Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 017
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Nie miałem szans. Tylko 3 dni jeżdżenia. Nawet tych głównych ośrodków nie udało się do końca rozpoznać. Gdybyśmy byli, tak jak zwykle, 6 dni, na pewno do niego zaglądnęlibyśmy, choćby przez to, że trasy były mocno obciążone dziećmi i młodzieżą. Nie, nie było żadnych mrożących w żyłach krew. Wszytko to jeździ dość dobrze i w miarę bezpiecznie. Z naciskiem na słowo w "miarę". W każdym razie w czasie tych 3 dni nie miałem żadnej kolizji. Ale było tłoczno a nawet bardzo. Pewnie tutejsze ferie. Ew. niemieckie.
  2. Cały dzień. Nawet w naszym Hollersbach jest cały czas lekki mrozik. A górą żadnych mokrych muld. Takie zwykłe, twarde oczywiście się zdarzają, ale to wynika z konfiguracji trasy. Jak będzie za kilka dnie tego oczywiście nie wiem.
  3. Z tymi niebieskimi w rejonie Restkogel wygląda tak. Wiele z nich jest naprawdę niebieskich, by nie powiedzieć zielonych... do pewnego momentu. Bo przychodzi konkretna czarna ścianka. Zmuldzona, stroma i twarda. Niektóre czerwone i niebieskie w zasadzie się od siebie nie różnią. I każda z nich może w pewnym momencie przekształcić się w czarną ściankę. Nie, nie narzekamy. Bardzo je lubimy, ale taki początkujący, próbujący swoich sił na niebieskich, bo tak zapewniają  oznaczenia, może się zdziwić. Nie znam dobrze ośrodków austriackich związanych z dwutysięcznikami. W zeszłym roku było Saalbach, w tym Kitzbuhel. I mam podobne odczucia co do tras niebieskich. Natomiast dobrze znam 3-tysięczne Ischgl z Galtur i Kappl, gdzie byłem 4 razy czy Soelden, gdzie byłem tylko raz. Ale tam nie miałem tego wrażenia. Każdy kolor był adekwatny do stopnia trudności i oczekiwań. Czerwone były regularnie czerwone, podobnie niebieskie. A czarne były konkretnie czarne, BTW bardzo dobre, jak ta w Soelden.   I szczerze mówiąc, a raczej pisząc , wolę te wielkie ośrodki. Ale nie narzekam i na te małe. Bardzo np. lubię atmosferę tutejszych wiosek i miasteczek. To nasze Hollersbach, z kościółkiem wydzwaniającym czas, sklepikiem do którego zachodzą tutejsi, sympatycznymi, pustawymi knajpkami. I pięknymi widokami na góry (dołączam widoczek z naszego balkoniku). Można się przespacerować tu i tam, poczuć tutejszy dostani spokój, bynajmniej nie nudny ład i porządek.Dobrze im się tu żyje, przynajmniej takie są tego pozory, bo co siedzi pod spodem, tego nie wiemy. Ale zapewne coś siedzi, jak to w życiu.  
  4. Taki dziwny, nietypowy wyjazd rodzinny. Dziadki + dzieci + wnuki. Jazda na nartach przeplatana z babysittingiem. Mieszkamy w uroczym Hollersbach. Pogoda bajkowa i bajeczna, warunki b. dobre. No może trochę twardo miejscami. Trasy niezłe, choć jak mówi moja córka, wszystkie co najmniej czerwone, ale Austriacy, by nudy nie było, niektóre z nich określili jako niebieskie.   Kilka zdjęć.  
  5. Nie ma osobnego tematu, nie ma jednego testu jak dobierać. W którymś odcinku poświęconym chyba ćwiczeniom Morgan opowiada trochę o długości kijków i tłumaczy dlaczego jego są tak krótkie.   Nie warto lekceważyć zaleceń ekspertów z prawdziwego zdarzenia. Oni, tzn. Morgan i Jeremy jeżdżą i szkolą ludzi mniej więcej 300 dni w roku. Rok w rok.   Ale jeśli im nie wierzymy (Francuziki ) to warto poczytać artykuł, który podrzuciłem. To wg mnie najlepiej jeżdżący w wolnej jeździe narciarze na świecie. Taki np. Reilly McGlashan to czysta science fiction, jak pisze Jan na forum KN. Podrzuciłem kiedyś kilka video z nim, np. jada w muldach. I oni zalecaja raczej krótkie kije. Max. 65% długości ciała.   Nie wiem czy skorzystam z ich rad, ale na pewno nie napisałbym o nich "bzdura". Przed lękiem o ośmieszenie się.
  6. Hmmm. Jeremy to były zawodnik. Morgan zacytował pewien artykuł: https://eliteskiing....zing-ski-poles/  Wg. niego moje kijki powinny mieć ok. 120 cm. Maksymalnie.
  7. Nie, na razie skracać nie będę. Ale pomysł z przetestowaniem różnych długości zastosuję. Stać mnie na 5 Euro dziennie. Na pewno wiele zależy od sylwetki. Kiedyś jeździłem dość nisko, teraz, pewnie trochę wyżej. Wiek robi swoje. Choć dziś zaimponowałem młodszemu ode mnie o dobre 30 lat koledze pompkami. Zrobiłem kilka szybkich.   A jutro wyjazd. Kierunek Kitzbuhel.
