Skocz do zawartości

KubaR

Members
  • Liczba zawartości

    224
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez KubaR

  1. KubaR

    Analiza jazdy

    Weź się za skialpinizm 😄 Jeszcze gorzej.....
  2. KubaR

    Ku przestrodze

    Z tego co doczytałem w info podawanych przez Anjan Truffer to: twardy śnieg, kiepskie łopatki, wind chill do -30 panika Generalnie z tym, że zapewne już byli na granicy wychłodzenia to możesz mieć rację. K.
  3. KubaR

    Ku przestrodze

    Hmm, źródła lokalne podają też wersję z zamarznięciem i paniką: Anjan Truffer im Interview zur Tragödie an der Tête Blanche (nzz.ch)
  4. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    Trzymam kciuki! Nie. Napisałem na Małym Luboniu. Jest takie osiedle w Naprawie: Mały Łuboń, faktycznie jest na jego zboczach, dośc wysoko (moja chałupa jest na 700m npm). Jak wiesz gdzie był bar "Luboń" nad starą zakopianką to to osiedle jest powyżej. Miejsce fajne tylko czasem czuję się jak w opowieści "Domek w Beskidach" (lub Karkonoszach....). Ale za to widok z okna jest niezły:
  5. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    Chyba nie, tak jak piszę mam do siebie większe pretensje o to, że za bardzo odpuszczam... Za dużo widziałem dzieciaków które były tak mocno pchane przez rodziców, że w momencie jak tylko miały coś do powiedzenia to odstawiały narty na lata.... A jak przywołujesz swój temat tarzańsko historyczny to wspomniana wyżej Janka (co się dobrze zapowiadała - nie uważasz, że jakby napisać opowiadanie "O Jance co się dobrze zapowiadała" to tytuł byłby taki w stylu "Na skalnym podhalu"?) ma imię po siostrze swojej prababki (jak to nazwać? Praciotka?) która grała główną rolę w filmie przywołanym przez Ciebie w wątku Pięcistawy: zresztą będąc zawodniczką narciarską.... Może się geny jeszcze odezwą....
  6. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    @Marcos73 Filmik się mnie podoba 😄 A wiesz, że widziałem gdzieś badania, że ogólnie rzecz biorąc nie ma dużej różnicy pomiędzy tymi co zaczynali bardzo wcześnie a tymi co w wieku 8-10 lat. Chodziło ofkorz o zawodników. Ja mam niestety nieco inne doświadczenie. Starsza córka zaczęła jak miała 3.5 roku. Była indoktrynowana od początku, w nosidełku zwiedziła na nartach wiele miejsc, a wcześniej nawet zamontowałem fotelik samochodowy do pulek transportowych (i tak znalazła się w wieku 7 miesięcy w schronisku Pod Łabskim Szczytem - miałem jakieś wykłady dla KW Wrocław). Dało to ciekawy efekt, bo na początku jazdy normalnej nie mogła zatrybić o co biega w jeździe na wyciągu - przecież narty służą do tego żeby iść do schroniska, albo z tatą na zrobienie profilu pokrywy, ewentualnie całą rodziną na zjedzenie zupki gdzieś w lesie. A nie jak chomik w te i nazad... W każdym razie jak już zaczęła jeździć (tylko instruktor) to w lutym pierwszego sezonu zjechała sama z Hali Krupowej przez las do psiej doliny. Było śmiesznie bo obie dziewczyny wzięliśmy w nosidełkach ale coś nas tknęło, że skoro my idziemy na nartach to może wziąć Janki nartki. Myśleliśmy, że się poślizga koło schroniska. Z niewiadomych dla mnie przyczyn nie wzięliśmy jej kijków. Ale jak zobaczyła, że my jedziemy w dół na nartach to odmówiła nosidełka i oświadczyła, że ona też musi. Akurat były idealne warunki - twardo i na tym tak z 15 cm świeżego, więc jak to jej miejscami gdzie było stromiej pługiem rozgarnąłem to sobie ona w tym świetnie kręciła (tyz pługiem). Jak zjechała do Psiej Doliny to również odmówiła zapakowania w nosidełko albo wzięcia na hol, a że nie miała swoich kijków to zabrała mamie jeden z jej, który nawet złozony był większy od niej, i posługując się nim jak gondolier albo Mathias Zdarsky dopchała się te 2 km do parkingu. Ja byłem w ekstazie. Potem jeździła całkiem ok, szybko, z kontrolą, lubiła to. Część moich kolegów była nią wręcz zachwycona. Niestety w zeszłym sezonie oznajmiła, że ona nie lubi nart, jeździ tylko dlatego, że reszta rodziny jeździ itp. Zmieniła jej się tez technika, zaczęła jeździć na tzw. kangura - być moze to wynika z poczatku dojrzewania i zmiany roporcji. Co ciekawe jak pojedzie gdzieś gazem za mną i to i udaje jej się wyciąć skręt ładnie i banan się na twarzy pojawia, ale jak widzi, że ja to widzę to od razu jest "ja tego i tak nie lubię". Więc niestety z naprawdę dobrze zapowiadającej się narciarki na razie nic nie wyszło. I główkuję czy to dojrzewania, czy jakiś bunt, czy coś wlazło w głowę czy asperger. Nie naciskam, np. w tym roku spędziłem kilka razy dłuższy czas, siedząc z nią w knajpie na stoku gdy żona z młodszą śmigały. Ponieważ mam jakieś narciarską/górsko/śniegową obsesję to trochę mi szkoda.... Tak więc sam doświadczyłem, że wczesny super start nie koniecznie procentuje w przyszłości.
