to tym, że kobiety mają przykurcze Achillesa od chodzenia w butach na obcasie. Jeśli chodzi o cytat z sidasa to tak jest ale jeżeli but nie ma sztywnej cholewki. W bucie narciarskim kat podudzia w stosunku do gleby/narty jest zależny od pochylenia cholewki i jej konstrukcji. Można go zmienić albo zmieniając jej kąt nachylenia (buty z takową regulacją) albo zmieniając kąt pomiędzy podudziem a samą cholewką (np poprzez włożenie/wyjęcie spojlerów - czyli klinów umieszczanych między łydką a tylną ścianą cholewki). Przy niezmienionej cholewce podniesienie pięty nie zmienia kąta między podudziem i nartą tylko pomiędzy podudziem a stopą zwiększając go. Natomiast klin pod piętę buta by sprawę zmienił podobnie jak podniesienie tyłu wiązania ale wtedy odczucia mogłyby by być dziwniejsze. Akurat to intensywnie sprawdzam co roku bo dwóch parach skiturowych mam stare wiązania dynafita gdzie jest niezerowy kąt rampowy, a we freerideowych G3 Onyx które mają zerowy kąt rampowy. Na początku przy każdej zmianie ciut to czulem, po jakimś czasie się przyzwyczaiłem. Kuba Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
  8. KubaR

    Narty Cross Turn

      Jeżeli będziesz miał circa podobnie zapięte to cholewka się nie zmienia. Czyli circa od kostki do wyjścia z goleni z cholewki linia jest zachowana. Klin pod piętę spowoduje, że stopa zamiast leżeć płasko (a tak naprawdę pod kątem jakieś 4-5 stopni - kąt rampowy buta) będzie podparta pod piętą. Czyli kostka pójdzie do góry. Sumarycznie kąt pomiędzy golenią a stopą się wtedy zwiększy. Klin pod piętę się wsadza jak ktoś ma problem ze zbyt dużym pochyleniem buta (objawem może być ból okolic łydki i achillesa, ból rozcięgna podeszwowego czy drętwienie przedniej spodniej części stopy). Czasami klin się również wsadza jak buty są ciut za krótkie. A masz wsadzone spojlery do buta? Nordica pochylenie cholewki opiera na spojlerach - przynajmniej moje GPX tak mają.   Kuba
  9. KubaR

    Narty Cross Turn

      Z Twojego opisu wynika, że w technicach miałeś cholewkę bardziej pochyloną niż w Nordicach. Wsadzenie klina spowoduje, że bedziesz się czuł jakby cholewka była mniej pochylona: kąt między stopą a golenią będzie mniejszy.   Kuba
  10. Ojej.... Blizzard Thermo Firebird... Tlałki na takich jeździły, pół liceum o takich marzyłem... Potem się udało zdobyć Rossignoll SM VAS...   Kuba
  11.  Po mojemu to raczej VR-17, a potem VR-27. Ładny opis początków tam (po prawej stronie na dole): https://books.google...epage&q&f=false   Z innej strony o wspomnianym w tej notce Michele Arpin był artykuł w którymś numerze Ski z lat 1983-1984 ze zdjęciem i podpisem: "He's one passion is to touch the ski"   Edit: znalazłem w Google books (choć bardziej bym się ucieszył gdybym go znalazł po przeprowadzce....): https://books.google...epage&q&f=false   Kuba Użytkownik KubaR edytował ten post 17 luty 2020 - 12:02
  12. O ile dobrze pamiętam to maks na Striefie to jest 40stopni czyli 85%. Kuba Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
  13. Piszę o górze kotłów czyli te najstromsze miejsca. Zaraz pod grzbietem. Jak wrócę do domu mogę znaleźć model okolic Kasprowego z nachyleniem. Cały kocioł jest dość płaski. Kuba Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
  14. Góra kotłów na Kasprowym ma powyżej 30stopni czyli powyżej 57% (45 stopni to nachylenie 100%). Nachylenie 35% to tylko około 20 stopni. Kuba Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
  15.   he, he. A ja pójdę górą a Ty doliną.....   Ostatnią kurtkę stricte narciarską miałem w latach 80-tych. Potem już tylko kurtki "górskie" + warstwy grzewcze, czasem antywiatrowe. Aktualnie chcę kupić kurtkę typowo narciarską tzn. z lekką ociepliną i dość pancerną powierzchnią. Dlaczego dokonuję migracji w stronę odwrotną?   Najczęściej obecnie jeżdżę z dziećmi. Na razie, a podejrzewam, że jeszcze przez 2 lata ze starszą i myślę, że z 3-4 z młodszą nie spocę się aż tak bardzo. Jeżdżę na luzaczku, coś tam im pokazuje, czasem się pogonimy. Nawet jak nie jeżdżę z nimi to jeżdżenie na wyciągu traktuję jak relaks - chcę sobie pojeździć, a nie w każdym momencie jechać na 99%. Wystarczy mi 70. Ergo raczej się nie przemęczam. Podobnie nie mam i nie kupię slalomek, komórek itp. wystarczą mi takie lepsze allroundy (à propos: szukam takich o konstrukcji gigantki ale promieniu tak z 17m i długości circa 180cm). Kurtkę chcę mieć pancerną tzn. taką, że jak we mnie dzieciak wjedzie, zahaczę się o coś to nie zostanie z niej natychmiast firanka. Niestety nie lubię sztywnych azbestów z GTX'ów więc i tak musiałbym mieć dwie kurtki. Oczywiście na skitury/pseudo-freerajd to mam inny zestaw: bielizna wełniana, na wierzch hybryda. W plecaku na postoje i załamki pogody stary, służbowy, gruby primaloft himountaina zwany "waciokiem". Czasem do tego lekki GTX.  I do tego jestem skąpy mentalnie - szkoda mi fajnego sprzętu na katowanie na wyciągu   Kuba   P.S. a i jeszcze jedno. Kieszeń na karnet rękawie
  16. KubaR

