Skocz do zawartości

Nauka jazdy dzieci


zetes

Rekomendowane odpowiedzi

W takim razie czemu w czambuł potępiasz taśmy,skoro to normalne urządzenie,że tak powiem dla ludzi?I jak każde,powinno być używane zgodnie z przeznaczeniem?Ja jeśli nie jest,to chyba nie wina urządzenia?

Cześć

Ależ niech sobie będą nawet same taśmy jak ktoś ma ochotę. Ostatnio nawet z takowej korzystałem w Czarnej Górze bo nie miałem nart i bardzo fajnie się jeździ. A punktu widzenia edukacji jednak nie jest to rozwiązanie idealne - eliminuje posuw i krawędź - których świadomość jest podstawą wstępnego etapu nauki.

Po prostu etap oślej łączki z założenia jest tak krótki, że inwestycja wydaje się zbyt duża - pisał o tym Radcom.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli inwestycja jest na danym etapie zbyt droga-tutaj nie ma dyskusji,tylko twarde,ekonomiczne wyliczenia.

Ale patrząc na ośrodki alpejskie,a jak widać i polskie również,taśma to jakiś tam etap doinwestowywania ośrodka i rozszerzania jego działalności. Raczej nieuchronny-jeśli chcemy uczyć masowo całkiem małe dzieci,tak jak w Austrii czy Włoszech,a nie polegać na kilku rodzicach pasjonatach chcących/mogących wnosić swoje dzieci pod górkę,że tak powiem,na własnym grzbiecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas będę miał wieczorem na dłuższą odpowiedź,do tego czasu proszę o decyzję: dyskutujemy czy przerzucamy się złośliwościami?
Pozdr
Marcin

Ależ to nie złośliwość z mojej strony. Ty podpatrzyłeś to u człowieka, który nigdy nie powinien tego robić. Więc to do niego tycza się moje słowa. No chyba, że źle coś opisałeś. Bo wwożenie dziecka między nogami to karygodny błąd. Dziecko opiera się o swoje kolano wjeżdżając pomiędzy jego nartki z tyłu...

 

Pozdrawiam, radcom 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ależ niech sobie będą nawet same taśmy jak ktoś ma ochotę. Ostatnio nawet z takowej korzystałem w Czarnej Górze bo nie miałem nart i bardzo fajnie się jeździ. A punktu widzenia edukacji jednak nie jest to rozwiązanie idealne - eliminuje posuw i krawędź - których świadomość jest podstawą wstępnego etapu nauki.

Po prostu etap oślej łączki z założenia jest tak krótki, że inwestycja wydaje się zbyt duża - pisał o tym Radcom.

Pozdrowienia serdeczne

 

Mitek, nie podałeś żadnego istotnego argumentu przeciwko taśmom.

Cena - to kwestia ośrodka, stać go czy nie, a później klient który płaci za lekcje albo karnet.

Posuw - ćwiczy się na zjeździe albo na płaskim, po 2-4h na taśmie i tak jest przeskok na talerzyk.

Krzesła i gondolki też nie mają posuwu a jakoś z nich korzystamy.

Wypadki - zdarzają się na każdym rodzaju wyciągu poprzez nieuwagę, niechlujstwo,

nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa etc.

 

Ja sam zaczynałem na wyrwirączce w Szczyrku i pamiętam że była to dla mnie trauma

i byłem szczęśliwy jak przeszliśmy na orczyki. Ale na samym początku orczyk to byłaby

zbyt duża armata.

 

Tak że Panowie trochę siedzi w Was zwykły stary konserwatyzm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ to nie złośliwość z mojej strony. Ty podpatrzyłeś to u człowieka, który nigdy nie powinien tego robić. Więc to do niego tycza się moje słowa. No chyba, że źle coś opisałeś. Bo wwożenie dziecka między nogami to karygodny błąd. Dziecko opiera się o swoje kolano wjeżdżając pomiędzy jego nartki z tyłu...
 