  7. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    @a_senior Fajnie rodzinnie jeździcie. Tak na pierwszy rzut oka to syn ma dużo z Twojej sylwetki 😄 A myślę, że jeżeli gdzieś jeszcze czasami jeździsz to jest szansa na spotkanie. Jak będzie śnieg trzeba będzie to jakoś ogarnąć. Tak to jest zaleta. Sam widze, że jak się w pare osób wybierzemy na narty to dzieciaki jadą bandą i znikają gdzieś poza chorym zontem. Ma to zaletę, że się nawzajem nakręcają i motywują. Wiesz, przed pandemią to lokalna ekipa prowadziła taki pseudo klubik. Więc dwa razy w tygodniu po południu zabierali mi dzieci (jak mieszkałem w Rabce to baby czekały pod domem) jak się przeprowadziłem na Mały Luboń to musiałem je zawieźć na Zabornię i jeździły dwie godziny. Niestety pod koniec cos się ze starszą zaczęło psuć i zaczęło ją odrzucać (niestety jest apergerem i to faktycznym, zresztą chyba ma to po mnie) - teraz za żadne skarby nie pojedzie na zorganizwoane narty. Młodszą udało się jeszcze w zeszłym roku wsadzić na tydzień szkolenia (przez drugi tydzeiń ferii jeździła codziennie na 2 godzinne sesje) w tym roku kategorycznie odmówiła. Była nawet dyskusja w domu, czy chce żeby ją do jakiegoś klubu zapisać - pewnie wchodziłoby w grę coś z Krakowa lub Zakopanego - ale bardzo prosiła żeby nie, że woli jeździć z Tatą. Co mnie dziwi bo w porównaniu z instruktorami to ja bywam faszystą... Zresztą, tak jak pisałem, w ogóle jej nie ciągnie do rywalizacji, natomiast ciągnie ją poza trasę i na hopki. Jak w zeszłym tygodniu byliśmy w Sulden am Ortler to taki fragment z usypanymi garbami był obowiązkowym punktem co kilka zjazdów. Zresztą jak jej raz lądowanie nie wyszło, zacięło narty to Mańkę znaleźliśmy 5 metrów dalej niż owe narty... Ale od razu po małej przerwie chciała tam pojechać i odczarować kicanie.... No ale to dygresja - wracając do wyjazdów to nam trochę zaburzyło jeżdżenie likwidacja dwóch wyciągów w okolicy (Maciejowa, Polczakówka) - na oba było bardzo blisko i generalnie zarówno w wersji ze szkoleniem jak i własnej można było bywać parę razy w tygodniu, o weekendach nie wpominając. Teraz jeździmy nieco dalej i ogranicza to do weekendów i niektórych śród po południu. Fakt brakuje w tym szkoleniowca mykają za mną i to jest to co mnie chyba najbardziej martwi. W kazdym razie trochę Ci zazdroszczę, że syn chciał i chce pomykać w klubie.
  8. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    Młodsza 10, starsza 12.5. Wiesz trudno mi jest się do tego odnieść, bo nie mam pojęcia jak jeździsz (a szkoda bo wielokrotnie miałem chrapkę na jakieś spotkanie, jeszcze za czasów ŚP Polczakówki np.), a chyba nawet ważniejsze jest jak definiujesz "dobre jeżdżenie". Dla mnie to nie tylko poprawność techniczna ale przede wszystkim w jeździe musi być widoczne "to coś" jakiś "pazur". Trudno mi to zdefiniować, kiedyś w jakiejś dyskusji tutaj (która chyba zaginęła w ramach awarii) pisałem, że "u nas we wiosce" mówiło się, że ten ktoś "stoi na narcie". Może to trochę jest to o czym pisze Mitek: To po prostu widać - choć wg mnie lepiej to widać w średnim i długim skręcie. Pytanie o to instruowanie, a raczej o stosunek instruowania do jeżdżenia. Taka ciekawostka - zawsze uważałem, że dzieci powinny być nauczone podstaw ale w momencie kiedy już jeżdżą to ilość instruktażu powinna zmaleć na rzecz kilometrów w zróżnicowanym terenie, nauczeniu się czucia nart, a potem tyczek by nauczyć się jak wyciągać z narty prędkość. Jak już narty przyrosną do łapek to wtedy instruktaż z korekcją potencjalnych błędów. Taki solidny trening z instruktażem to już w latach średnio-nastoletnich. Zresztą zwolennikiem objeżdżenia byłem tez u dorosłych - kiedyś miałem tu dyskusję z gościem który bardzo dużo ćwiczył na stoku i ja ośmieliłem się mu doradzić by przestał tak kurczowo trzymać się tych ćwiczeń i nie rezygnując z nich zaczął w przewadze jeździć w zróżnicowanych warunkach. Zarówno ten klient jak i kilkoro innych raczej się nie zgodzili... Dlaczego ciekawostka? Ano jakiś czas temu kupiłem sobie książkę "No hill to fast" - taka biografia braci Mahre z elementami porad technicznych. Wiem, że to dość dawne czasy ale uderzyły mnie ich wynurzenia