Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.03.2025 w Odpowiedzi
-
9 punktów
-
Dziś słodko gorzko. W Meander stok, mocno się zdegradował od wczoraj, jeździł manager ośrodka na nartach i oglądał newralgiczne miejsca. Koniec sezonu zbliża się wielkimi krokami. Rano 12 stopni na plusie i rozkręcający się wiatr. Po wieczornym deszczu, może nie być co zbierać. Ludzi oczywiście brak. Bar na górze zamknięty. Termy puste. Stok widziany aparatem. Tu jeszcze całkiem, całkiem (to trasa za laskie, widziana od góry). Trasa za laskiem (moja ulubiona) widziana od dołu. Są niestety takie miejsca. I takie (wczoraj jeszcze tego nie było). Pozrywane przez wiatr siatki bezpieczeństwa (nie za bardzo jest w co je wbić ponownie). Na dole jeszcze całkiem ok.7 punktów
-
Chciałbym uzupełnić informacje o których wspomniałem tu: https://www.skiforum.pl/topic/73134-volkl-racetiger-sl/?do=findComment&comment=761474 Podstawowym powodem mojej wizyty w Wiśle były Mistrzostwa Polski Pilotów i Personelu Pokładowego. Większość uczestników była na miejscu od 3 marca ponieważ odbywały się pod okiem Tomka Cichego treningi SL i GS. Ja w zasadzie miałem przyjechać na same zawody jako reprezentant Aeroklubu Bielsko Biała. Ponieważ kupiłem nowe buty narciarskie postanowiłem jednak znaleźć nocleg w Wiśle od 4 tego, marca na sesję wieczorną. Jak w linku napisałem trafiłem na znakomitą miejscówkę "na stoku". Miałem na wszelki wypadek zabrać stare buty bo to żaden wysiłek ale z nie znanych nawet dla mnie powodów tego nie zrobiłem 🙂 Zalogowałem się na miejscówce i o 17:00 start na stok. Z racji miejsca zakwaterowania zaczynam od góry. Zjeżdżam pierwszy raz. Jest bardzo twardo. W zasadzie idealnie na komórę SL. Pierwsza myśl ........ kur....cze 😄 będę musiał jechać po stare buciory do Krakowa 😞 Dramat kompletny. Dechy nie trzymają. Nie mogę znaleźć właściwego ustawienia ciała. To znaczy jadę jak w poprzednich butach ale wszystko jest kompletnie NIE TAK. Buty o tej samej twardości, dobrze dopasowane i na swój sposób "komfortowe" Milion myśli w głowie. Jurto poważne dla mnie zawody a ja ...............nie umiem jeździć 🙂 Jazda do Krakowa czy jeszcze próbować ? Jednak kupuję karnet i myślę powalczę. Zawsze do domu zdążę zajechać. To ( w dwie strony) tylko ok. 5 godzin 🙂 a jest raptem 17:00. Wyprzedzę trochę przyszłe wypadki ale w końcu udaje mi się znaleźć właściwe ustawienie balansu ciała do nowych butów. Nie jest tak komfortowo jak w poprzednich do których byłem przyzwyczajony. Teraz jeździ się nieźle ale cały czas musze myśleć o utrzymywaniu nowego ustawienia. Teraz to do czego zmierzam. Wsiadam na krzesełko z kobietą której grzecznie mówię "dobry wieczór". Oczywiście odpowiada tym samym . Małe ośrodki są absolutnie UNIKALNE i cudowne. O wiele łatwiej poznaje się innych , fajnych ludzi niż w jakichś Szczyrkach czy Szladmingach 😄 Rozmawiamy zdawkowo i....... ponownie na dole pojawiamy się w tym samym czasie. Znów jedziemy razem i rozmowa nabiera innej NARCIARSKIEJ temperatury. Podejrzałem, że Marta jest bardzo stylowo, skutecznie i efektywnie jedzącą narciarką. Wygląda, że ma bardzo świadomie dobrane świetnej klasy narty. (lekka dziewczyna na juniorskich komórkach SL to jest to o czym wielokrotnie tu pisałem) Jednak nikt nie jest doskonały 🙂 i po kilku następnych