Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 603
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    23

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Wróciliśmy bez szwanku. Pogoda taka sobie, ale reszta całkiem dobra. Niestety z powodu niezachęcającej pogody wybraliśmy sie tylko raz poza podstawowy region Helm - Monte Elmo. Jak dla mnie wystarczy na 6 dni jeżdżenia, ale dla wielu tras mogłoby być więcej. Zrobiłem krótki filmik z pobytu. Oczywiście zdjęcia i filmiki nie oddają pogody, bo były robione w tych "jaśniejszych" momentach. https://photos.app.goo.gl/VYsFWcabHpw1sB8T9
  2. Jeszcze tam nie dotarłem. Ale ja stosuję odpowienia technikę do odpowiednich okoliczności. Carving na takiej 12 (trzecie zdjecie) jest w sam raz. Na bardziej stromych i zmuldzonych staram się jechać skrętem krótkim mieszanym. Staram się, bo niestety coraz gorzej mi się to udaje. Kręgosłup dokucza. I starość. 😉
  3. Dziś zupełnie inny świat. Odkryliśmy krótką czerwoną 12 z orczykiem. Idealna do ćwiczenia carvingu. 🙂
  4. Piotrze, dziś sypało, więc głównie jeździliśmy czerwoną 13 do gondoli. Całkiem niezła.
  5. Kask jest bardzo OK. W ogóle go nie czuję. Ale odkryłem b. ważn jego zaletę. Przy padajacym śniegu, a dzis cały dzień padało w 3 Zinnen, zawsze parowały mi gogle, bo padajacy śnieg gromadził sie na górnej krawędzić z gąbką. W kasku tego nie ma, bo kask zasłania gogle od góry. I juz to wystarczy by przekonać mnie do jeżdżenia w kasku. 🙂
  6. I tak własnie robimy. Niebiesko-czerwone wzdłuż 8-osobowego krzesła. Trochę dopadało, widoczność taka sobie. Czasami mgła. No i kregosłup przypomniał mi, że go mm. 🙂 Mnóstwo szkólek... polskich z polskimi dzieciakami. Połowa zjeżdżajacych to Polacy. Jeździmy w trójkę, więc jest z kim pogadać. A w hotelu bardzo sympatyczne polskie towarzystwo. Skądinad hotel Tolderhof jest super. Pod każdym względem. Kasku nie czuję, więc jest dobrze. Tylko muszę wydrapać nazwę "Wedze". Po zastanowieniu... nie, nie muszę bo dobrze jeżdżę więc pomimo nazwy nie wezmą mnie za początkującego. 🙂
  7. Po pierwszym dniu w 3 Zinnen. Mieszane uczucia. Pogoda taka sobie. Warunki śnieżne niezłe. Nie przejeździlismy wszystkich tras, ale wydaje się, że rację ma Chertan. Troche mało tras. Te niebieskie raczej czerwone, a czerwone - czarne. Mało ludzi i b. dobrze (zdjęcie). Widziałem szkolona grupke maluchów przez instruktora włoskiego, powiedzmy Tyrolczyka. Czego ich ucył? Skrętów z odciążenia dolnej narty! Bez żadnego NW i carvingu. 🙂
  8. Już dojechałem do 3 Zinnen. Jutro narty. Po drodze spaliśmy w Znojmo. Miłym hotelu w centrum miasta. Nawet nie wiedziałem, że samo Znojomo jest tak ładnym, zadbanym, powiedziałby nawet, uroczym miastem (ponad 30 tys. mieszkańców). Naprawdę warto tu spędzić kilka godzin spacerowania.
  9. Przecież Jan żartuje. 🙂 Więcej luzu. 🙂 Osobiście przykładam dużą wagę do ciuchów, nie tylko narciarskich. Mają być funkcjonalne. 🙂 Spodnie - Macro sprzed lat, wielokrotnnie podszywane. Kurtka - jakaś zielona z przeceny. Kupiłem, bo żona nie mogła juz na mnie patrzeć w poprzedniej pomarańczowej. Rękawiczki - Decathlon, kask - Wedze. 🙂 Jedynie narty i buty markowe z górnej półki.