o trenowaniu dzieci: "First, a youngster has to learn ski fast. Then he must aquire a technique to bring the speed under control. Finally, good coaching will refine that technique, and make the kid use it to go still faster. The wrong way is to teach a kid a totally refined technique before he has developed his own potential to go fast. Overcoaching is a tragic mistake.". Mnie to bardzo uderzyło, zwłaszcza jak przyglądam się dzieciom różnych znajomych. Zresztą sam miałem w zeszłym roku moment, że zauważyłem, iż wprowadzenie u młodszej dużej liczby ćwiczeń i mocniejszego instruktażu (przez instruktora a nie mnie ofkorz) spowodowało, że zaczęła jeździć bardziej "uważnie" zwracać w swojej jeździe na więcej rzeczy uwagę, ale przestała jeździć swobodnie, eksperymentować z tym jak narty jadą, jak je przyspieszyć itp. Po prostu potwory jeżdżą mniej i nie z taką intensywnością jakby mogły i powinny. Nie naciskam, odpuszczam. Być może to błąd bo nie będą tak jeździć jakby mogły, ale może nie znienawidzą nart przez nawiedzonego ojca (choć i tak młodsza mówi o mnie, że jestem kosmitą). Może w kontekście podejścia do nart, na pewno nie w technicznym. Liczba błędów które miałem zawsze, do tego ostatnie prawie 20 lat wyłącznie na nartach skiturowych i w kapciach (sprzęt zajzdowy kupiłem z powrotem w 2020) powoduje, że to co się nauczą przez naśladownictwo (a niestety dzieci się tak uczą najszybciej i najskuteczniej) nie będzie zbyt dobre...
  9. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    Co do bezpieczeństwa - jeżeli chodzi o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa na stoku to pełna zgoda. Jeżeli zaś chodzi o bezpieczeństwo dziecka to chyba jeździ trochę za ostrożnie (aczkolwiek żona już jej nie dogania). Zresztą mam takie wrażenie, że szczególnie rodzice mają nieco za nisko ustawiony próg bezpieczeństwa w stosunku do dzieciaków. No i potem dzieciaki, szczególnie jak już są nieco starsze jeżdżą z cały czas zaciągniętmy "ręcznym" i nie potrafią "dać narcie jechać". A jeżdżące dzieciaki powinny, za przeproszeniem, zapierdalać aż się kurzy. Powód do zmartwień jest bo widzę podobne błędy jakie ja mam. Razi mnie to po prostu. Tutaj też są dwa aspekty. Mam wrażenie, że sam padłem ofiarą tego o czym piszesz, ale w drugą stronę. Tak bardzo nie chciałem, żeby narty moich bab były emanacją moich ambicji, że im chyba za bardzo odpuściłem. Inna sprawa jest taka, że obie nie mają za grosz zacięcią do rywalizacji ergo mocny nacisk sportowy sensu by nie miał. Aczkolwiek młodszą mocno ciągnie poza trasę 😄 Natomiast brak objeżdżenia po tzw. tyczkach niestety wyjdzie później. Aby móc powiedzieć, że się dobrze jeździ na nartach trzeba mieć bazę na którą moim zdaniem składa się: a) ileś tysięcy km przejechanych w róznych warunkach, od przygotowanej trasy przez muldy(garby), lód, świezy snieg, zmięk po jaja, szreń, odsypy, las, stromizny, z plecakiem, bez plecaka, po nocy, we mgle, po lesie itp. itd. b) dużo jazdy po tyczkach (z przewagą giganta) I o ile a) jestem w stanie jakoś jej/im zapewnić to z b) są pewne kłopoty - co prawda próbuję lekko popchnąć młodszą, idę nawet w koncepcje, że sobie razem na jakieś treningi giganta pojeździmy. Więc nie zawsze te zapędy tyczkarskie rodziców można uznać za stracone jeżeli nawet kariery nie będzie. Zawsze coś w nogach zostanie. Kuba
  10. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    To co napisałeś jest cholernie mądre po mojemu. To nie tylko kwestia opiekuna-wzorca. To również kwestia tego, że dzieci najefektywniej uczą się przez naśladownictwo oraz, choć mniejsza, (po osiągnięciu okresu dojrzewania) wpływu genetyki (a konkretnie pewnych stosunków długości w ciele np. długości kości udowej, stosunku długości nóg do długości tułowia itp.). Niestety trochę mnie to martwi, bo o ile starszej córce włączył się jakiś opór przed nartami (jeździ w miarę, podobnie do Matki) i choć jeździ to cały czas twierdzi że nie chce. A w okresie do mniej więcej 7 roku zycia to zapinkalała aż miło było popatrzeć. Młodsza lubi i dużo jeździ ale niestety ponieważ w okolicy rózne grupy narciarskie wyginęły (tzn. ludize je prowadzacy kiedyś nie robią tego przez caly sezon ndla lokalsów, tylko żerują na tygodniowych grupach przyjezdnych w czasie ferii) to jeździ głównie ze mną. No i niestety zaczynam zauważać pewne cechy mojej jazdy u niej. Pocieszam się tym, że jak madrzy napisali "In that age overcoaching is common mistake" 😄 Kuba
  11. KubaR