przejazdach nieśmiało zapytałem czy mogę coś jej podpowiedzieć. Sugeruję jakieś techniczne niuanse techniki jazdy i realizacja jest wdrożona od pierwszego skrętu. Miło popatrzeć. Chciałem pojeździć 2 godziny a zeszło 4 🙂 Szkoda, że wyłączyli wyciąg 😉 i dłużej się nie dało. Na marginesie. Moja nowa znajoma okazała się być wykształconą klasycznie wiolonczelistką która z siostrą (wykształconą klasycznie skrzypaczką) grają koncerty z rockowymi przebojami. Często mam szczęście do ciekawych ludzi. Zobaczcie link poniżej. https://www.youtube.com/watch?v=uLYAgwHzwT06 punktów
-
Witów Ski. Stok wygląda dobrze. Z tej perspektywy też. Wygląda to nieźle. Czekamy na narciarzy. Śniegu mają sporo. Tylko znowu skrócili godziny pracy ośrodka i kręcą do 15:00. Nie zdążyłem na powrocie z Oravic.5 punktów
-
5 punktów
-
Tak mi nostalgicznie przypomniałaś moje lata 90. Pod koniec 93' wróciłem z kilkuletniego pobytu z Francji. Wbrew pozorom byliśmy dość biedni. Gorzej, przez nas wyjazd nie załapaliśmy się w różne nowe układy, które w międzyczasie się porobiły. Dwie gołe, państwowe pensje w budżetówce. Na nowe granty i projekty trzeba było przez kilka lat popracować i poczekać by w nie wejść. A na utrzymaniu dwójka wciąż małych dzieci. I pewnie nie nartowalibyśmy w ogóle gdyby nie moja narciarska pasja. I jeździło się gdzie... było tanio. Ale się jeździło. Np. na Gubałówkę. Albo do Zuberca. Dzieci oddaliśmy do różnych klubów i skrobaliśmy pieniądze na ich wyjazdy klubowe. Pierwszy poważny rodzinny wyjazd w nowej Polsce w Alpy miał miejsce w 1999 r. do małej austriackiej stacji Donnersbachwald.4 punkty
-
4 punkty
-
Na nartach jeżdżę od 15-stego roku życia czyli leciuteńko ponad pół wieku😮🙂 Kiedyś jeździłem bardzo dużo. Moje sportowe aktywności raczej się nie wykluczają a wręcz przeciwnie uzupełniają. ( lotnictwo i narty) Bywało, że chodziłem na wagary na narty 😄 Kolega miał w ajencji wyciąg na "wyczynowym stoku slalomowym Sahara" na Szyndzielni. ( Bielsko Biała) Spotykaliśmy się tam rano w piątkę- szóstkę. Każdy wyjmował z kieszeni tyle kasy ile miał przy sobie na zrzutkę. Włączaliśmy wyciąg którego nikt nie obsługiwał i ....... hulaj dusza. Przez jakiś czas trzymiesięczne pobyty na Chopoku. Jak już dogoniły mnie zawodowe obowiązki to oczywiście aktywność spadła ale dalej to było z ponad 30 dni w Polsce + wyjazd w Alpy. Od kilku ( kilkunastu?) lat to ok 14 dni w sezonie lub mniej. W zasadzie jestem pewien, przez te wszystkie lata nie było ani jednego sezonu bez nart. Nigdy nie jeździłem w żadnym klubie a moim jedynym "instruktorem" była niezwykle stroma i nigdy nie ratrakowana Sahara. Nie mogę pominąć znakomitego instruktora z kursu pomocników instruktorów który zrobiłem dla własnej większej świadomości jazdy. Jeździłem wtedy już całkiem dobrze. Myślę, że jednak najważniejsze nie ile ale jak się jeździ. Staram się nigdy nie zjeżdżać a jeździć. W każdy zjazd wkładam możliwie dużo techniki. Bez względu na warunki. Jak mam się jałowo bujać to wolę iść do knajpy 😁 Podczas ostatniego wyjazdu do Wisły pomagałem zbierać po zawodach ustawiającym przejazdy tyczki. Złapałem się na tym, że jadąc z dyndającymi na paskach kijkami i kilkunastoma wyślizgującymi się z pod pach tyczkami próbowałem jechać czystą krawędź. Chyba jestem szurnięty 😃😁4 punkty
-
