Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 672 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
42
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Nie można. Różnica w gęstości powietrza jest na tyle duża że zmienia wynik o ok. 10% względem nisko położonych ośrodków (Np. w PL). Wiatr oczywiście też mógł być. Off topic: Co do czujników barometrycznych. Korzystałem z nich na wyprawach i ich wskazania bezwzględne to kompletne bzdury. Zazwyczaj zaniżały wysokość o kilkaset metrów. Przy zmianie pogody też mogła się istotnie wysokość zmienić. GPS był przy takim (stacjonarnym) zastosowaniu o wiele dokładniejszy. Przy czym każdy barometr zachowywał się tak samo, więc to nie tyle wada samego czujnika, co zastosowanie przez producentów nieodpowiednich wzorów do wyznaczania wysokości.
-
Nie czytałem całego wątku, więc nie wiem jaką ostatecznie prędkość uzyskał autor wg. GPS. Chciałbym się jednak odnieść do tych wyników z punktu widzenia narciarskiego. 1. 100km/h na SL jest możliwe. Na pomiarze fotokomórką miałem 87km/h na SL 160cm i 89km/h na GS 183cm a była to średnio stroma trasa, i niekorzystne warunki (trochę nierówno i za krótki rozpęd). Trasa nr 8 na Tuxie nie jest ekstremalnie stroma, ale ma nieco większe nachylenie niż ta z mojego pomiaru. Bez problemu można by osiągnąć 100km/h. 2. 120-130 km/h w zwykłych ciuchach jest mało prawdopodobne, ale nie uwzględniamy jednego czynnika. Trasa nr 8 na Tuxie jest na wysokości 3000m n.p.m. to oznacza, że ciśnienie atmosferyczne wynosi tam ok 700 hPa, gdy w Szczyrku na 1000m n.p.m jest 900 hPa. To oznacza prędkość wyższą o ok 10km/h niż w Szczyrku przy takich samych pozostałych warunkach. Podsumowując: Uzyskanie prędkośći 110-120km/h dla amatora na Tuxie jest realne.
-
U mnie teoria obwodów to był dość łatwy przedmiot. Co prawda nic już nie pamiętam, ale dość łatwo było to ogarnąć. Schody zaczęły się na automatyce. Jak szukałem korepetycji to mi magistry i inżyniery mówili "my taką automatyką to się nie zajmujemy". W końcu jakoś sam musiałem ogarnąć. Po studiach umiałem zatem liczyć skomplikowane obwody i regulacje. Nie umiałem jednak podłączyć zwykłego gniazdka w domu. 😉
-
Wcale nie szukam negatywów. Byłem w grudniu w CG i wyjazd bardzo udany. Nie jeździłem skibusem, nie stalem w kolejkach, nie korzystałem z baru i pojeździłem w bardzo dobrych warunkach. Po prostu zauważam jak robią z nas bydło. To samo dotyczy supernowoczesnych wagoników za setki milionów euro. Bardzo modnych na reklamach alpejskich ośrodków. Projekty te powstały tylko po to by upchnąć więcej baranów za jednym razem i obniżyć koszty ośrodka. I jeszcze ludziom potrafią wmówić prestiż takiego rozwiązania. Komfortowy wyciąg, to taki, gdzie wygodnie usiądziesz i nikt Ci nad głową nie stoi. Najlepsze są wyprzęgane krzesła z osłonami, bo nie musisz odpinać nart. Mniejsze gondole też są ok, ale pod warunkiem, że nie upychają do nich kompletu pasażerów i da się podjechac na nartach blisko wejscia. Ludzie przyzwyczajenie to takiego traktowania na wszystko się godzą. Potem płacą po 150zł za stanie w kolejce na Zbójnickiej Kopie. Górale zacierają ręce "Cepry i tak przyjadą!"
- 23 odpowiedzi
-
- południowy tyrol
- alto adige
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
Spiochu odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Rowy są od tras rowerowych na całej CG. Tutaj chodziło jednak o nierówności ze śniegu i lodu. Były głównie w górnej części trasy. Dół w zasadzie bez problemów, choć wyglądał nieciekawie. -
Nie trzeba daleko szukać. Na Twoim ulubionym Czarnym Groniu wożą ludzi na stojaka na pace, jak świnie do ubojni. Na szczęście w prawie każde inne miejsce w PL wygodnie podjadę autem, a że jestem sporo przed otwarciem (rozgrzewka) to mam blisko do wyciągu. Co do knajp, są miejsca, gdzie kolejka jest zawsze. W innych są absurdalne ceny. Jedyne co możesz wymyśleć to do baru nie iść, lub godzić się na to co jest.