  8. Zawsze dobierałem kijki wg zasady odwróconego kijka. Odwracamy kijek, łapiemy pod talerzykiem i ma być kąt prosty w łokciu. I zawsze wydawało mi się, że moje kijki są za długie. Przy wzroście 186 cm mają 130 cm długości. Za długie nie mogły być, bo przecież dobierałem zgodnie ze sztuką.   Już przy tłumaczeniu kursu Morgana stwierdziłem, że coś jest nie tak. BTW on przy wzroście 192 cm używa kijków 110 cm! Na trasie, bo do FR pewnie dłuższych. No i dziś przyszło video Jeremy'ego, jednego z instruktorów teamu Morgana. Dołożyłem napisy. Chyba skrócę swoje kijki.   https://youtu.be/Lmztu-r7w4w
  9. Ciekaw jestem reakcji oglądających/czytających. Zwłaszcza tych nie expertów. Czy kurs okaże się pomocny, bo w końcu o tu tu chodzi. Mnie wyjaśnił kilka spraw, w kilku mnie upewnił, a w 2-3 kompletnie zaskoczył, zwłaszcza odnośnie wyboru butów.   W drugiej wersji, do której będziesz miał dostęp automatycznie jak tylko będzie gotowa, jest kilka zmian i nowości, m.in. jazda w puchu. Ale najciekawsze, niestety długie, są pytania i odpowiedzi na żywo, czyli na video, Morgana i Arno. Pytania są dość oczywiste, bo dotyczą często pewnych kontrowersyjnych spraw.
  10. I bardzo dobrze. Ale nie trzeba przy okazji drwić z pytających. Tym bardziej, że temat nie jest wcale oczywisty. Pamiętasz powiedzenie babci by nie siadać na zimnym bo złapiesz wilka. Cokolwiek to znaczy. Nawet zaglądnąłem do internetu: https://natemat.pl/2...ma-wiele-twarzy U mnie dochodzi jeszcze problem lędźwi.   Akurat wynalazek podgrzewania kanap popieram i w mroźny dzień zdecydowanie wolę siedzieć na wyciągu z podgrzewaną kanapą niż niepodgrzewaną. A jadąc tę ostatnią, jeśli jest naprawdę mroźno, robię wszystko by mi tyłek nie zmarzł. I każdemu radzę robić to samo.   A odnośnie schodów ruchomych. Jestem jednym z nielicznych, którzy wchodzą lub schodzą w trakcie ich jazdy. O ile się da, tzn o ile inni pozwolą.
  11. Oczywiście że jeździłem. I wciąż jeżdżę, np. 2 lata temu w Cortinie się takie trafiały. I jak napisałem, już nie mam problemów, bo sobie umiałem na nie zaradzić, ale kiedyś miałem. Pytający zadał całkiem sensowne pytanie. "Marznie mi tyłek na niepodgrzewanych kanapach. Macie jakieś na to sposoby?" Pytanie zasadne, sensowne, na które można znaleźć kilka rozwiązań, np. podkładanie pod tyłek rąk w rękawiczek (zresztą jak pisze Estka, niekoniecznie swoich ). Na szczęście coraz więcej podgrzewanych kanap się trafia.   I co odpowiadają poniektórzy, dodajmy wyćwiczeni w boju eksperci, prawdziwi lub nie? Prawdziwy narciarz, zahartowany w wieloletnich bojach narciarskich (w domyśle, takimi są, a przynajmniej za takich się uważają) takimi pierdołami się nie przejmuje. Kiedyś jeździło się tylko na takich i dobrze było (tym samym podkreślają, że to oni są takimi twardzielami). Pytający jest mięczakiem, któremu trzeba utrzeć na wstępie nosa, wyśmiać go, a przy okazji pokazać jacy to my jesteśmy obyci gieroje. Głupia i śmieszna reakcja wiele mówiąca o piszących.
  12. Od kiedy zacząłem jeździć w nieprzewiewnych spodniach podszytych polarem nie ma problemu, przynajmniej co do samego tyłka. Poprzednio, gdy jeździłem w pianach był. Czasem podkładałem pod tyłek rękawiczki, a ręce chowałem do kieszeni.   Natomiast u mnie jest problem z lędźwiami na niepodgrzewanej kanapie. Oczywiście gdy jest naprawdę zimno. Od kilku lat wkładam taką szeroką opaskę na lędźwie. Trochę usztywnia, ale głównie ociepla. Już mi niepodgrzewane kanapy niestraszne.   Te głupie, ironiczne komentarze doświadczonych kolegów są niestety typowe na wielu forach. Nie rozumiem skąd się to bierze. Naprawdę tacy jesteśmy? Próbujemy się dowartościować? A może to taka fala, przez którą mają przejść świeżaki na forum?
  13. Kup nowe buty. Niedopasowana szerokość buta ma duże znaczenie i w zasadzie nie da się jej poprawić. Może przez wymianę kapcia, ale z doświadczenia wiem, że nie jest to proste. Natomiast flex, jak napisał Mitek, ma mniejsze znaczenie. Nie chcę zdradzać co dowiedziałem się z płatnych filmów odnośnie doboru buta, ale nie bój się wysokiego flexu. Canting oczywiście należy prawidłowo wyregulować, ale to dość proste o ile but ma regulację. Najlepiej wyregulować po włożeniu stopy do skorupy buta i przyjęciu pozycji podstawowej. Czy zła regulacja cantingu ma wpływ na jazdę? Oczywiście, choć myślę, że nie jest to zasadniczy powód Twoich problemów.
  14. a_senior