Dziś, cud lód malina. Rano beton. Ludzi brak. Stok trzymał do 12:00. Rano. Później tak. O 15:00 tak. Ludzi brak. Śniegu jeszcze im trochę zostało. Drobne przecierki są.4 punkty
-
Focia już była a filmów nie będzie, nie ma się jeszcze czym chwalić, zwłaszcza że wiem gdzie i jakie póki co robię błędy i mi się to po prostu nie podoba 🤷🏻♀️ Dlaczego tak późno? Odpowiedź jest banalna, bo nie było jak i przede wszystkim za co. Lata 90’ i milenijne to dom, rodzina i próba ogarnięcia tego. Dopiero pewnego lutowego dnia 2018 roku, siedząc za biurkiem stwierdziłam, że teraz albo nigdy, a zawsze chciałam… A dlaczego chciałam i zaczęłam? - bo nie cierpię zimna… wiesz, super zdjęcia uśmiechniętych narciarzy, słoneczko i śnieg, a kocham góry. I tak to poszło 🙂 I tak mi mów! Tadeusz nie raczy pochwałami, a jeszcze mi się oberwało za niesubordynację 😉 W drodze powrotnej rozmawiałyśmy z Elżbietą o tej Twojej hali i nie powiedziane, że nie skorzystamy, a bomby zostawmy na Italię, postawisz coś belgijskiego i odhaczysz apres 😁 pozdrów Jolkę i Młodego! Do zobaczenia! ps. Chyba faktycznie jesteś ładny;)3 punkty
-
Oj tam oj tam skończyłaś 🤦♂️ oj ta oj tam marnie 🤦♂️ progres widoczny gołym okiem 👌, lęk pokonany 👏 reszta sama nadejdzie a sezon trwa w najlepsze i tu zapraszam serdecznie na narciarstwo halowe bo faktycznie zajęcia ułożyły się tak, że nie mieliśmy kiedy wspólnie szusować 😉 oczywiście to nie klimat górski ale zamrażalnik ustawiony na -4 i fototapety boczne ze szwajcarskich klimatów alpejskich robią robotę takze namiastka klimatu narciarskiego jest i da się ćwiczyć to co zawodzi najbardziej . Po można uskutecznić zwiedzanie rowerowe a wieczorowo grilowanie ale tu wyzwaniem będzie bombardino 1:1 😜. Głowa do góry jest zajebiście i wszystko idzie w dobrym kierunku. Dojechałyście całe i zdrowe a to najważniejsze . Pozdrowionka dla Was od nas wszystkich 👋 A!…jak już tu jestem to podsumuje tez troszkę siebie 😎 Bezdyskusyjnie narta tego sezonu Dynastar SL FIS 165 🧨 jak koń z włoskiej stajni w cenie dla ludu 🫣 Pierwsze synchro z Maesto @Tadeo i Anią których serdecznie pozdrawiam 👋 Odkrycie sezonu narta GS choć krzywa 😂 ale da się szurać ⛷️ Cała masa roboty na nadchodzące sezony alpejskie -lewa ręka/nadgarstek odpowiednie i w czasie wbicie kija z przycinką plus mocne trzymanie tu uwaga od @Adam ..DUCHdzięki , zejście ramienia w długim( tu wszytko do nauki szczególnie w znacznej prędkości ) , większa praca stopami-pięta Achillesa w lewym skręcie itd oj można tak w nieskończoność ale to tylko cieszy bo inaczej było by to narciarstwo zbyt 🥱 . pozdro Beato 😉 A teraz czas na rower bo zacna pogoda na nizinie3 punkty
-
i dlatego mamy tylu mistrzów narciarskich po 40 ? Takie marzenia 40 latków są, niektórzy nawet żony wymieniają na dużo młodsze bo tacy są wspaniali2 punkty
-
...no i przejeżdżone trzydzieści kilka dni na Chopoku. Ostatni wyjazd już po feriach, więc ludzi odcięło i luzik na trasach i w kolejkach do wyciągów. Przejechane w sumie prawie 900 km i wygląda na to, że od 16.03. znowu okienko pogodowe z lampą i ujemnymi temperaturami, więc pewnie trzeba będzie wykorzystać 🙂. Trochę się zmieniło na Chopku, bo ludzi niewiele, a wyciągi i trasy wszystkie pootwierane... Kilka fot.. Niestety system nie daje wrzucić fotek, sorry... No, jakoś się udało (sposobem) ! 🙂2 punkty