Pozdrawiam, radcom


Ok, to obraz będzie chyba lepszy od słów.
Na filmie Adam, kuzyn Zośki, lat 5 i pół (Zośkę tez nagrywałem, ale okazało się ze na padniętą kartę SD :( ). To jego piąta chyba godzina na nartach. Na filmie widać tez dokładnie wyciąg o którym pisałem.
Pierwsze wjazdy wyglądały tak, że dzieciaki (każdy z osobna, oczywiście) chwytały się tego plastikowego ustrojstwa, ja łapałem się liny za nimi i ubezpieczałem- przy utracie równowagi korygowałem ustawienie i tor jazdy. De facto więc wjeżdżały samodzielnie od samego początku, tylko z asekuracją. Z każdym wjazdem zwiększałem dystans, aż do momentu, kiedy zaczęły wjeżdżać same. Takie zachowanie w sumie wymyśliłem sam a i lokalny instruktor postępował podobnie.

 

Na filmie jest pierwszy i któryś z kolei przejazd z pachołkami. Uważam że jest całkiem nieźle i chłopaka teraz spokojnie można oddać w ręce instruktora na poważniejszej górce.

 

A co do taśmy- podaliście argumenty, które mówią dlaczego ośrodki nie inwestują w takie urządzenia. I tu pewnie racja. Ale nie ma co demonizwać :)

Pozdr

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, to obraz będzie chyba lepszy od słów.
Na filmie Adam, kuzyn Zośki, lat 5 i pół (Zośkę tez nagrywałem, ale okazało się ze na padniętą kartę SD :( ). To jego piąta chyba godzina na nartach. Na filmie widać tez dokładnie wyciąg o którym pisałem.
Pierwsze wjazdy wyglądały tak, że dzieciaki (każdy z osobna, oczywiście) chwytały się tego plastikowego ustrojstwa, ja łapałem się liny za nimi i ubezpieczałem- przy utracie równowagi korygowałem ustawienie i tor jazdy. De facto więc wjeżdżały samodzielnie od samego początku, tylko z asekuracją. Z każdym wjazdem zwiększałem dystans, aż do momentu, kiedy zaczęły wjeżdżać same. Takie zachowanie w sumie wymyśliłem sam a i lokalny instruktor postępował podobnie.

 

Na filmie jest pierwszy i któryś z kolei przejazd z pachołkami. Uważam że jest całkiem nieźle i chłopaka teraz spokojnie można oddać w ręce instruktora na poważniejszej górce.

 

A co do taśmy- podaliście argumenty, które mówią dlaczego ośrodki nie inwestują w takie urządzenia. I tu pewnie racja. Ale nie ma co demonizwać :)

Pozdr

Marcin

Cześć

No i extra. Myślę, że lepiej jeżeli będzie jeździł z rękami przed sobą. Taka pozycja z rękami na kolanach - bardzo często spotykana - jest dość nienaturalna im blokująca.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

[...]

Po prostu etap oślej łączki z założenia jest tak krótki, że inwestycja wydaje się zbyt duża - pisał o tym Radcom.

Pozdrowienia serdeczne

czasem bywają stosowane niekoniecznie jako sprzęt oślołączkowy.

Nieco się dziwiłem że mały osrodek (Folgaria-Lavaronne) zafundował sobie kilkanaście takich tasiemców, ale widocznie jakis cel to spełnia (głownie podwiezienie z knajpy na stok... :-) ). Moi zdaniem wygodniejsze dla klienta byłyby krótkie talerzyki, no ale .... (może dostli rabat lub dotacje...:-) ?)

Jedyną zaletą takich taśm jest dla ośrodka (moim zdaniem) ich bezobsługowość....

Z nauką dzieci nie ma to nic wspolnego.

 

https://plus.google....851620210639063

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

No i extra. Myślę, że lepiej jeżeli będzie jeździł z rękami przed sobą. Taka pozycja z rękami na kolanach - bardzo często spotykana - jest dość nienaturalna im blokująca.

Pozdrowienia serdeczne

 

Z rękami na kolanach to dlatego, że jak nie ma na kolanach to siada na tyłach. Zdaję sobie sprawę że to tylko na taką górkę jak na filmie i po to właśnie dzieci pójdą do instruktora na lekcje, żeby wszystko dobrze poustawiał. Ćwiczenia popodglądam oczywiście ;) Po wyjeździe, jeśli uda się coś nagrać, to tu wkleję.