    Przebieg

    Aż tyle chyba nie ma (kupił w 2016-2017). Coś mi chodzi po głowie 220-240 KM. No i oczywiście chodzi nie o silnik TDI (jak napisałem, bo to diesel), ale TSI. BTW przyjemnie to jeździ i nie bierze oleju, choć to nie jest oczywiste.
  15. a_senior

    Przebieg

    Albo "Bolid Młodzieży Wiejskiej".   Majka, takich mocnych benzynowców trochę jest i w to w sferze budżetowej+ także. Np. TDI 2.0 VW w Skodzie Superb (takim jeździ jeden znajomy).
  16. a_senior

    Przebieg

    I tu się mylisz. W tym roku w Krakowie syfu w powietrzu jest dużo mniej, pomimo że sezon grzewczy się zaczął. Wymiana tradycyjnego grzania (czytaj kiepski węgiel) na w większości gazowe) w końcu coś dała. Zdecydowanie gorzej jest w podkrakowskich wioskach, gdzie dalej pali się swobodnie byle czym.
  17. a_senior

    Przebieg

    Ta kulka to do zablokowania EGR w stanie prawie zamkniętym? Dzięki za namiar. Na razie nie skorzystam. W KIA gwarancja trwa 7 lat (cokolwiek obejmuje). Dla mnie jeszcze 2 lata. Ale za 2 lata obaczym.
  18. a_senior

