
Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 247 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Różni się. Inny kąt i odległość od kierownicy, choć wolałbym żeby różniło się jeszcze bardziej. Pisałem już o zastosowaniu, tam gdzie nie ma samochodów no i w górach. Czyli trudny teren ale bardzo małe prędkości (przynajmniej do czasu aż się nauczę.) Nie obchodzą mnie też parametry typu pokonany dystans i prędkość średnia. Zamierzam wypożyczyć sobie fulla i może też fata. Takich trekkingów nie zamierzam, bo już miałem okazje próbować. Lepiej się czułem na "fullu" z Tesco i to jadąc głównie po asfalcie. A wagę znasz? Na ile istotny jest większy skok?
-
Jari 1.1 Trial w podobnym budżecie, nawet nie Enduro. Widzisz różnicę? Mnie pasuje znacznie bardziej pasuje ta druga opcja. Pomimo, że cięższa o ponad 2 kg.
-
Nie ma tu żadnych bredni tylko czego innego oczekujemy. -2,0 czyli nawet standardowe 2,35 nie wejdą nie mówiąc o szerszych - dla mnie to jest leżąca sylwetka - jak na każdym tego typu rowerze. Na szosówkach jest "nurkująca" - możliwość zmiany chwytów, zakładam że byłby to plus, gdyby te chwyty były do góry a nie w dół - bardzo wysoko górny pałąk, o to mi chodziło, preferuję wersje damskie - możliwe, że na geometrii enduro pojadę 2x wolniej i zupełnie mnie to nie obchodzi, za to pozycja będzie w miarę wyprostowana (choć i tak bez szału) - na cieniasie zrezygnuje z jazdy po 50 metrach Ja się nie upieram, że te Twoje rowery to zły sprzęt. To dalej świetny wybór dla większości, ale dla mnie tragiczny. No i w typowy teren to się już ogólnie nie nadają. Dzięki za info odnośnie hamulców.
-
Odnośnie wypraw to w tym artykule jasno przedstawiono, że blokady mamy w głowie. Polecam się zapoznać, nieco zaskakujące. http://nakreceni.in/...owerowa-podroz/ Najpierw wybierz się pieszo, wtedy zrozumiesz jaką głupotę napisałeś. Co do myk-myka to choć wiem mniej więcej co to , to nigdy czegoś takiego nie widziałem. Na takie rowery jak polecasz (obojętne z jakiej półki cenowej) to nawet nie chciałbym wsiadać. Wąskie i duże koła, wysoko rama, leżąca sylwetka i brak amortyzacji. Podsumowując - tragedia. Wiem,, że są szybkie i wspaniałe ale jeśli miałbym na czymś takim jeździć to wolę w ogóle nie wsiadać na rower. Inna sprawa, ze pewnie od razu się przewrócę W tych rowerach nie ma hamulców?? Myślałem, że w każdych są, nawet takich z tesco. Coś takiego ale ciut większe i montowane z tyłu + torba/ bagażnik do sztycy i będzie git. Chyba stopniowo dryfuję w kierunku fatbike (26x4.0) na geometrii enduro i z amorem z przodu. Co do fulla to Ty ostatnio kupiłeś rower marzeń. (Enduro na kołach 26, a nie tych gównianych większych ) Ile potrzeba kasy na taki sprzęt i ile ten twój rower waży? Jakie najszersze opony możesz zamontować, 26x2,8 wejdą?
-
Chyba wiem jak można by rozwiązać kwestie nośności. Trzeba by zastosować dwa bagażniki jednocześnie. Jeden z mocowaniem do sztycy na górną torbę, drugi z mocowaniem jak w tym thule, ale tylko rurki z zaczepami na małe boczne sakwy, bez tej platformy. Oczywiście trzeba by zrobić jakiś custom, bo te dwa razem nie zadziałają no i są bardzo ciężkie. Łączna nośność 20kg byłaby już wystarczająca. Sprzęt turystyczny z połową namiotu, śpiworem, kurtką puchową, kuchenką , spokojnie zmieścimy w 5kg. Narzędzia rowerowe to nie wiem. Prowiant na 2 tyg to min. 10kg Woda myślę, że da się uzupełniać więc pewnie do 5L i pewnie damy radę zamontować bidony/bukłaki na przodzie roweru. Nie jeżdżę na rowerze, więc i na wyprawach rowerowych nie byłem. Pieszo, zdarzały mi się takie, bez odwiedzania sklepu przez tydzień i więcej. Rower zainteresował mnie właśnie pod kątem możliwości jazdy po totalnych zadupiach, pokonania większych dystansów niż pieszo i bez garba na plecach. Alternatywą jest jeszcze samochód terenowy ale to bardzo drogie i problematyczne rozwiązanie (nie jestem mechanikiem). Do tego lepiej na urlopie się poruszać a nie siedzieć w aucie, prawie tak jak w pracy.