A propos jeszcze gadżetów- często widzi się jak instruktorzy jeżdżą tyłem, trzymając w ręku kijek, o który opiera się kursant. Zamiast kijka zastosowałem małe (około 60cm średnicy) kółko hula-hop. Dzięki temu ja nie musiałem się tak mocno schylać a do tego dzieci nie mogły się oprzeć na tym kółku w dół, co moim zdaniem wpłynęło na szybsze złapanie samodzielnej równowagi podczas jazdy na wprost. Patent podpatrzony z filmy z imprezy Elana -usypali stok latem na schodach w jakiejś nadmorskiej miejscowości i po części pokazowej otworzyli dla dzieciaków. jeden z takich krasnali był prowadzony właśnie na takim kółku. Do tego kółko może też służyć do wciągania pod górkę- podkłada się kółko pod tyłek i symuluje talerzówkę :)

Pozdr

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z rękami na kolanach to dlatego, że jak nie ma na kolanach to siada na tyłach. Zdaję sobie sprawę że to tylko na taką górkę jak na filmie i po to właśnie dzieci pójdą do instruktora na lekcje, żeby wszystko dobrze poustawiał. Ćwiczenia popodglądam oczywiście ;) Po wyjeździe, jeśli uda się coś nagrać, to tu wkleję.

A propos jeszcze gadżetów- często widzi się jak instruktorzy jeżdżą tyłem, trzymając w ręku kijek, o który opiera się kursant. Zamiast kijka zastosowałem małe (około 60cm średnicy) kółko hula-hop. Dzięki temu ja nie musiałem się tak mocno schylać a do tego dzieci nie mogły się oprzeć na tym kółku w dół, co moim zdaniem wpłynęło na szybsze złapanie samodzielnej równowagi podczas jazdy na wprost. Patent podpatrzony z filmy z imprezy Elana -usypali stok latem na schodach w jakiejś nadmorskiej miejscowości i po części pokazowej otworzyli dla dzieciaków. jeden z takich krasnali był prowadzony właśnie na takim kółku. Do tego kółko może też służyć do wciągania pod górkę- podkłada się kółko pod tyłek i symuluje talerzówkę :)

Pozdr

Marcin

Cześć

Odchylenie u dzieci to norma i nie ma sensu z tym walczyć na tym etapie. Dzieci tak łapią równowagę i nic na to nie poradzisz - olej. Skup się na zakodowaniu innych rzeczy: jazda skrętem łącznym (slalom - Super), jazda po łuku, jazda torem wymuszonym, dostosowanie prędkości do warunków, spadku stoku, świadomość odciążenie, dociążenie - przychodzi naturalnie tylko Ty musisz to ładnie pokazać itd. To lekkie odchylenie to problem zupełnie pomijalny - zaufaj.

Swoboda operowanie sprzętem, samodzielność. Co Ty teraz chcesz z nim ćwiczyć jak on ledwo się trzyma na butach? Niech jak najwięcej jeździ za Tobą z Tobą patrząc na Ciebie, Twój ślad itd.

Akurat jesteś bardzo dobrym technicznie narciarzem i znakomitym wzorem a nauka jazdy dziecka to praktycznie 100% naśladownictwa podświadomego. Katowanie ćwiczeniami to pomyłka os podstaw. Zapewniam, że bez udziwnień sam się niedługo zdziwisz.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Odchylenie u dzieci to norma i nie ma sensu z tym walczyć na tym etapie. Dzieci tak łapią równowagę i nic na to nie poradzisz - olej.


Tak wiem, ale jeszcze 20 minut wcześniej odchylenie było takie, że uniemożliwiało jakiekolwiek skręcanie. Ale dzięki za radę, następnym razem już im każę trzymać ręce bardziej naturalnie. A kiedy dać im kije do rąk?