  10. Of course. 🙂 Współczuję żonie Grimsona. Moja koleżanka, jeszcze w dawnych bezkaskowych czasach, też to przeszła. Padła na Nosalu na lód. i czuła to przez wiele lat. Na szczęście dożyła 73 lat, ma się dobrze. BTW instruktor PZN i były demonstrator PZN. Odnośnie wstrząsnień muzgu. Niestety przeciętny kask przed nimi nie chroni. Warto to sobie uswiadomić. Podobnie jak nie chroni przed śmiercią, tzn. statystycznie tyle samo ginie z kaskiem i bez kasku. Na pewno chroni przed urazami czaszki i głowy, typu stłuczenia, rozcięcia, krwiaki, itp. Obym nie musiał sie o tym przekonać. 🙂
  11. Tak. Co prawda dopiero w domu, ale jest OK. Swoja drogą gogle będę musiał wymienić bo trochę ograniczają widocznośc. W ogóle, nie z powodu kasku. Sie okaże czy będę jeździł w kasku. Np. będzie mi za gorąco i wrócę do czapeczki. A kask będzie, jak u Mitka, na zawody, w których uczestniczyłem tylko 2-3 razy w życiu. 🙂 BTW ze słabymi rezultatami.
  12. Taki jedynie był w moim rozmiarze. Celowałem w czarny. Spodobał mi się, bo lekki i dobrze leży. https://www.decathlon.pl/p/kask-narciarski-pst-500/_/R-p-302055
  13. Kask już kupiony. Biały. Nie wiem czy to stosowny kolor dla starego jegomościa. 🙂
  14. Z Plose mam świetne wspomnienia. Super pogoda i warunki. Pojechalismy tam z żoną i koleżanką z Oslo w lutym 2016 r. Próbowałem filmować kamerką Hero 3 przypietą do klapy plecaka. Wyszedł za długi i pewnie nudny, prawie 20 minut, filmik. Zdecydowanie mógłbym sobie darować niektóre wielojezyczne wstawki słowne. 🙂 A jutro w tym samym składzie wyjazd do Dobbiaco. https://photos.app.goo.gl/SLgUFwg5ptnwdLqq9
  15. Jak dotąd jeździłem na nartach bez kasku. Ostatni Mohikanin. Na rowerze jeżdżę w kasku wyłącznie w górach na trudniejszych wypadach. Dwa razy kupowałem kask narciarski, ale za każym kończył jako kask syna. Nigdy, z jednym małym niegroźnym wyjątkiem, nie odniosłem żadnego urazu głowy. Oczywiście nie licząc urazów w młodości nie majacych nic wspólnego z nartami czy rowerem. Ale dziś w trakcie wizyty w Decathlonie, gdzie wybrałem się by kupić tanie buty na codzienne chodzenie, cos mnie tknęło. Na starość zrobiłem się nieco przesądny i takie tknięcie uznałem za "palec boży". I jutro, tuż przed wyjazdem w Alpy, kupuję kask. I postaram się w nim jeździć. 😉 Ciekaw jestem czy wsród forumowiczy jest jeszcze ktoś bezkaskowy?
  16. Adamie, jakoś nikt nie skomentował Twojego merytorycznego wpisu. Szkoda. Zamiast tego idą gorące dyskusje typu "para w gwizdek". Dopisałem w italicu kilka swoich uwag jako komentarze do Twoich uwag.