    Prośba o analizę jazdy

    Bywam tam często z dzieciami ale bardzo rzadko jest na kimś oko zawiesić. Wręcz mam odczucia jakby na tym stoku bilety sprzedawali w systemie selekcji odwrotnej.... Naprawdę kogoś tak dobrze jeżdżącego tam widziałeś? Kuba
  12. KubaR

    Wybór nart dla 11 latka

    Część, Moje obie dziewczyny jeżdżą na Voelkl racetiger Pro Jr. jedna (11 lat) na 150cm druga (9 lat) 130 cm. Wybrałem bo normalna w miarę konstrukcja - sandwich ze ściankami bocznymi, pomimo tego, że górna warstwa to tylko mata z włókna. Narta jest dośc przyjazna że młodsza mało waży (26kg) to sobie z tymi 130cm dała radę bez problemu. Co prawda ja się jej nie opierdala to karakoni podobnie do Twojego, ale nad nartą panuje bez problemu jak mi się uda ją do jakichś ćwiczeń zmusić. Zresztą z powodu tej wagi musiałem dokupić drugie wiązania (fabyrcznie są DIN 2- 7) i ustawianie dla niej siły wypięcia 2 oznaczałoby, że wiązanie pracowałoby na granicy zakresu. Ten Rossignol ma konstrukcję która mnie trochę odrzuca w nartach (nawet dla młodzieży) tzn skorupa typu CAP + rdzeń z czegoś.
  13. KubaR