Skup się na zakodowaniu innych rzeczy: jazda skrętem łącznym (slalom - Super), jazda po łuku, jazda torem wymuszonym, dostosowanie prędkości do warunków, spadku stoku, świadomość odciążenie, dociążenie - przychodzi naturalnie tylko Ty musisz to ładnie pokazać itd. To lekkie odchylenie to problem zupełnie pomijalny - zaufaj.
Swoboda operowanie sprzętem, samodzielność. Co Ty teraz chcesz z nim ćwiczyć jak on ledwo się trzyma na butach? Niech jak najwięcej jeździ za Tobą z Tobą patrząc na Ciebie, Twój ślad itd.
Akurat jesteś bardzo dobrym technicznie narciarzem i znakomitym wzorem a nauka jazdy dziecka to praktycznie 100% naśladownictwa podświadomego. Katowanie ćwiczeniami to pomyłka os podstaw. Zapewniam, że bez udziwnień sam się niedługo zdziwisz.


Właśnie powyższe chcę ćwiczyć. Cel jest taki, żeby po kilku dniach na wyjeździe byli w stanie jechać za mną wężykiem po Wiślańskich talerzówkach. Jako marchewkę mają perspektywę wyjazdu wyciągiem krzesełkowym na większa górkę.
A od instruktora nie ucieknę, bo jeszcze jest niejeżdżący Franek, z którym trzeba dreptać pod wyciągiem a Gocha też ma sobie pojeździć. Ale nie oczekuję od instruktora niczego poza zabawami podczas jazdy wężykiem- ćwiczenia to może zbyt szumna nazwa :)
Nie wiem czy górka lokalna (ta z filmu) wytrzyma do weekendu, jeśli tak, to wezmę Adama i Zośkę na pachołki- jest tam o tyle fajnie że sprzęt tego typu jest na dole, możesz sobie wziąć i rozstawić. A pachołki to podstawa- bez wytyczonej trasy dzieci się gubią i nie wiedzą gdzie mają skręcać.

Oczywiście, wszelkie rady i uwagi mile widziane. Mam nadzieję tylko że kwestię pierwszych wjazdów wyjaśniłem na tyle, że nie wygląda to już na błąd kardynalny :) Napisze jeszcze tylko, że do głowy by mi nie wpadło wjeżdżać z dzieckiem między nogami tak, że to ja je wpycham do góry. TO by było faktycznie bez sensu i niebezpieczne.

Pozdr
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!


Tak wiem, ale jeszcze 20 minut wcześniej odchylenie było takie, że uniemożliwiało jakiekolwiek skręcanie. Ale dzięki za radę, następnym razem już im każę trzymać ręce bardziej naturalnie. A kiedy dać im kije do rąk?


Właśnie powyższe chcę ćwiczyć. Cel jest taki, żeby po kilku dniach na wyjeździe byli w stanie jechać za mną wężykiem po Wiślańskich talerzówkach. Jako marchewkę mają perspektywę wyjazdu wyciągiem krzesełkowym na większa górkę.
A od instruktora nie ucieknę, bo jeszcze jest niejeżdżący Franek, z którym trzeba dreptać pod wyciągiem a Gocha też ma sobie pojeździć. Ale nie oczekuję od instruktora niczego poza zabawami podczas jazdy wężykiem- ćwiczenia to może zbyt szumna nazwa :)
Nie wiem czy górka lokalna (ta z filmu) wytrzyma do weekendu, jeśli tak, to wezmę Adama i Zośkę na pachołki- jest tam o tyle fajnie że sprzęt tego typu jest na dole, możesz sobie wziąć i rozstawić. A pachołki to podstawa- bez wytyczonej trasy dzieci się gubią i nie wiedzą gdzie mają skręcać.

Oczywiście, wszelkie rady i uwagi mile widziane. Mam nadzieję tylko że kwestię pierwszych wjazdów wyjaśniłem na tyle, że nie wygląda to już na błąd kardynalny :) Napisze jeszcze tylko, że do głowy by mi nie wpadło wjeżdżać z dzieckiem między nogami tak, że to ja je wpycham do góry. TO by było faktycznie bez sensu i niebezpieczne.

Pozdr
Marcin

Cześć

Nikt nie mówi o kardynalnych błędach. Po prostu piszę bo może coś ci pomoże albo nie wpadniesz na jakąś rafę, na którą ja wpadałem nie raz.

