Skocz do zawartości

Kadencja na rowerze


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Obciazanie ramy to zawsze obciazenie srodka lokomocyjnego, ktory napedzasz wlasnymi nogami. Jesli to mozliwe - jak najwiecej na plecy.

1kg na ramie = 2 kg na plecach

Czysta fizyka.

Stad takie zafiksowanie rowerzystow co do wagi ramy i szczegolnie kol. 

 

To nie takie proste.

 

Waga to waga i nie ma znaczenia czy jest na plecach czy ramie. Poza oczywiście masą rotującą i ewentualnie zwiększeniem docisku gdy się stanie na pedałach. Przeprowadź sobie eksperyment myślowy gdzie wagę siodełka (czyli też rama) zwiększysz o 10 kg a za chwilę wymienisz to na 10 kg plecak. Efekt jest ten sam. Ale mówię tu o jeździe na wprost po równym asfalcie (i z tyłkiem na siodełku)!

 

Są inne korzyści z masy w plecaku a nie na ramie - po prostu łatwiej wprowadzić rower w skręt i szybciej reaguje. Im lżejszy rower tym łatwiej go prowadzić i gdyby tak interpretować to zgadzam się, że w jeździe w terenie (z dynamicznymi zmianami pozycji) rzeczywiście lepiej mieć dwa kilo w plecaku jak kilogram na ramie. Tam po prostu należy rozdzielić tory środka ciężkości rowerzysty i roweru. Przypominałoby to rozważania ze skrętu gigantowego.

 

Czyli jak tyłek mamy oderwany od siodełka to prawo to działa a jak nie to nie. Zasadniczo działa w MTB w zjeździe.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie zalezy. Ale aerobe da wieksze wyniki niz anaerobe. A dla nas pan ma jeszcze te zalete, ze mozemy sie umalowac - pot nam nie zmyje makijazu  :P

 

Jasne, szczególnie przed sezonem trzeba zbudować bazę. 

 

Najgorsze, że trudno to zrobić na trenażerze a właśnie w zimę byłoby najfajniej. Z kolei mi na trenażerze najbardziej podchodzą mocne interwały w krótkich jazdach - do półtorej godziny. Zero nudy, mroczki a efekt spory ale bez bazy tlenowej krótkotrwały. A już najbardziej nie lubię SweetSpotów :D

 

A tak w kwestii formalnej - bo w tym nazewnictwie stref jest niezły bajzel - co dokładnie rozumiesz przez te aeroby ? Np poprzez % HRMax czy tętna progowego czy IS ?

Pytam w kwestii tego makijażu bo ja tak jeżdżę - jak sobie teraz sprawdziłem na 75% HrMax czyli okł. 80% progu czyli IS okł. 0,7. Co po 5 godzinach daje około 250 TSS. A przy tej intensywności to  makijaż raczej spływa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siłę (wagę) na rower przekazujesz praktycznie tylko przez pedały (bo kierownica jest odciążona). Wobec tego nie ma znaczenia (dla roweru) ile masz na plecach. Im więcej, tym bardziej dociążasz rower (przez pedały). Pod sobą za to przechylasz rower im więcej masz na ramie tym większa praca nad tym przechyleniem. Masz więc z plecaka dwie korzyści - lepsze dociążenie roweru ...

 

 

Hmmm ... no to chyba nie do końca tak z tym dociążaniem. Spora część siły idzie przez kierownicę - inaczej dłonie by nie drętwiały :D Ja tam co jakiś muszę nimi poruszać by nie zdrętwiały a mój rower jest raczej "sportawy" niż sportowy - kiera na poziomie siodła. Kolejna siła jest przenoszona przez tyłek na siodełko. No i stopy - pedał. Nie wiem oczywiście jak to się dokładnie rozkłada (sadzę, że maks to obciążenie siodła, potem pedały potem kierownica) ale - szczególnie w ciasnych zakrętach - mocno dociąża się przód. Jak nie są ciasne to jakby ich nie było :)

 

Dalej z tym dociążeniem - jak wiadomo ze statyki siłę można bezkarnie przesuwać wzdłuż linii jej działania więc dociążenie będzie oczywiście takie samo. Można dyskutować nad balansem przód - tył. Sakwy dają źle - bo tył, plecak czy torba w ramę (brrrr) bardziej równomiernie.