    Materiały szkoleniowe

    Eeee, Mitek, przesadzasz! Wszystkie swoje baby w ten sposób uczyłem. Fakt, że tylko jedna to przetrzymała (poznałeś ją) i już dwadzieścia lat z okładem jakoś sobie radzimy. Kuba
  14. Jak dasz termin to spóbuję ogarnąć. Z tym, że ze mnie żaden VIP, smętne zwłoki bardziej. A co do pogadania to z moejj strony nie ma problemu, pytanie jak ze strony słuchaczy... Kuba
  15. o to może się ruszę 😄 Skoro w tym roku kupiłem narty zjazdowe to pasuje się w tym podciągnąć nieco. Kuba
  16. KubaR

    Dobór nart żartobliwie

    Hej, Moim zdaniem to nie jest kwestia czy adaptacja czy inne narty tylko adaptacja i właściwy dobór sprzętu. tak po kolei: Adaptacja Większość osób które znałem i miały jakieś pojęcie o nartach generalnie nie miała problemu z nartami, generalnie jechali na tym co mieli. Oczywiście różnice były bo inaczej się jeździ na narcie skiturowej, freerajdowej inaczej na nartach typowo sportowych. Jak weźmiemy amatorskie zawody to praktycznie na każdej narcie zjedziesz wszystko. oczywiście kwestia pewnej łatwości i osiąganego czasu. Nie wiem, może za słabo jeżdżę ale generalnie dla mnie narty po prostu jeżdżą i róznice to widzę między gigantową czy slalomową lub freerajdową z ponad 10 cm pod butem ale już rozróżnianie slalomek miedzy sobą jest dla mnie magią. Sprzęt Oczywiście należy korzystać ze zdobyczy techniki ale czy wszyscy muszą jeździć na nartach zawodniczych czy para-zawodniczych? W poście z dzisiaj piszesz, że nie rozumiesz pojęcia "wybaczania błędów". Dla mnie to jest dość oczywiste - narta sportowa im lepsza tym bardziej jest projektowana do precyzyjnego prowadzenia. To nie tylko jest kwestia zakrawędziowania ale również balansu przód tył czy obu tych rzeczy na raz. To jest realizowane przez obie sztywności, szczególnie tą poprzeczną. I dla większości z nas takowa narta będzie super ale na przygotowanym stoku. Do tego, jeżeli ktoś chce narty tego typu to muszą (a może powinny) być odpowienio przygotowane, głównie naostrzone. Wtedy te ""kopy" "katapulty" "przyspieszenia" idealne prowadzenie nie dość że działają to jeszcze dają radochę. I nie jest to szczególnie trudne, zwłaszcza jak jedziemy naturalnym dla danej narty promieniem - wystarczy zrównoważona pozycja i odpowiednie pochylenie narty. Ale jak stok robi się nieco gorszy, pojawiają się odsypy, zmięk to aby narta jechała tam gdzie chcemy musimy z jednej strony być znacznie bardziej skoncetrowani z drugiej wkładać więcej eneregii. To jest chyba w miarę oczywiste - precyzyjna narta znacznie bardziej reaguje na to po czym jedzie, zmienia się kąt zakrawędziowania przy wjeździe w g. i albo będzie nam ten skręt zacieśniać albo wręcz przeciwnie. Ergo aby utrzymać je w takim sklręcie w jakim chcemy by jechała musimy zacząć pracować - czasami wystarczy tylko zmiana obciążeń przód tył, czasem trzeba dodać jakieś ogólne odciążenia, czasem po prostu ją wziąć za przysłowiową mordę. Narta nieco mniej sztywna poprzecznie aż tak mocno nie reaguje. Z drugiej strony na idelanie przygotowanym również nie będzie tak super "cięła". Podobnie jest jak porównamy narty o praktycznie tej samej konstrukcji i promieniu oraz różnej szerokości pod butem (np. tak jak Nordica robi Spitfire RB jako 72 76 i 80) te najwęższe będą naszybsze w przejściu z krawędzi na krawędź ale też najsztywniejsze poprzecznie, te najszersze nie będą tak szybkie w przejściu ale w gorszych warunkach zapewne "spokojniejsze". I teraz dochodzimy do jednej z ważniejszych rzeczy - celu. Cel No i właśnie pytaniem jest co chcemy robić w tym naszym narciarstwie. Jeżeli chcemy przed dwie godziny po przygotowaniu stoku, jak jeszcze jest on zmrożony zapierdzielać ile bozia dała to proszę bardzo idźmy w nartę sportową (i odpowiednio przygotowaną). Ale jak mamy się bujać ileś godzin np. z dzieciakami czy tylko dla frajdy to czy aby ba pewno jesteśmy zdecydowani na ciągłą koncentrację i wkładanie całej naszej mocy? Inną sprawą jest kwestia szkoleniowa czy treningowa. Np. dla pomocy w wejściu na krawędź można spkojnie kogoś postawić na slalomce czy nawet na takich wynalazkach jak fun-carvery (chyba już wyginęły) czy blade, podobnie przy ćwiczeniu balansu tył przód. Ja jestem już starszawy i po prostu sobie spokojnie pojeżdżę, stąd właśnie wybór takich X9. Nawiasem mówiąc po kilku dniach jazdy mam takie wrażenie, że charakter tych nart spokojnie by pozwalał na użycie ich w jakichś zawodach typu gigant dla amatorów czy jakiś branżowy zapewne dla znakomitej większości ze znacznie lepszym efektem niż typowych gigantówek. Stąd nieco mnie bawią hasła typu: Bo wychodzi, że jednak jeżdżę znacznie słabiej niż myślałem o ambicjach nie wspominając..... Chyba And_Rand tu napisał, że nie rozróżnia nart w danej klasie, bardziej wyczuwa różnice między klasowe. Ja przyznam się, że mam podobnie, trochę bym to rozwinął o przygotowanie nart głównie kąty krawędzi. Na zachowanie narty niezwykle, moim zdaniem, wpływa kąt podniesienia krawędzi. Manipulując nim, a zwłaszcza np różnicując ten pod butem a tymi z przodu i z tyłu. Stąd tak naprawdę w momencie dyskusji i porównania ta i tamta narta powinniśmy być pewnie, że one były tak samo przygotowane. Tak się rozpisałem, może mam potrzebę nagadania się po okresie niedostępności. Kuba
  17. KubaR