Trzymaj się serdecznie

Mitek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
I już po wyjeździe. Z 6 dni wypadł jeden z powodu deszczu. Dzieciaki z każdym dniem spędzały więcej czasu na stoku, co jest dowodem na to, że narty są sportem technicznym :)
Instruktor był. I dobrze, bo jako osoba niedoświadczona na pewno wolniej bym przechodził przez poszczególne etapy. Bzdurnych ćwiczeń nie było, była konkretna jazda.
Radcom- dzięki za patent z nogą. Zośka jest na tyle lekka, że sprężyny talerzyków ją podnosiły do góry na starcie, więc zanim do tego przywykła, to wjeżdżała na nodze :)
Niestety, jazda była na tyle angażująca, że zabrakło czasu na dokumentację. W ostatni dzień nagraliśmy przejazd na slalomie rozstawionym przy wyrwirączce, na którym dzieciaki się codziennie rozgrzewały w oczekiwaniu na instruktora i wjazd kanapą na górę.
Śnieg był tego dnia dość szybki :)

Myślę, że po tym wyjeździe bez stresu będę mógł jeździć po naszych górkach sam z tą dwójką.
Pozdr
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I już po wyjeździe. Z 6 dni wypadł jeden z powodu deszczu. Dzieciaki z każdym dniem spędzały więcej czasu na stoku, co jest dowodem na to, że narty są sportem technicznym :)

Ja tak zupełnie nieczepliwie... Oczywiście różni ludzie metody maja rózne. Ja unikam nauki dzieci z niezajętymi rękami, czyli:

- albo ręce na bokach,

- albo ręce zaplecione z tyłu,

- albo kijki.

 

Unikamy wtedy typowych dla bezkijkowców przyruchów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak zupełnie nieczepliwie... Oczywiście różni ludzie metody maja rózne. Ja unikam nauki dzieci z niezajętymi rękami, czyli:
- albo ręce na bokach,
- albo ręce zaplecione z tyłu,
- albo kijki.
 
Unikamy wtedy typowych dla bezkijkowców przyruchów...


Cześć!
Ten film jest kręcony na rozgrzewce- czyli w części dnia w której panowało ogólne "róbta co chceta", pod warunkiem że jeździli slalomem.
Sam jestem kijkowym ortodoksem i kijki w ręce pójdą nieodwołanie w przyszłym sezonie- wtedy problem przyruchów zniknie po pierwszym wyjeździe, podejrzewam :)
Z kijkami dzieci jeździły jednak na tym wyjeździe jednak:
- Adam, jak dostał kije do reki to zapominał o skręcaniu- po tym wyjeździe myślę że problem nie wróci
- Zośka ma na tyle małe dłonie że potrafiła porządnie złapać kijek tylko bez rękawicy- ten problem tez będzie w przyszłym roku tylko wspomnieniem

Priorytetami tego wyjazdu było:
- Zaszczepienie bakcyla- udało się
- Nauka skręcania i samodzielnego wyboru toru jazdy- udało się
- Samodzielna jazda na wyrwirączkach i talerzykach- udało się
- Wyplenienie tendencji do jazdy na krechę- udało się

Ponad założony program wyszliśmy jadąc na dużą górkę i zjeżdżając bez większych problemów z niebiesko-czerwonej trasy w mocno wiosennych warunkach.
Pozdr
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzę z dwoma prośbami, obie dotyczą mojej córki - niecałe 5 lat, drugi sezon na nartach. Zaczęła w wieku 3,5.

Próbka umiejętności poniżej, niestety dość słabej jakości. 

https://youtu.be/6cnMbKkiXv0

 

 

1. Na co zwracać uwagę w jej jeździe, w jaki sposób? w ubiegłym roku jeździła tydzień w szkółce, w tym wyszło, że tylko 2 dni. Na pewno nie podejmuję się uczyć jej samodzielnie, ale może możecie coś podpowiedzieć?