- 23 odpowiedzi
-
- 2
-
-
-
- południowy tyrol
- alto adige
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
Spiochu odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Warunki w połowie grudnia na otwartej B były doskonałe. Równy sztuks, ale nie przesadnie zmorżony. Jednego dnia jednak spadł ciężki śnieg rano i go nie przejechali ratrakiem. Wtedy też jeździliśmy na tej czarnej zamkniętej. Świeży cięzki śnieg był na podkładzie ze zmrożonych nierówności. Trzeba było bardzo czujnie jechać by nie zaryć o jakąś grudę. Sam dawno nie jeździłem w głebokim śniegu i muszę przyznać, że na GS nie było tak łatwo, lepiej się czuję w puchu na slalomkach bo są krótsze i szersze w dziobie. SzymQ jak na swój ogólny poziom narciarski jest wybitny w różnych trikach. Potrafi robić obroty 360, tylko balansując przód tył, czego sam nie umiem zrobić. -
O czym Ty mówisz? Jaka gehenna? Przecież dojeżdżasz w stroju narciarskim. A buty można ubrać nie wychodząc z auta (nie dotyczy zawodniczych). Nigdy bym nie zamienił dojazdu autem na skibus, gdzie zwykle wszyscy ściśnieci jak bydło. Jeśli dany ośrodek na to pozwala, do auta możesz też zjechać zmienić narty, albo napić się herbaty z termosu, bez konieczności stania w kolejce do baru.
- 23 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- południowy tyrol
- alto adige
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nadal jest wielu dr, którzy pracują za grosze. Może już nie na stacji, ale oprócz IT, nauka nie jest w cenie. Ma być tanio, szybko i byle jak. Liczy się przebojowość i cwaniactwo. Ewentualnie manualny fach.
-
W tym, że to niewiele zmieniało. To bardzo ciekawe, że akurat jesteś pierwsza firmą w Polsce, która tyle płaci na produkcji. Albo zpomniałeś dodać, że za zapierdziel na 2 etaty. Czy uważasz, że podobna pensja dla inżyniera z wieloletnim doświadczeniem, szkoleniami, certyfikatami i biegłym angielskim to też dużo? Kto zabiera w podatkach 2/3 kasy? Kto "drukuje" pusty pieniądz i rozdaje go wybranym? Kto wymyśla coraz to nowe zakazy/nakazy i regulacje? Takich jak Ty też państwo stara się zniszczyć. Wspierane są tylko duże korporacje i twardy elektorat. Choć ten drugi to bardziej pozornie.
-
Dla mnie koks jest bardziej nieprzewidywalny. W górach spędziłem ze 2tys dni i wiem jak się w nich odnaleźć. Zmieniałem pracę i przeprowadzałem się wielokrotnie, więc doskonale wiem, z czym się to wiąże. Zmieniałem branże i województwa, uczyłem się zupełnie nowych rzeczy. Jedynie za granicą jeszcze nie próbowałem ale i to może się zmienić. Od czego mam się odciąć i co przeleci? Od lat nie mieszkam z rodzicami, sam się utrzymuje, znalazłem (kolejną) partnerkę i razem żyjemy. Dbam o zdrowie, nie mam nałogów, znajduje czas na swoje pasje... Sam podajesz przykład, że pracownik się zwolnił i wyjechał. Czyli u Ciebie nie miał szans na godziwe wynagrodzenia za pracę. U lokalnej konkurencji pewnie też nie, a w Niemczech już tak. W tym właśnie problem. No właśnie chciałbym żeby nie przeszkadzało, a bardzo przeszkadza. Ja nie oczekuję zasiłków i dodatków. Państwo natomiast wspiera lobbystów a niszczy zwykłych ludzi. Wzajemnie. Życzę również, żebyś znalazł więcej czasu wolnego od pracy 🙂
-