    Przebieg

    Co do EGR to niekoniecznie jest prawdą. Ustrojstwo ma za zadanie spełnić pewne warunki (ograniczyć tlenki azotu) w pewnych okolicznościach. I tyle. Ale jak to wygląda globalnie tego nie wiem. Czyli mniej tlenków azotu, ale pewne pogorszenie osiągów, a więc np. więcej CO2, krótsza żywotność silnika, itp. Te same zastrzeżenia można mieć do samochodów czysto elektrycznych. Ciekaw jestem czy istnieją gdzieś globalne wyliczenia ekologiczności taki samochodów.   Filtr DPF czy FAP ma sens, tu ekologicznie rzecz biorąc nie ma wątpliwości, choć to rzecz mocno upierdliwa. A ściśle - może być mocno upierdliwa.   Na razie samochód od tygodnia stoi przed domem, a jego właściciel, jak zwykle zresztą, przemieszcza się po mieście, o ile nie jest chory, na rowerze. I to jest prawdziwie ekologiczne podejście do rzeczy. I praktyczne, bo jazda samochodem po Krakowie to jedna z bardziej bezsensownych czynności jaką można sobie wyobrazić.   A jeszcze odnośnie EGR. Bez wahania i bez skrupułów bym go zaślepił przy najbliższej okazji, ale jak się wydaje, w moim silniku (CRDI 2.0), ryzykuję komunikat "Check engine" na desce rozdzielczej.
  19. a_senior