-
Andrzeju, nie patrz ze Swojej perspektywy, bo 40 lat temu takich możliwości nie było jakie są teraz. Wiek 40 lat - to idealny czas na rozpoczęcie przygody narciarskiej, człowiek wbrew pozoru jest w sile wieku i ma już w życiu wszystko poukładane. Zaczyna realizować swoje hobby. Mam kolegę Michała, co zaczynał w podobnym czasie i wieku co Victor i w tym samym czasie osiągnął podobny poziom jazdy co ON. Brał udział w szkoleniach (ale w mniejszym wymiarze), ale jego kolega z rowerów, a raczej przyjaciel jest bardzo dobrym narciarzem z którym jeździł. Mają paczkę chłopaków, z którymi jeździ na narty, albo rodzinnie, albo tzw. męskie wypady. Drugi z paczki, ciut młodszy osiągnął podobny efekt. Tak samo zaczynali, w tym samym czasie. Dla mnie to nie jest rewelacja - tylko żelazna konsekwencja. Paweł postanowił, że nauczy się jeździć i to robi. Ponadto znalazł "mentora" i mu zaufał, nie przebiera jak w ulengałkach. Nie neguje jego metod, tylko się uczy tego co narzuca mu instruktor. pozdro1 punkt
-
Dla niektórych to 10 sezonów albo i dłużej. Tak de facto to 60% tego czasu to ostatnie dwa sezony a z tych 60% poświęciłeś blisko połowę na cykliczne szkolenie. Teraz trzeba poszukać takiego osobnika, z takimi proporcjami. Każdy kontakt ze śniegiem jest dobry, nawet hala. Ma ona zasadniczą zaletę, że jest dostępna przez cały sezon. Charakter Twojej pracy umożliwia Ci korzystanie z niej praktycznie w każdym momencie. Po wprowadzeniu abonamentu stało się to także tanie. Wbrew pozorom, to jesteś w lepszej sytuacji niż np rodacy z centralnej Polski. Bo wszędzie maja daleko. Ja jeżdżę na Podhale - bo mam bardzo blisko, a teraz jest bardzo dobry dojazd. Szału może nie ma, ale zawsze to jest kontakt ze śniegiem. Jeśli miałbym bazować tylko na wyjazdach w Alpy - to nie wiem czy połowę z tego bym jeździł co teraz. Mnie ogranicza czas i praca. W Alpy mogę jechać góra na 20 dni w sezonie i to nie zawsze. Jak dołożę jazdę w PL to wychodzi ok. 40 dni. Jak na jazdę amatora to sporo, a jak przyrównamy to do przeciętnego Kowalskiego to 3-4 x więcej. Wrzuciłeś film i fajnie to wygląda, ale warunki są bardzo dobre, gładko i równo. W sobotę, będąc w Białce z krzesła widziałem egzamin na instruktorów. Ze 4 osoby widziałem jak jechały śmigiem i powiem szczerze - petarda. Ale stok był równy i stromy. Maks miał egzamin w niedzielę, a że był tak opóźniony, że ewolucje jechali w breji. Na 50 zdajacych połowa odpadła na SL, a z jazdy technicznej nikt nie zdobył więcej punktów niż 29/40. Najlepszy zakolegował się z Maksem, instruktor z ministerialnymi papierami, który słabo pojechał SL i dostał się warunkowo do drugiego etapu. Egzaminy organizowała Strama. Egzaminatorzy byli bardzo wymagający, patrząc na ewolucje, oczywiście jako laik nie było się do czego przyczepić. Ci co zostali na placu boju jak na PI prezentowali naprawdę wysoki poziom. Ostatni etap, czyli instruowanie był na sztukę, mogli sobie jedynie pogadać, bo kanapę juz wyłączyli. pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