 

 

lepsze dociążenie roweru przez niżej przyłożoną siłę ...

 

Chwilka - jak niżej skoro wyżej. Bo przecież plecak jest wyżej : )

 

 

Masz więc z plecaka ..... korzyści -  zmniejszenie niezrównoważonego momentu. Inaczej można też to ująć - nad większą częścią ciężaru masz kontrolę przez pozycję. Trochę jak plecak spakowany podejściowo (ciężkie na górze).

 

No, tylko ta kontrola odbywa się kosztem kręgosłupa i mięśni pleców które są bardzo potrzebne przy rowerze. I właśnie na te plecy przy każdym wychyleniu działa moment którego nie ma gdy obciążona jest rama. Ale z tym plecakiem spakowanym podejściowo - nie wiedziałem, pewnie masz rację. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Zawsze uważałem, że to pozycja bardziej chwiejna.

 

 

Teraz co do techniki skrętu - możesz skręcać tylko przez przechylenie (szczególnie na rowerowych "odpowiednikach" verticalu). 

 

Tak, generalnie rowerem się skręca tylko przez pochylenie - chyba, że zakręt jest bardzo ostry. Ten vertical do mnie trochę przemawia choć wciąż nie jestem przekonany, czy korzyści z lekkiego roweru przeważają nad kosztem obciążenia grzbietu.

 

 

Także przy skakaniu jest zdecydowana korzyść z plecaka a nie ciężaru na ramie (to mówię teoretycznie bo na razie ten element - słabo...)

 

Cóż - ja na razie odpuściłem skakanie bo ostatnio wylądowałem na przednim kole i spektakularne OTB :D Coś za pewnie się poczułem i czarne siniaki na udzie przez miesiąc :D

Ale tak na chłopski rozum: przy skokach (mam tu małe doświadczenie i nie jestem pewien czy chcę je na sztywniaku zdobywać) a już szczególnie przy tych z twardym lądowaniem nie chciałbym mieć kilogramów na plecach dynamicznie walących mi w kręgosłup. Niech to przenosi konstrukcja roweru - przecież i tak musi :D

 

W całej tej rozmowie ciekawi mnie dlaczego wszyscy walczą o obniżenie środka ciężkości. W rowerach, motocyklach, o samochodach i jachtach nie wspomnę :D Albo - przekornie - wyobraź sobie jacht z kilem na maszcie :D Tu akurat przykład rikszy wyjątkowo trafny moim zdaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm ... no to chyba nie do końca tak z tym dociążaniem. Spora część siły idzie przez kierownicę - inaczej dłonie by nie drętwiały :D Ja tam co jakiś muszę nimi poruszać by nie zdrętwiały a mój rower jest raczej "sportawy" niż sportowy - kiera na poziomie siodła. Kolejna siła jest przenoszona przez tyłek na siodełko. No i stopy - pedał. Nie wiem oczywiście jak to się dokładnie rozkłada (sadzę, że maks to obciążenie siodła, potem pedały potem kierownica) ale - szczególnie w ciasnych zakrętach - mocno dociąża się przód. Jak nie są ciasne to jakby ich nie było :)

 

Dalej z tym dociążeniem - jak wiadomo ze statyki siłę można bezkarnie przesuwać wzdłuż linii jej działania więc dociążenie będzie oczywiście takie samo. Można dyskutować nad balansem przód - tył. Sakwy dają źle - bo tył, plecak czy torba w ramę (brrrr) bardziej równomiernie.

 

 

 

Chwilka - jak niżej skoro wyżej. Bo przecież plecak jest wyżej : )

 

 

 

No, tylko ta kontrola odbywa się kosztem kręgosłupa i mięśni pleców które są bardzo potrzebne przy rowerze. I właśnie na te plecy przy każdym wychyleniu działa moment którego nie ma gdy obciążona jest rama. Ale z tym plecakiem spakowanym podejściowo - nie wiedziałem, pewnie masz rację. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Zawsze uważałem, że to pozycja bardziej chwiejna.

 

 

 

Tak, generalnie rowerem się skręca tylko przez pochylenie - chyba, że zakręt jest bardzo ostry. Ten vertical do mnie trochę przemawia choć wciąż nie jestem przekonany, czy korzyści z lekkiego roweru przeważają nad kosztem obciążenia grzbietu.