    Przebieg

    Nie przesadzajcie z LPG. To jednak nie całkiem to samo co benzyna. Różnice są, choćby wyższa temperatura spalania, a to może, choć nie musi, prowadzić do wypalania zaworów. W silnikach bez hydraulicznej regulacji zaworów tez nie jest zalecana przeróbka na LPG, choć możliwa. W bezpośrednim wtrysku da się, ale dużo kosztuje. Ale to co mnie zniechęcało do przeróbki na LPG, choć silnik się do tego świetnie nadawał, to dodatkowe układy, które mogą się zepsuć czy rozregulować. Układ LPG wymaga dość starannej, okresowej kontroli. Zresztą mało jeżdżę samochodem.
  20. O ile zrozumiałem, jeśli stwierdzisz w ciągu 30 dni, że to Ci nic nie dało, piszesz do Morgana a on Ci odda pieniądze. I pewnie zabierze dostęp. Czyli w uproszczeniu, oddaje pieniądze, jeśli Ci się to nie spodoba.
  21. Dzięki. Sam się sobie dziwię. Ale myślę, zwłaszcza w dzisiejszym coraz bardziej zmaterializowanym świecie, że pieniądze to nie wszystko. Trzeba ich trochę mieć by godziwie żyć, ale nie dać się im uwieść. Nie przeliczać naszych poczynań na mamonę. Choć przyznaję, że nie każdy może sobie na takie stanowisko pozwolić. 
  22. Nie. Myślę, że nie zrobi sobie bałaganu i zdecydowanie skorzysta. Morgan działa jak dobry instruktor czy ogólnie rzecz biorąc nauczyciel. Wprowadza rzeczy powoli i po kolei, bez przerostu formy. Niektóre odcinki dotyczą spraw kontrowersyjnych, np. gdy mówi o flexie buta. Albo  o kącie zakrawędziowania przed wejściem w skręt. Ale większość dotyczy spraw oczywistych. Np. jak skręcać carvingowo (ciekawa rzecz, ale Francuzi używają słowa carving, jak Polacy zresztą , nie wymyślili sobie, jak to lubią robić, własnego odpowiednika*). Pokazuje jak zacząć, gdzie, na co zwracać uwagę. Nie pokazuje od razu na 100%, a naprawdę umie to robić, nie chwali się swoimi umiejętnościami. Podobnie wprowadzenie krótkiego skrętu, który nazywa krótkim skrętem dynamicznym. Takie połączenie skrętu ześlizgowego z elementami carvingu. Seria takich skrętów to coś w rodzaju śmigu, choć takiej nazwy nie stosuje. To zresztą jego ulubiony skręt, skądinąd najbardziej uniwersalny i przydatny na typowych trasach czy np. w muldach.   Kupuj. W przyszłości, już za 2-gą ulepszoną wersję nic nie zapłacisz.   (*) dokładnie rzecz biorąc stosują także określenie skręt cięty, znów tak jak my.
  23. Zamówienie jest proste. Wchodzimy tu  Na początek znajdziemy trochę ogólnych informacji, rodzaj zachęty. Można poczytać. Nie tłumaczyłem relacji uczestników, ale google robi to dość dobrze. Pod koniec klikamy na “Zacznij teraz”. Wchodzimy na stronę zamówienia. Wypełniamy swoje dane, wybieramy sposób płatności, zatwierdzamy i czekamy (niedługo) na mail od Morgana, który da nam dostęp do kursu. A potem oglądamy, analizujemy, zgadzamy się lub nie. Najprościej zapłacić za pośrednictwem PayPal. Można kartą, można czymś co się nazywa “Polecenie zapłaty” (Prelevement bancaire) - nie znam tego.   I jeszcze krótki plan kursu, ponad 40 video, każdy od 5 do ponad 40 minut długości:   Powitanie i wstęp Przygotowanie fizyczne (1h 9 min) Buty (1h 50 min) Narty i kijki (56 min) Podstawy narciarstwa, technika jazdy i utarte poglądy (1h 12 min) Carving, krótkie skręty i muldy (2h 29 min) Ćwiczenia na nartach (37 min)
  24. Słowo stało się ciałem! Po kilkumiesięcznych zmaganiach z produkcją napisów do filmów Morgana i tłumaczeniem jego tekstów mamy efekt: polską stronę francuskiego witryny “Devenez le meilleur skieur” czyli “Zostań Lepszym Narciarzem” z ambitnym i bardzo oryginalnym programem szkolenia narciarskiego. https://acces.labora...-dums-polonais/   Polska wersja kursu jest zubożona w stosunku do francuskiej, ale i dużo tańsza. Zubożona nie tyle co do samych filmików, te są te same, ale co do dodatkowych możliwości jakie istnieją w wersji francuskiej. Przede wszystkim brak będzie możliwości bezpośredniej, on-line, komunikacji z Morganem i jego ekipą. Ze zrozumiałych względów językowych. Podobnie nie będzie komunikacji za pośrednictwem FB, itp.   Kurs dostępny jest po opłaceniu 59 Euro. Cena niewielka, jeśli uwzględni się włożoną przez Morgana i Arno pracę, nie mówiąc o mojej, i fakt, że godzina szkolenia instruktora w Alpach wynosi ok. 70 Euro. Cena jest promocyjna w pierwszym sezonie i wzrośnie w kolejnych. BTW Morgan już szykuje 2. wersję. O tym jak kupić + kilka szczegółów technicznym piszę w osobnym wątku.   