-
Była gleba czy nie? Z amorem byłoby lepiej?
-
Fora internetowe są właśnie po to by "wydziwiać". Bezdroża to Np. wspomniana w wątku obok wyprawa na Antarktydę. To tereny nieprzejezdne dla samochodów, również tych lekko terenowych. W łatwiejszym terenie, nie chodzi też o to czy się da ale jak to będzie wyglądało. Pod górkę to raczej cudów nie ma. Jak będzie bardzo kiepsko to i tak tylko pchanie roweru wchodzi w grę. (Choć pewnie jedne się pcha lepiej a inne gorzej) Natomiast z górki po kamieniach już będzie istotne co to za rower. Na hardtailu to tak telepie, że się wszystkiego odechciewa. co prawda jeździłem tylko na gównianych wypożyczonych rowerach, ale już na drogach szutrowych miałem dość. W górach Azji popularna jest też taka nawierzchnia: Dlaczego nie? Z powodu tego bagażnika? Awaryjności? Na takich wyprawach, pewnie nieraz jest okazja by zostawić gdzieś sakwy i zrobić sobie krótki wypad w ciekawszy teren.
-
O której fotce piszesz? No to jakie widzisz rozwiązanie na takie dłuższe wypady po bezdrożach? Z racji terenu, full wydaje się koniecznością. Może fatbike z amortyzacją tylko z przodu? Do sakw pewnie nawet lepszy niż zwykły rower.
-
Chodziło mi o plecak zamiast torby mocowanej do roweru lub bagażnika. To że zabierasz jakieś graty jest oczywiste.
-
Wiem, że teraz jest moda na jazdę z plecakiem ale jaki jest sens jest się tak męczyć (pomijając ochraniacz)? Czyli na jakimś dłuższym wypadzie, po pierwszej awarii muszę wrócić do systemu dętkowego? Nie ma jakiś łatek do opon? Co do przyczepności to wiem. A dętki jak często się przebijają?
-
Właśnie, jak to jest z tymi dętkami? Co w sytuacji gdy przebije się oponę bezdętkową. Da się to naprawić w terenie? Wozicie zapasową oponę? Jak często (co ile km) zwykle zdarza się złapać gumę w terenie górskim (kamieniste ścieżki)?
-
Plecak na rowerze to raczej opcja dla masochistów. Biekpacking dobry na krótkie wycieczki ale do ambitniejszej turystyki nie wystarczy. Lepiej powiedzcie, w których miejscach należy przyspawać bagażnik do ramy fulla (zakładając że alu) lub jak zamocować do carbonowej. Znalazłem na razie takie patenty: https://electricbike...-carrier.22548/ https://www.thule.co...r-rack-_-100090
-
Nie znam się na rowerach ale gość ma jedną wielką kupę na kierownicy. Można tak przywieźć flaszki ze sklepu na grilla, ale na dłuższy wypad to dramat. Idę też o zakład, że na tytanowym bagażniku i uszytych z cubenu sakwach wyjdzie lżej niż te wszystkie jego torebusie. Nie ma też szans się w coś takiego spakować na jakiś poważniejszy wypad (czyt. prowiant na 2 tygodnie). To teraz pytanie jak najlepiej zrobić fulla z bagażnikiem? Ja jestem laikiem, więc nie wiem że się "nie da". Z racji forumowych relacji, zainteresowałem się nieco rowerami. Jednak kwestia sprzętu mnie przeraża. Na razie dowiedziałem się, że trzeba uzbierać 20 koła i najbliższa firma rowerowa jest w Gliwicach. Boje się myśleć co będzie dalej... Pamiętam jak za dzieciaka jeździłem na rowerze to miał takie fajne małe koła, brak przerzutek a na kierownicy tylko dzwonek. Super się jeździło a teraz wszystko popsuli.