 

2. Długość nart na kolejny sezon. Obecnie sięgają jej do brody i pytanie, czy można zostawić na rok kolejny. Zaczynała z długością 70cm w ubiegłym roku, w tym miała 87cm (ma ok. 106cm wzrostu, za rok pewnie 112). Trochę się boję, że za rok będą trochę za krótkie. Celować w 100? nie jeździ na tyle dobrze/ pewnie, aby jeździła na dłuższych, poza tym bardzo boi się prędkości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzę z dwoma prośbami, obie dotyczą mojej córki - niecałe 5 lat, drugi sezon na nartach. Zaczęła w wieku 3,5.

Próbka umiejętności poniżej, niestety dość słabej jakości. 

https://youtu.be/6cnMbKkiXv0

 

 

1. Na co zwracać uwagę w jej jeździe, w jaki sposób? w ubiegłym roku jeździła tydzień w szkółce, w tym wyszło, że tylko 2 dni. Na pewno nie podejmuję się uczyć jej samodzielnie, ale może możecie coś podpowiedzieć?

 

2. Długość nart na kolejny sezon. Obecnie sięgają jej do brody i pytanie, czy można zostawić na rok kolejny. Zaczynała z długością 70cm w ubiegłym roku, w tym miała 87cm (ma ok. 106cm wzrostu, za rok pewnie 112). Trochę się boję, że za rok będą trochę za krótkie. Celować w 100? nie jeździ na tyle dobrze/ pewnie, aby jeździła na dłuższych, poza tym bardzo boi się prędkości.

Cześć

Bardzo fajna w pełni kontrolowana jazda. Podoba mi się kontrola prędkości, wyważenie (nie szarpie nią pomimo nierówności) i ładny łączony skręt.

1. Koniecznie ręce z przodu. Niech ich nie wyciąga  ale po prostu podniesie trochę i tyle. Niech w miarę możliwości skręt przybiera obraz ciągłych przechodzących w siebie łuków (ważna osoba , która zakłada ślad) a nie ciągów jazdy w skos stoku ze zmiana halsu. Niech jak najwięcej jeździ w różnych warunkach a kimś ( za kimś) kto jeździ doskonale technicznie i taktycznie. Niech tylko z kimś takim jeździ w różnych warunkach, na różnych trasach śniegach a będzie świetnie.

2. Narty 110 cm będą idealne.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie Matylda to...........kosmitka :)

Jeździ super.

Wychowałem ( jestem w trakcie) trójkę narciarzy.

Żadne nie zaczynało z tak wysokiego C.

 

Kris którego możesz zobaczyć w mojej stopce nie dorównywał jej w 5% w jej wieku.

Jeśli zachowamy proporcje to mamy polską Annę Fenninger.

 

Poważnie to bardzo Wam kibicuję.

Matylda naprawdę jest świetna.

Ona już w naturalny sposób "wybiera teren".

To znaczy wie po czym jedzie.

 

Pozwólcie jej dużo jeździć.

Resztę napisał Mitek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za miłe słowa, ale chyba trochę na wyrost.

 

Matylda jeździ chyba sporo jak na dziecko w jej wieku - w tamtym tygodniu przejechała 160km i faktycznie całe dnie na nartach - więc trochę wprawy nabyła, w różnych warunkach. Oczywiście preferuje niebieskie trasy i sztruks, ale poza trasami też już chciała jeździć. Na pewno przydaje się też jeżdżący starszy brat jako dobrzy przykład.

 

Natomiast bardzo boi się prędkości i jeździ powoli, za to faktycznie dość starannie (tzn. koncentruje się na tym, co robi). Na początku miała tendencję do jeżdżenia na krechę, stąd faktycznie z reguły jeździ za kimś, bo wtedy tego problemu nie ma, bardzo zresztą to lubi; kiedy ma jechać z przodu, jest niepewna i potrafi spytać, w którą stronę jechać. 

 

Ja niestety jeżdżę technicznie źle (jestem samoukiem i co z tego, że z każdej trasy i nie tylko zjadę), ale mała woli ze mną niż z tatą. 

 

I w związku z tym trochę boję się długich nart. 