1. Praktycznych dowodów są tysiące. Tylko w górach i na nartach widziałem mnóstwo spanikowanych ludzi, którzy wcześniej byli nieświadomi zgrożenia. Co do reszty odpowiadasz nie na temat i sugerujesz mi działanie samobójcze. Korzystam ze swoich możliwości (szybko biegam), Ucieczka niemal zawsze jest możliwa i na pewno jest to lepsze wyjście niż próba nokautowania jakiegoś koksa. 2. Nie wiem czy heroicznego, ale nawet zmiana pracy w PL to kilka miesięcy szukania, wiele rozmów rekrutacyjnych i godziny przygotowań do nich. Za granicą dochodzi jeszcze przeprowadzka, szukanie lokum, formalnosci urzędowe itd. Na pewno jest tego sporo. 3. Nikt nie ma narazie doświadczeń praktycznych, bo w ostatnich latach nie było przypmusowych ćwiczeń dla ludzi z ulicy. Na razie nie wiadomo jak to będzie wyglądało. Przy burdelu jaki panuje w państwie niczego dobrego bym się nie spodziewał. W korpo nie ma przymusu, możesz zrezygnować w każdej chwili, no i nie każą nocować w fabryce. Pretensje są uzasadanione. Wykształceni ludzie w duzych miastach zarabiają w większości w okolicach średniej pensji. Ta kwota nie wystarczy na wynajem mieszkania i podstawowe utrzymanie. Ludzie jakoś sobie radzą. Robią nadgodziny, dorabiają za granicą, wynajmują pokój zamiast mieszkania, niektórzy wybrali lepiej platną branżę, a innym pomaga rodzina. Nie wygląda to jednak dobrze, a winnę w większości ponosi władza. Ogromne podatki dla przeciętnego kowalskiego i ich brak dla wybranych. Rozrośnięta biurokracja i burdel w przepisach. "Eksperci" zatrudniani wśród rodziny królika. Astronomiczne ceny gruntów na rynku, ale nie dla kościoła czy polityków. itd. Doceniam to co mam, ale to przede wszystkim zasługa rodziny, genów, lub mojej własnej pracy. Od państwa dostaję głównie kłody pod nogi.
-
Szanuję ich za to, że chcą nas bronić, ale uwzględniając ich własny interes, uważam że popełniają błąd.
-
Ludzie w większości nie są odważni tylko nieśwadomi zagrożenia. Emocje biorą górę nad racjonalnym myśleniem a refleksja pojawia się dopiero gdy bomba rozerwie kolegę obok. Tylko wtedy już jest za późno żeby się wycofać. Co mnie trzyma w Polsce? Rodzina, znajomi, język, pewne przyzwyczajenia. Choć coraz częściej się zastanawiam, co jeszcze tutaj robię. Wyjazd wymaga sporego wysiłku, więc dobrze jakby ta inwestycja się zwróciła. Taką decyzję nie jest łatwo podjąć. Inaczej świat będzie postrzegał prymityw z budowy, który widzi tylko cipę i kotleta, a inaczej ktos kto przewiduje, zastanawia się, rozważa różne scenariusze. Jeśli chodzi o wojsko to ja się nie boję ćwiczeń na poligonie. Jestem bardzo sprawny i mam doświadczenie ze sportów ekstremalnych, więc bez problemu dałbym sobie radę. Obawiam się patologii jaka w wojsku występuje. Przymusu i równania do głupszego. Dla mnie jako indywidualisty, kontakt z wojskiem wręcz musi skończyć się źle. Celem trepów jest stworzenie karnej i jednolitej grupy, w której jednostka się nie liczy. Nawet rozumiem dlaczego, ale nie chcę mieć nic wspólnego z tym cyrkiem. Podobno wojsko zmusza również do złożenia przysięgi obrony ojczyzny, na co również nie mogę się zgodzić.
-
Twoja interpretacja przeczy temu co pisałem juz wczesniej "Rodzinę musisz bronić przy ataku bezpośrednim. Wtedy przydatna broń czy inne umiejtności, zwykle jednak wystarczy rozsądek by do takiej sytuacji nie doszło. W przypadku zagrożenia wojną, wyjeżdżasz z rodziną i dbasz o nich w innym kraju. " Jak nagle wpadnie do domu psychol to próbujesz się bronić, ale jeśli jest ich kilku i są uzbrojeni, to Twoje szanse są minimalne. Najpewniej zabiją i Ciebie i żonę. Pozostawanie w kraju zagrożonym wojną, to tak jakbyś dobrowolnie czekał na taką bandę. Nie jest to korzystne ani dla Ciebie, ani dla rodziny. Zyskuje tylko władza, która wysyła Cię na front, lub ludzie w innych krajach bo próbując się bronić osłabiasz agresora.