Nie wiem gdzie leży prawda, może Victor kłamie a raczej mija się z prawdą 🙂, ale nie sądzę. Swoje w życiu narciarskim widziałem, "kilka" sezonów przejeździłem, nawet miałem krótki, 2-3 letni epizod instruktorski. A przede wszystkim śledziłem postępy kilku moich 30-paroletnich kolegów, którzy zaczęli przygodę z nartami późno. I jeszcze raz podkreślę, patrząc na dwa filmiki z jazdą Victora (no chyba, że podstawia inną osobę :)), który zaczynał od zera w "pewnym wieku" (jak sie domyślam po 40-ce), przejeździł tylko 5 sezonów, z tego dwa pod okiem instruktora, na jego całkiem poprawny śmig, cokolwiek przez to pojecie rozumiemy, to stwierdzam, że wynik jest rewelacyjny. Takiego szybkiego postępu w swoim życiu nie widziałem. Oczywiście, że nie wszystko w jego jeździe jest OK, że to i owo trzeba poprawić, że mam pewne zastrzeżenia do jazdy Tadeo i tego konsekwencji u jego adeptów. Ale i tak jest świetnie jak na kogoś kto do nart startuje stosunkowo późno w życiu i nie przejeżdża rocznie 100 dni na nartach. A nawet przy 100 dniach rocznie zaciekłej pracy byłbym pozytywnie zaskoczony. Narty, pływanie i jazdę samochodem, jak również kilka innych umiejętności, np. języki obce, powinno się opanować wcześnie w życiu. Inaczej nigdy nie osiągniemy dobrego poziomu, co najwyżej poprawny. Dlatego my jako rodzice staramy się by nasze dzieci załapały to wszystko jak najwcześniej. Sam to robisz z powodzeniem. 🙂 A nasze dzieci przekazują pałeczkę dalej. No więc Victor wydaje się w tym wszystkim wyjątkiem potwierdzającym regułę. 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
Marku,ależ oczywiście i ja nie mówię sorry bardziej piszę nic nowego. Narciarstwo nie jest niczym skomplikowanym pod warunkiem dostępności a z tym jest problem. Dzięki Janowi który podpowiedział mi o hali to było zbawienne i nadrobienie czasu. Każdy/większość z hali kpi ale jest to miejsce idealne do treningu żeby nadrabiać stracony czas a resztę wystarczy trenować w przestrzeni górskich stoków bo jednak tu trudność jest zdecydowanie inna niż na oślej łące w hali . Trzy sezony dały mi tyle , że strach przed górą/stokiem miałem pokonany bo trafiłem na początku w Alpy i do ośrodków z górnej półki własnej historii dlatego napisałem o aklimatyzacji ale techniki niestety nie miałem. Tu przyszli z pomocą fachowcy dokładnie dwóch-jeden do którego jeżdżę od tamtego sezonu regularnie dwa razy w sezonie-początkiem i końcem, a drugi z którym chciałbym gdzieś pojechać ale niestety terminy nasze się nie zgrywają 🤷♂️ choć wiem,że przyjdzie ten dzień gdzie się zgrają 😜 ale on pomaga inaczej, czasem wysyłając info z własnymi wskazówkami i ja to doceniam. Zresztą obiektywnie to ja dobijam dopiero do 100 dni na nartach a taki instruktor robi to w jeden sezon i wiem,że nigdy nie nadrobię tego co oni potrafią z tym się nie oszukuje ale na amatorskie klimaty szurania mi wystarczy . A to jest cel sam w sobie-przyjemność i zabawa a nie ściganie 😉 no przepraszam mam jeszcze inny cel ale jeszcze do niego pozostało 4 sezony 😎1 punkt
-
1 punkt
-
Przecież tam śmierdzi. Jak ty się nie wstydzisz. Kobieta? PS. Suszę tylko w pokoju. Zjeżdżam zawsze do hotelu i samochodu na nartach, elegancko, priorytety...1 punkt
-
1 punkt
-
U nas to tak - na stok mogę podjechać. Chociaż dodatkowo płatny parking zniechęca. Na Bachledce wołali 5 euro. I jak się młodemu zepsuło wiązanie deski to się bujał do zewnętrznej wypożyczalni autem i znów 5 euro się poszło .... Ale i tak wolę to, niż dawać z buta dłuższy kawałek. Na narciarskim wyjeździe ważne jest też miejsce na ciuchy i osprzęt. Narty trzymamy tydzień w boksie, ale buty i ubrania muszą wyschnąć na następny dzień. Nie raz już kaloryferów brakowało.1 punkt