-
Te ryby takie kolorowe są normalnie, czy to efekt zanieczyszczeń? Łapiesz rybę by ją zjeść - jak to.w przyrodzie. Łapiesz by z założenia wypuścić - znęcasz się na zwierzęciem dla zabawy.
-
Jak musi być DSG to najlepiej golf/octavia. Wersja 1.4/1.5 TFSI powinna wystarczyć. Co do skrzyń to jeszcze ZF działają porównywalnie szybko, mimo że klasyczny automat. Suv bez 4x4? To po co SUV? Na krawężnik wjedziesz zwykłym, nie obniżonym autem.
-
Dorośnij i usuń tego posta. Nie zamierzam się dołączać do pyskówki. Zamiast kierować się stereotypem warto być elastycznym. Dzięki temu można kupić dobre auto w niższej cenie, z uwagi na złą opinię poprzednika. Np. Laguna 3
-
Zamiast się ogarnąć i douczyć to lepiej samemu pisać bełkot, na podstawie wiedzy z przed 10 lat. Jak jesteś leniwy to od 2016 możesz brać każde 2.0 TFSI. Widziałeś Golfy czy Leony zrobione na 400 koni? Wiele takich jeździ. Są nawet 500+, Na seryjnym bloku i tłokach 2.0 TFSI. Ciekawe czy inne 2.0 to wytrzymają? Nie jestem fanem nudnego wieśwagena ale staram się patrzeć obiektywnie. W wielu kwestiach jest po prostu dobry. Za to jak mantrę powtarzasz marketingową kwestię o 7 letniej gwarancji, która ma długą listę wyłączeń i wiele przypadków problemów z jej realizacją. Ogólnie patrząc jak nieudolnie działają ASO (dowolnej marki) to znacznie lepiej kupić auto po gwarancji i ASO nigdy nie odwiedzać. Co do oleju to ja wymieniam co 10k (3L) ale dolewać nic nie trzeba, pomimo turbo dmuchającego 1.4 bara i oleju 0w40 (Motul 300v). Jak sprawdzałem olej to nie było widać żadnego ubytku na bagnecie po 5k. Od dawna już nie sprawdzam.
-
Ktoś wybitny na pewno ale ilu jest wybitnych? Przeciętny inf. po praktykach, mniej niż połowę tego. Od dawna wiadomo, że nawet przeciętni fachowcy w wykończeniówce zarabiają więcej niż w biurach w korpo. Powiedzmy, że ja mogę być słaby ale znam sporo naprawdę ambitnych i zaangażowanych w pracę osób, które zarabiają po 3-4k a politechnikę skończyli co najmniej kilka lat temu. Ale mogło być gorzej, mój kuzyn skończył prawo i dostał pracę po znajomości w urzędzie. Za 2 tys. 10k na sprzęt skiturowy to jeszcze można uzbierać ale nie 100k na nowe auto. Skoro to dla Ciebie drobny wydatek, to po co przeciążasz kręgosłup? Sprawdziłem w historii postów. Określenia biedak nigdzie nie było. Z kontekstu wynikało natomiast skąpstwo a nie bieda i to chyba jak się zgadza, przynajmniej w przypadku sprzętu turowego.
-
Bardzo wysoka średnia,. Nic dziwnego skoro, nie hamujesz A tak poważnie to musisz klepać non stop autostrady. Taką mam jak jadę na uczelnie autostradą a mieszkam przy samym węźle. Jak jeździłem po Łodzi to średnia była pewnie kołu 20km/h. Gierkówką Łódź-Katowice ok. 80km/h. Wyjazdy na narty (PL/SK) średnia ok. 50-60km/h Zapomniałeś dodać, że w informatyce. W pozostałych branżach to większość marzy o połowie tej kwoty. (Mam na myśli specjalistę z kilkuletnim doświadczeniem). Poza korpo 10k to często zarabia dyrektor fabryki. W korpo też trzeba być przynajmniej jakimś managerem.