-
W wiekszosci krajow europejskich ataki nozownikow czy z bronia palna na przechodniow sa bardzo rzadkie. Do tego w PL jest minimalna dostepnosc broni palnej. Jestesmy krajem dosc bezpiecznym ale jak to sie ma do poziomu zarobkow, opieki zdrowotnej, edukacji, czy perspektyw demograficznych to juz osobna kwestia.
-
Mogę nie tylko zrozumieć, ale nawet poprzeć. Wtedy kiedy przeciwdziałanie jest mozliwe. Czyli Np. nie chodzę z rodziną w nocy między kamienicami, albo dozbrajamy Polskę w systemy rakietowe, artylerię, budujemy niezależność energetyczną itd. Jeśli natomiast na drodze stanie pijany sebiks z nożem, lub do Polski wkroczy armia czerwona, wtedy na przeciwdziałanie jest już za późno.
-
Rodzinę musisz bronić przy ataku bezpośrednim. Wtedy przydatna broń czy inne umiejtności, zwykle jednak wystarczy rozsądek by do takiej sytuacji nie doszło. W przypadku zagrożenia wojną, wyjeżdżasz z rodziną i dbasz o nich w innym kraju.
-
Tak, zgadza się. Zwracam tylko uwagę, że może zdarzyć się wyjatek. Swego czasu psychotesty do Policji były powszechnie dostępne, chyba nawet legalnie. Byli nawet psycholodzy, którzy przygotowywali chętnych, jak poprawnie odpowiadać.
-
Nie istnieje, chyba że zabójca jest nierozgarnięty. Takie ataki są z zaskoczenia. Napastnik wyciąga broń w ostatnim momencie. Nie masz szans nic zrobić. Nawet z odległości kilku metrów nie zdążysz wyciągnąć broni. Były praktyczne testy w amerykanskiej Policji i do kilku metrów, nikomu nie udało się obronić. Obrona gołymi rękami przed nożem to tylko na filmach i pozorowanych szkoleniach. W realnej sytuacji totalny amator może Cię pociąć, bo będzie chaotycznie machal ostrzem a nie wykonywał wyuczony ruch.
-
Skąd taki absurdalny wniosek? W PL prawdopodobieństwo ataku nożownika na przypadkową osobę jest bliskie zera. Z bronią palną jeszcze mniejsze.
-
Nie istnieje obrona przeciwko nożnikowi, który ma zamiar nas zabić. Nawet uzbrojony komandos dostanie kose w plecy z zaskoczenia i nic nie zdąży zrobić. Jeśli chodzi o gości co wyciągają nóż czy inne narzędzie, zanim zaatakują, to najskuteczniejsza jest ucieczka. Nie czekamy aż się zblizy tylko pełnym sprintem w drugą stronę, tak daleko jak to tylko możliwe. W PL po prostu nie mam czego bronić. Kraj rządzony przez baranów i złodzieji, w którym nie widać perspektyw na lepsze. Dla psychopaty, człowiek to też tarcza.
-
Dla kontrastu zobaczcie sobie nagranie ze słynnej amerykańskiej afery. 17 latek pasjonat broni, będąc ściganym i atakowanym przez grupę napastników, celnie i wybiórczo strzelał nawet po przewróceniu go na ziemię. Zabił dwóch napastników i trzeciego ranił samemu ratując życie. https://en.wikipedia.org/wiki/Kenosha_unrest_shooting
-
Trafisz drona w locie z tego kałacha? Podejrzewam, że nawet zawodowcy mieliby problem. Obsługi broni można zresztą uczyć na miejscu i tych co się dobrowolnie zgłoszą. Chętnych na pewno nie braknie. Tak to jest zakaz posiadania broni, ale teraz się państwo obudziło, że lepiej, by jednak ludzie broń znali. Mylisz rozsądek z paniką. W pierwszej kolejności wyjadą Ci najbardziej ogarnięci. Przygłupom wojsko będzie odpowiadać. Tak się składa, że znam dwóch takich "biedroniów". Jeden jest managerem w IT, drugi też jakimś specjalistą. Płacą w Polsce podatki i zostawiają kupe kasy w lokalnych knajpach. Na pewno lepiej żeby wyjechali? Dzięki zapłaconej do budżetu kasie, oni mają większy wkład w Polską armię, niż kilku sebiksów z kałachami.
-
W sensie poza głównym drogami, ale przejezdne samochodem?