 

O ile przy starszym synu dylematów nie miałam - Mitek doradził mi wtedy 120cm dla wzrostu 117, bardzo słusznie! Dziecko zachwycone i teraz chciałoby 130 - będzie miał jakieś 128cm - i takie pewnie dostanie. Ale starszak uwielbia prędkość, a młodsza panna to jednak najchętniej jeździłaby od leżaka do leżaka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za miłe słowa, ale chyba trochę na wyrost.

 

Matylda jeździ chyba sporo jak na dziecko w jej wieku - w tamtym tygodniu przejechała 160km i faktycznie całe dnie na nartach - więc trochę wprawy nabyła, w różnych warunkach. Oczywiście preferuje niebieskie trasy i sztruks, ale poza trasami też już chciała jeździć. Na pewno przydaje się też jeżdżący starszy brat jako dobrzy przykład.

 

Natomiast bardzo boi się prędkości i jeździ powoli, za to faktycznie dość starannie (tzn. koncentruje się na tym, co robi). Na początku miała tendencję do jeżdżenia na krechę, stąd faktycznie z reguły jeździ za kimś, bo wtedy tego problemu nie ma, bardzo zresztą to lubi; kiedy ma jechać z przodu, jest niepewna i potrafi spytać, w którą stronę jechać. 

 

Ja niestety jeżdżę technicznie źle (jestem samoukiem i co z tego, że z każdej trasy i nie tylko zjadę), ale mała woli ze mną niż z tatą. 

 

I w związku z tym trochę boję się długich nart. 

 

O ile przy starszym synu dylematów nie miałam - Mitek doradził mi wtedy 120cm dla wzrostu 117, bardzo słusznie! Dziecko zachwycone i teraz chciałoby 130 - będzie miał jakieś 128cm - i takie pewnie dostanie. Ale starszak uwielbia prędkość, a młodsza panna to jednak najchętniej jeździłaby od leżaka do leżaka. 

Cześć

Nie rozumiem czym się sytuacja różni. Długa narta oznacza tylko lepszą kontrolę a w dłuższym okresie lepszą technikę.

Koleżanka z filmu jest nieźle ogarniającą narciarką i jedyne o co musisz się martwić to jak będziesz przy niej wyglądała za dwa góra trzy lata.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak zupełnie nieczepliwie... Oczywiście różni ludzie metody maja rózne. Ja unikam nauki dzieci z niezajętymi rękami, czyli:

- albo ręce na bokach,

- albo ręce zaplecione z tyłu,

- albo kijki.

 

Unikamy wtedy typowych dla bezkijkowców przyruchów...

 

 

Jeszcze tylko szybkie info dla tych zastanawiających się, kiedy dać dziecku kijki.

Tydzień po wyjeździe byłem z Zośką w górach i wzięliśmy kije- problem rękawiczek rozwiązaliśmy przez wzięcie mniejszych rękawiczek :)

Ręce od razu się uspokoiły i przyruchy zniknęły.

Czyli wniosek? Kijki w dłoń zaraz po opanowaniu skrętów :)

Pozdr

Marcin

 

PS: Niestety, kijki dobre przed sezonem, na jego koniec są już za krótkie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Kijki w dłoń zaraz po opanowaniu skrętów :)

 

 

PS: Niestety, kijki dobre przed sezonem, na jego koniec są już za krótkie :)

 Złota zasada dla każdego uczącego się.

 

A cena kijków -to mały pikuś.Pewnie do przyszłego sezonu wyrośnie albo z butów,albo z nart,a jak nie- to z kombinezonu, z kasku,lub w najgorszym przypadku z wszystkiego naraz.Skąd ja to znam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Cześć

Nie odpowie Michale, sam wiesz. Więcej już się nie odezwie.

Pozdrowienia

 

:)

 

Ja powiem krótko przedszkole z fajną kadrą, to bardzo dobry wybór, szczególnie jeśli ktoś nie czuje się na siłach uczyć samemu lub samemu chce sobie w tym pojeździć. Ostatnio kilka słów o tym pisałem, także jeśli ktoś szuka, to polecam lekturę na co zwrócić uwagę wybierając takie przedszkole - przedszkole narciaskie jak wybrać?

 

pozdrawiam
Konrad


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...