-
Ja mam dołożony czujnik doładowania. Przy jeździe autostradowej ze stałą prędkością do 140 km/h (4000 obr)pokazuje zerowy boost. W innych autach pewnie podobnie. budzi się przy niższych obrotach ale tylko jak wciśniesz mocno gaz w podłogę. Przy maksymalnym przyspieszaniu w peaku mam 1.4 bara i to właśnie przy podobnych obrotach. (Maks. moment według wykresu z hamowni przy 3200 obr)
-
Po prostu łapiesz się do wyższej kategorii, zgodnie z moim powyższym postem. Przeciążanie auta to często nawet większe obciążenie dla silnika niż agresywna jazda. Porównaj sobie spalanie 1.8T do 3,5 V6 przy zróżnicowanej jeździe. Czyli miałeś silnik z za niskiej kategorii, zgodnie z tym co powyżej pisałem. One mają małą żywotność jak się często korzysta z osiągów. Jak się korzysta okazjonalnie to żywotność jest podobna do wolnossących. I o to chodzi w całej tej koncepcji. Większość kierowców nie korzysta z osiągów. Wleką się w kolumnach a nawet jak są pierwsi na światłach to przyspieszają do 100km/h w 30 sekund. Sporadycznie coś wyprzedzą a nawet wtedy spory procent nie umie wykorzystać pełnego potencjału silnika. Za komfort się płaci - spalaniem, kosztami serwisu i trudniejszym parkowaniem. Choć i w tym segmencie są auta lżejsze i cięższe. Są też komfortowe samochody umiarkowanej wielkości (bo te najmniejsze to raczej nie). 6 litrowym też można - kto bogatemu zabroni.
-
Widzę że temat dryfuje w kierunku sporych suvów, ktoś wspomniał też o benzynach z większą pojemnością. Obie te cechy drastycznie podwyższają spalanie. Jeśli chcemy jeździć tanio auto musi być lekkie i niskie. Co do silników to obecnie najbardziej opłacalne są małe turbo benzyny + gaz. Według mnie nie ma się co obawiać tych mniejszych silników, ale pod kilkoma warunkami. Na początku załóżmy, że silnik nie jest wadliwy. Są już takie z niezłą opinią. Silnik typu 1.2 turbo świetnie się sprawdzi jeśli zwykle jeździmy jak silnikiem 1.2 a tylko sporadycznie jak 2.0. Czyli nasz styl jazdy jest spokojny a auto niezbyt ciężkie. Wtedy turbina jest prawie nie używana a inne komponenty nie są przeciążone, więc trwałość będzie jak w zwykłym 1,2 , może nawet większa, a spalanie też bardzo niskie. Sporadyczne korzystanie z turbo przy wyprzedzaniu, nie powinno się znacząco odbić na trwałości. Jazda autostradą z V<140km/h, też raczej nie będzie wymagała wsparcia turbo. Jeśli jednak nasz styl jazdy jest agresywny, często wyprzedzamy i/lub mamy ciężkie auto (ew. przyczepę) to dopiero wtedy potrzebna jest duża pojemność ale 2.0T, zwykle też będzie wystarczające. Jeśli dodatkowo planujemy autostrady z V = 200+ km/h wtedy 3.0 to minimum. Podsumowując proponowałbym następujące pojemności Spokojny kierowca 1.0t-1,4t Przeciętny kierowca 1,4t-1,8t Agresywny kierowca 1,8-3,0t Połykacz "niemieckich" autostrad 2.5t+ Silniki wolnossące choć mają lepszą opinię, to jednak mniejszą sprawność i przy dużym kilometrażu wyjdą znacznie drożej niż dobre modele uturbione. Nawet zakładając mniejsze koszty napraw.
-
Jeśli komputer nie oszukuje to to jest najbardziej ekonomiczna opcja na autostrady. Choć pewnie trzeba dokupić słuchawki BHP. 5.9 L przy 140km/h do tego założyć gaz (niestety bezpośredni wtrysk więc drożej) i można śmigać dużo taniej niż dowolną hybrydą czy dieslem.
-
Musi być z salonu? W ogóle to mnie zastanawia skąd ludzie mają hajs na nowe auta skoro średnia krajowa to 3,5 na rękę. A nawet żeby kupić nową Octavię to trzeba zarabiać z 10k/mies. XC70 możesz kupić prawie nowe ze śmiesznym przebiegiem. Choć z mojego punktu widzenia i tak kosztuje fortunę.
-
Normalnie. Jak się korzysta z osiągów to sprzęt się zużywa, Góra kilka razy przypaliłem. Sprzęgło Sachs, innych do tego modelu nie ma. Ja jestem zadowolony, że tak długo działało. Na forum modelu, niektórzy próbowali wzmacniać nowe, bo podobno za słabe jak silnik dłubnięty. U mnie nic nie padło tylko zaczęło się lekko ślizgać przy solidnym depnięciu. Pewnie mógłbym tak jeździć jeszcze drugie tyle.