Dwa słowa o samym autorze. Morgan Petiniot jest Francuzem, instruktorem, narciarskim zapaleńcem, którego pasją jest jazda na nartach, ale i nauczanie narciarstwa. Ma bardzo nietypowy życiorys. W wieku 33 lat, jako przeciętny narciarz, osiedlił się w stacji narciarskiej w Pirenejach i to bynajmniej nie z powodu miłości do nart. Ucieczka od cywilizacji? Tu, choć nie od razu, wstąpiło w niego narciarskie szaleństwo. Zaczął bardzo dużo jeździć, a przede wszystkim doskonalić swoją jazdę. Tysiące godzin jazdy, konsultacji z instruktorami, godzin analizy filmów innych i siebie samego. Szybko uzyskał tytuł instruktora kanadyjskiego (francuski jest czasowo o wiele trudniejszy do zdobycia, np. wymaga 8 lat szkolenia innych), założył instytucję o nazwie “ Le Laboratoire du Skieur”, LLDS, czyli po naszemu “Laboratorium Narciarza”, grupującą kilku instruktorów i fachowców od nart. Organizuje staże w Alpach, Pirenejach, ale także w Japonii czy Kanadzie, na co dzień zapewne szkoli w swojej stacji. I m.in. przygotował, wraz z Arno - kinezytarapeutą i równocześnie kamerzystą, 8.5 godzinny video kurs podzielony na ponad 40 odcinków video.   Wg. mnie i kilku znajomych narciarzy program jest świetny, kompletny i jedyny w swoim rodzaju. Poprzez kolejne odcinki prowadzi nas od przygotowania fizycznego przed sezonem, poprzez świadomy wybór sprzętu (samym butom poświęcony jest prawie 2 godziny), podstawy jazdy na nartach, z niekiedy kontrowersyjnym podejściem do kilku utrwalonych poglądów, pokaz wykonywania podstawowych skrętów techniką carvingową i ześlizgową, w tym jazda w muldach, aż po ćwiczenia na stoku przydatne do opanowania pewnych ważnych nawyków. Wszystko to w prawdziwej jeździe, zręcznie filmowanej przez Arno.   Program przeznaczony jest teoretycznie dla każdego, ale tak naprawdę skierowany jest głównie do średniaków, którzy już coś potrafią i chcą poprawić swoje narciarstwo, a nie bardzo wiedzą jak się do tego zabrać. Ci skorzystają najwięcej. Ale także i ci dobrze jeżdżący wyjdą na swoje. Mam się za dobrego narciarza, ale dzięki temu programowi dowiedziałem się o kilku nowych rzeczach, a w 2-3 przypadkach doznałem nawet swoistego olśnienia. No i kupuję nowe buty narciarskie, choć sądziłem, że te dotychczasowe są wciąż OK, bo przekonały mnie argumenty Morgana.   Program opiera się na dwóch podstawowych koncepcjach. Po pierwsze, nie warto uczyć się ewolucji pośrednich, z których i tak zrezygnujemy w dalszym okresie nauczania, np. skrętów NW (we franc. to flexion-extension). I po drugie, zasadniczy mechanizm każdego skrętu, ześlizgowego czy carvingowego, opiera się na inicjacji skrętu z nogi wewnętrznej, a dokładnie, tej która stanie się za chwilę wewnętrzną! To podstawowy klucz do nauczania Morgana. Niektóre poglądy i rady Morgana wydają się kontrowersyjne, choć nie dla mnie. Inne wymagają dyskusji czy po prostu przemyślenia.   Program zapewne nie jest pozbawiony wad. Wydaje się, że czasem Morgan za bardzo wchodzi w szczegóły, rozdrabnia, niekiedy “za dużo gada” jak byśmy to wprost powiedzieli. Czasem, chyba celowo, powtarza się. Ale wszystko to wynika z jego pasji do bycia zrozumiałym i dotarcia za wszelką cenę do oglądającego go “ucznia”. Naprawdę mu się chce.   Jeszcze kilka słów o moim tłumaczeniu, głównie podpisów do francuskiej “gadki” Morgana, który BTW mówi bardzo ładnie i zrozumiale, ale… po francusku . Lepiej byłoby zamiast napisów dodać polski dubbing, tyle że to mnie przerastało. Tłumaczenie żywej, kolokwialnej mowy nigdy nie jest łatwe. Tym bardziej tam, gdzie pojawia się specyficzne nazewnictwo czy wręcz żargon. Niestety często inny od tego polskiego. Tłumacz google nie tylko, że nie daje rady, to powoduje u czytającego salwy śmiechu. No więc kluczyłem jak mogłem, starając się zachować oryginał, ale niekiedy dopuszczając polską, odmienną od francuskiej, terminologię. O kilku problemach tego typu już wspominałem. Niekiedy celowo unikałem polskiego błędnego nazewnictwa, jak np. “sztywność poprzeczna”. Ale na pewno nie ustrzegłem się wielu błędów i niezręczności. Chętnie poprawię, gdy zostaną mi wytknięte. Zgłaszajcie je wprost na mój email: [email protected]   By było jasne. Tłumaczenie zrobiłem za friko. Dlaczego tak? Dużo by mówić i pisać.   No i na koniec, last but not least. Wielkie dzięki dla Maćka (MaciejS), który mnie zachęcił do pracy, wspomagał radą i uwagami. Gdyby nie on, szybko bym się poddał.
  25. a_senior

    Nalewki

    Wg przepisu a nawet ciut dłużej. Zdjęcie zrobiłem tuz po rozlaniu. Piany już nie ma. Ale moc jest.   Błąd popełniłem. Już poprawiłem. Pisałem o porzeczkach, a to były jeżyny, choć tam gdzie je zbieram nazywają je czernice. Tyle tam tego, że wiadrami można zbierać. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...