-
U nas to najlepiej byłoby gdzieś ewentualnie do Austrii, bo nieco bliżej. Akceptacja dalekich podróży u całej naszej trójki jest niewielka. Najważniejsze są - śnieg i pogoda. No i wiadomo - fajne trasy i brak tłumów. Poza tym, jesteśmy mało wymagający. Natomiast na narzucony z góry i siłą komfort jak sądzę się zgodzimy. 😄 Moje na dupoloty chyba nie wyjdą. 16 i 19 już będą mieć. Prędzej na baciarkę/kawalerkę by poszły ....1 punkt
-
Andrzeju uwierz - Victor jest wyjątkowo uzdolnionym narciarzem a przy okazji bardzo miłym i ładnym chłopakiem 😊1 punkt
-
Nawet gdyby przyjąć 5 sezonów to i tak rewelacja. Poważnie. Zwłaszcza, że nie mówimy tutaj o młodzieńcu, który chłonie nauki szybko. 🙂 I w końcu liczba dni narciarskich ograniczona. Mój kolega zaczął jeździć dopiero w 35. roku życia. Jak na Krakusa to wyjątek, że tak późno. Dziś dobija 70. Wyjeżdżał rocznie ok. 15 dni. Byliśmy na kilku wspólnych wyjazdach jakieś 10-15 lat temu. I jeździł zdecydowanie gorzej od Ciebie. Niezłe tam macie tereny do rowerowania.1 punkt
-
W ramach rekonwalescencji dzisiaj Myślenice, w sumie ponad 4 h wytrzymałem. Prawie 2 h na slalomie, bo z rana twardo, jak wszędzie. W później ślizganie na Brahma i było mięciutko i bosko. Też chyba ostatni raz w tym sezonie w Polsce. Od soboty Ischgl woła.1 punkt
-
Cze To chyba ostatni dzień w PL w tym sezonie. Dzisiaj rano dzida do Suche po młodego, bo wczoraj miał tam zawody, dzisiaj odbiór i na Litwinkę na Egzamin Regionalny na PI. Jeszcze go tam wałkują, ostatni etap. Rano bardzo twardo i de facto mimo lampy to do 12 gdzieś było twardo nadal. O 15 to trzeba było uważać na kałuziory, bo wyrywało z butów. O ile do południa to były takie płyty lodowe, to po południu zrobiły się jeziorka, na szczęście było je widać. Rano tak, petarda Warun. O 15. Miękko a LE Warun - petarda😀. Młodego jeszcze wałkują😀 a ja, cóż futruje wurszt 😉 pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
W piątek skończyłam swój obfity sezon, najdłuższy ever - 19 dni! Pierwsze poważne wyjazdy w poważne góry, Pitztal i Sappada z Tadziem, jak zwykle epicki zlot w Zwardoniu i szuranko w Ustroniu Śląskim. Zmaterializowali się „starzy” forumowicze @brachol oraz @Victor w Sappadzie. Wnioski? Towarzysko - poznałam mnóstwo świetnych ludzi i narciarzy. Edukacyjnie? - marnie… ale coś tam coś tam jak mawia Tadeusz, bezcenne wskazówki od @Adam ..DUCH @Victor i @Mitek, ale przede wszystkim pokonałam lęk przed stromą ścianką i to jest mój sukces tego sezonu, może nie były to wybitne zjazdy na najbardziej stromej trasie w Sappadzie, ale rozpaczliwej walki o życie też nie było, na takiej samej stromiźnie poległam na Pitztalu…Sporo ćwiczeń, nowych wyzwań i doświadczeń terenowo - śniegowo - pogodowych. Jedynie czego zabrakło to wolnej jazdy za lub z kimś zaawansowanym (i tu żałuję że nie udało się pojeździć z @Victor ). Dziękuję Wam wszystkim za wspólnie spędzony sezon tu na forum i w realu. Do zobaczenia na stokach w przyszłym sezonie i tym wszystkim którzy jeszcze nartują życzę jak najlepszych warunków i pogody! 🙂1 punkt
-
...najnowsze badania wykazały niezbicie, że samo życie, im dłuższe tym bardziej szkodzi na zdrowie... 🙂 Fakt!1 punkt