 

 

 

Cóż - ja na razie odpuściłem skakanie bo ostatnio wylądowałem na przednim kole i spektakularne OTB :D Coś za pewnie się poczułem i czarne siniaki na udzie przez miesiąc :D

Ale tak na chłopski rozum: przy skokach (mam tu małe doświadczenie i nie jestem pewien czy chcę je na sztywniaku zdobywać) a już szczególnie przy tych z twardym lądowaniem nie chciałbym mieć kilogramów na plecach dynamicznie walących mi w kręgosłup. Niech to przenosi konstrukcja roweru - przecież i tak musi :D

 

W całej tej rozmowie ciekawi mnie dlaczego wszyscy walczą o obniżenie środka ciężkości. W rowerach, motocyklach, o samochodach i jachtach nie wspomnę :D Albo - przekornie - wyobraź sobie jacht z kilem na maszcie :D Tu akurat przykład rikszy wyjątkowo trafny moim zdaniem.

 

No to wytłumaczmy sobie pozycję przy zjeździe. Stoisz na nogach w pozycji zrównoważonej (i pięty w dół) w takim zjeździe możesz oderwać ręce od kierownicy i nic się nie dzieje (poćwicz to bo to ważny element techniki). O siodełku (???) mowy nie ma (  :D ), używasz go wyłącznie na podjeździe (i to nie zawsze). Reasumując, praktycznie cały ciężar przenosisz przez pedały. Teraz powinna już być jasna mechanika.

 

Co do amortyzacji przy skokach to raczej mówię tu o lekkim plecaku a nie klocu.  

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wytłumaczmy sobie pozycję przy zjeździe. Stoisz na nogach w pozycji zrównoważonej (i pięty w dół) w takim zjeździe możesz oderwać ręce od kierownicy i nic się nie dzieje (poćwicz to bo to ważny element techniki). O siodełku (???) mowy nie ma (  :D ), używasz go wyłącznie na podjeździe (i to nie zawsze). Reasumując, praktycznie cały ciężar przenosisz przez pedały. Teraz powinna już być jasna mechanika.

 

OK, ja nie zjeżdżam w ten sposób - w XC takie zjazdy trafiają się rzadko, w górach rajcują mnie raczej podjazdy. Skoro tak piszesz to pewnie tak jest - masz większe doświadczenie  ale nie wyobrażam sobie DH bez trzymania kierownicy. A tym bardziej -  na takim zjeździe  każda nierówność, wybój daje Ci w kręgosłup - myślę. Ale o zjazdach się wole nie wypowiadać.

 

Lekki plecak typu camelback jest fajny bo nie musisz sięgać do bidonu co jest zawsze bardzo kosztowne. Dziś np. za każdym łykiem puls += 5 :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej niż plecak, jeśli ten znajduje się dalej od środka łuku, a tak chyba zakładałeś (pochylenie roweru, nie człowieka).

 

Plecak w skręcie nie może się znajdować dalej od środka niż rama. To oczywiste. Ale nie istotne - masa u góry to po prostu znacznie mniej stabilna pozycja. Wytrąconą z równowagi znacznie trudniej do równowagi przywrócić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, ja nie zjeżdżam w ten sposób - w XC takie zjazdy trafiają się rzadko, w górach rajcują mnie raczej podjazdy. Skoro tak piszesz to pewnie tak jest - masz większe doświadczenie  ale nie wyobrażam sobie DH bez trzymania kierownicy. A tym bardziej -  na takim zjeździe  każda nierówność, wybój daje Ci w kręgosłup - myślę. Ale o zjazdach się wole nie wypowiadać.

 

Lekki plecak typu camelback jest fajny bo nie musisz sięgać do bidonu co jest zawsze bardzo kosztowne. Dziś np. za każdym łykiem puls += 5 :D

 

Powiem tak: od czasu fulla nieprędko wsiądę na HT. Nawet na polnych wertepach na równinach. Mimo, że to te 2-3 kg więcej. I myślę, że mój kręgosłup z plecakiem na fullu ma się lepiej jak bez na HT.

 

Co do trzymania kierownicy to chodzi o to aby jej nie obciążać (a nie puszczać). Puszcza się jedynie po to aby wyczuć/sprawdzić swoją pozycję (to zresztą doskonale "czujesz"). Ma być zrównoważona i dobrze zaparta bo może być zawsze potrzeba ostrego hamowania. Szczególnie, że hamuje się mocno przodem.