    Demonstratorzy

    A dlaczego? Kuba
  17.   Trochę przesadzasz. Do ostrej jazdy to w "stajni" Fritschi jest Vipec. To o czym piszesz to tylko wyeliminowane wady(labo niedogodności) klasycznych JSW. Wręcz sensowność zastosowania niektórych z tych rozwiązań zależy bardziej od sztywności wzdłużnej narty, a inne (np. fajny bezpiecznik) mogą mieć ogólnie pozytywny aspekt. Do tego dochodzi jeszcze kwestia ergonomii. Przykładowo w Plumach i Dynafitach Speed Turn support jest przełączany przez obracanie wiązania (i czasem trzeba przyklęknąć), nieobrotowa piętka w Vipec'ach umożliwia uwolnienie pięty bez wypinania się z wiązania (podczas zjazdu po długiej a płaskiej dolinie bardzo fajne).  Co do 200-250g na nodze to jak do Plumów, dynafitów doliczymy skistoper to ta różnica praktycznie znika. Dodatkowego ciężaru poniżej 200g  nikt w miarę normalnie chodzący nie poczuje, nawet jak zrobi +1000 w górę. Jak biega to co innego.    Mam takie wrażenie, że ostatnio waga sprzętu jest jakimś takim fetyszem. I o ile zejście z wagą wiązania z ~1kg na nodze do 0.5kg, czy nart z 1700g na 1200g jest wielkim postępem to już różnice 200g bardziej dają nam lepsze samopoczucie niż realny zysk w naszym wędrowaniu. No chyba, że się startuje w zawodach albo robi Haute Route w 24 godziny.   Umiar cechuje mistrza. Podobno.   Kuba
  18. ????? Że sie tak zapytam: na czym polega to niedobranie poza wagą? Narta jest typowym allrounderem skiturowym i wiązanie też jest typowym allrounderem skiturowym. Jak takie wiązanie wpłynie negatywnie na nartę, na jazdę na niej itp. Jedyny trochę negatywny aspekt to faktycznie siła wypięcia, tu odpowiednik Dynafita czyli jakieś ST jest od 4 DIN.   Kuba
  19. KubaR