    Dobór nart żartobliwie

    Mnie bardzo spasowały własnie X9 (sezon 19/20). W tym roku po XX latach posiadania wyłącznie sprzętu skiturowego (w różnych typach i szerokościach tudzież twardościach buta) kupiłem sobie z powortem zjazdowe (właśnie owe X9). Jako jedyna para nart na ubite stoki (głównie) wydają mi się pewnym optimum. Sam pomysł takich hybryd bardzo do mnie przemawia. Kuba
  18. Andrzej, wcześniej pisałeś podobnie o rozmiarze 26.5. To nie do końca jest tak. Owszem większość firm robi buty tak, że jeden rozmiar skorupy obejmuje niejako dwa rozmiary: połówkę i cały. Zwykle jest też tak, że układ jest taki: cały i następującą po nim połówka (czyli 26 i 26.5, 27 i 27.5). Piszę zwykle bo np. Scarpa (ale to buty skiturowe głownie) ma układ numeracji taki, że w jednej skorupie jest połówka i następujący po niej rozmiar (czyli 26.5 i 27, 27.5 i 28). W butach które znam zwykle długośc jest tak dobrana, że jest zbliżona do większego z tych sparowanych numerów a mniejszy jest realizowany przez bardziej mięsisty botek. Teraz w doborze butów nawet tylko na długość ważny jest również kształt stopy. Ja przykładowo mam rozmiar stopy 26.3 cm ale najdłuższy mam duży palec i do tego skierowany do wewnątrz (kształt stopy typu banan). Ergo w żadnym bucie 26.5 wziętym z pólki się nie mieszczę. W tzw. młodości buty zjazdowe zwykle miałem wąskie i wtedy rozmiar 27 dawał radę - stopa się klinowała w bucie tak, że było ok. Potem, kiedy zacząłem mieć wyłacznie buty skiturowe było podobnie - tzn w butach Dynafita serii TLT (2,3,700 niestety nie 4,) czy ZZero było ok. Ale po zmianie "kopyta" okazało się, że w skorupie 27 - 27.5 pływam. Radą okazało się kupno butów 26.5 (dla Skarpy skorupa 26.5-27) i modyfikacja skorupy - zrobienie miejsca na duży palec. W tej chwili kupuję 26.5 i z zalożenia modyfikuję skorupę. To własnie jest różnica w kaształcie. Atomica się nie dało do mojej stopy zmodyfikować, Nordicę tak.
  19. KubaR