 

A co do pojazdów... czy przypadkiem nie jest ich tyle co zjazdów???

:D

 

Widzę tu pewną analogię do skiturów - po to łażę aby zjechać!

 

W

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu inaczej jeździmy i po innych terenach. Pewnie i ja kiedyś sobie fulla kupię. Najpewniej po kilku piwach bo wtedy się łatwiej klika "kup teraz" :D 

Nie kumam z tą kierownica - ja mam cały czas mocno dociążoną. Tak jak i koledzy na których się wzoruję. 

 

Oczywiście, że nie :D Podjazdy ciągną się w nieskończoność a potem ani się obejrzysz, myk myk i już na dole :D Kilometr do góry to dla mnie znacznie ponad godzinę a zjazd  sam się robi :D 

Tyle, że ja nie zjeżdżam po telewizorach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo trzymasz dupę na siodełku! 

 

Ależ oczywiście ! Jak wszyscy poza ostrymi zjazdami typu DH. Ja jeżdżę XC a tu prawie jak na szosce - na pedałach staje się w sprintach ewentualnie żeby zmniejszyć puls i odciążyć płuca. Ale ile trwają sprinty ? Kilkanaście, góra kilkadziesiąt sekund.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ależ oczywiście ! Jak wszyscy poza ostrymi zjazdami typu DH.

Ja sobie wypraszam. ;) Zaczynałem co prawda z dupą na siodełku ale dostałem opierdziel od jakiegoś instruktora i od tego czasu walczę na stojąco. No chyba, że zabraknie mi siły w nogach. Podjazdy to istny relaks w porównaniu do takiego zjeżdżania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie wypraszam. ;) Zaczynałem co prawda z dupą na siodełku ale dostałem opierdziel od jakiegoś instruktora i od tego czasu walczę na stojąco. No chyba, że zabraknie mi siły w nogach. Podjazdy to istny relaks w porównaniu do takiego zjeżdżania.

 

To op...dol instruktora. A potem popatrz na TdF albo Maję Włoszczowską i każ misiaczkowi policzyć ile stoją na pedałach. Potem podjedź kilometr, dwa to pogadamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To op...dol instruktora. A potem popatrz na TdF albo Maję Włoszczowską i każ misiaczkowi policzyć ile stoją na pedałach. Potem podjedź kilometr, dwa to pogadamy.

 

Nie wiem czy podjadę kilometr, ale prędzej niż go zjadę (po singlach) ;)

 

Zresztą ja już tak mam. Nawet na nartach, zjeżdżanie mnie koszmarnie męczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi tylko o teren górski, ścieżki, trasy terenowe, nie jakieś asfalciki.

 

Hmmm, z tymi "jakimiś asfalcikami" to ja bym uważał :)  Asfalt to definitywnie nie mój żywioł ale kolarze górscy na tych "asfalcikach"  odstają aż przykro patrzeć od tych "roadies". To po prostu inny typ wysiłku - nie ma co wartościować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ja mam obecnie jedną nartę skiturową 1070g, wg mitów powinna się już złamać,

a nadal działa (4 sezony), ale ja biorę pod uwagę jej niższą wytrzymałość i uważam np. przy przejeżdżaniu przez wąskie i głębokie rowy

 

 

Ja, ja prose pse Pani też mam!

 

Zważyłem i wyszło 1160 g z wiązaniem i leszą (chyba poprawnie odmieniam). Kurcze nie sądziłem, że aż tyle targam. Ale teraz po wyjeździe  zrobię serwis i może ze 20 g spadnie?

 

Na razie wytrzymuje 3 sezony i chyba prędzej mi się znudzi jak ją wykończę. Choć po prawdzie to czasem trochę g... jest.

 

;)

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja, ja prose pse Pani też mam!

Zważyłem i wyszło 1160 g z wiązaniem i leszą (chyba poprawnie odmieniam). Kurcze nie sądziłem, że aż tyle targam. Ale teraz po wyjeździe zrobię serwis i może ze 20 g spadnie?

Na razie wytrzymuje 3 sezony i chyba prędzej mi się znudzi jak ją wykończę. Choć po prawdzie to czasem trochę g... jest.

;)

Pozdro
Wiesiek


Kup se Pan Pure w długości 193 Scotta, będziesz Pan jak Jeremy i zyskasz szacunek Johna:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...