  17. Dzięki. Mnie jazda na krechę już dawno przestała rajcować. Choć kiedyś mnie rajcowała. Ostatni raz próbowałem na krechę w Rużomberok (Słowacja) w 2004 r. Wybrałem się z nastoletnia córką. Warunki były niezłe. Trochę twardo. Ona, co widac na zdjęciu, na tzw. półkarwingach, ja, od niedawna, na 21 m carvingach Elan. Nie wiedziałem, że jazda na wprost na na mocno taliowanych nartach (dotychczas jeździłem na różnych "prostych" nartach, ostatnio na Volkl P30 SL) może sie skończyć źle. I skończyło się. Jak mnie prasło na lodzie tak do dzisiaj czuje prawe biodro. 🙂
  18. Oczywiście, masz rację. Morgan wspomniał o "niestraszeniu" po przejechaniu wąskiego, średniostromego fragmentu, który przejechał carvingiem. Carvingiem, bo było pusto, ale gdyby byli ludzie przejechałby - jak wspomniał - krótkim mieszanym skrętem, który on nazywa krótkim skrętem dynamicznym. Właśnie po to by nie straszyć. 🙂 Czyli znów wracamy do doboru odpowiedniej techniki wzalezności od warunków i okoliczności. MSZ jazda carvigiem wymaga stosunkowo pustego stoku. Pomijając to, że i tak nie pojedziemy nim w muladach czy w mocno stromym terenie. Osobiscie lubię jechać carvingiem po w miarę pustych, średnionachylonych i w miarę równych stokach. A jak dobrze pójdzie, to za 5 dni będę to robił na stokach 3 Zinnen i/lub Kronplazu. 🙂
  19. A jeden z argumentów, o których wspomina Morgan, by dopasować odpowiednią technike jazdy do warunków, jest: "nikogo nie straszyć".
  20. Też tak sądzę, że gość jedzie obliczalnie i krzywdy nikomu nie zrobi. Ale to tzw. super narciarz. Nam, nawet dobrze jeżdżącym wg. powszechnych kryteriów, daleko do niego. W tych warunkach powinno sie zrezygnować z jazdy czysto karwingowej. Istnieje co najmniej jedna stosowna technika. Przypominam świetny filmik Morgana, który to tłumaczy.
  21. Nie. Po incydencie podjechał do siostry ojciec chłopaczka. Bardzo przepraszał, ale w sumie nawet nie wymienili się telefonami. Siostra jest lekarzem, nie prawnikiem. 😉 To oczywiście żart.
  22. Bardzo zboczyliście z tematu, a Adam ładnie podsumował filmik Reilly'ego i warto i warto by do tego wrócić. A propos upadków, wypadków, zderzeń i zachowań na stoku. Oczywiście jak każdy mam ich mnóstwo we wspomnieniach. Ale opiszę jeden, w sumie zabawny przypadek. Być może już go opisywałem. Kilka lat temu, chyba w Zillertal. Siostra stanęła na stoku, w dość bezpiecznym miejscu. Nagle wleciał w nią szybko austriacki chłopaczek. Tak ok. 10-12 lat. Siostra w kasku. Upadła, dobrąchwilę nie wstawała. Wyraźny, choć niewielki wstrząs mózgu. Odpuściła następne dni, ale później jeździła. Trochę bolała ją głowa. Zaraz po powrocie do domu udała sie do lekarza. Rezonans. I... pokazał się spory tzw. oponiak, czyli niegroźny guz opon mózgowych, który tkwił tam i rozwijał się od wielu lat. Szybka decyzja, operacja. Wszystko poszło OK. Ale gdyby nie ten mały Austriak mogłoby by być różnie.
  23. Fajnie to pokazuje. 4. (the bobber, nie bardzo rozumiem dlaczego tak to nazwał) to dla mnie czyste NW w starej wersji. Tak mnie kiedyś uczono jeździć.
  24. A jeszcze inni testują nowe slalomki. 🙂 2005 r. Nosal, warunki jak na zdjęciach. Zona i zakopiańska znajoma odpuściły twierdząc, że nie są masochistkami. Inni zresztą też. A ja testowałem.
  25. I to je ono. Tak to też widzę i czuję. Zupełnie odrębną kwestią jest jak tych umiejętności nauczać i w jakiej robić to kolejności. Ale to nie moja działka. Moje instruktorstwo skończyłem w latach 70. ubiegłego wieku. Jednym z ostatnich kursów jakie prowadziłem była jazda na... łyżwach w Krynicy. Miał być kurs jazdy na nartach dla już trochę jeżdżacych na Górze Parkowej. Jaworzyna jeszcze wtedy nie była zagospodarowana o ile dobrze pamietam. Chyba koniec grudnia. Zero śniegu. Pojęcie armatki śnieżnej było wtedy zupełnie nieznane. I przenieśliśmy się na lodowisko. 🙂 Potem uczyłem już tlko moja żone i dzieci i to tylko częściowo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...