    Nauka jazdy dzieci

      Z pewnym poślizgiem ale się włączę. Mam wrażenie, że o nartach mam jakieś drobne pojęcie. Ba nawet mam jakieś uprawnienia instruktorskie związane z górami i jazdą na nartach (choć nie stricte narciarskie).  Z dziećmi spędzamy z Martą kupę czasu. Indoktrynacja była wieloletnia i wielotorowa - dzieciaki bywały z nami w górach na nartach wiele razy (Nuśka 1 raz w przerobionych pulkach transportowych - domontowałem fotelik samochodowy - pod Łabskim Szczytem jak miała 7 miesięcy). Potem bywała (a potem bywały) wielokrotnie gdzieś w górach z wykorzystaniem nosidełek - aczkolwiek miało to interesujący evfekt uboczny: nie bardzo mogła szczaić o co biega z tym wyciągiem - przecież narty są poto by można było iść w góry, odwiedzić Ciocię w schronisku a nie jak chomik jeździć w te i wewte Zresztą jak miała circa 2.5 roku to jak coś robiłem z nartami to się jej nie dało z nich zgonić. Zdjęcie załączone jest z bananem na ustach i hasłem "Nusia jeździ narty!" Ale pomimo tego wszystkiego dzieci do nauki oddałem instruktorom. Naprzód na nauczanie indywidualne, potem w takiej szkólce klubiku. Oczywiście jak jedna i druga złapała o co biega to oprócz jeżdżenia z instruktorem (a teraz klubem) jeżdżą co najmniej drugie tyle ze mną tyle, że tutaj nauczanie sprowadza się przypomnienia "zasad na stoku" a jeździ sobie totalnie dla przyjemności. Dlaczego tak - ano uważam, że nie znam się na pracy z dziećmi, nie do końca jestem przekonany, że moje nawyki i układ ciała jest dobrym wzorcem, a dzieci kopiują rodziców/trenerów. Więc padło na instruktorów czy trenerów. Być może mi było łatwiej bo ich wszystkich znam a połowa z nich była kiedyś moimi kursantami.....   Moim zdaniem kupa czasu z dziećmi na nartach TAK ale jeśli mamy jakiekolwiek zastrzeżenia co do swoich kompetencji (nawet cierpliwości) to lepiej oddać fachowcowi.   Kuba 
  20.   Nie tylko szreń. Nie tylko w żlebach Każda sytuacja w której istnieje odpowiednio słaba warstwa w która z reguły jest zbudowana z duzych kryształów pomiędzy którymi jest dużo powietrza (np. formy kanciaste, szron powierzchniowy, szron wgłębny) nad którą znajduje się inna w o dobrze związana (kohezja). To może być jakaś forma śniegu przewianego (i najczęściej taka jest), czasami nawet świeżego. Wtedy punktowe zniszczenie (zapadnięcie się tej słabej) może się rozprzestrzeniać dalej w efekcie doprowadzając do uformowania deski z obrywem gdzieś dalej. Szrenie tu mogą być o tyle pomocne, że ponieważ pod nimi jest większa koncentracja pary wodnej, a one same stanowią też pewną barierę termiczną to pod nimi sa fajne warunki do formowania właśnie takich form kryształów.   Kuba   P.S. Właśnie w takich podszreniowych warunkach mogą się uformować takie śliczności jak na zdjęciu (siatka w tle ma 2mm rozstawu):   P.S. 2 Jest kilka prac o "remote triggered avalanches", jak ktoś ma zacięcie do mechaniki i fizyki to do poczytania: https://schulich.uca...hnsonThesis.pdf   P.S. 3 No i dlatego dla mnie naturalny śnieg to mistrzostwo form. Sztuczny to takie same kuleczki lodu
  21. Piotrek,   A powiedz mi czy obserwowałeś Sarę jadącą w takich warunkach "atypowych": w gęstej mgle, w nocy z latarką itp? Miałeś jakieś spostrzeżenia w takich warunkach?   Kuba
  22. Z pinowych wiązań z nieobrotową tylną częścią (lepsza transmisja sił i mniejsza telepacka narty) pojawiły się jeszcze Fritschi Tecton 12. Wygląda rzecz ciekawie.   Kuba
  23. KubaR

    Savoir-vivre na stoku :)

    To rozumiem. Tyle, że pisząc iż Zieliński Cię czegoś nauczył, nie pisząc nic o Wandzie Gentil-Tippenhauer i Oppenheimie to trochę dziwne. Zwłaszcza w kontekście savoir-vivre postać Zielińskiego jest co najmniej kontrowersyjna. Smutne to bo, wystarczyło zachować współautora i nie wywalić odnośników i źródeł i byłoby Ok.   Kuba
  24.   Zależy czego wygrzewanie w piekarniku. Mam jedno z dłuższych doświadczeń z termofomowalnymi botkami skiturowymi. W momencie kiedy pojawiły się ofercie producentów (pierwszy Dynafit około roku 2002) były diametralnie różne od botków zjazdowych. W zjazdowych tylko miejscowo było tworzywo (pianka) formująca się pod wpływem ciepła tylko w niektórych partiach, w skiturowych był to cały botek, do tego w konstrukcji overlap. Do tego temperatura była różna. W żadnym sklepie serwisie w owym czasie nie było sprzętu do nagrzania owych botków - typowe dmuchawy nie wydalały zarówno nadmuchem jak i temperaturą. Specjalne piecyki do grzania tychże botków pojawiły się w polsce po 2005 roku. Wtedy jedynym sposobem był piekarnik, zresztą sposób zaczerpnięty zza oceanu i przepisów jednej z firm produkujących takowe botki.. Natomiast różnica pomiędzy botkiem zwykłym, a termoformowalnym (przy właściwie dobranym rozmiarze) była kosmiczna. Wcześniej twierdziłem, że buty skiturowe dzielą się na 3 kategorie: - takie co obcierają na początku sezonu, - takie co obcierają na końcu sezonu, - takie co obcierają przez cały sezon. Odkąd termoformuję  botki (sezon 2002/2003) buty obtarły mnie 4 razy.   Obecnie, tak jak pisze MarioJ np. Atomic wprowadził taką technologię również do skorup. I jest to genialne rozwiązanie. Co ciekawe zakres temperatur jest taki, że własnie specjalistyczny piecyk a'la piekarnik tu działa. Jak zachodzę i zajeżdżę obecne to pójdę w któreś z tych rozwiązań.   A swoją drogą:     Czym to motywują? Zakresem koniecznego naciągnięcia? Brakiem odpowiedniego piecyka?   Kuba
×
×
  • Dodaj nową pozycję...