    Narty Cross Turn

    Jestem. Narysuj sobie. Uwzględnij pojęcie kąta rampowego. Kiedyś nawet Fischer robił buty dla kobiet z większym kątem rampowym argumentując to tym, że kobiety mają przykurcze Achillesa od chodzenia w butach na obcasie. Jeśli chodzi o cytat z sidasa to tak jest ale jeżeli but nie ma sztywnej cholewki. W bucie narciarskim kat podudzia w stosunku do gleby/narty jest zależny od pochylenia cholewki i jej konstrukcji. Można go zmienić albo zmieniając jej kąt nachylenia (buty z takową regulacją) albo zmieniając kąt pomiędzy podudziem a samą cholewką (np poprzez włożenie/wyjęcie spojlerów - czyli klinów umieszczanych między łydką a tylną ścianą cholewki). Przy niezmienionej cholewce podniesienie pięty nie zmienia kąta między podudziem i nartą tylko pomiędzy podudziem a stopą zwiększając go. Natomiast klin pod piętę buta by sprawę zmienił podobnie jak podniesienie tyłu wiązania ale wtedy odczucia mogłyby by być dziwniejsze. Akurat to intensywnie sprawdzam co roku bo dwóch parach skiturowych mam stare wiązania dynafita gdzie jest niezerowy kąt rampowy, a we freerideowych G3 Onyx które mają zerowy kąt rampowy. Na początku przy każdej zmianie ciut to czulem, po jakimś czasie się przyzwyczaiłem. Kuba Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
  20. KubaR

    Narty Cross Turn

      Jeżeli będziesz miał circa podobnie zapięte to cholewka się nie zmienia. Czyli circa od kostki do wyjścia z goleni z cholewki linia jest zachowana. Klin pod piętę spowoduje, że stopa zamiast leżeć płasko (a tak naprawdę pod kątem jakieś 4-5 stopni - kąt rampowy buta) będzie podparta pod piętą. Czyli kostka pójdzie do góry. Sumarycznie kąt pomiędzy golenią a stopą się wtedy zwiększy. Klin pod piętę się wsadza jak ktoś ma problem ze zbyt dużym pochyleniem buta (objawem może być ból okolic łydki i achillesa, ból rozcięgna podeszwowego czy drętwienie przedniej spodniej części stopy). Czasami klin się również wsadza jak buty są ciut za krótkie. A masz wsadzone spojlery do buta? Nordica pochylenie cholewki opiera na spojlerach - przynajmniej moje GPX tak mają.   Kuba
  21. KubaR

    Narty Cross Turn

      Z Twojego opisu wynika, że w technicach miałeś cholewkę bardziej pochyloną niż w Nordicach. Wsadzenie klina spowoduje, że bedziesz się czuł jakby cholewka była mniej pochylona: kąt między stopą a golenią będzie mniejszy.   Kuba
  22. Ojej.... Blizzard Thermo Firebird... Tlałki na takich jeździły, pół liceum o takich marzyłem... Potem się udało zdobyć Rossignoll SM VAS...   Kuba
  23.  Po mojemu to raczej VR-17, a potem VR-27. Ładny opis początków tam (po prawej stronie na dole): https://books.google...epage&q&f=false   Z innej strony o wspomnianym w tej notce Michele Arpin był artykuł w którymś numerze Ski z lat 1983-1984 ze zdjęciem i podpisem: "He's one passion is to touch the ski"   Edit: znalazłem w Google books (choć bardziej bym się ucieszył gdybym go znalazł po przeprowadzce....): https://books.google...epage&q&f=false   Kuba Użytkownik KubaR edytował ten post 17 luty 2020 - 12:02
  24. O ile dobrze pamiętam to maks na Striefie to jest 40stopni czyli 85%. Kuba Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...